Skocz do zawartości

Ostatnie Starcie [Human&Pony] [Trzecia część trylogii Wojny]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

Budynek korporacji New Medica Polska

- Niezły zmysł obserwacji - stwierdził nagle się zatrzymując i marszcząc brwi znów na nią spoglądając dobrą chwilę. - To prawda nie muszę jednakże od czasu, gdy panna Felicja Romanis ogłosiła swój program przychodzą do nas chmary ludzi, którzy chcą spróbować swych sił w naszej korporacji. Jak wiesz do tej pory nie zatrudnialiśmy dawnych Equestrian - powiedział jakby w głębokim zastanowieniu. Jakby nad czymś rozmyślał. - Więc nie miałem za bardzo z wami do czynienia. Nie myśl jednak, że jestem rasistą - powiedział jakby odganiając te słowa od siebie dłonią. - Jednak pierwszy raz spotykam kucyka, który tak spokojnie podchodzi do wszystkiego - powiedział delikatnie mrużąc oczy. - Z tego, co wiem to zwykle byłyście uśmiechnięte i takie tam a ty swym zachowaniem odbiegasz od tego schematu - powiedział spokojnie. Wiedząc, że to nie prawda sam był w końcu kiedyś kucykiem, ale nie mogło się nic wydać na temat prawdziwej struktury organizacji, bo zapłaciłby za to głową. - Jeśli zaspokoiłem twą ciekawość możemy iść dalej?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

[Cirilla]
Siedziała cicho na polanie patrząc na niebo.  Padało a ona była cała mokra, ale, lubiła deszcz. Nawet bardzo. Był taki orzeźwiający. Uświadamiał ją, że żyje, że nadal jest istotą, która czuje, chociaż coś. Uśmiechnęła się lekko. Nic nie mogło zepsuć tego dnia.
***
- Tak. - powiedziała, po czym ruszyła dalej. - Po prostu w dawnym życiu nie przebywałam zbyt wiele z innymi. Raczej wiodłam życie samotnie, w ciągłej podróży. Nie zatrzymywałam się nigdzie zbyt długo. - wyjaśniła. Bo tak było. Nigdy nie czuła potrzeby przebywania z innymi. Po prostu robiła to, co ją interesowało i nie patrzyła na innych.

Edytowano przez Clocky
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Budynek korporacji New Medica Polska

- Rozumiem - odparł mężczyzna jakby myśląc nad tym, co usłyszał. A więc to taki rodzaj kucyka? Zdarzało się to czasem w Equestrii. - Czyli jednak nie wszystkie byłyście takie towarzyskie jak się o was się mówi - odparł jednak nie czekał na odpowiedź prowadząc dziewczynę do windy. Gdy tylko się tam znaleźli znów oparł się o ścianę czekając aż dojadą. Tym razem winda zatrzymała się na piętrze pierwszym. Nie wyglądało to już na pomieszczenia dla laboratoryjne. Przypominało nieco parking jednak wokół było kilka par drzwi. Mężczyzna dalej szedł w milczeniu jakby już na nic nie zwracając uwagi. W miarę, gdy wchodzili głębiej można było usłyszeć różne głosy zarówno męskie jak i damskie.

 

- Widziałeś coś na kamerach? - spytał damski głos.

- Nic nowego - odpowiedział męski. Idąc dalej można było usłyszeć kolejne głosy z innych pomieszczeń jednak niewiele raczej mówiły. W końcu mężczyzna stanął pod jednym z pomieszczeń i nagle nacisnął za klamkę. W pomieszczeniu był jeden mężczyzna. Całe pomieszczenie było salą treningową łatwo można było to ocenić po znajdujących się tu rzeczach. Mężczyzna, który tu przebywał był dobrze zbudowany można było to łatwo ocenić po jego rękach. Aktualnie było je dobrze widać, bo miał na sobie podkoszulkę. Uderzał właśnie w worek treningowy nie zwracając na nic uwagi. Jego włosy były naturalnej długości, oczy piwne i był raczej przeciętnego wzrostu. Twarz raczej była przeciętna. Ani nie był jakiś niesamowicie przystojny ani odpychając po prostu normalny. Mężczyzna, który do tej pory szedł z dziewczyną powoli się do niego skierował.

 

- Jak widzę nie odpoczywasz jak zwykle - stwierdził w jego kierunku a ten nagle  przestał uderzać w worek i spojrzał na mężczyznę.

- Coś nie tak? - spytał kierując się do ławki gdzie leżała góra jego munduru. Nawet nie zwracając uwagi na dziewczynę.

- W pewnym sensie. Mamy zatrudnić nową osobę uznałem, że możecie współpracować. Wciąż jeszcze ci nikogo nie przydzieliliśmy - mężczyzna skierował wzrok na dziewczynę jakby lekko ponuro i nagle znów zaczął patrzeć na swój mundur.

- Radzę sobie nie potrzebuje nikogo do pomocy - stwierdził nie podnosząc wzroku.

- To nie była prośba, lecz rozkaz - powiedział ponuro i nagle schylił lekko głowę tak by tylko on słyszał. - Nie jest standardowo zatrudniona ktoś musi mieć na nią oko rozumiesz?  - Mężczyzna lekko westchnął i nagle podniósł głowę by spojrzeć na dziewczynę a następnie do niej podejść i wyciągnąć do niej dłoń.

- Więc będziemy pracować razem - odpowiedział spokojnie lekko mrużąc oczy. - Krzysztof a jak mam zwracać się do ciebie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Cirilla]
Postanowiła przejść się w głąb miasta by kupić jakiś chleb. Marzył jej się taki ciepły, wyjęty prosto z pieca. Wzięła sakwę z pieniędzmi ruszyła w stronę miasta zadowolona. Co z tego, że padało. To dodawało uroku temu dniu.
***
Dziewczyna wymusiła na sobie uśmiech. Po chwili spojrzała na jego dłoń. Wyciągnął ją do niej, ale nie do końca rozumiała, o co chodzi. Zastanowiła się chwilę. Trwało to kilka minut. Już wiedziała. To rodzaj ludzkiego przywitania. Uścisnęła jego dłoń jednak nadal patrzyła na podłogę.
- Cirilla, ale z czasem może pozwolę mówić ci do mnie Ciri. - odpowiedziała. Nie ufała mu jeszcze. Tak na prawdę nic o nim nie wiedziała, no może tylko tyle, że nazywa się Krzysztof, i jest no, dosyć silny. Była ciekawa, kiedy dadzą jej się wykazać i że nie będą mieli nic przeciwko mieczom.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Budynek korporacji New Medica Polska

W czasie, gdy tamta dwójka rozmawiała ich przełożony nagle usłyszał swój telefon w kieszeni. Na chwilę oddalił się z zasięgu ich rozmowy by sprawdzić wiadomość w telefonie. Wiadomość pochodziła od kobiety, która wcześniej badała krew dziewczyny. Ku jego zdziwieniu wyniki były pozytywne. Czyli jednak była kucykiem? To załatwia pierwszą kwestię. Pozostał problem jednak tego jak do nich trafiła. W końcu w korporacji głównie pracowały ukrywające się kucyki a ta była zarejestrowana. Cóż miał nadzieje, że Sword Fortress sobie poradzi. W końcu szkolił się na gwardzistę to powinien dać radę. Powoli znów się zaczął do nich kierować. W międzyczasie Krzysztof chwilę obserwował dziewczynę by w końcu zabrać dłoń.

 

- Rozumiem Cirilla - powiedział spokojnie. - Mam, więc nadzieje, że zdołamy się porozumieć i dobrze współpracować

- Też mam taką nadzieje - odpowiedział nagle przełożony, który do nich dołączył. - Panno Cirill wszystko wygląda jak należy. Myślę, że na razie to tyle z naszej strony. Może pani przyjść jutro o godzinie 8 wtedy przygotujemy dla pani mundur i umowę i będzie mogła pani zacząć natychmiast - Krzysztof tylko wzruszył ramionami i powoli znów wrócił do miejsca gdzie zostawił mundur. - Więc czy wszystko pani odpowiada? - spytał przełożony.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Cirilla]
Zapach...
I deszcz...
I wiatr...
I groźby.
Czerwona nić przeznaczenia prowadzi do...
***
- Tak. - powiedziała. Po chwili poprosiła o odprowadzenie do wyjścia. Całą drogę szła w milczeniu patrząc na ziemię. Potem pożegnała się i wyszła. Znalazła się na dworzu. Ruszyła w stronę domu. Gdy tam była spojrzała na siebie w lustrze. Kiedyś ktoś nazwał ją potworem, nadal nim była? W końcu była nie brzydka, przynajmniej tak uważała. Poszła do łazienki i po zdjęciu z siebie ubrań weszła pod prysznic. Odkręciła ciepłą wodę, która spływała po niej. Prysznic uspokoił ją. Podczas gdy krople po niej płynęły ona cicho śpiewała pieśń, którą niegdyś napisał Bell. Bardzo ją lubiła...

Obudziła się o szóstej. Wstała z łóżka i ruszyła się przygotować. Uczesała się w kok, który przepięła kijkiem z wiszącą sakurą i niewielką pandą. Potem zjadła śniadanie. A gdy był odpowiedni czas, wyszła. Niedługo potem była pod budynkiem miejsca gdzie miała pracować. Weszła przez drzwi a następnie skierowała się do recepcji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Budynek korporacji New Medica Polska

Do budynku, jak co dzień wchodzili pracownicy widać, że zajęci własnymi myślami. Pozornie nic ich nie różniło od zwykłych ludzi. Wszyscy w końcu ubrani w typowe stroje jednak nie tak bardzo przeciętne, bo zwykle były to garnitury czy jakieś galowe stroje u kobiet. Ciężko było właściwie się dowiedzieć, czym się, kto zajmował zanim nie przebrali się w swoje typowe robocze stroje. Nic nie było wręcz w stanie zdradzić, jaki był prawdziwy cel korporacji New Medica. Nikt nie wiedział, kim tak naprawdę są tutejsi pracownicy. W samej recepcji siedziała ta sama kobieta, co wczoraj przeprowadzała rozmowę z Cirill. Ponownie wpatrzona w ekran laptopa. Nim jednak dziewczyna zdążyła o cokolwiek ją zapytać mogła poczuć czyjąś dłoń na swym ramieniu. To był Krzysztof, którego wczoraj poznała przynajmniej ona znała go pod tym imieniem.

 

- Chodź zaprowadzę cię gdzie trzeba - odparł takim tonem jakby nie miał ochoty o tym dyskutować i nie chciał słyszeć też odmowy. Aktualnie ubrany był w czarną kurtę z naszywką New Medica na ramieniu. Ciemne spodnie i terenowe ciemne buty. Zaś na głowie miał czapkę z daszkiem również w czarnej barwie, na której było logo firmy. Przy jednym z jego boków była pałka teleskopowa zaś drugim można było zauważyć kaburę a w niej pistolet. Jako ochroniarz miał oczywiście na niego pozwolenie. Jego wzrok nadal natomiast pozostawał ponury. Nawet nie czekał na reakcje dziewczyny tylko odwrócił się na pięcie i powoli ruszył.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Cirilla]
A... Ehhh... Jak ten wiersz dalej szedł?
Bell na pewno by wiedział, ale... Nie ma go przy mnie, włóczy się gdzieś. Po  miastach, po wsiach, racząc wszystkich swoją piękną muzyką.
***
Szybki był, to trzeba było mu przyznać. Szybko przejechała wzrokiem po nim I znów wbiła wzrok w stały punkt, podłogę. Po chwili obróciła się jak on na pięcie. Idąc poprawiła pas z mieczami, który miała przewieszony przez ramię. Pochwy na miecze znajdowały się na jej plecach, w ten sposób łatwo było je wyjąć. Miało to podobną konstrukcję do kołczanu. Cały wczorajszy wieczór dopasowywała pas do nowego ciała. Na szyi miała wisior z głową wilka. Coś, co przypominało o pracy, którą kiedyś wypełniała tak wiernie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Budynek korporacji New Medica Polska

Mężczyzna nie powiedział ani słowa, gdy prowadził dziewczynę w pewnym momencie się jednak zatrzymał przed windą. Spokojnie nacisnął guzik by wezwać ją na piętro jednak nawet się nie odwracał w kierunku dziewczyny. Widać było, że ten nie obserwował jej tak jak ich przełożony ostatnio. Gdy tylko winda dojechała powoli do niej wszedł do środka prowadząc dziewczynę za sobą. Wewnątrz spokojnie oparł się o ścianę i dopiero w windzie spojrzał na dziewczynę swoim ponurym wzrokiem. Jego wzrok na chwilę skupił się na bliźnie dziewczyny a potem na dłuższą chwilę na mieczach.

 

- To nie jest dobry pomysł - odrzekł jakby od niechcenia. - Jeśli sądzisz, że praca tutaj jest jak w jakimś filmie akcji to muszę cię rozczarować - powiedział lekko ziewając. - Równie dobrze możemy mieć pracę przy monitoringu i te zabawki ci się nie przydadzą. Poza tym w obecnym świecie broń biała jest dalece nieskuteczna. Kolejną sprawą jest to, że nawet, gdy dochodzi do walki to unikamy raczej robienia krzywdy - odrzekł wyciągając pistolet z kabury a następnie wyjął z niego magazynek. Z wnętrza magazynka wysypał dość dziwne naboje na dłoń. - Pociski nasenne unikamy używania ostrej amunicji - stwierdził znów ładując nimi pistolet. - New Medica ma pewną reputacje i raczej nie szkolimy tu zabójców i staramy się działać zgodnie z prawem - powiedział lekko mrużąc oczy. - A tak poza tym, jaka historia kryje się za twoją blizną?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Cirilla]
Znajome, delikatne dźwięki głaskały jej uszy. Siedziała oparta o drzewo, a Bell siedział obok niej wygrywając na lutni jedną ze swoich pieśni. Lubiła ją. Nie, lubiła każdy dźwięk, który wyszedł z pod strun lutni ogiera. A może... Lubiła jego samego?
***
Wysłuchała tego, co miał jej do powiedzenia. Nie zgadzała się z jego teorią, ale każdy myślał inaczej. Te miecze nie były tylko bronią, były jej historią, która już trochę się ciągnęła. Raz była ckliwa innym razem brutalna, taka, po której chce się tylko wymiotować. Cóż... Pytanie o bliznę nieco zbiło ją z toku, lecz jeśli miała pracować z Krzysztofem, to pewnie miło by mu było gdyby jego partnerka odpowiadała.
- Mantikora Cesarska. Nie wiem czy coś ci to mówi, mogę wyjaśnić, jeśli nie. - powiedziała. - I opowiedzieć jak to było. - dodała.

Edytowano przez Clocky
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Budynek korporacji New Medica Polska

Mężczyzna tylko wzruszył ramionami na odpowiedź Cirill. Jednak w myśli zaczął sobie rozmyślać nad tym, co usłyszał. A więc miała do czynienia z takimi monstrami? Na gwardzistkę nie wyglądała. To na pewno nie to. Najwyraźniej była swego rodzaju poszukiwaczką przygód. Sporo wiedział o mantikorach czy innych tego typu stworzeniach. Musiał się nauczyć o nich tego wymagała wiedza gwardzisty na wypadek ataku tych stworzeń. Prawdą było, że właściwie skończył akademie a gdy miał dołączyć do gwardii stało się właśnie to, co widać teraz. Dlatego też był taki ponury. Zawsze miał szacunek do Goldinga, jako że ten był już gwardzistą starszego stopnia a on dopiero miał nim zostać. Jednak zamiast się od niego uczyć tkwi w Polsce i musi zajmować się tutejszymi sprawami. Co zrobić jednak? Rozkaz to rozkaz.

 

 

W tej samej chwili winda stanęła na ostatnim piętrze a drzwi stanęły otworem. Mężczyzna wyszedł z niej bez słowa jednak na chwilę spojrzał na dziewczynę pokazując jej wzrokiem by szła za nim. Miejsce, w którym byli przypominało piękny drewniany pokój wokół były tylko 2 duże okna na ścianach a na środku piętrzył się miękki dywan. Na samym końcu tego miejsca były duże szklane drzwi. Mężczyzna zaczął się ku nim kierować i powoli je otworzył. Wewnątrz przy biurku siedział ich tutejszy przełożony, który najwyraźniej na nich czekał. Spojrzał na Krzysztofa a potem na dziewczynę. Na chwilę zmrużył oczy widząc jej broń jednak nic nie powiedział o tym.

 

 

- Witaj Cirilli. Cieszę się, że Krzysztof cię przyprowadził. Proszę usiądź - powiedział pokazując dłonią na krzesło przed nim a Krzysztof skierował się pod ścianę. - Musisz podpisać ostatnie dokumenty nim zaczniesz pracę - powiedział wskazując na dokumenty na biurku i długopis przy nich. - Gdy się z tym uporamy Krzysztof pokaże ci gdzie jest damska szatnia byś mogła się przebrać i wziąć swoje wyposażenie, które na ciebie czeka - powiedział z uśmiechem. - Mam nadzieje, że nie odtrąca cię charakter partnera wiem, że łatwy nie jest - Krzysztof tylko wzruszył ramionami odwracając głowę na bok jakby wcale go to nie interesowało.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

No i co? - powiedziała wyprowadzając ostatni cios - Myślałeś że mnie zabijesz? - Jej głos był pełny drwiny - Ha, i to był właśnie twój problem. Myśl jest zbyt daleko od czynu. - Normalnie nie mówiła do siebie siedząc przed komputerem ale czasami wychodziło to na wierzch zwłaszcza w sytuacjach 

pełnych akcji i emocji. Nagle z tego stanu wyrwał ją dźwięk przychodzącej wiadomości na adres e-mail, jako że miała chwilę czasu zanim jej przeciwnik się odrodzi postanowiła dać upust narastającej ciekawości i sprawdzić co to takiego. Szybko otworzyła temat napisany pogrubioną czcionka by zobaczyć to co jest napisane w tej niezbyt dużej zawartości:

Spoiler

 

Witaj Fire Wing. 

Krótko i na temat. Oferuje pracę w twoim zawodzie w miłym choć trochę zimnym otoczeniu gdzie nie ma ani jednego kuca - Zainteresowana? Jeśli tak podążaj za instrukcjami podanymi poniżej. 

 


 

 

Wyglądało na to że w jej życiu zajdzie jakaś zmiana - oczywiście pod warunkiem że się zgodzi i zaufa tej strasznie lakonicznej wiadomości... Musiała by tylko pojechać na Greenlandię by sprawdzić czy ta oferta przypadnie jej do gustu jednak była pełna optymizmu. Co może być lepszego od pracy którą wykonuje już prawie jedną trzecią życia i towarzystwa złożonego tylko z prawdziwych ludzi? W tej chwili odpowiedz dla niej była jasna: Wchodzę w to. 

 

Edytowano przez Shey
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedna z baz organizacji gdzieś w Europie

Mężczyzna kierował się w milczeniu przed siebie. Tylko on dobrze wiedział, w jakim celu. W międzyczasie udało się namierzyć dokładny sygnał miejsca, z którego wysłano wiadomość. Teraz musiał przekonać się na własne oczy czy to prawda i ta kobieta nie stanowi już zagrożenia. Jakoś nie mógł w to uwierzyć. Takie osoby sobie od tak nie odpuszczają. Najlepiej byłoby tam od razu polecieć jakimś samolotem bojowym niestety Polska, jako kraj nie wpuściłaby ich na swoje granice. Zanim by dolecieli zostaliby najpewniej zestrzeleni. Pozostało rozegrać mu to inaczej. Po długiej wędrówce w końcu się zatrzymał gdzieś w garażu gdzie poza nim było 5 ludzi w mundurach ochrony.

 

- Jesteś tego pewny? - spytał jeden z nich spoglądając na niego.

- Absolutnie. Może wydawać się to absurdalne, ale ja wiem, że nadal stanowi zagrożenie - powiedział marszcząc brwi. Na co jego rozmówca lekko westchnął.

- Dobrze skoro jesteś tak przekonany niech tak będzie - powiedział powoli kierując się do dużego samochodu a za nim reszta ochroniarzy. - Za nie całą godzinę mamy samolot

- Cieszę się - odparł spokojnie

- Tylko nie zrób czegoś głupiego rozumiesz? Jedziemy tylko się upewnić, że nie stanowi zagrożenia. Jeśli będzie je stanowić dopiero wtedy coś zrobimy

- Jasne jasne - znam zasady odparł znużonym głosem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

[Natalia Romanova]

- Nie wiem... Po prostu nie wiem ~ przytłacza mnie to czego nie widzę i nie mogę się dowiedzieć. Daj czasu chodź odrobinę... - Spojrzała na niego, a w jej wzroku widniała niewytłumaczalna słabość. Niepodobna do jej wcześniejszego zachowanie, gdy miała wszystko pod kontrolą. Miała w sobie coś ze zwierzęcia w spojrzeniu. Strach przed panem, jakim był dla niej los. Bała się wyjść z własnej klatki, by nie ingerować w rzeczywistość swoimi ruchami, jak gdyby nie wierzyła że może zatrzymać to domino, które zostało ruszone i waliło się błyskawicznie, by zerwać właśnie jej więź z życiem.

- Na bankiecie jest... Zresztą sam zobacz... - Włączyła telewizor. - Muszę oprzytomnieć - stwierdziła, po czym zaczęła mruczeć pod nosem na tyle niewyraźnie że można było z tego zrozumieć pojedyncze słowa - po tym co zobaczyłam inaczej się nie ruszę stąd na krok. Muszę uspokoić własne wilki zanim zacznę tresować czyjeś. - Minęła go idąc do własnego pokoju. Sama musiała się umyć...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stridng Rason/Jim Grayson

Mężczyzna zmrużył oczy słysząc ją. Nic z tego nie rozumiał do końca. Jeszcze nie dawno była z wszelkimi planami o krok do przodu a teraz? Sam nie widział, co o tym myśleć. Po tym, co między nimi zaszło ostatniej nocy zachowywała się jakoś inaczej wręcz dziwnie. Jakby utraciła całą niedawną motywacje do działania.  Obrócił wzrok w kierunku telewizora by ujrzeć tam swą niedawną pracodawczynię. A więc była w Polsce na jakimś bankiecie? Dziwna sytuacja nie przypominał nic sobie by gdzie mówiono by miała tu przyjeżdżać w jakichś sprawach biznesowych jakby pojawiła się tu zupełnie niezapowiedziane. A więc, po co to powitanie? Zresztą nieważne dopóki to wszystko trwało nie stanowiła dla nich zagrożenia na czas tego powitania. Nagle znów zmrużył oczy spoglądając na kobietę.

 

- Co ci jest? - spytał kierując się kawałek w stronę jej pokoju jednak zatrzymał się przed wejściem. - Jeszcze nie dawno nie mogłaś oderwać się od kart by nie zrobić jej jakiegoś numeru teraz, gdy masz ją naprawdę blisko i stanowi realne zagrożenie nawet się nie mieszasz. Sądzisz, że ona tu przyjechała na bankiet? - spytał z niedowierzaniem lekko kręcąc głową. - Co ci się porobiło? Masz aż takiego kaca, że nic cię nie interesuje? - spytał marszcząc brwi ze zdenerwowania

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Natalia Romanova]

- Jestem zdesperowana! Karty traktują tylko o przeszłości wokoło, brak w nich przyszłości. Mnie w niej nie ma. Nie rozumiesz tego?! Ja już jestem martwa nie ważne co zrobię! - Głos się jej złamał jak jakiemuś dziecku, któremu zabrano ulubioną zabawkę. - Nie mam na nic wpływu... - Ton jej jednak już nie był stonowany jak dotychczas. Ona krzyczała jak nigdy wcześniej przy nikim ~ zdesperowana, uwalniając z siebie całe napięcie. To właśnie odezwało się jej człowieczeństwo.

Lüge zaczynało być wszystko jedno. Mogła zginąć z powodu własnego ciała albo kuli, czy czegoś innego niosącego śmierć, tak czy inaczej. Nawet starość ją przerażała w tamtym momencie... Czy miała zabić ją konsekwencja dzisiejszej nocy? Nie miała pojęcia. To przerażało ją najbardziej. Przestała go obserwować na rzecz Crystal. Może właśnie wtedy popełniła ten straszny błąd. Przeszył ją krótki dreszcz. Przestała być bogiem.

- Ona przyjechała mnie zabić i uda się jej to... Tak będzie - powiedziała już zimno, dużo chłodniej niż wcześniej, zamykając drzwi swojego pokoju. Musiała dobrać ubrania na ten dzień. W jej rękę zamotała się zwykła berretta... Miała ją legalnie w papierach od niedawna...

Wyjęła odruchowo magazynek i sprawdziła komorę z której wypadł dźwięcznie jeden nabój, tocząc się daleko pod szafę. Broń wypadła z jej ręki ~ to nie mogło się tak skończyć. Nie na pewno nie tak, zrobienie tego samego byłoby za proste... Chwyciła typową dla siebie białą bluzkę i dzinsy z resztą ubioru,  by udać się do łazienki. Pistolet nadal leżał na podłodze, a koło niego magazynek...

 

[Anna Kowalska]

Nie zdążyła zadać pytania w recepcji, gdy jej wzrok dostrzegł że znalazła się w odpowiednim miejscu we właściwym czasie. Kiwnęła tylko głową swojemu rozmówcy że znalazła już wszystko, a ten się tylko jej uśmiechnął. Poczuła się jakby przez chwilę używała telepatii, ale to nie była ona... Ludzkość pod tym względem była dziwna...

Odwróciła się z wdziękiem by posłać powitalny uśmieszek wszystkim zgromadzonym. Dziwnym zdarzeniem że jednocześnie pojawiły się na tym piętrze Magda ze Snowi i Natalia... ale co miała na to poradzić jeśli to nawet dobrze się składało. Mogła wszystkie obskoczyć jednocześnie, gdy zmierzała formalnie w ich kierunku. Nic złego nie mogło się stać by nie mogła dalej leniuchować. Miała przecież to robić...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stridng Rason/Jim Grayson

Mężczyzna słuchał uważnie słów Lüge marszcząc delikatnie brwi jakby w zastanowieniu na to, co mówiła. Prawdą było, że nie bardzo znał się na magii Equestrii czy chaosie. Nie wiedział, dlaczego ta tak bardzo wierzyła w te swoje karty, ale widać miała powód by wierzyć w te przepowiednie. Sam do tej pory nie wiedział, co w tym wszystkim robił. Prawdą było, że wszystko zaczęło się od tego, że miał po prostu zarobić. Potem stało się wiele rzeczy a ostatecznie jest podtrzymywany przy życiu przez magię chaosu jest żartem Discorda. Powoli nagle usiadł pod ścianą tuż obok drzwi, za którymi była kobieta. Prawdą było, że niewiele interesowało go życie innych poza swoim. Jednak Lüge mogła mu jeszcze być użyteczna. Miała wielką wiedzę i mieli teraz wspólne cele w pewnym sensie. Crystal będzie zapewne i się nim chciała zająć za zdradę. Tylko wspólnie mają szansę przynajmniej tak myślał.

 

- Moim zdaniem przesadzasz - powiedział jakby lekko znużonym głosem. - Nie wiem jak te twoje karty działają, ale i one wszystkiego zapewne zobaczyć nie mogą choćby ja jestem na to regułą, co sama powiedziałaś mnie nie możesz w nich zobaczyć, więc i może teraz się zbyt przejmujesz - mówił dalej spokojnie lekko rozmasowując sobie dłoń. - Jednak, jeśli masz racje to masz wybór wpaść teraz w kompleksy załamać się i czekać na te swoją śmierć lub walczyć do ostatniej kropli krwi by pokazać, że nie jesteś tchórzem. Skoro tak bardzo się jej boisz teraz to nie powinnaś jej atakować wcześniej, ale skoro już to zaczęłaś to powinnaś walczyć do końca - stwierdził wyraźnie znudzony powoli wstając. - Życie zawsze jest do bani nie raz się o tym przekonałem na własnej skórze być może, dlatego tak łatwo potrafię pozbawiać go innych. W każdym razie rób, co chcesz ja nie mam zamiaru wpaść w jej łapska bez walki - stwierdził ponuro kierując się do swoich rzeczy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Natalia

Cóż za ciekawy zbieg okoliczności. Kiedy Natalia pojawiła się na głównych schodach z korytarza naprzeciwko wyszły właśnie Magda i Snow, natomiast niewiele później dołączyła do nich Anna. Można by pomyśleć, że umówiły się w tym miejscu dokładnie o tej godzinie i przybyły z zegarkową precyzją. Natalia wyglądała jak zwykle - na łagodnie zadowoloną. Wewnątrz odczuwała też jednak pewne podniecenie na myśl o tym, że wkrótce nareszcie będzie mieć szansę powiedzenia Goldingowi tego, co już dawno powinno być powiedziane. Nie przeszkadzało jej to, że Snow tam będzie, może to nawet i lepiej. Natomiast Annie zdążyła już częściowo zaufać. Częściowo. Ludziom tak sprytnym i charakternym jak ona zawsze trzeba było pozostawić jakąś furtkę sceptycyzmu. Mimo wszystko można było powiedzieć, że darzy ją pewną sympatią, tak więc powitała ją tak ciepłym uśmiechem jak Magdę i Snow.

- Witajcie. Rozumiem, że wszystkie jesteście gotowe. Magdo? - jej asystentka wyglądała w tej chwili wręcz apatycznie, ale zdawała sobie sprawę, że tak naprawdę ukrywa pod tą maską swoje napięcie. Kobieta skinęła głową i położyła Snow rękę na ramieniu, żegnając się z nią, Annie natomiast jedynie skinęła głową. Chwilę potem odeszła, zostawiając je same.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield/Karol Patris

Nałożyłem na siebie płaszcz i powoli opuściłem pokój. Zacząłem kierować się ku wyjściu z hotelu jak zawsze z dosyć ponurą miną nie zwracając uwagi na przechodzących wokół ludzi. Pomimo że moja twarz nic nie wyrażała w głowie było inaczej. Martwiłem się tym, co się nie dawno stało. Wyjechałem zaledwie parę dni temu a w tym czasie zdążył zawalić się budynek naszej korporacji a Crystal na dodatek zmierzała do Polski. Jeszcze ta cała Natalia. Zupełnie mi się to nie uśmiechało by bratać się z ludźmi. Nie byli nam do niczego potrzebni a jednak miała niestety dość spore karty atutowe. Jednak pytaniem było, co takiego ona ode mnie niby chciała? Jeśli sądziła, że stanę się jej pionkiem w jakiś jej planach to się grubo zdziwi. Powoli opuściłem budynek by skierować się do zaparkowanego niedaleko samochodu, który już na mnie czekał. Duży samochód terenowy wyróżniający się swoim wyglądem od innych. Przyciemnione szyby zasłaniały widok na tego, kto siedzi w samochodzie taki sam miał przyjechać po Natalie. Na dodatek fałszywa rejestracja na wszelki wypadek. Gdy tylko zbliżyłem się do samochodu tylne drzwi stanęły przede mną otworem. Nic nie mówiąc wsiadłem do środka i zamknąłem za sobą drzwi.

 

- Miło cię widzieć Golding - powiedział jeden z dwójki ludzi oboje ubrani w specjalne kamizelki, które miały ich chronić. Ubrani również w ciemnie spodnie z elastycznego materiału jak i w ciemnie terenowe buty. Natomiast na głowach mieli kominiarki tak by nikt nie zauważył ich twarzy. Łatwo jednak było zauważyć, że jedno z nich było kobietą. Wszystko było zręcznie zaplanowane. Podobni ludzie mieli przyjechać pod kancelarie tak by nikt ich nie rozpoznał. Nagle mój rozmówca rzucił w moim kierunku jakiś worek, który zacząłem rozwijać, gdy skończyłem kilkukrotnie mrugnąłem.

- Czy wy sobie żartujecie? - spytałem nie dowierzając temu, co widzę.

- Dałeś nam bardzo mało czasu Golding a poza tym w tej masce będzie można zobaczyć tylko twoje oko, więc możesz być pewny, że ta cała Natalia - powiedział to imię z wyraźnym grymasem a nawet niechęcią. - Na pewno dzięki temu nie zobaczy twojej twarzy. Reszta rzeczy już jest w trakcie przygotowań jak sobie życzyłeś - powiedział spoglądając na mnie.

- Dobra nieważne jedźmy już - odrzekłem ponuro patrząc na te dziwną maskę. Jednak mieli, co do jednego racje nikt mnie w tym nie pozna. Tak rozmyślałem nad wszystkim, gdy samochód nagle ruszył.

 

Okolice kancelarii

Niedaleko kancelarii zatrzymał się taki sam samochód jak ten, który przyjechał po Goldinga. Wewnątrz było podobnie dwoje ludzi. Zgodnie z instrukcjami, jakie dostali mieli stąd zabrać premier i ewentualnie dwie osoby, które miały jej towarzyszyć i zapewnić wszystkim bezpieczeństwo. Mieli jednak się natychmiast wycofać, jeśli zauważą, że Natalia coś kombinuje. Jeden z nich wyciągnął lornetkę obserwując kancelarie natomiast drugi siedział spokojnie z dłońmi na kierownicy. Mieli jeszcze czas jednak woleli być na wszelki wypadek wcześniej na miejscu.

 

Snow Night/ Ewelina Szymańska

Przez całą drogę z Magdą towarzyszył jej uśmiech. Jednak w głębi była trochę zmartwiona. Bardzo polubiła Magdę i panią Natalię tak samo jak zresztą Annę. Jednak bała się tego, że Golding i pani Natalia nie zdołają się porozumieć a co gorsza rozstaną się we wrogości. Co wtedy ona zrobi? Tak bardzo brakowało jej Goldinga nie chciała by znowu zniknął, ale nie chciała też tracić tak wielu dobrych przyjaciół, którzy tyle dla niej zrobili. Bardzo chciała by pani Natalia i Golding zdołali się jednak porozumieć.

 

Gdy tylko zbliżały się na miejsce zauważyła, że pani Natalia już jest na miejscu, ale nie tylko ona, bo była tu również Anna. Uśmiechnęła się szczerze w kierunku Anny i delikatnie ukłoniła pani Natalii. Nagle jednak jej wzrok skierował się na Magdę i na niewielką chwilę posmutniała widząc jak ta odchodzi. Tak bardzo ją polubiła i tak bardzo się bała, że to może być ich ostateczne pożegnanie, jeśli coś pójdzie nie tak. Jednak czy naprawdę mogłaby tak zniknąć skoro tak wiele dla niej zrobiła? Sama nie wiedziała już, co ma myśleć była zupełnie skołowana. Nagle jednak znów zwróciła swój wzrok na panią Natalię.

 

- Oczywiście - powiedziała na jej słowa z uśmiechem, który pojawił się u niej nagle, ale prawdą było, że miał posłużyć jej tylko za to by nikt nie zobaczył jej zdenerwowania całą tą sytuacją. Wiedziała jednak, co musi zrobić, jeśli pani Natalia nie zdoła się porozumieć z Goldingiem to ona zrobi wszystko by przemówić swojemu kuzynowi do rozsądku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Natalia Romanova]

Lüge milczała, gdy woda obmywała jej ciało bez jej udziału. Nie zwróciła uwagi że jest ona lodowata niczym z pod samego lodowca i takie też stawało się jej serce ~ bryłką lodu, zimnego kryształu rozbijanego przez kolejne słowa zza ściany... Czy stanowiło to coś nowego? Nie... Każdy mógł powiedzieć właśnie ten monolog, a on znajdował się tylko najbliżej i znał jej położenie. Czy powinna zareagować właśnie tak gwałtownie? Momentalnie zakręciła wodę, a powietrze otuliło jej ciało dopiero wtedy ją mrożąc do samej kości. Nie trzęsła się jednak. Na wszystko to zasłużyła sobie... i musiała przyjąć taki, a nie inny ból tego istnienia.

- Coś powinno być w lodówce... - westchnęła już o wiele spokojniej, ale jej głos wyraźnie drżał z zimna. - Zwłaszcza jajka. Potem pogadamy jeszcze... Teraz odejdź... - Tymi właśnie słowami odprawiła go. Zajmując się z powrotem sobą. Tylko sobą.

 

[Anna Kowalska]

- By odmeldować się na dalszą część urlopu? - Uniosła brew nie wiedząc na co są gotowe. Ona szykowała się na jedno, co zostało jej nie tyle obiecane co przykazane, a ona poleceń musiała słuchać zawsze, chyba że nie brzmiały przyzwoicie... Nikt nie poszedł na pewną śmierć przecież.

- Tak jestem gotowa, jeśli już nie jestem potrzebna... - Uśmiechnęła się kpiąco. - A taka bynajmniej wydaję się być na ten moment. Zadanie zostało wypełnione jak należy... Nieprawdaż? - powiedziała spokojnie, będąc delikatnie do przodu jak nad wszystkimi na tamten moment.  W jej głowie brzmiało jasno; Ona ma prawo do. Zamierzała z niego skorzystać, bo czemu nie miałaby tego zrobić?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Striding Rason/Jim Grayson

Chciał przygotować się odpowiednio na spotkanie z Felicją Romanis przynajmniej tak wszyscy myśleli, że się nazywała on poznał prawdę. Nadal ciężko było mu uwierzyć, że rodowity kucyk mógłby mieć tak psychopatyczne zapędy i chęć wymordowania wszystkich ras. Co prawda będąc jakiś czas kucykiem nasłuchał się sporo o tego typu kucach, które miały podobne zapędy. Jednak czy można stać się kimś takim bez powodu? Co kierowało to całą Crystal, że chciała dokonać takiej rzezi? Wiele widział w swoim życiu jednak zawsze był ku czemuś jakiś powód, jaki krył się u niej? Zresztą teraz nie miało to znaczenia, jeśli faktycznie chciała ich zabić to nie miał zamiaru tanio sprzedać swej skóry. Lüge mogła się poddać, ale on nie miał zamiaru. Gdy właśnie grzebał w swoich rzeczach dotarły do niego słowa kobiety, na co krzywo się uśmiechnął.

 

Czyżby zdołał dotrzeć do jej twardej głowy? Miał nadzieje, że się jednak wzięła w garść, bo jej pomoc może być mu jednak potrzebna. Powoli ruszył nic nie mówiąc w stronę lodówki. Dziwnie się nieco czuł szykując śniadanie od czasów, Equestrii raczej nie miał potrzeby tego robić, bo mieszkał zawsze w hotelach bez stałego zameldowania. Jednak obecna sytuacja wymagała spokojnej rozmowy. Otworzył lodówkę i wyjął z niej jajka a następnie zaczął przygotowywać z nich jajecznicę. Będą musieli wymyślić, co dalej, gdy wyjdzie. Jednak myśl, że Crystal jest tak blisko była i tak nieco niepokojąca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Natalia

Pani premier nie wydawała się zbytnio spieszyć, wciąż miały czas. Odczekała chwilę, obserwując jak Magda znika na schodach prowadzących na górę. Potem złożyła dłonie mniej więcej na wysokości swojej tali i obdarzyła Snow przyjemnym uśmiechem, chcąc dodać jej otuchy. Zauważyła, że dziewczyna trochę się martwiła, choć nie powinna. Tym razem Natalia postanowiła po prostu postawić na szczerość i zobaczyć co z tego wyjdzie. Niemalże słyszała z tyłu głowy zirytowany głos Jolanty, ale to zignorowała, spoglądając na Lust.

- Spotkanie. Zgodził się na nie - powiedziała, unikając wypowiadania słowa "Golding" w pełnym ludzi holu, chociaż w sumie nie miała ku temu konkretnego powodu. - Wspomniał też o tym, że pozwala na to bym zabrała ze sobą Snow i ciebie - w przypadku Snow nie miało to już sensu, gdyż jej imię pojawiło się w gazecie już dawno. - Snow wyraziła chęć. Jeśli ty również masz ochotę udaj się z nami, jeśli nie, możesz wrócić do swojego urlopu - nawiązała do jej słów, uśmiechając się łagodnie. - Do niczego nie będę cię namawiać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield/Karol Patris

Całą drogę samochodem trwała krępująca cisza. Jedyne, co ją zakłócało było radio, z którego słuchaliśmy wiadomości, co jakiś czas można było jeszcze usłyszeć jedynie klakson samochodowy. Na moje twarzy jak zawsze rysował się typowy spokój. Jednak wszystko to były tylko pozory. Wiedziałem dobrze jak nerwowa atmosfera teraz panowała wewnątrz pojazdu i nie potrzeba tu było żadnych słów. Jednak o nic mnie nie pytano, bo wiedzieli, że skoro już się zdecydowałem to się nie cofnę. A ciągnięcie mnie za język nie miało sensu. Więc po prostu skupiali się na drodze do pokonania starając się ukryć swoje zmartwienie obecną sytuacją.

 

Cóż byłem w stanie to zrozumieć. Od czasu powstania organizacji całkiem dobrze prosperowaliśmy. Ludzie nie wiedzieli o naszych działaniach i byli szczęśliwi. Zarówno organizacja jak i korporacja się dobrze rozwijały i sami do tego doprowadziliśmy bez pomocy osób trzecich. Więc, po jaką cholerę chciałem nagle spotkać się z człowiekiem na dodatek jednym z najpotężniejszych ludzi i postawić to wszystko pod znakiem zapytania? Odpowiedź była tu tylko jedna ten człowiek miał solidne karty atutowe, o których nie chciałem nikomu mówić. Takie właśnie towarzyszyły nam rozmyślania, gdy zaczęliśmy wyjeżdżać poza miasto.

 

Snow Night/ Ewelina Szymańska

Dziewczyna mrugnęła kilkukrotnie słysząc słowa Anny. Dopiero po czasie do niej dotarło, że ta po prostu o niczym nie wie. Pani Natalia musiała jej jeszcze nie powiadomić, dlatego zapewne myślała, że nic ważnego się nie stało. Tego typu poczucie humoru raczej jej nie pasowało do tej dziewczyny, o której w końcu wyrobiła już sobie jakieś zdanie. Nagle jednak spostrzegła na sobie ciepłe spojrzenie pani Natalii i poczuła się jakby lepiej. Czy ona wiedziała, co teraz mogła przeżywać? Wciąż nie potrafiła zrozumieć do końca pani premier. Jednak wiedziała jedno jest naprawdę dobrym człowiekiem o złotym sercu. Kiedyś nie sądziła, że ludzie mogą mieć tak głęboko zakorzenione w sobie dobro a teraz wiedziała jak się myliła pani Natalia i Magda były tego najlepszym przykładem.

 

Nagle jej wzrok zwrócił się znowu na Annę z chwilą, gdy pani Natalia jej odpowiedziała. Zastanawiała się czy się zgodzi pojechać. Miała jednak nadzieje na odpowiedź twierdzącą z jej strony. Obie znały Goldinga i wspólnie miałyby większe szanse na pewno by go przekonać do pani Natalii. Poza tym wciąż chciała zobaczyć te dwójkę razem przy jednym stole. Pomimo że pozbyła się podejrzeń, że mieli romans to chciała jednak wiedzieć jak dobrze się znali.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Natalia Romanova]

Wyszła ubrana już na spokojnie z łazienki parę minut po ich ostatniej rozmowie. Czy woda właśnie zmyła z niej wszystkie troski? Nie do końca. Nadal miała przed sobą wizję śmierci, bliższą niż wcześniej kiedykolwiek. Wiedziała że kiedyś zniknie z pamięci wszystkich, jak nie zmieni tego stanu na zadawalający... Musiała stać się znowu chaosem, tylko jak miała tego dokonać? Odzyskać nieśmiertelność... Luźnym krokiem weszła do kuchni siadając przy tarocie... Był pusty jak nie zapisana księga przed nią.

- Jak skończymy z nią - westchnęła składając kolejne słowa - uświadomię cię co się właściwie stało... Nie wcześniej, bo nie będzie miało to żadnego znaczenia, gdy mnie już nie będzie. - Uśmiechnęła się pokrzepiająco do niego. Nie wierzyła jednak w swoje słowa. Jak ślepa miała zagrozić Crystal? Mogąc widzieć co się stanie bez problemu mogła wiedzieć gdzie stanąć by ominąć wszystkie przeciwności.

 

[Anna Kowalska]

- No dobrze... Kiedy więc co i jak? - Jej wzrok jak i głos stwardniał, jakby cała się zdystansowała od tego wszystkiego innego i nic nie dotyczyło właśnie jej. Brzmiało w nim jednak wyraźne zaciekawienie, a być może nawet podekscytowanie. Czy ona cieszyła się z tej wiadomości? Nie można było tego stwierdzić jednoznacznie, bo nie chciała nikomu tego dać. To właśnie stanowiło jej tajemnicę skrywaną za swego rodzaju maską profesjonalizmu. Emocje nie mogły wpływać na jej decyzje i Natalia właśnie to powinna wiedzieć doskonale. Wiele razy działo się właśnie tak, że zmieniała się w moment po otrzymaniu jednej wiadomości cofając się od wszystkiego. Nie inaczej działo się w tym wypadku. Stała przed nimi, a jej oczy dosłownie badały wszystko. Siedziały w tym we trójkę. Chciała wiedzieć kiedy... Reszta ją nie interesowała. Działo się to za szybko. Golding działał za szybko a to wróżyło błędy w jego postępowaniu. Zawsze się tak działo...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Striding Rason/Jim Grayson

Mężczyzna właśnie kończył szykować jajecznicę w chwili, gdy usłyszał jak kobieta otwiera drzwi łazienki rzucił tylko na chwilę na nią okiem, gdy ta weszła do kuchni jednak nic nie powiedział tylko znów wrócił do robienia jajecznicy. Nic nie odpowiadał, gdy ta zaczęła swe wywody tylko dalej zajmował się śniadaniem. Z chwilą, gdy skończyła mówić powoli wyłączył gaz i zaczął nakładać śniadanie na talerze. Gdy już skończył postawił jeden talerz przed nią a drugi wziął dla siebie. Następnie przed nią usiadł cały czas się w nią wpatrując.

 

- Może po kolei - powiedział spokojnie kierując na nią wzrok. - Zanim zaczniemy działać wypadałoby się czegoś dowiedzieć - odrzekł dalej na nią spoglądając. - Na razie wiemy, że jest na tym spotkaniu, więc raczej nic nam nie zrobi. Jednak za nim uderzymy lub coś zrobimy może warto byłoby się czegoś dowiedzieć więcej - powiedział dalej na nią patrząc. - Myślałem trochę o tym. Wiemy już, co prawda, co chce zrobić jednak wciąż nie pojmuje skąd ta jej nienawiść do wszystkiego, co nie jest kucykiem może to tutaj kryje się klucz. Nie wiesz, co wykreowało jej obecny światopogląd? A może urodziła się psychopatką? I przestań gadać, że ciebie nie będzie - powiedział teraz bardziej ponuro. - Jak na razie żyjesz i tego się trzymaj. Ja ci powiedziałem ja na pewno do grobu się nie śpieszę i ty też tego nie rób - powiedział marszcząc brwi w zdenerwowaniu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...