Skocz do zawartości

Wilcza wataha: Dołącz i wędruj z nami!


Nightmare

Recommended Posts

Gorączka około 38,5... Śluz w nosie. Ból w kończynach. Zimno mi.

Grypa, ale i tak jest lepiej niż miało być co oznacza ze dotarłem do Naszy na czas. Z wielkim wysiłkiem otworzyłem oczy. Zobaczyłem rybę a dalej jakiś obcych. Pewnie nowi. Ktoś się z nimi witał. Nie wiem kto dokładnie. Rozmazany widok i zamykające się same oczy nie pomagały. Ledwo co otworzyłem pysk i wyszeptałem:

- Mam nadzieję, że nie potrzebują pomocy szamana - po czym z uśmiechem na pysku poszedłem spać dalej.

Link do komentarza

Asianna rozglądała się po lesie. Zaraz po zaniesieniu zapasów Mordimerowi ruszyła na południe. Wiedziała, że to spotkanie będzie nieprzyjemne. Pod skrzydłem trzymała zawiniątko. W pewnym momencie poczuła zapach innych wilków. Wyszła z chaszczy na polanę z jeziorem pośrodku. Było na niej mnóstwo skrzydlatych wilków i wilczyc. Wszystkie, które były najbliżej, spojrzały na nią z pogardą. Małe wilczki chowały się za swoimi matkami. Podeszła do niej czarna wilczyca ze srebrnymi skrzydłami nietoperza.

- Nie powinno cię tu być. Wciąż masz jego krew na łapach. - syknęła, kładąc uszy. Asianna pokłoniła się jej.

- Wiem. Ale mam tu coś dla was. - wyrzuciła zawiniątko spod skrzydła zawiniątko. Kiedy się rozwinęło, wypadł z niego dysk wielkości łopaty, zakrzywiony po bokach. Czarna wilczyca spojrzała na to.

- Jeszcze uwierzę, że tam byłaś! Wynoś się stąd, albo użyję kłów, ty nielocie! - warknęła. Asianna westchnęła i ruszyła z powrotem na polanę.

Link do komentarza

Drgnęłam gwałtownie, słysząc głos Mordimera. W końcu siedziałam tuz obok niego. Całą noc, nie wiedzieć czemu, nie chciało mi się spać. A może to ja nie chciałam zasnąć? Wciąż miałam dziurę w pamięci, niepokoiło mnie to. Bałam się zasnąć. Może znowu wszystko zapomnę. Westchnęłam. Wzrok wbiłam w śpiącego dalej Mordimera.

Link do komentarza

Jacob po przywitaniu się ze wszystkimi ruszył w stronę lasu. Zawsze nie był zbyt towarzyski, bo w poprzedniej watahie narobił sobie wrogów i bał się że narobi sobie też tutaj.

Spojrzał się za siebie i wszedł w ciemne gąszcze.

Przeszedł przed gąszcze i usiadł przy dużym drzewie odpocząć po dniu oraz porozmyślać nad swoim życiem.

Link do komentarza

Przyniosłam wodę do szpitala. Widziałam jak Aith siedzi przy Mordimerze jak wcześniej.

- Aith nie zmrużyłaś oka przez całą noc powinnaś przespać się. Nie musisz się obawiać o kokę dawno pewnie przestała działać. - uśmiechnęłam się lekko - Jak czegoś potrzebujesz to mów, będę pewnie się kręcić po lesie jak zawsze rozmawiając sama ze sobą. - westchnęłam i wyszłam się przejść.

Automatycznie wróciłam do poprzedniego stanu, stawiałam krok za krokiem patrząc się w ściółkę leśną. Nie zauważyłam nawet jak wpadłam na Jacob'a.

- Oj przepraszam zagapiłam się . - położyłam uszy po sobie za zażenowania - Ty pewnie jesteś Jacob. Ja jestem Nasza. W sumie to jeszcze cię nie znam więc powiesz coś o sobie?

Link do komentarza

- Ja lepszej historii też nie mam - popatrzyłam na mój brak ogona - Śmiało opowiadaj, mam dużo czasu ze względu rany na grzbiecie. - uśmiechnęłam się serdecznie - Nie musisz też być taki spięty, bo znając nie których naszych członków, mogą oni pojawiać się nie wiadomo kiedy i nie wiadomo skąd.

Link do komentarza

Jacob spojrzał się na Nasze i zaczął opowiadać:

- Urodziłem się daleko stąd. Na małej polanie obok wielkie góry Marnak. To wielka tajemnicza góra, na której szczyt nikt nie wszedł i nikt stamtąd nie powrócił. Kiedy miałem 16 lat założyłem się z kolegami że wejdę na szczyt Marnak. Założyliśmy się o 2 duże steki wołowe. Poszedłem na wyprawę 2 dni później pod pretekstem że idę nad rzekę. Szedłem tygodniami. Napotkałem 2 duże niedźwiedzie które chciałby mnie zabić, ale z pomącą szczęścia uciekłem. Prawie doszedłem na szczyt, ale nagle jakiś wilk mnie zaatakował. Walczyłem i niestety przegrałem. Powalił mnie i spytał: "Co robię na jego górze" ja odparłem że: Założyłem się z kolegami, że wejdę na szczyt. Zauważyłem że ten wilk to jeden ze sług Wanga. Legendy opowiadały o potężnym wilku który zamieszkał na starość na tej górze i posiadł moc nieśmiertelności. Myślałem że to nieprawda, ale tatuaż na lewej nodze oznaczał że Wang istnieje naprawdę. Wilk zauważył że patrze na jego tatuaż i... zgasło światło.

Nagle obudziłem się u jakiegoś szamana w lesie nieopodal góry. Poczułem ból na szyi i ból oka. Na szyi nic nie było, ale jak spojrzałem się na lustro zauważyłem tą szramę. Dowiedziałem się że szaman znalazł mnie u zboczu góry z poderżniętym gardłem. Uleczył mnie. Posiedziałem u szamana 3 dni i wyruszyłem w stronę północy do mojej watachy. Jednak już jej nie było. Były tylko ciała mojej rodziny...

Jacob przestał na chwilę opowiadać i położył uszy ze smutku. Smutku tak dużego że asz strasznego. Kiedy się uspokoił zaczął dalej opowiadać:

Przysiągłem zabić Wanga i jego sługi. Ale najpierw poszedłem do wojska w watahie wojskowej. Żyłem tam 5 lat. Narobiłem tam sobie wrogów. Kiedy już skończyłem się szkolić ostatniego dnia napadli mnie. Walczyłem i wygrałem. Ale z gniewu zabiłem ich. Poczułem radość i gniew razem. Następnego dnia wyruszyłem w stronę góry. Prawie doszedłem do szczytu ale nagle zaatakował mnie ten sam wilk, ale tym razem nie pokonał mnie. Prosił o litość ale byłem w gniewie i... zabiłem go. Doszedłem na szczyt i zauważyłem mały domek otoczony wilkami. Z gniewu zabiłem wszystkich. Dokładnie wszystkich. Wszedłem do środka i zobaczyłem dzieci i wilczyce. A na końcu sali siedział na tronie stary wilk to był Wielki Wang. Wilczyce zauważyły mnie i zaatakowały. Rzuciły się na mnie jak komary. Walczyłem długo. Wydawało mi się że dzień i noc. Wygrałem i zabiłem też wszystkich. Także dzieci. A na końcu stanąłem przed Wangiem. Powiedziałem: "To zemsta za moją rodzinę. A teraz stawaj staruszku." Gniew był tak wielki że moje oczy były czerwone ze złości. Walczyliśmy 3 dni i noce. Wygrałem. Prosił o litość. Nie słuchałem. Gniew mną sterował. Zabiłem go i zszedłem na duł. Powróciłem do wojskowej watahy. Panowała wtedy wojna. Jako żołnierz poszedłem na nią. Wojna trwała 3 lata. Aż wreszcie kiedy się skończyła. Odszedłem po wojnie z wojskowej watahy. Usłyszałem o tej watahie i dołączyłem do niej by żyć w spokoju przez resztę życia. Podczas podróży zmieniłem się.

- To koniec mojej historii.

(Ale długa. Najdłuższa jaką napisałem. Przesadziłem?)

Link do komentarza

-Hmmm... poznać Cię z nimi? Jasne, czemu nie! No to choć! - Poszłam aby zapoznać Lejlę z Naszą, ale nie było jej, Ihnesa też nie było. - Gdzie oni są? - Poszłyśmy do szpitala. - Oh, Mordimer śpi. Z nim poznam Cię kiedy indziej. A to jest Aith. Aith, to jest Lejla! - Patrzyłam na obie wilczyce uśmiechnięta.

Link do komentarza

- Przykre - położyłam uszy po sobie - ... Było minęło, każdy popełnia błędy i nie jest idealny. - uśmiechnęłam się serdecznie - Teraz opowiem ci o moich wadach. Jedną z najważniejszych jest to że nie umiem, wręcz nie chcę uszanować podziały na Alfę i Omegę. Właśnie przez to straciłam ogon. Walczyłam o sprawiedliwość jednej z Omeg. Był to samiec twojej postury i pewnie zdolności. Też uczęszczał do wojska. W walce nie straciłam ogona tylko po niej. Zostałam zdegradowana z Alfy na Omegę, a odcięcie ogona ma mi to przypominać. Ale życie mnie nie nauczyło i zawsze do końca walczyłam o życie tych niewinnych.

Link do komentarza

Popatrzyłem po wszystkich. Ech pójdę się przejść. Wstałem i podbiegłem na skraj polany po czym wbiegłem w las. Truchtem oglądałem las który przypominał mi ten z dzieciństwa. Nagle poczułem zapach tak kuszący że musiałem sobie po niuchać. Był to dziwny kwiat. Miał Czerwone płatki i czarny środek. Włożyłem nos w środek i powąchałem. Nagle mi się zakołowało w głowie. Świat był taki kolorowy i śmieszny. Usiadłem na ziemi i zacząłem na przemian wyć i się śmiać.

Link do komentarza

- Ty przynajmniej nie zginęłaś. Mnie nazywali w wojsku Śmierć, bo zginąłem 2 razy podczas swojego życia. Wiesz jaki to strach że zginiesz lub coś ci się stanie. Ale strach że nigdy nie umrzesz to wogulę co innego. Ciąży nade mną klątwa i nikt tego nie zmieni.

Jacob położył uszy i jakby uronił łzę, ale się powstrzymał i powiedział

- Ściemnia się. Lepiej już pójdź. W nocy w lesie jest niebezpiecznie. Dam ci pewną radę: Nigdy nie walcz z wilkiem z wojska, oni nie okazują litości. Wtedy miałaś szczęście. Pewnie natrafiłaś na jednego z moich znajomych.

Jacob wstał i ruszył w głębie lasu, ale nie w stronę polany. Natrafił na dziwnie zachowującego się wilka.

- Co ci jest?

Jacob zauważył kwiat który znał na pamięć. Tego kwiatu używali w wojsku by ogłupić przeciwnika.

- Powąchałeś to?

Link do komentarza

- Um...no cześć - przywitałam się cicho z nowa wilczycą. - Witaj w naszej watasze. - uśmiechnęłam się do niej. Patrzyła się na mnie jakoś krzywo, domyśliłam się, że wyglądam, jakbym nie spała od dawna. Świadczyły o tym bynajmniej mocno podkrążone oczy. Naprawdę chciałam posłuchać rady Naszy i odpocząć. Inna sprawa, że coś mi w tym nie pozwalało.

Link do komentarza

- O nie. ten kwiat cię zabije. Co robić, CO ROBIĆ...? A tak!

Jacob szybko pobiegł do strumienia i wziął w liść trochę wody. Podbiegł do młodego wilka i chlusnął wodą prosto w nos.

- A teraz głęboko oddychaj. Jak czujesz sen nie poddawaj się jemu. Słyszysz!?

Spojrzał się prosto w oczy wilka i zobaczył że kwiat przestaje działać.

- Lepiej się czujesz?

Link do komentarza

Jacob powiedział kojąco do młodego wilka.

- Uspokój się. Mnie też nikt nie lubił w mojej poprzedniej watahie, ale wytrzymałem to i zawarłem przyjaźnie ze starszymi,, by się od nich na osobności uczyć.

Jacob spojrzał na niego i powiedział

- Jak chcesz to mogę być twoim przyjacielem. Nazywam się Jacob.

Link do komentarza

Jacob się uśmiechnął

- Więc Rem lepiej wracaj do stada, bo już późno i nie wąchaj podejrzanych kwiatków po drodze. Muszę gdzieś iść, ale niedługo wrócę.

Jacob ruszył w stronę pomarańczowego z koloru zachodzącego słońca lasu. Jeszcze krzyknął do Rema

- Jakby ktoś się o mnie pytał wrócę niedługo!! Do zobaczenia!!

Link do komentarza

Asianna ledwo trzymała się na nogach. Od polany skrzydlatych wilków biegła bez przerw. Zaczęły jej skakać plamki przed oczami. Pędem wbiegła na polanę i niemal natychmiast padła na trawę.

(Red, te słowa z twojej sygny to z piosenki Time of Dying?)

Link do komentarza

Szedłem przed siebie około godziny i znalazłem się na wielkiej polanie na której stał opuszczony dom. Wszedłem do niego i pobiegłem do piwnicy. Szedłem i szedłem końca schodów nie było widać, aż doszedłem do wielkiej sali. Wilki pilnowały całej sali, a na jej końcu był wielki złoty tron na którym siedział wielki wilk. Po obu stronach tronu były trochę mniejsze trony. Na prawym siedziała wilczyca, a na lewym nikogo nie było. Podszedłem do tronu. Wilki mi salutowały. Ukłoniłem się i powiedziałem dużemu wilkowi.

- Ojcze znalazłem wreszcie miejsce w którym chce żyć.

Duży wilk się ucieszył i zapytał się

- Gdzie to jest mój synu?

Jacob odpowiedział

- Jest to na tej polanie przy strumieniu

Wielki wilk się ucieszył chciał powiedzieć, ale wilczyca mu przerwała

- Czy na pewno chcesz tam żyć synu? Pamiętasz że to jest daleko stąd.

- Tak chce tam żyć matko. Tam jest spokojnie i wesoło a nie jak w wojskowej watahie głośno i ponuro. Chce tam żyć do końca mojego żywotu.

- Dobrze synu, a teraz odejdź mamy z ojcem coś do załatwienia.

Jacob wyszedł z domu i pobiegł w stronę polany.

Link do komentarza
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...