Skocz do zawartości

Życie w środku lasu, czyli dołącz do wielkiej rodziny [Human] [Fantasty]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

- Również nie codziennie spotyka się ślepca który potrafi więcej niż przeciętny człowiek. Ponadto topielicy można się bać...ślepcem można pomiatać. - Odparł beznamiętnie.

- Aż chciałoby się powiedzieć "To niemożliwe" prawda? - Dodał, pokazując ręką w stronę domu. - Panie przodem. 

Edytowano przez Pawlex
Link do komentarza

Po śmierci łatwo było Lizie uwierzyć, że istnieją wampiry, czarownice i żywe topielce. Nie wierzyła natomiast, że wierzą w nie ludzie i dlatego słowa lokaja były dla niej nie lada zaskoczeniem. Przez chwilę się nie odzywała, bo właśnie ta chwila była jej potrzebna na wybranie odpowiedniego pytania spośród tylu kłębiących się w głowie.

- Czy kiedyś spotkał pan takiego jak ja? Proszę mnie źle nie zrozumieć... Nie podważam w żadnym razie pańskiej odwagi, ale chciałabym wiedzieć... Wiedzieć, czemu pan się nie boi.

Link do komentarza

- Odpowiedź jest bardzo prosta Szanowna Pani. Otóż sęk w tym że Pani mnie nie zaatakowała, a mogła Pani to zrobić już jakiś czas temu. Więc nie mam się czego obawiać.

Ponadto miałem już niejeden kontakt z...że się tak nie ładnie wyrażę z "nieludźmi". Oczywiście nie chcę Pani obrazić. - Victor mówiąc to na chwilę się zatrzymał.

- Ponadto sam wiem jak to jest być dla kogoś strasznym...

Link do komentarza

Nieludzie... A więc nie jest już człowiekiem? Liza sądziła, że jest martwa, ale człowiekiem wciąż pozostaje. Taki zawód... Trudno. Tymczasem jej rozmówca tym bardziej nie wydawał się być straszny. Mniej w każdym razie od bladej, sinawej, niskiej chyba-truposzki ociekającej wodą. Wiedziała jednak, że ostrożność należy zachować w stosunku do każdego. Już wiedziała... Tymcasem topielica przypomniała sobie o ręczniku trzymanym w dłoni i zarzuciła go sobie na ramiona.

- Przecież nie od razu musiałam pana zaatakować... Wie pan. Osłabienie czujności.

Edytowano przez Nocturnal Light
Link do komentarza

Victor złapał topielicę za ramię, po czym odwrócił ją tak aby patrzała się w jego opaskę. Wolnym ruchem ściągnął ją z głowy ukazując swoje wyblakłe oczy.

- Niech Szanowna Pani spojrzy w resztki moich oczu, a następnie powie mi czy chce atakować takiego kalekę jak ja...

Link do komentarza

- Nie chciałabym nikogo zaatakować ani skrzywdzić. Pana też nie. Proszę... - słowa ugrzęzły jej w gardle. Chwyt za ramię. Woda. Głowa. Odetchnięcie wodą. Ten sposób kontaktu nie kojarzył jej się dobrze. Liza poczuła strach, a potem wszechogarniającą złość. Tak. Teraz, mimo nikłych szans na powodzenie, byłaby w stanie zaatakować lokaja, jednak dyplomacja dała znać o dobie, spychając gniew na dalszy plan.
- Proszę mnie puścić. Pytałam czysto hipotetycznie.
 

Edytowano przez Nocturnal Light
Link do komentarza

- Proszę wziąć rękę. Skąd miałabym wiedzieć? Mogę tylko podejrzewać. Posag - czy ktoś podejrzewałby wdowca w żałobie o zamordowanie własnej żony? A może po prostu chodziło o przyjemność patrzenia na desperackie próby zabrania tchu? Nie wiem! I nigdy już się nie dowiem. Możliwe że wcale nie chcę wiedzieć, bo dobrze mi jest oskarżać tylko tego zdrajcę. Nie chciałabym dowiedzieć się, że za tym stał ktoś jeszcze. Proszę mnie puścić.

Link do komentarza

Victor zabrał rękę jak poparzony. Odzyskując świadomość złapał się za bolącą głowę.

- Najmocniej Panią przepraszam. Czasami po prostu nie mogę się powstrzymać 

Na dworze robiło się jeszcze chłodniej niż dotychczas. Lokaj założył opaskę po czym zwrócił się do Topielicy.

- Możemy już wejść do domu? 

Link do komentarza

Teraz wiedziała już, że nie należy ufać dwóm grupom społecznym: mężom i lokajom. Liza uświadomiła sobie po tym krótkim zdarzeniu, że chyba będzie musiała iść do psychiatry. Jak to szło...? Lekarza duszy? Cóż. Jeśli rzeczywiście byli lekarzami duszy, ich pacjenci chyba nie musieli być żywi. Warunkiem powinna być tylko dusza. Tak, to jest właśnie to, czego jej trzeba. Psychiatra. Dziewczyna miała tylko nadzieję, że medyk nie będzie chciał jej zrobić lobotomii. Za jej czasów było to bardzo powszechne, ciekawe jakie metody mieli teraz. Z rozmyśleń wyrwał ją lokaj stojący naprzeciwko. Zastanawiała się, co odpowiedzieć. Bardzo nie podobało jej się, że bez jej zgody zbierał o niej informacje. To niedopuszczalne. Kiedyś trzeba było spytać nawet jeśli chciało się kogoś dotknąć, a tu coś takiego... Kiedyś było lepiej. Zdecydowanie lepiej. Liza poważnie zastanawiała się, czy aby nie zbuntować się przeciwko tym czasom. Może i nie byłoby zbytniego skutku, ale wiedziałaby, że coś z tym robi.

- Wie pan, ja nie jestem pewna czy chcę wejść do środka.

Link do komentarza

- Dobrze więc. Nic nikomu nie powiem. Obiecuję. Chociaż sądzę że z taką ilością niestandardowych mieszkańców nie zdoła pan zbyt długo utrzymać tego w tajemnicy - mruknęła. Podejrzewała że ciekawość pana Husha nie do końca jest przez niego kontrolowana i prędzej czy później ktoś bardziej ciekawski odkryje zdolności. W każdym razie nie od niej, choć dziwna wydawała jej się spowiedź dopiero co poznanemu trupowi. Zaraz... Nie. To źle brzmiało. Trupy chyba raczej nikomu nie zdradzały tajemnic. Z tego więc wynikało, żę trupem nie jest. Nie do końca w każdym razie.

Edytowano przez Nocturnal Light
Link do komentarza
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...