Tablica liderów
Popularna zawartość
Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 06/22/13 we wszystkich miejscach
-
Witam, oto mój kolejny FF, który pretenduje do rozpoczęcia małej serii opowiadań z cyklu "Taniec Czarnej Śmierci". Ewentualne kontynuacje i inne opowiadania zależą od tego jak to opowiadanie się przyjmie. Jeśli zostanie uznane za "błe i sio mi z tym" logicznym jest, że nie warto kontynuować. Opowiadanie które pozwala na szersze spojrzenie na świat po zagładzie: Raport z Piekła A tutaj, recenzja pióra (klawiatury) Foley`a: Recka Ale wracając do opowiadania: Dziś zapraszam was do świata zniszczonego przez zarazę, powalonego na kolana przez chorobę która zredukowała populacje różnych krain, do świata który stojąc u progu zagłady zastosował najgorsze możliwe środki i sam skierował się w ramiona śmierci. Jest to świat w którym nie można być pewnym niczego. Niektóre rasy kucyków uznawane są za wymarłe, magia jest praktycznie bezużyteczna a pola uprawne zamieniły się w pola śmierci. Zapraszam was w podróż z łowcą głów, który wykorzystuje dusze... Oto przed wami... Prolog Rozdział I Rozdział II Rozdział III Rozdział IV Rozdział V Rozdział VI Rozdział VII Rozdział VIII Epilog2 points
-
Uspokój cyce. Odgrzebujesz znowu temat sprzed trzech dni. Padnie sam śmiercią naturalną i Domine go wywali w niebyt. Jak dziesiątki innych. Ale fakt, że powiedziane zostało co trzeba:2 points
-
Tu za tydzień będzie wstawiana wersja odświeżona. Pozostałe zostają usunięte1 point
-
Kolejny krótkie opowiadania autorstwa Alpha Scorpii wpadło mi w oko, więc postanowiłem je szybko przetłumaczyć. Tym razem mamy do czynienia z przemyśleniami/wypracowaniem pewnej młodej klaczki. Lekki i przyjemny Slice of Life (szkoda, że tego typu opowiadania nie cieszą się zbytnim wzięciem w polskim fandomie, bo są naprawdę dobre). Dosyć wstępu, serdecznie zapraszam do lektury: "Her Brother Doesn't Talk Much" Wersję oryginalną możecie znaleść tutaj: Oryginał Życzę Wam miłej lektury i zachęcam do komentowania.1 point
-
Doświadczenie życiowe. Ale w razie uważasz, że dobre kontakty z kobietami są jeszcze inne niż friendzone (przyjaźń) i związek, to proszę bardzo, wyprowadź mnie z błędu i napisz konkrety. Serial pomógł znaleźć fandom. A fandom pomógł mi stać się pewniejszym siebie, co odnalazło odzwierciedlenie w kontaktach z dziewczynami. Mój charakter się zmienił. Ale serial nie pomógł mi na zasadzie "kobiety są takie, rozmawiaj z nimi tak". Do takich informacji są dużo lepsze źródła w internecie. Bo jeżeli ktoś chce podrywać dziewczynę tylko w oparciu o wiedzę z MLP:FiM to szczerze życzę powodzenia, bo prawdopodobnie jednak nie powiedzie się to. Powiem więcej - należy przyjąć, że niewymieniona grupa społeczna nie jest targetem. Hasbro i Lauren Faust jasno określili, jaki był pierwotny target. Czyli to, na kim się skupiali, do kogo przede wszystkim miała trafić produkcja. To, że MLP:FiM zainteresowały się inne grupy społeczne to im wyszło przez przypadek. Oczywiście to pozytywna w sumie cecha, bo trafili do większej publiki. Generalnie dla facetów (bo Bronies wśród mężczyzn to mniejszość i to zdecydowana) dałoby radę zrobić serial o kucykach, tylko musiałyby być bardziej męskie, a mniej jak to się śmiejemy w fandomie z niektórymi ludźmi - pedalskie Ja rozumiem puszczanie oczków do fandomu, ale nie robienie odcinków wedle pomysłów Bronych i robienie "koncertu życzeń" - przez takie coś serial stracił swoją magię. Ale to dyskusja na inny temat. Po pierwsze - pamiętasz o tym, że to może być trolling. To mnie bardzo cieszy Po drugie - weź pod uwagę, że czasem niektórzy Bronies dla jaj napiszą komentarz "Ale pedalskie kucyki", czy "Zoofile!" Po trzecie - owszem, przez clopperów mogą być oskarżenia o zoofilię. Kiedyś były też kreskówki, które były śmieszne, ale nie były przy tym durne Co do Furry - wiesz, początków Furry możemy doszukiwać się już w starożytności, gdzie np. w Egpicie bogów robiono na zasadzie "człowiek z głową zwierzęcia", albo u Greków wierzono w centaury. Napisałbym więcej, ale to nie miejsce na te rozmowy. I dla jasności - ja wrogiem Furry (jako artów itd.) nie jestem.1 point
-
Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
-
Ja zazwyczaj nigdy tego nie robie, ale to EG jest zupełnie nie w moim stylu i gdyby(TYLKO I WYŁĄCZNIE)nie powiązanie z MLP, to w ogóle bym tego nie oglądał i się tym nie interesował Po prostu nie trawię klimatów przepełnionych amerykańszczyznymi hight schoolami (jak oni mogli zrobić to naszym kochanym kucynkom!! D:)1 point
-
Ja zanim coś kupię wolę przetestować produkt i dowiedzieć się o nim jak najwięcej. Nie kupuję w ciemno.1 point
-
Może też dorzucę swoje kilka groszy, chociaż kwestia "Boga" w tym temacie, nie powinna się pojawić w takiej skali - tak odnośnie off-topu. Wracając, to z kolei moje stanowisko odnośnie gore/clop jest odwrotne niż u Ciebie MasterBezi. Dla mnie, milszy jest widok "krwi/flaków" i ogólnie mordu, niż arta, na którym dwa kuce (kuce+ludzie, czy tam inne wariacje) są przedstawione w scenie pornograficznej. Jest to jednak kwestia "co kto lubi" dlatego też rozumiem ludzi, którzy lubią clopy, chociaż dla mnie osobiście, tematyka r34 nie pasuje do kucy, tak samo jak komuś gore może do nich nie pasować. Erotyczne arty są dla mnie zwyczajnie ładniejsze i nie są tak "ordynarne" jak clopy. Niektórzy są za to niestety tępieni, ale jeszcze nie widziałem, żeby tępiono kogoś, bo lubi oglądać w TV horrory lub romanse (ew, porno), a to jest taka sama sytuacja. "Love and Tolerance" czyli jedna z największych kontrowersji tego fandomu. Dobre w założeniu, ale niemożliwe do osiągnięcia z oczywistych względów (chociaż istnieje prawdopodobieństwo tego, że jest), ze względu na ludzi. Ja tudzież, nie toleruję clopów w swoim otoczeniu i staram się ich unikać (np, znajomy mi pokazuje narysowanego clopa, reakcja: "idź mi z tym!"), ale też nie mogę ich nie tolerować, kiedy przykładowo, jestem na stronie, gdzie mogę je spotkać lub event'cie, gdzie przebywają ludzie, którzy je lubią. Tutaj też należy rozróżnić nietolerancję od zwyczajnego nielubienia. Jeśli ktoś czegoś "nie lubi" to może to tolerować, ale jeśli czegoś nie tolerujesz, to już oznacza to, że tego nie lubi (coś jak to, że kwadrat jest prostokątem, ale nie na odwrót). Jeśli u kogoś widok clopa/kuca czy czegokolwiek powoduje zgorszenie/wymioty itp, to ma prawo tego nie tolerować. (mam nadzieję, że to jakoś w miarę jasno wyszło) Następnie: alkohol na meet'ach. Niektórzy nie rozróżniają "after-party" od zwyczajnego meet'a. Jeśli ponymeet jest ogólnodostępny i każdy może na niego przyjść, to należy każdego traktować tak samo i uwzględnić to, że taki 15-latek nie napije się z nami browara, przez co powinniśmy się dostosować do tego, chociażby ze względów moralnych. Od picia alkoholu w towarzystwie Bronies, są już zamknięte imprezy czyli "after party", albo "alkomeet'y". W sumie, to pierwsze słyszę o tym, że ktoś "naprawdę wierzy w istnienie Equestrii". Jeśli uwzględnimy teorię Wieloświatu to mają rację. Jeśli podejdziemy do tego jak "zwykły szary człowiek" to również będą mieli rację. To, czy coś istnieje zależy od punktu widzenia, który z kolei zależy, od punktu siedzenia. No więc, jeśli wymyślę sobie własną Equestrię, to czy będzie ona istniała? Ano będzie, bo będzie w mojej głowie, jednak nie będzie istnieć na takim samym poziomie co wszechświat w którym żyjemy. Równie dobrze, wszystko może być tylko wykreowane przez naszą wyobraźnię i nie istnieć w tym samym stopniu co my, czyli system poznawczy. Jeśli ktoś kogoś przez to wyśmiewa, potępia, to niech udowodni, że istnieje w takiej samej sferze co osoba wyśmiewana. Z oczywistych względów, mu się to nie uda (nawet procesem myślowym), więc nie może kwestionować tego, czy coś w ogóle istnieje, ale może już kwestionować istnienie tego w sferze naszego wszechświata. Nasz serial nie jest jakąś tam "bajką dla dzieci", nie każda bajka ma swój fandom, jednak nie uznaję Equestrii jako czegoś prawdziwego, chociaż rozumiem stanowisko ludzi, którzy tak sądzą. Ból dupy/butthurt - czyli Twaloty, EqG itd. Osobiście nie przepadam za pomysłem zrobienia z Twilight, alicorna (ponieważ jest to niesprawiedliwe względem jej przyjaciółek i jest zrobione dla kasy), ale idzie to przeżyć. Fandom to ludzie i powinniśmy o tym pamiętać. Przybyliśmy tutaj, właśnie ze względu na ludzi i ich twórczości. Nie mamy wpływu na to, co Hasbro zrobi z naszymi kochanymi kucykami, więc żadne żale i jęki, nie pomogą, a zrzędzenie na ten temat, może powodować wzrost irytacji u innych użytkowników. Tak samo jak EqG. Rozumiem, że to kolejny produkt typu (zrobimy humanizację, wtedy będziemy mieli powód stworzyć nowe zabawki i zarobić), ale projekt z humanizacją, pomimo tego, że ma banalną fabułę i niezbyt ciekawe wykonanie humanizacji, to jednak całość może prezentować się lepiej. To tak samo jak myślą hejterzy: ze względu na swoje jakże ograniczone poglądy stwierdzam, że MLP:FiM to głupie różowe kucyki dla małych dziewczynek, bla bla bla... Zachowujemy się wtedy tak jak oni. Co do wyrażenia "Kucyk Pony" to popieram zdanie MasterBezi (pewno kogoś jeszcze, ale trochę tutaj "spamu"). Stoi to na takim samym poziomie co "human człowiek" lub "wojownik warrior" i jest kompletnie bezsensowne (lubię maślane masło "???").1 point
-
Dzięki Xinef. Zacznę od dupy strony za co proszę mi wybaczyć. Chciałbym na moment zwrócić szczególną uwagę na punkt drugi. Mianowicie na fenomem pociągu, bądź co bądź kontrowersyjnego, do rysowanych klaczy. I tak w naszej kulturze pierwszą rzeczą, jeśli by wziąć za mordę temat relacji damsko-męskich jest punkt wyjścia, i tak, będę tu generalizować. Punktem wyjścia jest aparycja. Dana kobieta ci się podoba - zagadasz do niej. Nie podoba ci się - ominiesz ją szerokim łukiem. Przynajmniej biorąc pod uwagę perspektywę człowieka z ulicy. Przenieśmy się teraz na moment na grunt pracy bądź jakiejkolwiek szkoły. Obcujesz z ludźmi poznając ich charakter. Te relacje są wymuszane czy tego chcesz czy nie i wiele z nich eskaluje. Jak dotychczas same oczywiste oczywistości czyż nie? Ale jest coś jeszcze o czym lwia część ludzi z jakiegoś powodu zapomina. I ja i wy mieliśmy okazję wchodzić w związki z kobietami. I tak każdy zauważy tu dwie rzeczy. Po pierwsze że nie istnieje kategoria podrywu z ulicy, podrywu na kawę, podrywu na cokolwiek co miałoby zbudować związek od tak. Po drugie afekcja dotycząca fizyczności buduje się dopiero w przestrzeni związku. Co to ma do kolorowych kucy zapytacie? Ano, model który zachodzi w codziennym życiu bardzo łatwo nałożyć jako pryzmat na jakąkolwiek postać fikcyjną - bohaterkę książki, komiksu, filmu etc. Adnotacja pierwsza jest następująca - charakter każdej z bohaterek jest nam sprzedany w serii odcinków z różnych perspektyw co pozwala określić jaki jest horyzont danej postaci. Z kolei drugą adnotacją będzie to, że tak jak zaznaczył w swojej wypowiedzi Xinef, afekty są budowane właśnie w oparciu o charakter. W związku z tym opinie o oddaniu dla którejś z m6 nie wydają mi się żadną abominacją, a zwykłym ludzkim pragnieniem zbudowania relacji w oparciu o odnoszenie się do wybranego przez siebie ideału. A to że niektórzy potrafią je wznieść na wyżyny absurdu i uczynić ostatecznie kolorowego kuca swoim obiektem nieprzerwanych westchnień i pragnień seksualnych to co innego. Pora na punkt pierwszy. Czy takie, powyższe właśnie zaplecze wiedzy o kobietach jest dobre i sprzedać się może jako wiedza praktyczna w rzeczywistości? Zdecydowanie sądzę że nie, jakkolwiek by nie brać pod lupę którejkolwiek z postaci to są one jednak wyraźnie ociosane w kamieniu, to zaledwie archetypy. Nie są dynamiczne i tak jak wierzę w to że nic nie potrafi zmienić natury człowieka, tak nie zawaham się stwierdzić że wszystko co jest nadbudowane dookoła tego rdzenia jest plastyczne jak cholera. Szczególnie, biorąc pod uwagę kobiety. Jeszcze nie dane mi było spotkać takiej która nie byłaby mentalną inkarnacją chaosu - co wcale nie ma negatywnej konotacji.1 point
-
Właśnie to jest ta kontrowersyjna część moich poglądów. O ile jestem absolutnie świadomy tego, że Equestria nie jest częścią naszego wszechświata, a kucyki w związku z tym nie są rzeczywiste (bo "Rzeczywistość" to nazwa własna naszego wszechświata), to tyle moim zdaniem istnieją jako całkiem osobny świat. Innymi słowy kucyki nie są rzeczywiste, są fikcyjne, ale mimo to są prawdziwe i istnieją. Naukowo nie jesteśmy w stanie udowodnić, że istnieją, ale nie jesteśmy też w stanie udowodnić, że nie istnieją. W kwestiach takich jak ta, pozostaje coś takiego jak wiara. Z podobnych powodów uważam, że ateizm jest religią opartą na wierze w nieistnienie Boga, pomimo, że ateiści nie są w stanie tego naukowo udowodnić. Osoby o "czysto naukowym" podejściu do spraw religijnych powinny być agnostykami, bo tylko wówczas nie występuje ten element wiary w coś, czego nie potrafią udowodnić. W zupełności rozumiem jeśli ktoś jest kucykowym agnostykiem, innymi słowy uznaje, że nie wiemy czy Equestria istnieje. Natomiast jeśli ktoś twierdzi, że nie istnieje, powinien albo poprzeć to twardymi dowodami, albo przyznać się, że jest to "jedynie" jego wiara w coś, czego nie potrafi udowodnić. Można oczywiście postawić pytanie "co to zmienia?" Czy istnieje czy nie, to przecież zupełnie odrębny świat więc czemu miałby w jakikolwiek sposób wpływać na nasz świat? Bardzo dobre pytanie... ja akurat staram się mieszkańców innych światów traktować z równym szacunkiem co mieszkańców Rzeczywistości i stąd się bierze pewnego rodzaju wpływ kucyków na rzeczywistość. Ale jeśli ktoś nie ma w zwyczaju traktować mieszkańców rzeczywistości z szacunkiem wynikającym z samego faktu bycia żywą osobą, albo jeśli ktoś traktuje tak tylko i wyłącznie ludzi, albo tylko i wyłącznie mieszkańców Rzeczywistości, to oczywiście może to mieć zupełnie inny wpływ, albo nie mieć żadnego. Ja po prostu mówię jak to wpływa w moim przypadku. A co do pochlej-party: Moim zdaniem mówienie, że temat kucyków może się wyczerpać, to tak jak mówienie, że temat ludzi może się wyczerpać. Oczywiście - w jakiejś konkretnej rozmowie może, ale jak ktoś jest co bardziej kreatywny i umiejętnie posługuje się wyobraźnią, to do tego potrafi nie dopuścić. To trochę podobne do argumentu który gdzieniegdzie słyszałem, że MLP:FIM powinno się kiedyś skończyć, nie powinni ciągnąć tego w nieskończoność, bo kiedyś im się ciekawe tematy wyczerpią i kolejne sezony będą coraz nudniejsze. Moim zdaniem to kompletna bzdura, bo chociażby taki fandom wykreował setki razy więcej ciekawych przygód, akcji i wydarzeń niż serial, a mimo to nie wyczerpał nawet jednego promila możliwych "ciekawych fabuł". Ciekawych możliwości jest praktycznie niepoliczalna ilość. Oczywiście nie mówię, że Bronies powinni rozmawiać wyłącznie o kucykach. Nie, zupełnie normalną rzeczą jest, że rozmawiają sobie o różnych rzeczach. Poza tym nie każdy musi mieć dość bujną wyobraźnię i dość kreatywności, żeby faktycznie temat kucyków ciągnąć w nieskończoność. W związku z tym w żaden sposób negatywnie nie oceniam spotkań Bronies w których jednak kucyki schodzą na dalszy plan. Ale z alkoholem radziłbym po prostu uważać. O ile każdy może sobie wypić, jeśli chce, a schlanie się na after party jest lepszym pomysłem niż jazda po pijanemu albo wywoływanie rozrób w barach, to jednak moim zdaniem nawet takie schlanie się w własnym mieszkaniu powinno mieć miejsce wyłącznie jeśli owa osoba ma absolutną pewność, że na skutek takich zabiegów nie zostanie alkoholikiem, zdolnym do tego, aby kiedyś zostać założycielem patologicznej rodziny, albo sprawcą wypadku po pijanemu. Jeśli ktoś ma absolutną, stu procentową pewność, że nigdy do tego nie doprowadzi - ok, niech pije. Ale ja takiej pewności nie mam, więc o ile innym zabronić nie mogę, to sam w takich imprezach nie uczestniczę.1 point
-
Eee... mam dziewczynę, która zna się na informatyce lepiej ode mnie, lubi gry komputerowe, słucha ACDC i prawie to wszystko co ja. Takie dziewczyny istnieją, trzeba tylko poszukać. Może szukałeś w niewłaściwych miejscach? Można sporo takich znaleźć w fandomie, serio. Zdania typu ,,Cześć, jestem Kornel. Interesuję się tym i tym" są dosłownie żałosne. Dlaczego? Jak pisałem wyżej, tego typu wypowiedzi skreślają cię już na początku. Ładna, mająca IQ powyżej 100 dziewczyna słyszy takie zdania dość często (może nie kropka w kropkę, ale większość zaczyna od przestawienia się i zapytania się o pogodę czy godzinę) Dlatego JĄ TO NUDZI! Zamiast tego zadaj pytanie, które ją zaskoczy typu ,,Czy uważa pani, że mężczyźni kłamią częściej niż kobiety?" (UWAGA. Nawet jeśli jest twoją rówieśniczką, to zwrot ,,pani" powinien ją rozśmieszyć, co da przewagę - zadziała tylko na inteligentne) @ZenoN1.0 masz plusa za tą wypowiedź. W gadaniu liczy się charyzma. Część ludzi ją ma, część nie, ale można ją wyćwiczyć. Temat jest bardzo rozległy i przeznaczony na oddzielny temat, więc nie będę się rozwijał. Wygląda na to, że trafiłeś do nieodpowiedniego środowiska, a panna okazała się su*ą. I jeśli narzekasz, że koleżanki mówią ci tylko ,,Cześć"... MNIE W OGÓLE OLEWAJĄ! Człowieku, ciesz się, że w ogóle coś mówią. Bądź sobą, ale jeśli to oznacza bycie chamem to sobie odpuść zarywanie, bo udając kogoś innego zranisz i siebie, i ją. Dlaczego? Bo po pewnym czasie wyjdzie kim jesteś. Ona się rozczaruje, że jednak nie słuchasz muzyki klasycznej i nie czytasz wierszy Dostojewkiego, a ty się załamiesz, że kobieta, do której coś czułeś, zostawiła cię. Jeśli z tobą nie gadają to znaczy, że nie chcą gadać. Jeśli chcesz poznać jakąś dziewczynę to zapisz się na kółko teatralne. Zawsze brakuje im chłopców, a cierpią na nadmiar dziewczyn, bo wszystkie chcą zostać w przyszłości Angeliną Jolie.1 point
-
1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00