Skocz do zawartości

[Zapisy] [Gra] Rodzina Diabłów [Highschool DXD][Reaktywacja]


Dean Ambrows

Recommended Posts

Minęły kolejne trzy dni.

Emily już dnia poprzedniego wzięła trochę jedzenia, coś co udało jej się zrobić wcześniej taką ala pochodnię jak zrobi się ciemno, ubrania które miała, lalkę i torebkę i ruszyła do lasu żeby znaleźć drogę powrotną do domu. Na ścianie w jaskini wyryła napis "Byłam tu - Emily" w razie gdyby reszta dotarła w tamto miejsce.

Teraz już sama nie wiedziała gdzie jest a powoli zaczynało robić się ciemno. Błądziła po lesie licząc że trafi na jakąś drogę. Co pewien czas miała wrażenie, że słyszy wołania reszty, ale tylko jej się wydawało, tak samo jak nie raz widywała ich przed oczami a gdy do nich podbiegała znikali...

Na obecną chwilę była sobie w tak zwanej czarnej dupie. Nie wiedziała w którą stronę iść.

- Jak myślisz Law? Daleko jeszcze do domu? - zapytała lalkę ze łzami w oczach. Dziewczyna ostatnio bardzo często płakała. Mimo wszystko ciągle liczyła że ktoś ją odnajdzie. Codziennie kreśliła sobie ostrymi kamieniami na rękach imię Law'a. Robiła to tak często, że pojawiły się tam rany. Dziś były jej urodziny. Wcześniej usiadła z lalką pod jednym z drzew i zaśpiewała sobie "sto lat" a później ruszyła dalej.

Lorence zaczęła wychodzić z siebie. Okropnie bała się o Emily i Law'a. Miala jednak przeczucie że niedługo to wszystko się skończy i ułoży. Wiedziała że dziś Emi kończy 18 lat... Co bardzo ją dobijało.

Tak naprawdę ona i Jonathan nie byli tak bardzo daleko od Law'a, choć dzielił ich pewien dystans.

Edytowano przez Szeregowa WWhite Fox
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Law błądził po lesie od dość długiego czasu, w pewnym momencie znalazł nawet jaskinie w której był napis ,,byłam tu'' gdyby mógł, popłakał by się ale był zbyt odwodniony. Dziś zrobił sobie szóstą ranę. Przecinającą pozostałe. Po chwili stania w jaskini, ruszył dalej, błąkał się, na wpół żywy, jednak szedł dalej. Szedł i szedł. Wiele razy wywracał się i wstawał, chociaż z każdym razem coraz ciężej mu to przychodziło. Zdecydowanie był ledwo żywy. Kiedy zaczęło robić się ciemno chłopak poczuł się jeszcze gorzej, to były jej urodziny... a jego na nich nie było. Jednak nie poddawał się, pogrzebał w kieszeni i wyciągnął naszyjnik, w zasadzie dwa, połówki serca, chciał dać jej jedną połowę. Przyglądał mu się chwilę lecz wkrótce ruszył na przód, kiedy słońce już zaszło zdawało mu się że widzi Emily w oddali, wiedział że może to być tylko halucynacja ale i tak ruszył w jej kierunku, szedł, po chwili zaczął biec, chciał krzyknąć ale nie dał rady, za bardzo go wszystko bolało. Gdy wreszcie dotarł pierwsze co zrobił to chciał ją przytulić. Tym razem udało się to, nie zniknęła... przez chwilę tylko trzymał dziewczynę w objęciu.

- Emily... - szepnął po chwili a następnie osunął się na ziemie, stracił przytomność. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Emily przez chwilę wydawało się, że ktoś w oddali biegnie za nią. Gdy się odwróciła i zobaczyła Law'a zblirzającego się w jej kierunku myślała , że tylko jej się zdaje i że znów go sobie wyobraziła. Z początku po prostu stała jak wryta, nawet gdy chłopak ją przytulił najpierw po prostu stała. Po chwili zrozumiała, że to nie jest żaden sen. To wszystko dzieje się naprawdę. Mogła go dotknąć, zobaczyć i usłyszeć. Łzy zaczęły strumieniami spływać jej po policzkach. Objęła Law'a najmocniej jak mogła. Udało się, odnaleźli się.

- Law... - mruknęła cicho a na jej twarzy zagościł uśmiech. Nagle poczuła jak chłopak osuwa się na ziemię. Dziewczyna uklęknęła kładąc sobie jego głowę na kolanach. - Law! Obudź się! - zawołała płacząc. Dopiero teraz zobaczyła jak bardzo jest z nim źle.

Jej wołanie usły szała Lorence.

- Emily...? - mruknęła, chwyciła Jonathana za rękę i pobiegła w stronę głosu Emily. Gdy w końcu ją znalazła podeszła do niej i przytuliła ją mocno. - Gdzie ty byłaś? Od tygodnia cię szukamy! - powiedziała.

Emily spojrzała na Lorence a potem na Jonathana.

- Lorence... Jonathan...błagam... Pomóżcie mu... - powidziała cicho cały czas płacząc. Lorence spojrzała na Law'a i niemal natychmiast zerwała się z miejsca.

- Trzeba go zabrać do szpitala. - powi edziała. - Wiedziałam że tak to się skończy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Czekajcie, wpierw trzeba sprawdzić czy w ogóle można go ruszyć. - powiedział Jonathan, uklęknął obok Law'a, sprawdził puls, oddech i inne takie. - Pociął się,  żyje, można go spokojnie przenieść. Ale trzeba go szybko podłączyć do kroplówki. - powiedział Jonathan, po chwili wziął chłopaka na ręce. - Musimy szybko wyjść z tego lasu, ma ktoś telefon? Trzeba zadzwonić na pogotowie. - dodał

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie ma tu zasięgu... - powiedziała zapłakana Emily.

- Spokojnie. To że nie da się tu wejść nie znaczy że nie da się stąd wyjść. Wcześniej bez problemu się stąd teleportowaliśmy, to jedyna magiczna rzecz, która tu działa, teraz też się uda. - powiedziała Lorence. Utworzyła w okół nich krąg teleportacyjny i przenieśli się prosto pod szpital.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Emily cały czas siedziała przy chłopaku trzymając go za rękę. Nic nie chciała ze sobą zrobić dopóki ten się nie obudzi. Widziała rany Law'a przy łokciach, przez to też znowu się rozpłakała... W końcu przyszła Lorence, która kazała jej się umyć i przyniosła jej świeże ubrania. Emily na początku nie chciała się ruszyć i kłóciła się z nią, ale nie miała nic do gadania więc wyszła z sali i zrobiła co trzeba. Po prostu chciała być przy tym jak Law się obudzi, a nie wiedziała kiedy to nastąpi.

Lorence usiadła przy chłopaku. Zobaczyła rany na jego ręce.

- Wiedziałam że to się tak skończy... Nie powinnam cię puszczać - mruknęła pod nosem zakrywając oczy. Po chwili przyszła Emily, ubrana w niebieską sukienkę i bluzę z uszkami na kapturze, była strasznie zapłakana. Lorence wstała z krzesła i przytuliła ją mocno. - No widzisz. On cię tak bardzo kocha, że prawie się wykończył... - powiedziała do niej cicho.

- Przepraszam.... - mruknęła Emi przytulając się do Lorence.

- No już nie twoja wina przecież... - powiedziała. - Ważne że już się znalazłaś. A teraz usiądź, muszę rozczesać ci włosy.

Emily posłusznie usiadła na krześle przy łóżku Law'a i chwyciła chłopaka za rękę. Lorence wzięła szczotkę i zaczęła rozczesywać jej włosy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wygrzebałem z kurtki Law'a to. - podał Lorence naszyjnik. - To pewnie był prezent urodzinowy dla Emily, ale nie ma go jak jej dać, jak myślisz co zrobić? - zapytał. Ogólnie to mówił ściszonym głosem żeby Emily tego nie usłyszała, wolał żeby nie wiedziała jaki ma prezent na urodziny, wolał też żeby Law mógł dać jej go własnoręcznie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Poczekajmy aż Law się obudzi, będzie dobrze jeśli sam jej go da, a na razie może złożymy Emi życzenia. Mam dla niej prezent ale jest w drodze. - powiedziała cicho. - Eliza jutro go przywiezie, bo na razie jest za późno.

Emily oparła się o łóżko Law'a i położyła głowę na jego nogach. Calu czas trzymała go za rękę i patrzyła na niego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Emily podniosła głowę i popatrzyła na Law'a.

- Law... - mruknęła ściskając jego rękę. Łzy nalały jej się do oczu. Widząc że chłopak się nie budzi z powrotem położyła głowę na nogach chłopaka. - Kocham cię... - powiedziała cicho.

Lorence zaśmiała się.

- Moja przyjaciółka. Zapomniałam że jej nie pamiętasz. - powiedziała. - W każdym bądź razie przywiezie ten prezent jutro.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Że co? A racja, urodziny. - zaśmiała się wesoło. - Dzięki wielkie~ I ogólnie to jeszcze dziękuję że mnie znaleźliście, to był super prezent. - powiedziała i uśmiechnęła się.

- Podziękujesz Law'owi gdy się obudzi. To w końcu on cię znalazł. - powiedziała Lorence i mocno przytuliła Emily. - Wszystkiego najlepszego, wiele uśmiechu i spełnienia marzeń. - powiedziała do niej z uśmiechem. - Gdy Law się obudzi zrobimy imprezę. No i... Mamy dla ciebie prezent, ale dostaniesz go jutro, ponieważ musi tutaj dojechać.

- Dojechać? A co to takiego? - zapytała Emi z ciekawością.

- Tajemnica. - powiedziała Lorence uśmiechając się.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Emily przytuliła się do Jonathana.

- Dziękuję. - powiedziała z uśmiechem. - Lorence ma szczęście że cię ma. Jesteś naprawdę super. - powiedziała.

- To prawda. A ty Emi masz szczęście że masz Law'a. Ten chłopak jest gotowy poświęcić właśnie życie tylko i wyłącznie dla ciebie. - powiedziała Lorence i pogłaskała Emily.

Edytowano przez Szeregowa WWhite Fox
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...