Skocz do zawartości

Ostatnie Starcie [Human&Pony] [Trzecia część trylogii Wojny]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

Golding Shield/Karol Patris - Snow Night/Ewelina Szymańska

Tak to prawda wszyscy wiedzieliśmy, co było potem tym bardziej ja skoro nie raz walczyłem z buntownikami. Połączenie naszych światów skończyło się największym konfliktem, jaki kiedykolwiek widziała nasza kraina w swej historii. Chyba konflikty, które powstałyby z rasami z naszej krainy byłyby lepsze. Musieliśmy stworzyć nowy rodzaj broni by móc się bronić. Zmienić się całkowicie ze swej dotychczasowej natury by przetrwać. Z obu stron została przelana krew, dlatego nie chciałem już walczyć z ludźmi w obecnym wymiarze. Wystarczająco krwi zostało już przelanej a ja nie chciałem stać się taki jak oni. Zemsta nigdy nie należała do rozsądnych wyjść, dlatego wiedziałem, że Crystal się myli i jej namowy bym odpłacał ludziom za to, co nas spotkało tym samym nie było rozsądne. Na kolejne słowa Natalii o tym, że jak księżniczka zmieniła się w człowieka, zaginionym mieście i naszym świecie z mojego znowu popłynęła samotna łza. Equestria już nigdy nie zobaczymy naszego domu to na zawsze przepadło. Chociaż wiedziałem o tym od dawna to jednak czułem smutek, gdy za każdym razem tylko o tym pomyślałem.

 

- Wiem o księżniczce Lunie - powiedziałem spokojnie a Snow niemal poskoczyła słysząc to. W sumie nigdy nie wiedziała o tym, że księżniczka była człowiekiem w Equestrii. A tym bardziej, że ja o tym wiedziałem. Wpatrywała mi się tak intensywnie jakby samymi oczami chciała o to spytać. - Widziałem ją wtedy wyruszyliśmy z moim partnerem by ją znaleźć. Jednak nigdy nie sądziłem, że ten sam los spotkał księżniczkę Celestie. Wiedzieliśmy o jej zniknięciu jednak nigdy nie sądziłem, że za tym kryło się jeszcze to - powiedziałem spokojnie na chwilę milknąc i wbijając wzrok w stół. - Czyli jednak księżniczka Celestia podzielała moje obawy a ja nawet o tym nie wiedziałem? - teraz w mym głosie pojawił się smutek. - Pojawiłem się w mieście by ją uratować. By ją znaleźć a nawet tego nie zrobiłem. Teraz niema już jej i naszej krainy wszystko straciliśmy tamtego dnia. To ja powinienem był tam zginąć nie ona - powiedziałem dalej wbijając wzrok w stół nie mogąc nawet podnieść głowy.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Natalia

Słuchała słów Goldinga splatając palce i wbijając sobie paznokcie w dłonie. Było w nim tak wiele poczucia winy, chociaż nie zrobił przecież nic złego. Nie miał wpływu na jakiekolwiek wydarzenie, które miało wtedy miejsce, a jego intencje od początku były takie same i piękne - aby chronić innych. Pokręciła głową i nie mogąc się powstrzymać znów pochwyciła jego rękę, ściskając ją w zrozumieniu. Ona sama z wyrzutami sumienia zmagała się od bardzo dawna. Jedyna różnica polegała na tym, że jej błędy były o wiele bardziej znaczące i katastrofalne.

- Prosiłam cię, abyś nie mówił o sobie w ten sposób - zaczęła cicho, wiedząc, że właśnie doszła do momentu w którym musiała ujawnić najbardziej szokujący fakt, aby przejść dalej. - Czasami nie jesteśmy w stanie zrobić nic, aby zapobiec okropnym wydarzeniom. Wtedy nie należy bez przerwy się obwiniać, tylko zrobić wszystko, aby naprawić to, na czym nam tak bardzo zależy - powiedziała serdecznie, mając nadzieję, że słowa te do niego dotrą. Mimo wszystko rozumiała go. Ona sama bez wsparcia prawdopodobnie nie miałaby już sił na dalsze działanie.

Łagodnie puściła jego dłoń i podparła się blatu, aby powoli wstać. Odrzuciła włosy do tyłu tak, że tworzyły miękką, jasną kurtynę dla jej szyi i pleców. Uniosła też głowę, a jej niebiesko-zielone oczy zalśniły niezwykle wyraźnie w świetle pomieszczenia. Patrzyła w tej chwili jedynie na Goldinga, ale jedna z jej rąk niemal bezwiednie powędrowała na ramię Snow, trzymając ją w geście wsparcia. Biedna dziewczyna musiała przeżyć dzisiaj naprawdę ogromny szok. Prawdopodobnie za chwilę dozna jeszcze większego.

- Zanim przejdziemy... - zaczęła Natalia wyraźnie, ale z lekkim uśmiechem, choć jej brwi były nieznacznie zmarszczone. W tej chwili wyglądała bardziej opiekuńczo niż poważnie. - ...do dalszej części tej historii, czyli do planów oraz działań, jakie podejmuję, aby rozdzielić niepasujące do siebie rasy i z powrotem zaprowadzić, mam nadzieję, harmonię, muszę wyznać ci kim jestem. Bez tego dalsza opowieść nie miałaby sensu, poza tym zapewne od początku zastanawia cię skąd pochodzi moja rozległa wiedza... - oddech. - Pewnie zdajesz sobie sprawę z tego w jaki sposób działał eliksir ponyfikacyjny. Jeśli człowiek był w chorobie lub w innym rodzaju cierpienia przemiana to niwelowała. To działa w obie strony. Sam musiałeś zauważyć to na sobie, twoje rany nie przeniosły się przecież na ludzką postać - urwała na sekundę. - Musisz więc również wiedzieć, że ja... - przyglądała się uważnie jednemu oku Goldinga, które była w stanie zobaczyć przez jego maskę. Jej ręka na ramieniu Snow lekko się zacisnęła, ale nie na tyle, by sprawić jej ból, czy chociażby dyskomfort. - ... również zdołałam przeżyć tamten dzień.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield/Karol Patris - Snow Night/Ewelina Szymańska

Ponownie poczułem, gdy kobieta chwyciła me ręce. Nie potrafiłem tego do końca pojąć. Jak było to możliwe, że za każdym razem, gdy ktoś tak się do mnie zbliżył natychmiast go odtrącałem a u niej było inaczej? Tylko niewielka ilość osób mogła się tak do mnie zbliżyć. A wszystkie, które żyły były tutaj w tym pomieszczeniu. No i doszła teraz do nich Natalia. Kim ona była? I jak było to możliwe, że za każdym razem, gdy to robiła czułem jakieś pozytywne uczucia? Znów o mnie nie mówiła w sposób, o którym zawsze o sobie myślałem i nie chciała bym tak o sobie mówił. Snow spojrzała na panią Natalię, gdy ta zacisnęła dłoń na jej ramieniu. Sama nie wiedziała, co miała w obecnej chwili myśleć o tym geście. Jednak nadal się nie odzywała tylko słuchając. Gdy kobieta zaczęła mówić o tym jak moje ciało wróciło do zdrowia po przemianie w człowieka zacząłem domyślać się, dokąd to zmierza jednak nie mogłem w to nadal uwierzyć. Dopiero, gdy do mych uszu dotarły jej ostatnie słowa z mego oka zaczął wypływać strumień łez. Nie mogłem nadal w to uwierzyć, że to była ona a jednak wszystko mi mówiło, że tak właśnie było. Myślałem, że to już koniec gdybym tylko wiedział. Nagle wstałem od stołu i stanąłem obok niego by zaraz paść na kolana.

 

- Tyś jest mą władczynią proszę pokieruj ponownie mym losem - mówiłem wzruszonym i załamanym głosem nie mogąc podnieść głowy by na nią spojrzeć. Wstydziłem się tego, co przez lata o niej mówiłem. Nie byłem nawet godzien by z nią rozmawiać a ona to mimo wszystko przybyła by porozmawiać ze zwykłym gwardzistą, jakich wielu. Snow zrozumiała wszystko chwilę później jednak można było uznać, że winą jest szok, gdy dotarło do niej wszystko cofnęła się nagle od pani Natalii. Nie mogła w to uwierzyć. Z tego wszystkiego z jej oczu wypływały łzy radości ledwo mogła się powstrzymać by coś powiedzieć. Było jej strasznie głupio, że tego nie zauważyła, pomimo że tyle razy razem rozmawiały. Na dodatek czuła się jakby wykorzystywała dobroć swej władczyni z powodu swojej obecnej sytuacji a nie powinna była tego robić.

 

Zrozumiała również, że jej marzenie z dzieciństwa się spełniło. Zawsze marzyła, że będzie pracowała dla księżniczki Celestii. Miała nadzieje, że kiedyś odpiszę na 1 z jej listów, w których wysyłała swoje projekty strojów do pałacu jak i kilka słów o sobie i swych pomysłach. Nigdy jednak nie otrzymała odpowiedzi. Mogła poprosić Goldinga by się za nią wstawił, ale nie chciała tak spełnić swych marzeń. Chciała być zauważona za swą ciężką pracę a nie przez znajomości. Niedługo później dowiedziała się, że klacz reprezentująca element szczodrości jest projektantką była, więc pewna, że księżniczka wybierze ją do współpracy. Opuściła, więc Canterlot i zrezygnowała ze swego marzenia pracując w Crystal Empire czasem nawet dla księżniczki Cadence, ale jednak to nie było to samo. Zwłaszcza, że księżniczkę Celestie widziała tylko raz podczas parady, gdy była źrebakiem stając na głowie ojca. Nie mogła po prostu w to wszystko uwierzyć. Ale obiecała nie otwierać ust. A teraz tym bardziej nie mogła tego zrobić skoro wiedziała, od kogo wypłynęła ta prośba. Nie było to obecnie łatwe zadanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Anna Kowalska]

Po pokoju rozniosło się proste teatralne klaskanie, które zamilkło równie szybko jak się zaczęło... To Lust była odpowiedzialna za właśnie ten krótki hałas, bo jak zwykle momentami chciała zostać gwiazdą chwili, by zgasnąć zaraz po niej, gdy zrobi dokładnie to co zechciała. Nie mogła odbierać chwały Celestii... To nadal pozostawał jej monolog i jej zadanie, a ona jak zwykle musiała dorzucić swe trzy grosze, zupełnie niepotrzebnie... Cierpliwości jej brakło, a nie mogły spotkać jej żadne konsekwencje. Ta rozmowa już się tak naprawdę skończyła. Wiedziała że najważniejsze słowa już zdążyły paść.

- Każdy może dostąpić odkupienia... bo nie wszystko zostało zatracone - westchnęła spoglądając na krawcową. - Snow... Ja nie jestem wyjątkiem. - Pokręciła głową, by zatrzymać się na całym podmiocie tego zdarzenia. - A ty Golding... - Wskazała równie teatralnie co na początku ręką, gestykulując w rytm wypowiedzi. - Mówiłam; porzuć uprzedzenia. Cieszę się że ponownie otworzyłeś oczy. To musiało się wydarzyć -  powtórzyła swą mantrę z uśmiechem się, by znów zamilknąć... Wiedziała że czeka ją rozmowa ze Snow. Czy jednak po tym wszystkim mogła ona źle przebiec?

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Natalia

I już. Najważniejsze zostało powiedziane. Czuła jak opada z niej cały stres, a rysy twarzy wygładzają się. To tego bała się najbardziej, było to spowodowane pewnie jej ciągłym poczuciem winy. Być może spodziewała się, że teraz się od niej odwrócą, że wytkną jej jak okropną władczynią jest, skoro nie potrafiła ocalić swoich poddanych. To się jednak nie sprawdziło i poczuła lekki ucisk w gardle, gdy zobaczyła jak Golding pada przed nią na kolana. Snow natomiast odsunęła się od niej, ale widziała w jej oczach łzy. Pewnie trwałaby jeszcze przez jakiś czas w tej chwili, ale wtedy przerwała im Anna w typowy dla siebie, nieco ironiczny sposób. Mimo wszystko nie mogła mieć jej tego za złe, zdążyła już trochę poznać jej naturę.

Przez chwilę chciała poprosić Goldinga, aby wstał. Dawno nie spotkała się z tym, aby ktoś jej się kłaniał, miała też drobne uczucie, że na to nie zasługuje - nie, dopóki nie przywróci wszystkiemu pożądanej równowagi. Nie zdecydowała się na to i zrobiła rzecz, którą w tej chwili uznała za właściwą. Kucnęła obok Goldinga i objęła go lekko ramieniem. Choć nigdy nie miała dzieci, to właśnie tym rodzajem opieki otaczała kucyki. Ostatnie parę lat przysporzyło jej wiele cierpienia emocjonalnego, gdy musiała patrzeć na ich krzywdę. Teraz chciała tylko dać im wszystkim na co zasługują - spokojne i szczęśliwe życie pod ich prawdziwą postacią, w innym świecie, tak jak powinno być. Sama nie wiedziała co zrobi później. Nie miała pojęcia, czy ma jeszcze tyle siły, by dalej obejmować rządy. Już od dłuższego czasu podświadomie przekazywała Lunie, Cadance i Twilight coraz ważniejsze zadania, jakby przygotowując je do tego, co mogło nadejść. Oczywiście jeśli wszystko się uda. Tu na Ziemi miała jeszcze sporo do zrobienia i zamierzała wykorzystać każdą najmniejszą cząstkę swoich zdolności i determinacji, aby doprowadzić plan do końca. Poza tym, coraz częściej zastanawiała się czy stworzonym przez nie sposobem w ogóle uda jej się wrócić żywą do własnej postaci...

- Co prawda wciąż mam do powiedzenia kilka istotnych rzeczy, zanim przejdziemy do pytań, to jednak nie znaczy, że musisz dusić w sobie każde słowo, Snow - posłała jej uśmiech, widząc jak bardzo dziewczyna ze sobą walczyła i to praktycznie od początku rozmowy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield/Karol Patris - Snow Night/Ewelina Szymańska

Nie zareagowałem na słowa Lust, choć dobrze je słyszałem. Po prostu nie byłem w stanie podnieść głowy przez cały wstyd, który teraz czułem. Chociaż nie powinienem byłem też trochę zły na nią. Bo to ona zachęciła mnie do poszukiwań odłamków w Equestrii. Gdybym wtedy tego nie zrobił nigdy bym nie pomyślał źle o księżniczce i dalej byłbym pewny, że jest wcieleniem dobra. A tak utraciłem te wiarę. Jednak wtedy i nigdy bym zapewne nie poznał Lust i nie wiem jakby się to wszystko potoczyło. Moja głowa była wprost bombardowana nowymi myślami. Snow na słowa Anny na chwilę na nią spojrzała. Czy w ten sposób chciała się jej przyznać do swojego pochodzenia? Czy to oznaczało, że Anna jest naprawdę podmieńcem? Jednak szybko znów zwróciła uwagę na panią Natalie nadal nie mogąc uwierzyć w to, kogo widzi.

 

Poczułem nagle dotyk mej władczyni. Nie mogłem w to po prostu uwierzyć. Ona nie była na mnie zła. To była ta sama księżniczka, której wiernie służyłem w Equestrii. Wcielenie czystej dobroci. Jak ja mogłem w nią kiedykolwiek zwątpić? Ja nie zasłużyłem sobie na jej dobroć. Czułem jak moje oczy zaczynają przysłaniać kolejne łzy, których nie byłem w stanie powstrzymać. Snow wpatrywała się w to wszystko zszokowana ledwo będąc w stanie dalej trzymać usta zamknięte. Dopiero, gdy księżniczka pozwoliła jej przemówić zdjęła dłonie ze swych ust i opuściła wzrok.

 

- Księżniczko tak bardzo przepraszam - mówiła z wyraźnym uniżeniem w głosie. - Ja nigdy nie chciałam nadużywać twej dobroci. Proszę o wybaczenie. Nie zachowywałam się jak należy w twoim towarzystwie - teraz nagle Snow wstała od stołu i padła na kolana jak należało przed swą władczynią. Nagle podniosła głowę mając zamknięte oczy, z których wypływały liczne łzy. - Golding powiedz księżniczce prawdę! - wrzasnęła lekko, na co ja lekko się wzdrygnąłem wciąż będąc sparaliżowanym. Nie wiedziałem, co powinienem zrobić. Brzemię wstydu było tak ciężkie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Anna Kowalska]

- Nie myśl... Działaj, bo nic innego nie zrobisz jeśli się im poddasz... - powiedziała pewnie, spoglądając na jego próby... Nie chciała widzieć skrajności. Nie lubiła ich, bo nawet zło bardzo często miało dla siebie dobre zamiary zależne od punktu siedzenia ~ strony obranej barykady. Łzy były właśnie taką skrajnością, ale czy mogła kucykom ich zabraniać jeśli sama nie umiała płakać? Nikt jej nie nauczył... wiedziała dlaczego to robili ~ czuła przecież to nieraz, ale... nie umiała dopuścić do siebie myśli by okazać komuś swą kompletną bezsilność. Musiała być silna i taka chciała być postrzegana.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Natalia

Mieszanina poczucia winy, ale też i swego rodzaju szczęścia ogarnęła całe pomieszczenie. Kiedy jednak minął pierwszy szok Natalia musiała przyznać, że nie chciała patrzeć na ich łzy. Uśmiechnęła się najłagodniej jak tylko potrafiła i powiedziała cicho:

- Spokojnie. Snow, nie nadużywałaś mojej dobroci. Nie obwiniaj się. Golding, Snow, nie zrobiliście absolutnie nic, co wywołałoby moje niezadowolenie. Jestem z was dumna i jedyne czego chcę, to wam pomóc. Każdy jeden kucyk jest dla mnie niezwykle ważny. Abyśmy jednak mogli przejść dalej, musicie porzucić poczucie winy. Żadne z was nie wiedziało wcześniej kim jestem i tego właśnie chciałam. A teraz proszę - wstała i wyciągnęła do nich przyjaźnie ręce. - Usiądźmy z powrotem na miejsca, w ten sposób będzie nam się rozmawiało o wiele wygodniej.

Oczywiście, że usłyszała krzyk Snow, w tej chwili jednak musiała ich najpierw uspokoić. Poza tym - czy Golding mógł zrobić cokolwiek, co naprawdę byłoby szkodzące? Jego działania zawsze przecież miały na celu niesienie pomocy. Była cierpliwa bardzo długo i teraz również zamierzała taka być. Parę minut nie zrobi im różnicy, a chciała dać Goldingowi czas do namysłu. Jeśli miał jej coś ważnego do powiedzenia, to na pewno to powie. Nie potrzebowała na niego niepotrzebnie naciskać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield/Karol Patris - Snow Night/Ewelina Szymańska

Słyszałem zarówno słowa Snow które wciąż dzwoniły mi w uszach jak i słowa Lust. Jednak nadal nie wiedziałem, co powinienem zrobić. Pomimo że tego nie widziałem czułem jak ich wzrok się we mnie wbija niczym ciężkie brzemię, które muszę nieść. Nie byłem w stanie zareagować będąc niczym posąg. Dopiero na kolejne słowa księżniczki czułem jak moje brzemię, choć lekko opada. Zdołałem podnieść w końcu podnieść wzrok na nią. Jej słowa były naprawdę kojące. Gdy powiedziała byśmy usiedli tylko kiwnąłem głową. Jednak nadal dobrą chwilę nie byłem w stanie się podnieść wciąż płaszcząc się na ziemi i wstydząc swojego dotychczasowego zachowania. Musiałem w końcu się jednak zebrać w sobie. Powoli wstałem i podniosłem dłonie kładąc jedną na drugiej i lekko nimi ocierając o siebie jedną o drugą. Zwykły nerwowy odruch. Snow jednak nic nie mówiła tym razem tylko spojrzała twardo na kuzyna by powiedział to w końcu. Wszystko to, co powiedział jej. W końcu to była ich władczyni. Sama nie chciała mu teraz przerywać by księżniczka mogła wszystko zrozumieć. W końcu nagle przestałem tego ciągłego odruchu po 5 minutach ciszy i znów spojrzałem na księżniczkę. Nagle złapałem jedną dłonią za dół maski a drugą za kaptur by w jednej chwili pozbyć się tych rzeczy by księżniczka mogła mnie zobaczyć w pełni. Spojrzałem jej głęboko w oczy. Mój wzrok był teraz wyraźnie zmęczony tak jak i można było to usłyszeć po głosie. Tak jak to, że każde słowo sprawiałoby mi wielki trud.

 

- Nie tylko ty masz sekrety księżniczko - powiedziałem jakby lekko nad wszystkim myśląc i nagle westchnąłem by zacząć. - W dniu, w którym zostałem ciężko ranny obudziłem się w tym ciele, ale jednak nie sam. Nie wiedziałem gdzie jestem i jak zdołałem przeżyć, ale żyłem a ze mną zostało parę rzeczy. Obok mnie leżała moja dawna zbroja i włócznia, którą stworzyliśmy do walki z buntownikami. Teraz jest pozbawiona mojej magii i krucha jak szkło. Poza nią przetrwał mój feniks, który nie uległ przemianie i na dodatek posiadam twój włos - stwierdziłem by na chwilę zamilknąć i złapać oddech. Snow też o tym nie wiedziała, więc była w szoku, gdy teraz usłyszała, że tyle rzeczy z dawnej Equestrii przetrwało. Można było to zauważyć po jej minie jednak ja dalej kontynuowałem swój monolog.

 

- Pierwsze dni na tym świecie były dla mnie agonią. Myślałem, że zostałem sam i wszystkich straciłem łącznie ze swym domem. Na dodatek utknąłem w tym ciele, którego nienawidziłem - stwierdziłem gniewnie zaciskając pięść. - Chciałem odpowiedzi, dlaczego żyłem a dlaczego tamtego dnia po prostu nie zginąłem. Odpowiedź jednak nie przychodziła. Chciałem, więc ze sobą skończyć - powiedziałem znów zaciskając pięści w gniewie. - I wtedy to się stało - stwierdziłem znużonym głosem. - Udałem się do lasu by to wszystko skończyć, ale tam napotkałem niewielką rodzinę. Schowałem się słuchając, o czym mówią. Wtedy też odkryłem, że były to dawne kucyki jak ja jednak nie gwardziści. Była to zwykła rodzina. Przerażeni i niewiedzący, co mogą zrobić. Brak księżniczki nowy świat to wszystko ich przerażało. Zrozumiałem, że to nie koniec mojej misji i muszę pomóc swym pobratymcom. Wtedy też się ujawniłem przed nimi i tak się to wszystko zaczęło - mówiłem spokojnie by znów zamilknąć i złapać oddech.

 

- Nasza organizacja się rozrastała w coraz to więcej takich Equestrian. Jednak mym celem nie były tylko dawne kucyki. Starałem się by dołączyły do nas także inne dawne rasy. Część z nich poszła za mną. Czułem, że byliśmy im to winni, bo uważałem, że to nasza wina, że utknęliśmy w tym świecie. Powiedziałem, że widziałem twą śmieć, co nimi wstrząsnęło, bo wierzyli, że po nich wrócisz i im pomożesz. Wtedy też pokazałem im twój włos i twoi dawni poddani uznali, że to znak od ciebie, że nadal z nami jesteś, że odzyskają dawne życie. Moi pobratymcy zaczęli we mnie widzieć swego przyszłego lidera. Nie chciałem tego i próbowałem im to zawsze wybić z głowy jednak bezskutecznie. W każdym razie zaczęliśmy upodabniać się do ludzi. Obserwować ich zachowanie by nie dowiedzieli się, kim jesteśmy. Dawnym kucykom przychodziło to łatwo, bo się nie wyróżnialiśmy, ale niestety inni nie byli w stanie się tak upodobnić i nadal się ukrywali. Mieliśmy niewielkie obozy, w których żyliśmy zmieniając ich lokalizacje niemal, co tydzień by nikt nas nie odkrył. Ziemia nadal była w rozsypce, więc nie było to trudne. Jednak nasza grupa z każdym dniem rosła jakby nasza idea stała się zaraźliwa. Wiedzieliśmy, że nie możemy tak żyć i musieliśmy znaleźć nowy dom, ale gdzie? Equestria zniknęła a Ziemia nie była naszym światem. Pamiętałem, że gdy pierwszy raz tu przybyliśmy był problem, gdy inne wymiary zaczęły otwierać przez jakiś czas bramy do tego świata, więc pomyślałem, że istnieje gdzieś wymiar gdzie niema życia a my będziemy mogli tam zamieszkać i stworzyć nowy dom. Jednak najpierw musieliśmy odzyskać dawną postać a jak to wszystko zrobić bez magii? Mogliśmy, co prawda spróbować z ludzką technologią, ale nasze możliwości były ograniczone - znów na chwilę zamilkłem jakbym zastanawiał się, co powiedzieć jednak w końcu ponownie otworzyłem usta.

 

- Kilka dni później, gdy znów zmienialiśmy obóz pojawiła się ona. Sama Felicja Romanis jedna z najpotężniejszych kobiet w świecie biznesu. Nie wiedzieliśmy jak nas znalazła, ale to zrobiła. Po pewnej wymianie zdań okazało się, że i ona jest kucykiem. Tak księżniczko właścicielka New Medica jest kucykiem, który naprawdę nazywa się Crystal. Niestety niewiele mogę ci o niej powiedzieć. Wiem, że była dawniej jednorożcem jednak, co dalej nie wiem właściwie nic. Ma na pewno spore pojęcie o magii być może uczyła się w Canterlocie. Jednak taką, jaką wy ją znacie z telewizji czy innych wywiadów to tylko maska. Gdy ją poznałem sojusz wydawał się idealny. Ona miała możliwości i znała świat ludzi potrafiła ukryć, kim jest a nas było wielu tak też narodziła się organizacja. Obecnie cała New Medica jest kontrolowana przez dawnych Equestrian. Jednak niedługo potem zacząłem odkrywać drugą naturę Crystal. Czasem miałem wrażenie, że twa śmierć ją wręcz cieszyła. Okazywała wrogość do innych ras. Uważając je za gorsze. Nie raz miałem z nią spory bym usunął innych z naszej organizacji. Nie raz namawiała mnie bym zabijał ludzi, gdy kradłem jakieś plany z budynków rządowych potrzebnych dla naszej sprawy. Jej argumentem zawsze było, że oni by się nie wahali tego zrobić. Ponadto czasem miałem wrażenie, że chciała mnie zabić jakby bała się, że będę kiedyś rządził w nowej krainie, którą chcieliśmy zbudować. No i to jej dziwactwo na punkcie szachów. Nigdy nie widziałem takich figur, jakie ona tam miała. Nigdy z nikim w nie, nie grała tylko sama przesuwała figury. Niemal wszędzie ze sobą zabierała szachownicę. Jednak to raczej tylko jakieś dziwactwo nic ważnego. W każdym razie czułem od niej to zagrożenie, ale nic nie robiłem gdyż bez dowodów nie miałem podstaw opierać się na samych podejrzeniach. Dlatego skupiałem się dalej na naszych priorytetach budowy nowego domu. Staraliśmy się odtworzyć eliksir mają nadzieje, że twój włos i nasza krew wystarczą by go odtworzyć i stworzyć drzwi do innego świata za pomocą technologii ludzkiej, ale wciąż jednak miałem Crystal na oku, bo nie mogłem jej zaufać - powiedziałem w końcu kończąc cały ten monolog.

 

Znowu nic nie mówiłem pocierając o siebie dłońmi. Czy dobrze zrobiłem mówiąc to wszystko? Co za pytanie to było oczywiste. W końcu ta wiedza należała się rodowitym Equestrianom a księżniczka była jedną z nas a nawet kimś więcej, Widać było zdziwienie Snow na całą te długą opowieść i chciała coś powiedzieć, ale jednak uznała, że to pani Natalia powinna zacząć. Jednak nadal nie mogła uwierzyć, że Felicja Romanis to kucyk i to jeszcze o takim charakterze.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Natalia

Uśmiechnęła się łagodnie, gdy Golding zdjął maskę. Widziała już jego ludzką postać, ale w tym momencie był to gest zaufania. Wiedziała, że większość kucyków nadal w niej zawierzała i miała zamiar zrobić wszystko, aby spełnić ich nadzieje. Podparła brodę na rękach i słuchała opowieści Goldinga z uwagą nie przerywając mu. Była w stanie wysłuchać wszystkiego ze stoickim spokojem, jedynie na początku nie mogła powstrzymać uniesienia wysoko brwi. Jej włos? Skąd? Czyżby znalazł go w jej sypialni? To było najbardziej prawdopodobne, jednakże... Nie, nie może się tym teraz rozpraszać. Dla niej przeniesienie się części magicznych przedmiotów nie było aż takim szokiem jak dla Snow. Podejrzewała, że była to zasługa niezwykłej aury Zaginionego Miasta i bezpośredniej bliskości lusta - czyli głównego czynnika teleportującego.

Tej historii słuchało jej się z niemałym bólem, na samą myśl o tym jak wiele strachu, niepewności i cierpień musiał przejść Golding, oraz pozostali Equestrianie. Kiedy Golding zamilkł przez chwilę zastanawiała się nad odpowiedzią.

- Rozumiem - powiedziała w końcu bardzo powoli. - Nie powiem, zaskoczyłeś mnie - westchnęła. - Może najpierw odniosę się do... planu waszej organizacji. Nie jesteście sami, ponieważ ja dążę do tego samego. Odnalezienia pustego wymiaru w którym moglibyśmy się osiedlić. Muszę cię jednak zawieść, ponieważ wykorzystanie w całości ludzkiej technologii jest wysoce niebezpieczne. Eliksir ponyfikacyjny przygotowywany był z najwyższą dokładnością i chociaż wierzę, że bylibyście w stanie stworzyć substytut, to brak pewnych składników może skutkować stworzeniem kucyków, i oczywiście innych istot też, upośledzonych. Niepotrafiących korzystać z magii, oraz niezdolnych do rozpłodu. Mam jednak bardzo konkretne i dokładne plany, których spełnienie nie wydaje się już dłużej całkowitą abstrakcją, a które pozwoliłyby nam poradzić sobie z tym problemem. Zaraz do nich przejdę, tak jak zamierzałam od początku - dodała łagodnie. - Wydaje mi się nawet, że teraz stanie się to odrobinę łatwiejsze. Bądź co bądź dowiedziałam się właśnie o sporej grupie byłych mieszkańców naszego wymiaru. Oczywiście jeśli zechcą za mną pójść. Nie zasługuję dłużej na autorytet monarchy, teraz chcę jedynie naprawić wszystkie szkody do których się pośrednio przyczyniłam - wspomniała cicho, wyrażając myśl, która krążyła w jej głowie od dawna. Chwilę potem na jej ustach pojawił się drobny uśmiech - Luna już od dawna mówiła, że coś jej w New Medice nie pasuje. Poza tym wspominała o tym, że czuje się obserwowana - przyłożyła palec do ust w zamyśleniu. - Mam pewną teorię, ale nie wiem w jaki sposób mogłoby być to możliwe... - szepnęła. - Crystal wydaje się być według mnie bardzo złym kucykiem. Felicja Romanis... - w pewnym momencie spojrzała poważnie w stronę Goldinga. - Felicja Romanis przybyła dzisiaj do Polski. Nie wiem w jakim celu, ale w tej chwili mam już swoje podejrzenia. Luna właśnie w tej chwili najprawdopodobniej odbiera ją z lotniska.

 

Jolanta

- Istotnie - odpowiedziała powoli, wpatrując się nadal w Felicję. Wyminęli korek już całkowicie i auto zaczęło jechać normalną prędkością. 

Kiedy kobieta wspomniała o śnie Jolanta zobaczyła w tym swoim szansę na odkrycie tajemnicy jej dziwnej magicznej aury, oraz niepokojących wiadomości.

- Ależ oczywiście, proszę się nie krępować - odpowiedziała, pozwalając sobie nawet na napięty, oficjalny uśmiech. Kierowca samochodu wydawał się skonsternowany i lekko przechylił głowę do przodu. Jej nocna gwardia była zdecydowanie dostatecznie domyślna.

Musiała tylko odczekać chwilę, aż kobieta zamknie oczy i wtedy będzie mogła zajrzeć w głąb jej świadomości. Nie odczuwała obaw o swoje ciało, kiedy znajdzie się w tym stanie. Gdyby nie ufała swoim osobistym ochroniarzom ich obecność byłaby zbędna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield/Karol Patris - Snow Night/Ewelina Szymańska

Na słowa księżniczki o eliksirze poczułem się jakbym został uderzony czymś ciężkim w głowę. W swej ignorancji mogłem sprowadzić zagładę na wszystkie rasy, którym chciałem pomóc. Jaki byłem głupi myśląc, że zdołamy odtworzyć eliksir. Dobrze, że badania nad tym nadal trwały. Gdybyśmy skończyli pracę za szybko miałbym ich wszystkich na sumieniu. Jednak teraz rodziła się nadzieja, ponieważ księżniczka również nad tym pracowała. Wspólnie mieliśmy większe szanse. Nawet po jej słowach byłem przekonany, że i ona tak myślała. Jednak na kolejne jej słowa zarówno ja i Snow zareagowaliśmy zdziwieniem. A więc nawet księżniczka Luna tu była? Wiedziałem, że żyje, ale nie sądziłem, że również tu była. Jednak nie do końca rozumiałem, co miała na myśli mówiąc o tej obserwacji. Czy Crystal podejrzewała to wszystko i kazała komuś obserwować księżniczki, bo w jakiś sposób dowiedziała się kimś są? No i to określenie, że jest bardzo zła. Czy to nie była lekka przesada? Było z nią coś nie tak, ale złem wcielonym chyba nie była. W końcu znowu otworzyłem usta.

 

- Księżniczko zrobię wszystko by przekonać organizacje do współpracy z tobą i jestem pewny, że większość z nich pójdzie nawet bez tego za tobą - powiedziałem pewnie. - Poza tym jesteś dla siebie za surowa - powiedziałem teraz kręcąc głową. - Ty jesteś naszą władczynią i zawsze nią będziesz. Każdy popełnia błędy księżniczko. Bez ciebie Equestria nigdy nie byłaby taka, jaką ją znamy i jestem pewny, że nie tylko ja tak myślę - nagle Snow położyła jakby niepewnie dłoń na ramieniu księżniczki jakby nie będąc pewną czy jej przystoi takie zachowanie.

- Zgadzam się z moim kuzynem księżniczko zawsze byłaś naszą władczynią już będąc małym źrebakiem marzyłam, że cię kiedyś poznam osobiście. Nie sądziłam jednak, że stanie się w to taki sposób - szybko jednak zabrała dłoń wbijając wzrok w stół. Poczuła się jakby pozwoliła sobie, bowiem na za dużo. A to nie przystawało zwykłemu kucykowi.

- Sama widzisz księżniczko - powiedziałem z lekkim uśmiechem. - Ty jesteś naszą władczynią. Jednak niegrzecznie ci przerwałem twoją opowieść, więc jeśli chcesz opowiadać dalej. Zaszczytem będzie móc cię wysłuchać do końca.

 

Crystal/Felicja Romanis

- Dziękuje to bardzo miłe z pani strony - powiedziała z miłym uśmiechem, który był tak naprawdę tylko maską. Powoli wygodnie się oparła o swoje i miejsce i powoli zamknęła oczy by odpowiednio się skupić. Wolałaby zrobić to tradycyjnie tak byłoby łatwiej jednak przy tej kobiecie nie mogła od tak użyć swej magii. Musiałaby ją zabić potem, co zresztą i tak bardzo chciała zrobić i bez tego. Powoli przestawała czuć wszystko wokół siebie tak jakby to, co otaczało jej ludzkie ciało nie istniało. Nagle otworzyła swoje pomarańczowe oczy stojąc na czterech kopytach. Znów otaczały ją figury szachowe a sama stała na polu dla tych figur. W końcu jej wzrok zatrzymał się na klaczy, która teraz wyglądała jakby spała. Z pierwszą chwilą ciężko byłoby się domyślić, że te klacze wyglądają tak samo. Obecna taka ładna i zadbana. Podczas gdy druga wyglądała gorzej niż ostatnio. Była bardzo blada jej sierść była strasznie rozstrzępiona podobnie jak zresztą grzywa. Na dodatek na ciele miała wiele już starych i zeschniętych ran. Pamiątek po sadystycznych torturach jej drugiego ja. Gdyby nie to, że jej ciało poruszało się w czasie oddychania można by było pomyśleć, że już nie żyje. Crystal powoli ruszyła w kierunku swojego śpiącego odpowiednika i dość brutalnie uderzyła ją kopytkiem w pyszczek, na co tamta się nagle wybudziła i skuliła na jej widok.

 

- Zmęczona? - spytała jakby z troską, co nie znaczyło nic dobrego. Druga klacz już dobrze o tym wiedziała.

- Witaj - powiedziała starając się uśmiechnąć jednak czuła się nawet na to za słaba. Nagle poczuła jak drugie ja uniosła ją za kark za pomocą lewitacji. Było to dość bolesne jednak była to w stanie znieść. Doznawała przez te wiele lat już gorszego bólu.

- Chciałabym się dowiedzieć czegoś o kobiecie, która ze mną w tej chwili jedzie - powiedziała ponuro.

- Ja nie wiem, kim jest - powiedziała słabym głosem i pokazała kopytkiem na figurę, która miała przedstawiać te kobietę. - Wiem tylko, że jest w niej coś nietypowego. Powiedziałam ci wszystko, co wiem

- Rozumiem - odrzekła ze zrezygnowanym głosem by zaraz znów się odezwać. - Jakiś czas temu poczułam magię podobną do swojej. Czy próbowałaś się kontaktować z tą kobietą?

- Niby jak? - spytała przerażonym głosem. - Nie mam już mocy jestem zbyt słaba

- Nie dawno tak bym pomyślała. Jednak, gdy tu ostatnio byłam użyłaś promienia magicznego by mnie zaatakować, więc masz jeszcze jakieś rezerwy. Poza tym te twoje nagłe zmęczenie, od czego niby? Nie używałam przecież teraz szachownicy. Więc pytam jeszcze raz czy kontaktowałaś się z nią?

- Naprawdę nic nie zrobiłam - powiedziała teraz zrozpaczonym głosem nie będąc w stanie utrzymać łez.

 

 

- No dobrze - powiedziała z ponurym wzrokiem, który nie wskazywał na nic dobrego. - Moje długie lata życia nauczyły mnie paru rzeczy. Gdy spytasz kogoś, czego najbardziej się lęka. Zawsze będzie to śmierć w innej formie, ale zawsze do niej prowadzi. Czasami boimy się o własne życie. A czasem kogoś bliskiego. Jednak są czasem chwilę, gdy błagamy o śmierć, bo staje się ona ukojeniem - gdy to powiedziała na jej pyszczku pojawił się diabelski uśmiech. Jej róg ponownie zalśnił a tuż obok pyszczka wyczerpanej klaczy pojawił się czerwony zakrzywiony róg upadłego jednorożca. - Więc upierasz się przy swoim stanowisku? - spytała niewinnie przechylając głowę. Druga klacz nic nie powiedziała tylko patrzyła przerażona na ten zły przedmiot. - Twoja wola - gdy to powiedziała nagle róg dotknął policzka klaczy. Widać było po jej pysku, że cierpi potworny ból. Zaciskała zęby z całej siły a łzy wypływały jej niekontrolowanie z oczu. Dopiero, gdy końcówką rogu lekko skaleczyła jej policzek i zaczęła po nim przejeżdżać coraz niżej kalecząc ją tym bardziej nie wytrzymała i wydała z siebie potworny wrzask. Nie była w stanie zapanować nad tym i każdy nie ważne gdzie był a miał moc by ją usłyszeć. Mógł usłyszeć ten krzyk bólu i rozpaczy tak donośny jakby kogoś żywcem obdzierali ze skóry.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Natalia Romanova]
Spojrzała na niego widocznie zainteresowana... Z początku jej ręka się zawahała, ale każdy następny ruch stawał się coraz pewniejszy. Podeszła do niego, chwytając jego głowę w obie ręce, niczym pielęgniarka co za wszelką cenę chciała pomóc. Spojrzała mu w oczy, a raczej w prawe oko. Ona na chwilę znieruchomiała w skupieniu, jakby przez źrenicę patrzyła wewnątrz niego. Na jego duszę albo wewnętrzne więzienie pragnień? Zagryzła wargi dostrzegając coś czego się nie spodziewała.

- Bestię sam budzisz. - Przymknęła oczy odchodząc od niego. - To co zostało powiedziane było względne... Nie ma punktów bezwzględnych w chaosie. Oni zawsze obserwują go z jednego miejsca... My wcale nie musimy... - Obróciła się gwałtownie w jego kierunku. - Wszystko co zostało powiedziane było skierowane do człowieka... Nie jesteś nim już - stwierdziła z wyrzutem. - Nie masz domu. Pogódź się z tym, a on nie będzie chciał wyjść... Aż tyle...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Striding Rason/Jim Grayson

Nagle poczuł jak ta nagle złapała go za głowę. Czy to znaczyło, że ona potrafiła jakoś wyczuć, gdy tracił zmysły? Nie do końca rozumiał, co chciała zrobić. Nie reagował, gdy wpatrywała mu się w oczy. Co chciała w nich zobaczyć? Nic z tego nie rozumiał. Dopiero, gdy się odezwała jego rozmyślania się skończyły. Poczuł się dziwnie, gdy jej słowa docierały do jego uszu. Na chwilę nawet zapomniał o tym nieszczęsnym bólu. Przynajmniej było tak chwilowo, bo z chwilą, gdy skończyła niemal mówić poczuł jakby coś próbowało mu przewiercać czaszkę od środka. Nienawidził tego bólu. Wiedział, że będzie z czasem tylko gorzej. Jednak ponownie ból zaczął po chwili zanikać. Wtedy też w końcu otworzył usta.

 

- Eliksir jest moją jedyną nadzieją - powiedział lekko mrużąc oczy. - Wszystko zaczęło się kilka miesięcy po tym jak zmieniłem się w człowieka jak Equestria zniknęła. Pojawił się w mych myślach. Wygląda jak ja, lecz mną nie jest i za każdym razem powraca. Pokonałem go kilkukrotnie w mym umyślę a on jednak zawsze wraca silniejszy próbując przejąć dominacje - powiedział marszcząc brwi w złości. - Ty nie wiesz jak to jest. Jednak ja sam nie wiem, czym się staję. Pierwszy raz się czegoś boję a to, dlatego że jest mi to zupełnie nieznane. Discord mnie ostrzegał o konsekwencjach złamania umowy, ale nie czegoś takiego się spodziewałem - powiedział zamykając oczy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Natalia

Uśmiechnęła się lekko, słuchając ich słów. Oni jej nie obwiniali, ale nie zmniejszało to ciężaru jej poczucia winy. Nie było jednak sensu po raz kolejny zaprzeczać, bo to jedynie odwodziło ich od ważniejszych tematów.

- To... naprawdę budujące, słuchać takich słów - odpowiedziała cicho, ale i szczerze. Kiedy Snow położyła rękę na jej ramieniu spojrzała na nią krótko, nie wyglądając wcale na zdenerwowaną. - Uwierz mi, Snow, ja również wolałabym inne okoliczności - szepnęła, a potem znów odwróciła się w stronę Goldinga. Pora na kontynuację jej opowieści. A raczej przejście do aktualnych planów.

- Nie przejmuj się, Golding. Jestem wdzięczna za to, co mi powiedziałeś - zaczęła, a potem kontynuowała jakby nie było żadnej przerwy. - Jak już wiesz, udało mi się przeżyć tamten dzień i bardzo szybko odnalazłam wszystkich, co do których miałam w tamtym czasie absolutne zaufanie. Luna - uśmiechnęła się łagodnie. - Twilight i jej przyjaciółki, Cadence, Shining Armor, Ameline Feather, nawet książę Blueblood. Oni wszyscy pracują ze mną w Kancelarii lub poza nią. Nie udało mi się zlokalizować Speciosy, Chrysalis i Ammy, ale nawiązałam kontakt z władcą gryfów i umowną przywódczynią zebr, ponieważ jak wiesz nie ma tam praktycznie żadnego systemu politycznego. Podejrzewam, że Chrysalis jest martwa, być może Speciosa też. Jednak życia Ammy jestem prawie tak pewna jak smoki. Ktoś o takich pokładach czystej mocy nie mógł nie przetrwać przemiany. Nie wiem, gdzie jest, ale wiem, że smoki nie zaufają mi w pełni jeśli się nie odnajdzie, prowadziłam już z nimi rozmowy. Wbrew pozorom podczas tej przemiany nie zginęło nas wiele. Ludzie przechodzili to o wiele gorzej z powodu tego, że nie są naturalnie przystosowani do magii - westchnęła i przyłożyła palce do czoła. - Pewnie zastanawiasz się w jakim celu stworzona była rejestracja, a być może już to po części podejrzewasz. Jest ona nie tylko możliwością rozpoznania byłych Equestrian i realnego włączenia ich do programów pomocy, które realizowane są po to, by zapewnić kucykom i innym rasom bezpieczeństwo dopóki nie będziemy zdolni stąd odejść. W większości przypadków programy te działają, ale wciąż zdarzają się tragiczne w skutkach ataki, których nie jestem w stanie powstrzymać - podparła głowę na dłoniach. - Jednak jest tutaj drugi cel. Podczas każdej rejestracji urzędnicy zobowiązani są do odebrania rejestrującemu się jednego włosa. Nie ma to żadnych złych celów. Nie zamierzam nikomu odbierać wyboru, czy chce tutaj zostać, czy odejść z nami, ale kiedy plan się powiedzie i dojdzie do mojego ujawnienia, które jest ostatecznie koniecznie, będziemy musieli działać względnie szybko. Włos, który wciąż zawiera w sobie nasz prawdziwy kod genetyczny jest potrzebny do tego, aby przywrócić nam naszą poprzednią postać, a nie przypadkową. Cofnąć przemianę, a nie rozpocząć ją na nowo. Rejestracja ma usprawnić proces naszego odejścia i uniemożliwić wkradnięcie się innych osób z być może złymi zamiarami - uśmiechnęła się lekko. - Nie wiem ile liczy twoja organizacja, ale liczbę byłych Equestrian należy podawać w milionach, a każdy zasługuje na odzyskanie normalnego życia. Nie da się tego przeprowadzić całkowicie tajnie. Mam jednak po swojej stronie naprawdę wiele wysoko postawionych osób. Większość szefów państw to byłe kucyki, które wiedzą o mnie i mnie wspierają. Jest też paru prawdziwych ludzi, takich jak prezydent Stanów Zjednoczonych, który również zna moją tożsamość, ale zgadza się, iż należy raz na zawsze oddzielić nasze rasy. To jest właśnie nasza grupa sprzymierzonych państw i takie są jej główne cele, jeśli kiedyś byłeś tym zainteresowany - przerwała na chwilę, dając Goldingowi szansę na odpowiedź, zanim kontynuuje.

 

Jolanta

Odczekała parę chwil wpatrując się w twarz Felicji. Wciąż jechali, jednak kierowca wyraźnie zwolnił, najwyraźniej uznając, że nie ma potrzeby się spieszyć dokładnie tak jak oczekiwała tego Jolanta. Ze swoimi gwardzistami rozumiała się bez słów. Kiedy właśnie miała przeniknąć umysł kobiety do jej głowy dobiegł ogłuszający i przeraźliwy wrzask. Przyłożyła ręce do uszu, jednak nic to nie dało, więc z jej ust wyrwało cię ciche warknięcie. Kierowca spojrzał przez lusterko na swoją władczynię, ale nic nie powiedział. Ta niemalże agresywnie spojrzała na kobietę obok siebie, a chwilę później jej oczy zamknęły się, a głowa poleciała na oparcie siedzenia, jakby sama zapadła w sen, choć jej brwi wciąż pozostawały lekko zmarszczone.

 

Kiedy Luna znalazła się w swojej prawdziwej postaci na dziwnym polu przypominającym szachownicę, krzyk wciąż trwał. Spojrzała przelotnie na swoje kopyta, ze wzruszeniem przypominając sobie swoje życie sprzed tak naprawdę jedynie paru miesięcy. Potem rozejrzała się szybko wokół siebie, zastanawiając się gdzie u licha jest. Dziwne poczucie pustki przytłaczało ją, bo przywoływało wspomnienia z księżyca. Musiała jednak doprowadzić się do porządku. Właścicielka szachownicy, kimkolwiek by tak naprawdę nie była, nie mogła rozpoznać od razu jej obecności. Wniknęła w końcu do jej świadomości, a nie do świata szachownicy bezpośrednio, bo tego nie mogła zrobić. Znaleźć się tu mogła jedynie przez jej przypominający sen stan w jaki zapadała, gdy ją odwiedzała. Teraz jednak jej pyszczek zmarszczył się w wyrazie absolutnej furii, gdy zobaczyła leżącą na ziemi zmaltretowaną klaczkę i stojącego nad nią podobnego dość kucyka z... rogiem Sombry? Sombry? O co tutaj chodziło? Prawdziwa forma Felicji wyglądała tak nienawistnie, że wspomnienia znów zaczęły napływać same. Nightmare... nie, na pewno teraz. Doskoczyła do klaczy, odpychając ją nawet nie kopytem, ale po prostu własną magią, której wciąż mogła tu używać. Poprzez tu miała na myśli światy umysłów. 

- Jak śmiesz - wysyczała, stając pomiędzy nią, a wrakiem kucyka na szachownicy. Jej postawa wyrażała teraz jedynie wściekłość.

 

Nie bała się niczego, ponieważ Crystal nie mogła jej tu nic zrobić. Była jedynie gościem w jej wizji, szachownica nie miała nad nią władzy, do własnego ciała mogła powrócić w każdej chwili. I chociaż sama wątpiła, by była w stanie uwolnić pokrzywdzoną klaczkę z tego poziomu(o tym będzie musiała pomyśleć w świecie rzeczywistym), to ciało Jolanty znajdowało się teraz na bezpiecznym tylnym siedzeniu auta jadącego ulicami Warszawy. Nic nie interesowało ją to, że fizycznie Felicji również nie skrzywdzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield/Karol Patris - Snow Night/Ewelina Szymańska

Dziewczyna podniosła głowę na słowa swojej władczyni. Wielokrotnie słyszała, jakim jest ona wcieleniem dobroci, ale teraz sama tego doświadczyła. Księżniczka, która była kimś znacznie wyżej nad nią nie denerwowała się o jej podekscytowanie. Była niczym matka dla swych dzieci. Tak bardzo się cieszyła, że tu z nimi była. Ja sam natomiast położyłem dłonie pod brodą. Nie mogłem w to wszystko uwierzyć. Nasze księżniczki a nawet mój dawny kapitan gwardii a w tym i inni równie ważni dla naszego świata byli tu cały czas z nami a ja nawet o tym nie wiedziałem. Nie do końca jednak potrafiłem zrozumieć, dlaczego księżniczka szuka Speciosy. Ta dwulicowa zdrajczyni zasłużyła sobie na najgorsze, co mogło ją spotkać. Jednak najbardziej byłem załamany faktem, że tyle czasu walczyłem z całym procesem rejestracji nie do końca wiedząc, czym jest. Gdybym nie był tak głupi. Kilka chwil trwała krępująca cisza aż w końcu ponownie otworzyłem usta.

 

- Powiedziałaś księżniczko naprawdę zdumiewające rzeczy, które mnie zaskoczyły - powiedziałem w lekkim zamyśleniu. - A myślałem, że po tym, co już mi powiedziałaś nic mnie więcej nie zaskoczy - stwierdziłem spokojnie by lekko westchnąć i znów zacząć mówić. - Może zacznę od początku. Nasza organizacja liczy kilkaset tysięcy dawnych Equestrian. Wszyscy oni pragną powrotu dawnego życia i jestem pewny, że pójdą za tobą księżniczko, gdy tylko im o wszystkim powiem - nagle jednak zmarszczyłem delikatnie brwi jednak bardziej w zastanowieniu niż zdenerwowania. - Gryfy i zebry na pewno się ucieszą, że ich władcy tu są. Jednak nie wiem, co będzie z podmieńcami - powiedziałem znów się lekko zastanawiając. - Ich obecna liderka w organizacji tak jak podmieńce, które za nią idą chcą powrotu, Chrysalis. Szukają jej niemal cały czas. One nie chcą nowej władczyni jej następczyni. Pragną by powróciła ona. Miałem nadzieje, że pani będzie wiedzieć gdzie jest jednak nie wiem jak zareagują, gdy im powiem, że najpewniej już nie żyje - na niewielką chwilę mój wzrok powędrował na Lust. Wiedziałem, że nawet ona by się z nią nie dogadała w tej kwestii. Choćby, dlatego że pozbyła się swych kłów. Obecna liderka, podmieńców, z którymi działałem nienawidziła swych braci i sióstr, którzy zapominali, kim są i starali się upodobnić do ludzi. Mój wzrok znów wrócił na księżniczkę.

 

- Sam wiele razy próbowałem nawiązać współprace ze smokami jednak za każdym razem mi odmawiały. No i chyba nie bardzo lubiły Crystal. Wiem tylko, że już przyjęły czyjąś ofertę pomocy - uśmiechnąłem się lekko w kierunku księżniczki. - Zakładam twoją księżniczko. Nie rozumiem jednak, po co szukasz Speciosy. Ona jest zdrajczynią. Ma, czego chciała sama dokonała wyboru. Nie jesteś za nią odpowiedzialna księżniczko i czy jesteś pewna tego człowieka, który rządzi Ameryką? Sądzisz, że nas nie zdradzi? - nagle do rozmowy znów wtrąciła się Snow jakby się obudziła z transu po wszystkim, co usłyszała.

- Wiedziałam Magda też jest kucykiem - powiedziała z uśmiechem. - Nie powiedziała mi prawdy żeby nic się zapewne nie wydało, ale to zrozumiałe - na chwilę skierowałem swój wzrok na Snow. Jaka znowu Magda? O czym ona znowu mówiła?

 

Crystal

Wpatrywała się ze znużeniem jak to słabe dawne wcielenie jej ciała wrzeszczało z bólu. Nawet nie zwracała na to najmniejszej uwagi tak jak by to była zwykła czynność. W końcu przestała i rzuciła nią bardzo boleśnie o ziemie niczym szmacianą zniszczoną lalką. Jedyną oznaką, że klacz nadal żyła były tylko ruchy ciała przy oddychaniu. Patrzyła na nią ze znużeniem. Najwyraźniej naprawdę nic nie wiedziała i nic nie zrobiła. Więc to wszystko musiało jej się wydawać. No nic teraz przynajmniej była pewna. Na razie była jej jeszcze potrzebna, dlatego nie zabiła jej. Zresztą to kwestia czasu nim całkowicie zniknie a ona będzie kontrolować ciało w pełni. Wtedy jednak stało się coś, czego nie przewidziała. Nawet nie zdążyła zareagować, gdy została odepchnięta przez kogoś. No właśnie ktoś wszedł do jej świata, ale jak? Zacisnęła wściekle zęby i wtedy otworzyła szeroko oczy. A więc to tak? Spojrzała na figurę szachową kobiety, z którą jechała samochodem a teraz na osobę, która przed nią stała. Nigdy by się tego nie spodziewała. Sama Nightmare Moon niestety w swej słabej postaci, ale jednak klacz, którą swego czasu podziwiała. Nagle na jej twarzy pojawił się uśmiech a róg Sombry się ulotnił, gdy zaczęła spokojnie iść w kierunku klaczy.

 

- To zaszczyt poznać samą wielką Nigtmare Moon - powiedziała nie zatrzymując się. W międzyczasie z ust wykończonej klaczy leżącej za księżniczką wydostały się dwa słowa. Były strasznie słabe i tak ciche, że ledwo można było je usłyszeć a brzmiały. - Chce... Umrzeć... - Na co tylko druga klacz spojrzała na nią ze znużeniem. - Nie warto księżniczko jest nic nie warta - powiedziała od tak. - Jest żałosna i słaba zawsze była. Nawet własna matka się jej pozbyła, bo nic nie znaczyła - mówiła z wyraźną drwiną w głosie. - Pomimo że wyglądamy podobnie nie jesteśmy takie same. W sumie nawet nie jesteśmy tą samą osobą - stwierdziła spoglądając teraz na Lunę. - Ludzie by to nazwali opętaniem czy jakoś tak - powiedziała przykładając kopytko pod brodę w zastanowieniu. - Urodziłam się dzięki niej jestem niemal jak jej córka. Z chwilą, gdy użyła zakazanego zaklęcia dała mi życie nawet o tym nie wiedząc. A ja rosłam w siłę coraz bardziej. Pochłaniałam coraz więcej jej sił niczym pasożyt by urosnąć w siłę jednak w końcu odkryła moją obecność. Wyzwała mnie do walki chcąc mnie wygnać, ale jej słaba natura sprawiła, że stała się więźniem swej głupoty. Taki los spotyka wszystkie słabe kucyki, które są nic niewarte - powiedziała by zaraz uderzyć kopytem w szachową podłogę a na niebie tego miejsca pojawiło się ciemne nocne niebo.

 

- Celestia jest słaba zawsze była. Kucykom będzie bez niej lepiej jednak ty - powiedziała z wyraźną fascynacją. - Jesteś wielką Nightmare Moon kimś, kto powinien rządzić. Z tobą Equestria stała by się potężna. Ja zawsze rozumiałam noc i jej zasługi. Jestem gotowa ci pomóc. Pomyśl tylko ile razem mogłybyśmy zdziałać - powiedziała z coraz większą ekscytacją. - Razem byśmy wyniosły Equestrie na zupełnie inny wyższy poziom kucyki stałyby się lepsze niż kiedykolwiek. Nikt by nam nie mógł zagrozić. To twoje dziedzictwo jesteś teraz jedyną osobą, która powinna rządzić. Jestem gotowa zostać w cieniu i ci pomóc we wszystkim - powiedziała zbliżając się jeszcze bardziej. - Pozbądź się tylko twej obecnej słabej postaci i znów stań się Nightmare Moon. Celestia cię zmusiła byś tak pokazywała się wszystkim, bo wiedziała, że jesteś od niej potężniejsza. Bała się ciebie. Więc jak będzie królowo nocy. Przymierze? - spytała wyciągając ku niej kopytko. Druga klacz nadal była nieruchoma wciąż tylko ledwo oddychając.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Korporacja New Medica Hangzhou Chiny

Kobieta o długich ciemnych włosach rozpuszczonych tak, że spadały po całych jej plecach. Sama ubrana była w czarny sweter i jeansy. Na nosie natomiast miała typowe okulary. Jej cera była naturalna ani niezbyt opalona ani też blada. Na plakietce z imieniem widniało imię Julie. Co ciekawe nie wyglądała na Azjatkę a bardziej na Europejkę jak zresztą wszyscy okoliczni pracownicy. To mogło dawać do myślenia chociażby, że najwyraźniej pracownicy są przeważnie sprowadzani zza granicy. Kobieta dość niechętnie podniosła swoją głowę z nad ekranu komputera, nad którym nad czymś pracowała i zmrużyła delikatnie oczy patrząc na mężczyznę.

 

- Rozumiem - powiedziała zaglądają do szuflady, którą właśnie otworzyła i wyciągnęła z niej folder. - Według dokumentacji jest pan dawnym Equestrianem, który stara się o pracę ochroniarza w naszej rodzinie - stwierdziła nie podnosząc wzroku z nad teczki. Dopiero, gdy skończyła mówić skierowała swój wzrok na mężczyznę. - Szefem ochrony naszej korporacji jest Karol Patris niestety niema go tu aktualnie. Jednak to nic straconego mamy kogoś, kto pana sprawdzi - mówiła przyglądając się mężczyźnie jakby chciała go prześwietlić wzrokiem. - Jednak wszystko po kolei - zamilkła na chwilę krzywo się uśmiechając. - Jak pan zapewne wie nasza korporacja od niedawna zatrudnia rodowitych Equestrian tak jak to powiedziała w wywiadzie nasza założycielka Felicja Romanis. Jednak proszę się nie martwić nie było to spowodowane pobudkami rasistycznymi a raczej ostrożnością. W każdym razie zadam panu parę pytań a potem dalej się panem ktoś zajmie - powiedziała wyciągając jakiś dokument z szuflady i długopis. - A więc czy jest pan zarejestrowany? Gdzie pan mieszkał w Equestrii? Jakiej pan był rasy będąc kucykiem? I gdzie pan do tej pory mieszkał, jako człowiek? - spytała trzymając długopis nad dokumentem i czekając na odpowiedź mężczyzny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Anna Kowalska]

Anna gwałtownie podniosła głowę, gdy Golding zaczął opowiadać o changelingach... Czy ktoś mógł jeszcze tego nie zrozumieć; że jeśli by żyła to dawno by ich odnalazła. Wyjścia pozostawały dwa... Żyła i knuła, albo odpuściła sobie wszystko, bo posiadała to na czym jej zależało... Ona pozostawała o wiele silniejsza niż każda inna z ich gatunku od zawsze i ona miała od tego zginąć. Wierzyć się jej nie chciało. Coś musiało pozostawać na rzeczy... Tylko co? Tego nigdy się nie dowiedziała.

- Zdradź mi tylko jej imię... - wyszeptała ze smutkiem że to kłamstwo trwało dalej. Ona wiedziała że głównym celem Chrystalis od zawsze pozostawało jej dobro, a nie roju, który znajdował się na drugim miejscu. - Zdradź imię - powtórzyła poważniej - a zerwę ostatnią kurtynę byłej królowej. - Sprzedała ten uśmiech, którego dawno u niej nie można było zaobserwować. Że znalazła nowy cel. Bo kłamstwo musiało przestać istnieć. Dla niej od zawsze liczyła się rzeczywistość i to ją chciała wszystkim dać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Natalia Romanova]
- Sama drapałam klatkę latami, by móc się wydostać z tego stoika... Discord, a raczej jego chaos tylko mi w tym pomógł - westchnęła z rozżalona, że nie wierzy w jej słowa, ale co mogła z nim innego zrobić? Odeszła gwałtownie od niego a w jej ręka znowu zadrżała... - Cykl tego świata się zamyka... - mruknęła ledwo słyszalnie doskakując do kart nie wiadomo w którym momencie. - Dzieję się to co powinno już dawno... i chyba to powinno ci pomóc, ale nie ja i z nie moją pomocą, bo mnie może czekać kara. - Pokręciła głową.

- Tylko ten ktoś. Jeśli jesteś wstanie mi ufać, bo wszystkie twoje problemy właśnie się rozwiązują... Pojawiła się władczyni harmonii i będzie walczyć ze złymi oczami. - Uśmiechnęła się dość wrednie że właśnie jej problemy się rozwiązują. Zupełnie same. - Mogę wskazać ci to miejsce byś mógł ją odnaleźć. - Rzuciła mu wahadło. - Wykorzystaj swą szansę zanim zniknie z mojego widzenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield/Karol Patris - Snow Night/Ewelina Szymańska

Na słowa Lust pierwsza na nią podniosła wzrok Snow. Ciężko było określić coś po jej minie. Jednak myśli, jakie krążyły w jej głowie atakowały ją z każdej strony. Czyli Anna naprawdę była dawniej podmieńcem? Czy Golding o tym wiedział? Nagle coś innego przyszło jej do głowy. Czy Anna, jeśli była podmieńcem mogła być również Forest Song? Szybko pokręciła głową jednak porzucając te myśl. To było niemożliwe i nie chciała w to wierzyć. Ja sam natomiast również skierowałem swój wzrok na Lust trzymając dłonie pod brodą i delikatnie mrużąc oczy na jej pytanie. Czy wydanie tych informacji było jak zerwanie sojuszu między mną a podmieńcami? To mnie teraz zastanawiało. Wiedziałem jednak, że jeśli jej nie powiem będzie tylko gorzej. Lust była wysoko postawiona w hierarchii podmieńców. Wiedziałem o tym już w Equestrii. Pamiętałem jej oddanie królowej. Więc dziwił mnie nieco fakt, że teraz była do niej tak negatywnie nastawiona, gdy wcześniej jej zawsze broniła. Co się takiego stało tutaj? Po dłuższym rozmyślaniu postanowiłem odpowiedzieć na jej pytanie. To były w końcu sprawy między podmieńcami, które jeśli tak pragnęła mogły sobie wyjaśnić, chociaż nie bardzo tego chciałem.

 

- Rose Drink - powiedziałem w zamyśleniu. - Takiego imienia używała, gdy udawała kucyka i aktualnie też go używa. Nie posiada ludzkiego gdyż wszystkie stworzenia, które nie były dawniej kucykami łatwo zauważyć w tłumie. Poza tym nie akceptują swojej przemiany, więc nie chcą mieć z ludźmi nic wspólnego - odrzekłem spokojnie. - Wiem, że dawniej była trutówką jednak więcej nie jestem ci w stanie powiedzieć nie wnikałem w jej przeszłość tak głęboko - na chwilę zamilkłem by złapać oddech. - Musisz jednak wiedzieć, że podobnie jak inni przywódcy obecnych ras w organizacji jest teraz w Chinach jednak sądzę, że to będzie lepiej wyjaśnić to po opowieści księżniczki. No i jeszcze jedna sprawa może nie być zachwycona twoim widokiem - miałem tu na myśli upodobnienie Lust do ludzi. Gdy skończyłem mój wzrok znów powędrował na księżniczkę. Podobnie jak zresztą Snow, która na razie wolała to przemilczeć.

 

Striding Rason/Jim Grayson

Mężczyzna otworzył szeroko oczy na jej słowa jednak nie te o chaosie a o drugiej sprawie. Władczyni harmonii walczyła ze złymi oczyma? Czyli chodziło ją o Twilight Sparkle? Czy to ona walczyła z Crystal? Jednak z tego, co pamiętał jej potęga polegała na elementach. Czy bez nich ma szansę z kimś tak bezwzględnie złym? Na dodatek według jej słów to mogła być jego szansa by odzyskać kontrolę, ale co jeśli przegra te potyczkę? Jego nadzieja będzie stracona. Chwilę pokręcił głową by wyrzucić z siebie natłok myśli.

 

- Chcesz powiedzieć, że Twilight teraz walczy z Crystal? - powiedział nagle odskakując jak poparzony na samą myśl. - Nie chcesz jej jakoś pomóc? Co zrobisz, jeśli przegra? Wiesz, że Crystal stanie się wtedy jeszcze potężniejsza - powiedział teraz z wyraźną paniką w głosie. Widział w jej przeszłości jak ta pochłania magię jednorożców a co się stanie jak pochłonie magię młodego alicorna? Czy ona właściwie mogła to robić, jako człowiek? Teraz zresztą nie czas na takie pytania, gdy każda sekunda się liczyła. Zaczął kierować się ku swoim rzeczom nie mógł tego tak zostawić. Nagle jednak znów obrócił głowę w jej kierunku. - A co z tobą? Sama chciałaś trafić do Equestrii. Nie chcesz też tego załatwić? - powiedział teraz skupiając na niej swój wzrok.

 

Korporacja New Medica Hangzhou Chiny

Kobieta na każdą odpowiedź mężczyzny tylko coś notowała na kartce i lekko potakiwała głową. Czasem zdarzyło jej się tylko dodać "yhym" po każdym jego słowie. Gdy skończyła schowała kartkę do jakiegoś folderu by zaraz nacisnąć jakiś guzik na biurku. Nic nie powiedziała już przerzucając kolejne kartki do schowka. Dopiero po około 5 minutach do biurka zaczęła kierować się jakaś kobieta o bladej cerze. Była całkiem szczupła po wyglądzie można było pomyśleć, że ma około 28 lat nie więcej. Sama ubrana była w ciemny strój. Na torsie natomiast widać było jej kamizelkę kuloodporną. Przy spodniach miała mały pistolet. Natomiast jej blond włosy były uczesane w koński ogon. Sama ich długość była średnia. Jej głowę zdobiła czarna bejsbolówka. Spojrzała na mężczyznę zielonymi oczami by zaraz skierować wzrok na kobietę za biurkiem.

 

- Chciałaś czegoś? - powiedziała niechętnie

- Tak to jest pan Cyrus zgłosił się do pracy w ochronie jak wiesz Karola niema, więc ty musisz się tym zająć - kobieta spojrzała dość niechętnie ponownie na mężczyznę, po czym znów skierowała swój wzrok na dziewczynę z recepcji.

- Rozumiem - nagle wyjęła z kieszeni jakąś małą zawiniętą notatkę i podała rozmówczyni. - Zanim zapomnę wiesz sama, co to jest? - dziewczyna skinęła głową w lekkim napięciu. - Dobrze ma to być wysłane, do 16 bo wiesz, jakie może być to ważne - dziewczyna szybko schowała papier do szuflady i znów zaczęła grzebać w komputerze. Kobieta w mundurze znów skierowała swój wzrok na mężczyznę. - Dobra skoro to mamy z głowy idziemy - powiedziała tak jak by to był rozkaz i nie chciała słyszeć odmowy. Zaczęła iść w kierunku windy spokojnym krokiem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Natalia

- Tak, to ja złożyłam propozycję smokom -odpowiedziała najpierw na jego pytanie. Zanim jednak zdążyła przejść do kwestii pochodzenia Magdy i zaufania do prezydenta Smitha, Lust przerwała im dość ponurym pytaniem. Słuchała odpowiedzi Goldinga w skupieniu, unosząc dłoń do ust i wpatrując się niezbyt świadomie w blat stołu. Potem zdecydowała się odezwać po raz kolejny, a na jej twarzy znów zagościł spokojny, uprzejmy wyraz, do jakiego była przez lata przyzwyczajona.

- To dotyczy również koni, one tak jak kucyki nie wyróżniają się w tłumie - odpowiedziała łagodnie dla sprawiedliwości, ponieważ wiedziała jak bardzo te stworzenia nie lubiły być wrzucane do jednego worka z mieszkańcami Equestrii. - I bardzo podoba im się na Ziemi, przynajmniej w większości. Wątpię, by chciały odejść razem z nami i znów stać się jedynymi niemagicznymi istotami krainy. Nawet gryfy i zebry wykorzystują pewien rodzaj czarów, konie nigdy nie mogły. Podejrzewam, że jeśli już by się skusiły to na przemianę w nowe stworzenie. W kucyka - uśmiechnęła się lekko.

Kiedy uznała, że nie będzie to już przerywaniem Goldingowi i Lust, kontynuowała:
- Co do prezydenta Smitha, jestem bardzo pewna jego lojalności, nie raz mi ją już okazał. Bardzo pragnie, aby ludzie i stworzenia z naszego wymiaru, przynajmniej te, które ludźmi być nie chcą i się nie asymilują, rozdzieliły się raz na zawsze - odpowiedziała łagodnie, a potem spojrzała na Snow. - Magda... - pozwoliła sobie na cichy śmiech, pełen swego rodzaju czułości. - Pewnie Golding zastanawia się kim ona w ogóle jest - przeniosła na niego wzrok. - Magda Wisdome to moja asystentka, która prawie bez przerwy pracuje przy mnie. Kiedy tego nie robi prowadzi gabinet psychologiczny dla byłych Equestrian. Lubią tam przychodzić, bo czują się trochę jak w swoim dawnym domu. To właśnie ona odnalazła Snow w jej małym sklepie, a później przyprowadziła ją do mnie. Wydaje mi się, że się zaprzyjaźniłyście - zwróciła się z powrotem do dziewczyny. - I wcale ci się nie dziwię, że uznałaś ją za kucyka, bo mimo swojej nazbyt profesjonalnej osobowości ma w sobie z niego naprawdę wiele. Jednakże muszę powiedzieć, że nim nie jest. Magda urodziła się jako człowiek. Jest... wyjątkiem od niemal każdej reguły, jaką sobie ustaliłam. Podejrzewam, że będzie jedynym człowiekiem, którego zabiorę ze sobą. Pewnie jest wam ciężko zrozumieć dlaczego wybrałam akurat ją i obdarzyłam tą tajną wiedzą. Postaram się to jakoś rozjaśnić, ponieważ to na początku nie do końca była moja decyzja. Magda odznacza się olbrzymią spostrzegawczością i inteligencją, jakiej bym się nie spodziewała, a przynajmniej nie po człowieku, biorąc pod uwagę w jaki sposób się to objawiło. Wkrótce po tym jak objęłam rządy w Polsce Magda przyszła do Kancelarii na rozmowę o pracę, ubiegała się o stanowisko w księgowości. Przyjęła ją moja sekretarka, była Equestrianka, która podejrzewam, że by ją zatrudniła, gdyby nie to, że akurat w tym momencie weszłam do pokoju i złożyłam na jej biurko kilka dokumentów. Zamieniłam z nią dosłownie parę słów, w końcu widziałam, że jest zajęta, ale kiedy położyłam rękę na klamce, Magda, która przez cały czas mnie obserwowała, powiedziała: Ty jesteś Księżniczką Celestią - Natalia znów przyłożyła dłoń do ust, tym razem, żeby ukryć uśmiech. - To był pierwszy raz od kiedy zostałam człowiekiem, gdy ktoś mnie tak zaskoczył. Oczywiście wtedy jedynie się zaśmiałam i powiedziałam, że się myli, a poza tym przecież Księżniczka Celestia nie żyje, ale ona tak upierała się przy swoim, że dla bezpieczeństwa planu nie mogłam tak tego zostawić i zabrałam ją do swojego gabinetu. Z każdą chwilą coraz bardziej przekonywałam się o jej błyskotliwości, gdy praktycznie sama po małych wskazówkach wykładała mi kolejne etapy mojego planu. Wystarczyło, że zaczęłam jakieś zdanie, a Magda sama domyślała się reszty. Nie wiedziałam co mam z tą sytuacją zrobić. Ona jednak okazała się bardzo oddana mojej sprawie i bardzo chętna do pomocy. Życie kucyka podobało jej się o wiele bardziej i wiem, że robi wszystko, aby wykazać się i udowodnić, że może być moim podwładnym. Chyba jej imponuję, z tego co wiem szukała do mnie dojścia już w Equestrii, nawet jeśli było to niesamowicie trudne. Podejrzewam, że nie ma drugiego prawdziwego człowieka, który byłby mi tak lojalny i do którego tak się zbliżyłam. Ona tego jeszcze nie wie, ale ja myślę, że zasługuje na to, by zabrać ją z nami - powiedziała, przerywając i dając okazję odezwać się Goldingowi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield/Karol Patris - Snow Night/Ewelina Szymańska

Ciekawe rzeczy padły z ust księżniczki trzeba było przyznać. A więc moja kuzynka nie została znaleziona przez księżniczkę a te całą Magdę? Co jeszcze ciekawsze ta kobieta zdawała się wyróżniać na profilu swojej rasy. Widziałem wielokrotnie wystąpienia panią premier a zawsze potępiałem jej działania zamiast doszukać się w nich drugiego dna. Straciłem wiarę w księżniczkę i uwierzyłem, że nie żyje a człowiek odkrył to tak szybko. Na dodatek miałem dług wobec tego człowieka, bo najwyraźniej uratowała Snow. A jednak człowieka pozostanie człowiekiem. Urodziła się na tu i należała do tego świata. Człowiek nigdy więcej nie powinien przekroczyć progu naszej krainy. Zbyt wiele złego już się stało by robić ustępstwa. Snow nagle skierowała swój wzrok na mnie a w jej oczach ujrzałem smutek.

 

- Golding nie - powiedziała z wyraźnym smutkiem w głosie. - Ona taka nie jest - spojrzałem jej prosto w oczy po tych słowach. Nie było nic dziwnego dla mnie w reakcji Snow. Porozumiewaliśmy się bez słów zawsze tak było. Ona rozgryzła mnie już dawno i zawsze wiedziała, co mi chodzi w głowie.

- Ale jednak to człowiek... - nie dane było mi dokończyć, bo Snow zaczęła dalej mówić.

- Więc spytam cię inaczej - powiedziała teraz bardziej twardo niż wcześniej i również wbiła swój wzrok w mój. - Czy kucykiem czyni nas to, kim się urodziliśmy czy to, co mamy w naszych sercach? - mrugnąłem kilkukrotnie nie wiedząc, co powiedzieć. Zawsze wiedziała jak mnie podejść. - Nie oceniaj kogoś, kogo nie znasz przez pryzmat jego urodzenia. Ja znam Magdę jest moją przyjaciółką najlepszą, jaką kiedykolwiek miałam. Nawet w Equestrii żadna nie była mi tak bliska a nie znam jej wcale tak długo. Ja to w niej widziałam ona pasuje do nas. Nawet jestem gotowa jej pomóc dopasować się do naszego świata by pasowała jeszcze bardziej o ile będzie tego chciała. Czy sądzisz, że ktoś taki mniej zasługuje na nazywanie go kucykiem niż taki Sombra czy ta twoja Crystal, o której księżniczka powiedziała, że jest zła?

- Być może i masz racje mimo wszystko nie sądzę bym pozostał ufny w stosunku do niej. Ludzie zbyt wiele złego zrobili naszej krainie

- Więc poznaj ją a potem oceń jestem pewna, że zmienisz o niej zdanie - powiedziała twardo

- Cóż jestem jej w pewnym sensie coś winien - nagle jednak moje oczy się zmrużyły i znów skierowały na księżniczkę. - Postaram się nie podważać twojej decyzji o tej Magdzie księżniczko nawet, jeśli po spotkaniu jej nie zmienię zdania. Nic nie poradzę, że czasy wojny pozostawiły we mnie blizny, które są teraz tak głęboko zakorzenione. Jednak Snow w czasie naszej sprzeczki przypomniała mi o czymś, o co chciałem spytać wcześniej - zamilkłem na chwilę by zebrać myśli. - Stwierdziłaś wcześniej księżniczko, że Crystal wydaje ci się być bardzo złym kucykiem i masz na temat niej pewną teorię. Więc pozwól, że spytam czy uważasz, że to przez ten jej rasizm jest taka zła czy chodzi o coś więcej? I co to za teoria, jeśli mogę spytać?

 

Sonya

Gdy tylko mężczyzna znalazł się wewnątrz windy drzwi do niej się natychmiast zamknęły. Kobieta tylko nacisnęła guzik, który sugerował, że jadą do podziemi. Sama winda była niezwykle nowoczesna nie było nawet można odczuć było jazdy. Sama kobieta wydawała się badawczo przyglądać nowemu pracownikowi. W jej spojrzeniu można było nawet dostrzec pewien brak zaufania i chłód. Jednak ciężko było ocenić czy było to u niej normalne czy taka była jej reakcja na nowego pracownika. Nagle jednak otworzyła usta.

 

- Nazywam się Sonya tak na przyszłość - powiedziała twardo. - Gdy niema Karola jestem twoją przełożoną, więc z każdym problemem przychodzisz do mnie - stwierdziła mrużąc oczy. - Zanim dojedziemy powiem ci parę rzeczy. Pamiętaj, chociaż Felicja Romanis zarządza New Medica to sprawy ochrony są w rękach Karola. Nawet nie sądzę byś kiedykolwiek miał okazje ją spotkać. Zapewne już zobaczyłeś w mediach, że to kobieta o złotym sercu jest jednak bardzo również zajęta, dlatego sprawy bezpieczeństwa jej raczej nie interesują skoro musi nadzorować wszystkie badania, jakie prowadzimy. Karola też tu za często niema ma swoje sprawy, więc najczęściej będziesz widział mnie. A więc żebyśmy się zrozumieli nie szukam przyjaciół. Nie obchodzi mnie jak będziesz mnie nazywał i co o mnie myślał masz tylko wykonywać polecenia. Nie spodziewaj się tu akcji rodem z filmów akcji. Praca ochroniarza polega na monitorowaniu. Bezpiecznemu dowożeniu towaru do wyznaczonych miejsc itp. Zwykle to bardzo nudna robota. Ponieważ jesteś nowy i nie możemy ci jeszcze ufać wyznaczę ci partnera lub partnerkę wyszkolą cię i będą obserwować. Teraz jedziemy na badania krwi. Mam nadzieje, że nie boisz się igieł to standardowa procedura. A więc masz jakieś pytania? - spytała bacznie przyglądając się mężczyźnie.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Natalia Romanova]
- Ja trafię do Equestrii na swój sposób... - rzuciła zła, że nie rozumie najwyraźniej tego wszystkiego co do tej pory powiedziała. - Ale teraz moja obecność tam mogłaby tylko przechylić szalę zwycięstwa dla Crystal... Pomyśl nad tym ale nie teraz - mówiła to niezwykle spokojnie zastrzegając pewne rzeczy. Pewna mimo wszystko swego. Nie chciała rozpraszać Luny swoją obecnością. Nie wiedziała jak mogłoby się to skończyć, gdyby wykryła drugą potencjalnie niebezpieczną istotę. Mogła nie zrozumieć na czas że wróg mojego wroga pozostaje moim przyjacielem do czasu, gdy mają wspólny interes. Wtedy mogłaby przyczynić się do upadku tego świata. Nie mogła sobie na to pozwolić. Na niesienie zniszczenia.
- Nie zrobię tego... Pomóc musisz w tym momencie ty jako były gwardzista. Śpiesz się, ale nie wspominaj o mnie. - Rzuciła mu wyraźne spojrzenie że nie jest to tylko prośba, tylko raczej żądanie. - Wahadło wskażę ci drogę. Rusza...  - Wolała sama się do niej udać po wyrok... Jak już będzie po wszystkim. Już nie powinna ukryć się przed nią. - bo stracisz szansę. Będziesz wiedział kiedy wrócić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Striding Rason/Jim Grayson

Miał jakieś dziwne przeczucie do tego, co mu powiedziała. Miał wrażenie jakby chciała go wykorzystać. Zaczynał powoli odnosić wrażenie, że wszyscy uważają go za swoją figurę, która zrobi bezmyślnie, co się mu powie. Jeśli jednak tak myśleli to byli w dużym błędzie. Jednak na wszystko przyjdzie czas. Wiedział, że musi mimo wszystko uważać na każdą propozycje ze strony tej kobiety. Na dodatek nie odpowiedziała mu czy to Twilight aktualnie walczy. Mimo wszystko chciał to sprawdzić może nie ujawnić się przed obliczem księżniczki, ale zobaczyć chociażby czy zagrożenie ze strony Crystal dobiegło końca.

 

- Nie przywołuj mnie do gwardzisty, bo już nim nie jestem. Nie mam żadnego obowiązku nikomu pomagać robię to, kiedy sam chce - powiedział chwytając wahadło. - Zastanowię się, co zrobię jednak nie oczekuj nie wiadomo, czego. Zorientuje się w sytuacji a potem pomyślę, co dalej - powiedział twardo obracając się w stronę drzwi i idąc do nich. Mimo wszystko chciał być pewny czy coś się jej nie pomieszało. Ciężko mu było uwierzyć by jakaś księżniczka tu była i na dodatek spotkała Crystal to za duży zbieg okoliczności by był jak dla niego.

 

Sonya

Kobieta nic nie powiedziała tylko lekko kiwnęła głową, gdy nagle winda stanęła. Powoli wyszła pierwsza kierując się w z dłuż korytarza lekko oświetlonego jak w jakimś szpitalu. Idąc w głąb korytarza można było zobaczyć liczne szyby na ścianach i pracujących za nimi laboratorantów. Ci nawet zdawali się nie zwracać uwagi na mężczyznę i kobietę poruszających się korytarzem zajęci badaniami. Zatrzymała się w końcu pod jedną z par drzwi i nic nie mówiąc nacisnęła na klamkę. Pokój, do którego weszła przypominał zwykły gabinet lekarski był mocno oświetlony i wszędzie unosił się zapach leków. Za biurkiem siedział mężczyzna w kitlu o średnim wieku wpatrując się w mikroskop. Dopiero, gdy kobieta weszła do środka podniósł wzrok.

 

- Przyprowadziłam ci dawnego kucyka - powiedziała dość znużonym tonem. Mężczyzna o lekkim zaroście i niewielkiej łysinie spojrzał na chłopaka.

- Rozumiem - powiedział wstając i kierując się do jednej z szuflad po strzykawkę i rękawiczki. - Możesz usiąść - powiedział do chłopaka pokazując mu przy okazji krzesło. - Odpręż się podciągnij rękaw to długo nie potrwa

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sonya

Mężczyzna zdawał się nie zwracać uwagi na bliznę, gdy zbliżał się do chłopaka. Sama kobieta stała z boku przyglądając się temu dość niechętnie. Jakby musiała tu być a miała znacznie ciekawsze zajęcia. Igła wbiła się zaraz w skórę chłopaka a gdy pobrano próbkę lekarz się odsunął i przyłożył wacik do ręki, z której pobrał krew. Następnie powoli się odsunął zabierając próbkę do jakiejś szafki. Gdy ją otworzył można było tam zobaczyć setki takich próbek. Wszystkie ułożone w alfabetycznie. Na jednej z nich nawet było napisane imię jego przełożonej.

 

- Proszę dociskać wacik i się nie przeciążać przez jakiś czas - powiedział mężczyzna już się nie odwracając tylko wkładając próbkę. Kobieta spojrzała natomiast twardo na chłopaka.

- Idziemy - powiedziała równie twardym głosem. - To mamy z głowy teraz pokaże ci sektory, w których działamy - stwierdziła nie czekając tylko kierując się znowu do drzwi. Jedno było pewne z pewnością nie należała do rozmownych osób. Chłopakowi jej zachowanie mogło nawet zapewne przypominać zachowanie dawnej gwardii Equestrii, która zwykle mało mówiła i robiła to, co im, na co dzień kazano.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sonya

Kobieta bez słowa zaprowadziła znów chłopaka do windy po drodze mijają ponownie pokoje, w których byli naukowcy. Jeden nawet wyszedł a na jego fartuchu były liczne czerwone plamy przypominające krew. Zniknął jednak bardzo szybko w innym pokoju obok nawet nie zwracając uwagi na dwójkę ludzi przechodzących korytarzem. Jedno było pewne pokoje były dźwiękoszczelne gdyż nie było nic słychać z rozmów ludzi. Gdy tylko znaleźli się w windzie kobieta znów nacisnęła guzik tym razem pojechali dwa piętra wyżej. Gdy tylko wysiedli można było zauważyć, że charakterystycznym dla całego pomieszczenia jest spory pół mrok. Było tu niewiele światła. Na dodatek cały ten korytarz przypominał obszerny garaż. Wokół było tylko kilka par drzwi. Co ciekawe było tu mnóstwo kamer tak jak by one strzegły bezpieczeństwa w tym pomieszczeniu a nie ludzie. Kobieta nadal nic nie mówiła tylko cały czas szła przed siebie. Gdy tak się poruszali Cyrus mógł zobaczyć dwójkę ochroniarzy w jednym pomieszczeniu jakiś chłopak i dziewczyna siedzieli przy kamerach monitoringu i przy okazji jedli pizze. Kobieta w końcu się zatrzymała przed kolejnymi drzwiami, które zaraz otworzyła. Pomieszczenie było znacznie jaśniejsze od ponurego korytarza. Przypominało eleganckie biuro. Na jednej ze ścian nawet wisiał wielki portret Felicji Romanis. Sama kobieta skierowała się za biurko i za nim usiadła kładąc dłonie pod brodą.

 

- Siadaj - powiedziała twardo wskazując na krzesło na przeciw. - To jest moje biuro i tu dokończymy dalszą rozmowę - stwierdziła spoglądając na chłopaka twardym głosem. - Na początek pomieszczenie, które niedawno minęliśmy to główny plac ochrony. To tutaj przebywamy, gdy nie mamy zadań w terenie i kierujemy całym systemem alarmowym. Takimi jak alarmy, kamery czy roboty wartownicze. Nie myśl jednak, że to jedyne źródło zasilania. Lokalizacja zapasowych jest tajemniczą. Więc na początek bardziej wolałeś prace w terenie czy przy tego typu zabezpieczeniach?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...