Skocz do zawartości

[GRA][Arcybiskup z Canterbury] Nawiedzony Dwór


Bosman

Recommended Posts

Aleksander uśmiechnął się lekko.

- Podoba mi się twoje podejście. Rzadko spotyka się osoby, które tak otwarcie podchodzą do rozmowy - Powiedział po czym wstał i podszedł do komody. Wyjął z niej niedużą butelkę. Kiedy ją odkorkował Saskia poczuła krew. Mężczyzna nalał sobie do szklanki po czym wyjął drugą butelkę. Jej zawartość, a był to lekko bursztynowy płyn wlał do drugiej szklanki. Postawił ją przed Saskią, a sam zabrał drugą i usiadł na swoim poprzednim miejscu. 

- Spokojnie. To tylko sok - Powiedział zawczasu, patrząc na dziewczynę z uśmiechem, który mógłby sugerować, że jest pewny swoich informacji. Wziął łyka i przemówił. - Dobrze a teraz do rzeczy. Chciałbym wiedzieć od kiedy wiesz o nas? Kto ci powiedział? A może sama się domyśliłaś? I co to było? To w jadalni? Jakaś sztuczka? A może... Magia - zachichotał i zrobił rękami gest, jakby czarował. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 648
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Saskia podniosła brew. Ton Aleksandra jej się z jakiegoś względu nie podobał, a to komplementowanie było dosyć... Dziwne, o czym nie omieszkała go wkrótce poinformować. Patrick zresztą robił często to samo, ale na niego nie mogła narzekać, bo dawał jej jedzenie. Niemniej teraz jeszcze bardziej mu nie ufała. Aleksandrowi, nie Patrickowi. 

- Nie jestem niespokojna. Ty i Patrick często macie w zwyczaju komplementować kogoś, z kim rozmawiacie. Wybacz mi proszę szczerość, ale uważam, że to śliskie. Co zaś się tyczy twoich pytań... Odpowiem. Przedwczoraj potwierdziłam swoje przypuszczenia. Ufam, że ta informacja nie zaszkodzi Patrickowi, skoro wasza relacja jest dość bliska. Do zamku wkradł się wampir, dziecko. Widziałam, jak Patrick je zabił. Wiem, że było niebezpieczne. Świeciły mu oczy i rozsypało się w pył po kontakcie ze srebrem. Powiedział mi, czym się zajmujesz. Jeśli to prawda, to podziwiam, bo mogę sobie tylko wyobrazić, jak bardzo jest ci trudno. Wam wszystkim. Bardzo doceniam tych z was, którzy stronią od zabijania ludzi, choć wiem, że nie mam prawa tego oceniać. Niemniej śmierć Klary była okropna i jestem pewna, że nie zabiło jej to dziecko. Z tym będzie związane moje pytanie, ale najpierw odpowiedzi na twoje. Co zaś się tyczy tego w jadalni, lubię wywierać odpowiednie wrażenie. Czasem. Ale wtedy po prostu poczułam się zagrożona, bo Vala chciała mnie zabić, a tego nie miałam w planach. Jeśli chodzi o ptaki, nie kontroluję ich. Przyleciały, bo je o to poprosiłam, ale że byłam pod wpływem silnych emocji, albo i instynktu, przyleciały też nietoperze. Zwierzęta bardzo reagują na emocje... Niektórych osób. Gdyby spróbowała mnie wtedy skrzywdzić, prawdopodobnie zostałaby rozszarpana na strzępy, bo było ich dużo. Nie wiem czy to by się równało z jej śmiercią, ale tak by się stało. Jak mówiłam, lubię robić odpowiednie wrażenie, co poniekąd pokrywa się z popisywaniem się, więc... Oceń sam, co to było. Zgaduj. Wyglądam tak naprawdę i na codzień się ukrywam, czy może to jest iluzją? A może to po prostu alternatywy?

I narzuciła na siebie iluzję. Czarne oczy, czarne pióra między włosami i z przedramion, szpony wyrastające z palców. 

- Przejdźmy do moich pytań. Dlaczego zatailiście prawdziwą przyczynę śmierci Klary? I przede wszystkim... Kto i w jaki sposób usunął mi wspomnienia? - zapytała. Ostatnie pytanie było dosyć ryzykowne, ale uznała, że warto je zadać.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aleksander zamyślił się, słysząc o wampirze w zamku. Poczekał z odpowiedzią do momentu, aż dziewczyna skończy mówić. Następnie napił się ze swojej szklanki i wytarł usta wierzchem dłoni.

- A wiec dobrze mi się zdawało, że czułem tutaj inny zapach niż zazwyczaj - Powiedział po czym popatrzył na dziewczynę w jej ptasiej formie - Bardzo ciekawa sztuczka. Ale niestety ja wiem, że jesteś zwykłym człowiekiem. Po pierwsze, nie pachniesz inaczej niż Patrick, Weronika czy reszta ludzi na tym zamku. Poza tym rozmawiałem już z ojcem, a on zna prawdę. Pewnie się domyśliłaś, a jeśli nie to ci powiem, że Medira potrafi czytać w myślach. I ona sprawdziła kim tak naprawdę jesteś. Ale muszę przyznać, że chyba wszyscy inni mogliby uwierzyć, że naprawdę wyglądasz tak - Dodał mężczyzna uśmiechając się lekko do Saskii - A co się tyczy twoich pytań to zacznę do końca. To JA usunąłem twoje wspomnienia. A raczej ukryłem je przed tobą, żeby cię nie narażać. Na szczęście u ludzi wystarczy, że zablokuje się wspomnienia i jest spokój. Z wampirami jest gorzej, bo trzeba im podać coś innego, inaczej ta sztuczka nie zadziała - Wyjaśnił po czym wstał i podszedł do dziewczyny. - Zaraz odpowiem na resztę pytań. Ale najpierw zwrócę ci coś co należy do ciebie. Bloed Dana (Krwawa Panna) - Powiedział szeptem, a jego oczy zaświeciły się na złoto. Wtedy to Saskia poczuła, że coś w jej głosie się otworzyło. Jej głowę zalały wspomnienia. Widziała siedzie stojącą w ciemnym pomieszczeniu. Widziała jak Felicja wysysa krew z Klary. Słyszała dźwięk spadającej po schodach zbroi. Krótko mówiąc przypomniała sobie wszystko, co wcześniej ukrył przed nią Aleksander. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdecydowanie odblokowanie pamięci spowodowało nagły przypływ ulgi, a potem równie nagły przypływ złośliwych myśli. To by było na tyle, jeśli chodzi o "większość pokojowo nastawionej arystokracji". 

Saskia zamrugała, wgapiając się w okno przed sobą. Rzuciła okiem na postawiony na biurku sok, chwyciła naczynie i bez emocji na twarzy napiła się z niego, żeby zaraz potem odstawić je z powrotem na stół. Postanowiła sobie poświęcić chwilę na przemyślenia, uspokojenie złości która ją ogarnęła i wymyślenie odpowiedniego pytania. 

- Nie widzę w tym wszystkim sensu - podjęła spokojnie. - Dlaczego wciąż żyję? Nie byłoby problemów, gdybyście mnie wtedy zabili. A teraz zwróciłeś mi pamięć. Jak myślisz, co z nią zrobię? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aleksander wrócił na swoje miejsce. 

- Nie widzisz w tym sensu? Czemu żyjesz? Co zrobisz z tą wiedzą? A jak myślisz? - Zapytał patrząc na nią. Po uśmiechu na jego twarzy nie było śladu. Zastąpiło je skupienie. - A pomyśl przez chwilę. Jak by zareagowali ludzie, gdyby w tak krótkim czasie zginęło dwóch służących? Co by pomyśleli ci wszyscy wieśniacy? Że coś tutaj jest nie tak. Zaczęliby szukać, pytać a może nawet i próbowali dostać się do zamku i na własną rękę wyjaśnić całą sprawę - Powiedział wampir, patrząc na dziewczynę normalnymi oczami - Żyjesz dlatego, że zabicie ciebie przysporzyłoby więcej problemów. Poza tym bardzo cię polubiłem, a to kolejny czynnik na twoją korzyść - Powiedział i puścił jej oczko. - Co zrobisz z tą wiedzą to twoja sprawa. Ale dla twojej informacji powiem ci, że tylko trzy osoby wiedzą o tym co się stało. Ty, Ja i Loren. Niestety musiałem zastąpić wspomnienia Felicji, inaczej sama by cię zabiła na wczorajszym obiedzie - Dodał mężczyzna, patrząc na Saskię - Więc jeśli ty powiesz im co się stało, to narobisz jeszcze większego bałaganu, niż był po śmierci Klary - Ostrzegł dziewczynę Aleksander po czym zamilkł, czekając na to co ona powie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez chwilę zastanawiała się nad tym, co usłyszała. Sprawa była teraz o wiele bardziej skomplikowana, niż przed powrotem wspomnień. 

- Dobrze, że oddałeś mi pamięć. Odbiorę to jako pewien gest świadczący przynajmniej o częściowym zaufaniu i tym trudniej jest mi podjąć decyzję. Nie chcę, żebyś miał kłopoty. Nie chcę, żeby pan Loren miał kłopoty. Ale z panią Felicją to już jest inna kwestia. Poza tym, ludzie ze wsi już wiedzą. To są ludzie prości, oni nie podejrzewają. Oni są przekonani, kim jesteście. Prędzej czy później problem zrobi się na tyle wielki, że już nie da się zamknąć go w trumnie i wmówić ludziom, że to wina kogoś innego - odpowiedziała Saskia i na chwilę zamilkła. - I dziękuję za to, co dla mnie zrobiłeś. Niemniej wolałabym, żeby następnym razem nie było już usuwania pamięci, bo prędzej czy później i tak się dowiem. Wydaje mi się, że wobec takiego obrotu spraw najlepszym rozwiązaniem byłoby opuścić zamek... - Aż dreszcz ją przeszedł, kiedy wyobraziła sobie powrót do domu. Ale życie blisko osoby której tak się brzydziła zakrawało o plamienie swojego honoru. -...Ale to jeszcze chyba przemyślę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aleksander patrzył na dziewczynę w milczeniu. Uśmiechnął się lekko, słysząc, że Saskia jeszcze przemyśli swoją decyzję. 

- Ja bym wolał, żebyś została  tutaj. Naprawdę cię polubiłem. Zresztą Patrick też mówił, że cieszył się, kiedy dowiedział się, że nadal będziesz pracować dla mojego ojca - Powiedział po czym podszedł i nalał sobie kolejną szklankę krwi. - A to, że ludzie są przekonani, ze jesteśmy wampirami to dobrze wiedzieć. Na ten moment i tak nie zbiera mi się, żeby opuszczać Zamek - Dodał i usiadł na swoim krześle. - I zapamiętam twoje słowa. Następnym razem zostawię ci kartkę "Usunąłem ci pamięć. Za kilka dni, jak się uspokoi to ci ją zwrócę" - Zaśmiał się mężczyzna i popatrzył na dziewczynę. - Zatem co teraz planujesz? Bo niestety ja nie potrafię czytać w myślach tak jak Medira - Powiedział z lekkim uśmiechem po czym popatrzył swój gabinet, jakby czegoś szukał. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- I dzięki Bogu. To by mogło być niezręczne. To by było niezręczne. Jedna osoba czytająca ludzi wystarczy - odpowiedziała, skupiając beznamiętny wzrok na krwi w kieliszku. Fakt faktem, mogłoby się zrobić naprawdę kłopotliwie, gdyby wszystkie te myśli dotyczące aparycji wyszły na światło dzienne. Nawet jeśli były całkiem pochlebne. - Albo zamiast kartki po prostu od razu mnie zabijcie. I wolę zostać zrzucona z klifu, niż zabita przez bandytów.  Nie, żartowałam. Nie zabijajcie mnie - rzuciła, siląc się na uśmiech. - Co zamierzam teraz? Nie wiem jeszcze. Muszę sobie to wszystko przemyśleć, bo obecność pani Felicji napawa mnie... - "Obrzydzeniem, wstrętem" - ... Dyskomfortem. I czuję, że powinnam coś z tym zrobić. A to, że nie mogę mnie irytuje - podsumowała. - Chyba, że twoje pytanie tyczyło się najbliższej przyszłości, wówczas... Tym bardziej nie wiem. Nie mam w grafiku niczego poza sprzątaniem u pana Aleksandra w gabinecie. Mam nadzieję, że nikt nie zaczął szeptać, to by było nieszczęśliwe. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aleksander popatrzył na nią i uśmiechnął się lekko do niej. 

- Rozumiem. Cóż Felicję musisz odstawić na dalszy plan. Na razie ona myśli, że coś jest z tobą nie tak. Wmówiłem jej, że skrywasz jakąś mroczną tajemnicę. A po ostatnim obiedzie chyba już wie, jaką tajemnicę  - Zaśmiał się cicho i odstawił kieliszek na stole - Niestety nie wiem jak długo to zadziała. Moje wymazanie pamięci działa różnie, w zależności od osoby. Sama chyba już wiesz, że zaczynałaś się domyślać co i jak - Powiedział patrząc na Saskię - Ile razy mam ci mówić, żebyś nie zwracała się do mnie per Pan. Czuję się wtedy tak staro - Puścił jej oko. Tak właściwie to Saskia nie wiedziała ile tak naprawdę Aleksander miał lat. Wyglądał na ok 30. Ale był wampirem. Po chwili mężczyzna wstał i podszedł do okna, jakby czegoś tam szukał. Dziewczyna dostrzegła niewielki ruch ręki u Aleksandra. Jakby sięgał po nóż.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To było żartobliwie - odpowiedziała. Rzeczywiście, kwestia wieku była dosyć intrygująca. - Podobno to kobiet nie pyta się o wiek, więc mam nadzieję, że się nie obrazisz. Pytam z ciekawości. Jak dawno temu się urodziłeś? - zapytała, nie spuszczając z niego wzroku i uważnie obserwując, co robi przy oknie. Zastanawiało ją też, co zrobi Felicja kiedy już dowie się, co tak naprawdę się stało. I to był kolejny punkt, który przemawiał za opuszczeniem zamku. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aleksander warknął cicho pod nosem po czym cofnął rękę. Widać było ktoś lub coś co mężczyzna widział przez okno zniknęło. Odwrócił się do dziewczyny i znowu lekko się uśmiechnął.

- W sumie to nie jestem taki stary, jak na wampira. Urodziłem się jakieś 390-400 lat temu, daleko na zachód stąd. Loren zmienił mnie w wampira, bo stanąłem w jego obronie, kiedy pewna grupa bandytów próbowała go zabić i okraść. W sumie to nie prosiłem o to, ale przekonał mnie wizją wiecznego życia - Zaśmiał się i usiadł na swoim miejscu na przeciwko dziewczyny. - Wampiry się nie starzeją, więc tak samo wyglądałem, kiedy mnie przemieniał. Dość ciekawa zdolność nie powiem. Pewnie wiele kobiet by dało wszystko, żeby móc wyglądać tak samo przez całe życie - Powiedział, patrząc na dziewczynę. Był ciekawy co ona odpowie na jego słowa. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No to w takim razie... Nieźle się trzymasz - odpowiedziała, nie ukrywając nawet zdziwienia. Skoro on miał aż tyle, to ile musiał mieć Loren? Czterysta lat... To było aż niesprawiedliwe. Ile można było zrobić przez ten czas! Z drugiej strony, jedzenie ludzi brzmiało naprawdę fatalnie. Podobnie jak życie na głodzie, pod warunkiem, że ktoś nie był bestią. 

- Nie wiem, czy kobiety chciałyby wyglądać konkretnie tak jak ty. Mimo wszystko nie wyglądasz szczególnie kobieco. Co innego z mężczyznami. Właściwie, brzmi to jak całkiem niezły pomysł na życie - stwierdziła. "Do pewnego momentu".  - Co zobaczyłeś za oknem?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aleksander zaśmiał się.

- Wiesz o co mi chodziło. Wiele kobiet chciałoby wyglądać młodo tak długo, jak tylko by mogło - Powiedział po czym znowu popatrzył w okno - Wilkołak - Powiedział cicho. - Czasami podchodzą pod nas zamek, żeby sprawdzić czy nadal żyjemy. Cóż w sumie to im się nie dziwię. W końcu przez ostatnie 50 lat Loren zabił łącznie 10 wilków Więc nie dziwie się, że chcą nas dopaść, jednak nie mają dość odwagi, żeby zaatakować nas na naszym terenie. Czekają aż my wyjdziemy do nich - Powiedział mężczyzna, po czym odsłonił płaszcz i pokazał dziewczynie dwa długie noże, które tam ukrywał. Saskia pamiętała te noże, jak pokazywał je za pierwszym razem. Ale wtedy miał je pod kamizelką. - Zresztą, skoro przywróciłem ci pamięć, to pewnie pamiętasz, że ostatnim razem owinąłem zbroję w skórę wilkołaka, co pozwoliło nam uciec - Przypomniał jej. Faktycznie coś takiego przeszło przez myśl dziewczyny. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Budzi się tu we mnie lekki sprzeciw, bo moim zdaniem nie tylko kobiety lubią wyglądać młodo. Ale tak, wiem o co ci chodziło - odpowiedziała, obracając  w dłoniach kieliszek. - Wilkołak? Mam nadzieję, że są też porządne wilkołaki. I co, idziesz go teraz zabić? Pokazać mu, gdzie jego miejsce? Też chcę to zobaczyć. Teraz idziemy? Tak? Albo nie... Czekaj. Bez sensu. Nie mogę stąd wyjść z tobą. Może to moje wioskowe przyzwyczajenia, ale plotki bywają niebezpieczne, jak się zdaje, a wolałabym uniknąć większej ich ilości - mówiła Saskia, prowadząc ze sobą dialog wewnętrzny. Kombinowała, jak to zrobić, żeby zobaczyć potencjalne polowanie z bliska. A gdyby tak wykorzystać kolejną ze swoich zdolności? - Bo idziesz tam, prawda? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aleksander uśmiechnął się do dziewczyny. 

- Coraz bardziej mi się podobasz Saskio - Powiedział po czym otworzył okno. - Jeśli bardzo chcesz to możemy iść. Ale od zabijania wilków jest Loren oraz kilka innych wampirów. Apropos zabijania wilków - Pokazał ręką przez okno. Kiedy Saskia popatrzyła przez okno zobaczyła, że w kierunku lasu właśnie biegnie dwóch mężczyzn ubranych w czarne stroje. Dziewczyna dostrzegła, że każdy z nich miał w ręce długi nóż. - Więc jak będzie? Obiecuję, że nic ci się nie stanie - Zapewnił mężczyzna po czym wyciągnął rękę w stronę dziewczyny. Uśmiechnął się do niej lekko. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Położyła ręce na biodra w dość wojowniczej pozie i podniosła brew. 

- Aleksandrze, proszę - powiedziała Saskia, kierując się w stronę okna. - Jestem czarownicą, do kroćset. Jeśli coś ma się komuś stać, to na pewno nie mnie. Nie wiem, ile Medira o mnie wie, ale zdaje mi się, że mnie nie doceniacie - stwierdziła, podchodząc do okna i patrząc w dół. Właściwie odczuwała sporą ciekawość związaną z owym tajemniczym wilkołakiem i fakt zobaczenia takowego wydawał się być całkiem atrakcyjny. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mężczyzna zaśmiał się. 

- Rozumiem. Tak więc nie będę się martwił - Powiedział po czym wziął dziewczynę na ręce i wyskoczył przez okno. Byli zaledwie 10 metrów nad ziemią, więc szybko wylądowali na ziemi. Tam mężczyzna postawił Saskię na ziemi i ruszył w kierunku lasu, w ślad za tamtymi dwoma łowcami - Tylko nie zostawaj w tyle. Bo stracisz najlepszą część - Zaśmiał się Aleksander, odwracając głowę w stronę dziewczyny. Saskia dostrzegła, że omijał drzewa, nie patrząc na nie. To chyba była kolejna ze zdolności wampirów. Jednak mimo, że on był wampirem to biegł z typowo ludzką prędkością. Chyba dlatego, żeby Saskia ciągle go widziała. Albo się z nią droczył, że szybciej biec nie umie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Właściwie to... Trzeba je zabijać? - zapytała, biegnąc w ślad za Aleksandrem. Pantofle ktore miała na nogach były całkiem niezłe w pracy w zamku, ale już do biegów się nie nadawały. Dlatego też przystanęła, zdjęła je i wznowiła bieg z pantoflami w ręce. - Wiesz, nie jestem za zabijaniem niczego, co ma w sobie chociaż trochę dobrego. A na pewno nie wszystkie są złe. Wy też nie jesteście źli. Jak zostaje się wilkołakiem? - zapytała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aleksander uśmiechnął się. 

- I to w was podziwiam. Mimo, że każda z dwóch ras może was od tak zabić to mimo to chcecie ich ratować, pomagać itd. Dawno nie miałem takiego uczucia - Powiedział po czym zwolnił jeszcze na tyle, żeby zrównać się z dziewczyną. - Cóż ja osobiście nie lubię zabijać. Robię to tylko wtedy, kiedy muszę. Dlatego zobaczymy. Może ten wilkołak tylko się zgubił. Też jest taka opcja - Rzucił po czym przebiegł przez zwalone drzewo, tym samym torując przejście dla dziewczyny. - Wilkołakiem można zostać na kilka sposobów. Jednym a zarazem najpopularniejszym jest ugryzienie przez innego wilkołaka. Inna opcja, to urodzić się wilkołakiem. A słyszałem też wersję, że można na kogoś rzucić klątwę, żeby zmieniał się w wilka. Ale klątwy to chyba twoja broszka prawda? - Zapytał z uśmiechem. Po chwili oboje dotarli na polanę. A tam widok był ciekawy. Otóż po jednej stronie stała dwójka łowców, których widzieli wcześniej. Po przeciwnej stronie stał nie jeden, a trójka wilkołaków. dwójka w ludzkiej formie. Ostatni z nich wyglądał jak książkowy przykład wilkołaka, które Saskia widziała na różnych obrazach czy rysunkach, którymi straszono małe dzieci. 

Obie grupy mierzyły się wzrokiem, jednak żadna z nich nie ruszyła się. Czekała na ruch drugich.

f40b790edd738278632d8d038d229696.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie każdego można zabić ot tak - odparła. - Nie, klątwy to nie moja broszka. Są dobre, kiedy chcesz postraszyć. To się przydaje. Ale bycie czarownicą nie skupia się na czarach. Czarów używa się bardzo rzadko i na dłuższą metę to nieopłacalne. Poza tym... Nie szkodzimy. Pomagamy, bo ktoś musi. To wszystko po prawdzie skupia się na głowologii i machaniu rękami - odparła i zatrzymała się, widząc niecodzienne widowisko. No tak, tak sobie wyobrażała te stworzenia. Chwyciła Aleksandra za ramię, lekko go za nie ciągnąć. 

- Spotkanie! Jak miło. Teraz będą rozmawiać, a potem rozejdą się w pokoju, prawda? - zapytała ironicznie, jednocześnie szczerząc się niewinnie. - Mogę się wtrącić?

Edytowano przez Arcybiskup z Canterbury
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aleksander spoważniał, widząc wilkołaki. Kiedy poczuł, że Saskia ściska go za ramię delikatnie je cofnął, jednocześnie przesuwając dziewczynę za siebie, żeby w razie czego ją osłonić. 

Jeden z łowców popatrzył kątem oka na nowo przybyłych po czym znowu skupił się na wilkołakach. 

- Czego tutaj szukacie?! - Krzyknął w ich stronę. Ten przemieniony zawył. Chyba był gotowy do ataku. Jednak jego towarzysze pokazali mu, żeby sobie odpuścił. 

- Nie chcemy walczyć. Po prostu tędy przechodziliśmy! - Odkrzyczał jeden z nich.

- Gówno prawda. Znacie dokładnie granicę. Weszliście na nasz teren! - Rzucił drugi z łowców i zrobił krok w przód. Drugi z wilkołaków również postąpił krok do przodu.

- I co nam zrobicie pijawki?! - Zapytał drugi z wilkołaków, z lekkim, nieprzyjemnym uśmiechem. Saskia mogła dostrzec, że ten wilkołak zaczął się trząść. Jakby miał drgawki. Czyżby tak wyglądał początek przemiany?

- Saskia cokolwiek by się działo zostań tutaj. Nie chcę cię narażać. A to raczej nie skończy się tylko na rozmowie - Powiedział cicho Aleksander. Nie chciał walczyć, ale dziewczyna czuła, że w razie czego od razu skoczy do walki. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ale bo patrz, ja myślę, że da się to rozwiązać w sposób niekonwencjonalny, na przykład przez odwrócenie uwagi. No, chodź. Coś, czego się nie spodziewają! Coś, co ich zszokuje i wybije z rytmu, wprawi w osłupienie - szepnęła. - Najlepiej z udawaną przemocą. Oni nie wiedzą, co umiem, więc mogę udawać na przykład, że mnie się zaczyna przemiana i potem się na ciebie rzucę. Co na to powiesz? - zapytała, obserwując uważnie nieludzi na polance.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aleksander popatrzył na nią najpierw z lekkim zaskoczeniem a potem z uśmiechem. 

- Cóż ten plan może wypalić. Ale trzeba będzie wypaść przekonująco - Powiedział mężczyzna powoli się wycofując w las. - Ale lepiej na razie zejść im z oczu. Wolę, żeby oni tego nie usłyszeli - Dodał cicho. Na szczęście chyba nikt ich nie usłyszał, bo żaden z pięciu nieludzi się nie odwrócił. Wszyscy byli skupieni na sobie i na tym kto pierwszy robi ruch. Kiedy oboje znaleźli się na linii drzew Aleksander odwrócił się do Saskii. - To jaki masz pomysł? Bo wydaje mi się, że teraz to ty mówisz a ja słucham - Zaśmiał się cicho i sięgnął po nóż. Chyba zaczął się przygotowywać do odegrania tej dziwnej scenki. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Zaczynam się drzeć. Upadam na ziemię i dalej się drę, mamroczę i udaję niemalże opętaną. Albo nie! Wbiegam na polanę, wpadam na jakieś drzewo i wbijam ręce w ziemię, ty udajesz, że biegniesz za mną. Musisz też udawać, że się boisz, jesteś zaniepokojony i różne takie. Strach pomieszany ze zmartwieniem, o. Raz czy dwa krzyknę tak mocniej, żeby ich może zabolało i żeby przedstawienie było bardziej wiarygodne. Rzucam się po ziemi, przyjmuję odpowiedni wygląd, a ty krzyczysz coś jak "Saskia, uspokój się, pokonasz to!", a do nich żeby natychmiast wiali, bo zdenerwuję się jeszcze bardziej. W tym momencie ja rzucam się na ciebie z pazurami i czy tam jeszcze, ty z łaski swojej się przewrócisz, ale tak z impetem i krzyczysz, że sobie poradzisz, ale żeby ratowali życie, ja robię dużo hałasu i dużo zamieszania, ty wtedy próbujesz mnie powstrzymać, wszyscy żyją, profit - streściła plan i zachichotała. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aleksander wysłuchał w milczeniu planu dziewczyny i zaśmiał się po cichu. 

- Plan wygląda fajnie. Gorzej będzie, jeśli ci kolesie zamiast uciekać rzucą się na ciebie - Powiedział po czym dodał już poważniejszym tonem. - Wtedy nie będzie za ciekawie. A ja nie mam pewności, czy dam radę ciebie obronić. Ale mam inny pomysł. Z całym szacunkiem, ale wątpię, żeby oni uwierzyli w moje krzyki czy wrzaski. Może spróbujemy ich od razu przestraszyć. W sensie, że ty się zmienisz, krzykniesz na mnie, czy co tam chcesz zrobić a potem ty "wyrzucisz" Mnie na środek polany, łamiąc przy okazji kilka drzew. A potem rzucisz się na mnie. Może, jak zobaczą, że wampir został wyrzucony przez przerośniętego ptaka, to sprawi, że ci zaczną uciekać - Zaproponował, puszczając oko dziewczynie. Był ciekawy jak ona zareaguje na jego plan. Bo w sumie oba były dobre, ale oba były ryzykowne. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...