Skocz do zawartości

The Pinkamena - Sesja w krainie śmierci: Rozgrywka!


Lemuur

Recommended Posts

pinkamena_vector_by_artpwny-d5isa1v.png

Słoneczny poranek w Ponyville. Kucyki biegają za swoimi sprawami, bawią się, rozmawiają. Gdzieś na niebie, zza chmur wygląda słońce, rozświetlające błąkające się w pośpiechu pegazy. Muszą się streszczać, gdyż ich szeregi są uszczuplone, kogoś tu brakuje... Kogoś bardzo ważnego, kogoś, kto potrafił oczyścić niebo w dziesięć sekund. Oczywiście mowa o Rainbow Dash. Jej przyjaciółki, znajomi, tajemnicza rodzina, wszyscy gdzieś w głębi, cicho rozpaczają. Nie każdy jednak zdążył już pogodzić się z jej śmiercią. Na obrzeżach miasteczka dzieje się coś niecodziennego. Wielu patrzy z podziwem, gdy zbiera się tam wciąż rosnąca grupa bohaterów. Gotowych ruszyć do najgłębszych otchłani śmierci, by wyciągnąć z nich przyjaciółkę.

* * *

Pinkamena wystąpiła przed grupę składającą się z kilkunastu kucyków. Powoli obadała ich wzrokiem, podczas gdy Twilight otwierała portal do zaświatów.

- Muszę przyznać, przybyło Was tu więcej, niż oczekiwałam... Wybaczcie, dawno nie porywałam już tłumów, więc powiem krótko - cieszę się, że przyszliście, bierzmy się do roboty!

W tym czasie portal akurat zdążył się otworzyć. Jej przyjaciółki, właścicielki elementów harmonii nie mogły iść, gdyż ich moc była potrzebna do utrzymania przejścia. Gdy różowa klacz dała znak, wszyscy przeszli na drugą stronę i znaleźli się w zupełnie innym miejscu...

Było to miejsce różniące się od Equestrii, ciemne, złowieszcze. Grupa kucyków znajdowała się na dziwnej wyspie, otoczonej jakąś połyskującą cieczą. Niebo w tym świecie miało barwę zieloną, w dodatku wyglądało, jakby wirowało. Ziemia natomiast była czarna, niczym smoła. W powietrzu unosiła się masa światełek o przeróżnych barwach, ale wróćmy do wyspy... Nie była ona duża, właściwie ledwie ich mieściła. Z pobliskim lądem łączył ją masywny, kamienny most. Pinkamena spojrzała na swych towarzyszy i na powoli zamykający się portal.

- Jeśli ktoś z Was chce jeszcze zawrócić, to ma ku temu ostatnią szansę. Po przekroczeniu tego mostu nie będzie już odwrotu!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 280
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Hahaha! *roześmiała się zielonkawobłękitna klacz, wychylając się ze swojego parowego pojazdu.*

Wybacz, moja droga, lecz dla mnie nie ma już odwrotu, portal, który nas tu przywiódł, mimo że wciąż się trzyma, to już jest za mały, abym mogła się swobodnie przezeń przecisnąć ze swym całym sprzętem, poza tym *tu uśmiechnęła się złowieszczo* zawsze dostaję to, czego chcę! A jak już wspominałam zapewne, dla mnie bardzo jest ważne, aby ta nasza misja zakończyła się sukcesem...

*Spojrzała drapieżnie po towarzyszach, choćby naszej różowej klaczy, białej alicorn, zielonej jednorożec i brązowym ogierze, a także pozostałym. Wzrok ten połączony z dość niewdzięcznym uśmiechem, chyba że ktoś uważa ostre zębiska za urocze , mógł zmrozić niejednemu krew w żyłach.*

*Następnie twarz Elise rozjaśniała, a kucyk ciemnego umaszczenia zaczął sprawiać bardziej przyjazne wrażenie niż na samym początku, aż chciałoby się rzec... pogodne.*

Hej, a co powiecie na to, aby ci, co nie czują się na siłach przejść całej tej ziemi, pojechali mym dyliżansem, miejsca jest zdecydowanie więcej niż na jednego kuca, a droga wydaje się przystępna dla tego typu pojazdu!

*Tu spojrzała na kamienny most.*

To jak będzie? :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie dzięki*odparłem*raczej dam radę.

*Poprawiłem torbę,jeszcze raz sprawdziłem zawartość, przewiązałem szalik i odwróciłem się w stronę Pinkameny.* Nawet gdybym chciał zawrócić to i tak nie mogę. Jak słusznie zauważyła Elise, portal jest za mały dla kucyka. Zresztą, uratowanie Dashie zrekompensuje mi wszystkie trudy podróży.

*Przesunąłem wzrok po towarzyszach. Wszyscy przyszli tu z tego samego powodu.Aby uratować Dash -pomyślałem- i nie ma teraz czasu na głupoty. Przyglądałem się twarzom innych kucyków. Nie zauważyłem na nich strachu, lecz oddanie dla sprawy. Miałem nadzieje że tak zostanie.*

*powiedziałem*Chyba czas ruszyć w drogę. Niech każdy przejrzy swoje rzeczy.

*Spojrzałem w stronę mostu. Wiedziałem że mogę nie wrócić. A jednak poszedłem i zaryzykowałem. Od tej chwili nie ma odwrotu*

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raczej pójdę na własnych nogach *odpowiedziałem, mierząc wzrokiem dyliżans*

Ciekawie to wygląda, przy okazji. Sama go zbudowałaś?*spytałem, przenosząc wzrok na klacz.*

*Czekając na odpowiedź, spojrzałem na kucyki, które również podjęły się tej dziwnej i nietypowej wyprawy. Jedni młodsi, drudzy nieco starsi, mimo to w oczach wszystkich malowała się determinacja i chęć osiągnięcia celu. Wzrok większości z nich wlepiony był w kamienny most. Ciekawe, czy kogoś napadną wątpliwości, czy zrezygnuje, póki jeszcze może. Przecież nie mamy gwarancji, że wrócimy to Krainy Żywych. Z doświadczenia wiem, że Śmierć lubi swoich podopiecznych i nie wypuszcza ich tak łatwo.*

Urokliwe miejsce *mruknąłem.* Piękna sceneria...szykuje się długa wyprawa.

*Właściwie, to ciekawe, czy da się normalnie umrzeć w Krainie Śmierci? W końcu nie ma takiego...hmm...przejścia, wyraźnej granicy między dwoma światami. Co się dzieje z kucykiem po śmierci?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9hWqcds.jpg

Pracuję z psycholami *powiedziałem cicho*

A tobie Elise podziękuje, aż tak stary nie jestem. *odpowiedziałem i rozejrzałem się po grupie*

Widzę że niezłą grupę tutaj mamy może nawet komuś uda się przeżyć MUHAHAHAHAHA... *zaśmiałem się szatańsko*

Za to ty Pinkie *odwracam się do niej* chyba nie trzymasz się za dobrze, wyglądasz gorzej niż ostatnio.

Ale nie o tym teraz mowa... *odwracam się w stronę mostu*

CZAS ROZPOCZĄĆ TO PIEKŁO!!!

Edit: Tak, zapomniałem o zakazie używania kolorów XD

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie, nie trzeba - Odpowiedziałam stanowczo. - Dam radę iść na własnych kopytach.

*Czujnie rozejrzałam się po reszcie kucyków. Odwróciłam się w stronę Pinkameny.*

- Nie zostawię tak tej sprawy. Nie mogę zawrócić i nie mam zamiaru tego robić. Ja nigdy się nie poddaję i mam nadzieję że nie podda się żadne z nas.

*Wlepiłam wzrok w kamienny most. Odruchowo dotknęłam mojego naszyjnika w kształcie płatku śniegu. Zawsze rozgrzewa się do czerwoności gdy nadchodzi jakieś niebezpieczeństwo. Teraz był tylko trochę ciepły. Sprawdziłam czy wszystko w mojej torbie jest jak należy i czy nic nie zniknęło.*

Czuję że to będzie wyjątkowo nieprzyjemna wyprawa... - Mruknęłam cicho i westchnęłam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dam sobie rade sam, wędrowałem o własnych siłach przez całe swoje życie i nie mam zamiaru tego zmienić *odpowiedziałem ze spokojem*

Wybacz Pinkamino ale nie mam zamiaru zawracać, z 3 powodów.

1. Tak jak powiedzieli moi poprzednicy portal jest już za mały

2. Obiecałem Pinkamino że ci pomogę a słowo rodziny Dark jest święte

3. Mam tu własne porachunki być może spodkam tu kucyka bardzo mi bliskiego

Ach... *popatrzyłem w górę* Jak przyjemnie jest ponownie się znaleźć w tym królestwie śmierci, dla kogoś takiego jak ja to bardzo przyjemne. Ruszamy?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Przegapiłem gdzieś zezwolenie na używanie kolorów przez osoby spoza ekipy forum, czy też po prostu parę ze zgromadzonych zapomniało o regulaminie?)

Umm...no wiesz, ja na przykład należę do ekipy ;] ~Bellamina

Edit: Dlatego też bardzo wyraźnie zaznaczyłem, że parę ze zgromadzonych, a nie wszyscy. :rdwild:


Niestety, miałem to nieszczęście stać niedaleko ,,Medyka". Dosięgły mnie zarówno jego ciche słowa, jak i bezmyślne wrzaski. Nazywający innych psycholami, jako jedyny spośród zgromadzonych zachowywał się w sposób, czyniący go godnym tego miana.

Przynajmniej dotychczas.

Pocierając uszy z niesmakiem, odpowiedziałem klaczy morskiej... teraz dopiero, co by nie wcinać się innym w wypowiedź:

-Ja skorzystam. Znowu zropiały mi kopyta... - tu przyjrzał się im dokładniej - a nie, tylko zgniły... w każdym razie - lepiej dowartościować ten pojazd użytecznością, póki to jeszcze możliwe. Nie sądzę, aby zbyt daleko zajechał...

Przystanąłem przed dyliżansem. Przesunąłem głowę na boki, do przodu, w tył... Na moment usiadłem, zasłaniając kopytem raz jedno, a raz drugie oko. W chwili obecnej niedowidziałem na jedno. Drugim tylko nie rozpoznawałem kolorów...

-Szczerze powiedziawszy, wątpię, aby reszta drogi okazała się równie przyjazna i ugodowa. To kraina śmierci... łatwiej tu wejść niż stąd wyjść.

Zastanowiło mnie, czy przywita nas wkrótce Cerbuś... kiwając się z lekka, wdrapałem się dosyć niezdarnie na owe cudo techniki. Zaburzenia błędnika w kij przeszkadzały...

-Klima jak z wakacji nad morzem... - rzekł do Shadowa, poprzez drgający uśmiech wykasłując na ramię pojedyncze krople krwi oraz innych fluidów z układu oddechowego - ...zaiste, słodziaszczo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

* Thunder przeleciał mocny dreszcz. Klacz zacisnęła zęby i uspokoiła się * Nie, dziękuję Pinkameno... Tak jak wszyscy chcę uratować Rainbow... nawet gdybym miała zginąć. Wierzę w to że przyjaźń to magia... * Spogląda na Poll'a * ...Ehh, Zapowiada się na prawdziwe piekło. * Klacz zgrzytnęła zębami * Kiedy wyruszamy?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozejrzałem się nieco po krainie do której przybyliśmy. Tia, milutko tutaj, nawet milej niż w piekle z mojego wymiaru - pomyślałem po czym zwróciłem się do kucykosyreny czy czym tam ona była - nie dzięki, pójdę pieszo. Ruszyłem w stronę mostu krzycząc do pozostałych - to co idziecie czy macie zamiar sterczeć tu cały dzień!?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jeśli nie miałabyś nic przeciwko Elise, to czy mogłyby jechać z tobą moje trzy szczurki? - Vivacious rozłożył skrzydło i zagwizdał krótko. Trzy zwierzaki wyszły z jego torby podróżnej i stanęły dęba na skrzydle rozglądając się wokół. - Są bardzo ciekawskie, a z torby prawie nic nie widzą. Jazda w tak oryginalnym pojeździe z pewnością by im się spodobała. -

Czekając na odpowiedź odwraca się do Shadowa.

- Ty jesteś Shadow, prawda? Na pewnym przyjęciu spotkałem twojego przyjaciela Wieja. Towarzyszyła mu pewna piękna klacz, szkoda, że z protezą. Ale mniejsza o to, sporo o tobie opowiadał. Wiedziesz naprawdę ciekawe życie. Zobowiązałem się przekazać Ci pozdrowienia. Tak więc Wiej wciąż o Tobie pamięta i pozdrawia. -

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alder stał lekko z boku wpatrywał się w pustkę przednim z iście epickim poker facem. Spojrzał na swych towarzyszy z którymi miał dzielić trudy tej podróży *możliwe że niektórzy tu zostaną....możliwe że będę to ja, umrzeć w krainie śmierci to jest dopiero coś! ale czy wtedy nie poniesiemy klęski?* pomyślał, po czym odwrócił się do zgromadzonych.

-Pinkameno! ja nigdy się nie wycofuję nigdy nie rezygnuję...nigdy...podróż dyliżansem? nie dziękuję, podróżowałem po całej equestrii...dam sobie radę, poza tym jest to całkiem niezły cel ataku-stwierdził po czym zaczął sprawdzać ekwipunek, był zwarty i gotowy, a przynajmniej tak mu się wydawało *Trzeba było zabrać ze sobą trochę cydru, jak ja niby mam podróżować po krainie śmierci bez cydru!? ehh...głupim* pomyślał.

-No dobra przedstawienie czas zacząć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

*Abyssal spojrzał taksująco na dziwaczną maszynę, w której siedziała morska klacz, a następnie zwrócił uwagę na jej właścicielkę. Aparycja syreny nie wzbudzała zbytniego zaufania.* Trzeba będzie mieć ją na oku *pomyślał*

- Panno Pinkameno *zwrócił się do różowego kucyka* - na pewno nie zawrócę, uczyniłem w życiu wiele złego, a teraz nadarzyła się okazja do odpokutowania tego. Poza tym... jesteśmy w krainie śmierci, czyli właściwie jestem już martwy i ... niespecjalnie mi to przeszkadza. Nie lękam się tego miejsca, w końcu każdy trafi tu wcześniej, czy później. Zastanawia mnie tylko... czy jest możliwe, żebyśmy mogli uratować kogoś poza panną Rainbow Dash?

*Po rozmowie z Pinkie, Abyssal Outlaw rozejrzał się obojętnie po swoich towarzyszach. Jego uwagę przyciągnął "Medyk" wywrzaskujący coś nieskładnie.* Czyżby wpływ stresu? A może niektórzy naprawdę myślą, że to będzie wspaniała zabawa z happy endem? *Przemknęło przez głowę brązowemu ogierowi*

- Ha! Bezpieczna wysepka pośród oceanu cierpienia. *mruknął* - A kamienny most jest tak naprawdę symbolicznym wkroczeniem do krainy śmierci. Ktokolwiek stworzył to miejsce, naprawdę przywiązuje wagę do klimatu. *Po odsłuchaniu słów innych kucyków, Abyssal uśmiechnął się nieznacznie.* Najwyraźniej wszyscy zamierzają iść dalej. Ciekawe jak długo utrzyma się ta tendencja?. *pomyślał stawiając pierwszy krok na moście.

Edit: Poprawa kilku małych błędów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

*Przechodząc przez portal Travelly potknęła się, uderzając kopytkiem o kamień* Auć *syknęła cicho* Pinkameno, *zwróciła się do różowej klaczy* lubię przygody, Dash była jedną z moich dwóch najlepszych przyjaciółek, poza tym to ty jesteś tą drugą. Oprócz was nie mam dla kogo żyć więc oczywiste że zostaję. *teraz Travelly zwróciła się do Elise* Mogłabym również skorzystać z dyliżansu? Dosyć mocno przyłożyłam kopytkiem w kamień... Pojadę tylko przez chwilę. Dobrze?

.....................................................................................................

mam pisać w pierwszej, czy trzeciej osobie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sad delikatnie przejechała kopytkiem po ziemi wsłuchując się w myśli innych. Zdążyła przez nie zobaczyć jak wygląda most.

-Ja idę bo nie mam nic do stracenia....Czy również mogę skorzystać z dyliżansu ponieważ no.....Nic nie widzę....-Shadow byłeś tu już kiedyś?Wasze myśli są mocno zamglone zresztą jak przyszłość...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o pisanie kolorem, tak, to łamanie regulaminu, ale to dość luźna zasada... Obowiązuje w działach i tematach, gdzie komuś to przeszkadza. Tutaj swobodnie można ich używać, myślę, że nawet wygodniej by się czytało. Byle tylko zaraz nie pojawił się jakiś tęczowy tekst xD. Discors jako zarządca działu chyba także nie ma nic przeciwko ;).

@Magic Dream - najlepiej w 3.

Zgadza się, nie mam nic przeciwko o ile kolor nie jest nadużywany, z powodzeniem można więc użyć go, aby wyróżnić dialogi postaci, zwiększając czytelność postów. Jeśli chodzi o osoby... mnie to obojętne, i tak to opowiadanie narratorów ma wielu i to się na tyle rzuca w oczy, iż osoba, w której się pisze niewiele tu zmieni...

Lemuuuuur!!!! A co powiesz, aby wkleić ostateczną wersję regulaminu zabawy do pierwszego posta? ^^ Treść jego jest jednocześnie ważna, a jednocześnie nie zawsze się o niej pamięta, więc może by tak... ;] Najchętniej to bym widział go w każdym twoim poście w spojlerze, bo nie zawsze będzie mi się chciało skakać na początek tematu, ale już nie będę aż tak bezczelny x)

~Discors


Grupa kucyków nie wahała się. Ruszyła niemal od razu i przekroczyła stary, kamienny most. W tej samej chwili część z nich nagle się zatrzymała, wszyscy wiedzieli dlaczego. Ten dreszcz... Nagle w ich głowach zrodziło się zwątpienie, cała pewność zaczęła zanikać. Robiło się coraz ciemniej, a latające dusze jeszcze szybciej krążyły wokół nich. Pojawił się także nienaturalny chłód. Było to dziwne uczucie... Nie było im zimno, nie dygotali, a jednak odczuwali chłód, w dodatku dość silny. Nie potrafili tego wyjaśnić. Łatwo mogli się jednak domyśleć, że nie byli tu mile widziani.

Znajdowali się na skraju wielkiego pustkowia, pokrytego coraz to większymi skałami. Grunt do wygodnych nie należał, stanowił bowiem połączenie ziemi i żwiru, który utrudniał zwinne stąpanie. Pustkowie zdawało się rozwidlać w dwie ścieżki, rozdzielone wielką górą. Pierwsza z nich, bardzo drobna, biegła po skraju wspomnianej góry. Tuż pod nią znajdował się stromy klif graniczący z cieczą, którą mieli okazję już podziwiać. Druga natomiast wyglądała nieco bezpieczniej, było to bowiem szerokie przejście pomiędzy dwoma ścianami skalnymi. Nie wiedzieli jednak, dokąd mogło prowadzić, zwłaszcza, że schodziło w dół. Najmężniejsi obserwowali także resztę pustkowia, pokrytą ostrymi skałami i powierzchnią tak nierówną, że z pozoru wydawała się nie do przebycia, pozory mogą jednak mylić...

Pinkamena stała w miejscu, wstrzymała kroku wraz z większością grupy. Jej pyszczek zdradzał lekkie zwątpienie, może nawet strach? Skutecznie jednak zasłaniała to pod maską determinacji.

- Rainbow... - szepnęła cicho pod nosem. Nie chciała tam iść. Teraz, gdy w końcu odzyskała część swojej osobowości, potrzebowała odpoczynku, czasu... Wiedziała jednak, że nie zazna spokoju, dopóki nie zobaczy swojej przyjaciółki, więc parła dalej naprzód.

Nie zdążyła zrobić kilku kroków, gdy warunki uległy jeszcze większemu pogorszeniu. Ich widoczność teraz ograniczała się do kilku metrów, a wielka góra zniknęła z pola widzenia. Nagle zaskoczył ich silny powiew wiatru, który powalił dziwny pojazd syrenki, wraz z bagażem i jej towarzyszami, którzy ledwo uniknęli kontaktu z tajemniczą cieczą. Nie był to jednak koniec niespodzianek, pierwsza przekonała się o tym Snow Flake, gdy jej naszyjnik rozgrzał się do czerwoności. Jej oczy, szukając zagrożenia ujrzały drobne kształty, unoszące się w oddali. Więcej dusz? Nietoperze? A może jakieś bardziej złowieszcze, latające stwory? Po chwili większość grupy skupiła już wzrok na tych istotach... Jeśli chcieli ich uniknąć musieli działać szybko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Wygląda na to że mamy towarzystwo, nie podoba mi się to, nie wiem czy to duchy czy coś innego. Mimo to zaryzykuję.- powiedziałem po czym wyszedłem na czoło grupy. Mój róg ogarnęła czarna aura zacząłem coś szeptać w mało znanym jakim był język umarłych.

*Tłumaczenie języka umarłych*

-Nie szukamy zwady... nie szukamy wojny... szukamy tylko jednej duszy która się tu zagubiła przez wielki ból... nie chcemy zakłócać wam spokoju... chcemy tylko odnaleźć pewną dusze...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm... nim wyprawa nabrała rumieńców zdarzyło się podczas poprzednie tury trochę wypowiedzi, które wymagałyby odpowiedzi, więc też pozwolę sobie podzielić post na dwie części, pierwszą, odnoszącą się do wydarzeń z przed posta Lemuura i drugą, już aktualną w stosunku do przygody ;]

Ciekawie to wygląda, przy okazji. Sama go zbudowałaś? *spytałem, przenosząc wzrok na klacz.*

Nie, zrobił go dla mnie pewien znajomy inżynier *odpowiedziała na pytanie ciekawskiego kucyka Elise, zaś pojazd jakby potwierdzając jej słowa zagwizdał i zaskrzeczał raźnie, zaś sam klacz uśmiechnęła się łagodnie patrząc na poddany jej parowóz, uśmiech ten był dosyć rozczulający*

Pocierając uszy z niesmakiem, odpowiedziałem klaczy morskiej... teraz dopiero, co by nie wcinać się innym w wypowiedź:

-Ja skorzystam. Znowu zropiały mi kopyta... - tu przyjrzał się im dokładniej - a nie, tylko zgniły... w każdym razie - lepiej dowartościować ten pojazd użytecznością, póki to jeszcze możliwe. Nie sądzę, aby zbyt daleko zajechał...

- Jeśli nie miałabyś nic przeciwko Elise, to czy mogłyby jechać z tobą moje trzy szczurki? - Vivacious rozłożył skrzydło i zagwizdał krótko. Trzy zwierzaki wyszły z jego torby podróżnej i stanęły dęba na skrzydle rozglądając się wokół. - Są bardzo ciekawskie, a z torby prawie nic nie widzą. Jazda w tak oryginalnym pojeździe z pewnością by im się spodobała. -

*Elise lekko się wzdrygnęła z odrazy, nie był to zbyt widoczny odruch, gdyż bardzo starannie postarała się go ukryć pod maską serdeczności . Ciężko powiedzieć, co wzbudziło w niej większą odrazę, gryzonie czy kuc o wątpliwym zdrowiu... w każdym razie...*

Proszę bardzo, zasiądź na ławie dla woźnicy, tam jest trochę miejsca w sam raz dla ciebie... a te szczury... niech też wejdą na pokład, byleby trzymały się z dala od ognia - bywa dość łakomy ;] *odpowiedziała.*


K@#$%!#$!! *zaklęła klacz w obcym dialekcie, gdy jej pojazd przechylił się o niecałe dziewięćdziesiąt stopni siadając na swoich lewych kołach*

*Wanna, w której zainstalowany był balast automatycznie ustawiający ją do pionu na wypadek takich wydarzeń, pozwoliła zaoszczędzić większość wody, choć nie całość, co gorsza ta rozlała się na kominek robiący za napęd pojazdu. Elise aż podskoczyła do panelu, zastanawiając się nad ostatecznym rozwiązaniem, niemniej rozmyśliła się.*

*Miast tego otworzyła szafkę i wyciągnęła jedną z butelek, następnie używając rozsypanego żaru podpaliła ścierkę wystającą z niej i rzuciła na lewo od pojazdu, tam gdzie nie stał żaden kucyk z ekipy. Cokolwiek było w tej butelce, na pewno nie było winem, gdyż rozlana ciecz na jałowej ziemi natychmiast zajęła się ogniem, tworząc ognistą ścianą z jednej strony pojazdu*

Z$@%$&!!, chcecie więcej?! *krzyczała, przeszukując szafkę i pakując pomniejsze rzeczy do torby, która również się w niej znajdowała.* W$#$%@$#% to!! K$#@#!! Z#$%@#%!! >:(

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Natychmiast spiąłem się. Wiedziałem co to za istoty. Zecora mnie o nich uczyła. Są to duchy zamordowanych i samobójców. Przybierają oni kształty najstraszniejszych potworów i chcą ulżyć sobie cierpienia poprzez zabijanie innych. Przynajmniej myślałem że to one.

-Trzymać się razem. Musimy uważać. To są potężne duchy.Shadow, musisz się z nimi porozumieć.Mogę cię wspomóc jeżeli pozwolisz mi wejść do twojego umysłu.

Nie wiedziałem co odpowie. Miałem tylko nadzieję że moja moc będzie wystarczająca abym mógł pokonać duchy. Zacząłem sobie przypominać wszystkie zaklęcia tarczy których nauczyła mnie Zecora.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przerwałem na chwile rozmowę z języku umarłych

-Wybacz ale nikt nie wchodzi do mojego umysłu, nikt tam nie wszedł i nie wejdzie

Ponownie zacząłem używać zaklęcia i starałem się ponownie przekonać te istoty do zostawienia nas w spokoju

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shadow... *zaczęła niepewnie Travelly, gdy utykając na zranione kopytko wyszła z pojazdu Elise* Czytałam kiedyś w jakiejś książce, że światło źle działa na niektóre duchy. Czy to prawda? Nawet jeśli nie to i tak przydałoby nam się widzieć więcej. A jeżeli tak, to dzięki mojej zdolności specjalnej mogę je oślepić... oczywiście kiedy rozwiązanie dyplomatyczne nie dojdzie do skutku. *klacz rozjarzyła swój róg używając swoich umiejętności i od razu poprawiła się widoczność*Teraz lepiej. *powiedziała do siebie*

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm... samobójcy, ona musi gdzieś tu być! *pomyślałem wyciągając piłę* Travelly *odwracam się w jej stronę* ty lepiej nie nadwyrężaj tego kopyta, jak to się skończy to opatrzę ci tę ranę. Radzę każdemu przygotować się do walki *przyjąłem postawę obronną* , to nie wygląda za dobrze, ale dyplomacji zawsze warto spróbować... A tak w ogóle to nikomu z tego wozu nic się nie stało?? *dorzuciłem po chwili*

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alder pratrzył na całe zajście chłodnym wzrokiem, a na jego twarzy pojawił się mały uśmiech.

*Dobra...walczyć czy nie? klif odpada, za mało możliwości manewru. Druga droga...szerokie przejście, idealne miejsce na zasadzkę no i mamy też pustkowie pokryte skałami...chyba najlepsza opcja, trudny teren ale daje możliwość manewru i eliminuje potencjalne zasadzki...ehhh...normalnie jak w gryfich górach cztery lata temu*Pomyślał, po czym przeładował i odbezpieczył broń.

-Dobra!-wrzasnął-trzymać się razem, pojedynczo stanowicie łatwy cel! osłaniać się nawzajem! trzymamy pozycję i walczymy albo wycofujemy się przez pustkowie szybka decyzja! *to będzie ciekawe doświadczenie* pomyślał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

*Syknęłam z bólu. Magią odsunęłam parzący naszyjnik od mojego ciała.*

- Coś... się zbliża... - Wymamrotałam niepewnie.

*Na swoim pyszczku poczułam lodowaty oddech. Odskoczyłam do tyłu. Nie... to one. Bałam się. Zadrżałam ze strachu. Mam nadzieję że nikt nie zauważył jednego z moich napadów strachu... To istoty z moich snów. Po śmierci rodziców co noc śniły mi się one. Potrząsnęłam głową. Nie mogę teraz się bać. Przybrałam spokojny i opanowany wyraz twarzy i próbowałam przyjrzeć się bliżej tym istotom.*

- Co to do jasnej ciasnej jest?! - Warknęłam cicho.

*Spojrzałam na Travelly. Skinęłam delikatnie głową, a po chwili mój róg żarzył się równie mocnym, a może nawet mocniejszym światłem niż jej. Teraz było jeszcze jaśniej.*

- Masz rację. Nie rozdzielajmy się! - Uśmiechnęłam się chłodno do Aldera. Magią uniosłam w górę swój miecz. - Czy to coś da się pokonać albo chociaż na jakiś czas odstraszyć?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

* Moje oczy powiększyły się * Alder ma rację * Dołączyłam do ogiera i wyciągnęłam z torby miecz, w którym znajdowała się jej przyjaciółka. Przyjęłam pozycję obronną * Wszystko dzieje się tak szybko... Nie ma nic do stracenia. * Jeszcze raz spojrzałam na Aldera i Pinkamenę po czym zaczęłam wpatrywać się w dziwne istoty *

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.

Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...