Skocz do zawartości

[Gra] [Zapisy] Szkoła jak najbardziej specjalna


Lucjan

Recommended Posts

(oto nauczyciel. I tak. Serio nie chciało mi się szukać obrazka...)

00ef20f90a1649875113d40aeafcd5fc.png

 

Mężczyzna przyjrzał się tobie i wilczycy. Wyglądał na niezadowolonego.  W pewnym momencie zniknął ze swojego krzesła i pojawił się przed Karolem z wyciągniętym mieczem. - Spóźniona reakcja. - stwierdził smutny i zaatakował cięciem z góry.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie spodziewałeś się, że jest to zakrzywienie światła? - zapytał zaraz po tym jak Karol dostał płazem miecza w głowie. Chyba twój przeciwnik lubi się bawić iluzją. Mężczyzna odskoczył na dwa metry w tył i spojrzał na chłopaka. - Walczysz czy tańczysz Neronie?  - zapytał z pogardliwym uśmiechem. 

Edytowano przez Lucjan
Za krótka odpowiedź. Aż bolało ;_;
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dobra przyjacielu. Jeśliś tak sprytny - podniósł się z krzesła. Wilczyca usiadła pod ścianą i znudzonym wzrokiem obserwowała dalszy przebieg sytuacji.

- To możemy się bawić tak - ponownie zmaterializował tarczę na lewym nadgarstku. W prawej dłoni, pojawiła się włócznia, o miętowym kolorze. Podrzucił ją, mierząc ciężar. Zerkał to raz na nią to na przeciwnika. W końcu, zamachnął się i rzucił w nauczyciela, ciągle patrząc co zrobi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, skoro tak, to okej. Będzie trening bardzo bezpośredni. Bufet strzelił palcami i podskoczył w miejscu. Skoro ona jest jego nauczycielką, to pewnie może te mieć jakąś broń czy przedmiot, która pokona jego jakąś jedzeniową tarczę. Przez chwilę zastanawiał się nad wyborem broni i osprzętu, po czym zdedyfował się na relatywnie niegroźną ale twardą jak niezła laga długą francuską bagietką. Na głowie pojawił sobie hełm ze zdrewniałej dyni, na ciele lekki napierśnik-kamizelkę z cholera skór arbuzów utwardzanych karmelizowanym miodem. Jako tarczę miał nadzwyczajnych rozmiarów kabaczka, przeroośniętego drewnem i ligniną. Jóżek po ogarnięciu się przygotował się i czekał. Chciał, by zaatakowała pierwsza, bo miał w planie przywołać jej na twarz gorące, śmietanowo-mięsne ragout bianco z świeżym makaronem papardelle. Tak prosto na mordę żeby spadło. W locie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej, źle zaczęliśmy naszą znajomość, próbując się zabić. Zacznijmy ją od nowa, próbując się zabić.

- Jesteś pewna? Tak na sto procent? Jakby co, to ty płacisz za straty, okej?

Cóż, nie może być AŻ TAK głupia, żeby się o to prosić bez możliwości obronienia się. Z resztą, widzę, jak się uśmiecha. Na pewno się obroni, a potem zrobi mi wykład i pośmieje się że mnie. Tak, wszystko będzie dobrze. Martwić się mogę tylko o otoczenie.

Gaillard pomyślał o ataku. Czy tornado byłoby w złym guście? Cóż, raczej tak, ale sama się w końcu o to prosi ta Sarna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie odpowiada. Cóż, chyba lepiej zacznę, w końcu po to mam trening, żeby zacząć. Czy coś.

 Francuz skupił się na wietrze, patrząc w kierunku Serany i nie mogąc powstrzymać głupawego uśmiechu na twarzy, przypominając sobie swój pierwszy dzień lekcji. Myślał o tym, co zamierza naprawdę zrobić. 

 Niebo nad nimi zaszło ciemnymi chmurami, wiatr przeszkadzał w swobodnym poruszaniu się. Pomimo, że Gaillard naprawdę próbował tym razem ograniczyć pole działania mocy żeby oszczędzić trochę infrastrukturę (a, mówiąc "trochę", miał na myśli "tak, żeby nie zerwać całego dachu), ale efekty i tak były odczuwalne na całych błoniach. 

 Skoncentruj się.

Gaillard skierował natychmiast żywioł na Seranę. Miał plan.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gillard

 

Serana spojrzała na mężczyznę z uśmiechem. W jej oczach pojawił się inteligentny błysk. W tym samym momencie w oku cyklonu, czyli tam gdzie stał chłopak, z ziemi zaczęły wychodzić ręce i próbowały wciągnąć go pod ziemię. W tym samym momencie Serana wyskoczyła w powietrze i pojawiła się w środku ka, dokładnie nad Gillardem. Jej włosy powiewały w ten sposób, że chłopak mógł zobaczyć bandaż zasłaniający lewe oko dziewczyny. - I co teraz zrobisz? - zapytała strzelając w chłopaka prądem. Mógł poczuć dość mocny ból w nerwach.

 

Bufet

Dziewczyna przyjrzała się mu uważnie, by po chwili zmaterializować się za nim i... dać mu całusa w policzek? No no. - Jesteś uroczy. - powiedziała z uśmiechem aby w następnej sekundzie sprzedać mu kopniaka w brzuch odrzucając go dość daleko od siebie. - No dawaj. - powiedziała z uśmiechem. 

 

Karol

 

Mężczyzna zniknął i znowu pojawił się w fotelu a włócznia Karola wbiła się w ścianę. - Powinieneś zacząć przewidywać ruchy przeciwnika. Ale i tak bylo nie źle. - stwierdził ziewając. - Powiedz mi ale tak szczerze. Czego byś się chciał nauczyć? - zapytał wypuszczając dym z ust i patrząc na chłopaka przenikliwym wzrokiem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak sądziłem.

W miejscu gdzie wbiła się włócznia, tam błysnęło, a broń zniknęła, pojawiając się na nowo w prawej jego prawej dłoni. Ledwo jednak ją dotknął, gdy obrócił się, zamachnął i rzucił z całej siły w nauczyciela. W tym czasie, wilczyca wyglądał na znudzoną całym przebiegiem sytuacji. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mężczyzna zablokował atak ręką. Włócznia nie mogła w tym samym momencie wrócić do Karola. Nauczyciel spojrzał na chłopaka. - Myśl gdy chcesz atakować silniejszego. - powiedział spokojnie nadal paląc papierosa. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Silniejszego. No no no. Ty się ciesz że to zaledwie cząstka tego co potrafię.

- No cóż, spróbować zawsze warto - wzruszył ramionami, jednocześnie tarcza zniknęła z jego lewego nadgarstka - A co do nauki...chciałbym poznać słabe i mocne strony przeciwników, by móc je jak najlepiej wykorzystać. Jeśli pana to interesuje.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W trakcie krótkiego lotu Bufet zastanawiał się solidnie, co poszło nie tak. Przecież się przygotował i tak dalej, a mimo to dostał drobną oklepkę. Taką treningową, że niby bolało, ale jeszcze mógł wstać i walczyć dalej. Coś poziomu mniej więcej ustawki za garażami, tylko jeden na jednego. Szmata była zajebiście, nadludzko szybka, choć w sumie Józek pomyślał sobie, że mógł się tego było nie było spodziewać po szkole magii i czarodziejstwa. Wstał. Otrzepał się. Ogarnął czy nie potrzebuje naprawy ekwipunku. Zmierzył dziwczynę złowrogim spojrzeniem, jednak nie rzucił się na nią. Zamiast tego przywiesił bagietkę przy pasie po czym zaczął bombardować laskę całkiem sporymi, gorącymi jak jasna cholera pulpetami z mozzarellą. Tym razem jednak był gotów zareagować błyskawicznie na wypadek smutnej niespodzianki. Miał ręce i nogi, wiedział też jak ich używać, więc powinien babsztyla chociaż tryknąć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gaillard wiedział, że pierwszy atak na pewno nie trafi dziewczyny, ale nie spodziewał się tego, do czego doszło. Nie rozumiał nawet do czego doszło. Cóż, właśnie został przewrócony i porażony prądem (chociaż Sarna wydaje się nieco wstrzymywać - pomyślał Gaillard - nie chce mnie chyba zabić. Jej!), trudno było od niego oczekiwać większego ogarnięcia. Próbował się wyszarpać rękom, mając nadzieję, że to kolejne halucynacje. Nie, były prawdziwe. Oddech chłopaka przyspieszył jeszcze bardziej, jeśli to było możliwe. Bał się zombie i nie miał ochoty przekonywać się, czy to było właśnie to.

Ok, totalnie zamierzał się o tym dowiedzieć po treningu; miał już naprawdę dość Sarny wyciągającej nowe moce z dupy.

Ok, sama się o to prosiłaś.

Gaillard włożył ponownie więcej mocy w utrzymanie tornada, zachwianego nieco przez "niespodziankę" Serany. Zawęził jednocześnie jego obwód.

 Spróbuj wyjść z tego. Nie możesz. Chyba, że się teleportujesz, ale chyba już byś tego wcześniej użyła, gdybyś umiała i miała pół mózgu, nie? Znaczy się, gdybym ja się umiał teleportować, po prostu zostawiłbym cię na Księżycu. Albo pod morzem. Albo w Sosnowcu.

 Co ja w ogóle tam miałem zrobić? A, tak, skupić się.

 Gaillard najpierw porządnie odizolował i uziemił się elektrycznie (w razie trafienia w siebie własnym lub sarnim piorunem, co miał w planach, miał wyjść nieruszony z objęć rąk, zmienionych w popioły). Następnie ocenił położenie Serany. Idealne. Dwie pieczenie na jednym ogniu.

 Na twarzy Francuza pojawiła się wątpliwość. Przez myśli chłopaka przeszło, że może nie powinien walić z pełną mocą. W końcu to nie była walka na śmierć i życie, ani nawet grill.

Ok. Nastawię to na 360V. Sarna po trafieniu powinna sobie odpuścić z rękami, a nie z pracą serca. Po co marnować energię na popielenie, którego nie potrzebuję?

 Gaillard po raz kolejny ocenił położenie nauczycielki. Piorun w ułamku sekundy przeszył powietrze w miejscu, w którym lewitowała Serana, pędząc następnie do bezpiecznie izolowanego Gaillarda.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Karol

 

Czyli pora abym się przedstawił. Nie zadawaj od razu pytania typu: czemu, jakim cudem itp ok? Jestem Loki. Tak. Ten Loki. I z chęcią ci pomogę. W używaniu iluzji również. - powiedział z uśmiechem. 

 

Bufet

 

Elesis przecinała i omijała każdy pocisk lecący w jej stronę. Gdy Bufet już się lekko zmęczył, dziewczyna podniosła miecz. - Full Strike! - zawołała opuszczając ostrze. W tym samym momencie na Bufeta poleciał wielki, ognisty pół księżyc. Ciekawe jak to zablokuje.

 

Gillard 

 

Serana złapała piorun w pole magnetyczne. - 360V? Jesteś sprytniejszy niż przypuszczałam. - powiedziała z uśmiechem. W tym samym momencie podniosła rękę a jej przedmioty czyli dynama zaczęły krążyć nad miejscem w którym znajdował się zablokowany przez ręce zombie Gillard. - Doom Day! - krzyknęła. W tym momencie chłopak najpierw znalazł się w fioletowym tornadzie, następnie poczuł wybuch, a na koniec krótki lot i stratę przytomności. 

Po chwili.

Gdy Gillard otworzył oczy zobaczył, że jego głowa znajduje się na nogach Serany która go delikatnie głaskała. 

-Wszystko dobrze? - zapytała niepewnie. - Przepraszam. Troszkę przesadziłam. - powiedziała i ukryła twarz w dłoniach. Czyżby płakała?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wie pan...nie dziwi mnie to, szczególnie w jakim towarzystwie się obracam. A co do iluzji, to nie do końca moja dziedzina, ale może się przydać - ponownie usiadł w ławce, przywołując wilczycę - A. Jeszcze jedno. Czy mogę prosić o zwrot włóczni? Jest dość istotna jeśli chodzi o moje...specyficzne zdolności.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Loki wybuchł śmiechem. - Przede wszystkim przyda ci się pozbywanie iluzji. - stwierdził wskazując coś co było obok chłopaka palcem. Okazało się, że włócznia stoi obok niego oparta o stół.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Gaillard natychmiast spróbował podnieść głowę. Wydawała się ona jednak niezwykle ciężka, więc chłopak zrezygnował z tej opcji, zsuwając tylko rękę dziewczyny ze swojej głowy.

- Zostaw - powiedział cicho.

 Kiedy Serana zaczęła się tłumaczyć, Gaillard przypominał sobie, co się właściwie stało.

E tam, mogło być gorzej. Spodziewałem się, że spróbujesz mnie zabić. Heh.

Hej, zaraz... Czy ona płacze? Serio?

- Ej, nie martw się, nic mi nie jest. Nie trzymam urazy. Każdemu się może zdążyć lekkie przegięcie.

Chociaż komuś, kto ma uczyć kontroli, przydałoby się jej więcej - zauważył.

 Powoli podniósł się z jej kolan i usiadł koło niej.

 Głaskanie ludzi których ledwo znasz, zwłaszcza, jeśli są nieprzytomni, jest nieco creepy. 

 To raczej nie pora, żeby o tym mówić. Dziewczyna ma problem. Pewnie wiele problemów. Nie utrudniaj jej tego.

 Prawie mnie wybuchła.

 Jeżu, niechcący. Nie utrudniaj sobie tego. Lepiej?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Noż kurwa zajebiście, pomyślał spokojnie Józek kiedy rozmyślał nad tym jak bardzo przekokszona jest jego nauczycielka. Że całe jego ćwiczenia chuja ją bolą na to wygląda. Ale ale, miał ważniejsze rzeczy na głowie niż użalanie się nad sobą, na przykład cholera jebitny ognisty łuk jak te czary z gier. Jedyne co mógł logicznego zrobić to bardzo szybki i całkiem udany przewrót w bok żeby nie zrobiło z niego siekanych, a do tego smażonych kotletów. Natychmiast po podwójnym tak dla pewności uniku wstał najszybciej jak mógł na nogi i przywołując na pomoc lecące na oponentkę szaszłyki na metalowych szpikulcach ruszył z bagietą do boju bezpośredniego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Karol

 

I bardzo dobrze! I bardzo dobrze! Pora na pierwszą lekcję czyli rozpoznawanie iluzji. - powiedział nauczyciel o zapisał temat na tablicy. Zaczęły się 2 godziny pisania i tłumaczenia.

 

Bufet

Po jakiś dwóch godzinach walki Bufet czuł już nie złe zmęczenie. Z resztą Elesis też była zmachana. Dookoła ich pola walki było pełno żarcia, jedne nadpalone inne poprzecinane. Normalnie jak kuchnia po wojnie. Elesis wstała i podeszła do chłopaka. Nachyliła się nad nim i... musneła jego wargi swoimi? 

- Jak mnie pokonasz to możesz liczyć na więcej. Jutro o tej samej porze tutaj. - powiedziała i jakby nigdy nic ruszyła w stronę zamku. Masz wolny czas. Jest godzina 15.

 

Gillard

 

Serana nadal płakała wtulona w Gillarda. Po chwili spojrzała na niego. - P... prze... przepraszam. - powiedziała łkając. Następnie podniosła się, pocałowała chłopaka w policzek i uśmiechnęła się delikatnie. - Jutro o tej samej porze tutaj. - powiedziała i ruszyła do zamku. Masz czas wolny. Jest godzina 15 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są dwie rzeczy których Karol, przez znajomych zwany Carolusem, nie znosił. Pierwsza, byli to idioci którzy za grosz nie szanują historii.

Drugą natomiast, było cholerne przepisywanie. Zawsze się zastanawiał po co to wszystko, skoro tekst źródłowy można znaleźć w podręczniku. Marnowanie jedno tuszu i czystych kartek. Ale że w tej sytuacji nie było innego wyjścia, a i książek brak to siedział cicho i robił to co nauczyciel od niego oczekiwał. Żeby nie wyjść na niepojętnego, czasem zadawał pytania z tematem związane. I starał się wszystko zapamiętać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O godzinie 15 zakończyła się twoja lekcja. Loki spojrzał na ciebie i się uśmiechnął. - Jesteś bardzo pojętny. Więcej mi takich uczniów potrzeba. - stwierdził. Miałeś wolny czas, możesz iść coś zjeść itp.

 

 

W tym samym czasie Dante siedział w sali jadalne i wcinał kebaba. Jak zawsze niewidzące oczy patrzyły gdzieś w dal bez żadnych emocji. Westchnął cicho i wrócił do jedzenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dziękuje. Nieskromnie nie pierwszy raz to słyszę. Szczerze powiem że z pana też dobry nauczyciel - kiwnął głową. Schował notatnik i długopis, przywołał wilczycę i wyszedł z sali.

 

Poszło lepiej niż sądziłem. Co by tu...

Wzruszył ramionami i podjął decyzję aby wyjść na świeże powietrze. Musiał trochę głowę przewietrzyć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Józek był strasznie wypluty po tym dzisiejszym treningu. Ale tak naprawdę konkretnie, kiedy upewnił się, że nic mu nie grozi po prostu sobie przykucnął i zaczął głębiej oddychać, by nie powiedzieć dyszeć. Kuuuurła, ta to miała w sobie pary. Nawet nie przejmował się już tym, czy ją choćby musnął, ważne, że jego nic nie trafiło, a działo się sporo. Wszystko dookoła było niesamowicie ujebane jedzeniem wszelkiej maści i w naprawdę bardzo różnym stanie.

 

Kiedy Bufet zebrał coś jakby całusa, wróciło mu trochę siły. Wiadomo, jak to każdy szesnastolatek było jasne, że obietnicę zrozumiał zupełnie jednoznacznie. Kiedy Elesis sobie poszła, chłopak postanowił zebrać się w sobie i stać. Powoli, powłócząc nogami powlókł się w stronę stołówki. Nie miał siły i ochoty nic przywoływać, po ćwiczeniach zdecydowanie wolał po prostu nażreć się tego co przygotowali magiczni kucharze. Po jedzeniu wrócił do pokoju i już do 15 odpoczywał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Słyszałaś ty kiedy o przestrzeni prywatnej? Jest ważna. Szanuj ją.

- Hej! Zaczekaj!

 No i nici z wypytania jej o moce. Mogła mi chociaż wytłumaczyć błędy czy coś. Jak mam się na nich uczyć, jeśli nie wiem, gdzie one są? Sarna jest naprawdę świetnym latającym czołgiem, ale takim sobie nauczycielem. Na razie. Młoda jest, jeszcze się wyrobi. Byle za mojej młodości.

 Gaillard po chwili namysłu udał się w stronę swojego pokoju mając nadzieję, że zastanie tam Bufeta i będzie mógł mu ponarzekać na trening. Na tę myśl od razu poprawił mu się humor.

- Hej, jak tam? Ja przespałem połowę treningu. Lol. I jeszcze dostałem pochwałę - przypomniał sobie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...