Skocz do zawartości

[Pawlex] Jak dobrze mieć wroga! [Zakończone]


Recommended Posts

- O, tak. Zabicie samego Vilemawa to całkiem niezły czyn. Wart rozgłoszenia, jeśli chcesz znać moje zdanie. Ale najpierw obowiązki, potem sława. Trzeba uratować tyłek gwiezdnej jaszczurki, mój kochany Rennardzie. A potem może jeszcze udowodnić dominację, uknuć intrygi i pokazać panu od zbóż gdzie jego miejsce. Uważam zagranie z glizdami za wyjątkowo ohydne. No i ta twoja matka... Nie znosiłam jej, przyznam szczerze - mówiła, prowadząc Rennarda z powrotem do Ruin. Z gniazda Vilemawa wystawały dwa, ogromne odnóża. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Czekaj czekaj. Ten koleś od zboża. Jakiś... nie wiem. Ptak? Czteroręki ptak? Kto to w ogóle jest? Nie pozwolę nikomu mieszać w swojej głowie! Zwłaszcza takim pierzastym dziwadłom. - Odpowiedział, z uśmiechem. Jego matki naprawdę nie trudno było nie znosić. Również postanowił wykorzystać tą jakże rzadką okazję, i skierować swoją rękę na biodro Elise. W końcu musiał jakoś utrzymać się na nogach...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pośpiesznie zabrał rękę. Cóż, kilka sekund to zawsze coś. 

- Jeżeli mogłabyś to zrobić bez gryzienia... będę bardziej niż chętny. - Odpowiedział, chichocząc. Gdy tylko spojrzał na jej zęby, od razu przypomniał sobie o bólu karku. Jego uśmiech nieco zmalał. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Obawiam się, że pająki mają w zwyczaju kąsać. Pająki mają w ogóle bardzo interesujące zwyczaje. Jestem pewna, że byłbyś ciekaw niektórych z nich. - Pajęczyca zachichotała i puściła Rennarda, gdy tylko przekroczyli próg ruin. Stanęła przed jednym z luster. Krótką chwilę zajęło jej podziwianie swojego wizerunku, po tym procesie zaś przyłożyła palec do ust, widocznie się nad czymś zastanawiając.

Ból w ręce i w karku trochę zelżał, zniknęły też mdłości. Zawroty głowy były nieznaczne i wyglądało na to, że Rennard wraca do zdrowia.

- Opisz mi miejsce, w którym leży nasz wielki nieprzyjaciel.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ionia. Tego jestem pewny w stu procentach. - Odparł, również podchodząc do lustra. Sam zaczął się przeglądać. 

- Razem z Jhinem byliśmy w górach. Szukaliśmy jakiejś magicznej groty. Tak mi się wydaje. Po drodze trafiliśmy na pełno portali, różnej wielkości. Były tam też kratery. Okolica blisko Aureliona się rozpada... - Opowiadał, jednocześnie napinają mięśnie i podziwiając się.

- Niech mnie! Prawie zostałem zabity przez halucynacje a wciąż wyglądam idealnie!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elise przyjrzała się Rennardowi z rzeczowym wyrazem twarzy. Pokiwała głową, dotykając swojego podbródka. 

- Dostatecznie - określiła. Elise stanęła za młodym zabójcą i położyła dłonie na jego czole - delikatnie pogładziła skórę, doczekała chwilę i szybkim ruchem łokcia wypchnęła go z równowagi. 

Zamiast upaść na lustro i razem z nim na podłogę, Rennard przeleciał przez ramę i zniknął w tafli. 

Przez krótki moment wszystko wokół lśniło, do momentu w którym zderzył się z trawą i ziemią.

Zniknął typowy dla Shadow Isles smród i zimno. Niebo było jasne, a gdzieś w pobliżu buczał portal. Kilka portali. 

Tuż obok wylądowała Pajęczyca. 

- Lepiej niż na wyspach. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rennard jęknął, kiedy został niespodziewanie popchnięty. Wyciągnął ręce przed siebie, chcąc złagodzić zderzenie się z lustrem. Ku jego zaskoczeniu... po prostu poleciał dalej.

Wylądował twarzą w ziemi. Nawet nie musiał się podnosić, aby dowiedzieć się gdzie był. Wszystko przez to charakterystyczne buczenie, które już wryło mu się w pamięć. Wstał i odwrócił się do kobiety.

- Wiesz... mogliśmy po prostu przejść. - Powiedział naburmuszony. - Czy zawsze musisz wykorzystać każdą chwilę by coś mi zrobić?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak prychnął, powoli wstając. Następna co szydzi z dzisiejszego pokolenia. Zapomnieli jak sami byli młodzi i ciekawi życia...

- W łóżku jestem gotowy na wszystko. - Odparł dziarsko. W końcu taka sceneria zachęcała do wielu rzeczy... - Tylko nie dam sobie odgryźć głowy. Jest zbyt cenna. No i przystojna. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tak, buzię masz ładną - odpowiedziała.

Stali tuż obok wejścia do jaskini... Tyle, że nie było wejścia i był dzień. To oznaczało, że Architekt Gwiazd musiał leżeć i zdychać gdzieś niedaleko. Pozostała wąska, zarośnięta ścieżka którą przybył do wrót prowadzony przez Kindred.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na szczęście doskonale pamiętał gdzie teraz był i która droga prowadziła do schorowanego Aureliona. Jednakże zdziwił go brak wejścia do jaskini. Na pewno była tutaj, doskonale pamiętał. 

- Dobra, teraz ja prowadzę! - Powiedział z entuzjazmem. - Czas uratować tego gwiezdnego gada i przy okazji świat!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Architekt leżał w tym samym miejscu, w którym Rennard go zostawił. Tyle tylko, że zmniejszył się o ponad połowę.

Wciąż był ogromny, ale teraz, leżąc na wygniecionej polanie i wśród całego mnóstwa nieustannie buczących portali wydawał się być dziwnie drobny. Gwiezdny Architekt jedną z łap miał zaciśniętą, a oczy wpatrzone w jeden punkt przed sobą. Rennard czuł, że znów elektryzują mu się włosy i czuł metaliczny posmak przy oddychaniu.

Elise stanęła w pewnej odległości od smoka i pogładziła się po brodzie, najwyraźniej się nad czymś usilnie zastanawiając.

- Nie wydaje ci się, że jest dość duży? - zapytała, mówiąc ni to do siebie, ni do Rennarda. - W jaki sposób mam go ukąsić? Musi mieć niezwykle grubą skórę. Jeśli to w ogóle jest skóra.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- O nie nie. On był większy! Zdecydowanie większy. - Odparł. - Mam pewien pomysł. Jeżeli nie da się przebić jego skóry, to szukajmy czegoś... miększego. Podszedł w stronę jego pyska.

- Ej! Aurelion! - Krzyczał, podskakiwał i machał rękoma, chcąc zwrócić jego uwagę. - Wystawiaj język! Bez gadania! 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielki smok nie wyglądał na wystarczająco przytomnego, aby operacja się udała. Był kompletnie bezwładny i nie słyszał.

- A gdybyś tak spróbował rozewrzeć mu pysk? - zapytała Elise w ciele pająka. Wyjątkowo wielkiego pająka. - Lepiej to zrób, Rennardzie.

Pod łbem Aureliona rosły złote kłosy zboża.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Rozewrzeć? - Zapytał zdziwiony. Spojrzał na swoje dłonie. - Spróbować mogę. W końcu jego głowa nie może być taka ciężka. W końcu skurczył się! 

Zbliżył się bardziej do psyka potwora. Szybko jego uwagę przykuło zboże. Znowu one...

- Nic dziwnego że nie kontaktuje. Pewnie też ma niezły odjazd. - Stwierdził. Złapał go tak by przypadkiem jednego z tych kłosów nie dotknąć. Przygody z nimi już mu starczyło raczej do końca życia. 

Próbował rozewrzeć pysk Aureliona chociaż tak, aby można było tylko dostać się do jego języka. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pająk skoczył i wbił zęby jadowe w wystający język wielkiego, kosmicznego smoka.

Rennard musiał odskoczyć, aby ratować swoje ręce przez odgryzieniem. Smok zaczął się wić, a przy jego rozmiarze było to dość niebezpieczne dla całego otoczenia. Z paszczy wydobywał się warkot, spod cielska sypały się iskry. Zboże w momencie poczerniało i zgniło, rozpływając się w nicość. Architekt Gwiazd odzyskiwał przytomność, powoli uspokajając się i dysząc. Świecące, niebieskie oko spoczęło na Rennardzie.

Elise wróciła do ludzkiej postaci.

- I co? - zapytała. - To wszystko?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

DeWett szybko wyrwał się z pyska Aureliona. Szkoda by było przejść przez wszystkie wcześniejsze okropności, tylko po to by teraz przez przypadek zostać zgryzionym. 

- Skoro na mnie podziałało, to na niego też powinno. - Odparł, wpatrzony w Architekta. Zrównał z nim wzrok. 

- Ej kosmiczny jaszczurze! Będziesz żył? Nasza mała planetka nie zostanie unicestwiona? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nieeee. Jeszcze nie tym razem - odpowiedział wielki smok, łapiąc się za głowę i przykładając ją do ziemi. Jęknął, choć brzmiało to bardziej jak grom. Albo uderzanie o siebie kamieni. - Jestem... zobowiązany, mały człowieku. Powiedzmy, że mogę ci się odwdzięczyć. Czego byś chciał? Mówimy o jednorazowej usłudze, darze, gwiazdce z nieba. Zastanów się, zanim dokonasz wyboru - powiedział, zaciskając potężne szczęki.

Elise odchrząknęła.

- Tobie także, choć potępiam zamianę tego pięknego aktu altruizmu w podłe sprzedawanie usług. No i żadne z was nie zrobiło tego z dobroci serca, nie oszukujmy się...

Edytowano przez Arcybiskup z Canterbury
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jak to nie? Zrobiłem to dla bezpieczeństwa całego świata! To dzięki mojemu poświęceniu i oddaniu możemy wciąż cieszyć się naszym kochanym światem! - Odparł, dobitnie podkreślając jak wielkiego czynu dokonał. Zaraz potem zaczął zastanawiać się nad odpowiednią nagrodą.

- Chcę... ptasi potwór z czterema łapami. Niech go szlag trafi. Jego i całe to cholerne zboże. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aurelion Sol skrzywił się, i zdołał to zrobić bez użycia mięśni pyska.

- Uwięziony. Nie mogę go zniszczyć, jeśli nie chcę niszczyć ludzi. Żyje w snach i utrzymuje sny. Jest Snem. A to ważniejsze dla waszych małych móżdżków, niż może się wydawać - odparł Architekt. - Myślałem o czymś bardziej... astralnym. Mogę dać ci gwiazdę, Noxianinie. Gwiazdę, która uratuje cię przed śmiercią. Albo gwiazdę, która zawsze wskaże ci drogę. Taką, która wskaże rozwiązanie problemu, taką która rozświetli mrok bądź taką, która przywróci ci siły. Mogę dać ci moc jednej z moich gwiazd.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dobra dobra dobra! Już ja znam takie gadanie takich astralnych potworów jak ty! - Wskazał palcem na Architekta. - Niby spełniacie życzenie a potem okazuje się że cierpimy do końca życia. 

Rennard spojrzał się na Elise. Wyglądał tak jakby szukał inspiracji. Nie miał pomysłu na życzenie. Miał wszystko czego potrzebował i było mu z tym bardzo dobrze. 

- W takim razie chcę aby wszyscy wiedzieli że uratowałem dupę całego świata! - Odezwał się po zastanowieniu. Znów skierował wzrok na Aureliona. - Zwłaszcza Noxus. Mój ojciec na wieść że ten "nieodpowiedzialny, zbuntowany, głupi dzieciak" uratował cały świat pewnie zejdzie na zawał. Ja będę się temu przyglądał i śmiał się z tego!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jeśli byłbyś uprzejmy - wtrąciła Elise ze wzrokiem utkwionym w łeb smoka -  Skorzystałabym z tej gwiazdy, która może ocalić mi życie. Takie rzeczy się przydają. Nazwij ją moim imieniem. I niech będzie widoczna. Nie podaruję sobie tej odrobiny luksusu - dodała.

- Tak będzie - odparł Architekt. Podpłynął do jednego ze swoich portali, rozszerzył go i wpłynął do środka. Buczenie natychmiast ustało. Wszystkie dziury zniknęły.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rennard zmarszczył czoło. Co się właściwie stało? Po prostu sobie poszedł? 

- Elise, czy ty po prostu przywłaszczyłaś sobie moje życzenie? - Zapytał z krzywym uśmiechem. - Fakt, nie miałem pomysłu na życzenie. Jednakże to ja szukałem dla niego pomocy! Tłukłem się z Vilemawem! Przechodziłem przez największe umysłowe iluzje swojego życia! I co z tego mam? Po prostu zostałem wyjebany! Kosmiczny frajer mnie wykorzystał a ty podstępnie podpieprzyłaś moje wynagrodzenie! - Mówił z wielkimi pretensjami. Powoli zaczynał się wydzierać. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elise przewróciła oczami i pokręciła głową. 

-Zamknij się, mój drogi z łaski swojej. Jak na zawodowego zabójcę jesteś wyjątkowo emocjonalny i egocentryczny, a to zahacza o brak profesjonalizmu. Skąd pomysł, że skorzystałam z twojego życzenia? Pozwolę sobie przypomnieć ci, że nie tylko ty brałeś w tym udział. Wymarzyłeś sobie sławę i będziesz miał swoją drogą sławę. Ciekawa jestem, jak szybko tego pożałujesz. Gwiazdka z nieba była rozsądniejszym wyjściem, ale wszak ty masz bardzo mało związków z rozsądkiem, prawda? - zapytała. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...