Pawlex Napisano Grudzień 17, 2016 Share Napisano Grudzień 17, 2016 - Doszedłem do porozumienia! W końcu dyplomacje i wyjścia bez walki zawsze stawiam na pierwszym miejscu! - Bez problemu można było zobaczyć, że nawet sam Rennard skrzywił się, wypowiadając to perfidne kłamstwo. - A co to było? Na pewno kobieta. I to tyle. Wiesz, w grobowcach jest bardzo ciemno i nic nie widziałem. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Arcybiskup z Canterbury Napisano Grudzień 17, 2016 Autor Share Napisano Grudzień 17, 2016 - Rennard, złotko. Kłamiesz - powiedziała śpiewnym głosem Elise. - Co to, nie masz do mnie zaufania? Po tym, ile dla ciebie zrobiłam? - zapytała, wstając z fotela. Podeszła do niego na bardzo małą odległość. Elise poszukała kontaktu wzrokowego z Rennardem, nawet podniosła jego głowę, aby móc to osiągnąć. Nie zbyt wysoko, oczywiście - była między nimi niewielka różnica wzrostu na korzyść Rennarda. - Kobieta - szepnęła Elise z przebiegłym uśmiechem. - Kobieta, którą kryjesz, ukrywająca się w grobowcu Du Couteau. - Otwarła szerzej oczy z podekscytowaniem. - Lady Cassiopeia? Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Pawlex Napisano Grudzień 17, 2016 Share Napisano Grudzień 17, 2016 - Ciężko zaufać komuś w pełni. Zwłaszcza jeżeli ktoś jest pająkiem, który niespodziewanie może ugryźć swojego przyjaciela... - Odparł. Kiedy kobieta zaczęła swoje gierki, Rennard nawet nie stawiał żadnego oporu. Co więcej, ta sytuacja całkiem mu się podobała. Słysząc, że bardzo szybko wyczytała z niego tożsamość potwora z grobowca, uśmiechnął się niewinnie. - Widzisz? Po co mam mówić, skoro wszystkiego potrafisz dowiedzieć się sama. Tak, moja była nauczyła się petryfikować innych i pluć kwasem. Co więcej bardzo zależy jej na tym aby nikt się o niej nie dowiedział. Zwłaszcza jej obecnego wyglądu... Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Arcybiskup z Canterbury Napisano Grudzień 17, 2016 Autor Share Napisano Grudzień 17, 2016 - A co z nią nie tak? Coś ją napadło, zatruło? Klątwa? Widziałeś ją chyba, prawda? - zapytała, odsuwając się trochę do tyłu. Oparła się o stół i skrzyżowała ręce na piersi. - Mogłaby odegrać istotną rolę w zwalczeniu Celii i jej cmentarza. Pomyśl tylko... Jedno spojrzenie i wykluczyłaby z gry Celię i najmłodszą DeWett. Petryfikuje automatycznie, zaraz po kontakcie wzrokowym, czy musi użyć zaklęcia? O, głupie pytanie. Jeśli żyjesz, z pewnością musi to być zaklęcie. Co za korzystny obrót sytuacji! - Elise złożyła dłonie w piramidkę i uśmiechnęła się w napływie entuzjazmu. Ale już sekundę później jej twarz stężała w zadumie. - Trzeba ją stamtąd jakoś wyciągnąć, Rennard. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Pawlex Napisano Grudzień 17, 2016 Share Napisano Grudzień 17, 2016 - Mówiłem przecież że było ciemno! Ledwo zdołałem zobaczyć jej twarz, co dopiero resztę! Ale poruszała się bardzo szybko. Zdecydowanie za szybko niż na normalnego człowieka... - Po chwili Rennard uniósł rękę, przerywając Elise w zdaniu. - Ej ej ej! Wykluczamy z gry tylko Celię! Lucii nie pozwolę tak za szybko odpaść! Zamierzam odpłacić się tej małej smarkuli. - Powiedział stanowczo. Zamiana jej małej siostry w kamień to stanowczo zbyt słaba kara. - Wyciągnąć? Jak? Dała mi jasno do zrozumienia że stamtąd nie wyjdzie i nikt jej do tego nie przekona. Skoro ja jej nie przekonałem to już chyba nikt... - Mówiąc, chłopak zaczął zastanawiać się nad własnymi słowami. - Chyba... chyba że jej siostra dałaby radę. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Arcybiskup z Canterbury Napisano Grudzień 17, 2016 Autor Share Napisano Grudzień 17, 2016 - Lady Katarina? Może, może... Całe szczęście, że Du Couteau też nie przepadają za towarzystwem arystokracji i za balami. Choć nie oszukujmy się, nikt z arystokracji nie lubi arystokracji. Trzeba jak najszybciej ją znaleźć, zanim wyruszy na jakąś swoją misyjkę. W pokoju obok jest łóżko. Po dniu pełnym atrakcji sądzę, że należy ci się odpoczynek, DeWett. No, idź już. Sio. Chyba że chcesz poznać jeszcze szczegóły dotyczące twojej matki - powiedziała Elise. Zabębniła palcami o blat stołu, a spod komody wypełzł pająk. Ten sam, który prowadził całe towarzystwo do kryjówki. - Znajdź mi proszę Lady Katarinę Du Couteau, malutki. Powiedz innym, zależy mi na czasie - zakomunikowała bezkręgowcowi. Pająk podreptał w stronę okna i zniknął za nim. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Pawlex Napisano Grudzień 17, 2016 Share Napisano Grudzień 17, 2016 - O matce wole słuchać po wyspaniu się. Wiesz, na samą jej myśl nie mogę spać. - Odparł, przeciągając się. Skierował się do pokoju o którym wspomniała. Otworzył drzwi i zatrzymał się w framudze. - Jakby co to zostawiam drzwi otwarte. Zawsze jestem chętny na... "łóżkowe" towarzystwo. - Zakomunikował bardzo zalotnie i zarechotał. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Arcybiskup z Canterbury Napisano Grudzień 17, 2016 Autor Share Napisano Grudzień 17, 2016 - Tak, tak, wiem - rzuciła Elise lekceważąco i zajęła się swoimi sprawami. Stukot obcasów na deskach schodów uświadomił Rennarda, że opuszcza mieszkanie. Pomieszczenie nie było wielkie, ale akurat znajdowało się w nim szerokie i - jak się okazało - miękkie łóżko. Temperatura wydawała się być odpowiednia do spania, a przez nieszczelne okno wpadało odrobinę chłodnego powietrza. Zasnął bardzo szybko, a gdy już się obudził, nie pamiętał snów. Nocturne siedział w stopach łóżka, obserwując swoją szponiastą dłoń. Podniósł wzrok dopiero gdy zauważył, że Rennard się obudził. Przez okno wpadało światło słoneczne, a chłopak czuł się wyspany i... spragniony. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Pawlex Napisano Grudzień 17, 2016 Share Napisano Grudzień 17, 2016 Widząc łóżko, dopiero teraz zdał sobie sprawę jak bardzo jest zmęczony. Pośpiesznie wskoczył na nie i błyskawicznie zasnął. Kiedy się obudził, czuł się fantastycznie wypoczęty. Wszystko byłoby fantastyczne, gdyby tylko nie ta pustynia w mordzie. Podniósł się do pozycji siedzącej i spojrzał na zjawę. - A co to? Nie pamiętam żadnego koszmaru! Ani jednego niespokojnego snu. Wyspałem się po wsze czasy! Co się stało, znudziło ci się psucie mi wypoczynku? - Zapytał. Zanim jednak potwór zdołał mu odpowiedzieć, Rennard zerwał się z łóżka, trzymając się za gardło. - Nie! Nie wytrzymam! Wody! - Powiedział i szybkim krokiem poszedł ku drzwiom. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Arcybiskup z Canterbury Napisano Grudzień 17, 2016 Autor Share Napisano Grudzień 17, 2016 W pokoju ze stołem stał dzban z wodą. Przez szkło przelatywały promienie słoneczne, rozpraszając się i rozświetlając ścianę przeciwległą do okna. Nocturne przeniknął przez ścianę i usiadł na krześle. Do środka z hukiem wszedł Merl, przecierając zaspaną twarz. Wyglądał jak półtrup, wlokąc się w rozwalonej, pomiętej koszuli i z jedną nogawką spodni podciągniętą pod kolano. Opadł bezwładnie na krzesło, próbując zorientować się w sytuacji. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Pawlex Napisano Grudzień 17, 2016 Share Napisano Grudzień 17, 2016 Chłopak pośpiesznie dorwał się do dzbana. Złapał go i zaczął łapczywie pić. Kiedy usłyszał huk, odwrócił się w tę stronę, wciąż trzymając przechylony dzban i pijąc. Zobaczywszy w jakim stanie wygląda Merl, nie zdołał powstrzymać śmiechu, przez co oblał sobie twarz i klatkę piersiową. - Merl! Wyglądasz jak gówno! - Skomentował, wycierając twarz i rechocząc. - Co się stało? Wyglądasz jakby coś w nocy chciało cię zabić a ty dzielnie stawiałeś temu opór przez całą noc! Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Arcybiskup z Canterbury Napisano Grudzień 17, 2016 Autor Share Napisano Grudzień 17, 2016 Merl uniósł dłonie w górę, jakby miał prosić siły wyższe o zlitowanie. - Spałem dziesięć godzin. Dziesięć! Od kilku lat mi się to nie zdarzyło, a u was na służbie to były cztery na dobę - wskazał oskarżycielsko palcem w Rennarda. Potem ręce opadły. - Nieprzyzwyczajony jestem, no. Łeb mi pęka jak po ostrej popijawie, a tylko spałem. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Pawlex Napisano Grudzień 18, 2016 Share Napisano Grudzień 18, 2016 Kiedy Merl zaczął oskarżać Rennarda o coś, czemu on nie był winny, poczuł nagły przypływ złości. Nawet nie było go w domu kiedy on zaczął pracować dla jego rodu. Bez ostrzeżenia oblał kamerdynera resztą wody w dzbanie. - Zważaj na słowa! Miej pretensje do mojej matki, nie do mnie. - Odparł, rozzłoszczony. - I wskaż na mnie tym paluchem jeszcze raz, to połamie ci wszystkie kości w dłoni. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Arcybiskup z Canterbury Napisano Grudzień 18, 2016 Autor Share Napisano Grudzień 18, 2016 Rozległo się pukanie do drzwi. - Zasłońcie okno - odezwała się Christine, a kiedy już Merl mamrocząc pod nosem wrócił z kawałkiem ciemnej tkaniny i odciął pokój od wpadających promieni słonecznych, siostra Rennarda wstąpiła do środka. Podeszła do stołu i położyła na nim gazetę codzienną, wydawaną zawsze rano. Na pierwszej stronie widniała podobizna jej, Rennarda i Merla w trzech osobnych grafikach, zwieńczone nagłówkiem "Krwawy zamach na balu w rezydencji DeWettów!" oraz "Czy widzieliście tych ludzi?". Ilość światła nie pozwoliła na przeczytanie drobnego druku. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Pawlex Napisano Grudzień 18, 2016 Share Napisano Grudzień 18, 2016 Rennard z zainteresowaniem przyjrzał się gazecie, przyniesioną przez Christine. - Krwawy zamach na balu... - Czytał ze skupieniem. Zaraz potem spojrzał po kolei na swoich towarzyszy. - Nocturne? - Zapytał. Jego głos zdradzał lekkie zaniepokojenie. - Tam wtedy na balu. Odwrócenie uwagi wyszło ci świetnie. I myślę że nawet zbyt dobrze. Czy ty... czy ty kogoś tam zamordowałeś? Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Arcybiskup z Canterbury Napisano Grudzień 18, 2016 Autor Share Napisano Grudzień 18, 2016 - Nie bezpośśrednio - wysyczał. - Słyszałem, jak serca dwóch z nich się zatrzymują, a krew przestaje krążyć i tężeje. Potem sami zaczęli się zabijać nawzajem, uwalniając swoje wewnętrzne bestie - zachichotał. Mimo że pomieszczenie było małe, zachrypnięty głos odbił się od ścian. - Powiem ci szczerze, DeWett, nie spodziewałem się takiego obrotu sytuacji. Zabijałem wcześniej pojedynczych ludzi, zatrzymywałem ich serca i oddechy. Atakowałem zgrupowania w komnatach Ionii, w górach Freljordu i na pustkowiach Shurimy, ale nigdy bym się nie spodziewał, że zamieszanie w Noxus przyniesie taki skutek... Wśród wyższych sfer! - zarechotał. Christine klasnęła w dłonie. - Moje gratulacje - stwierdziła. - Ilu? - Tuzin - odparł Nocturne. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Pawlex Napisano Grudzień 18, 2016 Share Napisano Grudzień 18, 2016 - Tuzin!! - Wykrzyczał. - Zabiłeś tuzin?! - Wyjął kamień z kieszeni i zaczął go agresywnie trzeć, byleby tylko zamknąć w nim zjawę. - Do budy! Do domu! Cholerny idiota! Imbecyl! Rennard zaczął z furią bić pięścią w stół, rzucając słowem na k w każde strony. Liczył że wszystko zostanie załatwione bez ofiar. Chciał tylko uciec, nie robić masakrę we własnym domu. Zaraz jednak nagle przestał się ruszać. Naszła go myśl. - Ale zaraz chwila moment stop. Nikt nie wie że Nocturne jest moim zwierzakiem. On to wszystko zrobił, nas tam nie było. Więc dlaczego w gazecie są nasze zdjęcia? - Zapytał, stukając palcem w gazetę. - Christine, myślisz że nasza matka jest aż taką cholerną gnidą, by na nas zrzucić ten incydent? Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Arcybiskup z Canterbury Napisano Grudzień 18, 2016 Autor Share Napisano Grudzień 18, 2016 - Myślę, że nawet gdyby tego nie zrobił i jakimś sposobem dalibyśmy nogę, byłaby w stanie zamordować dwunastu idiotów tylko po to, żeby mieć pretekst - odparła Christine z absolutnym spokojem, nic nie robiąc sobie z ataku szału Rennarda. - Popatrz na to z tej strony, jak zabawnie musiało być, skoro niektórzy wystraszyli się tak, że padli na zawał, a cała reszta zaczęła się wyżynać jak zwierzęta. Dobre, nie? - zapytała, siląc się na uśmiech. Merl wyglądał, jakby trafił go piorun. Informacja o dwunastce trupów prawdopodobnie była dla niego nie lada szokiem, tym bardziej, że po części się do tego przyczynił. - Wiesz co, Rennard? Ja bym najpierw załatwiła sprawę z młodszą Du Couteau, żeby mieć kogoś po swojej stronie, a potem poszłabym do tego starego pierdoły, Swaina. Przecież on nienawidzi naszej matki tak, jak nienawidzi się muchy latającej koło nosa, a nie sądzę, żeby miał nas aresztować. To jego zlecenie jest w domu? - zapytała. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Pawlex Napisano Grudzień 18, 2016 Share Napisano Grudzień 18, 2016 - Siostro! Przecież wiesz że ten stary pierdoła nienawidzi naszej matki tak samo mocno jak mnie! Zawsze widzę jak jego cholerne ptaszyska tylko czekają aby mnie rozszarpać i zjeść! - Odpowiedział. - A Cassiopeia? Cóż, do tej sprawy potrzeba nam Katariny. Jeżeli ktoś ma ją przekonać chociażby do wyjścia z tej przeklętej krypty to tylko ona! Rennard spojrzał na Merla. Wyglądał jakby zamienił się w kawałek drewna. - Ej! Nie śpimy, myślimy! - Krzyknął, pstrykając palcami przed twarzą kamerdynera. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Arcybiskup z Canterbury Napisano Grudzień 18, 2016 Autor Share Napisano Grudzień 18, 2016 - Rennard, zamknij się i nie panikuj. Nie można nienawidzić kogoś mocniej niż naszej matki. Ciebie co najwyżej nie lubi, nie przypisuj sobie aż takich zaszczytów - skomentowała. - Chwila, Du Couteau chyba mają niedaleko rynku rezydencję, co? Można tam kogoś wysłać i namówić ją do współpracy. Albo... Wysłać Elise do grobowca Du Couteau. Jakby nie patrzeć, ona też jest po części... Przeklęta - stwierdziła Christine. Merl wyprostował się i przybrał na twarz jak najodważniejszy wyraz. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Pawlex Napisano Grudzień 18, 2016 Share Napisano Grudzień 18, 2016 - Z tego co pamiętam, to Elise posłała jednego ze swoich małych przyjaciół po Katarinę. Nie wiem, myślałem że mamy tu na nich czekać... - Odparł, rozkładając ręce. - Nie wiem, jedna przeklęta istota to sporo. Ale dwie? W jednym pomieszczeniu? I co najważniejsze... kobiety?! Ojojoj... - Nie mógł odmówić sobie małych złośliwości. Spojrzał na Merla z irytującym uśmieszkiem. - Jak myślisz, o co mogłoby pójść? Ten sam tusz do rzęs? Ta sama szminka? Jedna z nich ma większy rozmiar... - Zaczął macać się po klatce piersiowej. - Byle pierdoła mogłaby doprowadzić do katastrofy! Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Arcybiskup z Canterbury Napisano Grudzień 19, 2016 Autor Share Napisano Grudzień 19, 2016 - Trzy, Rennard. Trzy. Zacznij się lepiej zbroić, ćwoku, bo mogą dla ciebie nastać ciężkie czasy - skomentowała Christine. - Idę spać. Obudźcie mnie, gdyby działo się coś ciekawego - Siostra Rennarda opuściła pomieszczenie i oddaliła się w stronę innego. - Ty się śmiejesz, ale to może być groźne - stwierdził Merl. - Do dupy z takimi koalicjami! A tymczasem rozległo się pukanie do drzwi piętro niżej. Dwa stuknięcia, potem znów dwa, a potem skrzypnięcie drzwi. Merl spojrzał na Rennarda pytająco. - Spodziewamy się gości? - zapytał szeptem. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Pawlex Napisano Grudzień 19, 2016 Share Napisano Grudzień 19, 2016 - Nie wyzywaj mnie od ćwoków, ty ćwoku! - Odpowiedział odchodzącej siostrze. Rennard osobiście uważał, że im więcej tym lepiej. Na pewno będzie ciekawiej. - Groźnie? - Zapytał Merla. - Jeżeli potrafi się obchodzić z kobietami, to gwarantuje ci że nie będzie się zagrożonym. No chociaż dwie z nich to mutanty. Tutaj sam nie jestem pewien. Na dźwięk pukania do drzwi, chłopak nieco bardziej uniósł głowę. Spojrzał na towarzysza z krzywym wyrazem twarzy. - Spodziewamy... - Uzbroił się w swój sztylet i zaczął powoli zmierzać na dół. - Ale w tych czasach nie można być pewnym! Tera kiedy jesteśmy złoczyńcami na pierwszych stronach gazet, każdy może być przeciwko nam! Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Arcybiskup z Canterbury Napisano Grudzień 19, 2016 Autor Share Napisano Grudzień 19, 2016 - DeWett! - dobiegło wołanie z dołu, a głos należał do Lady Katariny Du Couteau. - Wyłaź, wiem że tu jesteś. Stała w ciemnym holu na dole, w czarnym płaszczu ze zdjętym z głowy kapturem. Ręce zabójczyni były ukryte, a więc więcej niż pewne, że trzymała broń w pogotowiu. Spojrzała na Rennarda gdy tylko pojawił się na antresoli. - Co to za ważna sprawa niecierpiąca zwłoki, co? Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Pawlex Napisano Grudzień 19, 2016 Share Napisano Grudzień 19, 2016 - Du Couteau! - Odkrzyknął, słysząc swoje nazwisko. Ukazał się na antresoli. Oparł się i zaczął uważnie spoglądać na kobietę. Po chwili wskazał na nią sztyletem. - Płaszcz w dół! - Rozkazał. - Nie daję się nabrać na te same sztuczki dwa razy! Zaraz pewnie wystrzeli we mnie twoje cholerne ostrze! Niestety dzisiaj nie spotkaliśmy się po to by się bić. Mam informacje... o twojej młodszej siostrze! - Powiedział z dumą. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Recommended Posts