Skocz do zawartości

Gonitwa za szczęściem - Ren Canady (Applejuice)


Draco Brae

Recommended Posts

Dave wciąż patrzył w świat za oknem. Nie miał zamiaru utrzymać z Tobą kontaktu wzrokowego.

- Skoro to miałby być koncert dwóch zespołów, poprosilibyśmy Trapnest - odparł sucho. - Ewentualnie pogadalibyśmy z Markiem.

Po chwili Twój przyjaciel wyciągnął fajki i zapalił jednego. Gryzący dym tytoniu rozszedł się po pokoju...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1.1k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Nie wyobrażałem sobie koncertu beze mnie. Co bym wtedy robił? Siedział sam? A może słuchał jak grają gdzieś z boku? To mnie strasznie bolało. A co pomyśleliby sobie inni? Może... wtedy już pożegnałbym się ze swoją karierą na zawsze... Złapałem się za głowę i zamknąłem oczy. Nie mogę do czegoś takiego dopuścić... - Nie. Mój głos zabrzmiał bardziej stanowczo niż wtedy, ale nadal drżał. Byłem zły sam na siebie. Nie wiedziałem, co mam jeszcze powiedzieć. Dave i tak na mnie nie patrzył. Jemu było wszystko jedno, czy zagram, czy nie. Byle koncert się udał...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Huh? Nie zgadzasz się z tym? Masz prawo, pragnę jednak zauważyć - zrobił sobie przerwę na bucha. - Że teraz nawet o swoje nie walczysz. Bo po co. To boli i męczy. Hmph...

Dave dalej stał pod oknem z papierosem i patrzył za czymś odległym. Wiedziałeś, że on był sam, radził sobie w życiu bez partnerki...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyprostowałem się i wreszcie spojrzałem na niego. - Mam... pragnienie. Nie wiem tylko, czy to można nazwać marzeniem, bo wiem, że nigdy go nie spełnię. A... pragnienie zawsze można w jakiś sposób zaspokoić. Wstałem z podłogi i otrzepałem się z kurzu. - Może i jest to marzenie, nie znam się - powiedziałem. - A jeśli chodzi o nas... i o Blast... to mam już wszystko, czego chciałem. Podszedłem bliżej niego. - Ale nadal chcę kontynuować te szczęśliwe chwile. Bo... to chyba jedyna, PRAWDZIWA radość, jaką mam w swoim życiu. Uśmiechnąłem się. - Jestem słaby, wiem o tym, ale... - Nie mogłem znaleźć odpowiedniego słowa. - ...Po prostu CHCĘ. O, walczę, jak wcześniej powiedziałeś. - Westchnąłem głośno. - Jak chcesz grać z Trapnest, to spoko... pójdę sobie... gdzieś.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dave się tylko odwrócił i z papierosem w pysku westchnął.

- Wkurzasz mnie dziś Ren - odparł. - Nie ma jak tam sobie chcę. Robię to po to byś się cholera otrząsnął. Jeśli nie znasz celu, żaden port nie okaże się właściwy. O to mi głównie chodzi - odrzekł i pociągnął dym z papierosa. - Posłuchaj... - wypuścił i kontynuował. - Jeśli sprawia Ci radość granie, to będziesz starał się utrzymać na szczycie jak najdłużej. A to co robisz wcale Ci tego nie ułatwi. Łatwo rezygnujesz ze wszystkiego. Zmieniłeś się. I pomyśleć, że to przez jakąś tam klacz... Na chwilę obecną padło już za dużo słów. Idź się trochę rozerwij, bo czeka nas próba. No, chyba, że rezygnujesz z koncertu to wtedy idź z tym do Marka. Ja teraz wychodzę...

Dave powoli Cię minął i kierował się do drzwi...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powstrzymałem się od krzyku z wściekłości. - Słuchaj, daj mi spokój, dobra? - warknąłem. Ale czemu byłem zły? Dlatego, że po raz któryś Dave miał rację? Nienawidziłem siebie za to, jaki jestem. A skoro sam siebie nie mogę zranić... znaczy się mogę, ale szybko ten pomysł wyleciał mi z głowy... to niech chociaż on poczuje choć troszkę, jak to jest. - Sam nie wiem co mi jest - powiedziałem przez zaciśnięte zęby. - Oczywiście, musisz mi to jeszcze bardziej uświadamiać, tak? Zupełnie... jakbyś jeszcze głębiej wbijał mi nóż w plecy! Patrzyłem mu prosto w oczy. Ciekawe, co teraz powie. Że znowu pieprze głupoty? Że jestem beznadziejny, że nie mam racji...? Już nasłuchałem się takich rzeczy, więc to i tak nie zrobi na mnie wrażenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W oczach Dave'a widziałeś wściekłość i smutek. Po wyrazie jego pyska miałeś wrażenie, że zaraz coś powie, jednak powstrzymał się od dłuższej wypowiedzi.

- Nie ważne, rób co uważasz - odparł zrezygnowany i odwrócił łeb w bok. Ruszył dalej i gdy był pod drzwiami, wciąż nie utrzymując kontaktu wzrokowego kontynuował - Pamiętaj tylko, że nie jesteś pępkiem świata.

Dave po tych słowach otworzył drzwi i czas jakby zwolnił, gdy on miał już wyjść...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pępkiem świata?!

Przez te słowa coś we mnie pękło. A więc to tak... uważa mnie za jakiegoś skończonego idiotę, który myśli, że jest nie wiadomo kim i nie wie, co ze sobą zrobić?

Bez słowa minąłem go i ruszyłem przed siebie. Nie wiedziałem nawet gdzie. Po prostu szedłem, byle nie stać bezczynnie. Musiałem coś robić, żeby nie myśleć o tym wszystkim.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwnym trafem zawędrowałeś na dach. Ciepłe, jeszcze przedpołudniowe słońce przyjemnie grzało. Najpierw Reira, teraz Dave. Sen wariata...

- Stary... - usłyszałeś głos Camerona i rozejrzałeś się. Nic nie zobaczyłeś. - Zasłaniasz mi słooońceee... - spojrzałeś dosłownie pod siebie. Cameron leżał i poddawał się słońcu. - Mógłbyś? - spytał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Sorry - rzuciłem krótko. Odszedłem od niego i usiadłem na krawędzi dachu z ciężkim westchnięciem, patrząc beznamiętnie przed siebie. Ciekawe, jak to byłoby się po prostu zrzucić z tego dachu. Umarłym, prawda? A wtedy wszystko by się skończyło... czy to jednak było temu wszystkiemu warte? Straciłbym wszystko i na pewno nie poczułbym się szczęśliwszy. Jedynie wielka ulga... Ech, i tak pewnie od razu instynktownie rozłożył bym skrzydła... O, właśnie! Moje skrzydła. Rozłożyłem je szeroko, sprawdzając, czy aby na pewno dalej istnieją. A gdyby tak położyć się na jakiejś chmurce i olać sobie wszystko? Dawno już tego nie robiłem. Spojrzałem w górę. Ciężko będzie znaleźć jakieś odpowiednie miejsce na drzemkę. Okropny skwar... Znów westchnąłem i położyłem się na zimnym podłożu, zrezygnowany.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Trapi Cię coś? - spytał Cameron. A w zasadzie prawie krzyknął. - Mnie jak coś gnębi to się bawię. Zaraz ja się zawsze bawię - odparł lekko zdziwiony.

Spojrzałeś w jego stronę. Wstał otrzepał się i skierował do Ciebie.

- Słuchaj - kontynuował. - Masz ochotę na jakieś małe co nieco i panienki? - spytał, stojąc nad Tobą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Błękitne niebo i blask słońca, to była jedyna rzecz którą mogłeś dostrzec po za czupryną przyjaciela z zespołu. Cameron podrapał się po łbie. Ciągle stał nad Tobą.

- Gramy coś dziś? - spytał. - Bo ostatnio wszyscy sobie trochę odpuściliśmy... No ale zabawić się też można jeszcze... To jak będzie Ren?

Cameron nachylił się bardziej nad Ciebie by mieć pewność, że go nie zignorujesz. Jego pysk był pogodny, jak zawsze... No, po za chwilami, gdy był zmęczony zabawą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzałem na niego. Trochę zazdrościłem mu tej radości... Ale przecież ja też taki byłem do tej pory. A co to zepsuło? Tylko mój idiotyzm. Wreszcie dałem sobie spokój i uśmiechnąłem się szeroko do Camerona. - Nie wiem czy coś gramy, Dave wspominał coś o jakiejś próbie, ale nie wiem kiedy ona jest - powiedziałem. - A co do twojej oferty... wchodzę w to!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cameron mlasnął parę razy z zadowoleniem i wyszczerzył zęby.

- Świetnie, przyda mi się kompan do zabawy... Tylko jedno ale - z tymi słowami uśmiech znikł mu z pyska. - Nie da rady się bawić, a potem mieć próby. Zwyczajnie nie wyrobimy. Rozrywką ja się zajmę, Ty się zajmij próbą... Będę w swoim pokoju, obdzwaniał napalone klacze wooo hoo! - zakrzyknął wesoło.

Cameron, po ostatnich słowach dosłownie wyparował. Znów zostałeś sam, na dodatek, by móc się zabawić znowu będziesz musiał pogadać z Dave'm, albo chociaż z Reirą...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niech to.

Dave odpada, a Reira... może się ostro wkurzyć. Wolałem jednak znosić jej fochy, niż filozoficzne gadki Dave'a.

Heh, ciekawe co będzie na koncercie... Trapnest na pewno nie ma takich problemów.

Mogą nas zmieć z powierzchni ziemi- pomyślałem.

Co tam! Wystarczy wierzyć w siebie. Tyle. A zabawa przed koncertem i po tym wszystkim naprawdę jest mi potrzebna.

Kierując się do pokoju Reiry zastanawiałem się, jak to będzie z tą całą... imprezą. Cameron był zdolny do wszystkiego, ech... Oby tylko nie przesadził.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawet nie zauważyłeś kiedy byłeś pod pokojem Reiry. Coś dziwnego ostatnio się z Tobą działo. Wszystko... wszystko było takie kruche. Zapukałeś niepewnie do drzwi Reiry. Byłeś przygotowany na najgorsze fochy i fanaberie klaczki.

- Proszę - odpowiedziała na Twoje pukanie słodkim głosem.

Wszedłeś do pokoju. Reira leżała na łóżku prezentując swoje ciało. Eksponowała je dosłownie. Po za założonymi okularami nie miała na sobie nic. Jak mniemałeś gapiła się w sufit. W pokoju roznosił się słodki zapach perfum, aż za słodki. Zasłony spełniały swoją role, do pomieszczenia nie wpadała nawet odrobina światła.

- Chciałeś coś? - spytała łagodnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przecież kucyki i tak nie noszą ubrań xP _________________________________ Usiadłem obok niej na łóżku, starając się nie zwracać uwagi na ten okropnie słodki zapach perfum i jej... pozę. - Dave wspominał coś o jakiejś próbie - powiedziałem. - O której ona jest? Informacje o tym, że nie przyjdę, postanowiłem zachować na koniec.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzymałem się tego, że cały czas paradowała w jakimś stroju. Noo coo :P, w czymś musi występować przecież, bo inaczej nuda :P. Tak samo jak w karcie postaci, Ren paraduję w, hmm, pidżamie? Nie ważne. Małe niedomówienie z mojej strony. Czasem tak mam, że nie ogarniam :>.

___________________________________________________________________________

Reira tylko się przeciągnęła, spojrzała na zegarek i westchnęła.

- Za godzinę - odparła i spojrzała na Ciebie. - Coś taki naburmuszony? Stało się coś? - spytała troskliwie.

Jej zachowanie zmieniło się o 180 stopni od ostatnich jej wymysłów. Podniosła się z łóżka i patrzyła wciąż w Twoją stronę. Przysunęła się do Ciebie i przymierzyła by Cię pogłaskać... Dodać otuchy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aha... to spoko :P Czyli Ren ma teraz na sobie strój jakiegoś rockmana? Fajnie. :D __________________ Westchnąłem. Spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się smutno. - Nic wartego twojej uwagi - powiedziałem. To głaskanie... było takie przyjemne. Odetchnąłem spokojnie. Zalała mnie fala dziwnej ulgi. Skoro już z nią spałem, to przymilać się mogę, prawda? A szczególnie, że Reira była jedynym kucykiem, z którym mogłem normalnie porozmawiać - Cameron... no cóż. To Cameron, raczej nie zrozumiałby, o co mi chodzi. A Reira była moją przyjaciółką. Dopiero niedawno zacząłem dostrzegać, jak silna jest więź między nami. Również przybliżyłem się do niej i oparłem głowę na jej ramieniu. - Po prostu mam teraz gorsze dni - wyznałem. - I gorsze samopoczucie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj tam, czepiasz się :>. Mały nieistotny szczegół a dziurę mi teraz wiercisz noo D:.

_____________________________________________________________________

Po Twoich słowach, poczułeś jak klacz Cię tuli. Pozwala ukoić się w swoich ramionach. Słyszałeś i czułeś bicie jej serca.

- Jeśli to moja wina... - zaczęła niepewnie. - Przepraszam. Jeśli nie, również przepraszam, że nie mogę pomóc - jej głos w ogóle nie tracił na obecnym spokoju i słodyczy. - Wszystko się jakoś ułoży...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale to nie było wiercenie dziury D: Fajnie, że ma na sobie strój rockmana ^^

_______________________

Nagle poczułem, że tak naprawdę nie mam najmniejszej ochoty na tę imprezkę z Cameronem. Sama obecność Reiry sprawiła, że poczułem się o wiele lepiej.

Odchyliłem się trochę od niej, by móc spojrzeć jej w oczy.

- Już mi pomogłaś - szepnąłem. Nie kontrolując samego siebie, zbliżyłem powoli swoją twarz do jej twarzy. Nasze usta prawie się złączyły... jednak opamiętałem się w ostatniej chwili. Wściekły na swoją głupotę, ograniczyłem się tylko do delikatnego wtulenia się w jej grzywę.

Co ja sobie wyobrażałem? Co mnie napadło? Jest ze mną aż tak źle, że muszę sięgać... po takie rozwiązania?

Przecież to była Reira, a nie jakaś inna, napalona klacz! Moja przyjaciółka!

- Dzięki - odezwałem się w końcu, starając się ukryć roztrzęsienie w swoim głosie. - Potrzebowałem takiego ciepła...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, nie ważne... mały nieistotny szczegół i tego się trzymajmy D;

__________________________________________________________________

Czułeś jak serce Reiry wariuje. Siedzieliście tak jeszcze dłuższą chwilę.

- Ren... - zaczęła niespokojnie. - Nie rób tego więcej. To miał być... - jej głos nie przypominał tego z przed chwili. Była poruszona tym co przed chwilą się stało, albo mogło się stać. - Zamknięty rozdział życia... dla mnie - jej głos drżał z każdym słowem.

Reira wyrwała się z uścisku jaki razem tworzyliście. Pogalopowała do okna. Odchyliła lekko jego zasłonę i patrzyła. Jej słowa miały dziwne znaczenie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie miałam żadnych złych intencji pisząc to... no ale dobra :shrug: _________________________________ Zamknięty rozdział życia... to dowodziło moim domysłom. Była we mnie zakochana. Czułem się podle. Zdenerwowany przeczesałem kopytem włosy i usiadłem na krawędzi łóżka. - Wiem. Przepraszam - powiedziałem cicho. - To nie powinno się wydarzyć. Zapomnij. Nic nie było. Z każdym kolejnym słowem było mi ciężej. Wszystko prysło - znów byłem skończonym idiotą. Ech, powinienem się już do tego przyzwyczaić. Może po prostu taki mój nieszczęsny los? Podszedłem do niej i z wahaniem położyłem jej kopyto na ramieniu. - Chciałem tylko powiedzieć... że Camerona nie będzie na próbie - mruknąłem. - A ja... jeszcze nie wiem czy przyjdę. Westchnąłem i spojrzałem jej w oczy. - Poniosło mnie... Jeszcze raz przepraszam. Udawajmy, że nic nie było, dobra?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie o złe intencje mi chodzi... tylko o moją gapowatość. Jako mg jestem zwyczajnie początkujący, raczkuję, więc... no właśnie :derp4:. Koniec rozwlekania tego, ma na sobie strój i tyle. A czy Reira będzie w przyszłości nosiła to piszę jak najpoważniej... Mam przyklejoną do lapka kartkę pamiętaj o strojach :>.

___________________________________________________________________________"

Reira odpowiedziała Ci spojrzeniem przez okulary. Westchnęła i opuściła łeb.

- Ren - zaczęła rozpłakany głosem. – Po prostu nie rób tego więcej... Oboje przemilczymy ten fakt i tyle... - przy tych słowach już cicho szlochała. - Cameron mówił, że będzie na próbie, a po próbie urządza małą imprezkę... Z tym, że mnie nie będzie...

Reira upadła na ziemie i poddała się łzom. Przeszywający dźwięk jej płaczu był jak ostrze tnące całego Twojego ducha...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...