To jest dobry odcinek. Tak dobry że umieszczam go gdzieś w top 3 epków tego sezonu. Co prawda początek nieco mnie zamulił, jednakże po kilku minutach zacząłem się wciągać i raczej nuda mi nie towarzyszyła. Epizodyczne postacie dostały swój czas w serialu i moim zdaniem wszystkie z nich wypadły nader dobrze. Serio, bawiłem się przednio i zaryzykował bym twierdzenie iż z chęcią poświęcił bym kolejny epizod na rzecz tych właśnie bohaterów, jeśli miało by wyglądać to tak jak w "Student Counsel". Jest z czego się pośmiać, jest akcja (której moim zdaniem ostatnimi czasy w MLP jednak brakuje), ładne scenografie i fascynujący klimat. 8/10, bez wazeliny. Morał raczej suchy, i pojawia się również kilka wkradających się głupotek - drobne minusy które sprawiają iż ocena wyższa być nie może.
Cieszyłem się na odcinek poświęcony GlimGlam i Trixie, ale właściwie takim nie był. To raczej materiał oddany pod występ przede wszystkim Starlight, co nieco mnie rozczarowało. Jednakże wykonanie i całościowe show kolorowej brygady okazały się na tyle dobre że nie mam prawa narzekać - po trochę polubiłem nawet tych którzy przy poprzednich odsłonach doprowadzali mnie do zażenowania. Mam na myśli między innymi Mudbriara który udowodnił że nie jest aż tak wyjałowiony z emocji, a jego sztywność to jednak całkiem zabawna cecha. Kuroliszki też były fajne, i przyznać muszę że niebezpieczne są to kreatury. Nie o samo petryfikowanie chodzi co o agresję i nieustępliwość. Na szczęście całkiem głupie to to, i idzie się przed nimi schować za bramą w rozburzonej ścianie.