Skocz do zawartości

[GRA][Arcybiskup z Canterbury] Nawiedzony Dwór


Bosman

Recommended Posts

- To już chyba wolę być gruba - odpowiedziała Saskia, dzielnie wycierając talerze podawane przez Patricka. 

- No właściwie to jestem zdziwiona. Na miejscu pana Lorena nie jestem pewna, czy zdecydowałabym się trzymać siebie samą pod własnym dachem w celu innym niż jako atrakcję turystyczną. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 648
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Patrick wzruszył ramionami. 

- Saskia Atrakcja Turystyczna. Tylko w zamku Lensterów - Zaśmiał się kucharz po czym zaczął wycierać szkła.  - Nie przesadzaj. Nie wiem dokładnie, ile żyje pan Loren, ale wydaje mi się, że w życiu widział już wiele. Nie wiem do końca czy to co ty pokazałaś było jedną z nich, ale tak jak ci mówiłem wcześniej. Pan Loren bardzo szanuje swoich pracowników i naprawdę trzeba się postarać, żeby ten był na kogoś zły. Osobiście nigdy nie widziałem go złego. A pracuję tu już parę lat - Powiedział po czym popatrzył na dziewczynę - I nie przesadzaj Saskio. Nie będziesz gruba. No, chyba, że bardzo tego chcesz - Dodał i puścił jej oko. Po kilku minutach Patrick odłożył szmatkę. - No i proszę. Posprzątane, pozmywane i gotowe do następnej imprezy - Powiedział, patrząc dumnie na stertę talerzy i szkieł, które właśnie odciekały. - Dziękuję ci za pomoc Saskia - Powiedział podając dziewczynie ręcznik do wytarcia rąk. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrick zaśmiał się po czym popatrzył na kuchnię.

- A wiesz co? W sumie tak. Mogłabyś zanieść te dwa talerze do pokoju wspólnego? Będę ci wdzięczny. Ja muszę tutaj jeszcze coś przygotować dla panny Felicji - Powiedział z lekkim grymasem. Saskia mogła się jedynie domyślać, że chodziło o jej "prawdziwy" posiłek.  - A potem, jeśli będziesz miała jeszcze trochę siły to możesz przyjść do mnie. Specjalnie zostawiłem dla ciebie trochę ciasta - Zaśmiał się i pokazał na trzeci, znacznie mniejszy talerz niż dwa pozostałem. Dziewczyna zobaczyła tam kilka kawałków chyba 4 różnych ciast. Na talerzach, które miała zanieść znajdowała się reszta tych smakołyków. Widać było, że tutaj nic się nie marnowało. Poza tym to pokazywało, że Patrick, podobnie jak pan Loren, dbał innych ze służby. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jasne - odpowiedziała i zabrała talerze. Saskię rozbawiła reakcja Patricka na samo wspomnienie imienia Felicji. 

Co się zaś tyczyło Felicji... Przez całkiem szczęśliwe zakończenie prawie zapomniała o sprawie z usuniętą pamięcią i teraz, kiedy myślała o tym niosąc talerze, była niemal pewna, że było to za sprawą Felicji. A to z kolei oznaczało, że rodzina pana Lorena wcale nie jest taka święta. Nurtujące było tylko to, dlaczego usunięto jej pamiec i dlaczego Felicja była przestraszona w podobnym stopniu co Vala. 

Po wykonaniu prośby Patricka wróciła do kuchni. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W pokoju wspólnym nadal siedziało sporo osób. Kiedy Saskia wniosła talerze wiele osób uśmiechnęło się. Część z nich podziękowała, kilka osób od razu podeszła i poczęstowała się ciastem. Widać było, że byli ciekawi jak smakują ciasta, którymi raczyli się arystokraci. 
Kiedy Saskia weszła znowu do kuchni zobaczyła, że na stole stała butelka z jakimś czerwonym płynem. Butelka była otwarta i do połowy pełna. Patrick właśnie dolewał do niej innego płynu. Niestety to też była krew.

- Jesteś już? Dobrze. W takim razie będziesz musiała chwilkę poczekać tutaj. Muszę jej zanieść... to - Powiedział prawie z odrazą. Widać był, że to jest ta część jego pracy, której nie lubił. A wyglądało na to, że nie chciał prosić Saskii, żeby ta to zaniosła. - Heh Wampiry - Dodał pod nosem, lecz Saskia usłyszała to. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na początku chciała nawet zaproponować, że zaniesie posiłek Felicji, ale zważywszy na podejrzenia i w ogóle okoliczności, mogłaby to odebrać na różnorakie sposoby, więc Saskia wstrzymała się z tą propozycją.

- Będzie dobrze. Wchodzisz, wrzucasz, a potem uciekasz - poinstruowała go z absolutnie poważną miną i rzeczowo kiwając głową. Uniosła kciuk do góry. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrick westchnął i popatrzył na dziewczynę. 

- Dziękuję ci Saskia. Poczekaj tutaj. Za chwilę wrócę - Powiedział po czym zamknął butelkę z krwią i wyszedł z kuchni. Minęła chwila a do kuchni wszedł Regis. Popatrzył na Saskię i uśmiechnął się. 

- Hej. I jak tam pierwszy obiad arystokracji? Słyszałem, że zrobiłaś duże zamieszanie, które skończyło się tym, że ktoś wyleciał przez okno. Nawet nie wiesz jak żałuję, że tego nie widziałem - Powiedział rozbawiony chłopak  po czym usiadł obok niej i popatrzył na nią. - Naprawdę zmieniłaś się w ptaka? Powiesz mi jak to wyglądało? - Zapytał, nie ukrywając ciekawości i rozbawienia całą sytuacją. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie powiem - odparła, opierając głowę o rękę, ze złośliwym uśmieszkiem na twarzy. - A to dlatego, że nie zmieniłam się w ptaka. Poprosiłam ptaki, żeby zaszczyciły mnie swoją obecnością. Nawet nie wiesz jak dobrze byłoby umieć zmieniać się w jednego z nich. Tego nie umiem, ale umiem zrobić coś innego. 

Zrobiła dokładnie to samo co wcześniej. Uruchomiła iluzję: gałki ocznej pokryły się czernią i brązem tak ciemnym, że nie sposób było je rozróżnić. We włosach pojawiły się długie pióra, skóra pobladła, a z przedramion i łokci wyrosły lotki. Saskia nie ominęła też oczywiście ptasich szponów. Cóż, skoro już złamała dane sobie samej słowo, mogła przynajmniej czerpać przyjemność z obserwowania reakcji innych. Parę sekund później zdjęła iluzję i spojrzała na Regusa pytającym wzrokiem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Regus najpierw trochę posmutniał, że Saskia nie chce mu powiedzieć. Jednak widząc, że ta się nagle zmienia najpierw krzyknął a potem zaczął się odsuwać aż spadł krzesła. Odsunął się od niej aż do ściany. Kiedy ta znowu zmieniła się w człowieka dość niepewnie zaczął do niej podchodzić. Po chwili postawił krzesło i usiadł na nim.

- A więc t-to tak wygląda - Powiedział niepewny po czym niepewnie dotknął palcem jej dłoni, jakby spodziewał się, że poczuje coś innego niż skóra i mięśnie. - TO widzieli inni goście? - Zapytał znowu patrząc na dziewczynę - Cóż nie dziwię się, że jedna z tych osób po prostu wyskoczyła z okna. Sam bym chyba wyskoczył, gdybym zobaczył coś takiego - Powiedział chłopak po czym uśmiechnął się lekko - Bardzo ciekawa umiejętność. Pokażesz mi jak to zrobić? - Zapytał z nutką nadziei w głosie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To? Ja ci dam zaraz "to". Wyskoczyła przez okno, bo wykazała się brakiem kultury i chciała mnie zabić. A ja nie lubię takich epizodów - stwierdziła Saskia, krzyżując ręce na piersi. Zastanowiła się przez chwilę. -...Właściwie to był taki pierwszy. Nie nauczę cię tego, bo nie umiem. Obawiam się, że trzeba się takim urodzić - dodała z przepraszającym uśmiechem. - Ale niewiele tracisz, konkursów piękności się tym nie wygrywa. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Regis westchnął, wyraźnie zawiedziony. 

- Ej no weź. Naprawdę nie da się tego nauczyć? Zawiodłem się - Powiedział po czym dodał już z uśmiechem - Cóż tak czy inaczej cieszę, się, że pracujesz dalej z nami. Przynajmniej będę teraz wiedział, żeby nie robić z sobie głupich żartów - Uśmiechnął się do niej. Widać było, że chciał coś jeszcze powiedzieć, ale wtedy drzwi się otworzyły. Stanął w nich Patrick i tylko uśmiechnął się, widząc jak Saskia i Regis.

- Przeszkodziłem wam? - Zaśmiał się, siadając na wolnym krześle. Regis pokręcił głową. Widać było, że uśmiechał się zakłopotany. 

Edytowano przez Bosman
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Może się da, może się nie da. A co jeśli tak wyglądam naprawdę? - zapytała i zwróciła oczy ku Patrickowi wchodzącemu do pomieszczenia. 

- O, tak, przeszkodziłeś. Właśnie knuliśmy diabolicznie zły plan mający na celu krwawe morderstwo i zamach stanu. O nie, chyba się wygadałam, jesteśmy zgubieni - odpowiedziała Saskia bez krzty zaangażowania emocjonalnego, szczerząc się do Patricka. - Ale nie wydaj nas, dobra? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Regus popatrzył na Saskię i zmieszał się. Chyba nie brał pod uwagę faktu, że dziewczyna może tylko udawać normalną osobę. 
Patrick natomiast zareagował śmiechem, słysząc o zamachu i morderstwach. 

- Nie Saskia nie wydam was. Ale musisz mi obiecać, że nie zamordujesz nikogo na terenie zamku - Odpowiedział po czym usiadł na wolnym krześle - A właśnie mam ciekawą wiadomość. Aleksander wraca dzisiaj w nocy. Podobno załatwił co miał załatwić i już wraca. Przynajmniej tak mówi Felicja - Dodał i popatrzył na Saskię porozumiewawczo. Dziewczyna wiedziała, że wyjazd Aleksandra był związany z jakimiś wampirami, które były poza kontrolą.  - Lepiej już idźcie spać. Zbliża się późna pora, a jutro czeka nas sporo pracy. Jak zwykle - Westchnął i napił się wody z dzbanka. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ale oczywiście, żadnych mordów na terenie zamku. Ale w ogrodzie już można? Macie jakieś lochy? Mam nadzieję, że tak. Każdy porządny zamek powinien mieć lochy - odpowiedziała poważnym tonem, a potem wstała od stołu. - Jak wraca to dobrze. Tak myślę. Niektórzy lubią wracać, inni nie... Niemniej, dobranoc wam. I do jutra - powiedziała, odwzajemniając porozumiewawcze spojrzenie Patricka. Pomachała dłonią, a potem oddaliła się celem powtórzenia cowieczornej rutyny: toaleta, przebranie się w ubiór nieformalny i do spania. Oby przynajmniej tym razem udało się przespać noc... Chociaż jeśli Aleksander miał wracać, to pewnie nie było takiej opcji, bo znowu sobie urządzą z Patrickiem walkę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Śpij dobrze Saskia - Powiedział Patrick i pomachał jej. Regus również uśmiechnął się do niej. 

Kiedy Saskia już się wykąpała i przebrała zobaczyła, że w jej pokoju śpi Liandra. Leżała na drugim łóżku i tuliła się do swojego pluszowego misia. Natomiast w pokoju wspólnym była cisza i spokój. Chyba Aleksander nie planował dzisiaj przychodzić, bo minęło nawet 20 minut a dalej nikt nie przychodził.

Kiedy Saskia zasnęła o dziwno nic się jej nie śniło. Nic, przez całą noc. Za to poranek był ciężki. Saskia obudziła się z bólem głowy. Było to lekkie pulsowanie z tyłu głowy. Przez głowę dziewczyny przechodziły wspomnienia ostatniej rozmowy z Medirą. Nie wiedzieć czemu, ale Saskia mogła połączyć swój ostatni sen z lasem i fakt, że kobieta mogła wnikać do umysłu innej osoby. Może sny tez mogła kontrolować? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wstała, czując że łóżko tak naprawdę wcale nie chce jej puścić. Prawdziwy przejaw obustronnego uczucia - tęsknota i miłość. To było właśnie to. Dawno nie czuła takiej chęci, żeby z powrotem zagłębić się w miękką pościel i mieć zupełnie gdzieś swoje obowiązki. A wczoraj było tak blisko... Mogła zrezygnować i wrócić na wieś, gdzie... Gdzie na dobrą sprawę wstawalaby jeszcze wcześniej. 

Dusząc w sobie przekleństwa Saskia wstała, żeby ruszyć do łazienki i się pozbierać. Chłodna woda wydawała się być dobrym pomysłem, a o sprawach związanych z głową wcale nie chciało jej się myśleć. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy Saskia weszła do łazienki dostrzegła coś dziwnego. Po pierwsze była sama, co o tej porze było nieco dziwne, zwłaszcza, że nie wstała bardzo późno. 

Drugą rzeczą były ślady krwi w umywalce. Wyglądało na to, jakby ktoś się zaciął. Albo przeciął. Tak czy inaczej było to dla Saskii trochę dziwne, zwłaszcza, że doskonale wiedziała, kto jest jej pracodawcą.  Jednak ślady były tylko wewnątrz umywalki. Żadnych śladów palców, odcisków stóp czy czegoś w tym stylu. Po chwili Saskia usłyszała pukanie do drzwi. 

- Jest tam ktoś? - Zapytał męski głos. Saskia dopiero po chwili skojarzyła, że to Heron. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- T... Tak! - Odpowiedziała głośno, powoli wybudzając się z porannego otumanienia. Co jest? Dlaczego nikt tego nie sprzątnął, jeśli sobie coś zrobił? Wystarczyło trochę wody...

Saskia z początku myślała, że to kolejne krwawe morderstwo i nawet zaczynała szukać ofiary, kiedy... Właśnie, gdzie była Liandra? Czemu nie było jej w łóżku?

Z jednej strony krwi było mało, ale z drugiej wystarczająco, aby poczuła się zaniepokojona. Wyszła z łazienki i otwarła drzwi, chcąc wyczytać jakiekolwiek informacje z twarzy Herona. 

- Coś się stało, Heronie? - zapytała, przyglądając mu się badawczo. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heron był spokojny. Nawet uśmiechał się lekko, patrząc na dziewczynę. Był już ubrany w standardowy strój służby. 

- Cieszę się, że już wstałaś. Bo dostałem właśnie listę rzeczy, którą trzeba dzisiaj zrobić. Ale o dziwo dla ciebie jest coś specjalnego. Pan Aleksander poprosił, byś posprzątała w jego gabinecie i pokoju. Tutaj mam notatkę, że odeśle każdego innego niż ty. Nie wiem czemu no ale cóż - Wzruszył ramionami i pokazał jej dopisek. Od razu skojarzyło się to Saskii z tą karteczką z poprzedniego dnia. Jednak po głębszym wpatrzeniu się w kartę dziewczyna dostrzegła różnice w piśmie. Więc tej kartki nie napisał Aleksander. Ale chyba ktoś z rodziny Lensterów. Pytania rodziły się dwa. Skąd ta osoba wiedziała o krzyżyku. I czemu ostrzegła Saskię. 

- Więc jak? Mogę liczyć, że zjesz śniadanie i pójdziesz tam? To po drugiej stronie zamku, na 2 piętrze - Poinstruował ją Heron po czym odszedł do swoich zajęć, zostawiając dziewczynę samą w łazience. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Rozkaz to rozkaz - odpowiedziała z uśmiechem. Spłukała krew w umywalce i po odbyciu koniecznych czynności związanych z higieną poszła do pokoju się przebrać. Z przyczyn całkiem naturalnych miała wrażenie, że do pokoju Aleksandra została wysłana bynajmniej nie dzięki swoim zdolnościom w kwestii sprzątania i doprawdy zastanawiało ją, o co może chodzić. W normalnych okolicznościach, to jest bez występu z dnia poprzedniego myślałaby, że chodzi o jakieś brudne myśli i inne możliwe nagłe zdarzenia, ale niemożliwe, żeby nie słyszał o tym co zrobiła. Więc o co innego chodziło? 

Poszła więc na śniadanie celem zjedzenia go i załatwienia naglącej sprawy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Śniadanie było proste. Ale widać było, że Patrick trochę czasu spędził na przygotowaniu go. BO na śniadanie składały się gotowane i sadzone jajka, kilka rodzajów szynki i sera, trzech rodzajów chleba, oraz, co chyba najbardziej mogło zdziwić dziewczynę, świeżych owoców, takich jak maliny, truskawki czy jagody. Widać było, że ktoś musi lubić zacząć dzień na słodko, bo kilka osób była w pokoju wspólnym i jadła właśnie maliny. Wśród nich była Liandra. Wyglądała lepiej niż ostatnim razem, a co ważniejsze nie było widać po niej, żeby miała jakiekolwiek rany czy nacięcia. Widząc dziewczynę pomachała jej lekko. 

Po śniadaniu ból w głowie zniknął a dziewczyna czuła się najedzona i pełna energii. Tak więc nie pozostało nic innego jak udać się do gabinetu Aleksandra. 
- Wejdź proszę Saskia - Powiedział mężczyzna, zanim dziewczyna w ogóle dotknęła drzwi. Nie miała przy sobie niczego do sprzątania, bo najpierw trzeba było dowiedzieć się co trzeba posprzątać. O ile w ogóle chodziło o sprzątanie. 

Sam gabinet był dość ubogi. A raczej ciężko go było nazwać gabinetem. Na środku pokoju stał prosty stół z kilkoma krzesłami wokół. Po lewej stronie stała przeszklona szafa, w której dziewczyna zobaczyła kilka szabli. Po drugiej stronie stała nieduża komoda, na której dziewczyna zobaczyła szklane kieliszki. Poza tym w pokoju nie było niczego. Aleksander siedział na jednym z krzeseł. Nogi miał położone na stole a w rękach obracał drewniany krzyżyk. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wchodząc na śniadanie przywitała się z wszystkimi i przystąpiła do jedzenia. 

Saskia lubiła słodycze, ale nie na śniadanie, toteż zadowoliła się jajkami i chlebem z serem i szynką. Pan Loren był faktycznie bogaty, skoro nawet służba dostawała mięso na śniadanie. 

O wiele lepiej myślało się z pełnym żołądkiem, toteż z lepszym nastawieniem, acz nie tracąc czujności udała się do wskazanego przez Herona pomieszczenia. Nie do końca odpowiadał jej tak niedyskretny sposób przekazania informacji. Po tym co paplała dnia poprzedniego Vala ludzie mogli zacząć szeptać, a to nikomu nie było potrzebne. 

Weszła, nieco zdziwiona tak szybką reakcją rezydenta. Jest w środku, czyli sprzątanie nie jest głównym celem spotkania. Po chwili przypomniała sobie jednak kim jest Aleksander i już bez zdziwienia weszła do środka. 

- Dzień dobry - odezwała się i ukłoniła płytko. Z dozą zdziwienia obserwowała drewniany krzyżyk w rękach wampira. Ciekawe, jaka kryła się za tym historia. Przypomniała sobie  o tym, co o Aleksandrze mówił Patrick i zastanowiła, czy może to mieć jakiś związek z wykonywanym przez niego "rzemiosłem".

- Pan mnie wzywał - dodała jeszcze, absolutnie pewna że wie, że ją wzywał. Chciała przyspieszyć wyjaśnienie sprawy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aleksander zaśmiał się, słysząc słowa dziewczyny. 

- Żaden pan. Panem jest mój ojciec. Mów mi po prostu Aleksander Saskia - Powiedział mężczyzna po czym zdjął nogi ze stołu i usiadł wygodnie na krześle - Słyszałem, że zrobiłaś całkiem niezły pokaz wczoraj w czasie spotkania. Szkoda, że tego nie mogłem oglądać. Pewnie wyglądało to całkiem ciekawie. Heron mówił, że zmieniłaś się w coś ptakopodobnego. Całkiem ciekawa sztuczka. Nie spodziewałem się, że to potrafisz - Przyznał mężczyzna przyglądając się dziewczynie z uśmiechem - No ale do rzeczy. Chyba się domyśliłaś, że nie chodzi mi o sprzątanie. Chciałbym się dowiedzieć kilku rzeczy. A w zamian - Tutaj puścił jej oko - Jestem ci w stanie powiedzieć kilka ciekawostek na temat Klary - Powiedział, jakby dokładnie wiedział, że to zaprząta ci głowę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Usiadła na krześle naprzeciwko z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Ciekawostki na temat Klary... Oby były coś warte. Szczerze wątpiła w to, czy ją zainteresują. Aleksander będzie chciał ukryć fakt, że to nie bandyci ją zabili, bo był to najpewniej ktoś z jego rodziny. 

- Ciekawostek? Dla ciebie to są... Ciekawostki? - zapytała ze znużeniem. Żadnego gniewu, może odrobina oburzenia. - Jestem pewna, że wiesz, że zginęła dziewczyna. Osoba, która miała rodzinę, którą ludzie opłakują. Tak, Aleksandrze. Mogę ci odpowiedzieć na twoje pytania. Tylko czy jesteś pewien, że mnie zaskoczysz swoimi odpowiedziami? Czy jesteś pewien, że powiesz mi coś, czego nie wiem? Wiem na przykład, że bandyci którzy ją rzekomo zabili korzystali z bardzo niekonwencjonalnych metod. Jesteś pewien, że chcesz iść w tym kierunku? - zapytała. Było to co prawda odkrycie kart, ale wolała to niż usłyszenie fałszywych informacji. 

- Dobrze, zgadzam się. Odpowiem na Twoje pytania. Ale nie chcę usłyszeć nieprawdziwych informacji. Mam nadzieję, że nie uznasz tego za potwarz; w normalnych okolicznościach nie pozwoliłabym sobie na wątpienie w twoją uczciwość... 

"właśnie, że tak".

-... ale okoliczności nie są normalne i wiem też, że sprawa jest bardzo delikatna. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...