Skocz do zawartości

[ZAPISY][GRA] BUNT [Wojna FOL POZ Sequel/Alternatywne zakończenie][Human and Pony][Trochę RPG XD]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

Golding Shield

Słyszałem wszystko, co mówi Lust. Ale jej nie odpowiadałem. Odpowiedź mogła poczekać aż zejdę na dół i będę mógł z nią bezpośrednio porozmawiać. Powoli wyjąłem z jednej z szuflad biurka duży klejnot. To było to, czego aktualnie szukałem. Zacząłem schodzić na dół do salonu gdzie aktualnie powinna być Lust. Nagle ją zobaczyłem jak leży na kanapie. Wyglądała niesamowicie, gdy tak leżała spokojnie na kanapie. Powoli podszedłem starając się nie zdradzać tego w żaden sposób przybierając typową dla siebie minę. Położyłem delikatnie kamień Lust na stole a sam usiadłem na fotelu.

- To bardzo miłe, że się tak o mnie troszczysz. Zaczynam myśleć, że nasze rolę się zmieniają. Do tej pory to ja byłem tym troskliwym - powiedziałem ze szczerym uśmiechem. - Znasz mnie jak nikt inny. Więc pewnie wiesz na ile mogę sobie pozwalać w gwardii. Aktualny stan jest niebezpieczny. Do tej pory tkwiłem w Canterlocie, bo nie miałem powodów go opuszczać. Jednak dużo się zmieniło odkąd zagościłaś w moim życiu. Nie będzie problemów z wyjazdem. Możemy wyruszyć jutro po południu. Wystarczy, że powiem dowódcy o możliwości buntu w tych okolicach i że chce zbadać te sprawę. Dostanę pozwolenie. Gwardziści często mogą sobie na to pozwolić. W moim przypadku zawsze było też zaufanie do moich działań. Więc na pewno je dostanę. Jeśli będziesz tylko chciała wyruszyć wystarczy powiedzieć - powiedziałem i na chwilę zamilkłem myśląc nad kolejnymi jej słowami. - Nie jestem w stanie powiedzieć czy coś tam znajdziemy, ale to jedyny punkt zaczepienia, jaki aktualnie przychodzi mi do głowy. Jeśli masz lepszy pomysł to powiedz a ja chętnie go wysłucham - powiedziałem spokojnie jednak cały czas się w nią wpatrując.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

- No to jesteśmy na miejscu - powiedziała Fire wyłączając silniki, teraz była w hangarze bazy w którym aktualnie znajdowały się dwa samoloty. Ten przednią który należał do niej właśnie przechodził pewne modyfikacje, dało się to zauważyć ponieważ kręciło się wokół niego kilkanaście kucyków. Zmiany w wyglądzie zewnętrznym były tylko kosmetyczne, prawie nie zauważalne ale w środku miały się zmienić co najmniej trzy rzeczy. Wstała z fotelu i po chwili znalazła się na metalowej podłodze, teraz miała zamiar pójść się przespać na godzinę lub dwie a potem zorientować się jak wypadły testy nowej broni. 

[Baza]

W tym momencie oprócz produkowania nowych samolotów i czołgów dostosowywano do obecnej sytuacji już te istniejące. Dotyczyło to również pięciu bojowych wozów piechoty, zamiast jednego działka 20 mm miał mieć dwa karabiny mniejszego kalibru i trochę mocniejsze opancerzenie okupione zmniejszeniem prędkości maksymalnej oraz trzech artylerii której również zamierzano dodać trochę kilogramów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Sneaky Dagger] (Brakowało mi pisania moimi głównymi postaciami)

Westchnęła głośno przypominając sobie o swoich licznych ranach, jak nie od pocisków to od innych rzeczy. Rany cięte, postrzałowe… Trochę tego ma. Zajęła się opatrywaniem by się nie wykrwawić i wyjmowaniem wszystkiego co mogło ułatwić zabicie jej. Najgorzej było z jej barkiem, choć po zatamowaniu krwawienia dalej cokolwiek robić. Gorzej z tlenem było, ale jak ograniczy częstotliwość wdechów i wydechów to powinna trochę pożyć. Co chwilę jej wzrok przenosił się na jej przeciwniczkę by uniknąć sporego zaskoczenia.

Za dużo wrażeń jak na dziś dla niej, to nie miało tak się skończyć. Nie chciała zabijać żadnego Changelinga… Ale zrobiła to. Niestety. Sytuację pogarszał fakt, że tamta była bezpieczna za tarczą przez co nim nie może jej zrobić. Walnęła kilka razy w sufit tunelu chcąc stwierdzić jaka jest wytrzymałość, wątpiła aby było łatwe ale może jak włoży w przebicie całą energię się uda. Szybko po chwili stwierdziła, że raczej się nie przebije. Zapomniała o jednej rzeczy.

- To nie ma najmniejszego sensu… - powiedziała sama do siebie, będąc już na skraju zdemoralizowania choć dalej część jej umysłu podpowiadała by stawiać opór aż do śmierci. Pomimo, że była ranna najbardziej dostało się jej dumie. Była wręcz upokorzona… Co ich tak uwzięło do złapania ich, kompletnie tego nie wiedziała. To nawet sensu nie miało, że pomagali gwardii. Choć dalej nie mogła sobie wybaczyć, że dała się wmanewrować w miejsce gdzie ucieczka jest niemożliwa bez magii która ma Sandy. 

Edytowano przez Komputer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[895] [Lust Tale [Forest Song]]
- Mam nie pytać skoro już wszystko o tobie wiem? A przynajmniej tak myślisz... Znam wspomnienia... Twoja wiedzę... Nie całego Ciebie... To trudne... - urwałam wypowiedź czując swoją dusze. Czułam ją aż nazbyt wyraźnie... Przecież to właśnie stanowiło fragment mnie wyrwany z ciała... Całkiem dobrowolnie, tylko dla niego... - Po co milczeć? To twoje decyzje i wola, którą chciałam poznać - spytałam i odpowiedziałam bardzo prosto, zanim kontynuowałam dalej - a powinieneś wiedzieć że ja ją szanuje ponad wszystko inne... Nie robię nic bez zgody strony przeciwnej praktycznie nigdy - stwierdziłam dość dobitnie z godnie z prawdą. Fire... Miała wybór, z którego skorzystała dla własnego szczęścia... On... Miał wybór, co ze mną zrobić. Zaryzykował, nie żałuje... Gwardziści? Każdy po kolei miał swój wybór. Oczy ich poprowadziły do własnego upokorzenia...

- To chwile potrwa - westchnęłam zanim pochwyciłam delikatnie już mdły kamyk w swoje sidła... Musiałam dopisać to co się wydarzyło między nami. To byłam ja z przed okresu zanim go wyjęłam. Czy to nadal byłam jednak Ja czy kto inny? Czy aż tak bardzo się zmieniłam od tamtego razu... Przymknęłam oczy na moment zanim przyłożyłam ja sobie do piersi, gdzie delikatnie zabłysła żywą zielenią...

- Wiesz że niewielki mamy wybór co do tego... Błądzimy ale może jesteśmy coraz bliżej... Mam przynajmniej taką nadzieję i zobaczymy co będzie dalej. Chciałabym już teraz wiedzieć wszystko... Zresztą powinieneś już to wiedzieć... - odgryzłam się delikatnie w jego kierunku na jego wcześniejsze słowa... Zanim jęknęłam delikatnie przygryzając wargę... Ciekawe było przeżywanie wspomnień jeszcze raz... Noga mi niekontrolowanie drgnęła. Nie czułam czegoś takiego z kimś innym...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

Nic nie odpowiedziałem Lust. Tylko rozmyślałem w milczeniu nad tym, co usłyszałem. Wydawało mi się, że Lust zna mnie teraz na wylot. A jednak jest zupełnie inaczej. Co do kolejnych jej słów też nie mogłem zaprzeczyć. Ona zawsze dawała wybór. Nie zmusiła mnie bym zawiązał z nią sojusz. Sama zaryzykowała tamtego dnia, kiedy się przede mną ujawniła. Mogła skończyć w lochu lub gorzej a jednak zaryzykowała. Powiedziała mi kilka rzeczy, które na mnie wpłynęły. Ale to ja podjąłem wybór nikt mi nie kazał. Tak samo w smoczej krainie to ja podjąłem sam z siebie wybór by oddać część siebie Lust by wtedy ją ratować. Nie żałuje tych decyzji. Lust naprawdę wiele dla mnie znaczyła.

Chciałem coś powiedzieć, gdy skończyłem rozmyślać, ale nie zdążyłem, bo Lust zaczęła proces ładowania kamienia. Przyglądałem się temu niesamowitemu zjawisku z uwagą. Pierwszy raz coś takiego widziałem. Uśmiechnąłem się lekko na dogryzanie Lust. Te jej cechy właśnie oddawały jej charakter w pełni. Który był jedną z rzeczy, które naprawdę mi się u nie podobały. Tych rzeczy było znacznie więcej jednak. Nigdy do nikogo nie czułem takiego uczucia jak do niej. Czy to było dziwne? Może. Nie obchodziło mnie to jednak.

Nagle spostrzegłem mimikę Lust i usłyszałem jej cichy jęk. Powoli się podniosłem z fotela podchodząc do nie bliżej. Byłem kilka centymetrów od niej nie przerywałem jej jednak. Miałem nadzieje, że też jej nie dekoncentruje, gdy stoję tak blisko niej. Chciałem się temu po prostu lepiej przyjrzeć. Dla mnie to było coś zupełnie nowego, dlatego tak bardzo obserwowałem całe to zjawisko. Gdy patrzyłem tak na Lust jej mimika przypominała mi noc w smoczej krainie gdzie wszystko się między nami zmieniło. Z pewnością tego nigdy nie zapomnę. Zbyt wiele ta chwila dla mnie znaczyła. Zostanie ze mną do końca życia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[895] [Lust Tale [Forest Song]]
- Dlaczego milczysz? - spytałam od tak nie otwierając nawet oczu. Słyszałam jego kroki, wydychane powietrze, co owiewało delikatnie moje ciało. Stanął blisko mnie... Czyżby mi się przyglądał z bliska? Nic przecież nie robiłam. Skąd ta ciekawość? To nie do końca było do niego podobne... - Dlaczego tak stoisz? - pytałam dalej chcąc uzyskać odpowiedź, ale zaraz zreflektowałam się odrobinę... - Jeśli chodzi o to - wskazałam na kamyk kopytkiem - to mam w pełni podzielną uwagę... - stwierdziłam spoglądając na niego z pod swych powiek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szeroko otworzyłem oczy w zdumieniu gdy usłyszałem głos Lust. Była w stanie ładować kamień i wiedzieć, co się dzieje wokół niej? Zaskakiwała mnie na każdym kroku. Nie sądziłem, że ma tak podzielną uwagę. Pokręciłem chwilę głową w milczeniu.

- Ja nie chciałem cię po prostu rozpraszać - powiedziałem spokojnie. - Chciałem się dokładnie przyjrzeć jak to wygląda. Jakby nie patrzeć dla mnie to nie jest codzienne zjawisko. Pierwszy raz jestem świadkiem czegoś takiego - po tych słowach opuściłem lekko wzrok kręcąc kopytem po podłodze. - Chciałem się również przyjrzeć tobie. Ta ostania twoja reakcja przypomniała mi jedną z ważniejszych dla mnie chwil no i lubię na ciebie po prostu patrzeć - powiedziałem z lekkim rumieńcem. Czy ja naprawdę to powiedziałem na głos? To jest do mnie zupełnie niepodobne. Sam nie wiem, co o sobie mam myśleć. Powoli się odwróciłem by wrócić na fotel by uwolnić się od tej sytuacji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[895] [Lust Tale [Forest Song]]

- To połóż się misiek koło mnie, skoro lubisz tylko patrzeć... To najlepiej jednak wszystko widać z bliska, a przy okazji mnie przytulisz... - powiedziałam trochę bezpośrednio... Odrobinę zaciemniając przekaz, co tak naprawdę grał mi po głowie, jak to zwykle robiłam ja... Naprawdę wychodził z niego zupełnie inny ogier, tak jak powiedziałam to Snow przy naszej rozmowie... Przy innych raczej się nie rumienił. Jego oparcie pochodziło u innych? - Dobrze się wydawało... Miałam to samo... - szepnęłam kończąc powoli już wszystko.

 

[Mystical Mask]

- Już nie daleko - mruknęła ni to do siebie, ni do nich po prostu prowadziła ich przez las swoim powolnym krokiem nie śpiesząc się zupełnie nigdzie. Nie było do czego... Nie wymówiła więcej słów, gdy wreszcie się zatrzymała, a ziemia pod nimi zaczęła delikatnie drżeć otwierając się jak konserwa zwijając dość płynnie odsłaniając tym to co znajdowało się pod spodem. Bańki... Sneaky'i... 4 inne changelingi. Nie zwracała uwagi na swe własne ciało. To też przestało ją obchodzić. Liczył się cel... Nic więcej... Reszta już nie mogła zmienić wiele, w tym troska o siebie.

 

[Shady Clue]

- I co z tego? - Wzruszyła swoimi ramionami dalej czyszcząc swoje kopytka na błysk. - Już mówiłam ci... Polecenie to polecenie... I już... - wyliczała powoli w rytm poruszając pilniczkiem. - Tak ciężko zrozumieć że mi naprawdę wszystko jedno do czego to doprowadzi. Nie moja w tym głowa - westchnęła egzystencjalistycznie wracając do swojej roboty zanim kawał ziemi nie zaczął szybować w górę... - Ocho... już tu jest! - rzuciła radośnie że może nie będzie musiała długo tu siedzieć. To było już coś w jej głowie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

Misiek? Otworzyłem szeroko oczy na to słowo, które wyszło z ust Lust. Nie przeszkadzało mi ono. Po prostu nikt się tak do mnie nie zwracał nigdy wcześniej, co było dla mnie dość niespodziewane, gdy to usłyszałem od niej. Powoli się obróciłem w jej stronę i lekko uśmiechnąłem.

- Skoro sama mi to proponujesz jak bym mógł odmówić? - Powiedziałem powoli kierując kroki w jej stronę. Gdy do niej podszedłem powoli położyłem swoje ciało obok niej jednak tak by dalej jej było wygodnie, gdy tak leżała a następnie objąłem ją kopytem wokół szyi. Sama to proponowała, więc raczej nie rozproszę jej w ten sposób. Moje oczy skierowały się na nią i jej kamień.

- Jakie to uczucie, gdy to robisz? - spytałem zaciekawiony przyglądając się cały czas temu zjawisku, którego wcześniej nie miałem okazji zobaczyć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Sneaky Dagger]

 

- Gdybyś wiedziała o czym mówię… - westchnęła. Nie zorientowała się o co chodzi ale mniejsza jej wzrok przeniósł się na sufit tunelu, zaczął się podnosił przez co jej serce zaczęło bić szybciej. Jeszcze usłyszała głos tamtej co nie dodawało optymizmu do tej sytuacji. Zasłoniła kopytem oczy bo jej oczy musiały się przyzwyczaić do światła na zewnątrz.

 

 Teraz jej mózg myślał nad tym jak wyjść z tej kłopotliwej sytuacji, szybki lot mógłby zakończyć się spektakularną porażką a zresztą inna część umysłu podpowiadała aby zdobyć najpierw energię a potem uciekać. Pocieszające było jedynie, że była zabandażowana i miała teraz dobry dostęp do tlenu.

 

- Już po mnie… - powiedziała do siebie głośno przełykając ślinę i wzrokiem wędrując w różne kierunki szukając jakiegokolwiek ratunku. Podleciała jedynie trochę wyżej by jej głowa wystawała poza dawny sufit i mogła odetchnąć szybko świeżym powietrzem, co też zrobiła. Choć zaczęła już w głowie obmyślać kilka planów na wszelki wypadek.

 

 

 

[Warszawa]

 

Po krótkiej dyskusji rządu miasto-państwo postanowiło już nie kryć się z niechęcią do Equestrii, w miarę jest gotowe do wojny z powodu wyprodukowania dużej liczby karabinów z racji tego, że są po prostu szybkie w budowie. Pierwszym aktem na razie było ogłoszenie amnestii dla wszystkich poszukiwanych w Equestrii, bez wyjątku.

 

Wrócono również do produkcji cięższego wyposażenia z okresu II Wojny Światowej, głównie pojazdów i armat razem z nową amunicją niezbędną do walki. Wśród nich planowane są Pounder-25 jako wsparcie artyleryjskie, niezawodna i jedna z najlepszych haubicoarmat na świecie kiedykolwiek zbudowanych. Przy okazji rozpoczęto budowę nowej amunicji do każdego rodzaju broni który jest obecnie używany. 

 

Edytowano przez Komputer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

Obudziła się po trzech godzinach, było już późno w nocy ponieważ jej zegarek wskazywał że jest parę minut po północy. Wstała ze swojego łóżka a po chwili gdy już była na wszystkich czterech kopytach przeciągnęła się i przez drzwi wyszła na korytarz. Skierowała się w stronę hangaru gdzie nieopodal niego znajdowało się pomieszczenie do tworzenia broni średniej wielkości typu dział czy innego sprzętu który nie był wielkości samolotu czy czołgu, w miarę jak się zbliżała poziom hałasu się zwiększał. Nie bez powodu sypialnie były dosyć oddalone od miejsca produkcji, nikomu nie przeszkadzały zbyt głośne dźwięki i co za tym idzie każdy mógł się wyspać. Gdy już znalazła się w środku sali po krótkiej chwili co się dzieje dookoła niej, wyglądało na to że testy wyszły nie najgorzej skoro zdecydowali się wdrożyć ja do produkcji, niestety nie widziała nigdzie kucyka którego szukała. Najpewniej położył się pać skoro od rana był na kopytach i nie miał nic więcej do roboty, postanowiła nie przeszkadzać i dowiedzieć się co kombinują przy jej samolocie. Nikt jej nie poinformował o zmianach jakie zamierzają wprowadzić dlatego postanowiła się dowiedzieć sama i poszła w kierunku hangaru. Po paru minutach znalazłam się na miejscu i wyglądając zza drzwi zadała pytanie paru kucykom. 

- Heja, co tutaj się dzieje? - powiedziała trochę podejrzliwym tonem głosu - Nikt mi nie powiedział co robicie. 

- My? Nic szczególnego, po prostu wprowadzamy parę usprawnień - Odpowiedział jeden z kucyków który grzebał coś przy kablach - Spokojnie nic nie zepsujemy... Chyba. 

- A co konkretnie? - Tym razem postanowiła być bardziej dociekliwa i zadać bardziej sprecyzowane pytanie.

- Trochę radar, zmieniamy trochę wnętrze by zmieściło się więcej załogi i modyfikujemy sposób odpalania rakiet. - Lekko westchnął że Fire nie daje im pracować w spokoju tylko musi ich męczyć swoją ciekawością. 

- Niech będzie że to mi wystarczy. - Stwierdziła widząc że im przeszkadza, nie chciała być wredna i kontynuować. Po prostu nie mogła przesadzić by nie mieć w bazie samych wrogów czy osób które jej po prostu nie lubią jej czasami dość ciężkostrawnego charakteru, - Ja idę spać, miłej nocy. - W tym momencie odwróciła się i zamknęła drzwi za sobą zostawiając grupę dziesięciu czy piętnastu zaskoczonych kucyków.

[Baza]

Grupa dwóch jednorożców teleportowała się na teren Equestrii, ich zadanie było dosyć proste ponieważ mieli tylko informować o ciekawszych wydarzeniach z kraju kucyków

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[895] [Lust Tale [Forest Song]]
- Takie jak każde inne... - westchnęłam powoli patrząc na niego, czując jego dotyk, jak każdy inny, a jednocześnie... Po prostu inny... Lepszy. Miałam zaraz skończyć to wszystko, by oderwać całość od ciebie. Co miałam mu powiedzieć jak sama pierwszy raz to robiłam. Zawsze to tkwiło we wewnątrz mnie... Sama tego nie widziałam do momentu aż mu tego nie dałam. Tylko on to widział na oczy... Nikt inny. - Ciepło, czasem coś się przedostanie na zewnątrz przez nieuwagę jak jest tego po prostu za dużo... Widziałeś chyba że czuję wszystko na nowo. Jeszcze raz, trochę szybciej... Muszę przelać to czego tam nie ma - mruknęłam sporo ciszej - na starą mnie... - Zasłoniłam firanki jak to miałam w zwyczaju... Po czym płynnym ruchem oderwałam to od siebie pokazując że pod tym znajduje się moje prawdziwe ciało, co zaraz zasklepiło się w szybkiej pożodze zielonych płomyków uzupełniając tą iluzje... Odłożyłam dusze na stolik, gdzie sama delikatnie świeciła się zielenią jak słaba nocna lampka... Zwróciłam się do niego kładąc kopyto na jego piersi...

- To co zrobimy? - spytałam przykładając głowę do jego piersi...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

Sam nie wiedziałem, co właściwie spodziewałem się usłyszeć na pytanie, które zadałem. Być może było po prostu głupie. Dla mnie to coś nowego niesamowitego i nieznanego. Dla Lust to musi być całkiem normalne tak jak oddychanie. Przeżywanie wspomnień na nowo. Brzmi to trochę tak jakby ktoś wspominał po prostu dawne chwile. A jednak było to coś innego ostatnia mimika Lust o tym świadczyła. To wszystko było niezwykle interesujące. Na chwilę ujrzałem prawdziwe ciało Lust. Jednak jej wygląd ani trochę mi nie przeszkadzał. Wiedziałem, kim jest a jednak moje uczucia pozostawały bez zmian. Nie miało to dla mnie żadnej różnicy. Ona była jedyna w swoim rodzaju. Spojrzałem jak kamień ląduje na stoliku. Patrzyłem jak świeci delikatnym zielonym światłem, co było naprawdę piękne na swój sposób.

Nagle poczułem kopytko Lust na sobie. A następnie głowę. Nie poznawałem czasami siebie, gdy ona była tak blisko mnie. Sam nie wiem. Miałem czasem wrażenie jakbym to nie był ja. Ale może, dlatego że do tej pory broniłem się przed wszelkimi uczuciami ze swojej strony by ich nie ujawniać. Teraz było zupełnie inaczej. Jednak nie przeszkadzało mi to. Zdjąłem kopyto z jej szyi przenosząc je na jej grzbiet by zacząć ją nim delikatnie gładzić.

- Jeśli chodzi o naszą zagadkę to już ci powiedziałem, co według mnie należy zrobić. Powinniśmy jutro wyruszyć by to sprawdzić - powiedziałem i na chwilę zamilkłem jednak nie przerywając gładzenia jej ciała. - Co do obecnej chwili. Wybór pozostawiam tobie. Jeśli chcesz możemy tu po prostu leżeć i odpoczywać. Możemy się gdzieś przejść, jeśli masz ochotę na jakieś kolejne wycieczki lub cokolwiek innego. Jestem otwarty na sugestie. Chyba, że tak bardzo ci zależy na mojej opinii to spróbuje coś wymyślić - powiedziałem z delikatnym uśmiechem i zniżyłem swoją głowę by delikatnie ją pocałować w jej głowę.

Gwardia Manehattan

Gwardziści powoli dalej szli za Mask dokładnie rozglądając się po okolicy. Nie mieli ochoty być nagle zaskoczeni przez jakiegoś nowego stwora. Nie odpowiedzieli na słowa Mask. Jednak cieszyli się, że niedługo to wszystko się skończy i będą mieli podmieńce z głowy. Zarówno te, które im chwilowo pomagają jak i te, które ścigają. Nagle ciszę przerwał jeden z gwardzistów mówiący do dowódcy oddziału.

- Nie podoba mi się to kapitanie - burknął z niezadowoleniem.

- Co dokładnie?

- To wszystko

- Czyli?

- Dlaczego się na to zgodziliśmy by z nimi współpracować - wskazał kopytem na Mask. - One nas upokorzyły. Gdyby nie ten człowiek nigdy byśmy nie poznali prawdy o klubach. Sam tam byłem parę razy. Jak tylko pomyślę, że zdarzyło mi się to robić z jednym z nich to aż mnie skręca w brzuchu z obrzydzenia. Na dodatek podobno tworzyły mieszańców łącząc naszą szlachetną krew z ich. To jest obrzydliwe. Mimo że tamten był sponyfikowany to, gdy tylko pomyślę, że mogłyby to zrobić z rodowitym kucykiem. Czasem myślę, że byłoby lepiej gdybyśmy się nie dowiedzieli prawdy o klubach

- Przestań. Robimy, co nam kazano. Kapitan chciał byśmy z nimi współpracowali jakiś czas, więc wykonamy jego rozkaz - powiedział dowódca. - Gdybyśmy nie dowiedzieli się prawdy o klubach to w końcu by nas osłabiły. Wykorzystały naszą walkę z buntownikami a potem by zaatakowały. Powinniśmy się cieszyć, że Canterlot dostał te informacje. Dzięki temu w porę zareagowaliśmy. Jeśli chodzi o resztę to na przyszłość trzeba po prostu uważać i nie pchać się do takich miejsc. Nie sądzę również by jakiś rodowity kucyk się w coś takiego władował. My nie myślimy jak sponyfikowani. Nie ufamy podmieńcom do tego stopnia. Jeśli to cię pocieszy to nie sądzę by i one były zadowolone z takiego zdobywania miłości. Same również się upokarzały by przetrwać. A niedługo będziemy mieli je z głowy. One pomogą nam skończyć zadanie i wtedy wrócą do swojej krainy a tam niech się o nie już martwi Chrysalis... - Nagle dowódca przerwał monolog, gdy zobaczył jak podmieniec nagle stoi a ziemia zaczyna się lekko trząść. Patrzeli w zdziwieniu i obserwując to, co się stanie będąc w gotowości do ataku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Mystical Mask]
- Ostrzegałam... - mruknęła sama niepatrząca nawet na gwardzistów stojących za nią, gdy to ona ciężko harowała za nich. Mogli jej okazać chociaż odrobinę szacunku i milczeć. Nie... Oni myśleli że nie czuje nic. Że wszystko spływa po niej jak po jakiejś kaczce... To wszystko jednak w ciąż mogło powracać w jej pamięci na okrągło... Zrobiła szybką akcję kneblując kawałkiem stworzonej szmaty gwardzistę co jej wyjątkowo podpadł wewnątrz jego hełmu. Jak byli na tyle inteligentni to powinni próbować jej tknąć... a reszcie języki powinny same znieruchomieć. Widząc że nie warto... Skończyła odgarniać ziemię wpuszczając do jamy promienie światła zanim się zwróciła do nich jeszcze raz.

- Ostrzegałam was ja... Ostrzegał was wasz dowódca... - Zmierzała powoli w ich kierunku... Jej oczy płonęły, a każde słowo wydawało się ostrym sztyletem wbitym w pierś. Nie było tam klaczy, lecz potwór dochodzący własnego spokoju. - Powiecie jeszcze coś co udowodni wasz egoizm i poszukiwanie prostych przyjemności wzrokiem, a nie głową, co teraz zrzuca winę tylko na stronę przeciwną to zaknebluje wszystkich po kolei.. To wam obiecuje. - Uśmiechnęła się krzywo. - To wyłącznie wasz wybór... Zresztą jak każdy który od nas dostaliście na ten temat, na który tak burzliwie rozmawiacie. Kto wam kazał robić właśnie to? Wasze oczy i pragnienia... Nie prościej było znaleźć wam klacz na mieście? Za trudno było...  a patrzeć... trzeba było. Łatwiej było zapłacić... - Lała kwas na nich w każdym swoim słowie, udowadniając ich kaprysy..

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Gwardia Manehattan

Gwardzista, który zwracał uwagę dowódcy o tym jak nie podoba mu się obecna sytuacja nagle padł na ziemie i złapał kopytami gardło. Próbował coś krzyczeć jednak nikt nie był w stanie go zrozumieć. Gwardziści natychmiast ruszyli do towarzysza by sprawdzić czy wszystko z nim w porządku i co się z nim dzieje. 

- Co ci jest? - spytał dowódca gwardzistę, który nie był w stanie wypowiedzieć słowa. Gdy nagle wzrok wszystkich skierował się na podmieńca, gdy usłyszeli jej jakże znajomy głos. Wszyscy gwardziści się cofnęli kilka kroków widząc jej oczy. Mieli wrażenie, że to demon a nie zwykły podmieniec. Wszyscy się cofnęli oprócz dowódcy oddziału, który zmarszczył lekko brwi. Wpatrując się w tego podmieńca i słuchając każdego jej słowa. Nie mógł okazać strachu. Jeśli by to zrobił byłby na przegranej pozycji. Chociaż w duchu musiał przyznać, że obecnie robiła wrażenie.

Choć nie było tego widać pod hełmami gwardziści wpadli we wściekłość na słowa klaczy. Strach zniknął a zastąpił jego miejsce gniew. Mieli naprawdę ochotę pokazać jej gdzie jest miejsce takich szkodników jak ona. Powoli zaczęli iść w jej kierunku. Lecz nagle dowódca podniósł kopyto wskazując im w ten sposób by się zatrzymali. Nie lubił podmieńców tak samo jak oni. Były dla niego obrzydliwym gatunkiem, z którym nie miał ochoty mieć nic wspólnego jak zresztą każdy kucyk.

Lecz nie został dowódcą bez powodu. Minowano go dowódcą oddziału specjalnego, bo potrafił myśleć nie kierując się emocjami. A ta sytuacja wymagała logicznego myślenia. I jakby nie myślał wszystko było na korzyść tego podmieńca. To jego podwładny ją sprowokował swoimi słowami. Mieli jasne rozkazy. Złapać troje niebezpiecznych podmieńców i pomóc tym, które są po ich stronie w miarę możliwości. I co miał powiedzieć kapitanowi jak będzie składał raport? Że zabili sojuszniczego podmieńca, bo nie potrafił zapanować nad językiem podwładnych i całe zadanie zakończyło się porażką tak nie mogło być.

- Przepraszam za mych podwładnych - powiedział dowódca. - Obiecuje, że się to nie powtórzy i już będziemy cicho. Ty możesz robić swoje w spokoju - nie łatwo te słowa mu przeszły przez gardło. Nie chciał by podmieniec miał racje, ale wszystko było po jej stronie. Jednak bardziej go interesowało, co zrobiła. Nieraz były już starcia z podmieńcami. A to, co zrobiła ona to było coś nowego. Spojrzał na hełm podwładnego. Ten nie był w żaden sposób uszkodzony. Więc jak to zrobiła? Nic nie widział. Ani on ani jego ludzie, wśród których były pegazy o naprawdę dobrym wzroku. Kiedy i jak doszło do ataku? Czy to była transmutacja? Nie to, co innego na pewno. W końcu nie miała materiału, który by mogła zmienić w knebel. A hełmu nie zmieniła. Więc co zrobiła? Te pytania chodziły mu po głowie. Musi po misji powiedzieć o tym kapitanowi. Lepiej się dowiedzieć, z czym mają do czynienia.

 

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Sneaky]

Spojrzała na tą pewnie całą „Mask”. Jej sytuacja była niezwykle ciężka, obniżyła znowu wysokość lotu aby być dalej niewiele wyżej nad podłogą w tunelu. Musiała pomyśleć dłużej, problem był w tym, że nie miała czasu na dłuższe rozmyślania. Gdyby nie to, że na 100% wyssą z niej energię mogła by się bez problemu poddać ale tak raczej nie miała po co.

 Do tego jeszcze tamta była sobie za barierą i weź coś zrób… Co do próby ucieczki szybkiej miała pesymistyczne myśli, wręcz była pewna, że nie ma prawa się udać bo chyba takimi idiotkami nie są…

- Mogło być gorzej. – szepnęła do siebie myśląc jak by użyć energii, czy raczej nastawić się na ofensywę w razie walki czy na defensywę. Obie opcje miały wady i zalety i musiała wybrać lepszą, na razie jedynie obserwowała dziurę w tunelu i co chwilę zerkała na tą za tarczą bo lepszych rzeczy do roboty nie miała. Wzięła głęboki wdech na uspokojenie by nie dać po sobie poznać, że jest przestraszona tym co się może stać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[895] [Lust Tale [Forest Song]]

- Nie chce mi się nic... - mruknęłam czując się  aż za dobrze. Musiałam uważać by nie zacząć tam mruczeć. - Za dobrze mi przy tobie, bym musiała się ruszyć gdziekolwiek - urwałam na krótki moment myśląc - Anastazja chce chyba wtykać nosa tam gdzie nie trzeba... W moje osobiste sprawy - powiedziałam nerwowo po czy wypuściłam powietrze próbując wrócić do siebie po niepotrzebnym ataku... Nie chciałam z nią rozmawiać... Może tylko przechodziła? Dziwnym była changelingiem mimo wszystko... Nie przewidywalnym i wychodzącym po za granice kontroli w sposób zupełny, chodź umiałam sobie ją podporządkować...

 

[Mystical Mask]
- Następnego razu nie wybaczę - rzekła krótko, po czym dodała... - Trzymam za słowo i lepiej by tak było Glowing Flame... - Spojrzała z ukosa na kuca dowódce... Znała go ze wspomnień gwardzistów... To zachowanie... Nie mogła się pomylić. - Tamta co siedzi na dole pozabijałaby was w ułamku sekundy mimo odniesionych ran postrzałowych i połatanych krwotoków. Mogłabym wam ją wydać tu i teraz... a tamta zrobiłaby to co chce za mnie i zupełnie czysto. Mało tego uciekłaby chen daleko rozbijając znowu całą reputacje gwardii na drobne kawałeczki... - Myślała na głos nad planem. Jej głos był zimny i kompletnie obojętny po za tym mówiła sobie dobrze znane fakty... Ciekawiło ją również co się stanie jak im tak dogryzie... Będą chcieli tą robotę za nią czy stchórzą... - Jakieś życzenia? - spytała się zupełnie swobodnie.

 

[Shady Clue]

- Nie może być gorzej... Zresztą... Nie ma słowa najgorzej... Odnosi się ono tylko do indywidualnych odczuć... - powiedziała Shady podnosząc się. Jej bronie lądowały w kolejnych kaburach, co pojawiły się na pancerzu wspomaganym wykorzystującym różne właściwości materiału... Strzelba, karabin i pistolet maszynowy... To stanowiło jej wyposażenie... W tym czasie bańka pomniejszej trójki zaraz po uszczelnieniu miała błyskawicznie pomniejszyć się, by przylec do tej którą wykonała Sneaky. Tak właśnie miała zmieścić się w otworze sufitowym, żeby mogła wyleźć na zewnątrz...

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

Dalej gładziłem Lust po grzbiecie słuchając ją w milczeniu. Musiałem przyznać, że i mi było teraz dobrze i nie miałem ochoty wychodzić. Nagle zmrużyłem lekko oczy na kolejne słowa Lust. A konkretniej na imię, które padło z jej ust. Anastazja? Czyżby jakiś podmieniec nas teraz obserwował? Ale gdzie niby jest i czego chce? Myślałem, że Lust kontroluje wszystkie, podmieńce w Canterlocie. Więc dlaczego po prostu nie powie żeby sobie poszła.

- Kim jest Anastazja? - Spytałem od tak nie przerywając gładzenia jej grzbietu. Chciałem wiedzieć, co tak nagle ją zdenerwowało.

Gwardia Manehattan

Dowódca oddziału szeroko otworzył oczy w zdumieniu, gdy ta powiedziała jego imię. Ale jak? Skąd wiedziała? Gwardziści jednak nie tak bardzo się tym interesowali a bardziej  tym, że ta wątpiła w nich. Sądziła, że jeden podmieniec może ich pokonać? Mieli ochotę jej pokazać jak się tym zająć. Jednak dowódca ponownie machnął na nich kopytem by się uspokoili.

- Powodzenia, więc przy zabawie - odrzekł dowódca. To nie było ich zadanie. Mieli jasne rozkazy. To podmieńce miały się zająć tamtymi uciekinierami oni mieli tylko pomóc w miarę możliwości. Jak by z nich nie kpiła nie miał zamiaru narażać zadania tylko po to by coś jej udowodnić. Niech lepiej ona się tym zajmie skoro tak pewna siebie jest.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Sneaky]

Sneaky spojrzała w górę czyli tam gdzie powinni być ci którzy chcą ją złapać, szkoda, że tylko za pomoc w tamtej dwójce w uciecze. Ale cóż, trudno się mówi. Była ciekawa czemu jej jeszcze nie dorwali, dla niej to było dziwne. Jednak już w głowie zaczęła obmyślać plan jak uciec z więzienia, bo nie miała wątpliwości, że ma sporą szansę tam trafić.

- Wiem, że to odczucie subiektywne. – odparła znudzonym tonem. -  Dla każdego ta sytuacja może być inna. – dodała. Po czym spojrzała jeszcze na tego Changelinga z którym miała „ciekawą” rozmowę. – A z resztą. Wiesz może czemu ta „Mask” mnie nie dorwała jeszcze? Myślałam, że od razu tu wparuje i mnie spacyfikuje… – zapytała dodając swoją teorię, szybko zaczęła przewidywać już odpowiedź. Plus Sneaky nie chroniła się żadną barierą co można uznać za przejaw egoizmu, jednak zdała sobie sprawę, że i tak się szybko tworzy więc ma wiele czasu na reakcję w przypadku jakiegokolwiek. Jedyne co na razie zrobiła to skrzyżowała kopyta i unosiła się za pomocą skrzydeł nisko na ziemi. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[895] [Lust Tale [Forest Song]]

- Kimś o kim wolałbyś za wiele nie wiedzieć... - Ostrożnie dobierałam słowa. - Ponieważ wiedza ta może przysporzyć fobii że ktoś wciąż cię obserwuje na każdym kroku w mieście... Bo faktycznie kręci się po całym, a słucha jeszcze więcej... Ale sobie pójdzie stąd za niedługo gdzie indziej. Zna umiar jak nic się nie dzieję... Mam nadzieję... - Westchnęłam długo milknąć na moment. - To jest ktoś z kim miewam problemy od czasu do czasu ze względu na to że wszyscy są za mądrzy by podejrzewać ją o to co robi na okrągło i czuje się zupełnie bezkarna z tegoż powodu. Pamiętasz może plagę zaginięć biżuterii w pałacu i najlepszej dzielnicy z czym gwardia nie mogła sobie poradzić? To właśnie jej robota. Tu pojedynczy kolczyk... Tam zegarek, a z kolei stamtąd brożka... O to cała Anastazja co zachowuje się jak kukułka, gdy coś się błyszczy i ciągnie wzrok... Do dziś nie wiem co ją podkusiło, by właściwie próbować robić takie rzeczy. Udało mi się jej jednak wybić to z głowy w miarę szybko. Dlatego to ucichło tak gwałtownie jak się zaczęło... a paczka ze wszystkim znalazła się w skrzynce pałacowej dostarczona pocztą... Sama go tam wysłałam i na tym się skończyło. Nie złapałam jej nigdy więcej na tym. To jest właśnie Anastazja.

[Mystical Mask]

- Jak tam sobie chcecie odbierając należne wam zasługi... - Łechtała ich dumę, którą tak wcześniej pokazywali... Wyższość. - Przecież każdy changeling jest słaby wobec waszej miary... takie nic przy dostojnym kucu... - Spojrzała na to jak się zachowują szeregowi... Ruszyła sugestywnie brwiami po czym spoważniała... - Pora na inną rozmowę lub też jej brak... - Skupiła się wyciągając kulę ze Sneaky sama przejmując wszystkie z nią problemy... Odesłała resztę swoich podwładnych po czym spojrzała ze spokojem na ostatniego zbiega...

- Witam... Coś mi powiesz czy spluniesz na mnie, zanim zrobię to co muszę? - zapytała się jak miała w zwyczaju...

[Shady Clue]

- Ale po co? Skoro i tak się nie ruszysz... A nawet jeśli... To co zrobisz? Nic... - stwierdziła lekko. - Z Mask się nie dyskutuje... Tak tylko radzę - rzuciła na szybko, wylatując dziurą zaraz po opuszczeniu swojej bariery. Ze zdziwieniem spojrzała na powierzchni że stają tam kuce. Zagadała się i przestała obserwować aż tak uważnie otoczenie. Nie zauważyła ich wcześniej.

Co oni tu robią? - spytała się Mask, która jej już nie odpowiedziała...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

Z uwagą słuchałem każdego słowa Lust. Dobrze znałem to śledztwo związane z kradzieżami. Kto by pomyślał, że to ona była tą tajemniczą samarytanką, która oddała nam kosztowności. Jednak w całej tej historii nie otrzymałem odpowiedzi na moje pytanie. Bardziej mi to wyglądało jakby Lust starała się mnie odstraszyć od wypytywania na ten temat.

- Więc to tak wyglądała sprawa tych kradzieży. Dziękuje, więc ci, że pomogłaś to ukrócić. Powinnaś dostać nagrodę za pomoc nam - powiedziałem z delikatnym uśmiechem i lekko musnąłem ją ustami w głowę. - Tyle o mnie wiesz Lust a i tak mnie nie doceniasz. Mam wrażenie, że powiedziałaś mi te historię mając nadziej, że skończę ten temat. Teraz jeszcze bardziej chce poznać prawdę i zapewniam cię, że jak straszna by ona nie była nie wywoła we mnie żadnej fobii. Więc czy zechcesz mi powiedzieć jak to możliwe, że nikt jej nie zauważa i czemu sama nie możesz kazać jej odejść stąd? Sama mówiłaś, że wszystkie podmieńce z twojej grupy są pod twoją kontrolą - pytałem wyraźnie zaciekawiony tym wszystkim. Miałem jednak nadzieje, że nie zdenerwuje jej tymi pytaniami - Jeśli jednak masz powody by o tym nie mówić to zrozumiem to - powiedziałem wbijając wzrok w sufit i dalej lekko ją gładząc po grzbiecie.

Gwardia Manehattan

Słowa podmieńca spływały po dowódcy niczym woda po skale. Nie było po nim widać by reagował. I tak też było. Choć jej słowa były bolesne to nie miał zamiaru nic udowadniać komuś takiemu jak podmieniec. Miał swoje rozkazy i choćby nie wiadomo, co powiedziała nie zamierzał ich złamać. Jego ludzie buzowali wręcz wściekłością. Ale trzymali się rozkazów dowódcy. Nic nie robili dopóki nie dostaną rozkazu. Nagle zobaczyli jak ten podmieniec wyciąga tego uciekiniera. Czyli to był już najwyraźniej koniec tej zabawy. Zobaczyli kolejnego podmieńca ci go jednak zignorowali i obserwowali w milczeniu całe wydarzenie będąc gotowymi na wszelkie niespodzianki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Sneaky]

Nie odpowiedziała tylko skupiła się nad rozmyślaniami jak zwiać potem z więzienia, teraz głównie nad tym myślało większość jej umysłu. Raczej najważniejszą sprawą, oporu już się jej stawiać po prostu nie chciało. Była tak bardzo skupiona nad planowaniem, że nie zauważyła swojego wyjęcia z tunelu. Dopiero głos tej Mask spowodował jej powrót do rzeczywistości.

- C-co? – spytała zaskoczona nie słuchając zbytnio pytania, po chwili zdała sobie sprawę o co pyta. – Zrób to co masz zrobić po prostu szybko i bezboleśnie. – dodała przewracając oczami a w jej głosie dało się wyczuć odrobinę tonu rozkazującego. Spodziewała się raczej wyssania energii, niżeli zabicia. To drugie było nawet mało prawdopodobne.

Spojrzała jeszcze na kucy, na jej pyszczku pojawił się mało widoczny uśmiech gdy jej umysł dalej planował kolejne punkty, choć główną zagadką było to jak ta cela będzie się prezentować. Bo głównie od tego wszystko zależało, drugą sprawą nad którą myślała to jak zdobyć owoce lub warzywa by nie chodziła tak cały czas w bandażach, choć niestety chodzić na razie nie mogła na 4 kopytach. Głównie przez postrzelenie. Znowu spojrzała na Mask po zaprzestaniu myślenia nad kolejnymi pomysłami. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[895] [Lust Tale [Forest Song]]

- Czy jak każe jej odejść stąd natychmiast to nie okaże się to po prostu dziwne? - spytałam się dość zadziornie. - Pomyśl sobie, co zrobi jeśli jest wścibska ponad wszelką możliwą normę, którą znasz... - pukałam go delikatnie w pierś kopytem. - Kazać mogę. Tylko jaki będzie tego skutek? To najmniejszy changeling jakiego znam, nie mogący przyjąć ciała normalnego kuca... Zwykle bawi się na mieście w postaci kota, skoro tak bardzo chcesz wiedzieć. Podsłuchuje wszystkich przez otwory kominowe... Kto jej zabroni... Obserwuje siedząc na oknie... Czyta z ruchu warg... - Stuknęłam go mocniej. - Tylko nie rzucaj teraz książkami w każdego kota za oknem... - Zrobiłam to znowu próbując mu uświadomić i wybić parę rzeczy z głowy. - Są pod moim zwierzchnictwem... Nie kontrolą jak roboty. Coście sobie z tym ubzdurali ja naprawdę nie mogę dość... - Spoczęłam do pierwotnej pozycji... Już go nie pukając.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie przemyślałem tego do końca. Lust ma racje. Jeśli ona każe jej tak odejść. To będzie to faktycznie dosyć podejrzane. Czułem jak Lust uderza mnie swym kopytkiem nie zwracałem na to większej uwagi, ale cały czas dokładnie słuchałem każdego jej słowa. Jednak na kolejne jej słowa moje oczy otworzyły się szeroko. Kot? Nie było mowy o pomyłce. Natychmiast powrócił mi obraz z wigilii ciepłych serc. Ja, Yellow, Rarity i nasza kocia przyjaciółka a potem spotkałem Lust. Czy to wszystko był jeden wielki zbieg okoliczności? Musiałem to wiedzieć. Dalej gładziłem Lust, ale mój głos jakby lekko spoważniał.

- Wiesz, co do ciebie czuje Lust. Jesteś dla mnie bardzo ważna - powiedziałem starając się zebrać myśli. - Ja spotkałem już Anastazje na wigilii ciepłych serc. Tego samego dnia, kiedy mnie pierwszy raz odwiedziłaś. Powiedz mi czy wiedziałaś o tym czy to ty ją wysłałaś by mnie obserwowała? Czy twoje przybycie tego dnia do mojego domu to był przypadek? Cokolwiek powiesz nie zdołam już raczej zmienić swoich uczuć do ciebie. Jednak chciałbym wiedzieć, jeśli to możliwe. Czy to był przypadek? Czy to wszystko było zaplanowane przez ciebie od początku? - spytałem poważnie na nią patrząc.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[895] [Lust Tale [Forest Song]]

- Siedziałam i patrzyłam na to wszystko z dość daleka, tak jak całą tamtejszą noc na was, a szczególnie na ciebie. To ja cię wtedy obserwowałam, bo była to tylko i wyłącznie moja sprawa. Po co miał mi ktoś pomagać? To nie było rzeczą ważną, by zawracać komuś głowę swoimi rozterkami... Zresztą... Sama nie wiedziałam po co i tak nie miałam nic do zrobienia... Nic co by mnie zainteresowało, oprócz ciebie. - Zamyśliłam się chwilę dłużej. - Nie miałam zamiaru przyjść tam na rozmowę do momentu znalezienia kolejnego odłamka... Ona przybiegła do mnie do ogrodów po tym jak znalazła mieszkanie Eri i tego gryfa, by mi o tym natychmiast powiedzieć. Mówiłam tamtej nocy że muszę załatwić tą sprawę... Z resztą tego co widziałeś robiła mi po prostu na złość. To czego ja nie mogłam. Nie chciałam się w tedy mieszać... Ona mogła. To cała historia tego wydarzenia z mojej strony - wyznałam zgodnie z prawdą.

[Mystical Mask]

- Jak tam sobie chcesz - mruknęła kompletnie obojętnie... Skoro z tamtą miał tyle problemów to po co miała z ostatnią ryzykować? Chciała wykonać szybki ruch tylko po to by złamać kark w odpowiednim miejscu poddając ją paraliżowi od szyi w dół i już by miała z nią względny spokój... Odłączyć ją chciała w ten sposób od całych pozostałych jej pokładów energii zgromadzonej w ciele... Ile mogło być jej w samej głowie skoro nie posiadała rogu? Niewiele...

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...