Elizabeth Eden Napisano Sierpień 19, 2013 Autor Share Napisano Sierpień 19, 2013 (edytowany) Kobieta podeszła do garażu. Widząc dziwną sylwetkę automatycznie jej ręka powędrowała do kieszeni w której miała różdżkę. -Emm... dzieńdobry - powiedziała cicho, po chwili się zrefleksowała. Aurora wyciągnęła różdżkę i wycelowała w człowieka. -Kim jesteś i co robisz na mojej posesji - powiedziała zimnym jak na siebie tonem. ******* Niech będzie XD Tylko mnie całej nie zeżryj... ale co tam.. będę się bronić Edytowano Sierpień 19, 2013 przez Elizabeth Pegasis Link do komentarza
Mrs.Octavia Napisano Sierpień 19, 2013 Share Napisano Sierpień 19, 2013 Ogrodniczka przebrała się w strój roboczy składający się z bokserki,ogrodniczek i grubych butów,zaplotła srebrne włosy w kucyk tam aby zostało trochę włosów składających się w grzywkę na bok i dłuższego kępka włosów po obu stronach,aby zakryć uszy.Kły zaczynały się powoli chować a oczy przybierać delikatnie liliowego koloru.Wzięła starą torbę z "narzędziami" i zaszła do ogrodu,podeszła do róży i uklękła przed nią,wyjęła małe grabki i przyciągnęła szlauf.Zaczęła rozgrzebywać ziemię dookoła rośliny i wewnątrz,do momentu do których grabki nie przestawały "iść" dalej,ziemia była dość sucha,a już w tym miejscu wyjątkowo.Nie zdążyłaby nawodnić wszystkich roślin więc postanowiła tylko najsuchsze miejsca.Włożyła szlauf w środek krzaku i włączyła wodę,woda szybko rozprzestrzeniła się,a ziemia zaczęła ją wchłaniać.Spojrzała na niebo,było dość pełno chmur,niektóre nawet były dość ciemne a wiatr był coraz chłodniejszy. -Chyba zbiera się na deszcz Pomyślała i szła dalej,aby zając się innymi roślinami. Link do komentarza
D'yer'ailt Napisano Sierpień 19, 2013 Share Napisano Sierpień 19, 2013 Ja? Mam nadzieję że mój wygląd nie jest aż tak prowokujący?- Powiedział siląc się na odrobinę ciepła.- Widzisz mam pewien problem... Ale gdzie moje maniery, mam na imię John.- Mówiąc cały czas podchodził bliżej.- Nie sądzę aby to było potrzebne.- Powiedział wpatrując się w różdżkę. Mieszkam na Twoim strychu, chyba że to jakiś problem?- Dodał będąc już metr od niej.- Widzisz mam pewien problem i obawiam się że tylko Ty możesz mi pomóc.- Dodał tajemniczo. Link do komentarza
Elizabeth Eden Napisano Sierpień 19, 2013 Autor Share Napisano Sierpień 19, 2013 (edytowany) Kobieta odskoczyła od niego. -Trzymaj się ode mnie z daleka wampirze, a mój ochroniarz za dba o oczyszczenie strychu - powiedziała chłodno -Engornio!- krzyknęła a wokół niej pojawiła się niebieska bariera.... uśmiechnęła się drwiąco patrząc na istote. Edytowano Sierpień 19, 2013 przez Elizabeth Pegasis Link do komentarza
D'yer'ailt Napisano Sierpień 19, 2013 Share Napisano Sierpień 19, 2013 A więc tak będzie?- Powiedział z uśmieszkiem politowania.- A więc dobrze. Mam nadzieję że krew ochroniarza będzie słodka. Innej nie lubię.- Dodał i natychmiast okryły go czarne opary. Metamorfoza poszła sprawnie, tak więc spokojnie odleciał w stronę lasu. Reakcja tak gwałtowna nie była zbytnim zaskoczeniem. Można powiedzieć że była do przewidzenia. - Chyba nikt nas nigdy nie zrozumie dodał smutno...- Zastanawiał się co teraz, gdy nagle wpadł na pewien pomysł. To takie oczywiste! Ale wymaga czasu. Pora zniknąć na pare dni. Link do komentarza
Elizabeth Eden Napisano Sierpień 19, 2013 Autor Share Napisano Sierpień 19, 2013 (edytowany) Patrzyła chwilę na miejsce po wampirze a potem zamieniła się w ptaka. Dobrze że uczyła się za młodu Animagii. Poleciała do swojego pokoju zastała tam córkę. Zamieniła się przy niej z powrotem w człowieka. ,,Atak'' wampira nie zrobił na niej wrażenia. Jest w końcu czarodziejką a w tym lesie jest mnóstw tego typu świństw. Edytowano Grudzień 9, 2013 przez Elizabeth Eden Link do komentarza
delet this Napisano Sierpień 19, 2013 Share Napisano Sierpień 19, 2013 Loca dalej była w kuchni. -O psia kość! Za długo jadłam śniadanie! Jestem spóźniona....... Sfrustrowana wychodzi poszukując jakiegoś zajęcia. Link do komentarza
Mrs.Octavia Napisano Sierpień 19, 2013 Share Napisano Sierpień 19, 2013 Katariina dalej pielęgnowała ogród,chmury coraz bardziej czerniały co znaczyło że w nocy będzie padał deszcz.Nagle brzuch jej zaczął burczeć,była dość głodna.Wstała i otrzepała się ze ściółki i ziemi,była trochę brudna na policzku jednak nie zauważyła tego.Podeszła do skraju ogrodu i zauważyła podlotka gołębia z zwichniętym skrzydłem,kły od razu się wysunęły a oczy zaczerwieniły.Założyła rękawiczki i wzięła gołębia na ręce. -I tak byś nie przeżył...anteeksi Powiedziała po czym zamknęła oczy i sprawnie wykręciła mu kark,aby już dalej nie cierpiał.Szybko zabrała go do domu i położyła na biurku w swoim pokoju.Szybko poszła do kuchni po potrzebne rzeczy aby się napić krwi.Wyłożyła na biurku papier aby jakby coś wyciekło to nie ubrudziło mebli,obok martwego ptaka położyła 2 miski i kilka ostrych noży. Sprawnie ściągnęła pióra z brzucha i okolicy szyi,rozcięła powoli skórę na szyi tak aby znaleźć tętnice,po chwili znalazła ją i rozcięła trzymając go nad miską.Krew lała się z niego ciurkiem .Po 10 minutach zapełniła się połowa miski,tyle jej wystarczało na razie.Wyrzuciła do czarnego worka zwłoki i pióra ptaka i wyrzuciła do kosza.Przy okazji zabrała kubek z kuchni.Po przyjściu do pokoju wlała trochę do niego zawartość miski i wzięła łyka. -Mitä hyvä maku, oh Link do komentarza
Ohmowe Ciastko Napisano Sierpień 19, 2013 Share Napisano Sierpień 19, 2013 Jason po śniadaniu zszedł do swojego pomieszczenia. Upewniwszy się, że nikt nie idzie do niego otworzył kryjówkę i wyjął swój ulubiony album. Usiadł na ziemi obok szafki i przejrzał go całego. Gdy skończył odłożył go na miejsce, stanął przy sofie i rozejrzał się dookoła. Zdjął Browninga M2 z stojaka i usiadł z nim przy stole zatracając się w czyszczeniu zakurzonej broni. Link do komentarza
Elizabeth Eden Napisano Sierpień 20, 2013 Autor Share Napisano Sierpień 20, 2013 Aurora jeszcze przed uczeniem córki odnalazła Jasona i powiedziała mu o ataku wampira i o tym by zajął się strychem. Usatysfakcjonowana wróciła na górę. Link do komentarza
Arcybiskup z Canterbury Napisano Sierpień 20, 2013 Share Napisano Sierpień 20, 2013 (edytowany) -Imię: Liza -Nazwisko: Hempstock -Rola: Mieszkanka okolicznego jeziora / daleka, zaginiona lata wcześniej krewna rodziny -Wiek: 20 lat (W chwili śmierci. Od tamtej pory się nie starzeje) -Rasa: Topielec -Opis wyglądu lub zdjęcie: Niska kobieta o bladej, lekko sinej skórze i sinych ustach. Jej oczy mają zielony kolor, włosy zaś są długie i ciemne. Wystający nos, chochlikowata twarz. Ubrana w długą, poszarzałą suknię. -Charakter: Uprzejma, choć potrafi być też przekorna i złośliwa. Zwykle jednak używa jaśniejszej strony charakteru - empatycznej, pełnej ciepła dla innych i lekko wrażliwej. Edytowano Sierpień 20, 2013 przez Nocturnal Light Link do komentarza
D'yer'ailt Napisano Sierpień 20, 2013 Share Napisano Sierpień 20, 2013 John wybrał się na miłą i długą przechadzkę po lesie. Uwielbiał po nim chodzić. Mogło to być spowodowane tym, że nic nie mogło mu zagrozić. Żadne zwierzę nie śmiało by go zaatakować. Bały się niego. Było to oczywiście uzasadnione, ponieważ gdy był już na skraju wytrzymałości zdarzało się mu zaspokoić głód na tym co akurat było pod ręką. Mijały minuty, godziny, a John zagłębiał się w las coraz bardziej. Doszedł właśnie do jeziora i usiadł na brzegu. Fale łagodnie rozbijały się o kamienie. Był znudzony.- Cały ten świat jest taki przewidywalny... Wszyscy żyją stereotypami i nawet nie próbują ich zweryfikować... To takie żałosne.- Powiedział sam do siebie wpatrzony w dal. Nagle zauważył dziwny kształt wystający ponad gałęzie drzew. Był ledwo dostrzegalny, ale zdawało się, że to góra. Coś go do niej przyciągało, a że nie miał nic do roboty postanowił udać się w jej kierunku. Teraz znajdował się w innej części lasu: bardziej ciemnej, cichej. Oczywiście to nie miało wpływu na jego samopoczucie, tak jak już wiadomo nic nie mogło mu tu zagrozić. W miarę jak góra rysowała się przed nim coraz wyraźniej, ogarniał go rosnący niepokój. Las zaczął się przerzedzać i po chwili znalazł się na jego krawędzi. Jawił się przed nim piękny widok łąk, przeplatanych kępami drzew z majestatyczną górą na czele. Nie zastanawiając się wiele, ruszył w dół zbocza w kierunku obranym wcześniej. Link do komentarza
Fikus Napisano Sierpień 20, 2013 Share Napisano Sierpień 20, 2013 (edytowany) Z drzemki wybudziły mnie głosy Lisy i jej mamy. Szybko wstałam i zeskoczyłam z ławeczki widząc, że zmierzają do domu. Z ich krótkiej wymiany zdań zrozumiałam, że będą się uczyć magii. Przeszłam przez klapkę umieszczoną w drzwiach i weszłam po schodach na górę. Potem skierowałam swoje kroki do pokoju pani Aurory. Kiedy byłam już bardzo blisko drzwi te nagle otworzyły się a w nich ukazała się mama Lisy. Chyba mnie nie zauważyła. Może to i lepiej? Wślizgnęłam się przez otwarte drzwi. Kiedy już się tam znalazłam. Usiadłam zgrabnie na środku pokoju i miauknęłam. Edytowano Sierpień 20, 2013 przez Symphony Link do komentarza
MewTwo Napisano Sierpień 20, 2013 Share Napisano Sierpień 20, 2013 -Och, Candy. Chodź do mnie- powiedziała Lisanna i wzięła kotkę. Usiadła na krześle i położyła zwierzaka na kolanach. Zaczęła głaskać kota delikatnie po grzbiecie, co raz zaczepiając głowę, drapiąc za uchem. Dziewczyna nie bardzo wiedziała, co będą dzisiaj robić na lekcji. Na szczęście, mama nie zauważył, że Lisanna miała w ręku zakrwawioną koszulkę., a na sobie jedynie lnianą szmatkę przewiązaną z tyłu. Lisanna odchyliła się na krześle, opierając oparcie o łóżko. Znalazła się więc w pozycji pół-leżącej. Przesunęłą delikatnie kotkę bliżej twarzy i zaczęła głaskać po głowie. Link do komentarza
Fikus Napisano Sierpień 20, 2013 Share Napisano Sierpień 20, 2013 (edytowany) Zaczęłam głośno mruczeć. Bardzo lubiłam kiedy Lisa mnie drapała. A jeszcze bardziej lubiłam z nią przebywać. Była przy mnie od kiedy pamiętam. Zauważyłam, że moja pani ma coś czerwonego na koszulce. Z przykrością odsunęłam się od twarzy mojej pani i położyłam łapkę na plamie. To była krew. Przekrzywiłam główkę i pytająco spojrzałam się na dziewczynę. Edytowano Sierpień 20, 2013 przez Symphony Link do komentarza
MewTwo Napisano Sierpień 20, 2013 Share Napisano Sierpień 20, 2013 -Przepraszam Candy. Znalazłam w ogrodzie rannego zwierzaka, a wiesz, że nie lubię jak cierpią. Nie było nic pod ręką, więc musiałam na czymś go przenieść. Dziewczynka odrzuciła koszulkę w kąt. Może przecież ją wziąć po zajęciach. Teraz tylko czekała, aż Candy znowu pozwoli się drapać. Link do komentarza
Fikus Napisano Sierpień 20, 2013 Share Napisano Sierpień 20, 2013 Wzruszyłam ramionami i ponownie wtuliłam się w brzuch mojej pani. Ponownie zaczęłam mruczeć domagając się pieszczot. Link do komentarza
MewTwo Napisano Sierpień 20, 2013 Share Napisano Sierpień 20, 2013 Dziewczyna zaczęła drapać kotkę, sama się zamyśliła. Czekała, aż zajęcia się zaczną. Link do komentarza
Elizabeth Eden Napisano Sierpień 20, 2013 Autor Share Napisano Sierpień 20, 2013 Kobieta weszła do swojego pokoju. -Przepraszam że kazałam czekać - mrukneła. Nie powiedziała dziecku o wampirze. Nie chciała go martwić. Jeszcze by w nocy nie usnęło. -A więc... jak wiesz... Tylko dorosłe czarownice mogą używać różdżki. Niepełnoletnie czarują bez, choć nie daje to takich efektów. Ja pomyślałam że skoro i tak nas nikt nie kontroluje a ty jesteś prawie dorosła to mogę nagiąć przepisy - uśmiechnęła się a potem podała jej swoją różdżkę - No... pokaż mi na początek co potrafisz - zachęciła Link do komentarza
Arcybiskup z Canterbury Napisano Sierpień 20, 2013 Share Napisano Sierpień 20, 2013 Na nieruchomej dotąd tafli jeziora pojawiły się kręgi. Źródłem owych kręgów była głowa, której twarz całkowicie była zasłonięta włosami i rzęsą wodną. Powoli i jakby z wysiłkiem kształt podpłynął do brzegu i leniwie z niego wypełznął. Postać ubrana w sukienkę, której kolor sugerował iż kiedyś, w zamierzchłych czasach mogła być biała. Teraz jej dolna część smętnie ciągnęła się za jej właścicielką, która jęknęła, wstając. Liza Hempstock od dawna nie wychodziła na brzeg i stwierdziła że musi nadrobić zaległości. Odgarnęła z twarzy włosy, z obrzydzeniem strząsnęła rzęsę wodną i podniosła koniec sukni, po czym spojrzała na swoje bose stopy. Cóż. Jakoś trzeba będzie sobie poradzić. Nie miała najmniejszej ochoty wracać na dno jeziora. Nie teraz, kiedy w końcu je opuściła. Rozejrzała się po okolicy. Pamiętała dobrze to miejsce, na szczęście. Westchnęła i ruszyła przed siebie. Link do komentarza
MewTwo Napisano Sierpień 20, 2013 Share Napisano Sierpień 20, 2013 Dziewczyna niechętnie zdjęła zwierzaka ze swojego brzucha i sięgnęła po różdżkę. Ot, kawałek drewna, tyle, że pomagał czarować. Chwyiła ją tak, jak było jej najwygodniej. Tuż przy końcu, lekko trzymając. Machnęła nią, wymawiając: -Protego Wokół niej pojawiła się magiczna tarcza. Link do komentarza
Elizabeth Eden Napisano Sierpień 20, 2013 Autor Share Napisano Sierpień 20, 2013 -Bardzo dobrze - pochwaliła ją matka - Ale myślę że powinnaś nauczyć się czegoś poważniejszego. Jest wiele zaklęć obronnych.Naprzykład na wampiry - powiedziała akcentując ostanie słowo. [Postanowiłam że skoro nie ma tu dementorów zaklęcie Patronusa będzie na wampiry ^^] -Zaklęcie Patronusa - powiedziała wesoło i odebrała dziewczynie różdżkę. Musisz pomyśleć o czymś szczęśliwym. Czymś BARDZO szczęśliwym. Musisz też się skupić. - Zaczęła tłumaczyć a po chwili zamknęła oczy i głośno i wyraźnie wypowiedziała słowa: -Expecto Patronum - Z jej różdżki wystrzeliła srebna sarna która zaczęła krążyć po pokoju a po chwili znikła. -Teraz wydaje się niegroźna, ale wampir by się jej wystraszył - powiedziała z satysfakcją. Podała córce różdżkę. -Masz spróbuj - zachęciła Link do komentarza
Mrs.Octavia Napisano Sierpień 20, 2013 Share Napisano Sierpień 20, 2013 Wampirzyca wypiła ostatni łyk krwi gołębia znalezionego na skraju ogrodu.Popatrzyła dookoła,był straszny bajzel stworzony przygotowaniem do "uczty",włożyła wszystkie niepotrzebne rzeczy do kosza a resztę umyła i odłożyła na miejsce.Wróciła do pokoju i przejrzała się w małym lusterku na biurku,była strasznie ubrudzona krwią,trawą i ziemią z dworu,postanowiła się przebrać i szybko umyć,na szczęście miała własną suszarkę więc nie musiała latać z morką głową po domu.Po szybkim prysznicu wysuszyła włosy suszarką i związała je gumką w dwa końskie ogony [lajk dis ],ubrała się w pierwsze,lepsze cieplejsze rzeczy gdyż na dworze robiło się coraz chłodniej.Szła przez korytarz,gdy nagle z pokoju córki Aurory wydobywały się dziwne dźwięki,przystanęła i stwierdziła że uczy ją zaklęć,uśmiechnęła się i chciała pójść dalej gdy naglę usłyszała słowo "wampiry".Trochę się przeraziła i szybko zeszła na dół by przeanalizować to,co przed chwilą usłyszała. Link do komentarza
Arcybiskup z Canterbury Napisano Sierpień 20, 2013 Share Napisano Sierpień 20, 2013 Po pewnej chwili Liza zaczęłą przypuszczać, że las jednak się zmienił. I wyraźnie nie działało to na jej korzyść. Teraz nie wiedziała w jakiej części lasu jest i wcale się z tego nie cieszyła. Westchnęła. Ogarnął ją nostalgiczny, niechciany nastrój. Co będzie robić tutaj, poza jeziorem? Nie wiedziała ile czasu przespała na dnie i nie była pewna, czy chce wiedzieć. Odgarnęła mokre włosy z twarzy i usiadła na korzeniu wielkiego dębu, wystającym z ziemi. Przez chwilę Liza Hempstock użalała się nad sobą, po czym kontynuowała wędrówkę. Po kilku minutach niemal minęła drewniany domek i polanę, na której stał. Stanęła więc i po krótkim zastanowieniu się ruszyła do niego. Stanąwszy pod drzwiami, zapukała. Link do komentarza
MewTwo Napisano Sierpień 20, 2013 Share Napisano Sierpień 20, 2013 Dziewczynka obserwowała Patronusa matki. Był przepiękny.. Na oko, była to dość młoda sarna. -Dobrze mamo- powiedziała wesoło i z podekscytowaniem- Expecto Patronum Przypomniała sobie chwilę, kiedy znalazła w lesie małą Candy. Było dość ciemno, padał deszcz, a ona biegła do domu. Cudem usłyszała ciche miałknięcie. Podążyła w jego kierunku i znalazła ją. Leżała przy swojej martwej matce, próbowała jeszcze jej pomóc. Wzięła małego kotka i biegła szybko. Kiedy w końcu znalazły się w domu, Lisanna zobaczyła, jak mały kociak dobiera się do słodyczy ukrytych w jej pokoju. Postanowiła, że nazwie ją Candy. To byłą najszczęśliwsza chwila w jej życiu. Z różdżki wystrzelił biały promień, który przybrał postać kota. Podszedł on do Lisy, po czym zniknął. Dziewczyna upadła na podłogę, zmęczona. Link do komentarza
Recommended Posts