Skocz do zawartości

[Clocky] Niefortunne wypadki [Zakończone]


Recommended Posts

Energia Shiro wyczerpywała się z każdą chwilą, a samo napędzanie kryształu wymagało jej sporo. Ogromny stwór podjął grę. Rek'sai wznowiła łowy i rozsądek podpowiadał Shiro, że już z tego żywa nie wyjdzie. 

Rek'sai pokonywała wydmy jak fale w morzu. Wyglądała zresztą jak olbrzymi rekin sunący przez pustkowia - ponad piach wystawał jedynie jej kolec, nieubłaganie zbliżający się do Shiro.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś za Shiro trzasnęło, poleciał kolejny strumień piachu. Rek'Sai wydarła się, a jej skrzek rozszedł się przez wiele kilometrów pustyni. Za dziewczyną wznosiła się skalna ściana, w którą z całej siły grzmotnęła pędząca Furia Pustki. Autorka tej ściany zaś była małym punktem na niebie, który bombardował wielką bestię skałami wyrwanymi z pobliskich piaskowców i z podłoża.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po raz kolejny tego dnia wyrżnęła o piasek. Tym razem bolało bardziej, jako że rozpadające się deska zaserwowała dziewczynie ostrzał z drobinek kryształów. Uderzenie wyrwało z płuc Shiro powietrze. 

Przez chwilę nie docierały do niej nawet odgłosy walki zza pleców. Wrzaski, jęki, uderzenia, huki. A było tego sporo. 

Po pewnym czasie zapadła cisza, a obok Shiro wylądowała dysząca Taliyah. 

- Widziałaś? Widziałaś to? Sama ją pokonałam! I nikt mi nie pomagał! Ha! I kto mówi, że kamienie są nudne? Taak, uciekaj, ty paskudna... Ej, Shiro. Żyjesz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tak. Uważam, że to bardzo bohaterskie z twojej strony, że sama stawiłaś jej czoło. To postrach Shurimy! No, prawie sama. Patrz, dalej widzę jak wieje! O, już się zagrzebała głębiej - relacjonowała Taliyah, ciesząc się jak szczeniak z najlepszej możliwej zabawy. 

- Musimy się zbierać. Ej, wiesz że w piachu są skorpiony i węże? No, lepiej wstawaj. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Też jestem trochę zmęczona, ale jakoś sobie poradzimy. - Taliyah wyszczerzyła się i uniosła dłonie. Skały które jeszcze niedawno bombardowały Rek'sai wzniosły się w powietrze i podpłynęły do dziewczyny. Taliyah wskoczyła na najbardziej płaską z nich i podała rękę Shiro. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No to faktycznie świetnie - zażartowała. - Wygląda na to, że jest tylko duża. Ale spokojnie, nie będzie już grasować na piaskach. Jednego pasożyta mniej. Trzymaj się! - Kamień ruszył, sunąc przez pustynię. - Nie obraź się, ale wyglądasz fatalnie. Serio, ktoś musi cię poskładać.

Wydmy przesuwały się pod nimi z zawrotną prędkością. Tylko rozgwieżdżone, piękne niebo pozostawało nieruchome. Cały romantyzm chwili psuł przeraźliwy chłód, który pod wpływem wiatru wyzwalanego przez lot stawał się nie do zniesienia.

- Chwila! Co to takiego?

Dopiero po chwili Shiro zauważyła to, o czym mówiła zdziwiona Taliyah. Kamień zwolnił i zatrzymał się na kilka metrów przed płożącą się na piasku mgłą.

- Co to za dym? - zapytała dziewczyna. - Skąd się tu wziął? - zeskoczyła z kamienia i nieufnie podeszła do rozchodzącej się mgły. W świetle księżyca zjawisko zdawało się jeszcze piękniejsze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Mgła? Na pustyni nie ma mgły. Jest piasek, są... Kamienie. Ale nie ma mgły, bo nie ma wody. Skąd się tu wzięła? Sądziłam, że będzie wyżej. Mówiono mi, że to chmura. A chmury powinny być puchate i duże. To jest płaskie - stwierdziła. - Można w to wejść?

Ledwo słyszalny szum. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taliyah otwarła usta.

- Woda? - zapytała. - Płynąca woda! Albo iluzja... Może pójdziemy to sprawdzić? Przydałoby się to naszej wyprawie, moglibyśmy wydłużyć czas poszukiwań - powiedziała. Na jej twarzy wykwitł entuzjazm. Chwyciła Shiro za rękę i pociągnęła ją w chłodne opary. Chłodne, ale kleiste. Mgła oblepiała skórę i tłumiła dźwięki z otoczenia. Szły tam, gdzie stawała się coraz bardziej gęsta.

Aż w końcu natrafiły na płytki kanał z bieżącą wodą, szeroki na metr i głęboki na pół. Wokół niego nie było roślin. Jeszcze nie.

- Rów! Rów z wodą! Widzisz, jak wygląda? Wiesz, co oznacza?

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro zastanowiła się chwilę. Rozejrzała się dookoła jak to miała w zwyczaju gdy chodziła po ulicach Piltover. Musiała obserwować. To ją uspokajało, wiedza o tym co dzieje się dookoła. Było to też przydatnym elementem życia. Wiedziała co sie dzieje dookoła, czyli statycznie mogła przewidzieć na podstawie obserwacji co stanie się za chwile. Tak by być gotowym na ewentualne niebezpieczeństwo w którym trzebaby użyć umiejętności lub uciec. Spojrzała na Taliyah.

- Czy może tu powstać nowe miasto? - zapytała Shiro radośnie, po chwili wymusiła an sobie uśmiech. Dziewczyna była szczęśliwa, to dobrze. Erynia lubiła kiedy ktoś z jej otoczenia był szczęśliwy. Dawało to motywacje by poszukiwać swojego szczęścia. Nie ulotnego, ale takiego trwałego. Shiro już je znalazła i chociaż los jej je odebrał, starała je sobie przywrócić. Nie pamiętała kiedy ostatni raz jej uśmiech był prawdziwą oznaką zadowolenia. Chyba, chwilę przed wybuchem który zabił jej miłość, jej iskierkę. Kolejne uśmiechy były tylko z grzeczności, bądź świadomość dziewczyny próbowała ukryć ból i strach wewnątrz. W niej cały czas toczyła się bitwa. Jedna strona chciała się załamać, druga dalej walczyć. Pamiętała słowa ojca, że nawet najmniejsza iskierka może rozpalić wielki ogień. Taką iskierką był blondyn którego tak kochała, rozpalił w niej ogień miłości i szczęścia. Do twgo sprawił, że czarodziejka zapragnęła z kimś bliskości, znajomości. Ale kiedy ikra odeszła, płomień zgasł, pozostawiając mrok.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ktoś to tutaj zbudował. Niedawno, bardzo szybko. Jeszcze nie ma roślin. Nie rozumiesz? Na pustyni nic nie dzieje się tak szybko bez wiedzy nomadów. I spójrz, to przecież teren Rek'Sai. Nie zniszczyła tego. Rozumiesz? Dlatego zmieniła terytorium! Ktoś ją stąd wygonił! - krzyknęła, potrząsając Shiro. A potem znieruchomiała.

- Kto mógłby tak po prostu przegonić Rek'Sai? I narazić wszystkich na niebezpieczeństwo? - zapytała, marszcząc brwi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro nieco zruszyła ramionami.

- Nie jestem pewna. - powiedziała cicho. - Ale musiał być to ktoś bardzo zły. Czy karawana się o nas nie martwi? Może powinniśmy do nich dołączyć. Chyba, że zabawimy się w detektywów. - powiedziała. Po chwili zdjęła buty i postanowiła wejść do rowu. Zdjęła obówie ze względu na to, że nie chciała go zamoczyć jeśli by spadła. Shiro postanowiła sprawdzić czy jest to woda zdatna do picia, jeśli nie, to już koniec. Chociaż czy na pewno? Koniec jej życia na ziemi, początek życia duchowego. Shiro zawsze zastanawiała się jak to jest zginąć  co jest potem. Może, zapyta o to potem Ezreala. Ale tylko jeśli będzie miał dobry humor.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jesteśmy tu, żeby zadbać o bezpieczeństwo misji! Zależy od niej przyszłość l... Ezreala. No i twoja, nie? Vi dowodzi wyprawą, zrozumie. Jak coś, to zwalimy wszystko na mnie, bo to mój głupi pomysł. Idziemy w stronę źródła! Chociaż właściwie wiem, kto za tym stoi. Lepiej się przygotuj - ostrzegła, ścisnęła ramię dziewczyny i ruszyła w lewo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro postanowiła iść korytem rzeki.

- W sumie tak, ta misja będzie miała odzew na mojej przyszłości. - wzięła swoje buty i zaczęła iść. Odtworzyła w głowie obraz blondyna. Ostatni raz jak go widziała. Jedna rzecz jej nie pasowała, te nie do brane do siebie ubrania. Chyba wtedy nie chciała mu zwracać uwagi. Cóż, jak przywróci go do życia to chyba będzie musiała bardziej go dopilnować. Żeby jakoś wyglądał, a nie na odwal. Chociaż w sumie to będzie ciężkie, ale na pewno da radę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Na przyszłości wszystkich - dodała dziewczyna. - Tych, którzy uczestniczą, oczywiście - dodała szybko.

Po kilkudziesięciu minutach marszu Taliyah zatrzymała się i zaczerpnęła wody. Na piasku kilkanaście metrów dalej siedział mały, ciemny kształt. Skorpion.

- O, patrz. Mówiłam, że siedzą w piaskach? Trzeba na nie uważać. Bardzo uważać - stwierdziła dziewczyna.

Noc powoli się kończyła, gwiazdy zanikały na niebie, które z czerni przechodziło w fiolet. Na horyzoncie widać było już wąski pasek różu, a ponieważ podnosiła się temperatura, mgła gęstniała. 

- Niesamowite, że woda tak bardzo się... mgli? Paruje. Mgła to para, tak? Skroplona woda. jak chmury. Słyszałam, że w chmurach można widzieć jakieś kształty. Znaczy, jak są na niebie. Widząc mgłę, poważnie w to wątpię. Ej, Shiro! Jeśli dotrzemy tam, gdzie myślę, że dotrzemy, to wiesz co się stanie? Połowa misji za nami.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro ożywiła się nieco.

- Na prawdę? Dotrzemy do Shurimy? Myślisz, że natkniemy się na karawanę? Wiem, że z tobą raczej się nie zgubię ale w pewnym momencie i tak musimy dołączyć do reszty. - powiedziała. Po chwili uśmiechnęła się, ale tylko dlatego, że wypada. Tego nauczyła ją matka choć ojciec był temu sprzeciwny. Shiro wiedziała kiedy i jak uśmiechnąć się. Jednak nie zawsze oznaczało to radość. Było to tylko po to, by robić dobre wrażenie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Karawana nie idzie do Shurimy. Nikt nie wie, gdzie jest Shurima. Kiedy pojawił się Wielki Dysk Słoneczny, widać było jego blask na wiele mil. Ale przez pustynię przeszły gwałtowne burze piaskowe i Dysk jak był, tak zniknął. Niektórzy mówią, że sami bogowie pogrzebali Dysk z powrotem, nieprzychylni "Wielkiemu Imperatorowi". A może wielka katastrofa, o której mówią legendy, miała pogrzebać Shurimę raz i na zawsze? Byłam tam, Shiro. I widziałam Wielki Dysk. Widziałam ogromne mury i kaskady wodospadów. Na samym początku się ucieszyłam, bo i wszyscy widzieli w pojawieniu się nowego Wyniesionego nadzieję na lepsze jutro. Na brak konieczności wędrówek, na koniec strachu przed bestiami z Pustki. Na koniec głodu i braku wody. Ale wiesz co? Oparłam się o mury. I kamienie do mnie przemówiły. Brzmi trochę dziwnie... Przyznaję. Wiesz, nie tak, że je słyszałam. Ale widziałam, co tam się stało. To znaczy, nie dokładnie. Widziałam, że COŚ się stało. Słyszałam krzyk tysięcy niewinnych ludzi. Zniewolonych. Shurima zbudowana była na kościach zwykłych, biednych ludzi. Jej potęga była przychylna tylko dla rodziny Cesarza, a pałace ze złota dostępne dla bogaczy i kapłanów. Jeśli ma być tak jak wtedy, lepiej jest teraz. Przynajmniej jesteśmy wolni - poinformowała. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- W takim razie gdzie zmierzamy? - zapytała Shiro. Po chwili wyszła z rowu i załorzyła buty z powrotem. Nie chciała by coś ją ukąsiło. - Mówisz, że domyślasz się kto to zrobił? Możesz mi za twm powiedzieć kogo o to podejrzewasz? - zapytała po chwili. Pół misji za sobą, to w sumie dobrze. Jeśli tylko misja się uda, i ożywią Ezreala powrócą poprzednie przyzwyczajenia. Powróci radość, powróci chęć przebywania z jakąkolwiek osobą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Możliwe, że do ukrytej Shurimy. Możliwe, bo i ja nie wiem gdzie jest. Ale natrafiłyśmy na kanał, a pośrodku pustyni kanał może prowadzić tylko do miasta. Kogo podejrzewam? Wyniesionego we własnej osobie. Kto inny mógłby przepędzić coś tak wielkiego jak samą niesławną Rek'sai, Furię Pustki? Widziałaś jaka jest ogromna? Zaraz, tak. Widziałaś. Więc... Tylko Wyniesiony mógłby coś takiego zrobić. Albo ja! Nie, przepraszam, to było nieskromne.  Wiesz, jacy są wielcy? Znaczy, nie aż tak jak Rek'Sai. Właściwie... Widziałam na własne oczy tylko Kustosza Pustyni. Miał ze trzy metry! To wciąż mniej niż Rek'sai, ale więcej niż człowiek. Tutaj to prawdziwe legendy - opowiadała, wkładając w monolog ogromny ładunek emocjonalny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...