Skocz do zawartości

Życie w środku lasu, czyli dołącz do wielkiej rodziny [Human] [Fantasty]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

- A czy powiedziałem że tak robisz - Zaśmiał się, wziął różdżkę i podszedł do dziwnej skrzyni. Zrobił nad nią znak krzyża i coś szczęknęło - Święty Piotrze daj mi klucz do kościoła - Nagle obok Serapha pojawiła się złota plama z której wynurzył się srebrny klucz. Serapch włożył klucz w dziurkę od skrzynki i skrzynia się otworzyła i umieścił w niej różdżkę, zamknął skrzynie i schował klucz w wyrwie miedzy światowej. W tym czasie Zygfryd nieśmiało podszedł do Aaurory i liznął ją w rękę.

- Miałłł - Kot miauknął w stronę Aurory.

- Przywitał się z tobą i przedstawił, powiedział coś takiego " Umm witaj, mam nadzieje że będziemy przyjaciółmi nazywam się Zygfryd" coś w tym stylu.

- Miał - Kotowampir potrząsnął łebkiem na potwierdzenie.

Link do komentarza

Gdy modlili się Seraphiel wyczuwał wzrok Aurory lekko się zarumienił. Dobrze że mi włosy opadają na policzki - pomyślał Seraph, ale czekaj nie ą tak gęste. Gdy skończył różaniec przeżegnał się i schował swój drewniany różaniec. 

- Chcesz jeszcze się pomodlić - Uśmiechnął się wesoło i spojrzał na Aurore - Czy może porozmawiamy o czymś?

Link do komentarza

- Hmm od czego by tu zacząć - Powiedział Seraph - Moja matka była siostrą zakonną i pewnego dnia objawił jej się anioł. Na imię mu było Gabriel, zaczęli się spotykać, matka zakochała się w nim bezkreśnie a mój ojciec przylatywał do niej kiedy tylko mógł. Niebo i piekło prowadzi wojnę w innym wymiarze tak na zaś. - Seraph poczuł dziwne uczucie w okolicach prawego płuca, co to było zdziwił się trochę i kontynuował - Gdy był na ziemi przybierał postać człowieka matka odeszła z klasztoru i ich miłość kwitła. Potem urodziłem się ja - Seraph powiedział to z żalem - Matka zmarła przy porodzie a ojciec zabrał mnie do nieba i żyliśmy tam przez pewien okres czasu razem aż do czasu gdy dowiedział się o tym sam pan Bóg. Wyrzucili mnie stamtąd ponieważ byłem jeszcze żywy a w dodatku byłem pół człowiekiem. Wszyscy odnosili się do mnie tam z pogardą, Zamieszkałem w klasztorze Egzorcystów i tam mnie wychowano, nie miałem przyjaciół ponieważ byłem pół aniołem a ojcowie uważali że nie mogę się zadawać z ludźmi, gdy miałem 15 lat wybyłem z klasztoru i zacząłem podróżować pomagając ludziom i niektórym wampirom jak i wilkołakom. 5 lat temu jak pomagałem jednemu z Vampirów ten malec do mnie przyszedł i już się nie rozłączyliśmy- Wskazał kotowampira - Nazwałem go Zygfryd na cześć tego Wampira któremu pomogłem. Tylko ja gadam , ty też coś opowiedz o sobie - Seraph uśmiechnął się szeroko.

Link do komentarza

- Ah... co tu dużo gadać, matka Zella ojciec Reggie . Do tego dwie siostry Storm i Ani. Matka zmarła przy porodzie Ani, ale i tak mało się nami zajmowała, a ojca prawie nie było bo wyjeżdżał na wyprawy w poszukiwaniu smoków. No, później przeżyliśmy małą przygodę z siostrami, cud że przeżyliśmy, a potem się wyprowadziłam i mieszkam tu, nic ciekawego.

Może pomijając koneksje rodzinne, moja matka to Zella, pełne imię Rapunzel czyli Roszpunka - powiedziała z uśmiechem i zamilkła, a potem dodała - jako szesnastolatka zostałam prawie zmuszona do ślubu z wilkołakiem...

 

***

100 punktów dla osoby która będzie wiedziała z jakiej ten motyw jest książki.

Link do komentarza

-Oh, jasne. Mogę dać ci nawet mój przepis na magdalenki... ale to może jutro, robi się późno, muszę wracać - uśmiechnęła się i lekko pocałowała Seraphiela w policzek.

 

Wyciągnęła swoją bladą rękę w stronę klamki, a po chwili już jej nie było.

Poszła do pokoju córki, bo tam miała dziś spać, w końcu w jej pokoju leżał ktoś słaby i ranny..

Link do komentarza

Seraphiel stał z wyciągniętą ręką w stronę drzwi, drugą ręką trzymał się za policzek który został pocałowany. 

- Miał - Zygfryd zapytał się co stoję jak kamień.

- Nie wiem.

- Miał - "jak to".

- No po prostu, chodźmy spać - Kot wskoczył mu na ramię i Seraph wyszedł z kaplicy przez drzwi do swojego pokoju obok, Wyjął koc z plecaka i zawinął się nim i usiadł opierając się o ścianę - Dobranoc Zyg, dobranoc Auroro - I Seraphiel po chwili zasnął.

Link do komentarza

Niebo błękitne... Miękka trawa.... Słońce... Tak dobrze... I ciepło... Jej ciepło... Dobrze że tu jest... Ma takie piękne oczy... Te jasne, kręcone włosy... A jednak jest mi przykro... Przepraszam... Przepraszam nie chciałem... Ciii... Nie twoja wina... - Kain otworzył oczy.  Znów spałem? Może to i lepiej. Cholernie boli. Ale przynajmniej mogę już myśleć. - Leżał smutny, gdyż wpomnienia wracały nawet w snach. Choć wciąż nie mógł się ruszać to odzyskał na tyle siły by móc mówić. Ból był bardzo silny, i uniemożliwiał zaśnięcie, lecz za słaby, by spowodować omdlenie. Wpadł mu do głowy pewien pomysł. Zaczą syczeć, a po minucie Shiba przyniosła strzykawkę z lekiem przeciwbólowym, ale był mały problem... Kto miał mu podać lek? Westchnął i odesłał pomocnika. Bardziej żałował, że nie potrafi zapomnieć, niż, że nie może przyąć leku. Leżał obserwując sufit.

Edytowano przez Parabellum Edge
Link do komentarza

Seraph obudził się o 4 nad ranem, zostawił Zygfryda w kocu i wszedł do kaplicy.

- Ehhhh - Pogładził swój policzek jeszcze raz i podszedł do ołtarza - Ojcze - Nagle przed nim pojawiło się złote światło i pojawił się anioł w złotej zbroi z białymi długimi skrzydłami.

- Synu, o co chciałeś się zapytać - Położył lewą rękę na ramieniu Serapha.

- Może wiesz jak zniszczyć różdżkę z  Szponem Szatana, bo widzisz wpadło mi to w ręce.

- Nie można tego zniszczyć przy użyciu egzorcyzmu. Musisz użyć magi anielskiej. Wiem że jej nienawidzisz ale będziesz musiał ją wykorzystać tym razem. 

- Mhm, co u mamy? 

- Wszystko dobrze, tylko że tęskni za tobą.

- Wiem ja też tęsknie, pozdrów ją ode mnie dobrze?

- Okej. 

Gdy ojciec zniknął wyciągnął Seraphiel skrzynie z różdżką i odpieczętował ją. Teraz czas na mnie - pomyślał. Zdjął koszulę i położył rękę na klatce piersiowej.

- Zerwanie pieczęci - Czarne znaki pojawiły się i rozlały jak atrament, po chwili z gołych pleców Seraphiela wyrosła para białych skrzydeł. - Ehhhhh - Utworzył na ziemi magiczny krąg i położył w nim różdżkę. Od razu różdżka pękła, z pęknięcia wyleciała czarna mgła która zamieniła się w Szatana, jedna z jego części stała tuż przed egzorcystą. - Wypędzenie - Powiedział spokojnie egzorcysta i w tym momencie pojawiła się wyrwa do piekła która zaczęła wciągać cząstkę Szatana. Po chwili nic nie zostało i różdżka cała po długości pękła. Gdy to się stało Seraphiel znowu położył rękę na klatce piersiowej - Zapieczętowanie - Na jego klatce pokazał się taki znak i po chwili zniknął:

192918_viof3bex740ursk5j6nalzgq8w2th9p1m

Po wszystkim Seraphiel założył ponownie koszulę i zaczął się modlić za domowników tego domu.

Link do komentarza

Promienie porannego słońca leniwie wtoczyły się do pokoju. Kolejna lekcja Kaina dobiegła końca, a brzmiała tak jak pozostałe: Nie być leniwym! Nigdy się nie nauczę. Nocne godziny sprawiły, że ból ustąpił. Mógł poruszać rękoma, lecz był zbyt słaby by móc wstać. Usłuszał czyjeś kroki, a po chwili w drzwiach stanęła gospodyni oferując pomoc.

-Dziękuję już nie trzeba. - Odparł powoli. dobrze, że halucynacje skończyły się koło trzeciej, bo w rakim wypafku nie rozmawiałby z marą.

-Ja.. Nic nie pamiętam. Co się stało?

Link do komentarza

-Tak... W porządku... Już nawet słuch nie jest tak wrażliwy. Skoro upadłem na schodach to mam wyjaśnienie dlaczego żebra tak bolą... Ostatnie co pamiętam to jezioro i... O nie... - Kain przeraził się lekko. - Czy... Czy tej topielicy... Lizie... Nic jej nie jest, prawda? - Spojrzał ze strachem w oczach na Aurorę. Był gotów na najgorszą odpowiedź.

Edytowano przez Parabellum Edge
Link do komentarza
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...