Skocz do zawartości

[ZAPISY][GRA] BUNT [Wojna FOL POZ Sequel/Alternatywne zakończenie][Human and Pony][Trochę RPG XD]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

[895] [Lust Tale [Breezy Orchid]]
Zanim Discord zdążył wspomnieć o Lunie, ja już o niej wiedziałam chwile wcześniej. Jej mocy nie można było pomylić z jakąś wielką ilością kuców. Celestii nie było z oczywistych powodów, bo po prostu zniknęła. Twilight była słabsza... o Kredensie nie wspominając.
- Ja wiem... - stwierdziłam widząc jak Discord po prostu się ulatnia... On to miał dobrze. Nie musiał nic i jeszcze my mu rozrywki dostarczaliśmy tym że Luna będzie mogła nas znaleźć... Z drugiej strony to może ona jego szukała... Mój róg błysnął na krótko, zanim wszystko znalazło się na miejscu, takim jakim się znajdowało zanim zaczęliśmy tu myszkować, oprócz klucza tego dużego.. Ten przedmiot mógł się nam jeszcze przydać, a kopiowanie go mogło graniczyć z cudem... Po chwili znalazłam się cichaczem koło Goldinga.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak się okazało Luna nie przyszła do sypialni sama. Towarzyszyła jej Cadance. Kiedy zamknęły się za nimi wielkie drzwi ze złotymi klamkami, Cadance zaczęła szybko trajkotać. Widać było, że długo się powstrzymywała.

- Powiesz mi w końcu co się stało z Celestią? Mam prawo wiedzieć.

Luna nic nie odpowiedziała, tylko weszła do pomieszczenia z książkami. Cadance stanęła obok łóżka, tak, że widzieliście jej różowe kopytka ubrane w lśniące buty. Głos Księżniczki Nocy było słychać i tutaj.

- To nie jest czas na tłumaczenia. Musimy znów wznieść barierę chroniącą stolicę. Gdzie to... - słychać było cichy szelest kartek.

- Czego szukasz? - zapytała Cadance nerwowo.

- Celestia kiedyś zapisała na jednym z marginesów wskazówki odnośnie cyklu słońca. Znam zaklęcie, ale chcę się upewnić, że będę je rzucać prawidłowo.

- Rozumiem - odpowiedziała druga księżniczka nadal spiętym głosem. - Jeśli chcesz możesz wyruszyć na poszukiwania, ja i Twilight zajmiemy się kucykami.

W odpowiedzi mogliście usłyszeć cichy śmiech. Kopytka Luny pojawiły się w waszym polu widzenia.

- Nie, jestem pewna, że Celestia by nie chciała, żebym zostawiała poddanych, tym bardziej, jeśli wziąć pod uwagę to co się teraz dzieje.

- Masz na myśli sponyfikowanych, prawda? - nie usłyszeliście odpowiedzi, ale Luna musiała pokiwać głową, bo Cadance kontynuowała. - Wiem o co ci chodzi... - znów chwila milczenia. -  Boisz się?

- Buntowników, czy braku Celestii?

- Braku Celestii.

- Bardzo. Ale wierzę, że do nas wróci. Oby jak najprędzej. Mam nadzieję, że uda jej się bezpiecznie dotrzeć tam gdzie zmierza.

Po tych słowach obydwie klacze opuściły pomieszczenie i już po chwili cichy szmer falującej firanki i śpiew ptaka, który przysiadł na balkonie, były jedynymi dźwiękami, jakie mogliście usłyszeć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Sandy]
Spojrzałam w górę by zobaczyć uderzające ładunki wybuchowe w barierę, nie rozpadła się ale coś ją tam osłabiło. Dobra, wchłonęła energię z mojej warstwy kopuły i spojrzałam na tego kapitana, chciałam go zdjąć i to szybko. Po krótkich konsultacjach w myślach ustaliliśmy plan działania. 
Oczy Sensetive’a na chwilę zaświeciły jadowitą zielenią, chciał zdjąć szybko gwardzistę który był najbliżej ich dowódcy, ofiara mogła poczuć jakby małą piłę tarczową która dotyka jego gardła, zanim możliwa była jakakolwiek reakcja rozkręciła się szybko i ruszyła przebić się przez całe gardło. Na zwykłe przeczucie grał, znał ogólnie jakie odległości są zwykle między szyją a pancerzem w wielu zbrojach, ale tu nie będąc pewny nieco przybliżył swój obiekt do gardła. Teraz powinien umierać wykrwawiając się. 
Ja za to spojrzałam na ich dowódcę i Sneaky, postanowiłam użyć zaklęcia mocnego. Nie potrzebne były mi ćwiczenia praktyczne poprzedniego poziomu bo i tak znałam go na pamięć... Jednorożcem nie byłam.
- Impetum Fortis. - szepnęłam przyjmując bojową pozę, Sneaky zrobiła okrągłą lukę w barierze przede mną, aby nie zablokowało zaklęcia które miało uciszyć tego ich śmiesznego dowódcę. Miałam nadzieję, że przeżyje jednak. Chciałam go potem potorturować czarną magię by sprawdzić w praktyce efekty. 

[Armia Krymska]
Żołnierze a konkretniej jednorożce zaczęły tworzyć słabe bariery magiczne nad sobą, widząc co robią błyskawice. Inni po prostu wbili stalowe pręty w ziemię, działały bo przyciągały pioruny. Czołgi zostały ogarnięte i ruszyły dalej by wbić się w terytorium dawnej Ukrainy a dziś Equestrii. 
Do tego nadlatywały kolejne Stukasy, tym razem z bombami kasetowymi. Chciały zająć się gwardzistami szybko, a tamta piątka próbując unikać strzałów z wrogich myśliwców od czasu do czasu strzelała z działek 40mm do gwardzistów na ziemi.

[Warszawska Marynarska Wojenna]
Okręty Warszawy dalej płynęły z misją dyplomatyczną, chciano mieć zagwarantowane wsparcie Speciosy. Ataku niespodziewano się na pewno, choć wielu uważało, że z flotą Equestriańską o ile ta zaatakuje wygrają bez problemu. W końcu mają potężny krążownik liniowy, typu Derfflinger. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

Rakiety faktycznie zboczyły z kursu ale nadal wybuchły niedaleko miasta.

- A jednak jednego trafiłam - powiedziała z mieszanymi uczuciami Fire ponieważ chciała chociaż trochę uszkodzić Canterlot - Przypadkiem bo chciał ratować miasto ale liczy się jako zestrzelony. 

[Grupa 7 buntowników w Canterlot]

- Nie żyje - krótko stwierdził jeden z buntowników stan kolegi który znalazł się blisko wybuchu materiałów wybuchowych. Chwilę potem na ziemie padł kolejny kucyk, to był ten ledwo przytomny z karabinem maszynowym. Wszyscy przykleili się do podłogi ponieważ widzieli że im niżej tym mniejsza szansa na otrzymanie trafienia.

- Musimy się z stąd zwijać - powiedział dowódca - Nie ma sensu się dłużej bronić, nie jesteśmy już wstanie. Kolejna taka grupa już nas pokona - Nie posiadali już szans by wygrać, jeden martwy, dwóch nieprzytomnych. Praktycznie nie mają już granatów a amunicja do karabinów maszynowych była na wykończeniu a następny taki atak prawie na pewno będzie silniejszy. 

- Zbieramy się, za cztery sekundy po tym budynku zostanie tylko goła ziemia - poinformował innych i uzbroił bombę przy okazji dostając strzał z promienia. Chwilę potem grupa 5 kucyków w łazience się teleportowała wraz z martwym towarzyszem. 3 Buntowników w kuchni uczyniło to samo zaraz po nich.

Najpierw rozległ się oślepiający błysk który przyćmił słońce który był początkiem wybuchu. Pierwszym czynnikiem rażenia był impuls cieplny przemieszczający się z prędkością światła. W promieniu do 5,3 kilometrów mógł wzniecać liczne pożary oraz powodować poparzenia 3 stopnia. Drugą przyczyną zniszczeń była fala uderzeniowa będąca w stanie praktycznie zburzyć każdy budynek który znajdował się do 1,7 km od miejsca wybuchu. W promieniu do 2,37 km domy otrzymały lekkie i średnie uszkodzenia jednak nie zostały zrównane z ziemią. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

Gdy tylko Lust się znalazła obok mnie spojrzałem na nią chcąc jej w ten sposób powiedzieć "nie martw się wszystko będzie dobrze". Przynajmniej taką miałem nadzieje. Co się stanie, gdy księżniczka nas znajdzie? Czy byłaby gotowa mnie wysłuchać? Zrozumieć, że wszystko, co wiemy o podmieńcach to kłamstwo? A co jeśli by mnie nie posłuchała? Czy byłbym gotów stanąć w obronie Lust nawet przed władczyniami, którymi służyłem niemal całe swoje życie? Nie wiem czy chciałbym poznać odpowiedź na te pytania.

Nagle usłyszałem jak ktoś wchodzi do sypialni. Księżniczka nie była sama a z księżniczką Cadence. Bez problemu poznałem ją po głosie. Później widok jej kopytek. Nie było mowy o pomyłce. To jeszcze bardziej komplikowało sprawę, jeśli nas odkryją. Księżniczka Cadence według zapisków, które czytaliśmy miała wręcz ogromną niechęć do podmieńców. Moje serce waliło jak szalone. Nigdy nie byłem tak zdenerwowany jak teraz.

Słuchałem uważnie rozmowy księżniczek czekając aż opuszczą pokój. Chciałem by wyszły jak najszybciej. Pierwszy raz odczuwałem takie nerwy. Gdy tylko opuściły pokój ciężko odetchnąłem.

- Było blisko - powiedziałem żartem w stronę Lust starając się rozluźnić atmosferę. - Chcesz coś jeszcze sprawdzić w tej komnacie czy mam nas stąd zabrać natychmiast? - Wiedziałem, że Lust nie lubi mojej magii, ale teleportacja była najbezpieczniejsza by się stąd ewakuować bez wpadania na nikogo. Chyba, że nie będzie chciała.

Gwardia Equestria

Do radia znów odezwał się dowódca okrętu. Miał nadzieje że zwabi klacz na tyle blisko by urzeczywistnić swój plan.

- Czy tylko na tyle cię stać mała żałosna klaczko? Twój dawny gatunek przewraca się w grobie widząc twoje żałosne ataki. Może udowodnisz że stać cię na więcej czy może boisz się nas do tego stopnia że się nie zbliżysz - powiedział wrednym głosem.

Gwardzista nawet nie zwrócił uwagi na piłę, która zbliżała się do niego. A kapitan tylko zaczął się głośno śmiać. Gdy się spojrzało dokładnie na gwardzistę, którego atakowała piła można było zauważyć, że ten jest toczony lekką barierą w jego kształcie.

- Żałosna sztuczka - odparł kapitan w stronę podmieńców ze szczerym rozbawieniem. - Dobrze czas skończyć z tą waszą barierą - powiedział kapitan, gdy zaczął przygotowywać zaklęcie mocnego ataku. W jego ślad poszła trójka jednorożców, która zaczęła przygotowywać zaklęcie średniego ataku. Samo zaklęcie kapitana powinno zniszczyć barierę. Wtedy gwardziści powinni dobić tych intruzów.

Gwardziści na widok eksplozji zaczęli się chronić polami siłowymi by przetrwać wybuch. Dalsze poszukiwanie buntowników straciło sens skoro hotel nie istniał. Dobrze, że już dawno wszędzie ewakuowano cywili po pierwszym ataku buntowników. Jednak teraz musieli ocenić straty i zapanować nad chaosem po wybuchu.

Nad okopami gwardzistów pojawiły się bariery, które miały ich uchronić przed bombardowaniem. Promienie bez problemu przebijały się nawet przez czołgi, które nacierały w stronę gwardii. Nowe myśliwce skutecznie radziły sobie z unikaniem wrogiego ostrzału. Dzięki tej klaczy, która dała projekty samolotów gwardii teraz byli bardziej przygotowani do walki w powietrzu. Myśliwce strzelały we wrogie samoloty i unikały ich ataków za razem. Pogoda się jeszcze bardziej pogarszała. Pioruny były coraz większe. Zaczęły spadać pierwsze krople deszczu, które były coraz intensywniejsze. Na dodatek wiatr jeszcze bardziej wzrósł w siłę. Mógł wręcz już unieść kucyka w powietrze.

 

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Sandy]
Patrzyłam jak wykonują zaklęcia, tarcza Sneaky raczej nie wytrzyma. Więc Sensetive szybko postawi kolejną, obgadaliśmy wszystko w myślach więc gotowi byliśmy. Tylko dwa zaklęcia im się udały, jedno silniejsze a drugie słabsze. Przez gdy uderzyły w tym samym momencie  bariera się strzaskała. Sensetive szybko postawił kolejną na jej miejsce, by nie dać im czasu na atak. Zaraz razem stworzymy lepsze wersje ale to musi wystarczyć.
- Dobra. Czas na nasz ruch. - warknęłam, postanowiłam użyć czarnej magii. Może uda mi się wykonać zaklęcie z tej dziedziny, w co szczerze wierzę. Wyprostowałam kopyta i głowę lekko wychyliłam do przodu. - Impetum Lamin! - powiedziałam głośno na głos, w czasie gdy moja aura magiczna robiła się coraz czarniejsza, Sensetive zrobił okrągłą lukę by spokojnie bez przeszkód mogłam załatwić tego kapitana, On był celem głównym. Zaklęcie to powinno przebić się przez te zbroje jak przez papier.

[Krym]
Czołgi jechały dalej by wbić się w terytorium Equestrii, w końcu ominęły trwające walki i ruszyły w głąb Ukrainy. Reszta wojsk trzymała się po prostu ziemi mocno i miała jeszcze ciężki ekwipunek, więc w miarę się trzymali. Ich natarcie na tyle się posunęło, że mogli widzieć wszystkich gwardzistów więc rozpoczęli ostrzał maszynowy wsparty artylerią.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[895] [Lust Tale [Breezy Orchid]]

- Nadal jest blisko - zaprzeczyłam jego słowom. Nie lubiłam szczególnie żartować w takich chwilach... Po wszystkim owszem, ale w tamtym momencie wydawało mi się to mocno nie na miejscu, po przez podwyższanie pewności siebie, co bywa równie zgubna, co sama pycha. Wyczuliłam zmysły szukając jeszcze czegoś ale one się faktycznie oddalały... Dziwiło mnie tylko że nie wyczułam wcześniej Cadence... Luna aż tak silna była? Może sama dałbym jej radę w walce tej różowej...

- Zabranie nas stąd teleportacją może pobudzić gwardię, by to sprawdziła. Kto jak i dlaczego... Nie chcemy tego. Weszliśmy tu, to i stąd wyjdziemy... Nieprawdaż? - powiedziałam, po czym wzięłam i połknęłam klucz wyciszając to co mógł z siebie emitować własną aurą... Ciężko więc było znaleźć dowody przy nas że byliśmy gdzie byliśmy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

Fire zwlekała z odpowiedzą na słowa dowódcy wrogiego okrętu z dwie, trzy minuty.

- Co? - spytała z udawanym zdziwieniem - Twoja samcza dominacja nie sięga na taką odległość by podporządkować prawu pewną buntowniczkę? - W jej głosie dało się usłyszeć zarówno rozbawienie jaki ironię. - Jesteś ciapą a nie ogierem skoro marudzisz że klacz jest za daleko jak na twoje możliwości - Zbliżyła się na 180 km od Canterlot i zrzuciła 20 rakiet które nie zawierały ładunku atomowego tylko głowicę zrobioną z ciężkiego metalu a w dalszej części korpusu konwencjonalny materiał wybuchowy. Zastanawiała się co to za dziwna fioletowa chmura i te słupy światła, to wszystko bardzo śmierdziało jej magią. Po chwili zauważyła na horyzoncie błysk światła który wydawał jej się nawet znajomy.

- To wybuch bomby atomowej? - Spytała Fire drugiego pilota, nie była pewna - Te nasze rakiety mają mniejszą siłę niż to... 

- Tak słabsze... - Krótko stwierdził - To raczej nie my.

- Na pewno nie my bo nie mamy tak mocniej atomówki na pokładzie - powiedziała Fire wypuszczając 20 rakiet które leciały w stronę miasta, po paru minutach dwie odłączyły się od grupy celując w dwa różne źródła światła. Może da się je zniszczyć? 

[Baza]

Osiem kucyków teleportowało się z powrotem do bazy, czterech leżało na ziemi a piąty chodził jakby był pod lekkim wpływie alkoholu. Martwym ogierem już się nie przejmowano tak samo jak tym lekko zamroczonym. Zaczęto zdejmować zbroje pozostałych trzech kucyków co do zbyt szybkich nie należało, spełniała wiele funkcji przez co miała dość duży stopień skomplikowania jak na pancerz dla żołnierza.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

- Gwardia zna moją magię, więc nawet nie zwrócą uwagi, że się teleportowałem. Ale skoro nie chcesz łatwiej to zmuszać cię nie będę - powiedziałem spokojnie bez większych emocji rozglądając się po komnacie. Mimowolnie się wzdrygnąłem, gdy Lust połknęła klucz. Nie był to przyjemny widok. Trzeba było wyjść stąd jak najszybciej. Niema pewności, że księżniczka niedługo tu nie wróci i nie posiedzi trochę dłużej. Powoli zacząłem wychodzić spod łóżka. Choć nie było to łatwe. Mimo wszystko było tam trochę ciasno dla mnie.

- Skoro mamy iść to chodźmy niema sensu tracić tu dłużej czasu. Raz nam się udało. Nie wiem jak ty, ale drugiego wolałbym nie ryzykować - powiedziałem dość twardo wyciągając kopyto ku Lust by pomóc jej wyjść.

Gwardia Equestria

Krążowniki skierowały ścianę na tor lotu rakiet. Widać, że były w stanie nią sterować. Wszystkie rakiety, które uderzyły w ścianę magiczną nie zrobiły na niej wrażenia. Jednak od razu zauważono, że to słabsze rakiety niż do tej pory, co zostały użyte. Tamte miały znacznie większą moc.

- Tylko na tyle cię stać? - spytał dowódca dosyć wrednym głosem. - Bo jeśli tak to wracaj do domu twoje ataki są żałosne jak ty sama zresztą i twe obelgi - stwierdził tym razem bez emocji. Rakiety, które uderzyły w światło przeleciały przez nie. Jednak, gdy wyleciały z drugiej strony były zmiażdżone jak aluminiowa puszka i natychmiast spadały ku ziemi.

Gwardziści znajdywali ciała kolejnych poległych po wybuchu. Jak na razie znaleziono 20 zwęglonych kucyków ziemskich i jednorożców. Około 15 pegazów. W tym 30 rannych. Straty były dość poważne. Jednak wciąż nie znaleziono ciał buntowników. Czyżby eksplozja sprawiła, że wyparowali? Wciąż nie skończono też liczyć strat gwardii. Jednak można było przyjąć, że znajdą jeszcze trochę ciał. Na szczęście większość gwardzistów nie zdążyła dotrzeć w centrum wybuchu.

Kapitan otworzył szeroko oczy na widok aury Sandy. Żarty się skończyły. To nie były zwykłe podmieńce. Jeden z nich władał zakazaną magią, której do tej pory używał upadły jednorożec król Sombra. To znaczyło, że to są podmieńce, które ukradły księgę czarnej magii. Ale jak uciekli z Manehattan? Przecież zostały pojmane. Jak do tego doszło. Kapitan w jednej chwili otoczył się najmocniejszym polem siłowym. Mimo wszystko to tylko podróbka Sombry daleko jej do niego. Ale lepiej nie ryzykować. Nie miał już zamiaru dalej się z nią bawić na magię skoro używała czegoś takiego. W jednej chwili na sygnał kapitana większość gwardii zniknęła. Mogło to oznaczać, że coś kombinują.

Okopy były w sam raz do ochrony gwardii. Więc ataki buntowników nie sprawiały na nich większego wrażenia i kontynuowali ostrzał. Kolejni gwardziści skutecznie otaczali buntowników coraz bardziej zacieśniając krąg i kontynuując atak. Ta bitwa będzie zwycięstwem gwardii. Czołgi, które przekroczyły granicę zostały natychmiast ostrzelane przez pegazy kryjące się w chmurach z promieni. Nie było możliwości by mogli się uchronić przed tym atakiem. Na dodatek nie było tu żywego duch, bo gwardia już dawno zabrała wszystkich mieszkańców z powodu walki niezależnie czy rodowitych czy sponyfikowanyc. A jak ktoś nie chciał iść był zabierany siłą. Więc nie było tu żywego ducha. Na dodatek na polu walki pojawiło się ogromne tornado największe, jakie można było zobaczyć kierowało się prosto w stronę buntowników. Towarzyszył temu bardzo ulewny deszcz i coraz liczniejsze pioruny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

To oni tą tarczą mogą poruszać? Hmm Ciekawe. Do tego to światło z ziemi zgniata przelatujące przez nie przedmioty, to pewnie dlatego ją prowokuje by podleciała. Jeśli chce by wpadła w tą pułapkę musi się bardziej postarać. Nie zamierzała już mu odpowiadać, nie miała już na to ochoty. Ponownie wystrzeliła 10 rakiet, leciały w dwóch grupach w odstępie 500 metrów i omijały światło wydobywające się z ziemi. Siła eksplozji pięciu pocisków była równa 100 ton trotylu. Z wyglądu były bardzo podobne do tych wcześniejszych tylko te leciały na wysokości 20 km i miały uderzyć w Canterlot od góry.

[Baza]

Okazało się że dwóch było tylko nieprzytomnych a trzeci miał złamane żebra i obrażenia wewnętrzne, natychmiast potrzebował pomocy. 

[Wybuch w Canterlot]

Promieniowanie cieplne podpaliło większość budynków znajdujących się w promieniu do 5 km, ogień szybko się rozprzestrzeniał i niegaszony miał szansę spowodować burzę ogniową.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Sandy]
Spojrzałam triumfalnie widząc, że kryształowe miecze wytworzyły się. Jednak zawodzące było to, że tarcza odbiła je a po chwili tak jakby wyparowały. Widziałam, że większość gwardzistów się ewakuowała. 
- Już nie jesteśmy tacy mocni „O potężny“? - zapytałam ironicznie z uśmiechem na twarzy, reszty jego koleżków się nie obawiałam. Jeszcze jedno zaklęcie czarnomagiczne, i teleportujemy się stąd. Bo nie ma co przeciągać tej walki. - Niedługo się zmywamy. - rzuciłam cicho do Sensetive’a i Sneaky.
- Dobrze. - odparli w tym samym momencie patrząc na gwardzistów, postanowiłam użyć jakiegoś silnego zaklęcia. Dużej szansy na powodzenie nie było, ale przynajmniej takie by pewnie przebiło się przez jego tarczą i by go załatwiło. Po chwili wymyśliłam, zamrożenie powinno być idealne. Wyeliminuje przy okazji jego towarzyszy. 
Przybrałam normalną pozę i głowę lekko uniosłam. Mój róg znowu otoczyła aura czarno-magiczna ale doszła jeszcze typowa niestabilność z tak jakby „wybuchami“ i czarne wyładowania. 
- Riger! - szepnęłam czekając na efekty. Barierę moi towarzysze opuścili, jednak była cały czas gotowa jakby zaklęcie się nie udało. Mogli zareagować szybciej niż wystrzelą jakiekolwiek pociski co ułatwiało sprawę. Po tym wszystkim będę musiała jeszcze energię uzupełnić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Gwardia Eqeustria

Gdy 6 pocisków, które wystrzeliła Fire zbliżyły się pobliże światła magicznego te nagle zmieniło strukturę z pojedynczego promienia wyszedł mniejszy, który oplótł rakietę ciągnąc ją ku sobie. Tak samo stało się z innymi. Kolejne rakiety jednak uniknęły tego losu, ale ponownie napotkały przeszkodę w postaci ściany magicznej. Tak jak dowódca przewidywał. Klacz musi się zbliżyć bardziej by doszło do skutecznego ataku. Jednak teraz eksplozja była silniejsza niż poprzednio. Ściana po oberwaniu tyloma pociskami zaczęła się trząść i zaczęły się a niej pojawiać liczne pęknięcia, co nie było najwyraźniej dobrym znakiem.

Gwardziści widząc rozprzestrzeniający się ogień zaczęli go natychmiast gasić. Miejsca, które stały w ogniu zostały natychmiast zostały otoczone polem siłowym. Chciano pozbawić ogień dopływu tlenu i w ten sposób zakończyć jego niszczycielskie działanie. Jeśli to nie pomoże zaczęto przygotowywać plan b, który miał go zatrzymać ostatecznie.

 

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[895] [Lust Tale [Breezy Orchid]]

Zatrzymałam go kopytem trącając, by zatoczył się praktycznie pod samą ścianę, po czym słychać było ogłuszający huk jak sama pod nią stałam. 

- Nie wychodzimy z pałacu... a już na pewno nie ty, bo zginiesz - powiedziałam twardo nie tłumacząc przyczyn tego co zrobiłam. Powietrze zrobiło się dziwnie klujące. Jakby było naelektryzowane... Dotarł do nas ciepły powiew. Mogłam się domyślać jak to wygląda miasto... Pojawiło się lusterko przede mną które posłużyło mi za peryskop. Ten wybuch był potężny. Założyć mogłam że atomowy... Buntownicy nie wwieźliby do stolicy potrzebnego materiału normalnie... Jak to zrobili już mnie to nie interesowało.

- Trzeba wynieść się z Canterlot jak chcesz żyć... - powiedziałam. Sama promieniowania się nie bałam... Bo i po co. Nie byłam kucem, by to mi przeszkadzało.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

Nagle poczułem jak Lust mnie szarpnęła. Nie spodziewałem się u niej tego, więc nawet nie byłem w stanie stawić oporu i znalazłem się pod ścianą. Chciałem już ją spytać, o co jej chodzi, gdy nagle usłyszałem jakiś huk. Czyżby atakowano Canterlot? Nie zdążyłem jednak znów nic powiedzieć, bo Lust mnie uprzedziła. Na jej słowa tylko zmarszczyłem lekko oczy. Znów to robi. Mam wrażenie, że ona uważa mnie tylko za słabego i bezużytecznego kucyka. Nie wiem, co się stało, ale nie bałem się o swe życie.

- Nie wiem, co tam ujrzałaś, ale nie musisz się o mnie martwić. Wiem, że nie posiadam takich zdolności jak ty, ale nie jestem słaby. Nawet, jeśli wkroczyły do Canterlotu miliony buntowników nie boję się. Nie bez powodu przeżyłem już długo w gwardii wiesz mi potrafię o siebie zadbać - powiedziałem pewnym siebie głosem. - Czy teraz już jesteś spokojniejsza i możemy iść? - spytałem spokojnym głosem bez większych emocji.

Gwardia Equstria

Kapitan był poza zasięgiem zaklęcia, gdy już wcześniej oddalił się od podmieńców w czasie wybuchu ładunków wybuchowych. Jednak oberwało się czterem gwardzistom, którzy ukrywali się w okolicy czekając na sygnał. Jednemu jednorożcowi i trzem ziemskim kucykom. Pegazy były na szczęście wystarczająco wysoko by uniknąć zaklęcia. Kapitan tylko zmarszczył brwi na ten widok. Zabawa nabierała coraz większej powagi. Nadszedł czas na kolejny atak, który powinien sobie poradzić z tymi intruzami. Nagle jednak odwrócił wzrok, gdy usłyszał dziwny huk w Canterlocie. Wtedy też zobaczył dym unoszący się ku niebu. Eksplozja była dla nich odczuwalna. Przynajmniej fala uderzeniowa. Pegazy próbowały machać skrzydłami by się utrzymać a inni gwardziści stać twardo by ich nie zdmuchnęło. Wyszło na to, że buntownicy wdarli się do miasta. To zmieniało postać rzeczy trzeba było działać i sprawdzić, co się tam dzieje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[895] [Lust Tale [Breezy Orchid]]

- Jeden wdech tego powietrza i życie skraca się wielokrotnie u każdej żyjącej istoty... - Pokręciłam głową po czym spoważniałam jeszcze bardziej. - To była bomba atomowa... Nie czujesz jak powietrze jest dziwnie naładowane, co się w nim unosi? To nie buntownicy z którymi możesz walczyć twarzą w twarz i zginąć za Equestrię. - Spojrzałam na niego jeszcze ostrzej próbując przemówić mu do rozsądku. - To śmierć w promieniach sztucznego słońca i tego co po nim pozostało. Ja się o ciebie po prostu martwię... - wyznałam z głębokim westchnięciem.

- Nic więcej. W twoje możliwości nie wątpię, bo ci ufam... Tylko czy możesz walczyć z czymś czego nie widać, a wykończyłoby cię w męczarniach na moich kopytach równie skutecznie co kula karabinowa tylko o wiele wolniej. Wyobraź sobie poparzenia całego ciała bez ognia.. - Próbowałam szokować. - Mam ci na to pozwolić wiedząc co się stanie jak pójdziesz? Co byś zrobił gdyby role zostały odwrócone? To samo. Zatrzymałbyś mnie... - dodałam ciszej swoją prawdę. Wierzyłam w to co mówiłam.

 

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Sandy]
Zaklęcie zadziałało a Sneaky i Sensetive’a nawet nie drasnęło, bo byli po prostu zbyt blisko. Fala czarnej magii jak się pojawiła tak i znikła zamrażając wszystko na swej drodze. Przez co stałam na lodzie a nie trawie.
- Znudziło mnie to już. Lepiej spadajmy. - rzuciłam, bariera znowu nas otoczyła głównie z uwagi na pegazy. Huk dobiegł do naszych uszu, i fala uderzeniowa trafiła w barierę krusząc ją jednak nas nie przewracając.
- Silne to było. - zauważyła Sneaky. - To co teraz robimy? - zapytała jeszcze.
- Spadamy stąd. Moje cele w Canterlocie zakończyły się całkowitym sukcesem. Możemy się teleportować póki mamy taką okazję. - dodałam, mój róg otoczyła aura choć poczerniała przez używanie czarnej magii. Po chwili zniknęliśmy w błysku i teleportowaliśmy się za tą górę obok Canterlotu. Upewniłam się czy miałam swoja skrzynkę, na szczęście miałam. 
- No to co teraz? - spytał Sensetive podchodząc do mnie i Sneaky. Spojrzałam na niego pogodnym wzrokiem.
- Musimy złapać jakiś pociąg, dotrzeć do Manehattanu znowu na chwilę i załatwić kasę. - odpowiedziałam radośnie, na co pokiwał głową. Rozłożyliśmy skrzydła i polecieliśmy, tak aby być niedaleko torów kolejowych. 

[Armia Krymska]
Żołnierze kontynuowali skuteczny kontratak aby się połączyć, ale widząc, że zbliża się tornado postanowiono się wycofać na półwysep Krymski. Kilka czołgów zostało trafionych ale się nie zatrzymała, reszta wjechała w liczne krzaki by ominąć tornado i uniknąć strzałów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

Bomba atomowa? Dobrze wiedziałem, co to jest. W czasie wojny z ludźmi nie raz spotkałem się z tym określeniem. To, co mówiła Lust było szczerą prawdą. Nie zdołałbym tego pokonać. To nie jest wróg, z którym mogę walczyć. Jednak to nie było w moim stylu by się cofać. Ale teraz jest inaczej niż dawniej. Wtedy byłem sam i martwiłem się tylko o siebie. A teraz była tu jeszcze Lust. Obiecałem, że będę przy niej do końca. A oddać życie w tak głupi sposób mądre jednak nie było. Bo nie jestem w stanie zatrzymać tego zagrożenia. No i Lust miała racje też bym jej nie pozwolił się tak narażać. Nie sądzę by to, co było w powietrzu mi zagrażało mimo wszystko. Pancerze miały nas chronić przed tego typu sytuacjami. Jednak, jeśli teraz pomogę gwardii. Lust nie będzie mogła iść ze mną a ja złamię dane jej słowo, że będę z nią do końca. Razem musieliśmy to skończyć. Rozmyślałem tak dobrą chwilę i nagle na nią spojrzałem.

- Przepraszam Lust - powiedziałem szczerze. - Wciąż myślę dawnymi kategoriami zapominając, że moja śmierć teraz mogłaby dotknąć kogoś, na kim naprawdę mi zależy - powiedziałem i zamilkłem na chwilę. - Gdzie, więc mamy się udać, Filydephia, Manehattan, Crystal Empire czy Ponyville? Te miejsca znam najlepiej i teleportacja tam byłaby najskuteczniejsza - powiedziałem spokojnie wpatrując się w nią i czekając na odpowiedź.

Gwardia Equestria

Kapitan spostrzegł, że intruzi uciekli. Jednak teraz niewiele go oni obchodzili. Musiał ocenić zniszczenia i zebrać gwardię by naprawić zniszczenia, które sprawili buntownicy. Wciąż nie mógł uwierzyć, że doszło do tego wszystkiego. Jednak teraz nie czas było nad tym rozmyślać. Teraz przyszedł czas by działać. Potem przyjdzie czas na przemyślenia.

Gwardziści zwielokrotnili atak przeciwko wrogim czołgom. Nie zaprzestawano ataków nawet na te, co ukryły się w krzakach. Jednak tym razem zamiast atakować promieniami atakowali je katapultami pod wpływem zaklęcia kamuflażu. Pociski płonęły a na dodatek były z metalu. Więc nawet czołg to odczuje. Do ataku przyłączyły się myśliwce. Gwardziści nadal strzelali do wycofującego się wroga. Nie mieli zamiaru im dać uciec.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[895] [Lust Tale [Breezy Orchid]]

- Czekaj... Daj pomyśleć... - Moje usta się poruszały ale nic nie słychać było o tym o czym mówiłam. - Każda część układanki coś sobą przedstawia, a obraz każdej z nich znaczeniem ją umiejscawia. Droga nie będzie prosta, spotka was wiele trudności, podpowiem jednak, że dzień w niedalekim miejscu gości. - Po czym zabrałam głos... Dzień w niedalekim miejscu gości... Tu chodzi o Celestię czy słońce na niebie... Discord jeden wie... - Miałam ochotę przeklinać przez tego gada...

- Znaczeniem ją umiejscawia. - Ugryzłam się w język gdy znowu kamień przeleciał koło mojej głowy wbijając się w ścianę... Miałam ochotę zarąbać tego gada... Co on mógł znowu wymyślić? Nie wiedziałam... Gdy spojrzałam na pocisk... - Pozdrowienia od Discorda jak widzę... - powiedziałam niechętnie rzucając Goldingowi odłamek, by i on mógł go zobaczyć. Ja miałam na tamten moment dość. Naprawdę... - Dlatego mówił o 4 odłamkach, a nie o pięciu... Kanciarz jeden... - Przymknęłam oczy analizując kolejne strony w głowie...

- Filydephia była wspominana ale bez wszystkich odłamków nie opłaca się tam iść. Tarcza jest kluczem do miasta... Celestia bez wątpienia właśnie tam się znajduję... Gdzie reszta odłamków? Własnie na tym musimy się skupić - westchnęłam pozbywając się negatywnych emocji... Po prostu uspokajając.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

Pomyśleć? Zapytałem sam siebie w myśli. Miałem już dosyć tej całej zabawy. Szukania tych odłamków. To było męczące. Do tej pory znajdywaliśmy odłamki tylko dzięki szczęściu. A gdzie teraz mamy ich szukać? Nic już nie wiem. Na dodatek, na co mieliśmy niby czekać tutaj? Moje rozmyślania zostały brutalnie przerwane, gdy coś uderzyło niemal w Lust. Nie zdążyłem nawet zareagować i Lust pokazała mi, co było za to odpowiedzialne. Przeklęty gad! Jednak zamiast patrzeć na odłamek podszedłem do Lust przykładając jej kopyto do głowy by sprawdzić czy nic jej nie jest. Odłamek miał w tej chwili dla mnie mniejsze znaczenie niż jej zdrowie i życie. Odezwałem się przyglądając się jej głowie.

- Nie wiem gdzie mamy szukać Lust. Nie mam żadnych pomysłów. Wiemy, jakich szukamy, ale gdzie mamy ich szukać nie mam pojęcia. Musisz mi wybaczyć, ale nie jestem specjalistą w tego typu sprawach. Marny ze mnie detektyw. Do tej pory znajdywaliśmy je dzięki szczęściu teraz nie wiem, co zrobić - powiedziałem bezradnym głosem. - Nic ci nie zrobił ten durny żart tego gada? - spytałem lekko zmartwiony. - Chyba, że... - coś mi przyszło nagle do głowy. - Może odłamek księżniczki jest blisko w końcu Canterlot to najlepsze miejsce dla niego. Przynajmniej tak mi się wydaje. Sam nie wiem, co myślisz o sali tronowej?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

[Fire]

- Samą obroną to raczej nie wygrasz. - stwierdziła Fire mówiąc do dowódcy okrętu jednocześnie obserwując jak pociski przyciągnięte przez promień również eksplodują, nie miała już więcej atomówek a nie wiedziała czy zwykłe rakiety dokończą dzieła. Wyłączyła radio i odezwała się do załogi.

- Jakieś pomysły lub sugestie? Broń masowego rażenia się kończy - powiedziała Fire z lekkim zawiedzeniem, myślała że to wystarczy. 

- Niech ktoś skoczy do bazy po parę atomówek... Zamieni się głowice - Drugi pilot rzucił swoim pomysłem. 

- Zawsze to jakaś metoda - odpowiedziała wystrzeliwując 20 rakiet, znowu podzieliły się na dwie grupy. Jedna atakowała od wschodu druga od zachodu, po tym zmieniła kierunek lotu. 

[Bomba, Canterlot]

Miejsca otoczone polem siłowym przygasały, była do skuteczna metoda jednak ognisk pożaru było za dużo jak na ich możliwości. Po paru chwilach nad całym Canterlotem i jego okolicach zaczął padać dosyć ulewny deszcz. Był dziwny... Miał bardziej konsystencje i kolor błota niż normalnej wody.

[A-10]

Najpierw zauważyły przed sobą duże tornado, oprócz tego podejrzaną gołą ziemie o średnicy dwudziestu kilometrów. Gdy się zbliżali spostrzegli dwie ścierające się ze sobą armie, jedna strona to byli gwardziści a druga to buntownicy. Po paru minutach lotu jeden samolot przypuścił atak na okopy gwardii lecąc wzdłuż nich, za pomocą działka 30 mm zamontowanego tak by lufa skierowana była o 3 stopnie w dół co umożliwiało skuteczniejsze ostrzeliwanie celów naziemnych. Po tym zaatakował katapultę dwoma rakietami namierzając jej pozycje za pomocą radaru, było można określić skąd mniej więcej strzela tymi metalowymi kulami.

Edytowano przez Shatter
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Sandy]
Lecieliśmy tak jakiś czas gdy zobaczyłam wyraźnie zdziwiona... Że padać zaczyna. Mrugnęłam kilka razy i zrobiłam sobie parasol z energii. Takiego deszczu... Nigdy nie widziałam. A trochę żyje na tym świecie. 
- Co to? - spytałam Sneaky i Sensetive’a którzy za mną lecieli, schowali się pod moim parasolem patrząc na te podejrzane krople.
- Nie mam pojęcia. Pierwszy raz takie coś widzę. - odparła Sneaky, po wyraźnie pyszcza Sensetive’a mogłam już stwierdzić, że też nie wie. 
- Mniejsza. Lećmy. Tam jest dobra pozycja. - rzuciłam widząc jakąś większą skałkę przy torach kolejowych. - Tędy powinny jechać pociągi do Manehattanu. - mruknęłam do siebie, podlecieliśmy do tej skały ale nie wylądowaliśmy na niej. Po prostu... Obawialiśmy. Teraz tylko czekać na pociąg i jechać „na gapę“. Nic lepszego nie mieliśmy do roboty, a ja koniecznie potrzebowałam dużej ilości bitów, po to aby skoczyć potem do miasteczka z którego rozpoczęła się ta moja „przygoda“ po Equestrii. Czuję, że wiele wspomnień wróci ale to tylko przepuszczenia. Cieszyłam się jednak, że nie spotkałam ani Lust ani innego Changelinga który by pewnie chciał mnie załatwić. Nie wiem czy bym dała radę, moje huśtawki pewności siebie są czasami dziwne... 

[Flota Warszawska](4 z 7)
Okręty dalej płyneły w stronę Saddle Arabii przepływając obok Wysp Brytyjskich, spodziewano się pomyślnie udanych negocjacji choć wiele problemów może też być. Marynarze obecnie dyskutowali na pokładzie lub wewnątrz, najbardziej zażarte dyskusje były na mostku. Bo wielu osobom towarzyszyły różne emocje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwardia Equestria

- Chodź bliżej i powiedz mi to pysk w pysk - odparł dowódca bez emocji. Gdy spostrzeżono kolejne pociski ten tylko westchnął znużony tym widokiem. Czy ona nie widzi, że to nie daje żadnego rezultatu? Pociski zaczęły uderzać w tarczę jednak ta nie poniosła poważnych zniszczeń. Dalej były na niej pęknięcia jednak nie wyglądało by wiele się w niej zmieniło. Dowódca był zawiedziony miał nadzieje, że to będą te potężniejsze rakiety. To nie było jednak to samo.

- Czyżby kończyła ci się potężna broń? - spytał z wyraźną kpiną dowódca. - Sądziłem, że zapewnisz mi więcej rozrywki - odparł znużonym głosem. Najlepiej by było gdyby się w końcu bardziej zbliżyła pomyślał. Jeśli oni polecą do niej to tarcza im nie pomoże.

Kolejne pociski lecące w Canterlot zostały zaatakowane przez grupę 10 myśliwców. Mieli zamiar zestrzelić pociski nim te uderzą w Canterlot. Gdy tylko zbliżyli się odpowiednio blisko pocisków zaczęli natychmiastowy ostrzał. Mieli nadzieje, że to wystarczy.

Kapitan gwardii zebrał okoliczne patrole i teraz wspólnie zaczęli opanowywać pożar, który wybuchł w Canterlocie. Mieli nadzieje, że wspólnie opanują sytuacje. Pojawienie się kapitana zwiększyło morale gwardzistów. Nagle jednak zauważono dziwny czarny deszcz, który zaczął padać nad Canterlotem. Najwyraźniej buntownicy czymś zatruli cały ekosystem. Teraz gwardziści woleli nawet nie ściągać pancerzy. Pożary to jedno, ale jak opanować coś takiego?

Gwardziści w okopach na szczęście już wcześniej byli pod osłoną pola siłowego, więc zdołali przetrwać ostrzał, ale kolejny może być groźny. Katapulty nie miały tyle szczęścia. Dwie z nich zostały zniszczone błyskawicznie. Jednak na szczęście inne były wystarczająco oddalone by nie ucierpieć. W stronę wroga zaczęły lecieć myśliwce by szybko ich strącić. Klacz dowodząca posterunkiem tylko się uśmiechnęła a na szachownicy postawiła dodatkową figurę. To nie są posiłki. Nie. Mamy nowego gracza. Ciekawe czy będzie ciekawszy niż poprzedni? Wkrótce się przekonamy. Pomyślała zadowolona obecną sytuacją.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[895] [Lust Tale [Breezy Orchid]]

- Spokojnie... Nic mi nie jest. Naprawdę. Nie drasnęło mnie nawet - powiedziałam spokojnie, próbując tylko słowami uspokoić go, że wszystko ze mną w porządku.

- Celestia 2 krotnie wspomina o miejscu, gdzie trzymała tarczę i skąd zniknęła... - myślałam na głos przeprowadzając zimne kalkulacje. - Minęło ponad pół roku od jej zniknięcia i podzielenia na kawałki tego artefaktu... Myślisz że nie szukała. Dziennik jest niekompletny... Skąd wiesz że Discord z nią nie grał w tą samą grę co z nami, tylko na innych zasadach... Może znalazła pozostałe kawałki i zamknęła je... - urwałam na krótki moment.

- Jeśli dobrze rozumiem zasady gry tego gada... Go interesują same zajścia i obserwacja ich... Szczytem nie byłoby obserwowanie nieporadnej księżniczki? Pomyśl chwilę tymi wartościami i może zajrzyjmy czy ona nie ma pozostałych kawałków w ukryciu przed wszystkimi. Pisała o tym... Bez chociażby jednego całość jest bezużyteczna... Mogła tak myśleć. Sama nad tym myślałam kupując pierwszy swój... - przyznałam się do swoich intencji. - Do miasta mogła dostać się bez niczyjej pomocy... Co ty na to? - spytałam na koniec...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

Na zapewnienie Lust, że nic jej nie jest powoli zabrałem kopyto z jej głowy i zacząłem się zastanawiać nad tym, co powiedziała. Jak bym nie myślał podała logiczne argumenty by pójść tym tropem. Dobrze wiedziałem gdzie to zmierza. Jednak nie chciałem tam iść. Mam już całkiem sporo na swoim sumieniu, ale posunąć się do tego... Jednak obecnie czy istnieją jakieś ważniejsze sprawy niż to, co chcemy zrobić? Do tej pory zdobywaliśmy odłamki by zaspokoić naszą ciekawość. Jednak teraz robiliśmy to by uratować wszystko, co znamy. Los naszego świata zależał od naszego zadania.

- Co ja na to pytasz? - powiedziałem spokojnie jakbym to wszystko analizował. - Sądzę, że rozsądnie mówisz jednak muszę się upewnić - znów zamilkłem i ciężko westchnąłem. - Czy ty proponujesz włamać się do królewskiego skarbca Lust? - spytałem poważnym głosem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[895] [Lust Tale [Breezy Orchid]]

- Nie inaczej... - Nie przeczyłam  wcale, bo i po co... Chciałam się znaleźć w skarbcu... Tylko ja bym tego nie nazwała włamaniem... Włamuję się ktoś po coś by być bogatszym ~ ma czysto egoistyczny cel... Coś mieć dla siebie. Czy coś z tego mogłabym wykorzystać dla własnej korzyści? Nie wydawało mi się. Chciałam tylko pomóc odbić się Equestrii od dna... Braku jej słońca... Czy to nie stało o wiele wyżej? Dobro wielu przeciwko występkowi jednostki, która jest usprawiedliwiona w swym głębokim jakże dobrym celu... Powrót słońca na miejsce w którym powinno się znajdować... Nawet jeśli to słońce będzie wyglądało na jakże blade w naszych oczach, bo poznaliśmy niepochlebną prawdę. Nie będzie już raziło iluzją jak wcześniej. Inni będą mogli spać i żyć spokojnie w tej rzeczywistości stworzonej przez nią.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...