Skocz do zawartości

Życie w środku lasu, czyli dołącz do wielkiej rodziny [Human] [Fantasty]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

O cholera...- spojrzałam w kierunku wampirzycy, która właśnie dopadła ochroniarza - Jasona. Nawet go tu nie zauważyłam. Zerwałam się nagle ze swojego miejsca i popędziłam na skraj dachu. Zeskoczyłam i zgrabnie wylądowałam na trawie przed domem. Zaczęłam pędzić w stronę altanki. Kiedy do niej dotarłam ukryłam się pod ławką.

Link do komentarza

- Nie chcę Pani przeszkadzań w tej chwili Panno Susan, ale nie uważa Pani że swój wampirzy głód lepiej zaspokoić krwią jakiegoś nieszczęśnika z najbliższego miasta, niż krwią własnego szefa? - Rzucił chłodno, nie zważając na możliwe niebezpieczeństwo ze strony wampira. 

Link do komentarza

- Ow...panie Victorze nie uważa pan że nie warto zużywać energii na to?! On jest taki milutki i soczysty. Chyba nie pogniewa się jeśli troszeczkę upije jego krwi.

Po czym położyła głowe na barku Jasona i pocałowała jego szyje. Jej zęby powiększyły się i były gotowe do ugryzienia. Spytała

- Co o tym myślisz kochany?

Link do komentarza

- Obawiam się że jednak nie mogę pani na to pozwolić - Powiedział wprost do ucha wampirzycy jednocześnie trzymając igłę strzykawki wypełnionej płynnym srebrem przy samej szyj wampirzycy.

- Proszę o wybaczenie Panie Jason, ale ośmieliłem się "pożyczyć" taką strzykawkę z pana arsenału

Link do komentarza

Wampirzyca puściła Jasona i podniosła ręce do góry na których już nie było pazurów, a twarz zmłodniała. Kły zaś zmniejszyły się. Wampirzyca pisnęła

- Poddaje się panie Victorze

Po czym padła na kolana

- Nie wiem co się ze mną dzieje...n..nigdy nikogo nie atakowałam w nocy...p...proszę...niech pan nie wstrzykuje mi t...tego

Link do komentarza

Pięknie! Mój Jason, komandos, powinien przerzucić ją przez ramię i potrzaskać jej kości samymi dłońmi. Proszę, pomyślcie czasem: czy ta osoba nie będzie chciała się wtrącić.


Jason ocknął się. Szlag, cholerny meteor. Musiał trafić idealnie w głowę.

Po chwili dostrzegł, że nie jest sam, a z Susan i lokajem.

-A teraz może mnie szef zabić - powiedziała wampirzyca.

O co jej do cholery chodzi? Czy coś mnie ominęło?

-O co ci do cholery chodzi? Czy coś mnie ominęło?


Powtórzenie całkowicie świadome.

Link do komentarza

//Sorra. Pawlex mnie zahipnotyzował pismem. Ale i tak jest lepiej. Przynajmniej uniknąłeś ataku mej wampirki :-P.

Susan spojrzała się na Jasona i znowu to się powtórzyło. Znowu zachciało jej się krwi. Powiedziała wstając

- Nic słodziaku. Nic...

Po czym jej twarz znowu stała się szkarłatnie biała i straszna, a zęby wydłużyły. Rzuciła się na Jasona z nielada smakiem i zwierzęcą agresją.

Link do komentarza

Cholera.

Tego się nie spodziewał. Ale nie miał czasu na rozmyślania - Susan nie wyglądała, jakby chciała się bawić. Ona miała zamiar kraść krew. Ale chyba zapomniała, że może i ma ten swój magiczny refleks, to on ma taki sam. I miał tą przewagę, że nie był w ruchu.

Złapał wampirzycę za ramię, lekko usunął się w bok i uderzył nią o dach tak, by leżała na nim plecami do góry. W tym samym czasie wydobył z pochwy swój nóż. Gdy wampirzyca uderzyła o twardą powierzchnię momentalnie rzucił się do przodu. Zatrzymał się nogami na jakiejś rurce, przekręcił i podciągnął do góry za ramię, jednocześnie przykładając nóż do gardła.

-Ja także jestem szybki. Uspokoisz się? - Nie wiedział, co ostudzi zapał Susan. Musiało być to coś, czego naprawdę nie będzie chciała. I coś, co da się strasznie powiedzieć. Brakowało mu pomysłów. W końcu wpadł na coś. Pociągnął lekko nożem po gardle wampirzycy. - Ile lat regenerowałabyś się po odcięciu głowy? - zapytał próbując zmienić ton swojego głosu na jak najstraszniejszy.

Nie chciał jej zabijać. W ogóle nie chciał nikogo zabijać. Susan dobrze mu służyła, a bycie wampirem tylko czasami było jej defektem. Zazwyczaj mógł dzięki niej odsapnąć nawet pomimo tego, że pracowali w tych niegościnnych lasach. A to była pierwsza taka sytuacja.

Link do komentarza

Lizie nie za bardzo szło zasypianie. Dno było tej nocy bardzo zamulone i nie potrafiła się ułożyć. O, tak. Będzie musiała znaleźć sobie inną sypialnię, bo to tutaj już nie służyło jej tak dobrze. Pomyśleć że kiedyś spała w łożu z baldachimem... Cóż, było, minęło, trzeba cieszyć się z tego co jest. A jest noc i bezsenność. Topielica w myślach wypowiedziała słowo niepasujące do damy, po czym wypłynęła na powierzchnię i podążyła ku brzegowi. Po wyjściu ze zdumieniem stwierdziła, że noce tutaj są bardzo, bardzo chłodne. Łatwo się domyślić, gdzie się udała - do jedynego miejsca, do którego droga była jej znana. Do drewnianego domku na polanie. Nie chciała niepokoić domowników - oczywiście, że nie. Mimo wielu lat spędzonych pod wodą wiedza nie wypłynęła jej uszami. Wiedziała jak należy się zachowywać. Po prostu chciała tam usiąść i mieć świadomość że jest nieco bliżej innych. Jak zamierzała, tak zrobiła. Wędrówka przez las wydawała się krótsza niż ostatnio, mimo iż mniej przyjemna i trochę bardziej straszna. W końcu jednak dotarła na skraj lasu i usiadła pod jednym z drzew. Miała widok na dom.

Link do komentarza

Victor nasłuchiwał odgłosu walki Jasona z wampirzycą. Po pewnym czasie niepewnie nabrał powietrza do nosa.

- Mam nadzieję że nie obrazi się Pan jeżeli na dany moment Pana opuszczę. Najwidoczniej mamy gościa którym trzeba się zająć.

Zszedłszy z dachu zahaczył o łazienkę z której wziął czysty ręcznik. Wychodząc na zewnątrz zwrócił się w kierunku drzewa. Spokojnym spacerkiem zaczął zbliżać się do dziewczyny. 

Link do komentarza

Susan uśmiechnęła się lekko i powiedziała

- Całe 100 lat kochanie

Po czym walnęła Jasona z barku w podbródek i wyrwała mu nóż. Syknęła

- Daj się troszeczkę napić. Przecież nie ukradnę ci jej całej

Susan pojawiła się za jego plecami i podcięła jego kolana. Kiedy upadł obróciła się i położyła na nim unieruchamiając nogi i ręce. Syknęła

- To nie boli Jason. Poczujesz tylko ukucie

Susan uśmiechnęła się zaczęła zmierzać w kierunku szyi.

Link do komentarza

Liza siedziała sobie w najlepsze, kiedy ujrzała postać idącą w jej kierunku. Zachowywała się zbyt głośno? Nie, to niemożliwe... Szelest kilku liści chyba nie obudziłby nikogo. Z tej odległości? Dziwne. Chyba że jest to ktoś kto zabłąkał się, zgubił drogę, wybrał na spacer w nocy... Co mogą robić ludzie w nocy, w lesie? Odpowiedź wydawała się oczywista: mordować. O, tak. A zwłaszcza topić. I kiedy już miała wstać i zacząć zwiewać w kierunku jeziora, uświadomiła sobie że jej już chyba nic nie zaszkodzi. Powoli, opierając się o drzewo, wstała.

Link do komentarza

Victor czuł że tajemnicza dziewczyna zaczyna się denerwować. Jednak nie zwracał na to uwagi. Gdy był już wystarczająco blisko ukłonił się.

- Witam droga Pani, cóż Panią sprowadza do nas w tę chłodną noc....niestety nie wiem czy piękną czy brzydką - Wskazał palcem na opaskę na oczach. Wręczając dziewczynie ręcznik oczekiwał odpowiedzi. 

Link do komentarza

Czuł jej ciało. Nie widział, ale czuł.

I czuł, że to odpowiedni moment. Wierzgnął, jeszcze bardziej zbliżając się do wampirzycy i uderzył ją głową w zęby. Nie wiedział, czy ma czas. Szarpnął rękoma, lewą oswabadzając prawą, którą sięgnął do plecaka. Ledwo dosięgnął, ale dosięgnął. Przyciągnął go i od jeszcze szurającego po deskach plecaka odczepił strzelbę z gumowymi pociskami. Złapał ją... nietypowo, bo celując na siebie, lekko skorygował cel i póki jeszcze nie czuł zębów strzelił tam, gdzie powinna być wampirzyca.

Jednocześnie zaczął napinać się tak, by w chwili nieuwagi wampirzyca musiała go puścić. Może i dobrze go unieruchomiła, ale czuł, że niewiele brakowało, by zdołał przeważyć jej umiejętności siłą swoich mięśni.

Link do komentarza

- Dzień do... Dobry wieczór. Bardzo dziękuję - odparła, wolnym ruchem biorąc ręcznik z ręki nieznajomego, jakby bojąc się zasadzki.

- Ja... Widzi pan, od wczoraj cierpię na bezsenność. Sądziłam że krótki spacer dobrze mi zrobi. Proszę wybaczyć, jeśli w czymś przeszkodziłam. Absolutnie nie miałam tego na celu. - Ręcznik wciąż spoczywał w rękach Lizy, niemiłosiernie torturowany.

- Czy... Czy mogę zapytać skąd wiedział pan o mojej obecności? Proszę się nie obrazić...

Edytowano przez Nocturnal Light
Link do komentarza

Lokaj lekko się uśmiechnął.

- Spokojnie, niczym mnie Szanowna Pani nie obraża. Skąd wiem? No cóż, na ten temat lepiej nie rozmawiać na dworze w chłodny wieczór gdyż jest to całkiem długa historia, a chyba nie chcemy się przeziębić prawda? - Odparł radośnie lokaj z jeszcze większym uśmiechem.

- Powiedzmy że brak wzroku rekompensują mi...inne zdolności - Nagle Victor usłyszał odgłos wystrzału broni. Pokręcił bezradnie głową.

- Tak więc...może wejdzie Pani do środka? 

Link do komentarza

- Bardzo dziękuję za propozycję, ale... Czy nikt nie będzie miał nic przeciwko sprowadzaniu nieznajomych... - "Nie do końca żywych" -do domu? Bardzo nie chciałabym wykorzystywać gościnności, zwłaszcza że nie będę mogła jej odwzajemnić... A i o katar proszę się nie martwić. To jedna z tych rzeczy, które mi nie szkodzą...

Link do komentarza

W końcu się wyrwał. I nawet nie został ugryziony. To było jego małe zwycięstwo.

Ale nie mógł go uczcić. Musiał zrobić coś z wampirzycą.

-Cholera. A gdzie ona sypia? - Przez chwilę się nad tym zastanawiał. - Szlag, i tak muszę jej pilnować. Idzie do celi.

Podniósł wampirzycę jedną ręką i położył na swoim ramieniu, dla pewności głowę miał z przodu, i skierował się do swojej siedziby, by pozbyć się wampirzycy w miejscu szumnie zwanym celą, a tak naprawdę będącym małym magazynkiem z grubymi ścianami, którego drzwi wymienił na metalowe. 

Rzucił wampirzycę na łóżko i sam położył się. Musiał pilnować jej... a tak naprawdę chciał pospać.


Auf Wiedersehen, jakby co nikogo nie spotkał po drodze.

Link do komentarza

Victor nie do końca rozumiał o czym mówi dziewczyna. Pozwoliwszy na dotknięcie jej czoła zamyślił się. Po chwili cała radość z niego wypłynęła.

- Ja...rozumiem - Powiedział zimnym i smutnym głosem. 

- Tym bardziej nie zostawimy Pani samej na pastwę losu. Zadbam żeby Pani udała się na spoczynek w jak najbardziej....suchym miejscu. 

Link do komentarza

Susan zaczęła się budzić. Jak można by było zauważyć wyglądała normalnie. Rana się momentalnie zasklepiła. Wampirzyca otworzyła oczy i rozejrzała się. Wokół 3 ściany, sufit i żelazne drzwi. Sus wstała i od razu złapała się za szyję. Syknęła pytająco

- Co się stało?

Link do komentarza

- Doprawdy? Rozumie pan? Jak to? - W tym momencie niemal wypowiedziała słowa "to niemożliwe. Niemal. W końcu nie codziennie spotyka się tak żywego topielca.

- Proszę... Proszę się nie kłopotać. Naprawdę, przywykłam do... Wilgoci w nocy. Wie pan. Podobno to służy zdrowiu i wzmacnia... - zaśmiała się nerwowo. Nie chciała przestraszyć mężczyzny. Wiele razy wyobrażała sobie, jak zareagowaliby ludzie na wieść o tym, z kim rozmawiają.

Link do komentarza
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...