Skocz do zawartości

Gonitwa za szczęściem - Ren Canady (Applejuice)


Draco Brae

Recommended Posts

Odpowiedziało Ci krótkie echo. Nie było jej w pokoju, to było pewne. Rozejrzałeś się z nadzieją za jakąś wskazówką, ale nic nie znalazłeś. Reira mogła być wszędzie, ta myśl zniechęcała do dalszy poszukiwań. Razem z tą myślą usłyszałeś jak drzwi windy otwierają się. Spojrzałeś, oczekując tam Reiry, jednak widok był z goła inny. Znów spotkałeś atramentową klacz. Gdy ona Cię dostrzegła, zaczęła uciekać wzrokiem i powoli zmierzać w Twoim kierunku...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1.1k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Jakoś nie miałem ochoty z nią rozmawiać. Była nastolatką, do tego strasznie nieśmiałą. Pewnie jakbym się odezwał to uciekłaby z krzykiem... albo by się rozpłakała... Nie przepadałem za takimi kucykami. Często zwyczajnie nie radziły sobie w życiu. Jak sobie o tym pomyślałem to mimo woli uśmiechnąłem się do niej, czego od razu pożałowałem. O Celestio, jeszcze sobie pomyśli, że może ma u mnie jakieś szanse... Przecież to dzieciak. Czemu ja się nią przejmuję? Szedłem dalej, starając się na nią nie patrzeć, podobnie jak ona na mnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Winda znów zawitała na Twoje piętro, gdy tak wymijałeś młodą klacz. I znów postać jaka się wyłoniła to nie Reira, tylko jakiś zielony ogier z bordową grzywą i niebieskimi oczami. Miał przy boku torbę.

- Panienko Tiso - krzyknął. Na jego krzyk młoda klacz się odwróciła. - Zapomniała Panienka nowych pałeczek - oboje zaczęli zmierzać ku sobie.

Potrąciłeś i ignorowałeś wcześniej członka zespołu Trapnest... W dodatku musiała być odpowiedzialna za perkusję w tak młodym wieku...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tisa... no tak, Rika (albo Riza) wspominała o niej. Coraz bardziej dziwił mnie ten zespól. Lodowata i szorstka klacz, prawdopodobnie dwie klacze w związku, nastoletnia perkusistka bez pewności siebie (co ona w ogóle tu robiła?) i jeszcze jakiś facet, którego nie spotkałem. Mimo wszystko ta Tisa wzbudziła we mnie podziw. Trapnest nie było byle jakim zespołem - musiała nieźle nawalać na tej swojej perkusji. Przypomniałem sobie słowa innych, że nie mogę trzymać się z tymi kucykami. Nie mogłem jednak tak po prostu odejść, nie mówiąc do niej ani słowa. Po prostu nie mogłem - czułbym się jak dupek, a potem na pewno to nie dawałoby mi spokoju. - Hej... - powiedziałem do niej, ignorując obecność tamtego ogiera. - Cześć. To ja ciebie wtedy potrąciłem. Spojrzałem na nią i miałem nadzieję, że nie ucieknie. - Jestem Ren Canady, z Blast. A ty... - zacząłem niepewnie. - Grasz na perkusji w Trapnest?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajnie zaczynasz rozmowę "Cześć. To ja ciebie wtedy potrąciłem." ^^.

______________________________________________

Tisa spojrzała na Ciebie niepewnie. Jej oczy szukały oparcia w zielonym ogierze, ten jednak cierpliwie czekał.

- Um, h-hej - zaczęła. - J-jestem Tisa Soundwave... i zgadza się... gram na perkusji - dokończyła z trudem wypowiedź

Zielony ogier tylko się uśmiechnął i sięgnął do torby. Wyciągnął z niej pałeczki, pasujące do koloru sierści Tisy, po czym podał je jej. Zaraz jak tylko perkusistka je wzięła, ogier zaczął się oddalać.

- Em, przepraszam, że wpadłam wtedy na Ciebie... - rzekła cicho, patrząc w podłogę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No żeby skapowała... xD

__________________

Machnąłem lekceważąco kopytkiem.

- Już o tym zapomniałem, nic się nie stało. I tak to była moja wina, nie przejmuj się.

Wow. Po co ja się tłumaczę? Nigdy tego nie robiłem. Może po prostu ona tak na mnie działa - jest strasznie delikatna, ech...

- Gdzie idziesz? - spytałem zainteresowany.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale i tak początek rozmowy świetny... :D

__________________________________________________

- Do pokoju... - odparła, z jeszcze większym niepokojem. Takie zakłopotanie sprawiało, że wyglądała nawet uroczo. Mini Lyriel i do tego miła i delikatna. - Um, a Pan? - spytała.

Tisa powoli wycofywała się z tej niezręcznej dla niej rozmowy, ale nie uciekała. Była grzeczna, robiła wyjście po raczemu...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Młoda klacz wreszcie uśmiechnęła się na Twoje słowa.

- Yhym, pa - odparła krótko.

Zaraz po tych słowach zniknęła w swoim pokoju. Tak jak powiedziałeś Tisie, tak zrobiłeś. Po chwili już byłeś w swoim pokoju. Znów otaczała Cię nuda i rozmyślenia. Ostatnio nie dzieje się nic, a jednak tak wiele. Ku twemu zdziwieniu czas leciał dość szybko, gdy spojrzałeś na zegarek była siedemnasta...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i co tu, kurde, robić? Czułem się jak w zamknięciu. Chciałem się rozerwać, ale jednocześnie nie miałem ochoty się stąd ruszać.

Nagle przypomniałem sobie o butelce szampana i westchnąłem sam do siebie.

Nie - powiedziałem stanowczo w myślach. - Bo znowu jakaś klacz ci powie, że "wali od ciebie wczorajszym" szampanem...

Miałem więc do wyboru albo spanie, albo gitara. Wybrałem to drugie, lecz zamiast elektryka, wziąłem gitarę akustyczną i położyłem się na łóżku.

Zacząłem grać jakieś losowe akordy i, ku mojemu zdziwieniu, brzmiało to całkiem nieźle. Przyśpieszyłem tempo i dodałem jakąś melodię, która wpadła mi do głowy.

Odchrząknąłem i... zacząłem śpiewać. To było trochę do mnie niepodobne, lecz szło mi nie najgorzej. Śpiewałem jakieś losowe słowa...

- Miłość, kasa, władza, gitara, wolność, pokój, truskawki!

Przerwałem na chwilę i zaśmiałem się. Nie ma to jak moja radosna twórczość. Od tekstów była Reira...

Hm, może uda mi się coś wymyślić? W sumie, ta muzyka jest naprawdę dobra.

Tym razem przymknąłem oczy i bardziej pochyliłem się nad instrumentem. Poczuj to. Niech cię to pochłonie.

Muzyka.... Całe twoje życie, Ren, skończony idioto.

- Nikt nie wie jak to jest być złym kucykiem... być smutnym kucykiem... I nikt nie wie jak to jest być znienawidzonym... być skazanym na kłamstwa... Nikt nie odgryza się tak mocno w swoim gniewie, żaden mój ból i żal, nie potrafi tego wyrazić.

Zaskoczony uniosłem głowę. Wow, ja i tego typu rzeczy? Średnio się to kleiło. Jednak coś w tym było. Coś co już mnie pochłonęło.

Uśmiechnąłem się i mocniej chwyciłem gitarę, z większym uczuciem na niej grając.

- Ale moje marzenia nie są takie puste, jak moja świadomość wydaje się być. Mam godziny samotności, a moja miłość jest zemstą, która nigdy nie będzie wolna...

Zacząłem odpływać. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, co gram ani z tego, co śpiewam. Czułem, że wypełnia mnie coś w rodzaju radości, i że jestem lekki jak piórko.

Zagłębiałem się w to niesamowite uczucie dalej. Wtedy też zrozumiałem, że znalazłem już swoją miłość, która towarzyszyła mi i tak przez całe moje nędzne życie.

Miała na imię Muzyka.

_______________________

http-~~-//www.youtube.com/watch?v=_-fGkNHJEV4

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grając tak zupełnie nową melodie i śpiewając do tego słowa, które wyrażały Twoje uczucia, czułeś jak coś się w Tobie uspokaja. Czas leciał, gdy tak poprawiałeś co jakiś czas swoją piosenkę. Wreszcie jak uznałeś, że skończyłeś i chciałeś zapisać swoje dzieło na papierze, zauważyłeś Reire. Twoja przyjaciółka siedziała pod ścianą z zamkniętymi oczami i wsłuchiwała się w każdy dźwięki jaki zagrałeś, w każde Twoje słowo. Gdy tylko się zorientowała, że to już koniec otworzyła swoje oczy i patrzyła na Ciebie ze spokojem. Zupełnie jakby wszystko było jej już obojętne.

- Grać umiesz, ale ze śpiewaniem jest trochę gorzej - odparła z uśmiechem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Bo to twoja działka - powiedziałem z westchnięciem. - Może dałabyś mi parę lekcji? - spytałem, patrząc na nią z uśmiechem. Podszedłem do biurka razem z gitarą, gdzie leżał papier w pięciolinie i zacząłem spisywać na nim nuty, co jakiś czas sprawdzając dźwięki na instrumencie. Obok, na zwykłym papierze, zacząłem spisywać słowa. - To jest takie... dziwne - przyznałem, przyglądając się treści piosenki. - Podobało ci się?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Yhym - odparła krótko.

Reira wciąż siedziała pod ścianą i tylko obserwowała każdy Twój ruch. Jej oddech był miarowy, a spojrzenie wyjątkowo spokojne. Jej myśli krążyły za czymś nieznanym.

- Naprawdę chcesz śpiewać? - spytała ze stoickim spokojem, zupełnie jakby to było jej na rękę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Reira westchnęła i zwróciła wzrok ku sufitowi.

- I co z tego, że mnie nie było? Niech sobie będzie wkurzony. Nie obchodzi mnie to - odparła ze spokojem. W zachowaniu Reiry, było coś dziwnego. - Co do Twoich jęków - zaczęła z uśmiechem. - Wiesz dobrze, że znam tylko minimalne podstawy, ale chętnie pomogę.

Reira powoli wstała i przeciągnęła się. Gdy wreszcie stała pewnie na kopytach, podeszła do Ciebie i z ciągłym uśmiechem spytała.

- Mogę przeczytać?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wzruszyłem ramionami i podałem jej kartkę z tekstem. - Jasne - odparłem. - Nie wiem jak to powstało. Po prostu... tak jako wypłynęło ze mnie, wiesz. Popatrzyłem na nią. Była taka spokojna, i jakby melancholijna. Ociągała się... i ciągle się uśmiechała. Hm, trawka? Nie drążyłem jednak tego tematu, tylko spytałem: - Może być?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Reira dłuższą chwilę chłonęła każdą linijkę tekstu, każde słowo. Widziałeś jak jej wzrok wodził kilka razy od góry, do dołu. Wreszcie skończyła i spojrzała na Ciebie.

- Hm, całkiem nieźle - odparła krótko. - Ale, a w sumie nieważne. Tak trzymaj. Tylko nad śpiewem popracuj - dodała.

Reira oddała Ci kartkę i położyła się na Twoim łóżku, dość teatralnie. Jej spojrzenie było puste, ale wciąż się uśmiechała.

- Będę się powoli zbierać do siebie - mruknęła i przewróciła się na bok.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzałem na nią i już miałem powiedzieć coś w stylu "No to po co się tu wylegujesz?", kiedy w ostatniej chwili ugryzłem się w język. Poszedłem do łazienki i zmoczyłem lekko grzywę. Spojrzałem w swoje odbicie w lustrze. Taaak, zdecydowanie potrzebowałem snu. Z westchnięciem położyłem się na łóżku obok Reiry. - Tylko mnie nie obudź, jak będziesz wychodzić w nocy - mruknąłem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nic się nie martw, tak tylko leżę... Nie chcę mi się wstać, ani iśc do pokoju... - odparła cicho.

Zmęczenie samo przymknęło Twoje powieki. Po chwili poczułeś jak przyjaciółka wstaję i zwyczajnie wychodzi. Zanim zamknęła drzwi usłyszałeś krótkie "dobranoc". Mimo iż godzina była wczesna, sen zbliżał się nie ubłaganie. Wreszcie usnąłeś. Sny ostatnio coś często zaczęły Cię nawiedzać. Tym razem stałeś na scenie razem z całym zespołem, obok Trapnest. Graliście na zmianę, wszystko wydawało się perfekcyjne, do czasu aż spojrzałeś na wyblakłego ogiera w tym śnie. Ten jeden ogier, jeden członek zespołu Trapnest, którego jeszcze nie poznałeś, postać bez konkretnego kształtu i koloru. Taki kuc mieszał w Tobie uczucia... Sen jednak miną szybko, ustąpił miejsca innym, bardziej sielskim. Dalej śniło Ci się jacuzzi Marka, siedziałeś w nim razem ze wszystkimi ostatnio napotkanymi klaczami. Żartowałeś z Tisą, podrywałeś Rizę i Rikę, tuliłeś Lyriel, a nawet Reira udzielała Ci już wskazówek co do śpiewu. Sielankę przerwał Ci blask słońca i gołębie na balkonie... Spojrzałeś na zegarek, była siódma. Wcześnie się położyłeś, wcześnie wstałeś.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przetarłem powieki.

- O rany... - mruknąłem. Co za dziwne sny... Chociaż ten w jacuzzi nawet mi się podobał, przyznałem z uśmiechem.

Siódma. To już ostatni dzień w tym hotelu? Kurde, chyba tak... Straciłem poczucie czasu.

Przez okno zaczęło przedzierać się słońce. Z jęknięciem zasłoniłem oczy i po chwili westchnąłem.

- Wlazł kotek na płotek i mruga... - zaśpiewałem cicho. Powoli wstałem z łóżka.

- ...że ładna to piosenka, niedługa...

Uśmiechnąłem się do siebie. Chwyciłem elektryka i zagrałem piosenkę mojej ulubionej bandy, do tego śpiewając. Oczywiście uważałem, żeby nie obudzić nikogo.

- Chcę być wolny od tej kuli i łańcucha i

Być wolnym od tego bolesnego życia i

Być wolnym od tej kuli i łańcucha

Chcę być wolnym od Ciebie...

_________________________

http-~~-//www.youtube.com/watch?v=_FVCjPbKr2w

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Wlazł kotek na płotek". Padłem! Ostatnio coraz bardziej mnie zadziwiasz niektórymi postami xD.

____________________________________________________________

Gdy skończyłeś, Twój żołądek dał o sobie znać. On też chciał być wolny... Nie pozostało Ci nic innego jak znów wybrać się do Vendy. Wyszedłeś z pokoju i skierowałeś się do windy. Czekałeś krótko, po czym wgramoliłeś się do środka. Drzwi windy już się zamykały, gdy nagle jakieś kopyto je zablokowało.

- Uff, zdążyłam - dobiegł do Ciebie głos Lyriel - Witaj Ren, czyżbyś zmierzał do Vendy? - spytała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

^^ ________________ - Cześć, Lyriel - odpowiedziałem. - Taa, idę tam. Znowu poczułem się dziwnie. Zupełnie tak, jakbym uważał co mówię, zastanawiał się nad każdym słowem. I robiłem tak tylko w jej obecności. To było zupełnie do mnie niepodobne. Nie wiedziałem co mam powiedzieć, więc darowałem sobie gadkę typu "Ładna dziś pogoda, nie?". Dlatego postanowiłem zignorować jej obecność. A przynajmniej tak, żeby nie czuć się niezręcznie. Oparłem się o ścianę windy, przymknąłem oczy i zacząłem nucić sobie w myślach piosenkę "Be free", wystukując przy tym rytm.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czułeś na sobie wzrok klaczy. Obserwowała każdy Twój ruch i wsłuchiwała się w rytm. Wiedziałeś to... Po chwili winda się zatrzymała. Byliście na miejscu. Jak zwykle na dole była masa kucy, krążących w tylko sobie znanym kierunku. Z niemałym trudem przebrnęliście przez te masę i weszliście do Vendy. Od razu kelner was powitał.

- Witam, stolik dla dwojga? - spytał, nie patrząc w oczy.

- Tak - odparła Lyriel. Zrobiła to zanim zdążyłeś zareagować. Kelner począł was prowadzić do stolika. - Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko? - spytała.

Miałeś wrażenie, że to śniadanie będzie nieco ciężkie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Udało mi się stłumić ciężkie westchnięcie. - Nie - rzuciłem krótko. Nie wiedzieć czemu, ale w tamtej chwili przypomniał mi się sen w jacuzzi... Odsunąłem krzesło, żeby Lyriel mogła usiąść, poczekałem aż zajmie swoje miejsce, po czym usiadłem po równoległej stronie. Hehe, nie ma to jak moje "wyrafinowane" maniery. W sumie, to mogłem się umyć. Jeszcze tego by mi brakowało, gdyby powiedziała, że śmierdzę. A ona na pewno w takiej gadce była mocna. Odchrząknąłem. Hm, od czego zacząć? Odruchowo odwróciłem głowę w kierunku okna. No cóż, słoneczko. Za dużo o nim powiedzieć się nie da. No to może... - Dużo ostatnio rozmyślałem - powiedziałem w końcu. - Rozmowa z tobą naprawdę mi pomogła. A "Mniej gdybania, więcej przeżywania teraźniejszości" stało się moim mottem. Oczywiście, tak naprawdę moim mottem od dawna było "Miej wszystko w dupie", ale takie zagranie chyba było dobrym posunięciem. Bo te słowa... trochę mnie zmieniły.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W czasie, gdy Ty się produkowałeś, Lyriel studiowała menu. Zdawała się jakby nie obecna. Mimo to dała Ci sygnał wzrokowy, że Cię słuchała. Spojrzała na kelnera, którego wyręczyłeś z roboty przed chwilą i wskazała na dwie lub trzy rzeczy.

- Służę Mademoiselle - odparł kelner i podszedł do Ciebie podając Ci menu.

Lyriel oparła pysk o kopyta, spojrzała na Ciebie i uśmiechnęła się.

- Czasem trzeba kimś potrząsnąć, by ten mógł się podnieść.

Wziąłeś od kelnera menu i znów bieda, bo nie wiesz co jest co...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...