Skocz do zawartości

Lucjan

Recommended Posts

Dzień jak co dzień w szkole. Nudno. Wszyscy uczniowie w napięciu czekają na dzwonek na zakończenie lekcji. W tym pewien nauczyciel angielskiego o imieniu Josuke. No cóż lvl sam się nie wbije nie prawdasz?

 

W końcu upragniony dzwonek zadzwonił. Wszystkie dzieciaki, chociaż już pełnoletnie wybiegły z rykiem ze szkoły potrącając słabszych i ich wyzywając. W końcu mogą sobie na to pozwolić. Są silniejsi i jest weekend.

 

Wychodziliście spokojnie ze szkoły gdy po kolei do każdego z  was podszedł mężczyzna w czarnym płaszczu bez rękawów, czarnych spodniach oraz trampkach i w spiętych czarnych włosach i wręczył wam kartki z zaproszeniem do Klubu Okultystycznego którego spotkania organizowane są w starym budynku szkoły. No cóż..  Może coś jednak ciekawego przeżyjecie w ten weekend?

 

[Wiadomo opis powrotu do domu. Oczywiście nie zapomnijcie o postoju ;) ]

Edytowano przez Lucjan
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak zachować spokój ducha przy tej dzieciarni? Toż to graniczy z cudem. Co jeden to lepszy. Praca nauczyciela to udręka. Nawet tylko na pół etatu. Zwłaszcza, że będzie trzeba sprawdzić ich testy. 

Ale to nie dziś...  Nie dziś. 

Dziś trzeba iść odpocząć, najlepiej przy guinessie. Najlepiej w barze. 

Jojima nawet nie próbował iść do domu. Miał pieniądze więc nie było szans by wrócił do domu ponury a najbliższy bar był niedaleko jego domu, toteż wybór był oczywisty. Wziął jeszcze ulotkę z obojętnym wyrazem twarzy i wrzucił ją do kieszeni. 

 

Była to raczej speluna, ale nie był tam żeby dobrze wyglądać. Spędził tam większość dnia, było już ciemno, a on był wstawiony. Co ciekawe zjawił się ktoś kogo zainteresował. Co dziwniejsze, kobieta. Co prawda nie był to pierwszy raz, ale nie wracał dziś wieczorem do mieszkania samotnie. Chociaż zakończenie było nieco inne, z nożem pod żebrem. Bywało lepiej. 

 

Poranek był dziwny. Rwący ból w płucach, pulsujący ból w głowie i smak kapcia w ustach. Do tego czerwona plama na materacu. Jednak zignorował to i poszedł do aneksu kuchennego gdzie z lodówki wyjął słoik ogórków konserwowych i wypił z niego wodę. Paskudny smak nieco go otrzeźwił. A i kaca podleczy. Rozejrzał się po wnętrzu upewniając się czy aby wszystko jest, aż wreszcie jego wzrok zatrzymał się na ulotce klubu na stole. Nie tu ją kładł. Powinna dalej być w jego spodniach do których szybko podszedł i przejrzał ich kieszenie. Portfel był, telefon i klucze też, więc dlaczego ulotka była na stole? Coś było nie tak, ale co? 

 

To na pewno będzie ciekawy dzień...

Edytowano przez Mephisto The Undying
Drobna poprawka bo jakoś ta końcówka mi się nie podobała
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Daiki zmęczony po lekcjach marzył tylko o jednym, wrócić do domu. Chciał dokończyć w spokoju książkę którą ostatnio kupił.

Po drodze dostał ulotkę klubu okultystycznego. Przeczytał ją i schował do tylnej kieszeni. Klub tego typu wydawał mu się ciekawy ale on nigdy nie lubił angażować się w takie rzeczy. 

Przechodząc obok sklepu wstąpił jak codziennie, lecz coś było inaczej. Jakiś koleś w kapturze właśnie uciekał z torebką starszej kobiety. Poczuł że nie może tego tak zostawić i pobiegł za nim. Gonił go aż do ciemnego zaułku pomiędzy blokami. Okazało się że to nie był jakiś tam złodziej. Mężczyzna czekał już na niego z wyciągniętym pistoletem. Huk i wszystko zrobiło się czarne. 

Obudził się w tym samym miejscu. Cały obolały i brudny, ale żył. Nie wiedział co się stało. Było już ciemno, a teraz jeszcze bardziej chciał wrócić do domu. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikolai wychodziwszy ze szkoły myślał, w jaki sposób zabić wolny czas. Dom nie podchodził nawet pod najnudniejszą, najpesymistyczniejszą i jeszcze jakąś tam niejszą opcję. Nie chciał wracać do tej nory na wynajmie, kiedy nie było to konieczne. W końcu nie on za to płacił. Przechadzając się bez celu zauważył zbliżającego się do niego osobnika. - Kłopoty? - pomyślał, lecz nic z tym nie zrobił. Persona podeszła do niego dając mu ulotkę. Twarz Zakhed’a wykrzywiła się nieznacznie, kiedy ją brał. Ulotkarze w tych czasach przechodzą samych siebie… Przebiegł wzrokiem po ulotce, po czym schował ją do kieszeni. Szczęśliwie dla niej, nie wykrył śmietnika w okolicy.
Idąc przed siebie natrafił na most, na którym zatrzymał się, aby przemyśleć swe nędzne jestestwo. Był w części, w której wyklinał na życie, kiedy nagle go pchnięto. Zaczął spadać na łeb do wody. Przed spotkaniem z podłożem pokazał jeszcze środkowy palec w stronę mostu…
Obudził się przesiąknęty, zziębnięty i śpiący gdzieś na brzegu rzeki, w dodatku w środku nocy. Uznał trawkę za dobry materac, a na pewno lepszy, niż u niego na chacie. Ułożył się w pozycji Na Żula i zapadł w sen.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(( >kiedy twoja postać to jest już diabeł z krwi i kości, bo jest dzieciakiem dwójki wskrzeszonych

>a ty o tym zapomnisz :^) ))

 

Piątek? Nareszcie. Dość tej bandy idiotów, wreszcie można odpocząć. W tym tygodniu niektórzy po prostu przechodzili samych siebie.

Dziewczyna wyciągnęła z tylnej kieszeni spodni metalowe pudełeczko, a z jego wnętrza papierosa i zapalniczkę. Odpaliła zaciągając się i chwytając telefon w dłoń. Wykonała jeden telefon kierując swoje kroki w stronę centrum. Czas się zabawić. Przemierzała miasto gdy w pewnej chwili jakiś młody mężczyzna wręczył jej ulotkę Klubu Okultystycznego. Uśmiechnęła się do niego, puściła mu oczko, ale na ulotkę nawet dłużej nie spojrzała. Wcisnęła ją do kieszeni spodenek. Dobrze wiedziała kim jest ulotkarz, a ten Klub to jedna wielka ściema. Ale wszystko w swoim czasie...

Głośna muzyka, tłum i migające światła od których można dostać ataku epilepsji. Cud, miód, spełnienie na doby początek weekendu. Effy spędziła już dobrych parę godzin z kilkoma swoimi znajomymi, trochę potańczyła i oczywiście wlała w siebie mnóstwo alkoholu. Ale najwyższa pora zmienić repertuar. Zamknięta w ciemnym pokoju dla vip'ów razem z dwójką znajomych właśnie odpalali pierwsze skręty. Ah, przybądź słodka ekstazo. Czas leciał szybko a wraz z nim kolejne dawki zostały przepalone. Dziewczyna wydostała się z pomieszczenia, które z czasem stało się niczym komora gazowa. Podeszła do baru zamawiając kolejny trunek, a gdy tylko go dostała przechyliła szklankę wypijając wszystko duszkiem do dna.

Obudziły ją ostre promienie słońca wpadające przez okno. Leżała w swoim łóżku, a wszystko niesamowicie ją bolało. Próbowała sobie przypomnieć co się wczoraj działo, ale niewiele pamiętała. Nic dziwnego, jak się tyle ćpa. Powłóczyła się do kuchni z zamiarem zrobienia sobie chociażby kawy i zażycia czegoś przeciwbólowego, ale nic z tego. Jej wzrok przykuła leżąca na blacie ulotka. Ta sama, którą dostała wczoraj od tego gościa w mieście. Pomacała ręką po kieszeni, w której teoretycznie powinna być, ale ta była pusta. Ktoś tu się upomina o jej obecność, tak? Dobrze więc, nie trzeba prosić dwa razy,

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Greed siedział w pokoju znajdującym się w budynku opuszczonej szkoły. Palił papierosa i pił kawę z kubka MLP. Pokój był dość schludny. Dwie kanapy na środku pokoju. Pomiędzy nimi stół, a w najdalszej części pokoju stało biurko za którym siedział. Był ubrany tak jak ostatnio pod szkołą rozdając ulotki.

 

Gdy tak sobie rozmyślał jak powitać nowe postacie w rodzinie do pokoju wbiegła mała dziewczynka. Taka klasyczna loli. Niska, małe piersi, długie, fioletowe włosy, uszy takie choćby u elfa i,,,,,, ,,Co jest do cholery?!" pomyślał Greed. Biegła w jego stronę w pidżamie w kucyki.

- Obudziłam się w łóżku a Ciebie nie było!- krzyknęła wskakując mu na kolana.

- Teen, kiciu. Ubierz się normalnie. Dziś mamy gości. I zachowuj się grzecznie. To, że śpimy razem nie znaczy, że jesteśmy parą. - stwierdził Greed z rezygnacją.

- Yuu!!! - ryknął w stronę korytarza. - Masz robić za odźwiernego i ich wprowadzić tutaj do pokoju. Grzecznie!- upomniał go Greed.

- No dobra, dobra. - usłyszał w odpowiedzi.

,, To teraz czekamy na aktorów." pomyślał mężczyzna z uśmiechem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic nie zginęło, więc czy ktoś u niego wczoraj był? Nie pamiętał czy wracał sam, chociaż zdawało mu się, że to była raczej owocna noc. A nie był na tyle pijany żeby nie pamiętać poprzedniej nocy.  No ale coś się nie zgadzało. 

 

Podszedł do drzwi wyjściowych i nacisnął klamkę. Otwarte. Czyli ktoś tu był i do tego wyszedł przedwcześnie. Nic to, jak wszystko było na miejscu to niech się chędoży, nie zależnie kto to był. Nauczyciel westchnął jeszcze i poszedł pod prysznic. W końcu na brudnego to nie wypada.

 

Zajęło mu to zdecydowanie za długo, no ale wciąż nie czuł się za dobrze. Nigdy stylowy nie był, ale jakoś ubrać się musiał. Jeansy i koszulka z napisem "senpai will never notice you" zawsze działy. Chyba, że akurat nie, ogólnie to działały w stu procentach przypadków w trzydziestu trzech procentach przypadków, jeśli to akurat było te trzydzieści trzy procent to zawsze działały. Czasami trzeba było ubrać się bardziej oficjalnie. Ale nie dzisiaj. Oj nie dzisiaj. 

 

Po wyjściu z domu i zamknięciu drzwi Jojima zaczął czytać informacje na ulotce. Klub okultystyczny. Po co w klubie nauczyciel? No ale, zaintrygowało go. A i tak miał do wyboru to, albo cały dzień grania. Tak to może chociaż się czegoś dowie. Na przykład jak niby działa ta ulotka? Czemu nie była tam gdzie miała być. Chociaż może to tylko problem z pamięcią. Ale nigdy problemów nie było, więc czemu teraz? No i skąd to dziwne uczucie? Czemu pamiętał, że wczoraj go dźgnięto? Za dużo pytań, za mało odpowiedzi. 

 

Nie mieszkał koniecznie daleko, ale i tak szedł z pół godziny. No ale wreszcie dotarł do celu. Czemu ktoś wybrał budynek szkoły, do tego opuszczonej? Ktokolwiek założył klub musiał być bogaty. Upewnił się jeszcze raz czy to aby na pewno tutaj i wszedł do środka. 

Edytowano przez Mephisto The Undying
Znowu mnie to nie zadowoliło : ^)
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Daiki w drodze do domu rozmyślał co tak właściwie się stało. Pamiętał tylko że chciał odebrać torebkę, a potem został postrzelony. Przecież po strzale w brzuch powinien wykrwawić w tym zaułku. 

 

Po powrocie do domu padł na łóżko i zasnął. Obudził się następnego dnia. Dalej czuł ból brzucha, a ulotka która była wcześniej schowana w kieszeni teraz leżała na biurku obok jego książki. Było to dziwne gdyż nie pamiętał jak ona się tam dostała. Wiedział że nie tylko chce, ale musi iść zobaczyć coś się tam dzieje. Przebrał się w nowe ciuchy, a brudne od kurzu i krwi wrzucił do pralki. 

 

Wychodząc założył słuchawki na uszy. Ruszył w drogę do opuszczonego budynku szkoły. 

 

Gdy dotarł pod miejsce spotkań klubu wyłączył muzykę, schował słuchawki do kieszeni. Zapukał i otworzył drzwi wchodząc do środka. 

 

Edytowano przez DvDeal1221
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikolai obudził się w dosyć nietypowych okolicznościach. Wtulony do pustego śmietnika, z pustynią w ryju i dziwnym uczuciem bycia kopniętym w dupę... Lub jeszcze gorzej. Rozejrzał się półprzytomnie zauważając pewnego mężczyznę z brodą Gandalfa przeglądającego kieszeń w jego bluzie i wyciągając z niej jakiś papier. Szybko wyrwał mu bluzę i, obierając sobie pewien punkt honoru, również kartkę, która okazała się rachunkiem za gaz. Ubrał szybko bluzę, wziął piwo leżące obok żula i spojrzał na butelkę. Ostatnie łyki. Świat boli... Wypił do końca ten wątpliwej jakości trunek i wyrzucił butelkę do rzeki, po czym ruszył w stronę domu.

W drodze przejrzał kieszenie znajdując ulotkę Kultu Okultystycznego. Nie był zainteresowanym ofertą w żadnym stopniu, więc wyrzucił ulotkę za siebie. Parę kroków potem zatrzymał się, westchnął poddańczo i, podnosząc ją zmienił kierunek wędrówki. Dochodząc do budynku myślał jeszcze, jak nisko mógł upaść, by żyć tak, a nie inaczej. Stanął przed drzwiami, strzelił karkiem i wszedł bez pukania.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Effy spojrzała na zegarek. Cóż, było całkiem wcześnie, więc na spokojnie mogła wypić tę kawę i ogólnie się ogarnąć. Spanie w progu nie było zbyt dobrym pomysłem, ale ostatecznie mogło być gorzej. Ale najpierw trzeba się umyć, przebrać... Ogólnie odświeżyć. No i przede wszystkim zażyć coś przeciwbólowego, bo jeszcze chwila i szlag ją trafi. Mieszkanie też przydałoby się ogarnąć bo zarasta syfem, ale to może po powrocie. Iść tak czy inaczej by wypadało, ogarnąć kim są nowe diabły z okolicy. Co prawda miała na ten weekend nieco inne plany, ale cóż. Priorytety.

Pół godziny później dziewczyna zmierzała w stronę opuszczonej szkoły. Przebrana, uczesana, umalowana tak jak należało przemierzała miasto przyglądając się napotkanym osobom. Nic ciekawego. Jej mama, Lorence, opowiadała jej o tym jak to się stało, że stała kim się stała. Tata zresztą też. Ah, kochana genetyka. Nie było nawet innego wyjścia, żeby ona i jej brat urodzili się będąc zwykłymi ludźmi. Możliwe było jakieś minimum, ale teraz to bez znaczenia. Weszła do budynku mijając kilka osób jednocześnie uśmiechając się do nich lekko pod nosem. Podeszła do odpowiednich drzwi, zapukała z odruchu i po prostu weszła do środka nie czekając na odpowiedź. Spojrzała na ulotkarza napotkanego wczoraj, podeszła do kanapy i nie odzywając się słowem usiadła. Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, założyła nogę na nogę i po prostu czekała lustrując spojrzeniem mężczyznę przed sobą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yuu wprowadził wszystkich do wielkiego salonu i wskazał ręka by usiedli. Greed nadal siedział na krześle z Teen na kolanach.

Ta oburzona spojrzała na Effy i powiedziała do Greeda. - Czemu ta dziewczyna Ci się przygląda? To nie ładnie. - powiedziała pokazując jej język. Greed tylko westchnął i dopił kawę z kubka z MLP. - A więc witajcie moi drodzy na pierwszym spotkaniu Klubu Okultystycznego. - powiedział Greed. - A dokładnie jesteście teraz diabłami i należycie do mojej rodziny. Tobie Effy nic nie muszę tłumaczyć. Za to reszcie muszę. Wczoraj wieczorem co dziwne ale i zrozumiałem każdego z was zabił upadły anioł. Posiadacie w sobie Boskie Dary a one się ich boją bo tylko one są w stanie je zabić. Tyle z tłumaczenia. Teraz inna sprawa. Każdy z was w mojej rodzinie jest figura szachową. Effy jest królową bo jest jedn z najpotężniejszych diabłów w naszej rodzinie.

Josuke co zaskakujące jest pionem lecz ma on w sobie 8 pionów. W skrócie masz lekko porąbane te moce. Nikolai jest skoczkiem. Twój Sacret Gear jest mieczem  a skoczki w diabelskich szachach używaj miecza. Daiki jest wieżą czyli naszym rodzinnym tankiem. Nie ma tutaj jeszcze dwóch osób ale one się zawsze spóźniają. - wytłumaczył wszystkim Greed. -  Jakieś pytania? - zapytał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aria właściwie była w pokoju, ale jak zwykle przemknęła jak cień w najciemniejszy róg i tam zazwyczaj siedziała zwinięta w kulkę. Cóż nie lubiła dużych grup ludzi, miała złe wspomnienia które nadal się tam gdzieś tliły. Uśmiechnęła się na wspomnienie sierocińca. 

- Przecież tutaj jestem. - Powiedziała cicho jak gdyby nigdy nic. Wolała już iść wykonać swoją diabelską prace i wrócić do swojego pustego mieszkania. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Satoshi spędził piątkowy wieczór i całą noc jak zwykle to znaczy grając w lola. No i jak zwykle obudził się z twarzą na klawiaturze. Zapomniał nawet zamknąć okno w pokoju.

-Powinienem kupić bardziej wygodną klawiaturę.- powiedział podnosząc głowę, a następnie wziął do ręki telefon, aby sprawdzić godzinę, ale w drodze do telefonu jego dłoń napotkała ulotkę.- Klub Okulistyczny, co to za klub?- chłopak popatrzył dokładniej i zaśmiał się- Klub Okultystyczny, nie okulistyczny. To ma nawet sens.

Satoshi z trudem wstał z krzesła i ziewnął. Następnie spojrzał na swoją koszulkę i mocno się zdziwił.

-Jestem pewien, że wczoraj ta koszulka była czysta i biała, a teraz ma czerwone plamy na sobie. Chyba nie jadłem wczoraj tostów, chyba.- powiedział przeciągając się.- Coś miałem zrobić, aaa, Klub Okultystyczny, może nie spóźnię się tak dużo.- przed wyjściem z domu chłopak jednak zmienił koszulkę i wziął z szafki energetyka.

-Jak dobrze, że starzy są w pracy inaczej bym oberwał.- Satoshi uśmiechnął się pod nosem, choć szczerze nigdzie nie chciało mu się iść, ale jak to określiła jego ukochana rodzicielka ma znaleźć se jakiś klub albo traci dostęp do Internetu. Wzydachając wyszedł z domu, zamknął drzwi na klucz i ruszył w kierunku szkoły. Drogę do szkoły spędził głównie na piciu swojego ukochanego napoju. Gdy dotarł do szkoły wyciągnął ulotkę z kieszeni i zaczął szukać dokładnej lokalizacji klubu. Następnie ruszył w tamtym kierunku. Gdy dotarł do drzwi otworzył je i wszedł do środka.

-Przepraszam za spóźnienie.- powiedział głośno i ruszył w kierunku z którego dobiegały jakieś dźwięk. Wszedł do pokoju, który okazał się być salonem i znalazł wolną przestrzeń oraz usiadł. Satoshi wiedział, że to lekki przypał spóźnić się na pierwsze zajęcia, więc starał się nie zwracać na siebie uwagi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Daiki nie do końca zrozumiał o co chodziło. 

-Diabły ? Rozumiem że to klub okultystyczny ale żeby zaraz nazywać nas diabłami ?

Myślał że to jakaś gra aby lepiej wprowadzić członków w klimat klubu. Nie rozumiał też czemu jest wieżą i o co chodziło z tymi całymi szachami. 

Patrząc na innych tylko jedna osoba wydawała się ogarniać o co chodzi, więc nie czuł się dziwnie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie spóźnił się, ale byli tu jego uczniowie. Lolicony, lolity, gimby i okultyści. No nieźle. Aż się studia przypinają. Lepiej nie pić niczego co ktoś ci wręczył. Albo potem nie narzekać na ból tyłka. 

 

Jojima wysłuchał słów reszty z podniesioną brwią. To były jakieś bzdury, czy oni sobie z niego kpili? Co gorzej, byli tu jego uczniowie. Dziwaczne gierki go nie rajcowały. A przynajmniej nie takie gierki. 

- Eeeenooopee. Chuj mnie to boli. Radzę zmienić dostawcę albo ograniczyć dawkę, bo ten chyba sprzedał ci jakiś zdecydowanie za mocny szajs - fuknął po czym wstał z wcześniej zajętego miejsca. - Szachy kurwa dla debili. - prychnął jeszcze i ruszył ku wyjściu zdenerwowany tą całą fasadą, połączona ze stratą czasu. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Za wcześnie wychodzisz, nauczycielu za złamanego szylinga - powiedział Nikolai z półuśmiechem. Był ateistą, nie wierzył więc w te całe diabły, demony i inny szajs. Ale za to w rodzinie zawsze mówiło się, że jest jednym z piekielnych pomiotów. Były tylko dwie osoby, które raczyły mówić na niego inaczej... 

Zainteresowany klubem to on nie był. W dodatku przyprowadzili nie tylko jego, ale też inne... osobistości. Nie obchodził go też tytuł. Kiedyś grał sporo w szachy, więc znał możliwości ruchu skoczka, i przyznać trzeba, że to nie jest jego ulubiona figura. Nie ruszało go też określenie "diabeł". Mógł być kimkolwiek tam chcą, niezbyt zwracał na to uwagę.

- I co mamy robić jako te... Diabły? - zapytał się udając zainteresowanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Effy skierowała swój wzrok na dziewczynkę. Ile to to miało lat? Gdy ta wystawiła język dziewczyna nie odezwała się słowem. Dosłownie jedyne co zrobiła to mrugnęła i lekko poruszyła brwiami a następnie z powrotem skierowała wzrok na Greeda. Wtedy ten zaczął mówić. Uśmiechnęła się nieco bardziej gdy ten wspomniał o tym, że jest Królową, ale nic więcej nie powiedziała. Znała cały scenariusz, wiec nic jej nie zaskoczyło. Spoglądała na pojedyncze osoby i ich reakcje. No jasne, nie wierzą. To było do przewidzenia. Ale wbrew pozorom nikt w tym pomieszczeniu naćpany raczej nie był. Nawet sama Effy. O, a szanowny Pan nauczyciel chyba się zdenerwował... Ale ona sama nadal nie powiedziała ani słowa. Nie było czego komentować. Ładnie ładnie, wygladalo na to, że Effy jest jedyną dziewczyną  w tym towarzystwie. No oprócz tej siedzącej w kącie, ale ona w ogóle mało z kim rozmawia. Pięknie. Teraz Greed zapewne udowodni im, że to nie pieprzony żart... Tak czy inaczej zapowiada się ciężki weekend. 

Edytowano przez Szeregowa WWhite Fox
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aria wierzyła w każde słowo, sama od jakiegoś już czasem była diabłem. Cóż póki komuś czymś nie pomachasz przed oczyma to w to nie uwierzy. Wolała wrócić do swojego pustego mieszkania by w spokoju spędzić wieczór a nie użerać się z młodymi diabłami. Aria krótko westchnęła, nie zareagowała na język. Było to po prostu dziecinne w jej mniemaniu. Schowała twarz w kolanach. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Greed westchnął i zniknął z miejsca a przed nauczycielem pojawił się krąg teleportacyjny rodziny Phoenix. W samym jego środku pojawił się właśnie Greed. - Teraz mi wierzysz Jojima? - zapytał mężczyznę po czym wrócił na miejsce z uśmiechem. - Aby udowodnić wam wszystkim, że jestem diabłem bo są tu te niedowiarki to proszę popatrzeć. - powiedział do zebranych. Na jego plecach pojawiły się skrzydła a jego ręka pokryła się czymś czarnym. - No teraz powinniście mi wierzyć. - stwierdził ze śmiechem. - A teraz odpowiadając na twoje pytanie Nikolai. Po pierwsze w stosunku do mnie nie korzystaj z sarkazmu. Po drugie. Jako diabły walczymy z innymi rodzinami w sparingach aby pokazać kto jest silniejszy. Wykonujemy zadania dla zwykłych ludzi, którzy korzystając z nich podlegają naszej rodzinie. Oczywiście jeździmy na spotkania rodzin. Oraz na treningi. I na właśnie taki 2 dniowy trening jedziemy właśnie dziś. Spokojnie. Wasi rodzice o wszystkim wiedzą. To tylko wyjazd integracyjny.  I nie chcę słyszeć sprzeciwu. - warknął a w sali zrobiło się ciemniej choć słońce dość mocno waliło przez okna. Gdy mężczyzna stwierdził, że już wszyscy zrozumieli co miał do przekazania uśmiechnął się, wstał i spojrzał po zebranych. - Idźcie się pakować. za godzinę was tu widzę. I NIKT nie ma prawa się spóźnić. - powiedział i wyszedł na balkon. Odpalił papierosa i gdzieś zaczął dzwonić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aria westchnęła, wyszła pierwsza aby jak najszybciej się wydostać od tej całej zgrai. Nie miała czego właściwie pakować ale chciała się przejść i zajrzeć do mieszkania. Założyła słuchawki od mp3 i włączyła. Leciało akurat Mindless Self Indulgence - Shut me Up. Po 15 minutach spaceru była u siebie. Usiadła na materacu, po chwili jednak wstała i wyszła z mieszkania. Wróciła do szkoły i tym razem usiadła na kanapie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Daiki po zobaczeniu skrzydeł i teleportacji nie miał już żadnych pytań. Bez słowa wysłuchał wywodu i zaraz potem ruszył w stronę domu. Był ciekawy jak to potoczy się dalej. W drodze do domu dalej rozmyślał co to znaczy być wieżą. Ogarniał to że będzie tankiem bo od czasu do czasu grał w różne gry, ale wciąż nie wiedział do czego się to sprowadza. 

Dopiero gdy minął sklep obok jego domu otrząsną się i wszedł do mieszkania. 

Matka była w pracy, więc spakował najpotrzebniejsze rzeczy, zostawił mamie kartkę i spokojnym krokiem ruszył w drogę powrotną. Spoglądając na zegarek okazało się ze ma jeszcze pół godziny więc jeszcze bardziej zwolnił. Na miejsce doszedł jakieś 15 minut wcześniej. Zapukał, wszedł i usiadł na kanapie czekając na innych. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Satoshi miał sporo pytań, ale uwaga o spóźnieniu zamknęła mu usta. Najgorszą rzeczą było odcięcie go na dwa dni od komputera i lola. Wzdychając poszedł czym prędzej do domu aby się spakować, w czasie drogi już zaczynał tworzyć sobie zalążek listy rzeczy do spakowania. Na pewno będzie potrzebował trochę koszulek, kilka par spodni, no i jakieś buty oprócz tych co ma na sobie. No i Satoshi nie mógł zapomnieć o najważniejszej rzeczy ładowarce do telefonu. Gdy tylko wszedł do domu zaczął się pakować zgodnie z listą, którą wcześniej stworzył. Następnie postarał się jak mógł ogarnąć swój pokój, w końcu wyjeżdża czyli porządek jako taki musi być. Gdy tylko skończył wziął torbę sprawdził czy wszystko co chciał wziął i wypadł z domu. Upewnił się że zamknął drzwi i przyspieszonym krokiem udał się w stronę szkoły. Po dotarciu na miejsce zapukał i wszedł do środka, a następnie znalazł jakieś wolne miejsce do siedzenia i je zajął. Pozostało mu tylko czekać, jako że nikogo z zebranych w pokoju nie znał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pokaz "sztuczek" odhaczony, a skoro dowody są to wszyscy powinni bez problemu uwierzyć. No dobra, może nie do końca, ale cóż. Chęci i tak dalej. Jeszcze tylko dodatkowe kazanie i... Zaraz, co? Jaki wyjazd? Nie było o tym w ogóle mowy, a przynajmniej nie w tej chwili od zaraz. Ugh, rodzice wiedzą? No tak, świetnie. Cudownie wręcz. Nie żeby to było problemem samo w sobie. Po prostu teraz nie będzie mieć innego wyjścia. To nie było to, czego Effy oczekiwała, w żadnym razie. Ale trzeba się z tym uporać. 

Od razu, kiedy tylko w pomieszczeniu zrobiło się ciemniej dziewczyna wstała i ruszyła do wyjścia. Nie czekała na nic więcej w momencie w którym usłyszała za plecami, żeby iść się pakować. Ale tekst o spóźnianiu się to sobie może wsadzić.

 

Pół godziny później dziewczyna szła już w stronę opuszczonej szkoły. Wszystko miała spakowane do czarnej torby przewieszonej przez ramię. Po drodze zahaczyła jeszcze o sklep kupując fajki i trochę alkoholu. Chcąc nie chcąc powinna być w miarę trzeźwa na tym wyjeździe, ale bez tego obejść się nie mogło. Wróciła do sali, w której siedzieli wcześniej. Położyła torbę koło kanapy i zajęła to samo miejsce co wcześniej. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aria pomyślała że robi się tu za ciasno. Dwie osoby jeszcze nic nie robiły ale 3 to już tłum a tłumów się unika. Wstała i podeszła do okna, była zmęczona dzisiejszym dniem i całym tym wysiłkiem który poświęcała na kontakty międzyludzkie. Cóż jedyna dobra rzecz jaka ją dzisiaj może spotkać właśnie się spakowała i zrobiła sobie urlop. Aria ciężko westchnęła i usiadła na parapecie. Może będzie miała szanse postrzelać do kogoś z błyskawic na tym całym  "obozie" treningowym. Uśmiechnęła się na samą myśl, oczywiście potem swojego przeciwnika by uleczyła ale wizja polowania na nie doświadczonego diabła iskrzyła promyk nadziei. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...