Skocz do zawartości

Życie w środku lasu, czyli dołącz do wielkiej rodziny [Human] [Fantasty]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

-Jeśli kiedykolwiek wampir zrobiłby krzywdę jakiemuś zwierzęciu, miałby ostro przerąbane ode mnie.- powiedziała Lisanna przyjęła pozycję półleżącą, podpierając się rękami od tyłu- Ale bycie wampirem musi być fajne. Jesteś nieśmiertelny, poza tym, wampiry mają w sobie coś pięknego. Coś, co sprawia, że mogłabym patrzyć na nie godzinami. To jak się poruszają, jakie są szybkie, to jest niesamowite. A w każdym ich ruchu jest mnóstwo gracji i elegancji. Jakby wykonywały każdy sprawunek tańcząc.

Link do komentarza

Noc niechybnie się zbliżała. Jason głośno westchnął, odłożył album i zaczął przygotowania.

Po kilku minutach wyszedł z dużym plecakiem i przymocowaną do niego bronią. Teraz ładownice i bandoliery były pełne. Musiał być gotowy na wszystko. Nie mógł pozwolić, by stało się to, co dwa lata temu. Tamta noc zabrała mu wszystkie możliwości posiadania własnego oddziału.

Wszedł na dach i założył noktowizor sprzężony z słabym termowizorem. Może i wampirom serca nie biją, ale krew jest ciepła, a do tego ruszając się jest tarcie, które ich rozgrzewa. Na pewno każdy wampir będzie się wyróżniał na tle lasu.

Koło siebie położył swoją wersję kałacha, z dłuższą lufą, dzięki czemu na dystansie 200 metrów bez problemu trafiał.

Przez sporą część nocy powinien pilnować. A przynajmniej póki nie powróci ta wampirzyca. Co ona robi? Zapomniała, że muszę spać?

Czekał, choć wiedział, że jego pociski zbyt wiele nie zrobią wampirom. Może zbyt wiele nie zrobią, ale ich powalą. Dlatego też wybrał specjalnie takie, które grzybkują. A dla pewności wziął też strzelbę i gumowe pociski.

Edytowano przez PiekielneCiastko
Link do komentarza

M-może zostanę dzisiaj..Wejdę na dach. Tam mnie chyba nikt nie dorwie- rzekłam cicho i spojrzałam z nadzieją w stronę Lisy - Jak coś się stanie to pochowaj mnie tutaj - powiedziałam ociekającym optymizmem tonem do dziewczyny i na dodatek szeroko się uśmiechnęłam

Link do komentarza

-Nie umrzesz- powiedziała dziewczyna stanowczo, acz spokojnie- Jeśli czujesz, że to powinno się odbyć dzisiaj, to nie ma sprawy,możesz zostać. A jeśli nie, to pamiętaj, w każdej chwili możesz przyjść do pokoju. Zostawię szeroko otwarte okno.

 

Lisanna spojrzała na niebo. Był już dość późny wieczór.

 

-Chyba powinniśmy się zbierać- powiedziała i ruszyła wolnym rokiem w kierunku domu- Jak myślisz, powinnam wrócić do dawnego koloru włosów ?

Link do komentarza

Ten jest ładny- powiedziałam cicho do dziewczyny- Ja dziś zostanę. Dostanę tu zawału ale zostanę. W razie czego wejdę albo przez klapkę w drzwiach albo przez twoje okno. Z tym umieraniem...dobrze wiesz, że tu wszystko jest możliwe- spojrzałam na dziewczynę i podeszłam do niej po czym wtuliłam się w jej nogę

Link do komentarza

- Oczywiście - Rzucił krótko po czym udał się w stronę kuchni. Troszeczkę bawiło go zdziwienie Jasona, jak człowiek może sobie bez problemu radzić bez wzroku. Wchodząc do kuchnia zauważył wyczuł obecność Lisanny.

- Dobry wieczór Pani - Powiedział krótko acz z uprzejmością po czym otworzył lodówkę.

- Niech zgadnę...nie mamy tu żadnego piwa czyż nie? 

Link do komentarza

Victor za radą Lisanny otworzył zamrażalkę, po czym zaczął macać butelki.

- Skoro Pani domu nie kupuje piwa musiał to zrobić ktoś inny - Odparł z ulgą wyciągając butelkę. 

- I niech pani nie karze czekać swojemu kotkowi na pieszczoty - Powiedział z uśmiechem udając się na dach. 

Link do komentarza

Widząc, że dziewczyna chyba mnie nie usłyszała albo po prostu...zignorowała...a to raczej nie w jej stylu. Spuściłam głowę i szybko wybiegłam z kuchni. Po chwili byłam już na dworze, wdychając chłodne, nocne powietrze. Zaczęłam wspinać się po rynnie aż na sam dach. Przyznam - nie było to łatwe. W końcu byłam już na dachu. Usiadłam na szczycie dachu i wpatrywałam się w księżyc. Myślałam o mamie. Bardzo za nią tęskniłam. Postanowiłam coś zaśpiewać. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam cicho śpiewać:

 

Posłuchaj pan, panie podróżny, co się zdarzyło na Próżnej: 

żyła tam Jagna dobra i czysta, i chodził do niej Jan kancelista. 
Akurat to była niedziela, kręciła się karuzela, 
zabrał tam Jagnę kochanek czuły i całkiem zmącił jej miły umysł. 

Oczy tej małej, jak dwa błękity, 
myśli tej małej - białe zeszyty, 
a on był dla niej, jak młody bóg, 
żebyż on jeszcze kochać mógł... 

A lato, jak bywa w Warszawie - młodym służyło łaskawie. 
On ją zabierał nieraz na łódki, a ona jego leczyła smutki. 
Posłuchaj pan, panie wędrowny: nastał ten dzień niewymowny 
- odszedł bez słowa kochanek podły, na nic się zdały płacz jej i modły. 

Oczy tej małej, jak dwa błękity, 
myśli tej małej - białe zeszyty, 
a on był dla niej, jak młody bóg, 
żebyż on jeszcze kochać mógł... 

Pociągi poodchodzą i statki - ona nie wróci do matki. 
Kto by uwierzył w całym Makowie, że dla niej światem był jeden człowiek? 
Przez niego więc siebie zabiła ta, co z miłości tańczyła... 
Bóg jej wybaczył czyny sercowe i lody podał jej malinowe. 

Oczy tej małej, jak dwa błękity, 
myśli tej małej - białe zeszyty, 
a on był dla niej, jak młody bóg, 
żebyż on jeszcze kochać mógł... 

Posłuchaj niewierny kochanku, co nienawidzisz poranków: 
wróci do ciebie jeszcze ta trumna, gdzie leży twoja kochanka dumna. 
Bo taki, co kochać nie umie - przegra, choć wszystko rozumie. 
Bóg cię pokarze swą nieczułością za to, żeś gardził ludzką miłością. 

Oczy tej małej, jak dwa błękity, 
myśli tej małej - białe zeszyty, 
a tyś był dla niej więcej niż Bóg,

Edytowano przez Symphony
Link do komentarza

Kiedy dziewczyna zjadła już całe lody, wyrzuciła opakowanie a łyżeczkę umyła i odstawiła na stojaczek. Poszła na górę, do swojego pokoju i położyła się na łóżko. Wskoczyła pod kołdrę i wtuliła się w poduszkę. Przypominając sobie, co powiedziała Candy, otworzyła okno które znajdowało się przy zagłowiu łóżka. Szeroko, aby kocica mogła wejść w każdej chwili.

 

-Dobranoc, przyjaciółko- powiedziała, i zasnęła.

Link do komentarza

Katariina przez pół godziny wpatrywała się w księżyc popijając kawę.Była dość smutna,tęskniła za rodziną i brakowało jej niej.Niby była typem samotnika,jednak trochę potrzebowała towarzystwa,tutaj jej jedynymi przyjaciółmi były kwiaty.Weszła do swojego pokoju i przebrała się w piżamę.Napiła się łyka krwi z butelki po wódce którą dała jej rodzina po czym szybko zasnęła.

Link do komentarza
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...