Skocz do zawartości

Ostatnie Starcie [Human&Pony] [Trzecia część trylogii Wojny]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

Natalia

Natalia miała niezwykłą nawet jak na polityka charyzmę i potrafiła, a nawet lubiła rozmawiać na niektóre tematy godzinami. Była to też w pewnym sensie kwestia doświadczenia. W tej chwili cieszyła się jednak z tego iż Lust zazwyczaj nie przebierała w słowach i przechodziła do konkretów, bo czasu miały jeszcze trochę, ale nie nieskończenie wiele. Taka forma pozwalała jej oszczędzić obszerniejszych wyjaśnień i odpowiedzieć w ten sam sposób:

- Ma wysłać pod Kancelarię samochód, który zabierze nas - krótkim ruchem dłoni objęła siebie, Snow i Lust. - na miejsce. Mamy jeszcze chwilę, ale im wcześniej wyjdziemy tym lepiej. Pozwoliłam mu podyktować prawie wszystkie warunki tego spotkania i tego nie żałuję - zakończyła pogodnie, ale pewnie, wyraźnie pokazując, że nie ma ochoty na słuchanie wyrzutów w stylu Jolanty. Wyraz jej twarz wcale się jednak nie zmienił, pozostając po prostu przyjemny i zachęcający.

- Jeszcze jakieś pytania? 

Na zdystansowanie dziewczyny nie zwróciła uwagi, wiedząc, że często reaguje w ten sposób. Natalia w pewnym sensie również w ważnych sprawach odłączała się od własnych emocji, jednak maska jaką pozostawiała światu zawsze była maską kogoś dobrotliwego i przyjaznego. Nie miała w zwyczaju stawać się nagle chłodną panią i być może była to jedna z przyczyn jej świetnej reputacji.

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield/Karol Patris

Nim się spostrzegłem samochód zaczął powoli zwalniać aż w końcu się zatrzymał. Wokół nie było niemal nic poza ciągnącą się nadal drogą a ze wszystkich stron otaczały nas drzewa. Była jednak jedna rzecz, która wyróżniała się w tym miejscu a był to dość duży drewniany zajazd stojący niedaleko drogi pod koronami drzew. Wyglądał okazale i zadbale. Wykonany w staroświeckim stylu. Cały był w naturalnej drewnianej barwie. Budynek należał do New Medica, co jakiś czas przyjeżdżali tu pracownicy na wyjazdy firmowe. Teraz jednak był pusty.

 

Gdy tylko wysiedliśmy z samochodu z okolicy wyszło kilkoro kolejnych ludzi razem z tymi, z którymi przyjechałem była ich 8 plus jeszcze ci, którzy mają zabrać Natalie, Snow i Lust. Łącznie do tego zadania wybrałem 10 zaufanych ludzi. Tyle powinno wystarczyć. Wszyscy oczywiście byli odpowiednio ubrani tak jak ci, z którymi przyjechałem by nikt nie zobaczył ich twarzy. Kiwnąłem im tylko głową i zacząłem kierować się do środka budynku a reszta została na zewnątrz. We wnętrzu było kilka drewnianych stołów i czerwonych kanap, na których można było wygodnie usiąść i schody na piętra gdzie były pokoje. Mnie jednak interesowało tylko pomieszczenie ze stołami. Na jednym z nich było jedzenie jak i napoje. Mimo że nie bardzo chciałem odbyć te rozmowę to mimo wszystko byłem kucykiem z Canterlotu i znałem się na manierach, więc skoro zgodziłem się na spotkanie to chciałem przyjąć rozmówców jak najlepiej. Sam w międzyczasie nałożyłem na siebie płaszcz z kapturem i tą dziwną maskę. Byłem teraz ograniczony tylko do jednego oka gdyż drugie było zasłonięte. Jednak miałem zaufanie do swych ludzi. Gdy już byłem gotowy znów wróciłem do swych nich.

 

- Można mnie w tym zrozumieć? - spytałem w ich kierunku.

- Tak Golding mówisz zrozumiale - powiedział jeden z nich w moim kierunku.

- Dobrze, więc czekamy teraz na naszych gości. Zajmijcie pozycje i pilnujcie terenu. Nie chce żadnych niespodzianek. Teraz pozostaje czekać. Będę wewnątrz budynku, gdy przyjadą nasi goście wpuście ich. Jakieś pytania?

- Wszystko jest jasne Golding

- Dobrze - powiedziałem obracając się i wchodząc do budynku. Obecnie moi ludzie mieli przy sobie tylko podstawową broń palną. Jednak odpowiednio schowaliśmy lepszy arsenał gdyby stało się coś nieprzewidzianego. Mimo wszystko nie chciałem też okazywać tej Natalii wrogości.

 

Snow Night/Ewelina Szymańska

Dziewczyna sama nie była pewna czy Anna się cieszy czy wręcz przeciwnie z otrzymanej wiadomości. Jednak wiedziała, że ta najwyraźniej chce też jednak jechać, co ją cieszyło. Miała już do niej pewne zaufanie i przy niej czuła się bezpieczniej. Po ostatnie sytuacji wiedziała, że znała się na rzeczy. No i w końcu zobaczy jak wyglądają relacje jej i Goldinga na własne oczy. Oboje niewiele o tym chcieli powiedzieć. Zarówno ona i Golding byli jacyś tajemniczy, gdy ich o to pytała.

 

Nagle jej wzrok powędrował na panią Natalię. Tak bardzo ufała jej kuzynowi jakby go dobrze znała. Nie rozumiała skąd to zaufanie. Była kimś ważnym a godziła się na wszystkie ciężkie do zaakceptowania warunki Goldinga. Czyli miał je zabrać samochód? Jak zwykle musiał utrudniać sprawę tak jak przy spotkaniu z nią. Jednak, czego miała się po nim spodziewać? To w końcu był Golding gdyby zrobił to inaczej mogłaby pomyśleć, że to nie jej kuzyn.

 

- Ja nie mam pytań - powiedziała Snow starając się nadać swojemu głosu pewności siebie, co wyszło jej dosyć komicznie patrząc na jej niepewną naturę, którą cały czas ukazywała. - Jestem gotowa jechać choćby zaraz - powiedziała z ciepłym uśmiechem tak jak by niedawne ciepłe spojrzenie pani Natalii na nią pozbawiło jej wszystkich niedawnych wątpliwości.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

[Natalia Romanova]
- Jak masz czas na to, proszę bardzo... - Wzruszyła ramionami, zbliżając się do niego. - Ja i tak zrobię to po swojemu - zaakcentowała to nieznacznie - zanim ona wykona ruch... To że nie wiem, co się stanie, nie znaczy że nie wiem gdzie się znajduje. - Zamilkła na moment myśląc co powinna zrobić, aż westchnęła przeciągle, skrzywiając się nieznacznie. - Meh... Sam zobacz... - Przyłożyła palec do jego czoła, by następnie walnąć go wewnętrzną stroną dłoni w to samo miejsce. Wysłała jego ja w karty ~ w przeszłość, by on sam mógł się przekonać czego tak naprawdę chce się dowiedzieć. Po co mu to miała mówić, jak mógł to po prostu zobaczyć. Czy tak nie było o niebo prościej? Dla niego czas się zatrzymał... a jego ciało wyglądało na głęboko zamyślone. Nie było go tam jednak już, a kobieta sama zaczęła robić dla siebie strawę. Wiedziała że wróci do nie za 5 minut do godziny... Bo ileż mógł pragnąć wiedzieć by musiała go sama stamtąd wyrwać?

 

[Anna Kowalska]
- Nie, nie mam... - stwierdziła dość lekko jak na nią, jakby wypadła na moment ze swej roli. - Przepraszam was na chwilę... - powiedziała zrywając się w stronę toalety... Nie miała dużo czasu, a nie mogła mu ufać nigdy w prostych sprawach. Zawsze to ona grała w ten sposób z nim, Czy on mógł dać radę zrobić to dość dobrze... Otwarła drzwi szeroko że długo się zamykały za nią by tylko spojrzeć w swoje oczy... Zaczęły błyszczeć się od kolejnych projekcji na siatkówce, jakby wszystko przestawiała pod siebie. Nie mogła mu pozwolić grać samodzielnie. Nie pozostałaby sobą gdyby to zrobiła... ale musiała zrobić to sama z udziałem technologii, by nie złamać zasad...

Chwilę jej to zajęło zanim wróciła do nich...

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Striding Rason/Jim Grayson

Zmrużył delikatnie oczy na odpowiedź kobiety. Zaczął przyglądać się jej ukradkiem, gdy ta zaczęła się do niego zbliżać. Ciekawe, co takiego chciała zrobić? Planowała zaatakować nim tamta to zrobi? Czemu nigdy nie mogła mówić jasno? Jego zamyślenie się skończyło z chwilą, gdy była bliżej niego i zobaczył jak ta zaczyna unosić swą dłoń ku niemu. Co ona teraz znowu wymyśliła? To go zastanawiało, gdy palec się do niego zbliżał. Zastanawiał się czy ma się temu spokojnie przyglądać czy może zejść z drogi jej palcu. Jednak tak chyba chciała mu udzielić odpowiedzi. Sam nie wiedział, co myśleć, więc w końcu otworzył usta by przemówić.

 

- Co ty... - nie zdążył dokończyć, gdy nagle poczuł jej palec na sobie a następnie uderzenie dłonią. Ponownie otworzył oczy jednak był no właśnie gdzie? Próbował rozejrzeć się po okolicy jednak to, co widział było nietypowe i niemożliwe, bo tego nie miało prawa być. Otaczały go domy podobne do tych, które widział w Ponyville, ale wyglądały na jakby starsze. Tak jak by te, które widział, gdy był w Equestrii były jakby nowocześniejsze. Na dodatek te miasteczko było strasznie małe nie widział takiego w Equestrii. Ale jak to było możliwe jak mógł być znów w Equestrii skoro jej nie było? Zdał sobie nagle sprawę, że był środek nocy a gdy spojrzał na księżyc był w kompletnym szoku.

 

Widział to już wcześniej, ale tylko w książkach. Obraz klaczy na księżycu. Czyli więc księżniczka Luna była uwięziona w tym czasie. On nie był w Equestrii, którą znał on cofnął się w czasie. Ale jak to było możliwe? Nagle jednak dostrzegł kogoś na ulicy. Jakaś zakapturzona klacz położyła zawiniątko na schodach jakiegoś budynku i uciekła jak najszybciej. Chociaż się starał nie był w stanie zobaczyć jej pyska. Widział tylko jak biegnie, co sił i znika w ciemności. Czy to mogła być ta Crystal? Ale dlaczego za nią nie szedł, więc? Wtedy usłyszał płacz dziecka. Skierował swój wzrok na zawiniątko, w którym było niemowlę i nie zaprzestawało płaczu. Wtedy też drzwi budynku się otworzyły. Wyszła z nich jakaś klacz w okularach i zabrała dziecko do środka. Zaczynał rozumieć to musiał być sierociniec. Obraz się nagle rozmazał.

 

Tym razem panował dzień i była na jakimś placu zabaw gdzie właśnie bawiły się źrebaki. Wszyscy poza jednym, obok którego stał. Mała klaczka patrząca ze smutkiem na innych a jednak z jakiegoś powodu się z nimi nie bawiła. Pytanie, dlaczego i po co mu była ta wiedza? Czy to miało go wprowadzić w ważniejsze sprawy? Ponownie obraz się rozmył. Tym razem ta sama klaczka uciekała po mrocznym lesie będąc całkiem samą do czasu aż nie schroniła się w jakiejś starej wieży. Dziwne miejsce na dom. Pytanie brzmiało, dlaczego tu teraz była? Ponownie obraz się rozmył. Tym razem klaczka nie była sama a z jakimś dorosłym ogierem wyglądało jakby razem podróżowali. Czas płynął coraz szybciej a klacz dorosła za to ogier się zestarzał. Kolejne obrazy pokazywały jak klacz zajmowała się ogierem u kresu jego życia. Wszystko to było dla niego strasznie pokręcone.

 

Ponowne obrazy ukazały ucieczkę zapłakanej klaczy z wieży. Wyglądała jakby się czegoś przeraziła i chciała przed tym uciec jak najdalej. Obraz znów się rozmył i pokazał miasto, w którym ta klacz wcześniej mieszkała. Zdążyło się już nieco rozrosnąć od tego czasu. Zaczynał się domyślać, że losy klaczy, której obserwuje to Crystal we własnej osobie. Wciąż nie rozumiał jak tak łagodny kucyk mógł stać się takim potworem. Klacz najwyraźniej zamieszkała ponownie w swym rodzinnym miasteczku. Widział jak ta najwyraźniej została jakimś miejscowym uzdrowicielem, bo pomagała okolicznym kucykom. Kolejny obraz przeniósł go znów w okres nocy, gdy klacz spała. Budziła się w nocy najwyraźniej mając koszmary.

 

Ponownie obrazy ruszyły i teraz zobaczył, że ta wróciła do zniszczonej już wieży. Nagle usiadła i zamknęła oczy. Jej róg zalśnił a ona nie ruszała się kilka godzin. Wyglądała jakby oddała się długiej medytacji. W końcu jednak otworzyła oczy a na jej pysku rysował się wręcz morderczy i niepokojący uśmiech. Ponownie czas ruszył do przodu i był w jej domu a ta właśnie stała nad ciałem umierającego jednorożca a obok stała dziwna szachownica. W jej oczach nie było już smutku, lecz jakby bezduszność. Nagle jej róg rozbłysł nad biedakiem i wyglądało to tak jakby coś z niego pochłonęła aż w końcu zginął. Nie wiedział ile było tych ofiar, ale sporo ich zobaczył nawet źrebaki. W końcu jednak opuściła i to miasto.

 

Nagle zauważył coś bardziej niepokojącego. Ona przemierzała Equestrie jak gdyby nigdy nic i zapisywała wiele ważnych wydarzeń w swych księgach tak jak to robiła wcześniej, jako źrebak z tym ogierem. Widział jej oczami jak Equestria się zmieniała a kucyki odchodziły. Tylko ona pozostawała dalej taka, jaka była. Jakby czas na nią nie wpływał. Na dodatek była świadkiem wielu ważnych wydarzeń dla Equestrii. Widziała koronacje księżniczki Twilight, powrót Nigtmare Moon czy Discorda, atak podmieńców na Canterlot. Na dodatek, gdy Equestria wylądowała na ziemi nie bała się kroczyć wśród ludzi. Nawet potem szpiegowała buntowników i gwardię tylko dla swych planów a nikt tego nigdy nie zauważył nawet księżniczki. Zobaczył jak ta zdobyła urwany róg króla Sombry a niedługo potem zmieniła się w człowieka, którego teraz wszyscy znali, jako Felicja Romanis. Wizja zaczynała się urywać, ale zobaczył coś wspólnego dla tych wszystkich wydarzeń odkąd jej natura się zmieniła na te mroczną. Cały czas towarzyszyła jej ta dziwna szachownica jednak pytanie brzmiało, co miało to wspólnego ze sobą? Nagle pokręcił lekko głową i znów był w tam gdzie wcześniej.

 

- Jeśli dobrze rozumiem to było jej życie - powiedział w kierunku kobiety. - Jednak nic z tego nie zrozumiałem. Jakby było więcej pytań niż odpowiedzi. Jak z miłego i opiekuńczego kucyka nagle stała się czymś takim? To tak jakby to nie była ona a jakieś inne stworzenie. Na dodatek jak jednorożec może żyć tak długo? To jest niemożliwe kucyki zwykłe tyle nie żyją. Czy ona jest nieśmiertelna? Nie wiem, co myśleć o tym, co zobaczyłem - powiedział kręcąc głową i jakby nad tym myśląc. Wiedział na pewno jedno była strasznie niebezpieczna po tym, co zobaczył był tego pewny.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Cirilla]

Legendy... Historie opowiadane od zarania dziejów. Kucyki upodobały sobie opowiadania o bohaterach i złoczyńcach, rychło zapominając o przeszłości. Kiedyś chciała by o niej mówiono. Do czasu... Z wiekiem jej spojrzenie na świat zmieniało się a ona sama powoli się z niego wycofywała. Nie potrzebowała nikogo... Tylko ona i miecz. Tylko, czy aby na pewno?
***
Dziewczyna w pierwszej chwili rozejrzała się po pomieszczeniu. Westchnęła cicho siadając.
- Na pewno się dogadamy. - powiedziała, po czym rzuciła Krzysztofowi nieufne spojrzenie. Potem postanowiła podpisać te papiery. Chciała mieć to jak najszybciej z głowy. Chciała dostać już pierwszą misję.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Budynek korporacji New Medica Polska

Mężczyzna przyglądał się cały czas dziewczynie, gdy ta podpisywała dokumenty. Czym było to spowodowane? Oczywiście była to nieufność. Nie mógł być jej nadal pewny jednak dzięki Sword Fortressowi nie powinien się martwić. Wiedział, że jego może być pewny i w razie, czego powie gdyby stało się coś nietypowego. Wiedział, że jeśli coś się wyda to przypłaci to głową. Skierował na chwilę wzrok na mężczyznę, który tylko, co jakiś czas spojrzał na Cirill, ale wyglądało to bardziej tak jakby go to nie interesowało i chciał stąd jak najszybciej wyjść. Gdy dziewczyna podpisała dokumenty te zostały natychmiast zabrane. Wtedy też Krzysztof podszedł bliżej dopiero wtedy ponownie się odezwał mężczyzna w kierunku Krzysztofa.

 

- Myślę, że to na tyle - powiedział chowając papiery. - Zabierz ją do szatni niech się przebierze. Potem weźmiecie jeden z samochodów dostawczych i zawieziecie ładunek w wyznaczone miejsca to tyle z waszych zadań - stwierdził mężczyzna powoli obracając się na fotelu.

- Idziemy - odrzekł Krzysztof do dziewczyny. Nie było jednak w jego głosie prośby. Wyglądało to raczej jak rozkaz, który miała wykonać a on nie chciał najwyraźniej o tym dyskutować, bo nawet nie czekał na jej odpowiedź tylko natychmiast zaczął kierować się do windy.

 

Gdzieś w USA

Obecnie był środek nocy przed wyjazdem Crystal swym zwolennikom dała niewielkie zadanie a mieli oni zdobyć dla niej kolejne dane, które pomogą jej wykorzystać wcześniej zdobyte informacje od czerwonookiego. Trop do kolejnych informacji prowadził do USA. Najlepszym, więc wyjściem było powiadomić jej zwolenników z tego kraju by ci wykonali zadanie, gdy ta będzie zajęta w Polsce. Nie mieli problemów z lokalizacją miejsca gdzie powinny czekać na nich kolejne dane. Jak się okazało ich celem był jeden z głównych badaczy dawnego projektu. Zdołali odkryć, że ten mieszkał w okolicy jednorodzinnych domów, więc wyczekali na odpowiedni moment a gdy godzina była odpowiednia i będąc pewnymi, że nie będzie żadnych świadków tego wydarzenia zaczęli działać.

 

Nikt nie był gotowy, gdy ci wdarli się do domu i sterroryzowali mieszkającą tu rodzinę. W końcu wyprowadzono wszystkich domowników a w gabinecie zostało tylko dwóch mężczyzn. Jeden z nich leżał na ziemi w piżamie związany nie mogąc nic zrobić. Natomiast drugi był w kominiarce i przypatrywał się na niego swymi brązowymi ślepiami przerzucając między dłońmi pistolet jakby nigdy nic. Ciężko było uwierzyć, że tak bezwzględny wzrok mógł pojawić się u kogoś, kto kiedyś był kucykiem.

 

- Dranie - warknął związany mężczyzna próbując się uwolnić z więzów, gdy tamten cały czas się w niego wpatrywał.

- Powtarzam jeszcze raz pytanie - powiedział jakby od niechcenia. - Zajmowałeś się badaniami Equstriańskiej magii. Mamy już część danych, ale do realizacji planów potrzebujemy ich więcej. Więc gdzie je schowałeś?

- Jakich planów? Nie macie prawa... - w tym momencie brutalnie mu przerwano, gdy lufa broni wylądowała w jego ustach tak, że nic nie mógł powiedzieć.

- Jedyne prawa, jakie mają prawa istnieć to prawa Crystal - powiedział ponuro patrząc mu w oczy. - Mów albo zajmiemy się twoją rodziną - mówił dalej to z czystym spokojem tak jak by to było coś normalnego jak choćby oddychanie. Powoli wyciągnął broń z jego ust by dać mu się wysłowić.

- Dobrze - powiedział zrezygnowany. - Dane są na laptopie - wskazał na niego głową nie mogąc unieść związanej dłoni. - W folderze wgk. Tylko zostawcie nas już w spokoju

 

Jego rozmówca nic nie powiedział tylko wstał kierując się do laptopa. Powoli przy nim usiadł i skopiował dane na pendrive. Gdy już skończył odłączył urządzenie i znów spojrzał na leżącego mężczyznę by zaraz skierować się do drzwi, gdy zabezpieczył dane. Za drzwiami stała reszta jego ludzi. Skierował wzrok to na nich to na mężczyznę.

- Mamy to, czego chcieliśmy - powiedział spokojnie bez emocji. - Wiecie, co należy zrobić - powiedział idąc dalej, gdy jeden z jego ludzi załadował broń a leżący mężczyzna zaczął się bardziej wiercić panikując.

- Nie! - wrzasnął. - Dostaliście to, czego chcieliście! Obiecałeś! Gdzie wasz honor?! - wrzeszczał przerażony. A ten nagle odwrócił się do niego bez emocji.

- Świat się zmienił - odrzekł teraz bardziej ponuro. - Nasza pani wybrała nam nową drogę. Dzięki niej staniemy się potężniejsi niż kiedykolwiek - powiedział znowu zbliżając się do mężczyzny tak, że jego twarz znalazła się przy jego. Mogli teraz patrzeć sobie bezpośrednio w oczy. - Pytasz gdzie nasze poczucie honoru? A gdzie było wasze, gdy bombardowaliście nasze domy zabijając niewinnych? Jak to o was mówią ząb za ząb. Oko za oko - powiedział znowu kierując się do wyjścia. - Zabić wszystkich w domu i spalić dowody - powiedział bez emocji powoli wychodząc. Wyglądało jakby w mężczyźnie nie było uczuć, gdy ten opuszczał mieszkanie i towarzyszyły mu krzyki przerażonych domowników i dźwięki broni.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Natalia Romanova]
Kobieta obserwowała go ze spokojem, siedząc na krześle z założonymi nogami, jak stanowiło jej przyzwyczajenie. Nie inaczej. Zajadała się właśnie pitą i jajkami, czyszcząc talerz tymże chlebem do czysta. Nie było go z piętnaście minut zanim się ocknął ~ wrócił do rzeczywistości i na to miała aż za dużo czasu. Znaczyło to tylko że nic złego go nie złapało i obyło się bez przeszkód... Liczyła że los będzie się bronił bardziej. Może się myliła?
- Chciałeś zobaczyć jak... - zaakcentowała dobitnie ostatnie słowo, dyrygując zręcznie palcem. - Karty dały odpowiedź dokładnie na to ~ jak narodziła się ta nienawiść. Nic więcej - wzruszyła ramionami - a mogłeś pytać dalej i udzieliłyby ci w miarę mocy odpowiedzi. Chyba że trwałoby to za długo, wtedy sama bym cię stamtąd wyciągnęła. - Uśmiechnęła się złośliwie, wiedząc że musiała go by przywrócić do żywych. Pchnąć zdecydowanie do tyłu, by zadziałały odruchy obronne.

- Chcesz kontynuować? Masz jeszcze jedno oko na to dziś... - Mruknęła zalotnie. - Przemyśl tylko co chcesz zobaczyć. Następne dwie szanse dopiero za dwa dni... - Pokazała dwa palce, zginając tylko jeden, - Nie będę tłumaczyła dlaczego ~ takie zasady. - Zagłębiła się w swoim posiłku, a raczej jego braku. Została już tylko herbata.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Natalia

Natalia w pewnym sensie zdążyła się już przyzwyczaić do nieoczekiwanych działań Lust i zdecydowała się jej o to po prostu nie wypytywać. Miała wrażenie, że wie, co kobieta zrobiła i kiedy wróciła skinęła jedynie lekko głową i z uśmiechem złapała Snow delikatnie pod rękę prowadząc ją w stronę wyjścia. Anny nawet nie próbowała dotykać. Nie tylko dlatego, że pewnie i tak sobie tego nie życzyła, ale również po prostu nie czuła wobec niej tak wielkiej opiekuńczości jak wobec chociażby Snow, z więcej niż kilku powodów. Na zewnątrz wciąż jeszcze siąpiła mżawka, ale było ona na tyle delikatna, że nie wymagała wyciągnięcia parasola.

Musiało to wyglądać dość zabawnie, gdy premier w swojej zielonej garsonce szła z młodą dziewczyną pod rękę tak jakby była jej pierworodną córką. Natalia nie czuła się jednak ani trochę skrępowana, więc Snow również nie powinna. Jej jasne włosy napuszyły się lekko od wilgoci, chociaż przecież do stojącego pod Kancelarią auta miały parę kroków.

Natalia razem ze swoimi towarzyszkami stanęły obok auta. Kobieta wykonała powolny gest, wskazujący na to, że chce otworzyć drzwi, ale zaczekała jeszcze chwilę, obserwując kierowcę spod rzęs, zastanawiając się, czy pokaże jej w jakiś sposób, że ma to zrobić, czy raczej będzie wolał sam wyjść z samochodu i je wpuścić.

 

Co nowego w gazetach?
W Stanach Zjednoczonych została brutalnie zamordowana rodzina. W Nowym Jorku, w Filadelfii i w Los Angeles zaplanowane są pokojowe przemarsze ludzi rodowitych i ludzi, którzy kiedyś byli Equestrianami. W ten sposób chcą oni pokazać swoją jedność i potępić przemoc.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Snow Night/Ewelina Szymańska

Dziewczyna spojrzała nieco zdziwiona na Annę. Była pewna, że będzie chciała wyjść natychmiast a ta nagle gdzieś zniknęła. Nie do końca to rozumiała. Jednak jakby nad tym pomyśleć było w sumie wiele rzeczy, których wciąż nie potrafiła w niej pojąć. Jednak pani Natalia wydawała się nie zwracać na to uwagi, więc i ona nic nie mówiła tylko spokojnie czekała. Co jakiś czas rozglądała się spokojnie po pomieszczeniu. Jej wzrok, co jakiś czas kierował się również na panią Natalię jednak starała się patrzeć na nią dyskretnie. Nie chciała by ta poczuła się przez nią jakoś dziwnie. Prawdą było, że bardzo polubiła te kobietę a jednak nie spędziła z nią nigdy jakoś bardzo dużo czasu. Nie mogła się dziwić była premierem i miała wiele ważnych obowiązków. Zawsze do tej pory jednak była w towarzystwie Magdy, gdy z nią rozmawiała. A mimo wszystko czuła się przy tej kobiecie niezwykle dobrze. Tak jak by roztaczała wokół siebie pozytywną aurę. Miała nadzieje, że Golding również to zauważy i nie będzie szufladkował w jakiś głupi sposób tej kobiety. W pewnym momencie zaczęła się już mniej dyskretnie przyglądać kobiecie jakby zbierała odwagę by coś do niej powiedzieć. Gdy jednak w końcu zebrała odwagę i otworzyła usta nie wydobył się z niej żaden dźwięk, bo zobaczyła Annę, na którą jak się okazało nie musiały tak długo wcale czekać.

 

Jej wzrok był zwrócony ku dziewczynie, gdy ta się do nich zbliżała coraz bardziej. Dopiero jej wzrok znów zwrócił się na panią Natalie, gdy ta ją nagle niespodziewanie złapała. Dziewczyna była nieco zdziwiona tym, co się stało, ale nie przeszkadzało jej to. Czy pani Natalia to zrobiła, dlatego że zauważyła, że jej się przyglądała? A może był to po prostu taki miły gest? Sama nie wiedziała jednak uśmiechnęła się szczerze do kobiety i zaczęła spokojnie iść obok niej ubrana w biały długi płaszcz. Mówiąc szczerze bardzo się cieszyła, bo miała wrażenie jakby tym gestem dała jej więcej odwagi, za co była jej naprawdę wdzięczna. Nie rozumiała jednak, dlaczego Anna z nimi tak nie szła. Może po prostu nie lubiła kontaktu fizycznego? Cóż tak też mogło być. Nie zwracała nawet uwagi na mżawkę idąc cały czas uśmiechnięta, gdy coraz bardziej zbliżały się do samochodu.

 

Gdy tylko zbliżyły się do samochodu można było zauważyć, że szyby samochodu są przyciemnione do tego stopnia, że nie sposób było spojrzeć do środka i zauważyć, kto jest wewnątrz pojazdu. Nie wiadomo, kto był w środku. Nagle jednak przednie światła samochodu na chwilę się zaświeciły by zaraz zgasnąć. Wtedy też otworzyły się tylne drzwi samochodu z obu stron niczym zaproszenie by wejść do środka. Wtedy dopiero można było zauważyć, że w samochodzie były 2 osoby siedzące z przodu jednak przez kominiarki na twarzy nie sposób było zobaczyć jak wyglądają. Nic nie mówili a nawet się do nich nie odwracali tylko czekali aż wsiądą do środka.

 

Snow spojrzała dość niepewnie to na panią Natalię to na Annę jakby zastanawiała się, co zrobić. Jednak chyba nie powinna się obawiać. W końcu oni pracowali dla Goldinga, więc na pewno nic im nie zrobią. On by na to nie pozwolił. Jednak nie chciała wsiąść pierwsza.

 

Striding Rason/Jim Grayson

- To nie takie proste - powiedział przypatrując się jej i jakby nad tym wszystkim rozmyślając. Dalej wyglądało jakby jego myśli były w miejscu, z którego wrócił. - Ty tego nie widziałaś, więc nie do końca rozumiesz skąd moje pytania - odrzekł dalej zamyślony. - Wiem na pewno, że odpowiedź kryła się w jej przeszłości. Wygląda, że zmieniła się z czasem, gdy wróciła do pewnego budynku w głębi lasu a właściwie starej wieży - mówił dalej jakby teraz próbował się upewnić czy na pewno już jest w realnym świecie. Zdradzało to choćby to jego ciągłe rozglądanie się wokół. - Widziałem jak użyła na sobie jakiegoś zaklęcia, gdy tam była. Była w tym stanie wiele godzin, ale nie wiem, co tam zrobiła jednak, gdy się ocknęła jej natura się zmieniła jakby nie była już dawną sobą a narodziła się tam nowa obecnie znana nam klacz - mówił wciąż nad tym rozmyślając, co można było zresztą zauważyć. - Co mi da wejście tam ponownie skoro nie jestem w stanie się dowiedzieć, jakiego zaklęcia wtedy użyła? Tak samo nie mogę zajrzeć do jej głowy by sprawdzić, jakie koszmary ją dręczyły zanim wykonała ten ruch. Wydaje się jakby obie te rzeczy były ze sobą powiązane - powiedział i lekko pokręcił głową. - I tak zapewne nie wiesz, co mam na myśli albo zaraz mi powiesz, że źle to interpretuje - odrzekł teraz wpatrując się w swoje dłonie.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Cirilla]
Było coś jeszcze... Młody, biały ogier, który namieszał jej w głowie. Cały czas powtarzała sobie, że uczucia są niepotrzebne. Że życie ją ich pozbawiło. Ale przecież tak nie było. Nabierała uczuć, ale tylko przy młodym bardzie.
***
Dziewczyna nie lubiła rozkazów, bardziej preferowała wskazówki. Jednak tym razem postanowiła posłuchać by zobaczyć, co się stanie. Pierwsza misja, jakaś dostawa. Co mogło pójść nie tak? A no, sporo rzeczy, ta... Przecież ktoś mógł na nich napaść, szczerze, bardzo na to liczyła. Po prostu szła za Krzysztofem patrząc na ziemię. Nie miała ochoty na niego patrzeć. A może po prostu nie miała, po co?

 

[Bell]
Wracał właśnie z próby zespołu muzyki dawnej, do którego należał. Jego krok był spokojny tak jak oddech i wyraz twarzy. Uśmiechał się lekko. Szło im coraz lepiej, to trzeba było przyznać. Miał na sobie czerwony płaszcz, który miał chronić przed słońcem. W Equestrii nosił takowy dla ozdoby, ale tu miał on konkretne cele. Jego czerwone ślepia rejestrowały widoki dookoła. Polska była ładnym miejscem, jednak nie zastąpi rodzinnej Fillydephi. Mija ludzi przyglądając się im. Obserwuje emocje i zachowania. Ale on jest obojętny? Od kiedy... Chyba od czasu, gdy nie widział Ginger. Lutnie ma przewieszoną tak, by móc na niej grać. Idzie i co jakiś czas wygrywa akordy. C-dur, G-dur i A-mol. Jego ulubione. Ulubione, a może to tylko iluzja? Może tak na prawdę lubił je ktoś inny. Ktoś, na kim zależało chłopakowi. Spogląda na niebo i wzdycha cicho. Już sam nie wie, co jest iluzją a co prawdą...

Edytowano przez Clocky
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Budynek korporacji New Medica Polska

Mężczyzna zaprowadził Cirill do windy przez całą drogę wyglądało jakby był zagłębiony we własnych myślach ignorując tym samym dziewczynę. Nawet na nią nie spoglądał jakby nie wyczuwał, że może stanowić dla niego zagrożenie lub może być w jakimś stopniu interesująca. Bardziej to wyglądało tak jakby robił to wszystko od niechcenia. Po prostu jakby dostał takie zadanie i musiał je wykonać.

 

Winda w końcu się zatrzymała a mężczyzna ją opuścił bez słowa dalej nawet nie skupiając wzroku na dziewczynie. Nawet nie patrzył czy chociaż za nim idzie. Szedł w milczeniu cały czas z przodu po dosyć ciemnym korytarzu. Ciekawym faktem było, że wokół nie widać było nikogo. Najwyraźniej wszyscy pracownicy byli gdzie indziej zajęci ważniejszymi sprawami. Jedyne, co można było zauważyć to ruch kamer, który obserwował każdy ich ruch. Nagle mężczyzna zatrzymał się przed jakimiś drzwiami. Właśnie w tej chwili obrócił się w kierunku dziewczyny skupiając na niej uwagę.

 

- To jest damska szatnia - powiedział jakby od niechcenia. - Reszta personelu już wykonuje swoją pracę, więc niema tam nikogo - Nagle wyciągnął dłoń w jej kierunku a w niej trzymał jakieś klucze. - Twoja szafka to 24 a to są klucze do owej szafki w środku znajdziesz pałkę teleskopową i jakiś i mundur naszej ochrony w postaci czapki, butów, spodni i kurtki. Do środka z tobą wchodzić nie będę. Gdy się przebierzesz a mnie nie będzie masz tu na mnie spokojnie czekać i nawet nie myśl, aby się tu samotnie wałęsać - powiedział teraz niezwykle twardo. Pierwszy raz chyba wyraził jakieś emocje mówiąc do niej. - Jakieś pytania jeszcze? - spytał znów od niechcenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Natalia Romanova]
- To jest takie proste dla ciebie... - Uśmiechnęła się jak nigdy nic, z wyraźnie wyczuwalną drwiną w głosie. - To ja jestem kartami i one są we mnie... - Wskazała na siebie unosząc jedną kartę i obracając ją w palcach z wielką wprawą że rtęć zabłysła niczym księżyc w jasną noc zanim nie zatrzymała jej jeszcze gwałtowniej.

- Użyj wyobraźni, a dowiesz się wszystkiego czego pragniesz... To chaos... - Przypomniała mu twardziej z czym obcuje. - Nie ograniczaj się myślą... Tylko możliwościami. Ja nie odważę się zajrzeć tak daleko, bo mam ku temu swoje powody. Jak utknę nikt mnie nie wyciągnie... - Skrzywiła się że nie panuje nad wszystkim czym bym chciała, a nimi były właśnie węzły w które nie mogła się wplątać. Straciłaby wszystko co posiadała dotąd...

- Decyzja jednak należy do ciebie, ale czas się kończy... - Wyciągnęła z kieszeni wahadełko... - To jak będzie? - spytała się wstając od stołu, a złoty łańcuszek przesunął się gładko w jej palcach...

 

[Anna Kowalska]

Czuła się w tamtym momencie bardziej, jak ochrona niż osoba towarzysząca dla Natalii... Może dlatego że już wiedziała wszystko na temat tego konkretnego samochodu? Skąd przyjechał i kto nim zarządzał. Nie było to wyzwaniem dla osoby która mogła sprawdzić ileś setek kamer w parę sekund i poznać twarze bez kominiarek... Informacje płynęły przez jej oczy w zawrotnym tempie i wiedziała że raczej nic jej nie grozi... Z jej ust wyrwało się krótkie; "Bezpieczny..." gdy bez uprzedzenia wsiadła do samochodu. Wiedziała że tak musiała. Zdać się na innych i być tylko czymś więcej niż pionkiem, co nie było jej na rękę. Nie lubiła być kimś mało ważnym... ale w tamtym momencie nie miała innego wyjścia niż czekać na to co się wydarzy. Uśmiechnęła się nonszalancko już w siedzeniu czytając ich karty postaci. Była ciekawa... Czy pamiętają wszystko co zostało w nich zapisane? To stanowiło tylko jej głupie myśli, które jeszcze szybciej porzuciła... Musiała skupić się na rzeczywistości, a nie zwykłej fantazji, niepotrzebnej tak naprawdę w niczym konkretnym. Otworzyła oczy a one błysnęły na moment czerwienią gdy spojrzała na świat za pomocą podczerwieni. Czy oni byli tacy spokojni czy tylko udawali... To ją ciekawiło. Jak ich przewoźnicy znoszą tą sytuację...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Striding Rason/Jim Grayson

W milczeniu się jej przyglądał i słuchał każdego jej słowa. Nie do końca rozumiał to, co powiedziała a przynajmniej pewną część. A mianowicie były to słowa, w których wspomniała, że to ona jest tymi całymi kartami a one są w niej. Czy to było takie odniesienie do jej mocy i tego, co może czynić za pomocą tych kart czy może mówiła dosłownie? Co by nie pomyślał wiedział jedno ta kobieta zdecydowanie była jak ucieleśnienie chaosu. Nie takie jak Discord, bo ten to jednak ewenement, ale jednak na swój sposób w obecnym świecie mogła go reprezentować. Zaczął w milczeniu spoglądać na wahadełko zastanawiając się nad odpowiedzią.

 

- Logiczne, więc jest, dlaczego ty sama nie chcesz tego zrobić - odparł spoglądając na nią i na wahadełko kątem oka. - Mam jednak wrażenie, że sama dzięki temu coś osiągasz - stwierdził lekko mrużąc oczy. - Skoro ty jesteś tymi kartami i to twoja moc. A przynajmniej tak to zrozumiałem, więc zapewne nie tylko ja zdobywam wiedzę z przeszłości a również i ty - powiedział dalej się w nią wpatrując. - Nie zaprzeczaj, bo gdyby tak nie było nie namawiałabyś mnie do tego tak i cała sprawa byłaby ci zupełnie obojętna - powiedział dalej nad tym rozmyślając. - Mimo wszystko sam chce poznać odpowiedź, z czym mamy do czynienia jednak ciekawy jestem czy nasz cel w tej sprawie jest podobny - powiedział spokojnie kładąc dłoń pod brodą. - Zresztą nieważne możesz zacząć. Mam tylko nadzieje, że niema w tym wszystkim jakiegoś zagrożenia, o którym zapomniałaś wspomnieć

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Cirilla]

Uczucie strachu... Czuła je po raz pierwszy. Nie wiedziała, czego się spodziewać. Słowa spotkajmy się o północy, wiesz gdzie... Nie do końca była pewna czy miało być pozytywnie czy też nie. Cóż... Wyszła z chaty, po czym udała się pod drzewo wisielców.
***
- Nie. - odparła tylko, po czym weszła. Szybko znalazła swoją szafkę i otworzyła ją. Wyjęła ubrania i przebrała się, po czym włożyła swoje codzienne ubrania do szafki. Wzięła pałkę i po czym zamknęła schowek a klucz włożyła do kieszeni. Zarzuciła pas z mieczami, po czym wyszła z pomieszczenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Budynek korporacji New Medica Polska

Krzysztofa jeszcze nie było wokół panowała cisza. Najwyraźniej jeszcze nie skończył się przebierać. Mimo że nie można było nikogo zauważyć to wszędzie niemal były pochowane kamery. Tak jak by im całkowicie powierzono pilnowanie tej części budynku. Chociaż nie można było być pewnym, że niema tu również innych zabezpieczeń. Dopiero po kilku minutach wrócił Krzysztof. Co ciekawe poza mundurem ochrony podobnym do Cirill i pałką teleskopową można było zauważyć jeszcze niewielki pistolet u jego boku. Zmierzył dziewczynę wzrokiem a na widok jej mieczy lekko pokręcił głową by zaraz poprawić swoja czapkę.

 

- Dobro skoro jesteś gotowa to chodź za mną - powiedział powoli idąc w głąb korytarza gdzie można było usłyszeć głosy ludzi. - Właśnie załadowują nasz wóz - stwierdził nie odwracając się do niej. - Gdy dojdziemy na miejsce pomożemy im go załadować tak będzie szybciej - mówił dalej idąc. - Mam nadzieje, że praca fizyczna cię nie odpycha - powiedział teraz jakby bardziej ponuro idąc dalej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Natalia Romanova]
- Ten świat kultywuje cykl korzyści i ciała. Dziwisz mi się że robię to samo, by osiągnąć swój cel? - Roześmiała się szczerze, że dopiero doszedł do czegoś, co powinien być mu znane od samego początku, gdy tylko ją zobaczył. Jej chaos był wielce statyczny. w porównaniu do Discordowego. Zmieniała przyszłość w taki sposób, by mogła działać dalej. Nic więcej, bo to nie było jej celem by ktoś próbował z nią walczyć... Grać w głupie gry, które nigdy jej nie śmieszyły. Liczył się cel i tylko droga do niego.
Kryształ na wahadle drżał zupełnie niespokojnie, zamiast się uspokoić, gdy po raz kolejny ze spokojem spoglądała w jego oczy, stojąc bezpośrednio przed nim. Próbowała znów otworzyć mu bramę przeznaczenia... Bo czymże ono było jak nie odbiciem przeszłości, jeśli to historia była właśnie najlepszą nauczycielką?
Tym  razem wszystko wyglądało inaczej. Zamknęła oczy Rasonowi jednym ruchem, zanim coś napisała mu na czole sprawnym ruchem. Wiedziała czego pragnęła... Chciała go wysłać w przeszłość, której nie mógł zmienić, to pozostało niemożliwością nawet dla niej. Wrócić miał wówczas gdy spełniłby jeden warunek. Spełnić swoje pragnienie wiedzy. Nic więcej, ale domyślała się że oznaczało to długą wędrówkę zapętloną wokół jednego zdarzenia. Nic mu nie groziło ~ przecież nieśmiertelny był... Była ciekawa; ile razy będzie z nią rozmawiał aż wreszcie dowie się wszystkiego? By pokonać swego wroga trzeba było go poznać, wtedy nawet walka mogła się okazać by niepotrzebna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Natalia

Nie wydawała się ani szczególnie zaniepokojona ani zdziwiona tajemniczością całej tej sytuacji. Można było wręcz pomyśleć, że się tego spodziewała, bo pokręciła z lekkim uśmiechem głową, nie mówiąc ani słowa. Anna wsiadła jako pierwsza, oczywiście, kiedy osobiście upewniła się, że wszystko jest w porządku, a premier bez wahania zrobiła to samo. Chociaż na chwilę musiała puścić Snow, to kiedy znalazła się w środku wyciągnęła do niej zachęcająco rękę, na wypadek, gdyby ta sytuacją ją zdenerwowała.

- Chodź - powiedziała do niej łagodnie i to były pierwsze słowa jakie padły z jej ust w obecności kierowców, których notabene obdarzyła jedynie krótkim spojrzeniem, nie czując potrzeby badania ich tak jak robiła to Anna. Nie tylko dlatego, że Lust sama radziła sobie z tym doskonale, ale również po prostu wiedziała, że dla Goldinga było to normalne zachowanie. Wszystko starannie zaplanowane, bardzo mały kredyt zaufania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Snow Night/Ewelina Szymańska

Dziewczyna spojrzała na Annę niepewnie, gdy ta wsiadła do samochodu, jako pierwsza. Mimo wszystko mogła się tego spodziewać w końcu to chyba też była część jej pracy by nic się nie stało pani Natalii. Przynajmniej tak przypuszczała. Gdy ta powiedziała słowo bezpieczny zastanawiała się chwilę jak to było możliwe, że tak szybko była tego pewna jednak najwyraźniej pani Natalii to wystarczyło, bo zaraz za nią wsiadła do pojazdu widać musiała jej naprawdę ufać. Snow nagle spojrzała na rękę kobiety i delikatnie się uśmiechnęła podając jej swoją rękę i wsiadając również do pojazdu.

 

Gdy tylko wszyscy znaleźli się pojeździe drzwi się natychmiast zamknęły a pojazd ruszył. Ludzie Goldinga wydawali się wykazywać zainteresowania zachowaniem swoich pasażerek. Wyglądali za to na solidnie skupionych najwyraźniej na powierzonym im zadaniu. Nawet się do nich nie odwracali. Jedynie Snow wyglądała jakby nad czymś rozmyślała. Prawdą było, że chciała jakoś rozluźnić sytuacje i pokazać też pani Natalii, że już teraz może być przydatna a nie być tylko kulą u nogi. W końcu to były kucyki jak ona, więc kto by się z nimi lepiej nie dogadał i czegoś nie dowiedział jak inny kucyk? A kto wie może jeden z tych ludzi to ten, który odwoził ją w taksówce. Przez te kominiarki nie mogła być tego pewna. W końcu nagle otworzyła usta.

 

- Nie musicie tak milczeć - powiedziała dosyć radośnie. - Sama też jestem kucykiem, więc nie musicie się martwić. Możecie spokojnie porozmawiać nic się nie stanie - powiedziała z uśmiechem. Była pewna, że to dawne kucyki tak jak ona. W końcu Golding sam mówił, że nie bierze rodowitych ludzi do organizacji. Zdziwiła się również, że pierwszy raz tak otwarcie powiedziała, że jest kucykiem. To był chyba wpływ pani Natalii i Magdy, które dały jej te odwagę. Nagle w jej kierunku obrócił się mężczyzna siedzący obok kierowcy i zmrużył nieprzyjemnie oczy.

- Nie jesteś taka jak my - powiedział twardo. - Zdradziłaś własny gatunek z chwilą, gdy się zarejestrowałaś - powiedział z wyraźnym obrzydzeniem w głosie i znów się obrócił. Na jego słowa Snow lekko się skuliła. Czy tym była w oczach jej niezarejestrowanych pobratymców? Zwykłą zdrajczynią?

 

- Musisz mu wybaczyć - powiedział nagle drugi mężczyzna kierując samochód i nie spuszczając oczu z drogi, ale widział reakcje Snow w lusterku. - Każdy z nas coś stracił jeden mniej jeden więcej - mówił spokojnie dalej prowadząc. - Dalej ma za złe ludziom to, co się stało. Najpierw organizacja zwana FOL zabiła jego rodziców, przez co sam opiekował się swoją siostrą a potem zginęła i ona, gdy buntownicy zbombardowali jego miasteczko - Snow była w szoku słysząc to wszystko. Jednak mężczyzna dalej kontynuował prowadząc. - I nie musisz się martwić nie uważamy cię za zdrajczynię to po prostu nerwy - powiedział mrużąc oczy i teraz gdzieś skręcając.

 

- Każdy z nas zawdzięcza coś Goldingowi. Gdyby nie on zapewne wielu z nas już by nie było, więc naturalnym jest, że się martwimy, gdy się głupio naraża - powiedział teraz patrząc przez lusterko na Natalie. - Nie mamy już nikogo księżniczka Celestia nie żyje a pozostałe zostawiły nas na pastwę losu z pomocą przyszedł nam dopiero ich dawny gwardzista... - jednak nie dokończył, bo nagle przerwała mu Snow.

- To nie prawda jestem pewna, że księżniczki nas by nigdy nie opuściły... - teraz ona nie dokończyła, bo przerwał jej kierowca.

- Więc dlaczego zostawiły nas na pastwę losu? - Snow nie znała odpowiedzi, więc tylko nieznacznie opuściła wzrok. Jednak wierzyła całym sercem, że one nigdy by ich nie zostawiły. Mężczyzna dalej kontynuował w tym czasie. - Sama widzisz? W każdym razie Golding nie stanowi dla nikogo zagrożenia pani premier. Nie musi się go pani obawiać. Znamy pani politykę i wierzę, że chce pani dobrze jednak mówiąc, że jesteśmy ludźmi obraża nas pani. My nimi nie jesteśmy. Urodziliśmy się kucykami i nimi umrzemy jednak to może zrozumieć tylko inny kucyk, więc pani nie winię. W każdym razie bez Goldinga organizacje przejmie Crystal a wtedy wszystko może się zmienić, dlatego też się o niego martwimy

- Ale przecież ona też jest kucykiem i jako człowiek nie wydaje się zła - nagle Snow złapała dłońmi za usta jakby nie chciała powiedzieć więcej. Nie mogła przecież powiedzieć, że Felicja Romanis, która kieruje New Medica to Crystal. Golding jej zaufał. Kierowca znów zmrużył oczy.

- Zła? Tego nie powiedziałem. Nigdy nam się nie ukazała ze złej strony. Chociaż... - stwierdził w lekkiej zadumie i lekko pokręcił głowa dalej jadąc. - Po prostu ma inne spojrzenie niż Golding a jego nam bardziej odpowiada. To też jeden z wielu powodów, dla których się o niego martwimy - powiedział jakby chciał skończyć ten temat. - Niedługo będziemy na miejscu - powiedział, gdy wyjechał poza miasto. Snow już nic nie powiedziała tylko spokojnie siedziała i było jej głupio, że to zaczęła.

 

Striding Rason/Jim Grayson

Mężczyzna zastanawiał się czy podjął słuszną decyzje chcąc jeszcze raz tego próbować zwłaszcza po jej słowach. Jednak musiał wiedzieć, z czym się mierzą, jeśli mają wygrać. Spoglądał jak ta wstała i do niego podeszła. Poczuł nagle jak jego oczy się zamykają. Poczuł również coś na czole. Nie zdążył jednak nic powiedzieć, bo zanim otworzył ust znów się znalazł na tym placu, co wtedy. Ponownie panowała noc i widział jak tajemnicza zakapturzona postać kładzie zawiniątko na schodach. Postanowił się skupić na jednej rzeczy a mianowicie na chwili, gdy Crystal zmieniła swą naturę. Ponownie znalazł się wieży gdzie ta opiekowała się sędziwym ogierem. Nagle jednak wybiegła z płaczem z pokoju, w którym wypoczywał ten ogier. A gdy już się oddaliła widział jak ze łzami w oczach się zatrzymała nad jakąś księgą. Wtedy poczuł coś jakby to tam kryła się odpowiedź. Chciał zobaczyć, co takiego było tam napisane. Jednak, gdy tylko zbliżył się bardziej do księgi strony zaczęły się nagle przewracać a obraz wokół niego stał się czarno biały i wszystko się zatrzymało.

 

- Podróż w czasie? - powiedział jakiś damski głos roznosząc się wszędzie wokół. - Nie widzę cię, ale wiem, że tu jesteś

- Crystal? - zapytał niepewnie nie wiedząc, co się dzieje. Czy to była część planu?

- Pytania i ciekawość - powiedział głos. - Nie, nie jestem nią. Wiedziała, że ktoś kiedyś będzie chciał poznać jej przeszłość, więc zostawiła pułapkę, w którą wpadłeś. Sprowadziła cię tutaj jakaś nieznana mi magia. Cóż chyba nie jesteś tu do końca osobiście, ale mogę chyba umieścić twój umysł w stanie stagnacji

- Cholera! - wrzasnął. - Jeśli mnie słyszysz to mnie wyciągnij stąd! - wrzasnął mając nadzieje, że Lüge go usłyszy.

- Nie wrzeszcz tak - powiedział ponownie głos. - Oczywiście, że cię słyszę jednak, co to za pomysł, że cię obudzę? Spójrz na to tak zaraz zaspokoisz swą ciekawość, bo te wspomnienie będzie dla ciebie trwać wiecznie - ponownie powiedział głos, gdy czas zaczął wokół zaczął jeszcze bardziej zwalniać. W czasie teraźniejszym z nosa Rasona poleciała krew a jego oczy szalały pod powiekami

 

 

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Natalia Romanova]
Pakty chaosu miały to do siebie, że żeby je przełamać, trzeba było je zwyczajnie zrealizować... Zwlekanie, doprowadzało tylko do tego że było to tylko coraz prostsze, bo rzeczywistość pękała wokół punktu kulminacyjnego, powodując podłamywanie się rzeczywistości i zrealizowanie postanowień. Wieczność była błogosławieństwem w tym wypadku, a czas zawsze działał na korzyść rozpadu czegokolwiek. Wszystko musiało kiedyś przeminąć, taka pozostawała natura wszechrzeczy, że entropia postępowała nieubłaganie na każdej możliwej powierzchni, że wszech otaczająca biel zaczęła pękać, gdy węzeł czasowy był przegryzany potężnymi szczękami wilczycy raz za razem zmieniając bieg wydarzeń. Cofając go do początku jego podróży... Musiał się nauczyć czego może dotknąć, by nie skończyć znowu z nią w jednym pomieszczeniu, by po raz kolejny spróbowała go uwięzić. Nie znała innego wyjścia, a jego ciałem się nie przejmowała. Wiedziała że nie jest człowiecze, by zginąć od zwyczajnego krwotoku... Materialna ona nawet nie spojrzała na niego, gdy jej ręce błądziły nad kartami zmieniając kolejne rzeczy. Liczył się przede wszystkim cel i czas w którym to zostanie zrealizowany,
Dawno nikt nie widział Lüge w jej prawdziwej postaci... Szarego wilka z rogami antylopy i skrzydłami orła ~ draconequusa tak mało chaotycznego w porównaniu do jej pana i władcy. Właśnie taka pokazała się przed jego oczami z słowami; "Wiedza po przez doświadczenie to jedyna droga dla ciebie. Nie daj się złapać po raz kolejny." Po czym połknęła go, by rzucić go na nowo w wir wydarzeń. Inaczej pomóc mu nie mogła... Nie mogła wpływać na jego decyzje z przyczyn charakteru tych działań. Prowadzenie za rękę nie wchodziło w grę...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Striding Rason/Jim Grayson

Mężczyzna czuł się zupełnie bezbronny, gdy wszystko coraz bardziej zwalniało. Czy taki miał być teraz jego los? Miał utknąć w niekończącej się spirali czasowej? W normalnym świecie mógł walczyć ze swym wrogiem jednak, co miał zrobić teraz? Nawet nie widział przeciwnika tylko słyszał jego głos. Jednak potem stało się coś jeszcze dziwniejszego o ile to w ogóle było możliwe. Teraz jeszcze pojawiło się jakieś monstrum podobne do wilka jednak z kawałkami ciała również innych zwierząt. Istna chimera można by rzecz. Dopiero, gdy usłyszał jej znajomy głos zaczął się domyślać, co to jest. Czyli to była prawdziwa forma Lüge? Był w kompletnym szoku widząc tego stwora  jednak nie zdążył nic zrobić, bo chwilę później został dosłownie pożarty przez stwora. Jednak ku jego zdziwieniu nie zginął tylko znów był na początku wydarzenia, które przeżywał. Jednak zanim cokolwiek zaczął robić najpierw pomyślał nad słowami, które przekazała mu Lüge. Jeśli dobrze zrozumiał to, co powiedziała miał uważać by po raz kolejny nie wpaść w te pułapkę a każdy taki błąd miał mu dawać wiedzę jak unikać tego typu pułapek.

 

Zaczął, więc ponownie przeżywać całe wspomnienie chodząc cały czas krokami Crystal. Jednak zastanawiał się jak ma unikać tej ostatniej pułapki. Był niemal pewny, że to w tej księdze kryła się odpowiedź. Rozmyślał teraz nad tym, co powiedział mu ten dziwny głos w chwili, gdy wpadł w pułapkę. Powiedział, że był pułapką zastawioną przez Crystal gdyby ktoś chciał zgłębić jej życie. Może to przez pośpiech w nią wpadł? Jeśli by zrobił to w innym czasie to być może mógłby zgłębić, co kryło się w księdze.

 

Czekał, więc na odpowiedni moment przeżywając znów chwilę życia Crystal i czekając na okazje. W końcu nadszedł czas, gdy Crystal miała znów zmienić swą naturę, czyli jej powrót do wieży i gdy ta oddała się medytacji, która miała wszystko zmienić. Wtedy też uznał, że nadszedł moment by zgłębić wiedzę w księdze. Jeśli miał racje pułapka była powiązana z jej przeszłym ja. Więc gdy wtedy zajrzał jej przeszłe wcielenie nie było skupione na niczym i wbrew sobie mogła uruchomić pułapkę tak by nikt nie zgłębił tajemnicy księgi. Jeśli jednak teraz jej myśli były skupione, na czym innym być może będzie mógł zajrzeć do księgi, gdy ta była zajęta. Ponownie podszedł niepewnie tym razem do księgi, która leżała na podłodze. Zbliżył do niej swój wzrok by przeczytać jej zawartość. Litery były zamazane i słabe, ale gdy się skupił mógł je odczytać.

 

 

Spoiler

Zasady natury mówią jasno każdego czas musi kiedyś przeminąć. To jest naturalna kolej rzeczy. Można jednak oszukać wszystko nawet naturę jednak nie każdemu jest to dane. Niewielu wie, że magiczne stworzenia takie jak jednorożce w chwili śmierci uwalniają potężny ładunek magii. Gdy odpowiednio się go pochwyci można zdobyć moc i wiedzę nieszczęśnika i w ten sposób stać się jego częścią. Tym samym również wydłużyć swoje życie. Długość  wydłużenia naszego życia będzie zależna od mocy, którą posiadał nieszczęśnik. Więc im potężniejsza ofiara tym osoba używająca zaklęcia staje się silniejsza.

 

 

Mężczyzna zmrużył oczy. Wtedy też sobie przypomniał chwilę, gdy Crystal wybiegła od tego jednorożca ze łzami w oczach. Zaczynał rozumieć. Ona chciała go zabić i zdobyć jego moc? Jednak coś tu nie miało sensu to zupełnie nie pasowało do natury, z którą się urodziła. Może chciała go zabić by stał się jej częścią i nigdy go w ten sposób nie stracić? Jednak, dlaczego potem się tak zmieniła? Dalej nie miało to sensu. Księga nic nie wyjaśniła. Może kolejne strony mogły dać odpowiedź? Nie tracąc czasu zaczął je szybko zgłębiać i wtedy dopiero natknął się na wpis zapisany niepewnie i bardzo małym pismem.

 

 

Spoiler

Byłem w błędzie. Wszystko ma swoje konsekwencje a igranie z naturą jeszcze większe. Coś, co nigdy nie powinno być rozłączone takie się staje. Serce staje się podzielone, jeśli zignorujemy sygnały będzie tylko gorzej. Istnieje jednak nadzieja. Jeśli zareagujemy odpowiednio szybko możemy zdołać zatrzymać to, co się zrodziło po użyciu zaklęcia. Jednak uważaj, gdy się na to zdecydujesz, bo jeśli źle to rozegrasz to, co zrodziło się tamtego dnia przejmie nad tobą panowanie... 

 

 

Zapis został przerwany w najciekawszym momencie wręcz wyrwany przez kogoś to wszystko na wszystko, co tu zobaczył mężczyzna delikatnie zmrużył oczy. Czyli więc Crystal w obecnym momencie w, którym on obecnie był próbowała zatrzymać to coś, co się w niej zrodziło, gdy użyła tego zaklęcia? Przynajmniej tak mu się wydawało. A tamte kucyki po zmianie natury zabijała by przedłużyć własne życie? Patrząc na ilość jej ofiar mógł się domyślić, że mogła żyć jeszcze setki lat. Pytanie brzmiało jak duża była teraz jej moc skoro skradła ją tylu kucykom w czasie, gdy ich zabijała. Kolejnym pytaniem było, co stało się wtedy z dawną Crystal skoro ta nowa forma panowała nad ciałem? Czy już na zawsze przepadła? W chwili, gdy nad tym rozmyślał zobaczył znowu widok jak Crystal budzi się z transu jednak nie ta dawna a ta, którą znają w czasie obecnym. Chyba wiedział już wystarczająco dużo już mógł wyjść z tego transu. Jednak nie wiedział, co teraz zrobić z tą wiedzą. Jedyne, czego się dowiedział to, że ich przeciwnik jest jeszcze gorszy niż przypuszczał.

Edytowano przez Magus
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Natalia Romanova]
Rason na samą myśl że już wie wszytko, mógł poczuć że słabnie, a świat wokół niego się zapada, gdy jego ciało oddalało się od niego... Mógł się dowiedzieć w pierwszej chwili po wybudzeniu, że jego ciało okala zimny już pot, a każdy ruch gałki ocznej stanowiło niemałe wyzwanie... Wszystko co go spotkało mogło się okazać tylko koszmarem, ale zaprzeczała to kobieta przekładające karty... Czy ona faktycznie mogła być tym demonem ze snu?
- Widzisz już, dlaczego nie mogłam podjąć tej podróży sama... - Uśmiechnęła się, rzucając mu rolkę ręcznika papierowego, by móc wytrzeć sobie nos. - Zadowolony z tego? - Odłożyła karty i z żywym zainteresowaniem spoglądała na niego. Nie myślała nad tym czego się dowiedziała ~ to już dawno stało się oczywistością, tylko co on z tym tak naprawdę zrobi. Czy mogli z nią wygrać? W teorii trzeba było ją uśmiercić, a jak wstanie jakimś cudem ~ zrobić to jeszcze raz, aż pozbędzie się wszystkich żyć, które zagarnęła wbrew wszelkiej naturze...

Przy tym wynaturzeniu ~ ona sama wydawała się normalna. Pytanie miała aż jedno... Skoro obserwowali jej Yin... to gdzie podziała się Yang, skoro sama Lüge mogła uwolnić swoje pokłady zniszczenia, by zmienić ten świat w widoczny sposób. Wszystko powinno się równoważyć. Czy tak też musiało być w tym wypadku?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Striding Rason/Jim Grayson

Mężczyzna był całkowicie zdezorientowany, gdy ponownie otworzył oczy. Wszystko, co widział było takie prawdziwe a teraz był tutaj. Nie wiedział sam, co już jest rzeczywistością a co fikcją. Wszystko to strasznie mu pomieszało w głowie. To, co tam przeżył było takie prawdziwe. Widział wiele aż nazbyt wiele i nie mógł teraz doprowadzić do porządku swych myśli. Nagle jednak usłyszał znajomy głos i zobaczył jak w jego kierunku leciała rolka papieru, którą natychmiast złapał. Jednak nadal był tym wszystkim zdezorientowany. Przecież tam też ją słyszał i widział a jednak była czymś zupełnie innym nie zwykłą kobietą, jaką widział obecnie. Tamten potwór miał jej głos, więc jak to było możliwe, że teraz wyglądała jak człowiek? Sam nie wiedział już, co o tym wszystkim myśleć. Urwał kawałek papieru i zaczął wycierać sobie natychmiast nos dalej milcząc i zbierając myśli na temat tego, co zobaczył.

 

- Nie wiem, co myśleć - powiedział w końcu, ale słabo wycierając dalej nos. Jego głos brzmiał jakby zaschło mu z tego wszystkiego w gardle. - Sam nie jestem święty, ale mam pewne zasady jednak ona... - mówił jakby starał się zebrać myśli. - Ja czułem to wszystko, gdy szedłem jej śladem. Nie ma w niej miłości, współczucia czy przyjaźni - powiedział kręcąc głową. - Nie obchodzi jej niczyi los. Tylko ona się liczy. Ona i jej ambicje i dla nich jest gotowa poświęcić wszystko i wszystkich - mówił dalej z trudem. - Na dodatek, jeśli odzyska dawną postać będzie potężna bardzo potężna. Kto ją wtedy zatrzyma? Księżniczki gdzieś zniknęły a nikt poza nami nie wie, kim jest tak naprawdę Felicja Romanis - nagle lekko zmarszczył brwi. - Jednak nie zawsze tak było według tego, co widziałem kiedyś była inna, dlaczego więc użyła tego zaklęcia na tym sędziwym ogierze? Co jej strzeliło do głowy? - nagle jego wzrok skierował się na Lüge. - Myślisz, że jej dawna natura całkiem w niej zniknęła? Czy to, z czym mamy obecnie do czynienia jest tym samym porzuconym kucykiem na schodach sierocińca? - spytał niepewnie. Celowo na razie nie wspominał o postaci, którą przybrała w tamtym świcie by wyciągnąć go z pułapki Crystal. Na to przyjdzie jeszcze czas.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Anna Kowalska]
- Nie znacie Goldinga wcale... - stwierdziła jednoznacznie, odchylając się w siedzeniu bardzo swobodnie, a w jej głosie brzmiało niezaprzeczalne samozadowolenie.
- Nikt nie próbował z was wyrwać go z jego snu. Prawda? - Uśmiechnęła się krzykliwie do kierowcy... Liczyła na jego emocjonalną reakcje... Oj bardzo liczyła. To była kolejna gra w którą tak dawno nie grała, a w tamtej chwili miała okazję. Sprawdzić czy nadal to potrafi.
- Wszyscy brnęliście w niego, za nim. Słychać to w waszych głosach - zamilkła na moment by zaatakować z dwojoną siłą. - Sami braliście od niego wszystko, ale mu nie potrafiliście pomóc, gdy wszystkich zbywał.  Nie mylę się. - Spojrzała na nich przez swój komputerowy wzrok. Brała z niego niewyobrażalne ilości danych. Brakowało w nich jednak emocji. Bez nich pozostawały tylko cyferkami, a znaczącą rolę grała tu intuicja spalająca w informacje każdy skok temperatury i oddech.

 

[Natalia Romanova]
- Nie myśl... Czuj i działaj... - rzuciła, nawet na niego nie patrząc, gdy tasowała karty, zanim nie wylądowały w czarnym worku, a potem na jej szyi.

- Nie jesteś z chaosu przypadkiem? - Uniosła pytająco brew i zaczęła odpowiadać na swoje pytanie na jakże swój wyjątkowy sposób. - Twoje wybory nie mogą być złe, gdy nie posiadają zasad. Liczy się tylko serce i to co poczniesz. Nic więcej. - Wzruszyła ramionami, wstając, by udać się w jego kierunku, by dotknąć jego piersi swoją dłonią.
- Nie da się zabić swej złej natury... Ja jestem tego przykładem - wskazała na siebie, ale tylko na moment bo dalej chciała czuć pod swoimi palcami jego serce. - Czemu nie miałoby być tak z tą dobrą? Karmiąc dane wilki wewnątrz siebie, stajemy się tacy jak one. Tacy jacy chcemy być, gdy te głodne w tym czasie podupadają... - Rzuciła nawiązując do swojego pochodzenia. - Nie wiem na jakiej zasadzie to działa u niej, ale może równie dobrze być za późno na cokolwiek. - Pokręciła głową. Miała nadzieję że nie będzie chciał jej ratować. Jak niby mieli to by zrobić?

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Striding Rason/Jim Grayson

- Dawniej w Equestrii mieli metody na takie przypadki a zwały się one elementami harmonii - powiedział w jej kierunku spoglądając na nią kątem oka. Pomimo że czasem go irytowała to miała racje był teraz związany z chaosem naprawdę i nic tego nie zmieniało. Sprawa, którą jeszcze nie tak dawno ujrzał nadal nie dawała mu spokoju być może, dlatego że niezbyt znał się na samej magii i to wszystko go strasznie męczyło. - Ja jednak nie jestem księżniczkami czy elementem by kogoś tu nawracać. Robię tylko, co należy - stwierdził dosyć ponurym głosem i lekko mrużąc oczy.

 

- Jednak głupi ruch w tej rozgrywce oznacza śmierć lub coś gorszego - odrzekł z lekkim zamyśleniem. - Z tego, co wiemy mamy do czynienia z kilkusetletnią klaczą o sporej mocy i wiedzy. Na dodatek nadal nie znamy do końca właściwości zaklęcia, które sprawiło, że stała się taka jak obecnie. Reasumując wiemy, że mamy do czynienia z osobą bez skrupułów z ogromnymi możliwościami a na dodatek ma jeszcze róg wyjątkowo wrednego jednorożca, który jak sądzę nie służy jej, jako ozdoba. Powinniśmy coś zaplanować jednak obecnie atak nie jest dobrym pomysłem, gdy jest z tą całą minister. Najlepiej byłoby coś zrobić gdyby była sama jednak jak do tej pory z tego, co zauważyłem za każdym razem zdołała uratować siebie, gdy ją atakowałaś zupełnie jakby miała własnego tarota, który ją ostrzega o twoich ruchach. Więc masz może jakiś plan? - spytał zaciekawiony.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Natalia

Trudno było stwierdzić co tak naprawdę myślała Natalia podczas tej podróży, bo raczej się nie odzywała. Kiedy jednak padło oskarżenie skierowane w Snow, która przecież nie zrobiła absolutnie niczego za co można by ją potępiać, premier po prostu w ciszy zacisnęła rękę na jej dłoni. Mimo iż Natalia była główną realizatorką projektu rejestracji nie odezwała się, nie chcąc wszczynać żadnych niepotrzebnych kłótni. Przez lata opanowała chęci odpowiadania na zaczepki, bo nie było to godne jej stanowisku. Poza tym przepełniało ją, teraz bardziej niż kiedykolwiek, poczucie słuszności własnych działań. Wiedziała też, że prędzej czy później zauważą to inni. Im dłużej słuchała słów kierowcy tym jej uścisk na ręce Snow robił się delikatniejszy, aż w końcu zmienił się praktycznie w jedynie lekkie ocieranie się palcami o jej rękaw. Wciąż jednak milczała, chociaż wydawała się w pewnym sensie spochmurnieć. Chwilę później jej nastrój zmienił się na tyle błyskawicznie, że i tak Snow nie mogła się temu głębiej przyjrzeć. Niebiesko-zielone oczy Natalii powędrowały od młodej krawcowej do mężczyzny z przodu. Crystal? Nie miała pojęcia dlaczego, ale to imię wydawało jej się jakoś nieprzyjemne. Musiała być jednak kimś ważnym skoro ewidentnie była kimś w rodzaju autorytetu w większej grupie. Organizacji. Dokładnie tak jak Golding, co było oczywiste biorąc pod uwagę już sam sposób ich dojazdu na miejsce. Wysoce zastanawiające, będzie musiała zainteresować się tym po spotkaniu z nim.

Sama od siebie postanowiła dodać tylko parę słów.

- Starajcie się nie odrzucać swoich wartości. W ten sposób z biegiem czasu upodobnicie się do ludzi - brzmiała bardzo, bardzo łagodnie. Musiał wiedzieć o co jej chodzi. Kucyki w swojej naturze miały empatię, otwartość i przede wszystkim odwagę w bronieniu własnych przekonań. Dziś coraz mniej odróżniało ich od ludzi, gniew był codziennością, chłód metodą obrony, a zabójstwa i matactwa nie były już czymś niewyobrażalnym. Traciły wszystko, czego nauczyły się przez lata w Equestrii i nic nie bolało jej tak mocno jak to. Nie było to jednak czymś nie do naprawienia.

Rozmowa była już praktycznie zakończona, Anna zdecydowała się jednak dorzucić własne trzy grosze. Westchnęła w myśli. Nie mogła spodziewać się niczego innego i wiedziała też, że próby przekonania jej do nieprowokowania tej dwójki nie mają i tak żadnego sensu. Spojrzała jednak na nią z trochę zrezygnowaną dezaprobatą, pokazując po prostu, że nie podoba jej się ten pomysł. Zrobi z tym co zechce, jak zawsze.

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...