Skocz do zawartości

[Mature] Żywot Rogera Paulusa (Geralt of Poland)


Zodiak

Recommended Posts

Z początku chyba cię zignorowała, dalej przeglądała miecze. Okiem kogoś, kto znał się na tym. W końcu sięgnęła po długi, półtoraręczny miecz o długości około stu trzydziestu centymetrów (jednostki będę zapisywał w sposób jaki my znamy, tak będzie lepiej, nie sądzisz?). Długi, lecz wyglądał na lekki. Rękojeść stanowiła głowica z kamieniem szlachetnym, długim trzonem, obitym skórą i prostym jelcem. Dziewczyna zakręciły zręczny młyniec dwa razy, po czym uniosła miecz do góry. Zręcznie. Prawie tak dobrze jak ty. Prawie. 

- Piękny, prawda? - spytała ciebie, lekko gładząc ostrze palcami. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 188
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Spojrzałem na miecz fachowym okiem. Ojcowskie nauki sprzed lat nie poszły na marne, potrafiłem rozpoznać dobrą robotę. Ech, już od jakiegoś czasu myślałem nad wymienieniem swojej mocno już wysłużonej "kosy" na nowe ostrze. 

- Cóż, fachowa robota, muszę przyznać- odpowiedziałem. -Widzę, że znasz się na broni i jej używaniu. Gdzie się tego nauczyłaś?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Kupujecie żesz panna ten miecz czy nie?! - zawołał do dziewczyny wkurzony kowal. - Chcem już zamknąć interes!

Dziewczyna jeszcze raz spojrzała na miecz i rzuciła kowalowi pękaty mieszek. Zabrzęczał, upadając na kowadło. mieszek znaczy. Szeroki w barach kowal wymamrotał coś pod nosem i dał dziewczynie pochwę na miecz. Ta wdzięcznie schowała klingę i posłała kowalowi miły uśmiech. Wcale nie poprawiło mu to humoru. Spojrzał na ciebie i przymrużył oczy. Raczej nie chciał, żebyś został jego klientem. Przynajmniej na razie. 

Dziewczyna tymczasem oparła się o framugę drzwi i chyba na ciebie czekała. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyglądało na to, że moje próby rozmowy z dziewczyną są chwilowo skazane na niepowodzenie. Ostatni raz przebiegłem wzrokiem po wystawionych na sprzedaż mieczach, na które prawdopodobnie i tak nie było mnie stać. Podszedłem do czekającej przy drzwiach, poganiany zniecierpliwionym wzrokiem kowala.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Czyżby stary Huno cię wystraszył? - Posłała ci zaczepny, złośliwy uśmiech. - Ten typ już tak ma.  Ale do rzeczy: przylazłeś za mną tutaj aż z karczmy. Pytanie moje: po co? Chcesz mnie obrabować? Może wychędożyć? Zwykle, gdy niewiastę śledzi facet z mieczem trzeba spodziewać się najgorszego. A czego ja mam się spodziewać po tobie? Noża w plecach, a może bukietu róż?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiedzieć czemu, w pierwszej chwili poczułem się zbity z tropu tym, najbardziej w tej chwili oczywistym, pytaniem. Zdałem sobie sprawę, że moje zachowanie było w istocie dosyć dziwne.

- Cóż... po prostu kiedy wróciłem do sali karczemnej i zauważyłem, że wyszłaś pomyślałem, że to nie najlepszy pomysł, żeby samotna dziewczyna włóczyła się nocami po ulicach. Taki ze mnie czasem rycerz w lśniącej zbroi. Zaręczam, że nóż w plecach ani pochędóżka z mieczem na szyi ci ode mnie nie grozi. Ale z tego co widzę- powiedziałem zerkając na jej nowy miecz- potrafisz o siebie zadbać. Nie odpowiedziałaś mi jeszcze, gdzie nauczyłaś się robić mieczem. Spotkałem w życiu kilka wojowniczek i nie wyglądasz mi jak jedna z nich.

Psiakrew- pomyślałem.- Wygadany się przy niej zrobiłem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ojciec mnie nauczył. To wszystko, co powinieneś wiedzieć. Och, jaki ty jesteś słodki. chciałeś się zatroszczyć o moje bezpieczeństwo? Dzięki, ale daję radę sama. Jak sam zauważyłeś. A co z tobą? Kim ty jesteś, "rycerzu w lśniącej zbroi"?

Szliście dalej ulicą. Teraz była pusta, wszyscy już udali się do domów. Słońce zaszło już dawno, było już dość ciemno. W oddali ujadał jakiś pies, a w zaułku obok biły się koty. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jestem najemnikiem. Nazywam się Roger Paulus, jeśli cię to ciekawi. Przyjechałem do Tretogoru, żeby zarobić trochę grosza. Rano jadę do wioski Aryuik, mam tam dopaść jakiegoś zbója. Dziwne, że poza zleceniodawcą nikt chyba o nim nie słyszał, ale cóż... Przywykłem już do dziwnych zleceń.

Zastanawiałem się, dlaczego właściwie jej to wszystko mówię. Normalnie byłem małomówny, nigdy nie opowiadałbym takich rzeczy niepytany, zwłaszcza komuś, kogo w ogóle nie znam i z kim rozmawiam pierwszy raz w życiu, ale przy niej czułem się dziwnym sposobem dobrze, mogąc podzielić się swoimi przemyśleniami. Jednocześnie jednak lustrowałem wzrokiem ciemne zaułki, pamiętając, że mimo wszystko chodząc nocą po ulicach nie można się czuć całkowicie bezpiecznie. Jak to mówią "nawet wiedźmin dupa, kiedy wrogów kupa".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Najemnikiem? - zamyśliła się. - W sumie wyglądasz. 

Spojrzała na ciebie, mrużąc oczy.

- Taak, typowy najemnik. Nawet szczękę masz kwadratową - zaśmiała się. - Dostałeś dziwne zlecenie mówisz? Ciekawe. Nawet bardzo. Jak mówisz, zwie się owa wioska? Aryiuk? Coś mi to...

Przerwał jej gwizd. Długi i donośny. Odwróciliście się, a z ciemnych zaułków zaczęły wychodzić ubrane na czarno draby, uzbrojone w przeróżne narzędzia do czynienia krzywdy bliźniemu swemu. Było ich na oko dziewięciu plus jeszcze jeden. Ten ze szczurzą mordą, który mijał dziewczynę u kowala. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ech, a taki spokojny wieczór się zapowiadał... W oczy rzucił mi się szczurowaty, którego już wcześniej widziałem. Czy wszystkie podejrzane typy z tego miasta muszą wchodzić mi w drogę akurat dzisiaj? Przebiegłem wzrokiem po drabach. Nie próbowałem nawet sięgnąć po miecz- z jednym pewnie poradziłbym sobie bez trudu, przed dwoma też bym się obronił, ale dziesięciu na dwoje- to nie wyglądało dobrze. Gdybyśmy próbowali uciekać, to prędzej pewnie zgubilibyśmy się w ciemnych uliczkach. Postanowiłem zrobić to, co zawsze w sytuacjach bez wyjścia- cierpliwie czekać na rozwój wypadków, aż jakieś wyjście się pojawi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Szykuje się ciekawy wieczór, co? - szepnęła do ciebie dziewczyna, kładąc rękę na rękojeści miecza. Postukiwała po niej palcami. 

Naprzód bandytów wyszedł ten szczurkowaty, miał na sobie płaszcz zakrywający całe ciało, a na głowie kaptur. Uśmiechał się drapieżnie i obleśnie, a jego kaprawe oczka skakały z ciebie na dziewczynę i na odwrót. 

- Witam panienkę. I ciebie, waszmość. Jak samopoczucie? Zachwycająca noc, nieprawdaż? - zagadał do was obślizgłym głosem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widząc go i słysząc jego głos odruchowo zacisnąłem pięść i z trudem powstrzymałem się przed przywaleniem w wychylającą się spod kaptura gębę. Ze wszystkich rodzajów obmierzłych typków takich nie znosiłem najbardziej. Ale musiałem, przynajmniej na razie, zachować zimną krew. Kątem oka zerkałem na dziewczynę. Oby nie zrobiła jakiegoś głupstwa.

- Zaiste, zachwycająca, aczkolwiek nic tak łatwo nie psuje mi samopoczucia, jak odziani w czerń osobnicy pogwizdujący na mnie w ciemnej uliczce- powiedziałem chłodnym głosem.- Czymże to zasłużyliśmy sobie na tak wielką uwagę z waszej strony?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tak późna pora... Może was jakaś przykra przygoda spotkać, gdy tak spacerujecie po ulicach sami. Zaraz jacyś kmiotkowi mogą chcieć was napaść. Zwłaszcza, gdy w towarzystwie tak piękna młoda dama.  Dlatego wychodzę z propozycją: pozwól nam odprowadzić tę młodą damę pod same drzwi jej domu, a nam oddaj wszystkie pieniążki, żeby nikt ci ich nie ukradł. 

- To macie problem! - Dziewczyna wystąpiła krok do przodu, wskazując typka palcem. - Idziemy w to samo miejsce, a on jest ubogi... jak... jak nikt nie jest ubogi. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Westchnąłem. No tak, czułem, że nie będzie siedziała cicho. Nie siląc się na zbytnią delikatność chwyciłem ją za ramię i odciągnąłem za siebie.

- Ta panna jest pod moją opieką. A uwierzcie, że o swoje pieniądze umiem się zatroszczyć. Choćby nie zabierając ich tam, gdzie mogą się czaić chciwi kmiotkowie- powiedziałem zgodnie z prawdą, gdyż śpiesząc za dziewczyną wziąłem tylko miecz. Sakiewka została w pokoju w karczmie.- Pozwólcie więc, że odrzucę waszą propozycję i wszyscy wrócimy do swoich spraw, jak gdyby nic się nie stało.- Odwróciłem się i, wciąż trzymając dziewczynę za ramię, by nie zrobiła czegoś głupiego, zacząłem powoli oddalać się od bandytów, wciąż jednak ich obserwując.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Puszczaj mnie! - wydarła się czarnowłosa i wyrwała ci się. - Sam się o siebie potrafię zatroszczyć, złamany...

W czasie tego incydentu czarni panowie szybko zaczęli was okrążać, żebyście  nie mieli żadnej drogi ucieczki. Przyglądając się ich broni miałeś ochotę zapłakać. Tak mizernie wykonana była. To byli idioci, nie mogło być inaczej. Zapewne ledwo potrafią posługiwać się tymi narzędziami. Kto wie, może we dwójkę dacie im radę. 

- Nie? Cóż, trudno. Szkoda chłopa, jak to mówią. - Szczurkowaty wzruszył ramionami. - Brać go, chłopcy! Posiekać go!

- To ja biorę tego ze szczurzą mordą - powiedziała dziewczyna, dobywając miecza -  a ty resztę. Ha!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wąsaty jegomość spróbował wyciągnąć swój obuszek zza pasa. Jednak był to tak ślamazarny ruch, że jedynie sam zrobił sobie tym krzywdę. Twój miecz przeszedł z chrupnięciem przez jego ramię, a po chwili na bruk padła ręka, aż do łokcia. drab zawył boleśnie i zaczął wrzeszczeć. Padł na ziemię i wił się w konwulsjach. 

Czarnowłosa dopadła do innego napastnika i posłała na tamten świat. Nie widziałeś jednak jak. Było o dwóch mniej w przeciągu sekund. 

Szczurkowaty cofnął się parę kroków, więc walczyliście z siedmioma napastnikami. 

Dwóch z nich zaczęło biec na ciebie z dwóch stron, nie widziałeś, co robią inni. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uniosłem ostrze z zamiarem dobicia pozbawionego ręki, ale widząc, że dwóch drabów na mnie szarżuje stwierdziłem, że nie mogę dać się zaskoczyć z kilku stron. Szczęśliwie ruszali się tak niezgrabnie, że mogłem sobie pozwolić na uniki. Szybko wybiegłem kilka kroków do przodu i przypadłem plecami do najbliższej ściany, zasłaniając się mieczem przed ewentualnym ciosem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byli tak niezdarni, że wpadli na siebie podczas biegu. Potem z furią w oczach i krzykiem na ustach rzucili się na ciebie. Kolejnych dwóch biegło im z pomocą,a le ci byli jeszcze w bezpiecznej odległości. Jeden z drabów, którzy akurat cię atakowali zamachnął się z góry niezdarnie wykonanym tasakiem. Szybki unik i piruet pozwoliły ci ciąć go w potylicę, na zawsze wykluczając z jakiejkolwiek walki. I życia w ogóle.

Jego kompan, widząc twój taniec zawahał się na moment, wystawiając na atak. Z przerażeniem spojrzał na kolegę broczącego we krwi. Zbladł, nadal trzymając kiepski mieczyk.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zawahałem się i korzystając z okazji szybko ciąłem go w gardło, zanim zdołał się zasłonić. Nie pora była na skrupuły. Odwróciłem się w bok by obronić się przed kolejnymi dwoma i zobaczyć, jak czarnowłosa radzi sobie z pozostałymi.

Edytowano przez Geralt of Poland
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejnych dwóch zamarło w miejscu, widząc dwa trupy... w zasadzie trzy. Ten z odcięta ręką się nie ruszał. Krew już moczyła ci podeszwy butów. Dwaj panowie patrzyli na ciebie z rozdziawionymi gębami jak na demona z serca otchłani. Kolana im się trzęsły, a oczy wyłaziły na wierzch. Jakiś pies zaczął wyć w oddali do księżyca, który pokazywał się na niebie. Ci dwaj krzyknęli przerażeni i rzucili się do ucieczki. 

Czarnowłosa właśnie kopnęła jednego bandytę w krocze, podczas gdy drugi chciał zajść ją od tyłu. Trzeci nie żył. Obróciła się tanecznym ruchem i cięła zbira w skroń. Drab zwalił się na ziemię z głuchym uderzeniem. Ten kopnięty zobaczył, że dwóch z nich ucieka, więc postanowił do nich dołączyć. 

- Hej, panowie! Już idziecie! Tance się dopiero zaczynają!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyklęknąłem przy jednym z zabitych i wytarłem zakrwawiony miecz w jego ubranie. Ostrze, mimo że wysłużone, nadal radziło sobie bardzo dobrze. Podszedłem do dziewczyny, rozglądając się, gdzie umknął herszt bandy, albo czy nie leży wśród zabitych.

- Łatwo poszło. Cholerne kmioty, rabunku im się zachciało... Gdzie ten szczur? Z nim też chętnie bym sobie pogadał... A z resztą chędożyć go. Chodźmy, wracamy do gospody, wystarczy mi już wrażeń na ten wieczór.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Myślę, że powinniśmy opuścić miast jeszcze przed brzaskiem. Ten szczurkowaty wyglądał mi na kogoś... ambitniejszego ni oni. I kogoś, kto ma przełożonych. Mam wrażenie, że może zechcieć pójść za nami do gospody. Dość dobrze szło mu chowanie się w cieniach. - Dziewczyna już chciała wracać, ale zatrzymała się, jakby coś sobie przypomniała.  - A tak w ogóle to dzięki. Nazywam się Sophia. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie ma za co. Oby tylko te nasze tańce z tymi bandziorami nie ściągnęły nam kogoś więcej na głowy.

Ruszyłem wraz z nią, dość szybkim krokiem. Szczęśliwie droga do karczmy była dosyć prosta, a pokazujący się księżyc nieco oświetlał ulicę. Idąc mówiłem do Sophii:

- Masz rację, prześpię się parę godzin i wyjeżdżam jak najszybciej do Aryuik.. Nie podoba mi się w tym mieście, za dużo rzeczy mnie tu spotkało jak na jeden wieczór. Tak w ogóle to nie mieszkasz w Tretogorze?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Też jestem najemniczką, podróżuję od miasta do miasta. Ostatnio straciłam swój miecz, zaatakowały mnie ghule i musiałam uciekać. A co ty na to... żeby podróżować razem? Przez jakiś czas może, dopóki nie wyjdę na prostą. We dwoje zawsze raźniej, a widzę, że ciężko z tobą o nudę. I chyba jest nam po drodze, sądząc po tym, co mówiłeś.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...