Skocz do zawartości

[ZAPISY][GRA] BUNT [Wojna FOL POZ Sequel/Alternatywne zakończenie][Human and Pony][Trochę RPG XD]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

Łazienka Księżniczki była tak samo niesamowita jak jej sypialnia. Podłoga była ze śnieżnobiałego marmuru, a ściany z pięknych, zdobionych kafelek. W samym rogu znajdowała się wanna(albo mały basen) z pozłacanymi wzorkami wymalowanymi na ścianach. Oprócz tego jednego miejsca łazienka nie różniła się zbytnio od łazienek zwykłych kucy, poza tym, że  wszystko było lśniące i zdobione. W białej półeczce obok umywalki znajdowały się schludnie ułożone, puchate ręczniki. Oprócz tego, że Celestia była księżniczką, była też klaczą, więc można było tam też znaleźć rozmaite kosmetyki pielęgnujące, perfumy i inne różności. Jednak spoglądając na te wszystkie piękne rzeczy i przechodząc dalej, oczy z lekkim opóźnieniem rejestrowały pewien fakt. Ładne lustro z pozłacaną ramą, wiszące nad umywalką, było pęknięte. Pęknięte, tak jakby ktoś w nie dość mocno uderzył. Niektóre odłamki, które od niego odpadły, leżały w zlewie. Po bliższym przyjrzeniu się można było na nich zauważyć kilka małych śladów krwi jak od skaleczenia.

Za zamkniętymi drzwiami znajdowało się najbardziej niepasujące do wszystkiego tutaj pomieszczenie, jakie można byłoby sobie wyobrazić. Nie było już rzeźb i wzorków, marmuru i jedwabiu. Rolę podłogi pełnił ogromny dywan, a ściany zostały zastąpione przez szafki sięgające sufitu. Znajdowało się na nich mnóstwo książek i pergaminów, przeglądanie tego wszystkiego zajęłoby wieki. Pomieszczenie musiało pełnić funkcję gabinetu naukowego, na samym środku znajdowało się biurko zawalone papierami. Oprócz tego można było tam też znaleźć rozmaite zakorkowane fiolki, które były podpisane nazwami eliksirów, niektóre Lust pewnie kojarzyła, inne nie. Na samym środku leżał jednak, jakby nagle porzucony, dziennik. Jednak był on w połowie rozdarty, tak jakby ktoś złapał dwie okładki i pociągnął je w przeciwną stronę. Nic nie wskazywało na to, by druga część dziennika miała gdzieś tu być.

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

- Dobra, od miasta dzieli nas około dwieście kilometrów. Powoli możemy zaczynać. - Fire zmieniła kurs lotu i popatrzyła na radar, widniało na nim 8 dużych jednostek i ponad 20 małych. Szczerze mówiąc myśliwców nie chciało jej się liczyć, bardziej obchodził ją Canterlot i okręty. Odpaliła trzy rakiety, dwie z nich poleciały prosto na krążowniki a trzecia za cel obrała Canterlot. Postanowiła wykorzystać element zaskoczenia dlatego pierwszy atak miał być dosyć silny jednak nie chciała zbyt szybko zużyć najmocniejszej broni której miała ograniczoną ilość. Z resztą jak wszystkiego co jest na tym samolocie. 

- Chyba właśnie wtykamy kij w mrowisko... - Zauważył drugi pilot trochę zaniepokojony.

- Spokojnie, damy radę... Chyba - powiedziała Fire obserwują jak rakiety mkną w stronę krążowników z prędkością 500 m/s, z perspektywy celu nadlatywały od strony północy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[895] [Lust Tale [Breezy Orchid]]

- Ja wiem i na samą myśl mnie ciarki przechodzą... Bryy... Zła przyszłość - mówiłam to przeciągając się delikatnie... Byłam z siebie zadowolona. Od samego początku wiedziałam że do tego może dojść jak dowie się czegoś niesprzyjającego jego idei. Tkwił w nim normalny kuc... Dlatego był dla mnie taki niezwykły... A z Celestią na pewno będę musiała sobie pograć... tak jak ona to z nami zrobiła. Dla naszego dobra.

Łazienka... Co mogło być w łazience? Porcelanowy tron... Może jakieś kosmetyki do pielęgnacji sierści, grzywy i piór... Parę szczotek, każda innego rodzaju... Raczej rzeczy zwykłe posiadane przez każdą klacz... Nie kwestionowałam tego wyboru sama udając się przez zamknięte drzwi... Tam zastałam widok zupełnie odmienny od tego co znajdowało się za mną. Zakurzona biblioteka podobna do tej z lasu Everfree... Rzucił mi się w oczy dziennik do którego prędko podeszłam tylko po to by go zbadać...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

Łazienka księżniczki była bardzo przyjemna. Tylko to bardziej pasowało do klaczy. Ja sam bym raczej nie chciał mieć takiej. Chociaż trzeba było przyznać, że jest przestronna. Czułem się skrępowany przeglądając kolejne środki pielęgnacji osobistej księżniczki. Nie było tu nic, co by mogło mnie szczególnie zainteresować. Przynajmniej tak myślałem do czasu aż zobaczyłem lustro. Zdziwiło mnie zniszczenie, w jakim było. Na dodatek te ślady krwi w zlewie. Nie wygląda mi to na próbę walki. Bardziej jakby coś rozwścieczyło księżniczkę a ona sama wyżyła się na lustrze. Tylko, dlaczego i po co? Wiele bym dał by się dowiedzieć, do czego tu doszło.

Nic więcej interesującego w łazience już nie widziałem. Dalsze przebywanie tu i roztrząsanie tego nie miało sensu. Lust mnie nie wołała. Więc pewnie sama radziła sobie. Nie było na razie powodów bym do niej schodził. Skierowałem teraz swoje kroki ku balkonowi i firankom. To było już chyba ostatnie miejsce, do jakiego nie zajrzeliśmy. Wątpię bym znalazł tam coś korzystnego. Ale skoro tu byliśmy trzeba zajrzeć już wszędzie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

Rakiety lecące w stronę okrętów gwardii zwolniły do trzystu metrów na sekundę by kucyki które nimi sterowały miały więcej czasu na celowanie, chcieli w miarę możliwości zaliczyć bezpośrednie trafienie które spowoduje najwięcej uszkodzeń. Starali się je nakierować w środek kadłuba krążownika by okręt miał mniejsze połę do popisu w przypadku uników, według nich teraz mógł tylko polecieć w górę lub w dół. Tymczasem pocisk lecący w stronę Canterlot trafił w ulicę... Przebił się przez nią i spadł chyba do kanałów...

- Te, a rakiety przeciwpancerne nie miały być na krążowniki? - Fire spytała drugiego pilota.

- To nie była przeciwpancerna... Przysięgam - odparł trochę zdezorientowany pilot, był pewny że odpalił inny pocisk.

- W takim razie... Dlaczego nie wybuchła? Musiałeś się pomylić, innego wyjścia nie ma - powiedziała klacz patrząc na pegaza z którym rozmawiała a potem na zeszyt z uzbrojeniem - No trudno, może przynajmniej krążownikom się oberwie - Czy to właśnie do nich poleciały rakiety które wybuchają? Teraz nie była już taka pewna.

Edytowano przez Shatter
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy Golding podszedł do balkonu mógł poczuć lekki powiew, drzwi były otwarte. Cała podłoga była tam wyłożona ozdobnymi kafelkami. Jednak najpierw gwardzista musiał przejść koło lekkich firanek, które na pewno rzuciły mu się w oczy, bo... były zerwane. Kawałek firanki zwisał żałośnie, a po dokładniejszym zbadaniu jej można było odkryć, że pomiędzy koronkowy wzór wplątało się kilka długich włosów, niebieskich i różowych. Nie było wątpliwości do kogo należą. Kiedy już wyszło się na zewnątrz i rozejrzało w około można było odkryć kolejną dziwną rzecz. Jedno z ozdobnych krzeseł stojących przy stoliku(wyglądającym akurat idealnie na popołudniową herbatkę) było przewrócone. Zaraz za nim znajdowała się już pozłacana barierka, ale balkon znajdował się w takim miejscu, że można  było z niego wlecieć, a nawet wskoczyć na dach.

 

Dziennik poza tym, że był podarty nie wyglądał nadzwyczajnie. Okładka była z ciemnej skóry, a rogi zostały ozdobione pozłacanym metalem. Na środku była przypięta biała karteczka z napisem "Celestia".

https://docs.google.com/document/d/1tuVfzNvqkG-lEZSHErhzZC1nIJOyAAgn6VvbEM9LhWA/edit

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Sandy]

Po uzupełnieniu zapasów energii odetchnęłam z ulgą, odwróciłam się do mych towarzyszy by zobaczyć, że to samo zrobili. Nie było widać już po nich zmęczenia, więc uśmiechnęłam się lekko chowając swe zapasy w sejfie i go zamykając. Po chwili ruszyłam po wyjściu z piwnicy, Sensetive i Sneaky nie mając lepszego wyboru ruszyli za mną, po tym jak wyszliśmy stamtąd ruszyłam do salonu w międzyczasie zamykając wszystkie rolety, po dojściu do niezbyt dużego salonu siadłam na fotelu, Sneaky i Sensetive usiedli naprzeciwko mnie.

- Więc Sandy... - zaczęła Sneaky, była dość niezadowolona z nieinformowania jej o niczym. - O co chodziło tamtym, że nie zasługiwałaś na pomoc? - zapytała podejrzliwie krzyżując kopyta. Ja tylko westchnęłam.

- Jakby to powiedzieć... - mruknęłam myśląc nad odpowiedzią. - Przeszkodziłam im w zdobywaniu energii więc zostałam wygnana z Roju. - odpowiedziałam zastanawiając się, czy dobrze odpowiedziałam.

- A co ty takiego zrobiłaś, że przeszkodziłaś im w zdobywaniu energii? - teraz Sensetive wypowiedział te słowa, cóż to trudniej będzie im wytłumaczyć.

- Pomogłam w zamachu na Cadence. Bynajmniej nie ma na mnie już zarzutów na mnie. - powiedziałam z dumą w głosie, było widać po nich zaskoczenie. - Jednak potem dokończymy tą rozmowę. Zróbcie sobie coś do jedzenia czy picia ja muszę pomyśleć. - dodałam, ci kiwnęli przytakująco i ruszyli do kuchni zostawiając mnie tu. Myślałam jak użyć magii i jednocześnie tak aby nikt tego nie wykrył. Wiem. Przedmioty z warstwą z srebra, jak będę ogarniała w praktyce piąty poziom magii to będzie na tyle wszystko rozproszone, że nic nie wykryją. To jest myśl nawet... 

[Krym]

Kolumny żołnierzy szybko maszerowała w kierunku granicy z Equestrią, tak właściwie niewiele ich już dzieliło. Tylko raptem kilometr, więc żołnierze przyśpieszyli kroku. W sztabie Armii Ochotniczej panowała optymistyczna atmosfera, głównie ze względu na nową amunicję która mogła bez problemu przebić pancerze gwardii. Po kilku minutach już widzieli drugą stronę granicy więc rozproszyły się kolumny by w razie oporu nie mieć ogromnych strat.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwardia Canterlot

Kapitan wraz z resztą gwardii dalej poszukiwał intruzów. Wciąż nie potrafił zrozumieć jak mógł przepaść ślad magiczny. Nikt od tak nie może pozbyć się swojej magii w Equestrii. Jak więc do tego doszło? Jeśli intruz żył musiał się w końcu ujawnić. Jego rozmyślania przerwały się w jednej chwili, gdy coś z ogromną siłą uderzyło w ulice tworząc  dziurę. Cywile zaczęli uciekać przerażeni. Nie wiadomo, jakim cudem, ale nikt na szczęście nie zginął. Najwyraźniej Celestia dalej czuwała nad swymi poddanymi gdziekolwiek teraz jest.

Wraz z gwardzistami zaczął obserwować, co mogło zrobić te zniszczenia. Ku ich przerażeniu to był pocisk. To był tylko jeden znak. Buntownicy chcą wykorzystać sytuacje i zaatakować Canterlot. Tego jeszcze brakowało. Jego róg zaczął intensywnie świecić pomarańczowym blaskiem w ten sposób wysłał wiadomość do każdego gwardzisty w Canterlocie odpowiedzialnego za obronę o pełnej mobilizacji bojowej.

Nagle koło niego pojawiły się cztery jednorożce, które otoczyły dziurę, którą stworzył pocisk. Róg każdego z nich zaczął świecić różnym kolorem. Chwilę później pocisk został otoczony barierą. Wołano nie ryzykować. Nie wiadomo czy zaraz nie wybuchnie. Trzeba pozbyć się intruza i pocisku. Kapitan zostawił to kopytach jednorożców. Ufał im wiedział, że to nie są takie ułomki. On sam musiał zająć się intruzem, który wciąż gdzie tutaj był.

Na niebie jeszcze przed sygnałem kapitana wiedziano już, że ktoś zaatakował. Jeden z krążowników oberwał pociskiem. Pomimo trafienia krążownik nie eksplodował a zaczął opadać. Siła ataku była dla niego zbyt duża. Jednak zamiast opaś na Canterlot nagle zniknął w jednej chwili. Użyto mocy generatora by wykonać przeskok. Krążownik zaczął robić awaryjne lądowanie poza górą, na której był Canterlot. Pancerz zdołał go ocalić na szczęście przed całkowitym zniszczeniem. Drugi krążownik w ostatniej chwili zdołał uniknąć trafienia. Wiedziano już, że to oznacza wojnę. Samoloty i krążowniki zaczęły poszukiwanie agresora. Przez radio Fire mogła usłyszeć znajomy głos.

- Nie wiem, kim jesteś, ale lepiej zacznij szukać miejsca na cmentarzu. Popełniłeś ostatni błąd w swoim życiu - powiedział gwardzista bardzo pewnym siebie głosem. - Ja Starry Ire zapewniam cię o tym

Gwardia granica Equestrii

Gwardziści, którzy obserwowali okolice spostrzegli wrogie wojsko, które się do nich zbliża. Co ciekawe nie okazali zmartwienia. Wręcz przeciwnie wyglądało to tak jakby się tego spodziewali. Jeden z pegazów poleciał do dowódcy zameldować mu o tym, że zbliża się do nich wrogie wojsko. Rozkazy z jego strony nie zmieniły się ani trochę. Na razie mieli tylko obserwować i przygotować pole walki. Buntownicy są tacy przewidywalni. Naprawdę myśleli, że nie spodziewają się ataku z ich strony w obecnej sytuacji? Cóż za płytkie myślenie. Nie ważne, co sprowadzą. Gwardia się na pewno nie cofnie. Gwardziści oczekiwali już tylko na moment mając całą broń przygotowaną do ataku.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[895] [Lust Tale [Breezy Orchid]]

Lekko zatkało mnie to co przeczytałam... Kiedy ona znalazła na to czas? Żyje długo jak ona to stwierdziła... Pogrążała się w oczach Goldinga jeszcze bardziej... Własne korzyści i egoizm. Ludzie... Ile wiedza była warta dla niej? Mogłam zgadywać że stała na wyższym poziomie niż ja sama. Ile mogła poświęcić dla niej? Ja wiedziałam kiedy zakończyć pogoń by przeżyć i nie robić sobie wyrzutów że mogłam zrobić jeszcze to czy tamto... Chwyciłam dziennik w swoją lewitacje. Czy powinnam mu to pokazać? Nie wiedziałam... Mogłam zgadywać jak się zachowa. Ruszyłam do niego...

- Jeśli chcesz się czegoś jeszcze dowiedzieć o Celestii, tarczy i tego co jej dotyczy... Zajrzyj tu... Ostrzegam jednak że będziesz myślał o niej jeszcze gorzej niż obecnie. Czy chcesz tego? - spytałam się go zanim weszłam na balkon do niego... Pokazując mu dziennik prawie przed nosem... To był jego wybór.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Sandy]
Po chwili rozmyślan zrezygnowałam z pomysłu ćwiczenia magii, teoria mi wystarczy. Muszę tylko dorwać kolejne teoretyczne informacje ale do poziomu 6 i 7. A jak mi się uda... To dla zwykłej prowokacji zastosuje ją praktycznie a jak gwardia przyjdzie to czmychnę. Tylko obawiam się, że tamten Changeling który lubi zmieniać się w kota mnie wypatrzy, wtedy pominę punkt z prowokowaniem gwardii i będę wolała, od razu uciekać. Bo jak przyjdzie Lust lub kto inny to miło ze mną nie będzie.
- Sensetive! Sneaky! Wychodzę! - krzyknęłam wstając z sofy, formę dalej na sobie miałam więc jest dobrze. Idąc przez korytarz spojrzałam na nich jak sobie a raczej Sensetive robił Sneaky sałatkę by nie musiała tych bandaży cały czas nosić. 
- Gdzie idziesz? - spytała Sneaky od razu, ta dwójka zdziwiona była tym, że wychodzę.
- Muszę douczyć się magii. - odparłam, Sensetive kiwnął tylko głową i wrócił do robienia sałatki a ja podeszłam do szafki i z portfela wyjęłam 70 bitów, po czym wyszłam z domu oddychając świeżym powietrzem. - Akademio. Nadchodzę. - mruknęłam cicho do siebie, wychodząc na ulicę i wchodząc w tłum kierując się w stronę tego budynku. A potem może spróbuje zarobić brudnymi sposobami trochę kasy? Przyda się zawsze trochę tych bitów.

[Armia Ochotnicza]
Armia Ochotnicza właśnie forsowała rzekę która oddzielała Półwysep Krymski od reszty Equestrii, dowództwo było pewne, że ktoś tu jest więc wysłano w powietrze zwiadowczy dwupłatowiec, może coś wypatrzy. 
Artyleria była ciągnięta z tyłu na wypadek jakby doszło do walki, jak się uda wygrać ewentualną bitwę do zdaniem dowództwa droga do wyswobodzenia Ukrainy będzie stała otworem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

Moim oczom natychmiast rzuciły się kolejne ślady po księżniczce. Zmrużyłem lekko oczy rozglądając się po balkonie. Włosy na firance, które była lekko zerwana zapewne były z grzywy księżniczki. Widok przewróconego krzesła zakładał, że opuściła to miejsce w wielkim pośpiechu. Nie sądzę by została tu napadnięta. Nie widzę nigdzie śladów walki. Księżniczka by od tak nie dała się porwać. Powoli podszedłem do firanki i zdjąłem z niej włosy księżniczki i schowałem. Być może jeszcze mi się do czegoś kiedyś przydadzą. Jeśli jest w nich jakiś ślad magiczny to namierzę księżniczkę. A potem zażądam wyjaśnień na wszystko, co tu odkryłem. Tylko wciąż niemal nic nie wiemy.

Moje rozmyślania zostały przerwane, gdy usłyszałem jak ktoś się do mnie zbliża. Domyślałem się, kto to. Czyżby Lust znalazła coś ciekawego? Odpowiedź pojawiła się sama, gdy pod moim pyskiem pojawił się dziennik. Słowa Lust sprawiły, że na mym pysku zaczęło rysować się zmartwienie. Co jeszcze mogła tam odkryć? Co było tam tak strasznego? Czy powinienem tam zajrzeć? Chyba lepiej posiąść wiedzę choćby tą najgorszą niż żyć w kłamstwie. Powoli złapałem kopytem dziennik i spojrzałem na Lust.

- Za daleko zaszliśmy by się teraz cofnąć - powiedziałem z pewnym siebie głosem starając się ukryć zmartwienie, jakie kryło się w mojej głowie. Powoli otworzyłem dziennik i zacząłem dokładnie go czytać. Z każdym słowem, które przeczytałem cały mój świat się walił. Wszystko, co znałem było jednym wielkim kłamstwem. Klacz, w którą wierzyłem, której powierzyłem swe życie traciła wszystko w moich oczach. Gdy skończyłem powoli oddałem dziennik Lust. Nic nie mówiłem dobrą chwilę wpatrzony w przestrzeń. W tej jednej chwili całe moje dotychczasowe życie straciło sens. Nagle jednak przerwałem ciszę.

- Nie tego się spodziewałem. Dzisiaj straciłem niemal wszystko. Ale zostanę z tobą do końca. Odnajdziemy ją choćby dla dobra krainy i wszystkich mieszkańców naszego świata a potem już nie będzie mogła na mnie liczyć. To moje ostatnie zadanie, które robię by jej pomóc Lust a potem odejdę. Chce znaleźć nową drogę życiową, gdy to wszystko się skończy i mam nadzieje, że i ty nie zmienisz swojego zdania i pozostaniesz ze mną - nie wiedziałem, co się stanie, gdy rzeczywiście postąpię tak a nie inaczej. Nie wiem jak będę żył bez gwardii, która była całym moich dotychczasowym życiem. Jednak może Lust miała racje i zdołam znaleźć nowy cel w życiu, który pomoże mi dalej kroczyć w przyszłość.

Gwardia granica Equestrii

Na granicy nic się nie zmieniało. Wyglądało jakby gwardziści wcale nie zwracali uwagi na to, że zbliża się ku nim wroga armia. Nie można było się domyśli czy wypatrzyli wrogów czy być może całkowicie ich zignorowali. Albo po prostu uciekli. Nie widać było żadnej reakcji czy oznak życia ze strony ich posterunków.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Sandy]
Idąc przez miasto zauważyłam wzmożone patrole gwardii, gdzie niegdzie słyszałam wśród kucyków rozmowy o rzekomym zaginiecięciu Celestii. Nie powiem ciekawe rzeczy się działy gdy mnie nie było w tym mieście. Wypatrzenia przez jakiegoś Changelinga się nie bałam, moja pewność siebie wróciła odkąd uzupełniłam zapasy energii, a zresztą kto by się bił w środku miasta? Ja raczej nie.
- Już prawie. - powiedziałam do siebie szczęśliwie widząc już tą akademię. Tylko chwila drogi i dojdę, a potem może uda mi się zapłacić tylko za teoretyczną naukę. Ewentualnie sama sobie wezmę jak odmówią.

[Armia Ochotnicza]
Armia Ochotnicza po przeforsowaniu zatrzymała się by przegrupować, w tym samym czasie pilot dwupłatowca zwiadowczego dostrzegł posterunki i poinformował o tym dowództwo. Po szybkiej wymianie rozkazów wśród oficerów, cała armia rozdzieliła się na kilka kolumn które za zadanie miały zdobyć posterunki i zdobyć kontrolę nad tym terenem, a potem ruszyć dalej w celu wyzwolenia Ukrainy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

Rakieta który minęła  krążownik o zaledwie parę metrów po chwili eksplodowała, kucyk który nią spudłował wykazał się refleksem i przycisnął przycisk odpowiedzialny za autodestrukcje. Fala uderzeniowa miała dosyć duży promień rażenia dlatego raczej bez problemu powinna go jeszcze dosięgnąć. 

- To jednak oberwali tymi co eksplodują - powiedziała Fire obserwując jak na radarze znika jeden cel, w takim razie zostało jeszcze siedem - 10 ton trotylu jednak wystarcza by rozwalić takie coś - Zrobiła zwrot w stronę krążowników by przypuścić kolejny atak w postaci dziesięciu pocisków, tym razem silniki odrzutowe zostały uruchomione gdy rakiety znalazły się na wysokości szesnastu kilometrów. Osiem z nich było mniejszych niż poprzednie.

- Popełniłaś... - powiedziała Fire przez radio tym samym zniekształconym głosem co podczas pierwszego starcia - Jeśli już - Zwróciła mu uwagę co do swojej płci. Z radaru wynikało że lecą w stronę północy... Wyglądało na to że chcą ją znaleźć, postanowiła nie ułatwiać im tego zadania dlatego ponownie zmieniła kierunek by nie lecieć prosto na nich - A ja zapewniam że na cmentarz się nie wybieram, przynajmniej nie dzisiaj. 

Rakieta która przebiła się przez ulicę i spadła do kanałów nie wytrzymała tego uderzenia, przynajmniej nie cała. Głowica ważąca 60 kilogramów oddzieliła się od korpusu i zaczęła się toczyć niesiona prądem płynących ścieków.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwardia Canterlot

Okręt, który oberwał powoli opadł na ziemie po drodze niszcząc kilka drzew. Gwardziści natychmiast zaczęli sprawdzać jak poważnych doznał uszkodzeń po walce. Musieli ocenić czy okręt jeszcze będzie nadawał się do walki. Jednak trzeba było jeszcze ocenić stan reaktora po tym ataku.

- Więc ponownie się spotykamy. Czas pokazać ci, kto panuje na tym niebie - odpowiedział do radia zadowolonym głosem. Cieszył się możliwością rewanżu. Nagle reaktory wszystkich krążowników zaczęły pracować w tym samym momencie. Z każdego krążownika zaczęła wydobywać się energia, która przechodziła na kolejny krążownik. Zupełnie jakby ich generatory zaczęły się wzajemnie wspierać. Krążowniki otoczyło coś na wzór magicznej energii. Jednak to było inne niż dotychczasowa tarcza, bo była w idealnym kształcie krążownika. W jednej chwili ta zniknęła a zwiększyła się ilość krążowników teraz było ich 20. Generatory stworzyły idealne kopie magiczne krążowników. Nie były zdolne do ataku mogły tylko latać. Jednak istniały. Nie była to iluzja a tworzywo magiczne, które miało zmylić urządzenia agresora. Krążowniki rozproszyły się lecąc dalej w kierunku wroga. A samoloty im towarzyszyły.

Gwardziści nie zwrócili większej uwagi na to, że pocisk się rozleciał. Dopóki przebywał pod polem siłowym nie stanowił zagrożenia. Rozkazy były jasne mieli dopilnować by pocisk nie stanowił zagrożeni. Starali się powoli go wynieść w górę w polu siłowym w ten sposób go usuwając. Jak to nie pomoże wykorzystają inną metodę.

Kapitan w tym czasie dalej nie zaprzestawał szukania intruza. Zdawał się nie zwracać uwagi na nic innego. Jakby teraz tylko on tkwił mu w głowie.

Gwardia granica Equestrii

Dowódca posterunku tylko chytrze się uśmiechnął. Co ciekawe gwardzista, który tu dowodził nie miał pozy ogiera wręcz przeciwnie po zbroi na ciele można było zobaczyć, że to klacz. Ta tylko chytrze się uśmiechnęła widząc zbliżającego się wroga. Jednak wciąż kazała utrzymywać pozycje. Machnęła tylko kopytkiem na gwardzistów. Ci zrozumieli, o co jej chodzi. Nagle coś można było dostrzec z posterunku. Zaczęła się z niego wydobywać gęsta mgła. Co ciekawe w barwie fioletu i była bardzo ciepła na dodatek dziwnie śmierdziała. Powoli otaczała coraz bardziej obszar zbliżając się do wrogich żołnierzy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[895] [Lust Tale [Breezy Orchid]]

- Chciałabym, by było choć trochę inaczej... Wierz mi... Sama bym chciała, by było tak jak wskazywała na to jej tysiącletnia maska. Sama się myliłam co do niej... Rzadko mi to się zdarza że pudłuję całkowicie z charakterem kucyka, gdy go widzę, słyszę by ocenić go i przypiąć mu daną łatkę, której długo nie zmieniam, bo się nie mylę praktycznie za każdym razem... Nie mogę tego zmienić, co jest. Mogłam dać ci tylko wybór, co do poznania jeszcze odrobiny prawdy ale nie zakryję jej przed tobą... - westchnęłam przeciągle, gdy to skończyłam mówić. Co mogłam jeszcze zrobić? Nie wiedziałam... Musiałam zaakceptować to i jej postępowanie... A co jeśli i do nas miała jakieś wyższe plany? To mogło być niebezpieczne...

- Co tu się stało nie zapytam... Widać... Czuję Celestię i krew... Moc z niej pochodzącą - Zaciągnęłam się i spojrzałam do łazienki przez okno... Nie musiałam nic więcej zrobić widząc rozbite lustro i czerwone kropki... - Nie zrobię tego co bym zrobiła z każdym innym kucem, by wiedzieć co tu się stało z całą pewnością - myślałam na głos. - Byłeś na górze? - zapytałam wskazując na barierkę i na koniec na dach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lust nigdy nie zdążyła usłyszeć odpowiedzi, bo coś cicho za wami trzasnęło i odwróciło natychmiast całą uwagę od dachu.

- Dzień dobry - skłonił się z gracją Discord lewitujący w powietrzu i zaczął delikatnie klaskać z udawanym podziwem. - Brawo, brawo. Jestem wzruszony. Nie sądziłem, że uda wam się zajść aż tak daleko. Mam nadzieję, że podobała wam się przygoda z odłamkami, podrzucanie wam ich i patrzenie jak się nad nimi głowicie było świetną rozrywką - Discord okrążył was w locie. - Ale wiecie co? Znudziło mi się patrzenie z ukrycia. Chcę, żebyście wiedzieli kto wam ostatnio pomagał, kiedy błądziliście jak źrebaki po lesie. Teraz nie zamierzam już niestety podrzucać wam odłamków. Będziecie musieli poszukać ich sami - uśmiechnął się rozbawiony i rozłożył wygodnie na łóżku Celestii, obserwując was.

Sekundę później przesunął pazurami po jedwabistej pościeli, robiąc w niej dwie dziury.

- Biedna Celestia, nawet nie przyłożyłem ręki do tego, co sobie przypadkiem zrobiła - westchnął ostentacyjnie. -  ale odkąd jej nie ma jest o wiele zabawniej. W końcu nie muszę zdawać jej sprawozdań z każdego miesiąca. Zwykle staram się iść jej na kopytko z różnymi sprawami, ale jakoś tak zapomniałem o hordzie podmieńców, które miała pod nosem. Haha. Urocze... - spojrzał na Lust i nagle jego bródka wydłużyła się, przez co wyglądał o wiele starzej - ... ale w tym wieku zdarza się już zapomnieć o takich szczegółach.

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Sandy]
Przyśpieszyłam kroku by szybciej dojść do akademii, chciałam mieć to za sobą. Szybko potrenować magię bo na pewno gwardia to wykryje, a przetestować jakieś zaklęcia zawsze miło na obiekcie żywym. Po swoim pyszczku nie ukazywałam emocji, wolałam nie paść ofiarą „czyjegoś przeczucia“. Mimo, że to nieprawdopodobne ale różne rzeczy się dzieją.
- W końcu. - stanęłam przed drzwiami akademii, teraz tylko zdobyć materiały teoretyczne do 6 i 7 poziomu i tyle. Pod swoim skrzydłem wytworzyłam odpowiednie papiery z podpisem tamtego, jednego gwardzisty który mi podpisał 3 poziom, zanim wyruszyłam do Crystal Empire, nikt nie widział więc jest dobrze. 
Po chwili zastanawiania się weszłam do środka i poszłam szukać gabinetu dyrektora, chciałam to mieć szybko z głowy.

[Armia Ochotnicza]
Fala żołnierzy zatrzymała się nagle widząc podejrzany dym. Oficerowie widząc podejrzaną, fioletą mgłę wydali prosty rozkaz.
- Maski przeciwgazowe! - wydobyły się krzyki, żołnierze szybko posłuchali zakładając maski przeciwgazowe, każdy to zrobił i wznowili marsz. Co więcej pegazy które były w tej armii miały rozkaz spróbować odepchnąć mgłę. 
- Ognia z Katiusz! - wydany został na tyłach kolejny rozkaz, po krótkim przygotowaniu około 50 katiusz wystrzeliło wszystkie swoje rakiety w posterunek. Reszta nic nie robiła.

[Warszawa]
Bombowce po załadowaniu bombami chemicznymi wystartowały, po wzniesieniu się na kilka kilometrów rozdzieliły się na dwie grupy, dziewięć leciało na Manehattan a pięć na Canterlot.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

Chciałem odpowiedzieć Lust. Jednak nie zdołałem nic powiedzieć, gdy mi brutalnie przerwano. Głos był znajomy i budził we mnie złość. Tylko jego tu brakowało. Jakby i tak już nie było wystarczająco źle. Nie myliłem się, gdy moim oczom ukazał się ten przeklęty Discord. Gdy tylko go zobaczyłem natychmiast zmarszczyłem brwi. Sam jego widok wywoływał we mnie wściekłość. Nawet buntownicy mnie nie irytowali tak jak ten poskładaniec.

Jednak o ile wcześniej sam jego widok mnie irytował to było niczym, gdy ten zaczął swoją mowę. Obserwował nas cały czas? Bawił się nami zrobił z nas jakieś swoje figurki w partii, którą chciał rozegrać? Tego wszystkiego było za dużo jak na jeden dzień. Jednak wiedziałem, że walką nic nie zdziałamy. Trzeba rozegrać to inaczej.

- Nie jesteśmy jakimiś twoimi pionkami. Sami decydujemy o sobie a ty nie masz na nas wpływu gadzie - powiedziałem wściekle. - A teraz mów wszystko, co wiesz albo dopilnuje byś jeszcze dziś ponownie skończył, jako toaleta dla gołębi. Jestem przekonany, że księżniczki i powierniczki elementów chętnie posłuchają o wszystkim, co zrobiłeś i jakie zamieszanie wywołałeś - powiedziałem bardzo pewnym siebie głosem patrząc na niego. Sam chętnie bym z nim zrobił porządek. Ale dobrze wiedziałem, że to niemożliwe.

Gwardia granica Equestrii

Z posterunku nie było odpowiedzi po ataku a mgła się nie cofała. Zaczęła powoli otaczać wrogie wojsko i pochłaniać wszystko na swej drodze. Jednak można było zauważyć, że zwierzęta, które w niej przebywały nie reagowały na nią i swobodnie oddychały dalej chodząc po okolicy. Jednak w pewnym momencie z nieba z dużą siłą uderzyły potężne pociski z masywnych dział krążownika, którego nie można było dostrzec był pod wpływem zaklęcia kamuflażu. Działa z dużą siłą uderzyły prosto w atakujące wojsko. Jednak po ilości wybuchów można było założyć, że atakuje więcej niż 1.

Gwardia granice Equestrii

Gdy tylko bombowce opuściły Warszawę zbliżając się w okolice granic Equestrii zostały bez ostrzeżenia zaatakowane przez całkiem sporą grupę myśliwców. Najwyraźniej gwardia nie miała ochoty na pogawędki i mieli zamiar szybko je strącić. Jednak myśliwce nie były same przy próbie zdjęcia intruzów. Zostały zaatakowane zarazem bombowce które leciały do Canterlotu jak i Manehattanu

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

- Skończ już z tym - powiedziała jakby była w złym humorze, drugi pilot natomiast był w doskonałym nastroju. To znaczy uśmiechnięty i pogodny jakby był z czegoś zadowolony. - Po prostu pokaż że tak właśnie jest - Ten gościu już stawał się trochę nudny z tym panowaniem i dominacją. Jeśli uważają że ją dogonią to się mylą, na ten moment leciała w stronę wschodu z dość dużą prędkością. Odległość to była dosyć dobra ochrona, musiała ją wykorzystywać ponieważ samolot nie był tak wytrzymały jak krążownik. Naglę na radarze  pojawiło się 13 nowych obiektów i najwyraźniej radar przestawał sobie radzić z tak dużą ilością celów ponieważ pojawiły się dwa echa większe niż myśliwce a mniejsze niż latający statek. Musiała w takim razie szybko zmniejszyć ilość przeciwników, mogły to być iluzje jednak na pewno były bardziej zaawansowane skoro odbijały falę elektromagnetyczne. A co jeśli były prawdziwe? Czyżby się teleportowały? Tylko dlaczego dołączyły do nich? To dla niej było dosyć bez sensu. Spostrzegła również że się oddala od Canterlot co dodatkowo popsuło jej humor, już nie miała zasięgu by go zaatakować dlatego musiała się pozbyć problemu który za nią leciał. 

Rakiety przeciwpancerne rozdzieliły się i zaczęły lecieć w osiem różnych celów, pozostałe dwa pociski służące do zgniatania takich puszek znajdowały się za nimi by trafić te które okażą się prawdziwe. Dla gwardii to miała być niespodzianka ponieważ te radziły sobie lepiej niż poprzednie dwie, to był tylko test ile potrafią wytrzymać.

Gdy grupa gwardii która bawiła się w saperów podnosząc głowicę okazało się że ta również nie była w najlepszym wstanie, do środka nalała się woda a gdy jej zabrakło uszkodzone kable zaczęły iskrzyć powodując zapłon reszty nafty które wypłynęła z rozszczelnionego zbiornika paliwa. Czy ruszanie potencjalnego niewybuchu to był na pewno dobry ruch z ich strony? Mocniejsze szarpnięcie może sprawić że eksploduje a trzymanie materiału wybuchowego nad ogniem też nie było całkiem bezpieczne.

 

 

 

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Sandy]
Idąc przez korytarza rozglądałam się na boki szukając gabinetu dyrektora, głównie po to aby to nie było dziwne, że tak po prostu wiem idealnie, gdzie ten gabinet jest. Jednak jakieś kuce tu były i wolałam uniknąć pytań. Niewiele się akademia zmieniła od moich ostatnich odwiedzin tutaj w celach nauki, teraz tylko zdobyć te materiały teoretyczne... Ewentualnie jak będę musiała to praktycznie będę się uczyła, ale tego wolę unikać. W końcu zauważyłam gabinet, podeszłam do niego i rozglądając się po to aby stwierdzić, że nikogo w pobliżu nie ma zmieniłam w swojej formie skrzydła na róg. Bo to dziwne, aby pegaz przyszedł się uczyć magii.
- Ileż ja na to czekałam... - westchnęłam lekko i stanowczo pukając by mnie w środku usłyszano. Złapam lewitacją Changelingów kartki aby mi nie wypadły i czekałam, aż będę mogła wejść do środka.

[Bombowce](1 z 2)
Piloci Tu-16 niewiele sobie robili z wrogiego ataku powietrznego, lecieli z prędkością około 850km/h a opancerzenie mieli grube. Zresztą artylerzyści już strzelali do wrogich myśliwców z działek NR-30. Z tego powodu każda próba strzału mogła się zakończyć podziurawieniem myśliwca przez te działka, plus wysoko-penetracyjna amunicja mogła przebić każdy mniejszy obiekt powietrzny gwardii. 

[Armia Ochotnicza]
Żołnierze maszerowali w luźnych szykach ofensywnych cały czas posuwając się naprzód w gęstej chmurze dymu. Tlen mieli a do ich układu oddechowego żaden obłok tej chmurki dotrzeć nie mógł. Zaskakujący był potężny ostrzał wrogiej artylerii, choć ich artyleria p-lot po krótkim rozstawianiu zaczęła ostrzeliwać niebo w kierunku z którego mogły nadlecieć pociski.
A co do piechoty nie odniosła jakiś poważnych strat, szyki były tak luźne, że straty są liczone w najwyżej setce. A co więcej wyjście z chmury coraz bliżej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwardia Canterlot

Gwardziści mieli już dosyć zabawy z rakietą, która tkwiła teraz w ziemi i stanowiła spore zagrożenie. Postanowiono się, więc jej pozbyć. Rogi jednorożców zaczęły intensywnie świecić i w jednej chwili zaczęli proces teleportacji rakiety w góry gdzie nie będzie już dla nikogo stanowić zagrożenia.

- Sir musisz to zobaczyć - powiedział gwardzista z rozbitego krążownika przerażonym głosem i zaczął prowadzić swojego dowódcę by pokazać mu, co go tak przeraziło. Oczom  dowódcy ukazał się generator, który zachowywał się dziwnie. Kolory jego zmieniały się, co chwilę i przechodziły po nim dziwne prądy.

- Co to ma być? - spytał zszokowany.

- Chyba coś się uszkodziło przy ataku na nas. Próbujemy to opanować jednak nie wiemy czy zdołamy. Energia, którą teraz uwalnia jest ogromna. - na pysku dowódcy pojawiło się przerażenie. Wiedział dobrze, czym to grozi, jeśli tego nie opanują.

Gdy w jeden ze sztucznych krążowników uderzył pocisk ten zmienił się fioletowy pył po jednym trafieniu. To był oczywisty znak dla gwardzistów, że ponownie próbowano ich atakować. Zaczęto zmieniać pozycje by nie trafiono ich tak łatwo. Więc starano się robić staranne manewry. Jednak kolejne cztery iluzje zostały zniszczone a na dodatek 1 z krążowników oberwał doznał pewnych uszkodzeń. Jednak nadał latał. Widać miał więcej szczęścia niż krążownik, który oberwał w Canterlocie. Ale lepiej by unikał kolejnych takich ataków, bo może w końcu źle skończyć. Krążowniki znów zmieniły barwę na fioletową. Wyglądało to teraz inaczej tak jakby zbierały energię na coś poważniejszego.

 

Gwardia granica Equestrii

Mgła nie zwracała uwagi ba pegazy dalej leciała przed siebie nie zwracając uwagi na wszelkie przeszkody by w końcu całkowicie pochłonąć do swego wnętrza wrogie wojsko. W tej samej chwili krążowniki zaprzestały ataku by się uchronić przed wrogim atakiem otoczyły się barierą, która zdołała pochłonąć obrażenia wroga. Nagle klacz dowodząca posterunkiem uznała, że już nadszedł czas. Machnęła kopytem dając sygnał gwardzistom. W jednej chwili cała mgła wyleciała w powietrze tworząc ogromną kulę ognia, która uderzyła we wszystko, co było wewnątrz. Na dodatek, gdy doszło do wybuchu krążowniki ponowiły ostrzał. Wspólnie wykonało to naprawdę potężną eksplozje.

Gwardia granica

Widząc brak reakcji piloci postawili wszystko na jedno kartę. Nagle z jednego z myśliwców wyskoczył pegaz. A samolot, w którym do tej pory był zaczął spadać prosto na wrogi bombowiec. Jednak na tym się nie skończyło w jednej chwili jak z nikąd obok wrogich bombowców pojawił się krążownik, który zaczął natychmiastową salwę ze wszystkich dział. Takiej siły ognia nie sposób było przetrwać.

 

 

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[895] [Lust Tale [Breezy Orchid]]
- Pomagał... - zaakcentowałam - gdyby powiedziałby to zwykły kuc...Wisiałby za barierką na gwoździu za ogon już tej w chwili, gdy tylko to powiedział - stwierdziłam bez problemu i nie stanowiło to całkowicie groźby bez pokrycia. Jednak on nie był zwykły i tylko to go chroniło przed tym losem... Nie bałam się go... Nakręcała mnie agresja drzemiąca we wnętrzu, co jeszcze się nie uwidaczniała się. Pusta odwaga. Zupełnie niepotrzebna.

- Pomocą nazywasz to że o mało mnie twoja gra nie zabiła? W wigilię leżałabym z dziurą w głowie, gdyby nie parę milimetrów. Oczywiście wszystko było perfekcyjnie zaplanowane by nas napuścić na siebie... To mogłeś sobie naprawdę darować...  I tak bym do niego poszła... Rozumiem że jesteś chaotyczny i potężny, robisz praktycznie to co chcesz... Pewnie też jesteś wieczny - zaakcentowałam ostanie słowo - inni niestety są delikatniejsi. Nie mają supermocy by naruszać czyjąś prywatność, by wiedzieć wszystko. Nie wiem czy być na twoją osobę wściekła i wyjść stąd natychmiast czy zostać i... Sama się waham co jeszcze mogłabym tu usłyszeć. Czy tego za prawdę chce - urwałam na moment kalkulując.

- Może zadam pytanie nie związane z tematem. Tak najpierw. - Zastanowiłam się moment. - Jak wiele widziałeś... i jak często nas podglądałeś. Po co ta szopka skoro wszystko wiesz... Po co ci my jako zabawka. Aż taką rozrywkę ci to sprawia że wszystko może się zawalić jak popełnimy błąd? I ostanie pytanie... Co tak naprawdę przynosisz nam... Niepotrzebny byłby twój występ gdyby nie miało to na celu czegoś... Nie wiem jeszcze czego ale liczę że powiesz mi to... i skoro wiesz co się stało z naszym kochanym piekarnikiem to pewnie nam nie powiesz, by uprościć to wszytko. Tylko każesz się dowiedzieć - westchnęłam zła. Miałam tego dość. On tylko spotęgował to odczucie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Discord na słowa Goldinga wzleciał w powietrze i zrobił fikołka, śmiejąc się.

- Tak jakby Luna i Celestia nie wiedziały, że ukradłem odłamki, teraz mnie dopiero rozbawiłeś - kiedy przestał się chichrać dodał - ja nic nie wiem, a nawet jeśli coś wiem, to wy nie wiecie o tym, że ja coś wiem, a ja wiem o tym, że wy nie wiecie o tym, że ja coś wiem, nawet jeśli coś wiem, no chyba, że nie wiem - wzruszył ramionami.

Machnął ręką na słowa Lust.

- Oj tam, przypadek. Nie wcelowałem sobie - słuchając jej dalej znów się roześmiał i wyczarował sobie mały pilniczek - czy ty myślisz, że ja nie mam nic do roboty niż tylko obserwować was dwadzieścia cztery na dobę? Spóźniłbym się na manicure. Bardzo trudno utrzymać takie pazury - pochwalił się. - ale racja, czerpię radość z zadawania wam zagadek. Z drugiej strony wkurzam Celestię i odkrywam jej mały sekrecik, którym jest Miasto. Dwie pieczenie na jednym ogniu.

***

Sandy została odpytana z materiałów teoretycznych. Zdała i została wypuszczona ze świeżutkim certyfikatem.

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Sandy]
Wyszłam z gabinetu ze triumfalnym uśmiechem na pyszczku, udało mi się w końcu ogarnąć wszystkie poziomy. Nie potrzebna mi zbytnio praktyka, co udowadnia reszta poziomów. Szczególnie czwarty. Szkoda, że jednak 60 bitów wydałam ale je uzupełnie. Legalnie zajmie mi to wieki, więc muszę zarabiać mniej legalnie. 
- Czasami jednak życie uśmiechnie się do siebie. - rzuciłam do siebie, humor miałam dobry. Po wyjściu z akademii postanowiłam zaryzykować i ruszyłam w stronę tych raczej mniej miłych uliczek w Canterlocie, wiedziałam gdzie są bo wielokrotnie je widziałam jednak a poza tym, tam się teleportowałam tu. Przyśpieszyłam kroku widząc skręt w stronę swego celu, może dowiem się też czegoś ciekawego tam? 

[Krym]
- Komisarzu. Melduje, że pierwsza fala licząca około 800 żołnierzy została... Zwęglona. Plus większość baterii p-lot padła. - zameldował podkomendny swemu dowódcy. - Co teraz robimy? - zapytał jeszcze, ogier ziemski ubrany w czarny mundur i uszatkę spojrzał na niego surowym wzrokiem.
- Wyślijcie kolejne rezerwy. I przekażcie porucznik Sharp Rose aby rozpoczęła natarcie czołgami, wszystko według planu operacyjnego B. Reszta oddziałów wspierających ma ostrzeliwywać wrogie siły lotnicze i posterunek. - odpowiedział podkomendnemu po czym pobiegł gdzieś na tyły. Mgły nie były a to ułatwiało sprawę, po odczekaniu 10 minut przez rzekę przeszły kolejne oddziały, było ich na pewno więc a do tego moździerze strzelały pociskami dymnymi aby zakamuflować dokładne pozycje piechurów. Dowódca co więcej usłyszał za sobą ryk nadjeżdzających T-34. Niedługo przełamie się ten posterunek, choć dość wysokie straty bolały.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

- Dobra, mamy jednego prawdziwego! - krzyknął jeden z jednorożców i szybko nakierował rakietę na chwilę wcześniej trafiony krążownik, widział że się do czegoś przygotowywał ponieważ zaczął świecić na fioletowo i dodatkowo próbował robić uniki chociaż nadal był dużym celem. Postanowił nie dać mu tej szansy i zdetonował obydwa pociski trzydzieści metrów przed okrętem. Fala uderzeniowa spowodowana wybuchem jednej głowicy była w stanie kompletnie zrównać z ziemią betonowy budynek w promieniu 60 metrów. Czy pancerz krążownika był w stanie wytrzymać takie obciążenie nie jeden a dwa razy? Pewności nie mieli ale wydawało im się że dalej nie poleci a jeśli już to tylko w dół. 

Fire tymczasem zmniejszyła wysokość lotu i wyłączyła nadajnik, skoro nie otrzymała odpowiedzi nie wiedziała powodu by ciągle był włączony a wolała by gwardia  nie słyszała ich rozmowy. 

- Ciekawe co kombinują? Próbują się teleportować? - Zastanawiała się jednak myślała że to raczej nie to... Przecież ta odległość była chyba za duża. 

- Nie wiem, tak naprawdę mogą chyba robić cokolwiek - odpowiedział drugi pilot - Wygląda na to że oni też wprowadzili ulepszenia skoro potrafili zrobić takie kopie.

[Baza/Shatter]

- Trochę kijowo że Fire nic nie wie - powiedziałem do kucyka który pchał wózek z owalnym przedmiotem o średnicy 40 centymetrów.

- To było raczej konieczne, nie zgodziła by się na taki plan a teraz go wykonuje nieświadoma tego. Odciągnęła część krążowników i samolotów od Canterlot - odpowiedział mi trochę zmęczonym głosem - Teraz będzie chyba łatwiej - Wzruszył ramionami.

- Może masz racje, gorzej jeśli ma problemy. Walczy sama na paru przeciwników, nie wiem czy to na pewno był dobry pomysł - Niezbyt dobrze się z tym czułem że Fire mogła zginąć.

- Z tym uzbrojeniem co dostała? Nie wydaje mi się chyba żeby miała pecha - Stwierdził ogier cały czas pchając wózek, w pewnym momencie się zatrzymał gdy dotarł do grupy innych siedmiu kucyków razem ze zbrojami i bronią.

- Niby tak ale teraz jest na terenie Equestrii, nie na granicy - powiedziałem z niepokojem.

- To może zobacz co z nią. My musimy już się zwijać, dłużej czekać nie warto - Ogier po tych słowach teleportował się wraz z reszta ekipą i z wózkiem. Teraz najpewniej byli w jednej z łazienek w mniejszych mieszkaniach służących do wynajęcia.

[Grupa ośmiu buntowników w Canterlot]

- Mam głupi pomysł... - Odezwał się jeden z nich a chwilę potem wysypał wszystko z kosza na pranie, włożył przesyłkę i zamaskował brudnymi ubraniami - Zadziała? 

- Nie wiem ale poszło nawet prosto - Wzruszył ramionami kucyk ziemny - To co, zwijamy się? 

[A-10] 

Leciały w pewnej odległości od granicy, zostały wysłane na wszelki wypadek gdyby Fire miała problemy w drodze powrotnej. 

Edytowano przez Shatter
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...