Skocz do zawartości

[Clocky] Niefortunne wypadki [Zakończone]


Recommended Posts

Dziewczyna nie za bardzo wiedziała jak zareagować na "śmierć" Vi. Wiedziała, że dziewczyna odrodzi się gdzieś, za polami sprawiedliwości. Nadal było to dziwne uczucie. Z przemyśleń wyrwał ją głos Varusa.

- Dobrze, to teraz na górną aleję tak? Mam kompas jeżeli się przyda, dostałam od Ezreala - powiedziała idąc za nim.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Varus podniósł wisior, który nosił na szyi i otwarł go, prezentując Shiro. Kompas.

- Północ - zawyrokował i ruszył w tamtym kierunku.

Odgłosy walki słychać było po raz pierwszy, gdy przedzierali się przez rzeczne szuwary w kierunku przejaśnienia między skałami.

- Musisz pójść pierwsza - stwierdził mężczyzna. - I ostrzec, że jestem po waszej stronie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akurat przed nosem Shiro przemknęła kula wystrzelona przez Caitlyn. Rozległ się huk i wystrzeliła kolumna światła. Po lesie rozeszła się szarozielona mgła i zewsząd dochodził przytłumiony, niski głos. W Shiro prawie trafiła kula zielonej energii - do tyłu szarpnął ją Varus. 

- Nie ruszaj się! - krzyknął Jayce, a Caitlyn wycelowała w strzelca. Na jego czole pojawił się czerwony punkt świetlny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Och. No cóż, trudno - skomentowała Caitlyn. - W takim razie dwóch z nich nie żyje, a my mamy... Siedmiu? 

- Sześciu, jeśli żyje nasz strzelec. Musimy go znaleźć - odparł Jayce. - Musimy dorwać jeszcze jedną i możemy lecieć niszczyć wieże. 

- Tylko trzeba ją zlokalizować - stwierdziła Caitlyn. Nie strzeliła do Varusa. - Najlepiej by było, gdybyście wrócili na dolną aleję i zniszczyli wieże. Mogę was teleportować. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro spojrzała na Varusa. Po chwili uśmiechnęła się.

- To już jakiś plan. To jak Varus, tobie pasuje? Bo mi pasuje ale chcę wiedzieć jakie ty masz o tym zdanie - powiedziała. Wiedziała, że prędzej czy później będą musieli znaleźć Ezreala.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Strzelec kiwnął głową. 

Błysk i oboje znaleźli się pod kamienną wieżą w kształcie rycerza. Varus napiął łuk i wkrótce wypuścił strzałę.

Z wieży odpadły kamienne elementy, ale nie załatwiło to sprawy. Wieża była potężną budowlą, toteż trzeba było ponowić strzał i zaatakować z wielu stron. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro podeszła dodo wierzy z innej strony niż Varus i zaczęła do niej strzelać. Jej twarz nie miała większego wyrazu, zwykły spokój zmieszany lekko z powagą. Myślała. Nie była pewna tego co zdarzy się gdy wygrają. Czy na pewno się odrodzą? A jeżeli tak to w jakim miejscu? Czy jeżeli liga przetrwa to znowu będzie spokojnie? Nie wiedziała. Jeżeli wygrają, zobowiązała się do pomocy Varusowi, tak też na pewnoniego zrobi. Ale czy ona i Ezreal zaznają trochę spokoju? Życia normalnych cywili, nikt nie mógł tego wiedzieć. Jedynie siły wyższe.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wieża runęła po dobrych kilku minutach zmagań. Musieli odsunąć się na sporą odległość, żeby przypadkiem nie dostać spadającymi odłamkami. Varus przez chwilę wpatrywał się w spadające głazy. Potem zas na chwilę nieludzkie oczy spojrzały na Shiro, gdy już powoli ruszył przed siebie. 

- Czy to ty jesteś strażniczką w Świątyni Początku? W Ionii?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzała na rozpadającą się wierzę. Rozpadała się w taki zachwycający sposób. A może zachwycające było po prostu to, że wygrywali. Ocknęła się dopiero gdy na nią spojrzał a potem zadał pytanie.

- Jestem. Skąd o tym wiesz? - zapytała. Nie była pewna co będzie musiała teraz robić jako strażniczka. Nie chciała przesiedzieć tam całego swojego życia. Chciała móc spędzić je ze swoją rodziną, z Ezrealem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wieści szybko się rozchodzą - odparł tylko krótko. Między drzewami pojawiło się rozjaśnienie. Kiedy dotarli do niego, okazało się, że stanęli oboje na skalnej półce pokrytej trawą nad przepaścią. Widać już było bazę wroga i kryształ wirujący w powietrzu. Cel. 

- Widziałem wszystkie te dziury powstające na świecie. Drzewo wewnątrz umierało. To co we mnie jest, ma dużą wiedzę o świecie. Jest bardzo stare i wie też o tej świątyni. Byłem tam wkrótce po waszej wizycie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie była pewna tego co mają teraz zrobić. Dostać się się do bazy niepostrzeżenie i zniszczyć kryształ? Stała na skalnej półce nieco wachając się. Spojrzała na Varusa.

- I było coś nie tak? Pomogłam drzewu odrosnąć, tak myślę. No i pozamykałam wszystkie dzióry. Jeżeli liga przetrwa to nie powinniśmy mieć problemu z wyciekami - powiedziała. - Ale ten rytuał był straszny. Chyba i mi, i Ezrealowi zapadnie niestety w pamięci.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To się... Zdarza. Czasem trzeba robić okropne rzeczy. Trzeba się poświęcać - odpowiedział głosem suchym i tylko trochę zabarwionym żalem. Ale żeby ten żal usłyszeć, trzeba się było wsłuchać. 

- Tak, dostaniemy się do bazy i sądzę, że zrobienie tego niepostrzeżenie może wyjść korzystnie. Ale muszę się tam teleportować. A gdy to zrobię, będziesz musiała jak najszybciej zbiec z podwyższenia. Inaczej zginiesz. 

Wyciągnął rękę opalizującą ciemną substancją pochłaniającą światło do Shiro. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna złapała jego dłoń. Nie była pewna tego co się teraz stanie. Najpewniej teleportacja. Wiedziała, że gdy tylko się pojawią będzie musiała niezwykle szybko zbiec z podestu. Liczyła na brak problemów, no i przeciwników. Bo gdyby owi się pojawili mogliby zablokować jej wyjście. Nie chciała zginąć, co to to nie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Varus przyciągnął Shiro do siebie i objął, ale w geście tym nie było krzty czułości.

Po chwili zniknęli w kolumnie światła z lasu, aby pojawić się na podwyższeniu w bazie bliźniaczej do bazy Shiro. Poczuła uderzenie w plecy i piekący ból; gdyby choć sekundę zwlekała z ucieczką, mogłoby to się źle skończyć.

Towarzystwo pojawiło się wkrótce, ale w postaci Ezreala. Chłopak zniszczył jedną z wież strzegących bram do bazy, co skutkowało potężnym hukiem. Strzelec w tym czasie niszczył środkowe wieże broniące Nexusa.

Towarzystwo w postaci Thresha pojawiło się co prawda, ale było już za późno. Nexus rozpadł się w kawałki, a razem z nim Summoner's Rift.

Mrugnięcie oka i Shiro znalazła się w białej, ogromnej komnacie.

Jej sklepienie było kopułą z błękitnymi i złotymi freskami przedstawiającymi historyczne sceny. Kopuła opierała się o ogromne, białe, okrągłe filary z bogato zdobionymi głowicami. Posadzka zaś przyozdobiona była różnobarwną mozaiką, a w niej wydrążone były szerokie rowy z przejrzystą wodą. Z jedynej ściany okrągłej komnaty spływały kaskadami malutkie wodospady, a pośród nich, na krzesłach podobnych tronom siedziały postacie - Kayle we własnej osobie w złotej zbroi i ze złożonymi skrzydłami, obok królowa Ashe, generał Jerycho Swain, widmowa wojowniczka, król Demacii. Pomiędzy pozostałymi filarami nie było ścian; były to wyjścia na tarasy z przepięknymi górskimi widokami.

Kayle powstała ze swojego tronu. Jej postać w dziwny sposób lśniła i emanowała nieludzkim majestatem. Ale jej oblicze nie było łagodne jak zwykle. Miała zaciśnięte usta, a jej oczy wpatrywały się nieruchomo w strzelca stojącego obok Shiro. Wokół nich stały najróżniejsze postacie - ludzkie i nieludzkie. Zapewne cała reszta członków Ligi Legend.

Wokół niej stali wszyscy uczestniczący w pojedynku, dwanaście postaci. Wszyscy czekali na werdykt.

- Ostatecznie i w pełnym komplecie witam wszystkich i każdego z osobna członków Ligi. Spotkać mieliśmy się tutaj, aby osądzić losy naszego stowarzyszenia i tym samym losy pokoju bądź wojny na Runeterrze. Zebrało się tu wiele nacji, wiele narodów, wiele ras, a wszyscy zjednoczyliśmy się w jednym celu. Zjednoczyliśmy! Czy słyszycie moje słowa? Czy to nie oznacza, że istnieje szansa dla... ACH!

Kayle upadła na ziemię i sturlała się z dwóch pięter kaskad, barwiąc wodę za sobą na czerwono. Z jej brzucha sterczał grot energetycznej strzały Varusa.

Mężczyzna skrzywił się i wycelował ponownie, z wolna krocząc ku kobiecie, obecnej przewodniczącej Ligi.

- Słyszę twoje słowa i w moich uszach brzmią jak syk węża. Uznaję cię winną, Kayle i zgodnie z moim werdyktem dowiesz się, czym jest agonia. - jego słowa wypowiedziane były przerażająco spokojnie i bez cienia emocji.

- Musicie... go... zatrzymać! - wypowiedziała tracąca siły Kayle. Wszyscy strzelcy i magowie obecni na sali skierowali się ku Varusowi, szykując ataki.

Caitlyn spojrzała na Jayce'a, ten z kolei na nią. Vi wyglądała na zdezorientowaną, a Heimerdinger... Cóż, szukał rozwiązania w liczbach.

Ezreal dotknął Shiro i popatrzył na Caitlyn.

- Szeryfie? Po której stronie stoi Piltover?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro momentalnie zignorowała Ezreala. Szybko stanęła przed Varusem i stworzyła wokół nich tarczę.

- Przepraszam, ale tu potrzebne są wyjaśnienia. Zanim dostaliśmy się na summoners rift Kayle była w więzieniu. Nawet jeżeli by się wydostała, nie wierzę by nieła miała żadnych obrażeń. Nie po tym jak z Ezrealem znaleźliśmy Miss fortune w podziemiach - powiedziała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Shiro! - Ezreal starał się złapać dziewczynę, ale nie zdążył. O tarczę dziewczyny odbił się nóż. Jego posiadaczką była czerwonowłosa noxiańska zabójczyni. Tarcza nie drgnęła.

- Istotnie. Zwracam się do mieszkańców Ionii, Piltover, Demacii, Shurimy, Targonu i Freljordu! Do całej reszty, poza kanaliami z Zaun i Noxus! Poza Kayle!  Przez lata działania w Lidze wszyscy byliśmy oszukiwani! - Varus wycelował palcem w zwijającą się z bólu Kayle. - Byłaś najsilniejszą wojowniczką swojego ludu. Wasz świat został zniszczony przez wojnę jaką toczyliście setki lat! Dlatego postanowiłaś przenieść swoich ludzi tutaj, na Runeterrę! Kosztem wszystkich innych. Kosztem mordów, krwi, cierpienia! Wasza umowa z Noxus i Zaun do tej chwili była tajna. Wzywam świadka!

Od tarczy odbił się topór rzucony przez jednego z noxiańskich wojowników. Oto rozsławiony kat za skinieniem ręki Kayle rzucił narzędziem w tarczę. Tarcza pękła, ale wokół Shiro i Varusa powstała inna - opalizująca, pękata tarcza skonstruowana z sześciokątów. Na ramieniu Shiro spoczęła dłoń. Obok niej stanęła kobieta w długiej sukni, o sinej skórze. Z jej pleców sterczały połamane, zrujnowane skrzydła. Odsunęła lekko Shiro i stanęła pomiędzy nimi, unosząc w górę dłoń ze zwitkiem pergaminu. Pergamin się rozwinął, ukazując na samym dole podpisy, w tym jeden świecący białym światłem.

- Czy ktoś wątpi w słowa tego mężczyzny? Czy mam przeczytać punkty umowy? - Krzyknęła kobieta.

- Aresztować ich! - krzyknęła Kayle. Ku trójce ludzi pomknął mężczyzna w pełnej zbroi z toporem. Już kilka sekund później drogę zagrodziła mu dwójka złotych piaskowych żołnierzy.

Po tym zdarzeniu w stronę Varusa, Shiro i siostry Kayle zaczęły biec postacie. Bezkształtny cyborg wypełniony zieloną substancją, nieumarły niszczyciel z Noxus, a nawet sam Jerycho Swain. Rozpoczęła się kolejna walka. Ostatnia z walk.

Ezreal stanął tuż koło Shiro.

- Odrobina spokoju, co? - zapytał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna była niezwykle zaszokowana tym wszystkim co się działo. Myśli jej się plątały a ona sama stała nieruchomo. Drżała bardzo mocno, usta miała lekko otwarte ale przez pierwsze minuty nie była w stanie nic powiedzieć. Dosłownie nic. Dopiero kiedy obok niej stanął Ezreal, rozluźniła się nieco. Wiedziała co chce zrobić. Szybko wyciągnęła z wewnętrznej kieszeni swetra pistolet który dostała od wójka Ezreala.

- Osłonisz mnie? Muszę coś zrobić - powiedziała do niego szeptem. Wiedziała czego chce ale ktoś musiał ją obronić by mogła dopiąć swego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ezreal spojrzał na Shiro z ukosa.

- Jasne, idź... Będę cię chronił - odpowiedział i chwycił ją za ramię, czekając i obserwując w którym kierunku pójdzie. Wysłał kulę ognia w stronę szarego cyborga z Zaun, a w tym samym czasie zasłonił dłonią głowę Shiro, w którą pomknęła wiązka energii wysłana przez Jerycho Swaina.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna szybko chciała przedostać się do Kayle. Pistolet trzymała mocno w dłoni by jej nie wypadł. Jeżeli była dostatecznie blisko naciągnęła pistolet i strzeliła w Kayle.

- Pora zakończyć tą farsę - powiedziała szeptem. Miała kamienny wyraz twarzy, zdażało się to nie żadko ale mogło.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kayle machnęła potężnym skrzydłem, strącając Shiro z podwyższenia. Ale dwa stopnie niżej stał Ezreal, który wedle obietnicy zdołał ją złapać i powstrzymać przed upadkiem na posadzkę.

- Miałam chronić swój lud, głupia! - Krzyknęła Kayle, ale głos miała słaby. Strzała Varusa infekowała i rozprowadzała po ciele trującą substancję. Kula Shiro trafiła ją trochę poniżej klatki piersiowej. W obronie Kayle stanęła Ashe, celując w Shiro.

- Nawet jeśli popełniła te zbrodnie, należy jej się sprawiedliwy osąd. Przestańcie natychmiast! Przestańcie się zabijać, idioci! - krzyknęła. Ale nikt jej nie słuchał. Sprawy potoczyły się szybko.

Shiro i Ezreal wrócili bronić towarzystwo z Piltover. Jak się okazało, obrońców Ligi była znaczna mniejszość. Walka nie trwała długo - do momentu, w którym na niebie pojawił się ogromny kosmiczny smok znany już z walki w Bilgewater. Stanowił ostateczny argument. Obrońcy Ligi nie mieli wyjścia.

Rozpoczęło się zbieranie rannych i... martwych. Shiro obeszła się bez większych ran, jedynie z nogą złamaną przez jednego z Noxian. Wszyscy oni stali teraz zgromadzeni pod ścianą i skrępowani. Wśród nich czerwonowłosa zabójczyni i Wielki Generał.

Na ziemi Shiro widziała zwłoki noxiańskiego zabójcy w kapturze. Był młody, a w jego piersi znajdowała się maleńka rana jak od dźgnięcia włócznią. Widziała zniszczoną, metalową baletnicę i małe ciałko jednego z yordli. Ku jej zdziwieniu nad jednym z trupów stała Jinx. O ile podczas walki było słychać wybuchy i jej okrzyki radości, teraz stała z niewyraźną miną i trzęsła się jak przy hipotermii, patrząc na ciemnoskórego, martwego chłopaka. Wyglądała niewinnie, wręcz smutno. Jej wzrokowi nie umknęła muskularna sylwetka ślepego mnicha niosącego długowłosą kobietę w długiej sukni. Jej włosy były niebieskie, a blada ręka o długich palcach wisiała bezwładnie. 

No i nie umknął też widok strzelca leżącego na podłodze. Strzelca o sinej skórze, z jasnofioletowymi oczami. Wokół niego stała siostra Kayle i całe towarzystwo z Piltover.

- Shiro? - zapytał Ezreal, trzymający dziewczynę w talii i pomagający jej iść. - Czy chcesz... chcesz tam iść?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Śmierć. Tak straszna. W środku bolało ją to co widziała. Miała tylko nadzieję, że ktoś zapisze ich imiona w historii. Oraz to, że ktokolwiek zapewni im dobry pochówek. A jeżeli nie miało być takiej osoby, sama mogła to zrobić. Bolał ją widok smutnej Jinx. Zapewne chłopak był kimś ważnym, może nawet jej miłością. A ona po prostu go straciła... Shiro wiedziała jakie to jest uczucie. Postanowiła pocieszyć ją, ale to potem. Teraz chciała podejść do Varusa, by powiedzieć mu cokolwiek na pożegnanie. Nawet, jeżeli mógł jej nie słyszeć. Do oczu napłynęły jej łzy. Spojrzała na Ezreala.

- Muszę. Mogę? - zapytała. Cóż bez jego pomocy nie było opcji by gdzieś doszła. Chyba, że pomógłby jej siąść na deskę z kryształu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak na zawołanie wszyscy odsunęli się od rannego. Nawet Ezreal, gdy już się upewnił że Shiro siedzi bezpiecznie na ziemi i stanęli trochę obok.

Varus ostatkiem sił podniósł się do pozycji siedzącej, trzymając dłoń na brzuchu. Spomiędzy palców ciekła krew.

- Dziękuję - powiedział i na jego niewzruszoną dotychczas, kamienną twarz wstąpił grymas podobny do uśmiechu, tylko że z dodatkiem bólu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna uśmiechnęła się do niego. 

- To ja dziękuję. Oddałałeś życie za swój cel. Dzięki tobie tyle ludzi będzie mogło żyć. Jesteś bochaterem. Postaram się by ktokolwiek zapamiętał twoje imię. Byś nie został zapomniany, zgoda? - powiedziała, po jej policzku popłynęło kilka łez. - Cieszę się, że mogłam cię poznać. Zostańmy przyjaciółmi, zgoda? - powiedziała łapiąc go za dłoń. Uśmiechała się mimo łez.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...