Arcybiskup z Canterbury Napisano Wrzesień 7, 2013 Share Napisano Wrzesień 7, 2013 - Nic się nie stało. Zupełnie nic. Oczywiście mogę ci pomóc, ale jeść będziesz tylko ty. Ja nie potrzebuję strawy. - Wzruszyła ramionami z przepraszającą miną. Link do komentarza
Gość Napisano Wrzesień 8, 2013 Share Napisano Wrzesień 8, 2013 Oooo w takim razie ja też - powiedziała odkładając żeczy do lodówki. Link do komentarza
Gość Napisano Wrzesień 8, 2013 Share Napisano Wrzesień 8, 2013 -Opowiesz mi teraz o jeziorze? Jak to sięstał że dotarłaś tam tak szybko? Link do komentarza
Arcybiskup z Canterbury Napisano Wrzesień 8, 2013 Share Napisano Wrzesień 8, 2013 - Nie ma co opowiadać jest jezioro, było i będzie. Nie wiem czemu znalazłam się tam tak szybko - odpowiedziała, choć tak naprawdę Liza znała odpowiedź, i wcale jej się nie podobała. Link do komentarza
Gość Napisano Wrzesień 8, 2013 Share Napisano Wrzesień 8, 2013 -Rozumiem. To przykre. Jak ci się podobało w nowym świecie? Link do komentarza
Arcybiskup z Canterbury Napisano Wrzesień 8, 2013 Share Napisano Wrzesień 8, 2013 - Było... - No właśnie. Jak miałaby jej powiedzieć że fatalnie? Nie podobało jej się. Wszędzie kamienie i szarość. Kiedyś było lepiej. - Było w porządku... Link do komentarza
Gość Napisano Wrzesień 8, 2013 Share Napisano Wrzesień 8, 2013 .-Wiesz jak chcesz to nie musisz mi mówić. Mogę ci pomuc przy znalezieniu domu. Puki co możesz mieszkać u mnie. Mam wolny pokój. Link do komentarza
Arcybiskup z Canterbury Napisano Wrzesień 8, 2013 Share Napisano Wrzesień 8, 2013 - Mogę też poradzić sobie SAMA. Bardzo dziękuję za chęci, ale uwierz mi, potrafię sobie poradzić. Poza tym, tam jest moje miejsce. Link do komentarza
Gość Napisano Wrzesień 8, 2013 Share Napisano Wrzesień 8, 2013 (edytowany) -Wiem że sobie możesz poradzić sama. Po prostu z chęcią ci pomoge w....... czym kolwiek. Co ty na to? Edytowano Wrzesień 9, 2013 przez maisha737 Link do komentarza
Jake Napisano Wrzesień 9, 2013 Share Napisano Wrzesień 9, 2013 Eh...odchodzę...nie mam czasu, a poza tym co to za zabawa kiedy tylko 2 osoby piszą.. Link do komentarza
Arcybiskup z Canterbury Napisano Wrzesień 9, 2013 Share Napisano Wrzesień 9, 2013 Wiesz, zasadniczo kryje się w tym trochę hipokryzji. Gdybyś pisał, byłyby już trzy osoby. Link do komentarza
Pawlex Napisano Wrzesień 9, 2013 Share Napisano Wrzesień 9, 2013 W sumie Pan od śmierci ma racje. Ta zabawa szybko się wypaliła więc ja też odchodzę. Adieu... Link do komentarza
Elizabeth Eden Napisano Wrzesień 10, 2013 Autor Share Napisano Wrzesień 10, 2013 sorry ja po prostu ni mam czasu od nawału zajęć gdyż chcę się dostać na dobre studia. C nie oznacza że odchodzę... Aurora zeszła do kuchni i nalała sobie mleka. Usiadła na stole i piła obserwując podwórko. Link do komentarza
delet this Napisano Wrzesień 12, 2013 Share Napisano Wrzesień 12, 2013 Loca podeszła do Aurory z otwieraczem i puszką z psią karmą. Miala pocięty pysk. - Otworzylabys? Link do komentarza
Elizabeth Eden Napisano Wrzesień 12, 2013 Autor Share Napisano Wrzesień 12, 2013 -Ojeju biedactwo - rozczuliła się kobieta. Pogłaskała Loce po głowie i otworzyła puszkę. Zanim oddała jej jedzenie powiedziała -Idź do mojej córki, ona potrafi leczyć zwierzątka. Link do komentarza
delet this Napisano Wrzesień 12, 2013 Share Napisano Wrzesień 12, 2013 Loca ze smakiem zjadła jedzenie i podziękowała ładnie. Zaczęła również szukać córki Aurory. Link do komentarza
Gość Napisano Wrzesień 15, 2013 Share Napisano Wrzesień 15, 2013 (edytowany) - Pomóc ci w... Czymkolwiek. Co ty na to? Nagle Alic usłyszała znane jej wycie. Złapała przyjaciółkę za rękę i przeniosła nad jezioro. - Schowaj się gdzieś. Idą tu. Znowu... Ała... Moje oczy... Polecam jakiś słownik czy coś... I uważaj na lekcjach polskiego... Przydatny przedmiot... ~Decaded (Ja nic nie poradzę na dyzortografię. ) Z racji na to że dziewczyna nie reagowała Alic powtóżyła: -Mówię ci schowaj się! Nie rozumiesz że on nadchodzi?! (Zabawa stoi w miejscu. Rozumiem że nie ma czasu ,ale proszę!!!!! Nie chcę odchodzić!) Dziewczyna zrozumiała że nie ma co liczyć na oszołomioną przyjaciółkę. Zdięła tłumiki z pistoletów i zaczeła strzelać w niebo. Miała nadzieje że ktoś ją usłyszy. Choć nie wierzyła w to... Znów usłyszała wycie. Musiała podiąć decyzię. Bronić dziewczynę tutaj? Zabrać ją do miasta? Do swego domu? Do domu w którym wszystko się zaczęło? Tego niestety nie wiedziała. Edytowano Wrzesień 29, 2013 przez maisha737 Link do komentarza
delet this Napisano Listopad 23, 2013 Share Napisano Listopad 23, 2013 Suczka zrezygnowanie położyła się pod łóżkiem z ulubioną zabawką. - Eh.... Szepnęła sama do siebie. Link do komentarza
Arcybiskup z Canterbury Napisano Listopad 23, 2013 Share Napisano Listopad 23, 2013 - To ja może tak napomknę... Potrafię się obronić. Nie wiem przed czym co prawda, bo... Wybacz stwierdzenie, wyglądasz jakbyś miała ostry napad schizofrenii... Nie wiem jak teraz się to leczy, ale za moich czasów była lobotomia. Zresztą, nie polecam Ci tego - to chyba nie zawsze odnosiło skutki. Link do komentarza
Elizabeth Eden Napisano Listopad 24, 2013 Autor Share Napisano Listopad 24, 2013 Aurora wstała i wyszła do ogrodu, usiadła na ławce obserwowała kwiaty. Link do komentarza
Parabellum Edge Napisano Listopad 24, 2013 Share Napisano Listopad 24, 2013 Witajcie istoty magiczne. Po krótkiej rozmowie z właścicielką zabawy zostałem przyjęty. Mam nadzieję, że miło nam się będzie współpracować: Oto karta i pierwszy post: Karta: Imię i nazwisko: Neal Wernon Thomas von Grossinker-Hurzt (Kain dla znajomych, posiada tytuł szlachecki nie z przypadku, lecz nie obnosi się z tym) Rola: Lokator - Naukowiec przybyły w celu badania okolicznej flory i fauny. Wiek: 79 lat (na ludzkie 26 - może żyć nawet czterokrotnie dłużej niż człowiek) Rasa: Naga Wygląd: Szara koszulka, para nieśmiertelników (Każdy z innym imieniem i nazwiskiem), biały kitel. Lekko zwężone do pionu źrenice, oczy siarczyście żółte, często zasłonięte fotochromami. Skóra nieco zżółknięta, a na wewnętrznych częściach rąk i dłoni widać ciemno brązowe pasma, które zaczynają się na karku i kończą na czubku ogona. Trzy rzędy zębów w kształcie trójkątów ustwionych do wnętrza gardła. Kły typowo wężowe. Długie piaskowe włosy zaplecione w siedem równoległych warkoczy. dodatkowy narząd słuchu pozwalający "słyszeć" wibracje. Stara się nie pokazwyać nikomu na oczy, a z racji swojej natury potrafi przemieszczać się bezszelestnie. Charakter: Kain był człowiekiem. Herpetologiem pracującym w jednej z firm farmaceuycznych jednak w czasie zabawy genami i komórkami macierzystymi doszło do wypadku, który nadał mu obecną formę. Stracił większość na co ciężko zapracował i zamknął się w sobie. Troje ludzi wokół to komfort, 5 maksimum, a powyżej 5 ma ochotę pozagryzać wszystkich. Niewyobrażalnie inteligenty (ok. 180 IQ), lecz i leniwy. Nie lubi rozmawiać, uważa, że to główna przyczyna wymiany opinii, które często prowadzą do kłótni. Żywi się tym co węże (wszystko co jest na tyle wolne by przed nim nie uciec) oraz tym co ludzie (potrawy wykwintne). Miłośnik dobrego wina i egzotycznych mięs. Nie znosi chamstwa wobec kobiet i zdrady. Wychowany jak na szlachcica przystało. Post: Lekki wiatr poruszał liśćmi wokół, które skutecznie maskowały odgłos szurania piasku. Już od co najmniej trzystumetrów Kain rozróżniał głosy kilku osób, co coraz bardziej mu nie odpowiadało. W końcu przemknowszy obok kilku jak to określił "tubylców" znalazł się pod drzwiami. Choć elewacje zleciłby wykonać inaczej, to dom miał w sobie sentymentalną nutę. Postawił walizę na ziemi i zastukał donośnie kołatką. Stuk, stuk, stuk... Z początku nie spodziewał się zobaczyć żadnych ciekawych roślin, bądź stworzeń, lecz już w drodze zaobserwował kilka nienzanych mu gatunków. Może nie będzie, aż tak źle. - Pomyślał. Link do komentarza
Elizabeth Eden Napisano Listopad 24, 2013 Autor Share Napisano Listopad 24, 2013 Aurora siedząca w ogrodzie zauważyła mężczyznę stukającego do jej domu - Tutaj! - krzyknęła, by zwrócić jego uwagę. Link do komentarza
Parabellum Edge Napisano Listopad 24, 2013 Share Napisano Listopad 24, 2013 (edytowany) Krzyk kobiety sprawił, że Kain się nieco zjeżył - wróciły wspomnienia. Nie czakając podpełz i zlustrował osobniczkę. Choć kultura nie pozwalała na "gapienie się", to jednak natura naukowca zwyciężyła i przewęził źrenice i jeszcze raz przyglądną się "widząc" ciepło. W końcu postanowił coś powiedzieć: -Witam. Jak dobrze słyszę mam do czynienia z gospydynią tej zacnej posiadłości. - Rzekł kłaniając się. - Nazywam się Neal Grossinker-Hurzt. Jaśli taka Pani wola wystarczy Kain. Rozmawialiśmy wcześniej o moim kwaterunku i o moich badaniach. Mam jednak wpierw dwa pytania: Jak reaguje Pani i domownicy na węże oraz czy w domu są jakieś zwierzęta? Edytowano Listopad 24, 2013 przez Parabellum Edge Link do komentarza
Elizabeth Eden Napisano Listopad 29, 2013 Autor Share Napisano Listopad 29, 2013 (edytowany) Aurora przechyliła głowę. - W domu jest kot, wilko-pies i kruk. Chyba nikt nie boi się węży. Kobieta wyciągnęła różdżkę i krótko nią machnęła. Na palce człowieka spłynęły klucze. - Od domu i pokoju. Uśmiechnęła się i znowu zajęła się delektowaniem słońcem. - Ah, no tak. Niech pan się przygotuje na wampiry, czarownice i inne dziwne rasy. Nad jeziorem jest chyba topielica. Edytowano Listopad 29, 2013 przez Elizabeth Eden Link do komentarza
Parabellum Edge Napisano Listopad 29, 2013 Share Napisano Listopad 29, 2013 Kain ukłonił się w podzięce i spoglądnął na klucze. Po chwili uniósł jedeną z rąk i sykną poirytowany kręcąc głową. Następnie machnął końcówką ogona, a po bokach pani domu wyśliżgnęły się z krzaków dwa węże niosące walizki. -Oto Shira i Kor. Dusiciele boa - bliźnięta. Zapewniam, że nie będą przeszkadzać, a z mego rozkazu nie zjedzą mniejszych domowniów. - Węże powędrowały do domu w stronę pokoju. -Proszę im wybaczyć ich zachowanie. Są dość młodzi. Teraz przepraszam, lecz jestem nieco zmęczony. Udam się do pokoju. - Ponownie się ukłonił i "wszedł" do środka. Bez problemu odnalazł pomieszczenie, w którym rodzeństwo zdążyło się zadomowić. Postawił swoją walizę i otworzył ją. -Wiecie co gdzie rozstawić. - Kain chwycił butelkę wina, kieliszek i po chwili siedział w fotelu ciesząc swe podniebienie wspaniałym smakiem. Po drugim kieliszku odłożył trunek i wypełzł przez okno. Wyczuł wiatr znad jeziora, już w drodze. Teraz miał powód by je odwiedzić, gdyż nigdy nie miał okazji widzieć topielicy. Topielce i owszem... na miejscu skrył się krzakach i obserwował. Typowa budowa anatomiczna, brak oznak starzenia się po śmierci. Typowy nieumarły. Z charakteru... wymagana obseracja. Czekam. O i... wampir... cholerne krwiożłopy... mniejsza o to... - Czekał w zaroślach, lecz jego brzuch powoli zaczynał domagać się posiłku, a okoliczne ptaki zaczynały wyglądać... smakowicie... Link do komentarza
Recommended Posts