Skocz do zawartości

The Pinkamena - Sesja w krainie śmierci: Rozgrywka!


Lemuur

Recommended Posts

-Nie ważne gdzie pójdziemy...góra, dół, lewo, prawo, wszystkie drogi są tak samo niebezpieczne i wszystkie doprowadzą nas do celu...no dobra, dosyć monotonnego gadania...czas wyruszać!-stwierdził Alder po czym zaczął się przygotowywać do wyruszenia w dalszą drogę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 280
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Zakończywszy użeranie się ze środkiem lokomocji zdecydowanie nie śródziemnomorskiego stworzenia, Poll zagościł pośród regenerujących nadwątlone siły. Postarał się zaczerpnąć chwili relaksu, póki było to dla niego możliwe. Jak się wkrótce okazało z przebiegu rozmowy, jego tok myślenia odnalazł uznanie wśród ogółu... Jednorożec pociągnął nosem, rozmyślając jak to nawet ziemia potrafi być czasem wygodna.

Przysłuchiwał się toczącej się rozmowie. Uznał, że warto byłoby wtrącić swe trzy grosze:

-Osaczenie na otwartej przestrzeni brzmi groźnie... ale pozostawia możliwość ucieczki. Nie tak jak w przypadku górskich zboczy, mogących z łatwością przerodzić się w pułapkę. Co by nie wspomnieć o możliwości napotkania osuwiska...

Zastanowił się chwilę, po czym dodał swym z lekka zachrypniętym głosem:

-Niemniej jednak, i ja optowałbym za pójściem górą. Z nieco innego powodu. Jeśli ta ścieżka okaże się niewłaściwą i zostaniemy zmuszeni powrócić tutaj, by spróbować drugiej... to odnalezienie drogi powrotnej będzie o wiele łatwiejsze, w przeciwieństwie do otwartej przestrzeni. Z jakiegoś powodu wątpię, aby w tym miejscu bieguny... właśnie - czy ktoś pokusił się o wzięcie kompasu? - spytał członków grupy.

Przygotował się do dźwignięcia swego cielska i ruszenia dalej...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po skończonym posiłku, brązowy ogier przeciągnął się z lubnością. No cóż, chwila odpoczynku dobrze mu zrobiła, ale trzeba ruszać dalej.

- Mnie się wydaje, że obie drogi są równie niebezpieczne. Jeśli wszyscy są za pójściem górą, to ja nie będę oponował - stwierdził Abyssal - Mógłbym nawet ruszyć przodem na zwiad... albo nie, lepiej się nie rozdzielać - powiedział nieco zrezygnowanym tonem. Super, teraz będzie musiał podróżować z całą resztą, śpiewając wesołe piosenki, czy co tam robią zadowolone z życia kucyki. Nie miał zamiaru się z nimi zaprzyjaźniać. Miał swój cel i swoje środki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Zatem postanowione! - Dodała tylko Pinkamena, słysząc opinie grupy.

Ruszyli zboczem góry, ścieżka była stroma, lecz emanowała z niej swego rodzaju aura względnego bezpieczeństwa. Takiej aury natomiast nie mogli wyczuć z drugiej strony. Wbrew temu, czego się tutaj spodziewali droga przebiegała całkiem gładko - żadnych monstrów, zmian pogodowych, ciemności, czy osuwisk. Było tutaj aż za cicho...

W końcu, po dobrej godzinie wędrówki grupa dotarła do groty. Tak więc mogli iść dalej zboczem góry, lub wkroczyć do ciemnej, tajemniczej jaskini. Pinkamena stała przez chwilę niezdecydowana, jednak po chwili spojrzała na ową grotę.

- To miejsce nie wygląda zbyt bezpiecznie, jednak wolałabym nie narażać się już dłużej na upadek z klifu. Co sądzicie o drobnej zmianie trasy? - spytała grupę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrzyłem na Pinkaminę po czym na jaskinię. Z nudów wyczarowałem kościany sztylet którym po prostu się bawiłem.

-Proponujesz pójście jaskinią? Hehe... wiesz jak mnie zaciekawić. Po prostu kocham mroczne miejsca takie jak jaskinie i tunele. -powiedziałem z uśmiechem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Z jednej strony jaskinią będzie bezpieczniej. Mimo wszystko nie wiemy jednak czy nas dokądś doprowadzi. Dlatego wolałbym wyruszyć zboczem góry. Przynajmniej widzimy jako tako gdzie jest koniec ścieżki.-odpowiedziałem

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vivacious na chwilę wylądował. Zrzucił juki, mandolinę ułożył z namaszczeniem na nich. Wzbił się w powietrze i wzleciał na około sześćdziesiąt metrów nad przepaść. Nagle złożył skrzydła i przycisnął je mocno do ciała. Spadał, z każdą chwilą nabierał prędkości, w pewnym momencie zaczął wirować. Cztery sekundy przed zderzeniem z dnem kanionu na powrót rozpostarł skrzydła i wstrzelił w górę. Wylądował obok innych i zaczął zakładać rzeczy.

- Przepraszam, musiałem. Taka okazja zdarza się rzadko. Ach, Dashie by się spodobało. Ale odpowiadając na pytanie: myślę, że powinniśmy tam wejść, lecz prosiłbym jednorożce zapewnienie światła, w miarę możliwości. -

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

*zamyśliłem się na chwile* Hmmm... zapomniałem wziąć skrzypiec, ale nie o tym teraz. Mam złe przeczucia co do tej jaskini, *powiedziałem wyciągając piłę* dlatego jestem za tym żeby tam pójść. Na pewno spotkamy tam coś co będzie chciało nas zabić więc radzę przygotować się na to że zostaniemy zaatakowani. Najpewniej z zaskoczenia. *ostrzegłem resztę drużyny* To co, Idziemy?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaszli aż tutaj, bez większych komplikacji... jednorożec zasłonił czułe oczy przed porywami wiatru, wzburzonymi przez lądującego pegaza.

-Masz rację, Vivacious - rzekł Poll - rzadko zdarza się okazja, aby narazić na wykrycie grupę kuców idących przez krainę śmierci.

-Po tym co zrobiłeś, istotnie lepiej będzie wycofać się na jakiś czas poza zasięg ciekawskich oczu... - stwierdził.

Rozglądając się wokół, celem dostrzeżenia ewentualnych oznak nadchodzącego niebezpieczeństwa, rozmyślał nad słowami, zasłyszanymi od Sad Blind.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Może tobie, mi takie okazje trafiają się dość często. Tylko miejsce jest specyficzne. Mówiłem o tym urwisku! Jest świetne, tylko skakać! - Vivacious zaczął poprawiać grzywę. Nie lubił być nieuczesany, w jego pracy liczył się dobry wygląd. - Po co żyć, jeśli odbierze się wszystkie przyjemności? To właśnie spotkało Rainbow - zabrano jej wszystko co kochała. Wiedziała, że bez latania nie będzie już nigdy szczęśliwa. Nie miała po co żyć, więc się zabiła. -

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Nie martw się Vivacious. Gdy wrócimy wychylimy po głębokim kuflu cydru z naszą Dashie- powiedziałem i zaśmiałem się. Jednak momentalnie coś ścięło mnie z nóg. Poczułem krępujący ból na torsie jednak tak szybko jak się pojawił, tak znikną.Powiedziałem cicho:

-Chyba jeszcze nie doszedłem do siebie po tym zaklęciu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie każdy jest pegazem, ani nawet jednorożcem, więc upadek z klifu może zakończyć się śmiertelnie. Dlatego wolę pójść jaskinią - oświadczył Abyssal - A co do ciemności... - ogier uśmiechnął się się lekko - Nie wiem jak wy, ale ja już dawno przestałem się ich bać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Zatem często podróżujesz po innych światach? Kto kogo tu źle zrozumiał? - wznosząc brew spytał Poll Vivaciousa.

Podszedł odrobinę w kierunku krawędzi, spoglądając w dół, lecz z raczej bezpiecznego kąta.

-Co do urwiska... hah! Latać ze skrzydłami... słyszałem o jednorożcu, który także nie oparłby się pokusie skoczenia w miejscu takim jak to... i... nie, bynajmniej nie wyczarowywał sobie jakichkolwiek ,,pomocy".

Odszedł od urwiska. On nie gustował w tego rodzaju klimatach... za bardzo.

-Co zaś się tyczy Rainbow... - tu spoważniał - ...gdybym wierzył w to, co powiedziałeś, nie byłoby mnie tutaj.

Zerknął jeszcze w stronę Abyssala.

-Ciemności... nie tyle nykofobia, co strach przed nieznanym, kolego. Niektórzy z nas mogą się obawiać tego, co czai się w czeluści, nie jej samej w sobie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.

Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...