Skocz do zawartości

Recommended Posts

Aaaa, opowiem i moją historię, bo w tej chwili od prawie miesiąca jestem w pokaźnej dziurze.
(Zanim jeszcze opowiem, przyznam żem sam nieśmiały, więc i z taką przypadłością mozna poznać dziewczynę.
Kwestia długich włosów, nie chodzi o pedzialskie fryzurki.. Tylko o dłuższe włosy. Mnie samego dziewczyna przekonała do zapuszczenia..)
 

Okej, po kolei. Właśnie taki nieśmiały ja sobie poznał dziewczynę. Niby w sieci, ale za dużo to nie rozmawialiśmy. Postanowiłem pojechać w zeszłe wakacje. Zobaczyliśmy się, tydzień później była już moja.
A ja się bardzo łatwo przywiązuję.. I chyba to mnie zgubiło. Ona młoda, dużo przed nią, a ja wierzyłem, że to będzie trwać wiecznie. I się przeliczyłem. Zostawiła mnie w dniu, w którym miał minąć dziewiąty miesiąc. I jakby mnie piorun strzelił, wszystkie moje plany poszły w cholewę. Tyle czasu, tyle radości, chociaż większość przez sieć, bo daleko.. I nagle koniec, od tak, nagle. I nie wiem co robić, gdy ja nadal coś czuję, a ona się nie odzywa. Czym mi wcale nie pomaga. Zacząłem pisać coś w rodzaju pamiętnika uczuć, byle tylko gdzieś przelać swoje odczucia, bo jak kłębię to w sobie, to jest nie do wytrzymania.

Powiadają.. "tego kwiatu pół światu" Ale nie chcę innego kwiatu. Wybrałem ten, jedyny w swoim rodzaju, a on zwiędnął.
Halp?

Link do komentarza

@Up

Powiadają i mają rację, może i jest to pierwsza ale na pewno nie ostatnia, nie mam doświadczenia zbyt wielkiego w tych sprawach, ale powiem Ci jedno, ogarnij się, jeśli musisz weź butelkę i pier :yay: olnij z gwinta (ale lepiej nie), nie będzie to trwało wiecznie niedługo uznasz że tak będzie lepiej.

Edytowano przez ESH3R
Link do komentarza

Ej nie róbcie spamu o borach, bukach, czy innych takich ._. Proszę. Bo w ogóle zacznie się tu robić śmietnik i nawet jak ktoś będzie chciał ogarnąć, czy ktoś mu coś poradził, to nie będzie mu się chciało przeglądać kilku średnio na temat.. Mój post teraz też robi spam, ale no ludzie >.>

 

Dobra, a może jednak, żeby spamu nie było, poza tym mój wątek. Ciekawe czy uzyskam tu jakąś ciekawą odpowiedź, poradę, czy cośtam. Lubię zbierać opinię ludzi zanim podejmę (nie)odpowiednie działania.

Otóż jestem sobie ja, Ukeś. Ukeś ma pewnego znajomego, nazwijmy go Semeś. Powiedzmy, że jest to praktycznie przyjaciel, znamy się już trochę czasu, no 1,5 roku na pewno, trochę dłużej. Otóż Ukesiowe serducho jest złe i się nie słucha zasad logiki i od jakiegoś roku bardzo Ukesiowi zależy na Semesiu. Kiedyś nawet była o tym mowa, ale cóż, nic z tego nie wyszło. Uke postanowiła sobie, że Semeś będzie dla niej przyjacielem i będzie starać się, by było z nim jak najlepiej, by zawsze miał w niej wsparcie i by po prostu był szczęśliwy, nie ważne z kim będzie.

Cóż, jakoś to trwało przez około pół roku. Potem był w ogóle okres nieodzywania się do siebie ze 3 miesiące, jak Semeś był w związku z jakąś dziewczyną. Potem znów zaczęliśmy ze sobą rozmawiać, jak zaczęło im się nie układać, ogółem, robiłam za wsparcie i pseudo-psychologa. Cóż, jakoś to było.

Ostatnio zaszła dziwna sytuacja. Znaczy ogółem zdarzyło Ukesiowi się nocować u Semesia (ogółem, mam tendencję do włóczenia się po ludziach, więc to norma). I hmm.. jakby to w skrócie ująć, było trochę przytulania się, miziania, całowania. 

I od tamtej pory, a było to dość niedawno Ukeś nie ogarnia jak to wszystko wygląda. Znaczy. Piszę, rozmawiam z tą osobą normalnie jak wcześniej. Ale jakoś tak nie wiem, znów na relacjach bardziej koleżeńskich. Z tym, że.. Mi jednak na nim bardzo zależy, a to wszystko dało mi jednak za dużo nadziei, żeby tak ot sobie o tym zapomnieć. No i właściwie chcę ogarnąć jak taka sytuacja przedstawia się dla osób trzecich. Czy jest sens próbować zapomnieć i nadal żyć z tą świadomością, że nigdy mu na mnie nie będzie zależeć, tak jak mi na nim, czy spróbować najzwyczajniej w świecie porozmawiać i dowiedzieć się, jaki Semeś ma do tego stosunek? Bo ogółem to przez to wszystko mam jakieś chore wahania nastroju i długo tak nie pociągnę.

Tak, podziwiam jeśli ktoś przeczyta ten wywód, serio. 

Link do komentarza

@Evertree 

 

A no tak. Zapomniałem się zaśmiać, więc teraz to zrobię. Huehuehue. Hue. 

 

@Ukeś

 

Wygląda jakby Cię po prostu wykorzystał. Osobiście nie miałbym wielkich nadziei. Radziłbym zostawić to z tyłu i po prostu pójść dalej. 

Link do komentarza

Azizie,

Nie wiemy wiele, potrzebujemy więcej szczegółów. Pytania brzmią następująco:

1. Jak wyglądał związek? Trzymał się jakoś? Wyjątkowo żywy, by nie szukała innego?

2. Jeśli naprawdę wygląda to tak źle, to chyba masz jej adres/pewny kontakt, czyż nie? Nie próbowałeś się dowiedzieć czegoś w cztery oczy? Nie widziałeś niczego podejrzanego?

3. Najwidoczniej data była symboliczna, Nie było to nic dziwnego? Rocznica jakaś? Może miała powód?

4. Nie wygląda najlepiej fakt, że tak się rozkleiłeś. Widać, że naprawdę coś czułeś, czyli Ci zależało. Jej najwidoczniej też, acz z czasem mniej, mniej, mniej... I coś pękło. Dobrze jest zastanowić się nad powodem.

5. Byłeś w stanie sprzeciwić się jej woli w niektórych momentach? Może twoja zgodność na wszystko zawiniła?

6. Masz już czekoladki i pudełko lodów, czyż nie?

 

Pozdrawiam,

Wujek Veltern, Vanislav Banislav Susyakovitsch

Link do komentarza

Ej nie róbcie spamu o borach, bukach, czy innych takich ._. Proszę. Bo w ogóle zacznie się tu robić śmietnik i nawet jak ktoś będzie chciał ogarnąć, czy ktoś mu coś poradził, to nie będzie mu się chciało przeglądać kilku średnio na temat.. Mój post teraz też robi spam, ale no ludzie >.>

 

Dobra, a może jednak, żeby spamu nie było, poza tym mój wątek. Ciekawe czy uzyskam tu jakąś ciekawą odpowiedź, poradę, czy cośtam. Lubię zbierać opinię ludzi zanim podejmę (nie)odpowiednie działania.

Otóż jestem sobie ja, Ukeś. Ukeś ma pewnego znajomego, nazwijmy go Semeś. [...] Tak, podziwiam jeśli ktoś przeczyta ten wywód, serio. 

Przeczytałem, bo czytam.

To mi przypomina mój własny związek.. mniej więcej. Było fajnie, mają być relacje koleżeńskie... Ale ni ma nic. Totalna cisza. I ja też mam huśtawki nastrojów, więc cóż..

 

 

 

Azizie,

Nie wiemy wiele, potrzebujemy więcej szczegółów. Pytania brzmią następująco:

1. Jak wyglądał związek? Trzymał się jakoś? Wyjątkowo żywy, by nie szukała innego?

2. Jeśli naprawdę wygląda to tak źle, to chyba masz jej adres/pewny kontakt, czyż nie? Nie próbowałeś się dowiedzieć czegoś w cztery oczy? Nie widziałeś niczego podejrzanego?

3. Najwidoczniej data była symboliczna, Nie było to nic dziwnego? Rocznica jakaś? Może miała powód?

4. Nie wygląda najlepiej fakt, że tak się rozkleiłeś. Widać, że naprawdę coś czułeś, czyli Ci zależało. Jej najwidoczniej też, acz z czasem mniej, mniej, mniej... I coś pękło. Dobrze jest zastanowić się nad powodem.

5. Byłeś w stanie sprzeciwić się jej woli w niektórych momentach? Może twoja zgodność na wszystko zawiniła?

6. Masz już czekoladki i pudełko lodów, czyż nie?

 

Pozdrawiam,

Wujek Veltern, Vanislav Banislav Susyakovitsch

1. No pewnie że się trzymał. Co prawda trochę nudnawo było, ale to wynika z mojej osoby..

2. Nadmieniłem, że to daleko. A nie bardzo ma ochotę mnie spotkać, tylko nie wiem dlaczego.

3. Pierwsza też mnie zostawiła w miesięcznicę... Powód? Nie wiem, nudy.

4. Nadal mi zależy. Jeśli nie mogę mieć wszystkiego, to chociaż chciałbym móc dalej się o nią troszczyć, pomagać.. ale co mogę, jak się do mnie nie odzywa.

5. Tego nie było. Owszem, jestem ugodowy, ale są rzeczy, na które nie pozwalałem.. to kończyło się małym sporem.

7. Może dwa tygodnie wcześniej dostała ode mnie pluszaka. (fajny, prawda Zukori?)

42. Dwa dni wcześniej nic nie wskazywało na to, żeby mogła chcieć mnie zostawić.

Edytowano przez Aziz
Link do komentarza

Aaaa, opowiem i moją historię, bo w tej chwili od prawie miesiąca jestem w pokaźnej dziurze.

(Zanim jeszcze opowiem, przyznam żem sam nieśmiały, więc i z taką przypadłością mozna poznać dziewczynę.

Kwestia długich włosów, nie chodzi o pedzialskie fryzurki.. Tylko o dłuższe włosy. Mnie samego dziewczyna przekonała do zapuszczenia..)

 

Okej, po kolei. Właśnie taki nieśmiały ja sobie poznał dziewczynę. Niby w sieci, ale za dużo to nie rozmawialiśmy. Postanowiłem pojechać w zeszłe wakacje. Zobaczyliśmy się, tydzień później była już moja.

A ja się bardzo łatwo przywiązuję.. I chyba to mnie zgubiło. Ona młoda, dużo przed nią, a ja wierzyłem, że to będzie trwać wiecznie. I się przeliczyłem. Zostawiła mnie w dniu, w którym miał minąć dziewiąty miesiąc. I jakby mnie piorun strzelił, wszystkie moje plany poszły w cholewę. Tyle czasu, tyle radości, chociaż większość przez sieć, bo daleko.. I nagle koniec, od tak, nagle. I nie wiem co robić, gdy ja nadal coś czuję, a ona się nie odzywa. Czym mi wcale nie pomaga. Zacząłem pisać coś w rodzaju pamiętnika uczuć, byle tylko gdzieś przelać swoje odczucia, bo jak kłębię to w sobie, to jest nie do wytrzymania.

Powiadają.. "tego kwiatu pół światu" Ale nie chcę innego kwiatu. Wybrałem ten, jedyny w swoim rodzaju, a on zwiędnął.

Halp?

 

Rozumiem ten sam problem, nieszczęsnego przywiązywania się do ludzi. Cóż.. Pisanie czegoś w rodzaju pamiętnika też jest znanym mi motywem. To pomaga, ale na krótszą metę. 

Hmm.. Wiem, że to kiepska rada ale może.. Na razie spróbuj jakikolwiek kontakt z nią utrzymać. Może zwykłe relacje koleżeńskie. Głupia rozmowa raz na dłuższy czas. Byle jakikolwiek kontakt utrzymać. Bo ogółem, odcięcie się od takiej osoby jest trudne. 

 

Przeczytałem, bo czytam.

To mi przypomina mój własny związek.. mniej więcej. Było fajnie, mają być relacje koleżeńskie... Ale ni ma nic. Totalna cisza. I ja też mam huśtawki, więc cóż..

 

No właśnie i co ja się zabieram za doradzanie Ci. Wychodzi na to, że oboje jesteśmy ciepłe kluchy i tyle.. 

Ale wiesz, ja jednak, nawet jeśli będę wiedziała, że mam te relacje takie, że on nic do mnie nie czuje to jednak wiem, że wciąż będę mieć nadzieję. I będę próbować i czekać. I utrzymywać jakiekolwiek relacje. Bo mi zależy. A jak mi zależy, to będę próbować nawet 1000 razy, choćby za każdym razem kończyło się to załamaniem nerwowym. Ogółem jak jesteś masochistą jak ja, to też polecam..

 

 

 

@Ukeś

 

Wygląda jakby Cię po prostu wykorzystał. Osobiście nie miałbym wielkich nadziei. Radziłbym zostawić to z tyłu i po prostu pójść dalej. 

 

Ale wiesz, generalnie to jednak nie nazwałabym tego wykorzystaniem, bo powiedzmy, że jednak to, hmm.. Cóż, jakby to ująć, to chyba najbardziej nieogarniająca czego chce osoba, jaką znam. Więc.. Ale może coś w tym jest. Wielkich nadziei to ja nie mam. Ale jakąś mam i mieć będę. A ciężko coś zostawić, nawet nie wyjaśniając sytuacji, nie sądzisz? Chyba porządny kop bardziej boli, ale chyba i prościej to zostawić.

Chociaż ja i tak pewnie tego nie zostawię, bo to ja, masochistka. 

Link do komentarza

@Ukeś

 

Wiesz, wiele osób będzie Ci mówić, że może coś z tego będzie, że może się udać. To wszystko to jednak próby ukojenia "bólu". Dobre na chwilę, ale przez nie można się łudzić do końca, że coś będzie z tego. Jednakże tak najprawdopodobniej nie będzie, nie oszukujmy się. Forsować miłość nie ma sensu, sama przyjdzie, albo trzeba będzie szukać dalej. Takie życie. 

Link do komentarza

Ja nie szukam miłości. Wręcz przeciwnie, od jakiegoś roku nie przywiązuję już się do ludzi. W ogóle. Zaczęłam leczyć się z serca.

Problem pozostaje w tym, że jak już się wcześniej przywiązałam, to mam problem. I jestem masochistką, która jak już wspominałam, będzie próbować pierdyliard razy zanim da sobie spokój. Ale w sumie właściwie nigdy nie da sobie spokoju. Ale żeby nie było, nie, to nie podchodzi pod prześladowanie, czy coś. 

I większość mi mówi, żeby dać sobie spokój. Z drugiej strony, dać sobie spokój, bez rozmowy? Cóż, skoro to powiedzmy, że prawie przyjaciel, to chyba źle bym się czuła, bez wyjaśnienia tego, jakkolwiek drastycznie by to zmienić relacje mogło.

Ale szczerze? Ujmę to tak. Ja wcale nie muszę być z nim. Ogółem, to jakby był z kimś innym szczęśliwy to też jakoś bym z tym żyła. Nadal by mi na nim zależało, ale byłoby łatwiej. 

Link do komentarza

Ja nie szukam miłości. Wręcz przeciwnie, od jakiegoś roku nie przywiązuję już się do ludzi. W ogóle. Zaczęłam leczyć się z serca.

Problem pozostaje w tym, że jak już się wcześniej przywiązałam, to mam problem. I jestem masochistką, która jak już wspominałam, będzie próbować pierdyliard razy zanim da sobie spokój. Ale w sumie właściwie nigdy nie da sobie spokoju. Ale żeby nie było, nie, to nie podchodzi pod prześladowanie, czy coś. 

I większość mi mówi, żeby dać sobie spokój. Z drugiej strony, dać sobie spokój, bez rozmowy? Cóż, skoro to powiedzmy, że prawie przyjaciel, to chyba źle bym się czuła, bez wyjaśnienia tego, jakkolwiek drastycznie by to zmienić relacje mogło.

Ale szczerze? Ujmę to tak. Ja wcale nie muszę być z nim. Ogółem, to jakby był z kimś innym szczęśliwy to też jakoś bym z tym żyła. Nadal by mi na nim zależało, ale byłoby łatwiej. 

Prawda? Tak łatwe do powiedzenia, tak trudne do wykonania.

A ja do tego jestem strasznym tchórzem, nie stać mnie na rozmowę...

Link do komentarza

Skoro to przyjaciel, to powinien to zrozumieć. Nie znam go, i nie wiem jak się zachowa, ale człowiek czasami zachowuje się po prostu jak suki... nie miło, i raczej powinnaś to pamiętać, rozmawiając z nim. 

 

Więc jeśli nie musisz być z nim, to w czym problem? Przywiązanie? Może przecież dalej z nim być w relacjach przyjacielskich. Pamiętaj jednakże, że nie będzie to łatwe i może minąć naprawdę wielu czasu, zanim całkowicie się "wyleczysz" z uczuć. A może to nie nastąpi nigdy. 

 

@Aziz

 

Nabierz pewności siebie, przekonania o swojej wartości. Rozmawianie o uczuciach nie jest niczym wstydliwym, i ktoś, na kim Ci zależy powinien to zrozumieć. W innym wypadku byłby nie warty Twojego czasu. 

Edytowano przez Kervak
Link do komentarza

Prawda? Tak łatwe do powiedzenia, tak trudne do wykonania.

A ja do tego jestem strasznym tchórzem, nie stać mnie na rozmowę...

 

Rozmowa jest.. Ciężka. Często bolesna. Ale potem jest jakoś.. Trochę lżej. Ale i trudniej się pozbierać. Ale chyba trzeba porozmawiać. I mówienie, że jest się tchórzem to nie usprawiedliwienie. Jednak trzeba pamiętać, o jednej, ważnej kwestii. 

Pod żadnym pozorem nie przeprowadzać takich rozmów inaczej niż osobiście..

Dałbyś radę. Będzie ciężko. Ale dasz radę. Przydałby się ktoś, kto by Cię do tego zmusił. Wiem, że pewnie się z tym ludzie nie zgodzą, ale taka prawda.

 

 

 

Skoro to przyjaciel, to powinien to zrozumieć. Nie znam go, i nie wiem jak się zachowa, ale człowiek czasami zachowuje się po prostu jak suki... nie miło, i raczej powinnaś to pamiętać, rozmawiając z nim. 

 

Więc jeśli nie musisz być z nim, to w czym problem? Przywiązanie? Może przecież dalej z nim być w relacjach przyjacielskich. Pamiętaj jednakże, że nie będzie to łatwe i może minąć naprawdę wielu czasu, zanim całkowicie się "wyleczysz" z uczuć. A może to nie nastąpi nigdy. 

 

Wiem jak zachowują się ludzie. Prawie przyjaciel, bo nie znam go aż tak długo, by go tak mianować, ale jednak ktoś bliski.

A co do tego, że z nim być nie muszę. No bo nie muszę. Ale jest to przywiązanie w innym sensie. Znaczy.. Wiesz jak to jest, jak przez rok, ponad rok usiłujesz dusić w sobie uczucie, leczysz się z tego i już masz prawie czyste relacje, a potem dochodzi do czegoś między Tobą i tą osobą? To cholernie bolesne, jak coś, z czym walczysz taki czas i robisz w tym całkiem niezłe postępy, ktoś spieprzy jednym głupim zachowaniem, przez które uroisz sobie w mózgu, że może jednak coś z tego być. 

Ale z drugiej strony sama jestem sobie winna. Nocowanie u osoby na której mi tak zależy to jednak masochizm. 

Link do komentarza

 

Pod żadnym pozorem nie przeprowadzać takich rozmów inaczej niż osobiście..

Nie mam czasu ani pieniędzy (a to drugie było największym niszczycielem tego związku) żeby do niej pojechać. W dodatku, jak mówiłem.. Nie ma wielkiej ochoty mnie oglądać...  Znaczy może i ma... Ale stwierdziła, że nie na długo. Nawet nie liczę na szczere przywitanie.. Więc nie mogę inaczej.

Link do komentarza

Aziz, z czasem może faktycznie być problem, ale nie no, jakaś sobota, coś popołudnie? Znajdzie się! A co do pieniędzy, cóż, zła rada od głupiego dziecka, ale polecam jeździć stopem. Pieniędzy do tego nie potrzeba. I można ciekawych ludzi spotkać, nie powiem, że nie. Ale czasami można trafić i na wariatów. Ale cóż, pieniędzy nie trzeba.

A to czy ma ochotę, czy nie ma.. Hmm.. Cóż i w tym momencie trzeba się komuś w życie wchrzanić, nawet jeśli nie ma na to ochoty.. To niekoniecznie dobre, ale.. Jakoś trzeba tą rozmowę przeprowadzić. Chyba, że chcesz zwariować z czasem z własnym kłębowiskiem uczuć i myśli.. 

A jak Ci to pomoże, masz radę nieetyczną i złą, napij się trochę wcześniej, będziesz bardziej wylewny. Ale nie schlej się. Trochę. Na rozluźnienie i dla otuchy...

Link do komentarza

Kervak kiedyś tak. Z rok temu. Jedyne co słyszałam w zamian to było "nie wiem". Ogółem człowiek nie wiedział, czy chciałby czegoś innego niż relacje przyjacielskie, czy nie. I skończyło się że w końcu to nie wiem, zinterpretowałam na "nie". Lecząc się z uczucia rok.

A teraz po tym wszystkim jeszcze nic mu na ten temat nie mówiłam. Ale on nie jest na tyle idiotą, by nie pamiętać sytuacji sprzed roku i raczej zdaje sobie z tego sprawę.. Ale i tak muszę z nim porozmawiać. Zrobiłabym to i teraz, pojechałabym do niego, gdyby nie to, że siedzę w domu chora z gorączką >.>

Ja i moje chore relacje z ludźmi. 

Link do komentarza

Kervak tak zrobię. Bo jeszcze niedługo ma urodziny, to trzeba się spotkać, prezent dać, to i od razu się porozmawia. 

 

ESH3R pohejcić możesz sobie lubić. Ale zaczyna się robić śmietnik w temacie przez takie nic nie wnoszące do niego posty. Serio. (Ukeś nienawidzi śmiecenia w tematach).

Link do komentarza
×
×
  • Utwórz nowe...