Skocz do zawartości

Wilcza wataha: Dołącz i wędruj z nami!


Nightmare

Recommended Posts

Asianna rozglądała się po lesie. Zaraz po zaniesieniu zapasów Mordimerowi ruszyła na południe. Wiedziała, że to spotkanie będzie nieprzyjemne. Pod skrzydłem trzymała zawiniątko. W pewnym momencie poczuła zapach innych wilków. Wyszła z chaszczy na polanę z jeziorem pośrodku. Było na niej mnóstwo skrzydlatych wilków i wilczyc. Wszystkie, które były najbliżej, spojrzały na nią z pogardą. Małe wilczki chowały się za swoimi matkami. Podeszła do niej czarna wilczyca ze srebrnymi skrzydłami nietoperza.

- Nie powinno cię tu być. Wciąż masz jego krew na łapach. - syknęła, kładąc uszy. Asianna pokłoniła się jej.

- Wiem. Ale mam tu coś dla was. - wyrzuciła zawiniątko spod skrzydła zawiniątko. Kiedy się rozwinęło, wypadł z niego dysk wielkości łopaty, zakrzywiony po bokach. Czarna wilczyca spojrzała na to.

- Jeszcze uwierzę, że tam byłaś! Wynoś się stąd, albo użyję kłów, ty nielocie! - warknęła. Asianna westchnęła i ruszyła z powrotem na polanę.

Link do komentarza

Drgnęłam gwałtownie, słysząc głos Mordimera. W końcu siedziałam tuz obok niego. Całą noc, nie wiedzieć czemu, nie chciało mi się spać. A może to ja nie chciałam zasnąć? Wciąż miałam dziurę w pamięci, niepokoiło mnie to. Bałam się zasnąć. Może znowu wszystko zapomnę. Westchnęłam. Wzrok wbiłam w śpiącego dalej Mordimera.

Link do komentarza

Przyniosłam wodę do szpitala. Widziałam jak Aith siedzi przy Mordimerze jak wcześniej.

- Aith nie zmrużyłaś oka przez całą noc powinnaś przespać się. Nie musisz się obawiać o kokę dawno pewnie przestała działać. - uśmiechnęłam się lekko - Jak czegoś potrzebujesz to mów, będę pewnie się kręcić po lesie jak zawsze rozmawiając sama ze sobą. - westchnęłam i wyszłam się przejść.

Automatycznie wróciłam do poprzedniego stanu, stawiałam krok za krokiem patrząc się w ściółkę leśną. Nie zauważyłam nawet jak wpadłam na Jacob'a.

- Oj przepraszam zagapiłam się . - położyłam uszy po sobie za zażenowania - Ty pewnie jesteś Jacob. Ja jestem Nasza. W sumie to jeszcze cię nie znam więc powiesz coś o sobie?

Link do komentarza

- Ja lepszej historii też nie mam - popatrzyłam na mój brak ogona - Śmiało opowiadaj, mam dużo czasu ze względu rany na grzbiecie. - uśmiechnęłam się serdecznie - Nie musisz też być taki spięty, bo znając nie których naszych członków, mogą oni pojawiać się nie wiadomo kiedy i nie wiadomo skąd.

Link do komentarza

-Hmmm... poznać Cię z nimi? Jasne, czemu nie! No to choć! - Poszłam aby zapoznać Lejlę z Naszą, ale nie było jej, Ihnesa też nie było. - Gdzie oni są? - Poszłyśmy do szpitala. - Oh, Mordimer śpi. Z nim poznam Cię kiedy indziej. A to jest Aith. Aith, to jest Lejla! - Patrzyłam na obie wilczyce uśmiechnięta.

Link do komentarza

- Przykre - położyłam uszy po sobie - ... Było minęło, każdy popełnia błędy i nie jest idealny. - uśmiechnęłam się serdecznie - Teraz opowiem ci o moich wadach. Jedną z najważniejszych jest to że nie umiem, wręcz nie chcę uszanować podziały na Alfę i Omegę. Właśnie przez to straciłam ogon. Walczyłam o sprawiedliwość jednej z Omeg. Był to samiec twojej postury i pewnie zdolności. Też uczęszczał do wojska. W walce nie straciłam ogona tylko po niej. Zostałam zdegradowana z Alfy na Omegę, a odcięcie ogona ma mi to przypominać. Ale życie mnie nie nauczyło i zawsze do końca walczyłam o życie tych niewinnych.

Link do komentarza

Popatrzyłem po wszystkich. Ech pójdę się przejść. Wstałem i podbiegłem na skraj polany po czym wbiegłem w las. Truchtem oglądałem las który przypominał mi ten z dzieciństwa. Nagle poczułem zapach tak kuszący że musiałem sobie po niuchać. Był to dziwny kwiat. Miał Czerwone płatki i czarny środek. Włożyłem nos w środek i powąchałem. Nagle mi się zakołowało w głowie. Świat był taki kolorowy i śmieszny. Usiadłem na ziemi i zacząłem na przemian wyć i się śmiać.

Link do komentarza

- Um...no cześć - przywitałam się cicho z nowa wilczycą. - Witaj w naszej watasze. - uśmiechnęłam się do niej. Patrzyła się na mnie jakoś krzywo, domyśliłam się, że wyglądam, jakbym nie spała od dawna. Świadczyły o tym bynajmniej mocno podkrążone oczy. Naprawdę chciałam posłuchać rady Naszy i odpocząć. Inna sprawa, że coś mi w tym nie pozwalało.

Link do komentarza

Asianna ledwo trzymała się na nogach. Od polany skrzydlatych wilków biegła bez przerw. Zaczęły jej skakać plamki przed oczami. Pędem wbiegła na polanę i niemal natychmiast padła na trawę.

(Red, te słowa z twojej sygny to z piosenki Time of Dying?)

Link do komentarza

Po drodze na polanę, rozmyślałam nad tym co powiedział Jacob. Ciekawe czy przy następnej konfrontacji w takich okolicznościach pomyślę zanim zaatakuję - mówiłam do siebie. Gdy weszłam na polanę wszystko było w jak najlepszym porządku. Po chwili wpadła na nią Asianna, która opadła na trawę. Podbiegłam do niej.

- Asianna wszystko w porządku? Co się stało?

Link do komentarza

Runełam razem z Jacob'em na ziemię.

- Uhh...nic się nie stało. Spokojnie to nasza przywódczyni. Zareagowałeś jakoś dziwnie. Jak Mordimer się przebudzi musi ci dać melisę na uspokojenie. Nerwowy jesteś, a co się stało nie wiem. Próbuję się dowiedzieć. - poszturchałam jeszcze trochę Asiannę, ale wkurzyłam się i poszłam do szpitala. Wylałam lodowatą wodę na skrzydlatą wilczycę i krzyknęła - ASIANNA!

Zobaczyłam jak Jacob dziwnie na mnie patrzy i trzyma kokę.

- Umm przepraszam, ale to ją nie tylko ocuci ale postawi na nogi. - spojrzałam na kokę - No wiesz co ja się trudzę i znajduję po kilku godzinach kilka listków, a ty wchodzisz do lasu i przynosisz duży pęczek :facehoof:

Link do komentarza

Akutrat się przechadzałam po szpitalu, gdy spostrzegłam wilki niosące Innego wilka. Pobiagłam do nich.

-Na niedźwiedzia brunatnego! Co tu się stało?!

Popatrzyłam w górę. Zaczęło się ściemniać.

-Szpital jest daleko, może wam pomogę?

Popatrzyła troskliwie na przewudczynię

Link do komentarza
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...