Skocz do zawartości

Wilcza wataha: Dołącz i wędruj z nami!


Nightmare

Recommended Posts

(Nightmare, spokojnie. Jesteśmy w drodze, ale trzeba będzie jeszcze się po Rema wybrać. xD)

Ihnes, jak to miał w swoim zwyczaju, wypytywał nowego wilka o różne rzeczy. Ten z kolei wykazywał się dużą cierpliwością. Po chwili Ihnes zaczął opowiadać różne historie jakie mu się przydarzyły.

- ... i do tej pory nie mam pojęcia co to mogło być! Zaczynam poznawać te tereny. Tak, już prawie na miejscu.

W pewnej chwili Jacob gdzieś pobiegł.

- A on dokąd?

Link do komentarza

Jacob biegł jak szalony. Jego płuca pracowały pewną parą. W pewnym momencie był gdzie biegł. Wybiegł na dobrze znaną mu polaną z opuszczonym domem. Wychodziła z niej profesja z trumną. Wilczyca która wcześniej siedziała koło większego wilka, płakała. Większego wilka nie było nigdzie. Jacob podbiegł do wilczycy a ona odpowiedziała

- Ojciec... on

Wilczyca popłakała się. Jacob był zrozpaczony. Zapytał się jej.

- Ale jak

Ona odpowiedziała w płaczu

- Jakieś wilki nas zaatakowały, było ich tak wielu że nie wytrzymaliśmy ataku i... weszły do zamku. Zabiły ojca i odeszły...!

Jacob położył uszy i zaczął wyć a za nim cała profesja niosąca trumnę. Jak przestał wyć to zrobiły mu się czerwone oczy z gniewu. W wielkim gniewie powiedział jedno

- Zemsta

Jacob pobiegł do lasu w stronę polany. W czasie biegu próbował zatuszować swój gniew.

(Jakby co to jest jedyna taka scena w historii postaci)

Link do komentarza

Kolejne tortury. Wilk który wgryzał mi się w bok miał ostre kły. W końcu wyjął je, na moje nieszczęście to był tylko pierwszy etap tortury. Kolejny składał się z wsypania dziwnego białego proszku. Zawyłem i zacząłem się szamotać żeby wytrzeć o ziemię ranę. Z zetknięciu z ranami bolało jak diabli. Wilki które to oglądały były widocznie rozśmieszone moją reakcją. W kącie stał Trace, szczerzył kły jak jakiś głupi pies. W końcu przemyli ranę wodą. Ból był nie do zniesienia. Walka o życie była dla mnie teraz tak trudna jak latanie dla kamieni.

Link do komentarza

(nie będę siedzieć jak jakiś głupi pies!)

Asianna napiła się wody i wstała. Czuła ból w całym ciele. Położyła kamień na ziemi i przykryła go ziołami. Wyszła powoli ze "szpitala". Ruszyła w stronę źródła zapachu reszty watahy. Było poza granicami jej terenów.

Link do komentarza

Jacob wpadł niechcący na kogoś. To była Asianna która szła cała obolała. Powiedziałem w strachu, bałem się że mnie pozna

- Przepraszam że na ciebie wpadłem. To był wypadek i... a co ty tutaj robisz? Sama nie powinnaś chodzić. Jesteś ranna.

Jacob był zdziwiony, a zarazem rozkojarzony. Coś go bolało w boku. Spojrzał się na bok i zauważył dużą ranę. Powiedział wnerwiony

- Świetnie po prostu świetnie.

Jacob wziął wodę z pobliskiego źródełka, przemył ranę wodą i spytał się troskliwie Asianny

- Czujesz się na siłach aby dojść do watahy? A nie przedstawiłem się jestem Jacob.

Link do komentarza

Jacob spojrzał się na ranę i gęstą ciecz.

- Eee... dzięki. W wojsku były gorsze.

Jacob bał się lekko reakcji jej jak się dowie o tym czego nie miała się dowiedzieć więc powiedział wilczycy

- Może lepiej już chodźmy, bo kilka osób ma do ciebie pewnie parę pytań.

Wilk zapytał się jeszcze

- Czy widziałaś mnie może kiedyś?

Link do komentarza

-Ah, rozumiem. Spoko. - Powiedziałam. Doszłyśmy do miejsca o które mi chodziło.- To tutaj. - Spojrzałam na wielkie plastry miodu odrywające się od drzewa. Wdrapałam się po nie, strzepnęłam 5 plastrów i zeszłam na dół. - Smacznego. Weźmy jeszcze trochę dla reszty watahy. - Znowu wdrapałam się na drzewo, tym razem po 4 kawałki. Zeszłam. Zerwałam wielki liść z rośliny rosnącej obok nas i zawinęłam w nie miód. - Chodźmy, zjemy na polanie. - Po czym zabrałyśmy zawinięty miód i ruszyłyśmy w stronę polany.

Link do komentarza

Przecież już nasza trójka wróciła ;A; A dwa jeszcze są Kolejna dwójka na polowaniu i tylko Rem jest poz granicą : No i Kameleon bawi się ninje ^^

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Poszłam do szpitala zobaczyć jak się Mordimer czuje i czy zjadł swoje. Ku mojemu rozczarowaniu nie. Wyrzuciłam całe jedzenie . Na szczęście owoce były i plastry miodu też, więc deser załatwiony. Nad strumykiem akurat dość dużo przepływało ryb starczyła chwila aby złapać jedną z nich. Natarłam ją czosnkiem i zaniosłam do Ihnesa.

- Smacznego - odpowiedziałam i poszłam poszukać reszty.

Raindrops z Lejlą łaziły po lesie. Mordimer nie znalazłam, ale jego zapach nie wychodziło po za granicę watahy. Aith i Rema nie mogłam znaleźć. Ich zapach szedł za daleko aby stracić czas. Chciałam porozmawiać z Asianną, o wschodniej watasze. Zauważyłam ją tylko gdy zostawiała jakiś kamień i pobiegła w las. Niestety zanim dobiegłam do niej zniknęła między krzakami. Wróciłam się na polanę. Musiałam dalej rozmyślać nad złapanie między kruczki prawne radę. Było to trudne ale nie możliwe.

------------------------------------------

Trace patrzył się jak inne wilki wgryzają się w Rem'a. Na chwilę odszedł aby aby przynieść kolejną zabawkę dla swoich kolegów. Wcześniejszy wilk który przyłapał Ihnes'a na ich terytorium właśnie nadbiegał z lasu.

- Trace, tamten mały wywinął się nam. Miałbym go gdyby nie jakieś dwoje wilków, które przybiegło w ostatnim momencie.

Trace dalej patrzył się na wilka wzrokiem pytającym o szczegóły, ale w głębi siebie chciałby go już rozszarpać.

- Wilczyca była bez ogona, z krótką sierścią, brązowe futro z domieszką rudego. Wilkowi się nie przyglądałem. Zaatakował mnie. Później ta wilczyca nas rozdzieliła i wykorzystała swoją szansę Omegi, cokolwiek to jest?

- Że co proszę?! Jaką szanse? W naszym prawie takiego czegoś nie ma dla Omeg są zdegradowane i bez praw. I do twojej wiadomości ta wilczyca, to Nasza pierwsza Alpha która straciła tez zaszczyt i została Omegą. Ona jest podstępna, nie jest wielkiej siły fizycznej ale psychicznej tak. Potrafi każdemu wcisnąć kit. Okłamać go i wykorzystać. - uderzyła on z rozmachu wilka - Za to nie dostajesz jedzenia przez tydzień.

Link do komentarza

- Rema? Nie, nie! Słyszałem ostatnio Rema jak pisnął z bólu. Musimy zebrać całą watahe. A jeśli on jest w niewoli.

Jacob był zdenerwowany. Jakby miał walczyć z całą tą watahą to by zginął z 5 razy. A on nie lubi ginąć bo to straszny jest ból.

- Mam złe jak mówiłem przeczucia. Może lepiej podejdźmy po cichu by sprawdzić czy to naprawdę Rem, Asianno?

Link do komentarza

Jacob się przestraszył tak nagłym zejściem z drzewa. Warknął i zauważył różową wilczyce ze skrzydłami.

- Czy ja zwariowałem? Czy tylko kolejna wilczyca z fioletowymi skrzydłami którą widzę w swoim długim życiu.

Jacob zasłonił twarz łapą i pokręcił głową. Położył łapę i akurat zaklinowała mu się druga w dziurze w ziemi. Próbował ją wyjąć. Asianna na szczęście go nie widziała, bo gadała z tą różową.

Link do komentarza

- Mówiłam, żebyś przestała za mną łazić! Nie jestem twoją niańką! - Asianna warczała na różową.

- Cicho, moja nielotko. Nieważne co mi powiesz, nie przestanę cię śledzić, siostrzyczko moja młodsza - odparła wesoło różowa. Kiedy wstała, była odrobinę wyższa od Asianny.

- Sio stąd, Rosie! (czyt: Rołzi)

Link do komentarza

- Dzięki wielkie!

Ihnes gdy tylko zjadł posiłek przygotowany przez Naszę pomyślał, że trzeba by się jakoś odwdzięczyć. Zaczął chodzić po polanie. Popatrzył w stronę lasu i w pewnej odległości zauważył nieduży krzak, na którym rosły rzadkie lecz bardzo smaczne owoce. Już miał iść, ale przypomniało mu się, że obiecał iż nigdzie sam nie pójdzie.

"To tylko kilkanaście metrów... Nie! Znowu narozrabiasz!"

Trochę zasmucony usiadł przy strumyku i przyglądał się swojemu odbiciu.

"Odwdzięczę się przy innej okazji."

Link do komentarza

Zobaczyłem jak wchodzi Trace z nowym przyrządem. Poczułem lęk przed tym czymś. Wyglądało jak kamień z tym wyjątkiem że to było płaskie i cienkie. Dał to jednemu z wilków który następnie podszedł i zaczął przesuwać tym czymś po mojej skórze. Bolało, rozcięło mi skórę. Zrobili kilka nacięć, po czym Trace podszedł do mnie.

- Hmmm mam pomysł - Zabrał nóż i stanął za mną.

Zabolał nagle mnie ogon. Z rozpaczą próbowałem się wyrwać na marne. Wyszedł przede mnie Trace z moim ogonem.

- Nie - wychrypiałem słabo.

- Tak kończą ci którzy zadzierają ze mną. Cała twoja rodzinka została prze ze mnie zniszczona. Na oczach twojej matki zabiłem twojego ojca a potem ją. Twoją siostrę sobie zostawiłem jako służącą. Ciebie miałem zabić ale ona cię wykradła i zostawiła na pastwę losu w lesie.

Myślałem że zginiesz, te moje domysły. Lecz jej nie udało powstrzymać mnie. - Roześmiał się - Dalej go tnijcie, ale bez przesady, ma żyć.

Link do komentarza
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...