Merry spacerowała pustymi korytarzami szkoły. Od pewnego czasu szukała Starlight, a jej dłuższa nieobecność martwiła małą pegazice.
Chciała zadać jej kilka pytań, a także zakończyć od dawna nurtującą ją szkolną sprawę.
Zaglądała do każdej mijanej sali z nadzieją znalezienia tam tej jednej jedynej i niezwykle utalentowanej klaczy.
Zamiast tego jedyne co spotykała, to puste pomieszczenia lub takie, w których leżały zapomniane przez uczniów notatki, książki, czasem jakiś plecak lub nie odniesiona do biblioteki księga.
W końcu w jednym z pomieszczeń trafił na swoją przyjaciółkę. Mała klacz, jednorożec siedziała w ciemnej, oświetlonej dogasającą świecą sali, przeglądając jakieś notatniki i zdjęcia.
Merry weszła po cichu do sali i podeszła, wspomagając się skrzydłami niemal bezgłośnie do przyjaciółki.
- Co robisz? - zapytała nagle znajdując się za jej plecami.
Klacz wyskoczyła w górę, o mało nie zwalając świecy na podłogę, co mogłoby różnie się skończyć… choćby piękną czerwoną łuną oświetlającą pokój samej księżniczki przyjaźni.
- Nigdy… nigdy nie rób takich rzeczy - Mówiła, dysząc ciężko i patrząc na nią z mordem w oczach. - O mało co nie wyzionęłam ducha, a nie jestem Discordem i nie jestem w stanie wrócić potem do swojego ciała!
W odpowiedzi usłyszała śmiech pegazicy… łobuzerski i bardzo z siebie zadowolony co jeszcze bardziej rozgniewało młodego jednorożca.
- Przepraszam - w końcu powiedziała Merry i podlatując do niej bliżej, zajrzała, co też miała na ławce. - A co to jest?
- Ehh… to z książki czy pamiętnika Starlight, który znalazłam w jej gabinecie!
- A nie będzie zła, że grzebałaś tam?
- Nie wiem… poszła na jakąś wycieczkę z naszym najlepszym graczem i jeszcze jakimś nowym osobnikiem.
- Skąd wiesz?
- Widziałam ich! - dziewczyna wyszczerzyła się zadowolona.
Pegaz podleciał do okna i wyjrzał na zewnątrz. Noc była jeszcze młoda, w zasadzie dopiero się zaczęła, a na horyzoncie widać było jeszcze ostatnie promienie słońca.
- Wrócili już?
- Nie wiem… - Jednorożec oglądał szczególnie uważnie jedną fotografię - To może się nadać… naprawdę! I… nie wiem… chyba.
W końcu, gdy zyskała pewność, że to najlepszy wybór podeszła do jednej ze ścian pomieszczenia i dotykając jej rogiem, spowodowała, że na ścianie powstała mała biała plamka. Jednorożec odsunął się od ściany i w tym momencie plama zaczęła się powiększać. Zaczęła pokrywać całą ścianę i dzielić się na równe kawałki.
- Wow - pegazica podleciała do ściany, ale nie ryzykowała jej dotknięcia.
Druga klacz zachichotała zadowolona z siebie.
- Fajne nowe zaklęcie poznałam? Może stworzyć niemal wszystko, co sobie wyobrażam w formie obrazu na dowolnej płaskiej powierzchni.
- Fajne… to już nie będziemy potrzebować tablic w szkole… zamiast tego będziesz biegała od klasy do klasy!
- A żeby Cię! - Jednorożka uderzyła kopytkami o podłogę - ani mi się wąż komuś sugerować coś takiego!
Merry przyglądała się białej ścianie, równiutko podzielonej czarnymi liniami.
- No ale dodajmy teraz to - z rogu wystrzelił promień, który trafił najpierw w jedno miejsce na ścianie, a potem w drugie. Miejsca te od razu zmieniły się i zamiast białej plamy pojawiły się w nich fragmenty jakiegoś obrazka.
- Czyli wykopałaś z jej rzeczy jakieś nowe miejsce, o którym żaden kucyk nie pamięta, a która Youkai…
- Cicho! Ani mi się waż tak mówić… ten Youkai… cokolwiek nie wstawimy razem ze Starlight, to pojawia się ta chodząca encyklopedia i od razu odpowiada, co to jest!
- Ale podobało Ci się, jak się do Ciebie zwracał?
Młoda klacz zamrugała oczkami i spojrzała na Merry, rumieniąc się.
- To nic nie zmienia!
- A ja uważam inaczej… no dobrze skoro wszystko gotowe, to idziemy?
- T… tak!