Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 01/14/14 w Posty

  1. Wybaczcie mi taki poślizg, ale niestety jest to związane ze sprawami prywatnymi :I Jednak żeby udowodnić, że jakieś prace trwają: PS. Java to rak.
    2 points
  2. Tak, oto przeróbka satyryczno - komediowa aprobowana przez Zegarmistrza. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Jak zwykle podkład jak i słowa znajdują się w spoilerze. Miłego słuchania!
    2 points
  3. W temacie wartości materialnej... http://www.ebay.com/itm/Rapunzel-My-Little-Pony-MLP-1987-/171195848430?pt=TV_Movie_Character_Toys_US&hash=item27dc1156ee http://www.ebay.com/itm/My-Little-Pony-Vintage-Greek-Ladybird-Stunning-Condition-Sought-After-Nirvana-/271319358591?pt=LH_DefaultDomain_0&hash=item3f2be4dc7f http://www.ebay.com/itm/MY-LITTLE-PONY-G4-FASHION-STYLE-APPLEJACK-WITH-ACCESSORIES-EXCELLENT-/301034101697?pt=TV_Movie_Character_Toys_US&hash=item461707dbc1 http://www.ebay.com/itm/My-Little-Pony-G1-Alternate-Birthflower-Nirvana-Rare-/261333923772?pt=TV_Movie_Character_Toys_US&hash=item3cd8b737bc ...to tyle mam do powiedzenia Co do estetyki to rzecz gustu, generalnie plastic is fantastic, tylko nie każdy o tym wie (większość kultury, którą konsumujemy, to właśnie taki "plastik"). Ciekawe, co byś powiedziała o kolekcjonerach lalek Barbie^^ Wszystkim ekscytującym się, że ojejku ona ma 200 kucyków i to jest CHORE (właściwie co wam to przeszkadza?), chciałbym spróbować wyjaśnić, skąd takie kolekcje się biorą (bo nikt nie kupuje 200 kucyków w tydzień ani nawet w czasie czterech sezonów FiM). Przeważnie jest tak, że jest sobie mała dziewczynka, która bawi się kucykami (bo to są dobre zabawki dla małych dziewczynek, dla chłopców zresztą też, co wiem z autopsji) i kilkanaście lat później ona staje się dużą dziewczynką, tylko że przez ten czas wcale nie "wyrosła" z kucyków, bo sentyment, bo sympatyczne hobby, bo cokolwiek. W oczywisty sposób przez te 15 - 20 - 30 lat tych kucyków uzbierało się sporo, a część z nich pamięta czasy, kiedy były ulubionymi zabawkami pewnej sześciolatki. I właściwie jaki macie z tym problem? A czego nie lubię w fandomie: - clopów - bo to jest serial dla małych dziewczynek i jest niefajnie, kiedy taka hipotetyczna dziewczynka szuka w internecie kucyków i przypadkiem trafi na clopowe obrazki (choć ostatnio Google dość dobrze filtruje) - gore - jak wyżej i w ogóle po co coś takiego robić. Ogólnie clopy i gore to objaw szerszej kwestii rozmijania się części fandomu z oryginalnymi intencjami autorki i warto tu wrócić do podstaw (artykuł sprzed trzech lat, autorstwa samej Lauren) http://msmagazine.com/blog/2010/12/24/my-little-non-homophobic-non-racist-non-smart-shaming-pony-a-rebuttal/ - fanfików pisanych kiepską polszczyzną - czepiania się cudzych OC (dlaczego właściwie kogoś boli plot o to jak wygląda mój OC) - czepiania się rzeczy, które nie dotyczą bezpośrednio czepiającego się (a sam się czepiam fanfików, he he) - pomysłu, że zjawisko społeczne, jakim jest fandom, może mieć prezesa, radę nadzorczą, skarbnika i komitet centralny - hejtu na stare generacje hmm... chyba wszystko ;P Generalnie jestem raczej optymistycznym i zadowolonym konsumentem kucykowego contentu i mimo, że lista jest długa, to nie mam jakichś specjalnych stresów związanych z kucykami
    2 points
  4. Od autora: Zafascynowała mnie seria: The Conversion Bureau z Equestria Daily. Zdziwił mnie także odzew społeczności w postaci co najmniej 30 fanfików pochodnych. Osobiście jednak po przeczytaniu kilku poczułem jednak pewien niedosyt. Fakt to może wynika z amerykańskiego sposobu myślenia, ale człowieczeństwo jest do chrzanu? Naprawdę tak to działa? "moda" na postawienie wszystkiego i wejście w łatwiejsze życie, i to na całym świecie (tak już widzę wyznawców allacha, buddystów czy też inne religie, co z totalitaryzmami jak Chiny i Rosja )? Celestia jest taka... bezduszna, naprawdę nie ma w ludzkości niczego wartego ocalenia? Do tego magiczne radiacje i przenikanie Equestrii do naszego świata (niebezpieczne "rzekomo" dla ludzi), czemu kuce nic z tym nie robią by zabezpieczyć miejsce dla nie zainteresowanych zielonymi polami Equestrii... czteronodzy faszyści:) Nie mówiąc już o szeregu cech wspólnych dla 90% opowiadań z tej serii: I.Postacie zwykle są takie... płaskie. Zauważmy co widać zwykle opowiadaniach. Mamy: a) mającego/ą problemy egzystencjalno/wewnętrzne które dopiero rozwiązuje ponyfikacja(czyt. nie umie załatwić ich sam i sięga po gotowe rozwiązanie problemu.) B) Geniusza/multimilionera/ jednostkę PRZESADNIE wybitną, która nagle ratuje świat, robi coś nazbyt epickiego. Jest zbyt nieprawdopodobna. c) Osoba jest ostatnim człowiekiem na ziemi. d) Pomieszanie powyższych... Ile można ? II. Kuce są dobre, ludzkość zła i na odwrót. III. WSZYSCY przyjmują ofertę ponyfikacji bez zastrzeżeń. IV. Brak wytłumaczenia prócz „magia”, dlaczego naczelne i ludzie zginą po przekroczeniu equestrii. Ogólnie wykorzystanie jedynie słowa "magia" jako słowa klucz tłumaczące wszelkie nielogiczności. itd. Więc stąd wziął się pomysł opowiadanie ANTY-CTB zrywające/naginające z "cannon gatunku", Celestia ma 1000 lat, i co z tego, nie spotkała jeszcze Polaków (tak mam zamiar połechtać przy okazji narodową dumę, i pośmiać się z kilku stereotypów.) Ostrzegam, jestem dość słaby z gramatyki i ortografii, proszę nie bić za nią(zbyt mocno,staram się). Życzę miłej lektury, oraz czekam na komentarze, opinie, pomysły. Update 1.- Rozdział IV o urokach biwakowania, konspiracji i zabawy w J 23 Mam nadzieję, że spełni oczekiwania. Zapraszam do czytania i wyrażania swoich opinii. Update 2.- Rozdział V o tym "How Equestria was made", przyjaźni i wybaczaniu. Tradycyjnie zapraszam do czytania i komentowania Update 3.- Biblioteka- Biblioteka- Co się stanie jak połączymy Kucyki + Discworld?= Epic Stuff. To spinn off z głównego opowiadania. Zdaje sobie sprawę, że cześć osób to czytała. Po dłuższym zastanowieniu postanowiłem tego spin-offa włączyć bezpośrednio do Orła Białego. Bez tego rozdziały przyszłe(a przynajmniej jeden) nie będą w pełni zrozumiałe. Update 4.- Amerykańskie bezdroża, dodajcie do tego odrobinę strzelaniny, trochę krwi i kucyki oraz film drogi... tak poniosło mnie, że hej... mam nadzieję, że jednak w dobrą stronę. UWAGA- zawiera przemoc, trochę wulgaryzmów i odrobinę krwi Update 5- UWAGA: wulgaryzmy, krew i śmierć, przemoc kuchenna. Czytacie na własną odpowiedzialność. Cześć II rozdziału VI. Update 6- Przygód w Ameryce ciąg dalszy. Wszystko się ładnie układa... do czasu Update 7- Druga częśc rozdziału, mam nadzieję że się spodoba Update 8- en rozdział jest lekko inny niż poprzednie, jeżeli chodzi o konwencję. Skupiam się tutaj głównie na pojedynczej osobie, ulubionego wywiadowcy... uwzględniając życzenia czytelników, wracamy na polską ziemię. Luna i Celestia ponownie postanawiają wmieszać się do światowej polityki. Wywiad i kontrwywiad czeka masa roboty... tymczasem nowy wróg postanawia uderzyć... Update 9- Kolejne perypetie naszego ulubionego szpiega . Update 10- Koniec perypetii waszego ulubionego szpiega. Rozdział I Rozdział II Rozdział III Rozdział IV Rozdział V Biblioteka(orzeł biały 5 i 1/2) Rozdział VI, I part Rozdział VI, I par II Rozdział VII part 1 Rozdział VII part 2 Rozdział VIII part 1 Rozdział VIII part 2 Rozdział VIII part 3
    1 point
  5. Meh... czemu ja to robię? Mam wam do zaprezentowania mój nieco dłuższy fanfik, którego historia sięga roku 2012. Dość sentymentalne czasy, nie sądzicie? Szkatuła ("A więc szkatuła jest teraz kanoniczna? Rozumiem, że jak ściągać, to od najlepszych, ale bez przesady...") Źródło: http://sta.sh/0fpw8bsyrr0 Przyjaźń bywa trudna - wielokrotnie doświadczały tego Twilight Sparkle oraz Rarity. Ich relacje z przyjaciółkami po raz kolejny zostają poddane próbie, tym razem przez kucyka, którego przeszłość budzi wiele wątpliwości i jeszcze więcej pytań. Gdy rozpacz i chciwość biorą górę nad przyjaźnią, ów kucyk staje się ostatnią nadzieją na uratowanie relacji między poroznie nierozłącznymi przyjaciółkami. Niestety towarzyszący mu smętny los oraz tajemnica szkatuły sprowadza na kucyki prawdziwe kłopoty. Notka od autora: jest to ponowna próba napisania opowiadania o tym samym tytule, którego premiera miała miejsce we wrześniu 2012 roku. Odnośnik do niego możecie znaleźć tutaj, tak więc każdy zainteresowany będzie mógł przeczytać dwie całkowicie odmienne historie o podobnym zakończeniu. Oczywiście jest to próba wyeliminowania błędów poprzedniczki, generując przy okazji nowe, lecz w moim zamyśle było dokończenie historii, która mogłaby zainteresować wielu czytelników. Całość zwieńczę do sześciu rozdziałów oraz krótkiego epilogu. Większość tak naprawdę napisałem, ale najpierw muszę zaspokoić własną ciekawość... Miłego czytania! Spis treści: 1. Rozdział pierwszy - Sweter (ok. 9 000 słów) - GoogleDocs oraz MLPFiction 2. Rozdział drugi - Niechciany dom (ok. 10 800 słów) - GoogleDocs oraz MLPFiction 3. Rozdział trzeci - Mizanferada (ok. 6 800 słów) - GoogleDocs oraz MLPFiction 4. Rozdział czwarty - Ucieczka w stronę słońca (ok. 9 000 słów) - GoogleDocs oraz MLPFiction 5. Rozdział piąty - Otwórz oczy, panie Risk! (ok. 12 000 słów) - GoogleDocs oraz MLPFiction 6. Rozdział szósty - Na służbie (ok. 6 300 słów) - GoogleDocs oraz MLPFiction 7. Epilog (ok. 1 000 słów) - GoogleDocs (w drugiej części dokumentu) oraz MLPFiction Całość w formie jednego pliku tekstowego (ok. 55 000 słów) - PDF oraz DOCX Pozdrawiam
    1 point
  6. Witam wszystkich. Jestem na tym forum nową osobą, dlatego liczę na wyrozumiałoś jeżeli coś pokręciłem wstawiając tego posta. Od jakiegoś czasu tłumaczę komiksy na nasz rodzimy język, dlatego chciałbym podzielić się też nimi z większą widownią. To jest pierwszy komiks który przetłumaczyłem. Jak coś wstawię kolejne, ale na razie zacznę od tego. Pozdrawiam i życzę miłej lektury.
    1 point
  7. - Znacie mnie jedynie z jednego odcinka. Jeśli was coś korci, śmiało zadajcie mi pytanie! - Coco już niecierpliwie czeka na pytania... Jak sama nazwa wątku mówi, możecie zadawać pytania najnowszej bohaterce drugoplanowej, Coco Pommel. (: - Aż mnie korci pytanie. - Jakie? - Będziesz pracować jako pomoc Rarity? - Tego jeszcze nie wiem, ale myślę, że raczej tak.
    1 point
  8. Więc tak jakoś pomyślałem, że mógłbym wrzucić to czym naprawde się zajmuję, kiedyś robiłem głównie wektory, potem przerzuciłem się na animacje. Jakoś wyszło tak, że większość widzów mam z za granicy, a odcinać się od swojej ojczyzny kompletnie nie chce. Tak więc tu jest mój kanał http://www.youtube.com/user/izeer1337 A tutaj wrzuce 3 ostatnie animacje. http://www.youtube.com/watch?v=06eK1DIymco http://www.youtube.com/watch?v=2Lw8okgavB0 http://www.youtube.com/watch?v=z73p5bGrRaI Tak czy inaczej, w polsce animatorów można policzyć na palcach jednej ręki, więc jeśli jacyś tu są, to śmiało pisać.
    1 point
  9. Ja bym jednak obstwał przy pomyśle z jakimś CM. Może tak Luny? Mało, że się nikt nie przyczepi to jeszcze może się komuś spodoba. The fun has been doubled
    1 point
  10. Czy na samym meecie będę jeszcze nie wiem, ale mogę zrobić coś innego np.wysłać list. Może to go jakoś podniesie na duchu.
    1 point
  11. Dwa posty wyżej stwierdziłem, że nie: Wynika to z paru powodów: 1. Znowu zabrakło terminu "surname/last name"). 2. Mówi się "Pie Family" i "Apple Family", tak jak pisałem w artykule, są to nazwy rodzin, a nie nazwiska. Te wszystkie kucyki z rodziny Apple nie noszą wspólnego słowa "Apple". Nie ma "Golden Delicious Apple", a jest "Golden Delicious z rodziny Apple". Pinkie również nie chciała zmienić nazwiska, nadal była z rodziny Pinkie, ale pragnęła powiązań z Apple. Wtedy mogłaby nazywać siebie, że jest z rodziny Apple. Jakby "Pie" albo "Apple" były nazwiskami, to wtedy Pinkie musiałaby wybierać: Albo Pinkie Apple Albo Pinkie Pie Albo Pinkie Apple-Pie Nazwisko można mieć jedno naraz, ew. je połączyć ze sobą (i wciąż zostaje jedno, ale długie, podwójne).
    1 point
  12. Odcinek był bardzo fajny, no i pomimo tego iż nazwisko "Pie" było rozmazane, możemy się domyślać, że nie jest zbiegiem okoliczności wyjmowanie rzeczy z pod spodu nie rozwalając nic z góry (jak to zrobiła Pinkie na początku i Goldie Delicious na końcu odcinka). Mocne 9/10 mogę dać. Fajniejszy od parodii "Power Ponies" (po co marnowali odcinek na coś tak dziwnego? Nie pasuje do MLP) Plusy: +Pinkie +Applejack +PIOSENKA+reprise (prawie każda piosenka w odcinkach ma swój reprise... przypadek?) +Applebloom i nawiązanie do fanów +Slender +Muzyka na początku, nie wiem czemu, ale przypomina mi trochę piosenkę z jakiejś bajki disneyowskiej, ale podoba mi się. +Ukazanie rodziny Apple bardziej realistycznie, lekko agresywnie, takie nawiązanie do życia codziennego. Minusy: -Slendera to ukryli, a Derpy już nie
    1 point
  13. Dziękuję. Bardzo dwuznaczne... to coś na głowie to co to jest? Slender chyba nie nosił kapelusza. Swoją drogą, to od razu odniosę się do podtekstów i easter eggów w serialu, których ilość ostatnio trochę wzrosła. Trochę to właściwe określenie, gdyż zawsze było ich sporo, a na pewno od II sezonu. To dobrze, gdyż dobre kreskówki dla dzieci zazwyczaj mają fabułę - dla dzieci, ale podteksty dla dorosłych, aby stać się produkcjami familijnymi Różnica jest taka, że tutaj nie tyle chodzi o podteksty dla rodziców, a dla starszych braci, czyli nas. Dla mnie bo,ba, nie widzę w tym żadnego zagrożenia. Ponadto, w dzisiejszych czasach 6 letnie dziewczynki są bardziej obcykane w internetowych memach od niejednego bronego.
    1 point
  14. Dziś jest szczęśliwy dzień dla Eternala.... z zewnątrz projekt S.U.K.A jest ukończony w 95% Jedyne co muszę zrobić jeszcze z zewnątrz to namalować oznaczenia itp, ale to drobnostki. Poza tym pozostało kupić mi 2 batki 9.6V oraz preckę. Oto fotki ( Nadgryziony kebab średnio się nadaje do robienia zdjęć ale co zrobić.... ) http://puu.sh/6kzf5.jpg http://puu.sh/6kzgb.jpg http://puu.sh/6kzho.jpg http://puu.sh/6kzir.jpg
    1 point
  15. Z jednej strony mają rację - początek animacji to szkice, które przeradzają się rysunki i artworki. Z drugiej strony istnieje animacja poklatkowa... chociaż nawet w niej podczas projektowania ważne są rysunki. Sam jestem na siebie zły, że w ogóle nie potrafię rysować, nie wspominając o niemożliwości tworzenia muzyki. Często "czuję", "słyszę" potencjalny utwór, ale bez jakiegoś sprzętu MIDI, na który mnie nie stać mija to się z celem. Nie będę miesiącami układał nutek. Cóż... nie można mieć wszystkiego.
    1 point
  16. - Witaj Harmony! Miło ciebie widzieć. - Wolałabym anonimowość jak na razie, ale może później sława. Jeszcze nie miałam zamiaru poznać Księżniczki Celestii czy Luny. - *ziewa* Ale za to Twilight mówiła, że nam załatwi spotkanie z księżniczkami. - To już wstałaś? - No tak, do szkoły muszę iść...
    1 point
  17. Jak to ktoś kiedyś mądrze powiedział, kucyki to materiał skończony. Innymi słowy, nie samymi kucami człowiek żyje. I tak jak napisał Generałek, idąc dalej powinniśmy skasować połowę forum, bo nie ma związku z gadającymi osiołkami. Forum jest dla FANÓW, nie dla kucyków, myślę, że taborety nie obrażą się, jeśli dyskusje o historii/motoryzacji/wuteva jednak pozostaną na forum, a autorzy ficów nie obrażą się, jeśli pojawią się też opowiadanie nie-kucykowe.
    1 point
  18. - Witaj Herbatko ponownie! - O, są również pytania dla mnie! Jak się cieszę. - Będę jechała do Torunia i Warszawy. Wyjeżdżam 4-tego lutego, wracam 6-tego. Ze względów na jej zdrowie i fakt, że by musiała dusić się w torbie nie zabieram jej ze sobą. Ale będziemy w kontakcie, prawda? - Oczywiście, dałaś mi coś, co się nazywa.... telefon. - Nauczysz się korzystania z telefonu szybko. Spokojna głowa kochana. - Będzie mi trochę przykro bez niej, ale myślę, że za to będziemy miały dużo do porozmawiania, kiedy wróci. - Oj będzie tego, będzie. - Ech, moje projekty kapeluszy? No niech ci będzie. - Jakby coś, Coco pokazała dwa najlepsze projekty jej kapeluszy. Oj, głośno się wtedy o nich mówiło. - Szkoda, że nie powiedzieli, ile ja w to ciężkiej pracy włożyłam. - Może Rarity rozsławi twój talent do szycia kapeluszy? - Kto to wie.. ale wracając do ostatniego pytania Herbaty. Jak na razie nie.
    1 point
  19. - Witaj Ares! - Zdarzyło mi się. Z początku było mi ogromnie ciężko, ale później coraz lepiej mi szło. Czułam się bardzo zadowolona z siebie, ponieważ ten kapelusz wywarł na innych duże wrażenie. - Ale Coco i tak nie rezygnuje z szycia kapeluszy coraz trudniejszych. - Ech... *rumieni się* miło mi, że tak o mnie mówisz. Miałam jednego takiego na oku, ale już go nie widzę w Manehattanie. Miejscowi twierdzą, że wyjechał gdzieś. Ale przyznam, że dużo ogierów za mną lata. Jak na razie nie przyjrzałam się każdemu z bliska. Ale za niedługo mam zamiar to zrobić. - Uuuu, Coco! Porywasz tych ogierów niczym wiatr... - Violett, proszę cię. *śmieje się* - Moim ulubionym daniem jest jabłecznik. - W wolnym czasie szyję, studiuję krawiectwo, wychodzę gdzieś z Violett, a gdy mam dłuższą przerwę, jedziemy do Ponyville do Rarity i jej przyjaciółek. - A kiedy pojedziemy do Canterlotu? - Zobaczymy. Ty za niedługo też gdzieś wyjeżdżasz. - A no tak... wycieczka z projektów. Mówiłam ci o niej.
    1 point
  20. - Coco! Brave przyszła ponownie się ciebie zapytać. - O, miło cię widzieć ponownie. - Bardzo chętnie. Drugiego pytania nie rozumiem. - Chodzi jej o to, w jaki sposób cię Suri zmuszała do niektórych rzeczy. - Aha. Z początku grzecznie prosiła, ale później, gdy zaczęła przegrywać konkursy, wyżywała się na mnie i często mnie namawiała kłótnią. - Ale ona wredna... - A odpowiadając na trzecie pytanie, poznałyśmy się przypadkiem w Manehattanie. - Tak, pamiętam ten moment, kiedy cię zapytałam, gdzie jest teatr. - Ach, również pamiętam...
    1 point
  21. No to teraz ujawnię moje zdanie - obawiam się, że kontrowersyjne - na temat opiewanego w pieśniach friendzone'a. Ja rozumiem, że to boli. Rozumiem, że człowiek sobie nie potrafi logicznie wyjaśnić dlaczego ta wymarzona druga połówka go odrzuciła. Problem w tym, że faktycznie się nie da - bo choćby nie wiem jak bardzo się kogoś lubiło to nie można wymusić na sobie zakochania się w nim. A związek z przyjacielem/przyjaciółką stworzony tylko po to, żeby kogoś nie zranić przeważnie staje się toksyczny i nie za bardzo wiadomo co z nim zrobić. Nie mówię, że nie można skarżyć się na nieszczęśliwą miłość, wręcz przeciwnie, zwierzajcie się ile chcecie. Rozumiem, że z tego nie tak łatwo się "wyleczyć". Nie zmienia to faktu, że oskarżanie obiektu naszych uczuć po odesłaniu nas do friendzone'a o okrucieństwo jest niesprawiedliwe. Bo sami powiedzcie - czy umielibyście w tym momencie odwrócić się od tamtej osoby i zacząć się umawiać z kimś, do kogo nie czujecie niczego poza sympatią? Ciekawostka - stronie friendzonującej też bywa przykro - zwłaszcza, jeśli formułka "Zostańmy przyjaciółmi" nie jest tylko frazesem, ale faktyczną chęcią utrzymania dobrych stosunków.
    1 point
  22. - Witaj Brave! Miło ciebie poznać! - Ja ciebie również witam. - Na razie nie, w danej chwili zajmuję się szyciem niektórych projektów Rarity. Ale kiedy sama zacznę szyć, chętnie wezmę ciebie do pomocy. - Zanotuj sobie w notesie, bo zapomnisz Coco. - Spokojna głowa Violett. Przechodząc do drugiego pytania, uszyłam jedną sukienkę, dla pewnej osobistości. Kreacja, jak na początkującą, wyszła wg. mnie całkiem dobrze. - Aż sama bym ją założyła... - Kiedyś ci taką uszyję, może na studniówkę? - Nie, to wtedy o inną cię poproszę. - Okej. Więc teraz biorę sobie książki o krawiectwie i uczę się dalej. - Podczas, gdy Coco się kształci, będę czekać na kolejne pytania od was.
    1 point
  23. Rzeczona relacja z dnia wczorajszego: O godzinie 14 zebraliśmy się na patelni, po dokładnie 20 minutach ruszyliśmy w kierunku KFC na MDM. W drodze, jeszcze w podziemiach odpadła grupka starej 'elity' pod pretekstem czekania na Adamovixa, którego potem nie poznałem. W KFC podzieliliśmy się na 2 grupki: dobrze się znających nie-weteranów, którzy wtłoczyli się do tego małego cypla o który zawsze zażarcie walczymy, grupę nieśmiało-socjalizującą się, zajmującą pozycję strategiczną pod ścianą w rozciągnięciu, gdzie przeprowadzaliśmy dyskusję na temat fizyki w Equestrii, która jak wiadomo dość znacząco (przynajmniej w naszym ludzkim mniemaniu, co chcę powiedzieć to to, że Discord stwierdziłby co innego) różni się od naszej. Bardzo żałuję, że nie nagraliśmy tej konwersacji. Była jeszcze trzecia grupka, gdyż jak w końcu dotarła jelita z Ovixem, to okupowali stoliki przy kwiatkach na środku. i przy wyjściu. Pod koniec grupki się przemieszały, niedługo potem niekompletna jelita, jednak z dodatkami wybyła, a my rozpoczęliśmy przygotowania do wymarszu. 30 chyba minut po 16 opuściliśmy bunkier i udaliśmy się aleją prosto na wschód, kierując się na opustoszały paradox. Ta część wypadła zgodnie z planem. Na miejscu, po zapaleniu znicza, oddaniu honorów oraz stwierdzeniu, że aktualnie stary paradox stał się wychodkiem dla desperatów, ruszyliśmy w drogę powrotną, tak, jak to zawsze robiliśmy, a przynajmniej prawie tak, bo po drugiej stronie ulicy: przez park. Przebywszy ten niebezpieczny, bagnisty gąszcz musieliśmy się przeprawić przez ulicę by móc znowu bezpiecznie się zakamuflować w parku po drugiej stronie. To też nam się na szczęście udało. W całkowicie już innym buszu natknęliśmy się na ujęcie wody oligoceńskiej, więc zmęczeni skorzystaliśmy z tego niespodziewanego dobra cywylizacji. Inni skorzystali w inny sposób, ale to już na tyłach ujęcia. Na tą część oddziału musieliśmy chwilę poczekać, jednak nie nudziliśmy się, bo podziwialiśmy doskonalne wyeksponowane i zakonserwowane Buty Traperskie nr. 44. Następnie przez ślepotę orga zakręciliśmy małe kółeczko i wspieliśmy się ścieżką po zboczu góry, po czym wyłoniliśmy się przy muzeum Wojska Polskiego, które Donard miał chęć brać z marszu szturmem. Wspięliśmy się szlakiem na jeszcze niewysadzony most Poniatowski i skierowaliśmy się na rondo Charlesa De Gaulle'a, gdzie się przegrupowaliśmy i zmieniliśmy stan oddziału +1. Planowaliśmy zachować stan liczbowy, jednak Igor stwierdził, że w sumie, to się przejdzie, więc się przeszliśmy. Krakowskim przedmieściem. Pod kolumnę Zygmunta. Tam nastąpił chaos, chyba Luxor sobie poszedł, weszliśmy do przybytku handlowego Tesco, które nie jest fajne, bo to fajne znajduje się dalej, po czym jedliśmy ciasteczka, przeszedłszy uprzednio na drugą stronę schodów ruchomych prowadzących prawdopodobnie na dół. Czekaliśmy tam dalej jedząc ciasteczka. Gdy zapasy się skończyły byliśmy zmuszeni podjąć desperackie kroki i udaliśmy się do KFC przy feminie. Po drodze dywagowaliśmy, a Donard wirował, więc wszyscy byli zadowoleni. Na wysokości metra ratusz arsenał mieliśmy okazję podziwiać trzecią już grupę meetową (ach, ta Warszawa i jej podziały, 3 ponymeety na raz!) z łypiącym na nas złowrogo Baleronem na czele zamknętą na szczęście w bezpiecznej odległości w KFC na bankowym. Zderpiliśmy dość mocno na tym skrzyżowaniu nie mogąc znaleźć bezpiecznej drogi gwarantującej przeżycie na drugą stronę, jednak i to nas nie zatrzymało (na długo). Pożegnaliśmy się z Igorem, OleQiem i Klaudią, po czym nasz przetrzebiony oddziałek mógł ruszać dalej. Po drodze wzdłuż Solidarności instensywnie poruszany był temat pantografów. Z tym okrzykiem na ustach zdobyliśmy nasze upragnione KFC, i zabunkrowaliśmy się na górze tak dobrze, że nawet ochroniarz informujący grupę o fakcie uprzedniego zarezerwowania całego piętra musiał ustąpić pod przytłaczającą siłą og... argumentu, że siedzimy tam już od godziny. Osobiście mnie przy tym nie było, bo miałem wtedy inne zadanie, polegające na przeeskortowaniu dwóch osób na śródmieście (melduję, że wykonałem). Gdy wróciłem, oddział w liczbie większej niż wychodziłem o 1, zastałem na parterze, gdzie dyskucje po pełnym przeżyć dniu trwały w najlepsze. W tym miejscu Donard usiłował spożyć opakowanie po frytkach. Niestety frytki skończyły się jakiś czas wcześniej. To doskonale obrazuje co nasza grupa musiała przejść tego dnia. Niemniej wszyscy byli szczęśliwi, ba, niektórzy nawet rysowali albo projektowali domowej roboty pułapki na losowe części ciała. W pewnym momencie ktoś rzucił hasło "21:40" po czym całą grupa się rozproszyła zgodnie z nieustalownym wcześniej planem. Musieliśmy ratować Kacpra przed samotnym biegiem do centrum, bo zdawał się zapomnieć/nie zauważyć, że tuż obok są tramwaje. Stamtąd rozjechaliśmy się w tylko sobie znanych kierunkach... Osobista ocena numeryczna? 10,2/10.
    1 point
  24. - No i widzisz Coco, jak powiedziałam, tak się stało! - Ale się cieszę! Nie przedłużam, odpowiadam. - Jako klacz bardzo lubiłam (i nadal lubię) szyć kapelusze. Udało mi się wygrać konkurs na najbardziej pomysłowy kapelusz. Dzięki temu otrzymałam znaczek. - To ty już takie sukcesy osiągałaś? - Violett, przecież ci mówiłam. - Ach, ta moja niepamięć. Już nie przeszkadzam. - Po wygranym konkursie, Suri mnie zobaczyła i zaproponowała mi pracę jako jej asystentka. Z początku wydawała się miłą klaczą, ale później byłam w wielkim błędzie. - Dobrze, że pracujesz jako asystentka Rarity. - Odpowiadając na drugie pytanie, mój znaczek symbolizuje nie tylko uwielbienie, ale i talent do szycia kapeluszy. - Prawda, już mam od ciebie parę kapeluszy, do wszystkiego pasują. - Cieszę się, Violett. W wolnym czasie, oprócz szycia uczę się o krawiectwie, spotykam się z Rarity i jej przyjaciółkami, słucham muzyki. - Wiesz co? Mam nadzieję, że Suri znów cię nie będzie brać jako asystentka. - Też mam taką nadzieję, a z resztą, nienawidzę fałszywych kucyków. Ale przechodząc do sedna, czekam na kolejne wasze pytania!
    1 point
  25. - Ech, nie ma dla mnie pytań... - Nie smuć się Coco, myślę, że może za niedługo zerkną tutaj jacyś użytkownicy i dadzą ci parę pytań. - No mam taką nadzieję.
    1 point
  26. - Och, witaj Blazing Heart! - Na pierwsze pytanie ci nie odpowiem, ponieważ jest to nasza tajemnica. - A tajemnic się nie mówi, chociaż powiedziałabym z chęcią. - Mam nadzieję, że będziesz trzymać język za zębami. Odpowiadając na drugie pytanie, najczęściej słucham jazzu i klasyku. - Ech, przyznaj się, że też trochę słuchasz dubstepowych dzieł Vinyl Scratch... - No i też słucham dupstepu, uważam, że Vinyl jest dobrą DJ'ką. - Ostatnio zastanawiałam się nad kupnem basowej zmywarki... - Ale skupmy się na ostatnim pytaniu. Otóż urodziłam się w Fillydelphii, i mieszkałam tam do 12. roku życia. Później przyjechałam do Manehattanu, gdzie właśnie tu studiuję modę. Mam zamiar teraz przeprowadzić się do Ponyville, by towarzyszyć Rarity jako pomocne kopyto. - Ale jak skończysz pracę u Rarity, wrócisz do Manehattan? A może do Fillydelphii? - Tego jeszcze nie wiem.
    1 point
  27. Kolory już zmieniłam, nie wiedziałam d: - Och, to już pierwsze pytania! - Również się z tego powodu cieszę, ale już Cassidy czeka na Twoje odpowiedzi. - Więc tak... - Mam 17 lat. Miałam przyrodnią siostrę, ale straciłam z nią kontakt... a była naprawdę fajną siostrą... - Och, nie smuć się. Wyżalisz mi się przy kubku gorącej czekolady. - Wiedziałam, że mogę na ciebie liczyć! Ale wracając do ostatniego pytania. Kocham wszystkie zwierzęta, szopy pracze są przecudowne! - Taa, pamiętam nadal ten numer w zoo. - Ej, nie tutaj! A z resztą obiecałaś, że nikomu tego nie powiesz. - Przepraszam. Krótko mówiąc, Coco nadal czeka na pytania.
    1 point
  28. Po pierwsze witam wszystkich w nowym roku... mówię wam "odpoczynek od internetu" na święta to jest to(kolejne 26 niewyjustowanych stron napisanych, w tym najdłuższa i najbardziej emocjonująca chyba do tej pory pojedyncza scena orła). Musicie więc wybaczyć brak odpowiedzi, tak niestety wyszło i może i dobrze... przynajmniej nie spędziłem sylwestra i świąt na midzie;) . Przepraszam korektę, za to że sama musiała walczyć z tego powodu z babolami i błędami. Wdech, wydech. wdech... przykro mi, co mogę że moje rozdziały puchną w sposób niekontrolowany... a edytorzy polecili mi, bym dzielił na mniejsze fragmenty... ale przynajmniej jest na co czekać nie? Internet jest ciepliwy... pisz:) a tak na serio dziękuję. Odpowiedź jak wyżej, czasem tak musi być. Cieszy mnie, że mój poysł jak to z Equestrią było, się podoba. Co do ostatniego pytania... Na obydwa powyższe pytania jest jedna odpowiedź... nikt tego nie wie jak się to zakończy. Pułkownik miał inne priorytety, niż dbanie o renomę turystyczną polski. Dziękuję... Wrócimy biedy będzie czas... zresztą ten rozdział był odskocznią i skupieniem się na czymś innym... 1. Ja też z góry nie oceniam ich, ale prawda jest taka że 90% powiela te schematy nagminnie, bez zastanowienia. Praktycznie nie dodają nic od siebie... idą utartą łatwą ścieżką... ja próbowałem czegoś innego. Większość TCB, to historyjki jednej opowieści. "Niszczymy świat i koniec"... gdzie tu miejsce na politykę, jakieś przemiany bohaterów, jakąś głębszą ciekawszą historię... więc dlatego nie lubie tradycyjnego TCB. 2. Wiesz jak już kiedyś mówiłem nie lubię Mane 6... są zbyt zaszufladkowane i poukładane, niby najprostsze, bo wszystko mam podane na tacy, ale jakoś bez emocji... po prostu są nudne imho, nie mogę prawie z nimi nic zrobić. Księżniczki to co innego, mam dowolność, swobodę w wymyślaniu mam wybór... 3. Wokoło szaro i ponuro, afera goni aferę... jakoś odrobinę radości w bym bagnie trzeba no... 4. Wiem SF w kosmos dokładnie:) To źle, że marzyłbym o nowym Piłsudzkim, który posprzątał(lub przynajmniej okiełznał) ten bajzel? Marzenia... gdyby się ziściły... 5. Kto pisał? Gdzie, nie widziałem... ciesze się że się podoba... to co dało nam Hasbro jest... nudne, bez wyrazu... ale cóż, po to są fanficki:) 6. Mam nadzieję, że się podobają, mam zamiar oddzialik wykorzystać nie raz... zawsze boję się z OC-kami, że za bardzo "mary sue" je zrobię. 7. :( dlaczego nikt tego nie rozumie... ja osobiście to uważam za moje największe (niedocenione przez ogół dzieło)... Dziękuję za uznanie, zachęcam do podawania pomysłów, opinii na privie... Dziękuję wszystkim za komentarze... postaram się by ostatnia cześć dosłownie wyrwała was z portek... szykuję małą niespodziankę...
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...