Skocz do zawartości

Gonitwa za szczęściem - Ren Canady (Applejuice)


Draco Brae

Recommended Posts

Samo czekanie było nudne, więc rozejrzałeś się po salce. Była prawie pusta, za wyjątkiem kilku wzmacniaczy, perkusji i... skrzypiec? Były oparte o klasyczny czarny futerał od nich, a obok było cudowne drewniane krzesło. Taki widok nieco Cię zdziwił. No, bo w końcu perkusja i wzmacniacze. Kto by to targał, więc było to tu. Po chwili obserwacji, usłyszałeś jak otwierają się drzwi od salki. Obróciłeś się przekonany, że zobaczysz któregoś z członków zespołu. Widok był z goła inny. Ujrzałeś bardzo poważnego oraz cudnego wyglądu klacz o gołębiej maści z popielatą i długą grzywą. Z jej oczu bił turkus. Wymieniła z Tobą, nieco zdziwione spojrzenie.

- Um, witaj - powiedziała spokojnie. Jej głos był zwyczajny, pełny spokoju i miły, ale nie był to głos wokalistki. - Jestem Lyriel.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1.1k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Lyriel się tylko uśmiechnęła, a jednak jej uśmiech był olśniewający. Pełen gracji, szyku... jak ósmy cud świata.

- Powiedz Ren, co można robić w takim miejscu jak to? - spytała z nutką ironii. - Spokojnie, już skończyłam, zabiorę tylko swoje skrzypce.

Po tych słowach zwyczajnie zignorowała Twoją obecność i zaczęła pakować instrument do futerału. Gdy tak zajmowała się skrzypcami, mogłeś dostrzec jej ogon. Również był zadbany jak grzywa i tak samo długi...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prychnąłem cicho i oparłem się leniwie o ścianę. - Jesteś z Trapnest, mam rację? Zaraz będzie tu mój zespół. Jeśli chcesz możesz zostac. Mnie to nie będzie przeszkadzało. Nie wiem tylko jak inni zareagują. Podszedłem do niej i z zainteresowaniem zacząłem przyglądać się jej czynnościom. - Grasz na skrzypcach z Trapnest? Ciekawe połączenie. Osobiście nie przepadam za muzyką klasyczną - wyznałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na Twoje słowa Lyriel zareagowała dość sucho. Przerwała to co robiła i spojrzała Ci prosto w oczy.

- Jesteś słodki i młody. Żadna z tych cech mnie nie kręci. Tak więc, podziękuję i będę się zbierała - z tymi słowami wróciła do pakowania swoich rzeczy. - Po za tym - dodała. - Kto powiedział, że gramy klasycznie? Na tym ćwiczę...

Po ostatnich słowach wreszcie mogła zarzucić na siebie swój futerał. Zrobiła to z wielką gracją, jednak musiała poprawić grzywę kopytem. Gdy wykonała ruch, powoli i lekko opadły jej włosy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znalazła się, emerytka jedna...

- O co ci chodzi? - Spojrzałem na nią zdziwiony. - Jak nie lubisz rozmawiać z innymi, to wystarczyło od razu powiedzieć, a nie od razu się obrażasz.

Wzniosłem oczy do nieba i stuknąłem się w czoło.

- Czemu zawsze jak z kimś gadam to musi się to skończyć w taki sposób? - mruknąłem. Jeszcze raz na nią spojrzałem. - Nie zawsze ocenia się książki po okładce. Nie jestem takim typem, który rzuci się od razu na jakąś klacz, bo jest piękna. Może powtórzę: miło było cię poznać.

Nie mówiąc nic więcej zdjąłem z siebie gitarę i podłączyłem ją do wzmacniacza. Znowu oparłem się o ścianę i zacząłem cicho pobrzękiwać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twoje słowa do sięgnęły jej dumy. Zatrzymała się i odwróciła w Twoją stronę.

- Trzy sprawy - odparła. - Książki po okładce? Wali od Ciebie "wczorajszym" cydrem na kilometr. To jakim typem kuca jesteś, pokazujesz obnosząc się z tym, że nosisz wszędzie okulary, choć nie ma takiej potrzeby. Styl wyraża bardzo dużo o kucu. Po trzecie nie obrażam się, taka jestem. Dla jednych, jak to zwykli określać "chłodna", a dla innych przyjacielska - skończyła swój monolog z pełnym spokojem. - Kopyto wyżej, będzie czystszy dźwięk - dodała. - Hmm, mogła Cię jeszcze jedna rzecz zaboleć... Mam 24 lata, Ty zaś, jesteś bankowo młodszy...

Gdy skończyła już na dobre swoją wypowiedź znowu skierowała się do wyjścia. Była piękna jak róża, ale miała też kolce jak ten kwiat...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wybuchnąłem. Zrobiłbym już to dawno, ale jakimś cudem jej słowa do mnie trafiły. Odłożyłem gitarę i westchnąłem. - Po prostu zaczyna mnie to wszystko już męczyć - powiedziałem cicho. - Dzięki, że jeszcze bardziej uświadomiłaś mi, jakim jestem dupkiem. Usiadłem na podłodze. - Nie obchodzi mnie, ile masz lat. Teraz możesz już iść.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oh mon dieu, ale wtopa... o myślniku zapomniałem, sorki XD

__________________________________________

Klacz tylko westchnęła i zdjęła z siebie futerał. Spojrzała na Ciebie, a po chwili wzięła głęboki wdech.

- Zachowujesz się jak szczeniak. Życie to nie tylko zabawa. Dlatego to wszystko Cię męczy - odpowiedziała tym razem z ciepłem w głosie. - Jeśli się z kimś ostatnio pokłóciłeś, napraw to, a poczujesz się lepiej... Skoro mam nie oceniać książki po okładce, daj mi jakiś trop - dodała poczym usiadła na krześle...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzałem na nią ze zdziwieniem. - Szczeniak... - powtórzyłem zamyślony. - Idealne porównanie. Westchnąłem i spuściłem głowę. - Może po prostu ta sława uderzyła mi do głowy? Czasami aż mam ochotę, żeby nadal siedzieć w Fillydelphi i tylko pobrzękiwać sobie w garażu. Myślałem, że razem z Blast spełnią się moje marzenia, a jak na razie było więcej upadków niż wzlotów. Oparłem się głową o ścianę. - Moja przyjaciółka miała problemy, ale już z tego wyszła. Pogodziliśmy się... Przypomniałem sobie naszą ostatnią rozmowę. Nie wyglądało na to, żebyśmy w pełni byli kwita...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lyriel słuchała Cię w skupieniu, dopiero po chwili postanowiła odpowiedzieć.

- Mniej gdybania, więcej przeżywania teraźniejszości. Wiele przeszłam w życiu i... - jej wypowiedź przerwała Reira, gdy weszła na salkę.

Obie klacze wymieniły się spojrzeniami. Reira pełnym gniewu i zazdrości, natomiast Lyriel spokojnym, które wyrażało jeszcze tylko wewnętrzny ład jakim cały czas emanowała. Nowa znajoma wstała z krzesła, zarzuciła na siebie futerał i zabrała się do wyjścia.

- Pogadamy innym razem, trzymaj się Ren - pożegnała Cię spokojnie i wyszła.

Reira nie skomentowała tego, tylko wzięła mikrofon i zaczęła go podłączać pod coś... Emanowała złością... Każda jej próba podłączenia mikrofonu spełzała na niczym przez nerwy.

- Sszz kurde - wymruczała pod nosem...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wstałem z westchnięciem, wyrwałem jej kabel z kopytek i natychmiast podłączyłem. Spojrzałem na nią. Czemu była taka zła...? Zastanawiałem się jeszcze, czemu Lyriel odeszła. Bardzo pomogło mi jej towarzystwo... Wstydziła się? Raczej nie. Jest piekielnie twarda. - Gdzie reszta? - spytałem, podchodząc do swojej gitary. Zamierzałem nic nie mówić o rozmowie z klaczą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dave się ogarnia, a od Camerona dopiero wyszły te dwie - burknęła wrogo.

Już po chwili głos Reiry rozbrzmiewał w całej salce dzięki temu co zrobiłeś.

- Cholera jak to się ścisza! - wrzasnęła.

- Raaaanyyyy... Reira... ależ Ty głośna jesteś... - usłyszałeś głos Dave'a - Skolei Ty Ren, wcale mi pospać nie dałeś...

Dave ściszył "Reire" i usiadł rozpakowywując swój bas. Wasza wokalistka teatralnie usiadła na krześle i gapiła się w przestrzeń... Widać było po niej, że intensywnie myśli i ocieka złością... Podszedł do Ciebie Dave, już z podłączonym basem.

- Co ona taka wściekła? - spytał ostrożnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wzruszyłem ramionami. - Nie wiem - odpowiedziałem. - Po prostu byłem tutaj... z Lyriel... - Spojrzałem na niego w obawie. - Ona jest z Trapnest. Do niczego nie doszło - odpowiedziałem natychmiast. - Jest o cztery lata starsza ode mnie, więc wiesz... Zwykła rozmowa. Założyłem swoją gitarę. - No to czekamy na Camerona - powiedziałem już głośniej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dave popatrzył na Ciebie i zaczął powstrzymywać się od śmiechu, by jeszcze bardziej nie wkurzyć Reiry.

- Khy... Stary, czy Ty pięciu minut bez klaczy... nie możesz wytrzymać..? - spytał żartobliwie. - Czarno widzę tę próbę... Cameron będzie padnięty, ja wcięty, Reira wkurzona, a Ty rozkojarzony... To śmieszne... hahah - nie wytrzymał i walną śmiechem po całej sali.

Reira odwróciła tylko od was głowę i dalej siedziała napuszona... Przyszedł wreszcie Cameron, zmarnowany jak przewidywał Dave.

- Cześć wszystkim - rzucił do was cicho, po czym usiadł przy perkusji...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uśmiechnąłem się szeroko i podszedłem do Camerona. - No i jak tam, stary? - Poklepałem go po ramieniu. - Widzę, że jesteś wykończony. Westchnąłem. - Ta próba może się okazać stratą czasu. - Spojrzałem na swojego przyjaciela z uśmiechem. - No ale dobra. Może się uda. Zająłem miejsce gdzieś na środku sali. - Co najpierw? - spytałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikt nie kwapił się odpowiedzieć na Twoje pytanie. Dopiero po chwili Dave powoli i delikatnie zaczął wygrywać melodie Rose. Cameron od razu pochwycił pomysł i spróbował sił z perkusją. Brzmiało koślawo, ale zaczynało powoli żyć. Reira wreszcie się do was odwróciła i podniosła mikrofon. Wszyscy czekali tylko na Ciebie...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mimo grymasów i ogólnego nie dysponowania niektórych członków zespołu wyszło wam to znakomicie. Jednak... w głosie Reiry wciąż czułeś gniew... a Cameron nie nadążał z rytmem. Dave poprosił o chwilę przerwy i położył się pod ścianą z butelką wody... dodatkowo spytał patrząc na Ciebie.

- Co dalej?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Westchnąłem i przeczesałem włosy. - Mówiłem - powiedziałem, lekko dysząc ze zmęczenia. - Nie ma sensu. Spojrzałem na Reirę. Rozumiałem Camerona, ale ona... Podszedłem do niej i spytałem łagodnie, nie chcąc jeszcze bardziej jej zdenerwować: - Coś się stało?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na to pytanie zareagowali wszyscy. A przynajmniej na to, że podszedłeś, Dave z Cameronem skomentowali to tak: Patrz wtyka kij w mrowisko. Reira spokojnie się obróciła i zmierzyła Cię wzrokiem. Był zimny, pełen zawodu oraz zazdrości... Tak zazdrości, mogłeś to bez problemu wyczytać z jej wyrazu pyska.

- Nic co mogłoby być warte Twojej uwagi Casanovo - próbowała odpowiedzieć spokojnie, ale i tak można było wyczuć pretensje i zazdrość.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już miałem coś powiedzieć, ale tylko potrząsnąłem głową i parsknąłem krótkim śmiechem. Spojrzałem na Reirę, uśmiechając się lekko. - Ciebie nie da się zrozumieć - rzekłem w końcu. - Bierzemy się do kupy czy dalej idziemy kisić się w pokojach? - zwróciłem się do reszty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Reirze po Twojej wypowiedzi tylko się zagotowało. Mimo to jednak chciała chyba wyjść z twarzą w tej całej sytuacji jaką stworzyła.

- Możemy grać - odparła krótko. - Tylko... Ty nic nigdy nie rozumiesz... Grajmy już, cokolwiek - dokończyła wypowiedź i skierowała się do Dave'a i Camerona.

Obaj, gdy tylko zobaczyli, że ona się zbliża zerwali się na baczności byli gotowi zrobić wszystko byle dała im spokój...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Skoro ma to tak wyglądać, to ja dziękuję - mruknąłem. Westchnąłem i spojrzałem po reszcie. - Za trzy dni mamy koncert. Czy tam dwa, nie wiem. Będziemy grać z Trapnest - naszymi rywalami. Musimy pokazać Ponyville, że jesteśmy od nich lepsi. A jeżeli próby będą przebiegać w takiej atmosferze to wątpię, żeby cokolwiek z tego wyszło. Spojrzałem po swojej gitarze. Podskoczyłem w miejscu i przejechałem po jej wszystkich strunach. - DAAALEEEJ, KURRRDEE! - ryknąłem. Nie czekając na ich reakcję, zacząłem wygrywać melodię "Zero". ____________________________

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dave i Cameron, od razu bez problemu pochwycili pomysł. Reira również się przyłączyła, ale dalej była nie w sosie. "Zero" wyszło wam już znacznie lepiej. Zagraliście jeszcze kilka piosenek, każdą lepiej od poprzedniej. Co więcej, atmosfera która towarzyszyła na początku już dawno zniknęła i pojawiał się nie wymuszony uśmiech nawet u Reiry. Nagle Cameron przerwał granie...

- Słuchajcie... nie spałem całą noc. Pozwolicie, że ja już na dziś odpuszczę? - spytał ledwo stojąc na kopytach.

Dave się tylko zaśmiał, wykonał jeszcze jedno brzmienie i odłożył bas.

- Ja również, bym na dziś odpuścił.

Reira nic nie powiedziała znów siedziała odwrócona do was wszystkich, więc Dave zaczął pakować swój skarb, a Cameron powoli wyszedł z salki...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...