Skocz do zawartości

Życie w środku lasu, czyli dołącz do wielkiej rodziny [Human] [Fantasty]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

- Obawiam się że jednak nie mogę pani na to pozwolić - Powiedział wprost do ucha wampirzycy jednocześnie trzymając igłę strzykawki wypełnionej płynnym srebrem przy samej szyj wampirzycy.

- Proszę o wybaczenie Panie Jason, ale ośmieliłem się "pożyczyć" taką strzykawkę z pana arsenału

Link do komentarza

Pięknie! Mój Jason, komandos, powinien przerzucić ją przez ramię i potrzaskać jej kości samymi dłońmi. Proszę, pomyślcie czasem: czy ta osoba nie będzie chciała się wtrącić.


Jason ocknął się. Szlag, cholerny meteor. Musiał trafić idealnie w głowę.

Po chwili dostrzegł, że nie jest sam, a z Susan i lokajem.

-A teraz może mnie szef zabić - powiedziała wampirzyca.

O co jej do cholery chodzi? Czy coś mnie ominęło?

-O co ci do cholery chodzi? Czy coś mnie ominęło?


Powtórzenie całkowicie świadome.

Link do komentarza

Cholera.

Tego się nie spodziewał. Ale nie miał czasu na rozmyślania - Susan nie wyglądała, jakby chciała się bawić. Ona miała zamiar kraść krew. Ale chyba zapomniała, że może i ma ten swój magiczny refleks, to on ma taki sam. I miał tą przewagę, że nie był w ruchu.

Złapał wampirzycę za ramię, lekko usunął się w bok i uderzył nią o dach tak, by leżała na nim plecami do góry. W tym samym czasie wydobył z pochwy swój nóż. Gdy wampirzyca uderzyła o twardą powierzchnię momentalnie rzucił się do przodu. Zatrzymał się nogami na jakiejś rurce, przekręcił i podciągnął do góry za ramię, jednocześnie przykładając nóż do gardła.

-Ja także jestem szybki. Uspokoisz się? - Nie wiedział, co ostudzi zapał Susan. Musiało być to coś, czego naprawdę nie będzie chciała. I coś, co da się strasznie powiedzieć. Brakowało mu pomysłów. W końcu wpadł na coś. Pociągnął lekko nożem po gardle wampirzycy. - Ile lat regenerowałabyś się po odcięciu głowy? - zapytał próbując zmienić ton swojego głosu na jak najstraszniejszy.

Nie chciał jej zabijać. W ogóle nie chciał nikogo zabijać. Susan dobrze mu służyła, a bycie wampirem tylko czasami było jej defektem. Zazwyczaj mógł dzięki niej odsapnąć nawet pomimo tego, że pracowali w tych niegościnnych lasach. A to była pierwsza taka sytuacja.

Link do komentarza

Lizie nie za bardzo szło zasypianie. Dno było tej nocy bardzo zamulone i nie potrafiła się ułożyć. O, tak. Będzie musiała znaleźć sobie inną sypialnię, bo to tutaj już nie służyło jej tak dobrze. Pomyśleć że kiedyś spała w łożu z baldachimem... Cóż, było, minęło, trzeba cieszyć się z tego co jest. A jest noc i bezsenność. Topielica w myślach wypowiedziała słowo niepasujące do damy, po czym wypłynęła na powierzchnię i podążyła ku brzegowi. Po wyjściu ze zdumieniem stwierdziła, że noce tutaj są bardzo, bardzo chłodne. Łatwo się domyślić, gdzie się udała - do jedynego miejsca, do którego droga była jej znana. Do drewnianego domku na polanie. Nie chciała niepokoić domowników - oczywiście, że nie. Mimo wielu lat spędzonych pod wodą wiedza nie wypłynęła jej uszami. Wiedziała jak należy się zachowywać. Po prostu chciała tam usiąść i mieć świadomość że jest nieco bliżej innych. Jak zamierzała, tak zrobiła. Wędrówka przez las wydawała się krótsza niż ostatnio, mimo iż mniej przyjemna i trochę bardziej straszna. W końcu jednak dotarła na skraj lasu i usiadła pod jednym z drzew. Miała widok na dom.

Link do komentarza

Victor nasłuchiwał odgłosu walki Jasona z wampirzycą. Po pewnym czasie niepewnie nabrał powietrza do nosa.

- Mam nadzieję że nie obrazi się Pan jeżeli na dany moment Pana opuszczę. Najwidoczniej mamy gościa którym trzeba się zająć.

Zszedłszy z dachu zahaczył o łazienkę z której wziął czysty ręcznik. Wychodząc na zewnątrz zwrócił się w kierunku drzewa. Spokojnym spacerkiem zaczął zbliżać się do dziewczyny. 

Link do komentarza

Liza siedziała sobie w najlepsze, kiedy ujrzała postać idącą w jej kierunku. Zachowywała się zbyt głośno? Nie, to niemożliwe... Szelest kilku liści chyba nie obudziłby nikogo. Z tej odległości? Dziwne. Chyba że jest to ktoś kto zabłąkał się, zgubił drogę, wybrał na spacer w nocy... Co mogą robić ludzie w nocy, w lesie? Odpowiedź wydawała się oczywista: mordować. O, tak. A zwłaszcza topić. I kiedy już miała wstać i zacząć zwiewać w kierunku jeziora, uświadomiła sobie że jej już chyba nic nie zaszkodzi. Powoli, opierając się o drzewo, wstała.

Link do komentarza

Victor czuł że tajemnicza dziewczyna zaczyna się denerwować. Jednak nie zwracał na to uwagi. Gdy był już wystarczająco blisko ukłonił się.

- Witam droga Pani, cóż Panią sprowadza do nas w tę chłodną noc....niestety nie wiem czy piękną czy brzydką - Wskazał palcem na opaskę na oczach. Wręczając dziewczynie ręcznik oczekiwał odpowiedzi. 

Link do komentarza

Czuł jej ciało. Nie widział, ale czuł.

I czuł, że to odpowiedni moment. Wierzgnął, jeszcze bardziej zbliżając się do wampirzycy i uderzył ją głową w zęby. Nie wiedział, czy ma czas. Szarpnął rękoma, lewą oswabadzając prawą, którą sięgnął do plecaka. Ledwo dosięgnął, ale dosięgnął. Przyciągnął go i od jeszcze szurającego po deskach plecaka odczepił strzelbę z gumowymi pociskami. Złapał ją... nietypowo, bo celując na siebie, lekko skorygował cel i póki jeszcze nie czuł zębów strzelił tam, gdzie powinna być wampirzyca.

Jednocześnie zaczął napinać się tak, by w chwili nieuwagi wampirzyca musiała go puścić. Może i dobrze go unieruchomiła, ale czuł, że niewiele brakowało, by zdołał przeważyć jej umiejętności siłą swoich mięśni.

Link do komentarza

- Dzień do... Dobry wieczór. Bardzo dziękuję - odparła, wolnym ruchem biorąc ręcznik z ręki nieznajomego, jakby bojąc się zasadzki.

- Ja... Widzi pan, od wczoraj cierpię na bezsenność. Sądziłam że krótki spacer dobrze mi zrobi. Proszę wybaczyć, jeśli w czymś przeszkodziłam. Absolutnie nie miałam tego na celu. - Ręcznik wciąż spoczywał w rękach Lizy, niemiłosiernie torturowany.

- Czy... Czy mogę zapytać skąd wiedział pan o mojej obecności? Proszę się nie obrazić...

Edytowano przez Nocturnal Light
Link do komentarza

Lokaj lekko się uśmiechnął.

- Spokojnie, niczym mnie Szanowna Pani nie obraża. Skąd wiem? No cóż, na ten temat lepiej nie rozmawiać na dworze w chłodny wieczór gdyż jest to całkiem długa historia, a chyba nie chcemy się przeziębić prawda? - Odparł radośnie lokaj z jeszcze większym uśmiechem.

- Powiedzmy że brak wzroku rekompensują mi...inne zdolności - Nagle Victor usłyszał odgłos wystrzału broni. Pokręcił bezradnie głową.

- Tak więc...może wejdzie Pani do środka? 

Link do komentarza

- Bardzo dziękuję za propozycję, ale... Czy nikt nie będzie miał nic przeciwko sprowadzaniu nieznajomych... - "Nie do końca żywych" -do domu? Bardzo nie chciałabym wykorzystywać gościnności, zwłaszcza że nie będę mogła jej odwzajemnić... A i o katar proszę się nie martwić. To jedna z tych rzeczy, które mi nie szkodzą...

Link do komentarza

W końcu się wyrwał. I nawet nie został ugryziony. To było jego małe zwycięstwo.

Ale nie mógł go uczcić. Musiał zrobić coś z wampirzycą.

-Cholera. A gdzie ona sypia? - Przez chwilę się nad tym zastanawiał. - Szlag, i tak muszę jej pilnować. Idzie do celi.

Podniósł wampirzycę jedną ręką i położył na swoim ramieniu, dla pewności głowę miał z przodu, i skierował się do swojej siedziby, by pozbyć się wampirzycy w miejscu szumnie zwanym celą, a tak naprawdę będącym małym magazynkiem z grubymi ścianami, którego drzwi wymienił na metalowe. 

Rzucił wampirzycę na łóżko i sam położył się. Musiał pilnować jej... a tak naprawdę chciał pospać.


Auf Wiedersehen, jakby co nikogo nie spotkał po drodze.

Link do komentarza

Victor nie do końca rozumiał o czym mówi dziewczyna. Pozwoliwszy na dotknięcie jej czoła zamyślił się. Po chwili cała radość z niego wypłynęła.

- Ja...rozumiem - Powiedział zimnym i smutnym głosem. 

- Tym bardziej nie zostawimy Pani samej na pastwę losu. Zadbam żeby Pani udała się na spoczynek w jak najbardziej....suchym miejscu. 

Link do komentarza

- Doprawdy? Rozumie pan? Jak to? - W tym momencie niemal wypowiedziała słowa "to niemożliwe. Niemal. W końcu nie codziennie spotyka się tak żywego topielca.

- Proszę... Proszę się nie kłopotać. Naprawdę, przywykłam do... Wilgoci w nocy. Wie pan. Podobno to służy zdrowiu i wzmacnia... - zaśmiała się nerwowo. Nie chciała przestraszyć mężczyzny. Wiele razy wyobrażała sobie, jak zareagowaliby ludzie na wieść o tym, z kim rozmawiają.

Link do komentarza

- Również nie codziennie spotyka się ślepca który potrafi więcej niż przeciętny człowiek. Ponadto topielicy można się bać...ślepcem można pomiatać. - Odparł beznamiętnie.

- Aż chciałoby się powiedzieć "To niemożliwe" prawda? - Dodał, pokazując ręką w stronę domu. - Panie przodem. 

Edytowano przez Pawlex
Link do komentarza

Po śmierci łatwo było Lizie uwierzyć, że istnieją wampiry, czarownice i żywe topielce. Nie wierzyła natomiast, że wierzą w nie ludzie i dlatego słowa lokaja były dla niej nie lada zaskoczeniem. Przez chwilę się nie odzywała, bo właśnie ta chwila była jej potrzebna na wybranie odpowiedniego pytania spośród tylu kłębiących się w głowie.

- Czy kiedyś spotkał pan takiego jak ja? Proszę mnie źle nie zrozumieć... Nie podważam w żadnym razie pańskiej odwagi, ale chciałabym wiedzieć... Wiedzieć, czemu pan się nie boi.

Link do komentarza

- Odpowiedź jest bardzo prosta Szanowna Pani. Otóż sęk w tym że Pani mnie nie zaatakowała, a mogła Pani to zrobić już jakiś czas temu. Więc nie mam się czego obawiać.

Ponadto miałem już niejeden kontakt z...że się tak nie ładnie wyrażę z "nieludźmi". Oczywiście nie chcę Pani obrazić. - Victor mówiąc to na chwilę się zatrzymał.

- Ponadto sam wiem jak to jest być dla kogoś strasznym...

Link do komentarza

Nieludzie... A więc nie jest już człowiekiem? Liza sądziła, że jest martwa, ale człowiekiem wciąż pozostaje. Taki zawód... Trudno. Tymczasem jej rozmówca tym bardziej nie wydawał się być straszny. Mniej w każdym razie od bladej, sinawej, niskiej chyba-truposzki ociekającej wodą. Wiedziała jednak, że ostrożność należy zachować w stosunku do każdego. Już wiedziała... Tymcasem topielica przypomniała sobie o ręczniku trzymanym w dłoni i zarzuciła go sobie na ramiona.

- Przecież nie od razu musiałam pana zaatakować... Wie pan. Osłabienie czujności.

Edytowano przez Nocturnal Light
Link do komentarza

Victor złapał topielicę za ramię, po czym odwrócił ją tak aby patrzała się w jego opaskę. Wolnym ruchem ściągnął ją z głowy ukazując swoje wyblakłe oczy.

- Niech Szanowna Pani spojrzy w resztki moich oczu, a następnie powie mi czy chce atakować takiego kalekę jak ja...

Link do komentarza

- Nie chciałabym nikogo zaatakować ani skrzywdzić. Pana też nie. Proszę... - słowa ugrzęzły jej w gardle. Chwyt za ramię. Woda. Głowa. Odetchnięcie wodą. Ten sposób kontaktu nie kojarzył jej się dobrze. Liza poczuła strach, a potem wszechogarniającą złość. Tak. Teraz, mimo nikłych szans na powodzenie, byłaby w stanie zaatakować lokaja, jednak dyplomacja dała znać o dobie, spychając gniew na dalszy plan.
- Proszę mnie puścić. Pytałam czysto hipotetycznie.
 

Edytowano przez Nocturnal Light
Link do komentarza

- Proszę wziąć rękę. Skąd miałabym wiedzieć? Mogę tylko podejrzewać. Posag - czy ktoś podejrzewałby wdowca w żałobie o zamordowanie własnej żony? A może po prostu chodziło o przyjemność patrzenia na desperackie próby zabrania tchu? Nie wiem! I nigdy już się nie dowiem. Możliwe że wcale nie chcę wiedzieć, bo dobrze mi jest oskarżać tylko tego zdrajcę. Nie chciałabym dowiedzieć się, że za tym stał ktoś jeszcze. Proszę mnie puścić.

Link do komentarza

Victor zabrał rękę jak poparzony. Odzyskując świadomość złapał się za bolącą głowę.

- Najmocniej Panią przepraszam. Czasami po prostu nie mogę się powstrzymać 

Na dworze robiło się jeszcze chłodniej niż dotychczas. Lokaj założył opaskę po czym zwrócił się do Topielicy.

- Możemy już wejść do domu? 

Link do komentarza
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...