Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 09/28/20 we wszystkich miejscach

  1. Cześć, jestem tu nowa. Lubię rysować, horrory i fanfiki z mrocznym klimatem Od kilku lat bardzo lubię MLP i cieszę się że sie tu zarejestrowałam. Chętnie poznam nowych ludzi
    2 points
  2. Witaj, a jakie horrory lubisz najbardziej?
    1 point
  3. I art dla Xsadi, w ramach podziękowania za to, że stworzyła dla mnie świetny witraż^^ Xsadi
    1 point
  4. @Magda B bardzo dziękuję za te jakże obszerne komentarze. Pragnę się jednak odnieść do kilku poruszonych przez Ciebie kwestii. Zacznijmy od tego, że SA nigdy nie miało być fikiem pełnym fajerwerków, choć takie momenty dostanie. SA miało raczej przedstawiać świat, jego realia i również rutynę. No i stanowić dla mnie poletko do wstawiania tych wszystkich rzeczy, których bym nie użyła w poważnym fiku - jak choćby ta sekwencja snu. No i zabawą konwencją TCB oraz wyzwaniem w postaci napisania fika z self insertem - co się nie do końca udaje w pewnych kwestiach. Ogółem SA to głównie [Slice of Life], a [Adventure] to raczej wycieczka po innym świecie. Odnośnie samej postaci - na pewno moim zamiarem nie było stworzyć bohaterki, która nienawidzi świata. Raczej osobę, która jest zirytowana w danym momencie i nie lubi pewnych aspektów swojego życia. Nie powiedziałabym też, by fanfikowa Cahan w ogóle się zmieniła w ciągu tych siedmiu rozdziałów - może poza czasem, kiedy znajdowała się pod wpływem Pierwszego Płomienia, ale to się nie liczy. Moim celem było pisanie postaci bardziej realistycznych, które mają czasem gorszy dzień i nie zawsze są miłe, nawet jeśli generalnie są miłe. Co do trawy na lądowisku... Prawdopodobnie mój błąd albo po prostu fragment, w którym z jakiegoś powodu brakuje śniegu, ale raczej to pierwsze. Czemu pewnych rzeczy nie ma więcej? Z wielu powodów - chociażby dlatego, że ten fanfik już jest dość długi w stosunku do tego ile w nim się dzieje. Nie chciałam go niepotrzebnie przedłużać czysto komediowymi sekwencjami, które byłyby zwyczajnie męczące po pierwszych pięciu stronach. A Smak Arbuza komedią nie jest. Jako autorka rzekłabym, że pod wieloma względami bliżej mu do horroru. Co do stanu stołówki - wcześniej Cahan nie zwracała na to uwagi, bo nie musiała tego sprzątać. Wchodziła, wychodziła, resztę miała głęboko w zadzie. I nie łaziła tam, kiedy pomieszczenie było puste. Generalnie konwertyci często przewracają miski czy zrzucają je na podłogę. Lub dają ciała przy nakładaniu potraw. Z obsługi kuchni tak naprawdę niemiła była jedna klacz - szefowa. Zresztą, czy wszyscy Equestrianie powinni być mili? Problemem kuchni było przeładowanie robotą i świąteczne braki kadrowe. Co do Lunaliów i Dnia Oczekiwania Wiosny, czyli tej dziwnej części rodziału VII... VII to rozdział świąteczny. Wigilia Serdeczności zajęła znaczną część czasu antenowego, a nie chciałam osobno wydawać Lunaliów i DOW - krótki fragment, a jednocześnie chciałam pokazać więcej świąt oraz umieścić pewne ważne fabularnie fragmenty. Nie miałam też pomysłu na sensowny podział rozdziału. Przyznaję też, że nie myślę o Wattapadzie, tylko o wersji domyślnej - google docs. Co do akcji - kolejny rozdział ma być ostatnim dziejącym się w Ośrodku. I zawierać już nieco więcej akcji niż VII.
    1 point
  5. I wstanie jeden z Was, szkatułkę pradawną odnalazłwszy i plecami się do innych odwróci. Bowiem samotnie otworzyć ją zechce. Przyzdobiony znakami nocy, jakoby księżycami albo gwiazdami. A znany będzie jako Ten, Który Tak Potwornie Mąci. Księga Reksia, część trzecia Powiedziało się A, zapisało B, więc należy wysłać także C, o reszcie alfabetu nie wspominając. Jak Kraina Czarów popadła w Chaos, tak i świat wokół Cahan obracał się w popiół i pogorzelisko. Purple Wind miała ją w plocie, Estelle miała ją w plocie, a Lunar Wing był... nieprzychylny w słowach, ale za to nie miał jej w plocie! Choć brakuje w tym świecie trupów i broni, to Cahan polubiła nowy stan rzeczy, a przynajmniej się na niego tak nie uskarżała, być może brakowało jej wyzwań. Na nieszczęście w tym wszystkim Sorell oraz Calm Soul, klacz psycholog, zadecydowały, że to zebra ma problem i koniecznie musi się z nim rozprawić. Powtórzę dla jasności - Cahan ma problem, bo się do niej znajomi nie odzywają i to jest coś, z czym Equestrianki każą jej się uporać. Utwierdzam swoje stanowisko względem psychologii w tym kraju - mają nierówno pod grzywą i to srogo! Tylko ja widzę większy problem w utracie budzika-Estelle i że to z Estelle jest problem? *bliżej nieokreślone jęki i krzyki frustracji* Okej, możemy kontynuować. Sesję terapeutyczną z grzeczności teraz pominę długim pociągnięciem ziołowej herbaty (albo liny z wisielcem, kto co woli pociągać). Tematy "wiem jak się teraz czujesz, rozumiem cię", "kucyki są grzeczne i nie zaczynają wojen", "Homeostasis i Bellus są be, każdy wie, że istnieje tylko nasza boska alikornowa czwórka, chałwa im!" oraz "musisz zawrzeć jedną znajomość w ciągu tygodnia" to w zasadzie podsumowanie tego, co się dzieje podczas tego spotkania. Cahan może i nie lubiła się z historykiem, ale musiała przyznać, że za historie o wojnach equestriańskich powinna mu dziękować... gdyby dodał o nich coś więcej, niż oferował podręcznik, a wszyscy wiemy, że to z pewnością okrojone relacje. Ja z chęcią dowiedziałabym się, jakie to są te różne wersje pokonania Nightmare Moon i wraz z zebrą poznała szczegóły wojen, o których nikt nie był łaskawy napisać... przynajmniej nie konwertytom. Ta szkołą z internatem na pewno ma w zanadrzu parę, jak nie paręnaście, przekrętów. Rozważania dotyczące mordu alikornów przerywa Pinkie Shy, którego mamy od razu nie lubić i o którym wiele może nam powiedzieć właśnie jego imię. Mimo to, Cahan nieświadomie buduje z nim pogawędkową relację, nawet, jeśli stara się być przy tym niemiła. Jest szczera, więc i wiarygodna. A taka powinna być przyjaźń, tak tylko ostrzegam. I odnoszę chwilami wrażenie, że to nie Calm Soul powinna prowadzić terapię i tłumaczyć innym, co im dolega duchowo, a właśnie pasiasta. Powrót do pokoju przypomniał jej jednak o swoich zmaganiach, które nie przyniosły żadnego rezultatu, a bolało to bardziej niż powinno przez brak sprzętu do grania, oglądania i czatowania z innymi, czyli laptopa. To na pewno wina braku laptopa. A teraz przejdźmy do pozytywnych osiągnięć rozdziału i zebry, czyli niespodzianki od Sorell. Jak można się łatwo domyślić, Cahan musiała bardzo ładnie modlić się do bogów, ponieważ postanowili jej wysłuchać i podarować wizytę poza granicami ośrodka! Dostałam też kolejne potwierdzenie, że Cahan daleko do Mary Sue (chałwa Celestii!), bo jednak posiada lęki, w dodatku całkiem... normalne? Lęk wysokości wydaje się nie budzić kontrowersji, a po raz kolejny zawodzi system opieki psychicznej nad konwertytami - jak inaczej wyjaśnić, że tak świetnie poinformowana Sorell nie wie o problemie zebry z wysokością? Założę się o dobrą hawajską nawet, że to gdzieś między wierszami padło u Calm Soul, więc no... Stos w tym przypadku to za mało, ma ktoś temperówkę z otworem wielkości kopyta? Wypróbowałabym to na Cahan, ale tylko dlatego, że zamarzyło jej się zobaczyć Pierwszy Płomień. Jako wprawiona czytelniczka wszelkiej maści innych czytadeł wiem, że takie coś nie pada bez powodu. Powód fabularny też się do tego zalicza. A niech cię, Cahan za kilka akapitów! W tym miejscu proszę, aby Kleo należycie to nagrodziła, jak tylko koty potrafią karać. Komzbiory to bardzo ciekawa idea i sposób działania, muszę przyznać. Mimo, że ich wnętrze, z tego, co sobie wyobrażałam przy czytaniu, nie było już tak kolorowe i potęgowało tylko niepokój wsiadającej konwertytki. Samą mnie odtrąca i skłania ku przemyśleniu, czy nie dało się tego jakoś inaczej rozwiązać - boksy brzmią zbyt prototypowo dla tak rozwiniętej Equestrii. Kuce z klaustrofobią pewnie też się pod tym podpisują wszystkimi czterema kopytami. Chwilowo jednak trwamy przy Cahan i jej dolegliwościach lękowych, która - na szczęście lub nie - szczęśliwie przeżyła lot komzbiorem. Kminię tylko, czemu po wylądowaniu czuła pod kopytami trawę, ale może czegoś nie doczytałam i jest to całkiem normalne - trawa zimą, gdy dookoła pełno śnieżnych czap. Nie mnie to oceniać. Tak samo jak Sorell, która z jednej strony jest niezbyt zaskoczona wyznaniem zebry o swoim lęku, w tym samym czasie bełkoczącą coś o nie narażaniu konwertytów na dodatkowy stres. Coincidence? I think not! I tak oto docieramy do starego, choć niewątpliwie pięknego miasta Canterlot! Po raz wtóry przekonujemy się, że to nie jest takie sobie wspomnienie, że docieramy do lokacji i toczy się wartka, mocna akcja - spokojnie rozmawiamy sobie o architektonicznych niuansach Białego Miasta. Czujemy się, jakbyśmy stali razem z klaczami na jednej z jego ulic. I tak samo ignorowali żywą paplaninę Sorell o tym, dlaczego i kto budował takim, a nie innym stylem, czy coś. Tak jak z przewodnikami w muzeum antyków innych niż broń. Pamiętacie wzmiankę o Pierwszym Płomieniu? To teraz dorzućcie małą samowolkę w zwiedzaniu i absolutny zbieg okoliczności, że trafiamy do Sol Adventum. Bogowie Cahan, za co? Ja rozumiem ideę świętego ognia, powinno się go stosować bardzo często, ale zebra, główna bohaterka ze swoim charakterkiem i Pierwszy Płomień od Celestii to złe połączenie... Jak można to przeczytać dalej, nawet bardzo złe. Wizyta w Sol Adventum, magia alikorna i modły w świątyni oddają nam Cahan, której nie chcielibyśmy nigdy więcej spotkać. A przynajmniej ja mam na samą myśl odruchy wymiotne. Początkowo jest do przetrawienia, a jej ciekawość i podziw dla Sorell pozwalają dowiedzieć się znacznie więcej, ale to by było na tyle, jeśli chodzi o pozytywny wpływ tej sytuacji. Po obejrzeniu Fontanny Zwycięstwa i wizycie w Tenebris Lumen nadszedł czas powrotu. Okazuje się, że Pierwszy Płomień leczy także lęki i fobie, bo u zebry nie widać ani śladu strachu podczas lotu powrotnego. A szkoda. Teraz przejdźmy do tego nieprzyjemnego wpływu artefaktu, który objawił się próbą pogodzenia Purple Wind i Estelle przy użyciu płomiennego przemówienia o zgodzie, miłości i innych pierdołach. Uśmiechająca się miłościwym uśmiechem Cahan będzie mi się teraz śniła po nocach... A propos snów, to jeżeli ktoś się nie domyśli, to od takowego zaczniemy. A sny zebry o bardzo wyrazistym charakterze muszą być równie jaskrawe, co od razu widać po wstępie. Tu pozostawię mgiełkę tajemnicy, bo ten element jest obowiązkowy do przeczytania dla każdego. Warto, po prostu zagłębić się w dzikie pragnienia pasiastej. Budzimy się w Wigilię Serdeczności, kiedy Cahan jest dość skacowana po magii Celestii. I tak jak psioczyłam na uroczą wersję zebry, tak teraz popsioczę na to, że jak szybko coś przewrotnego się zaczęło dziać, tak samo szybko się skończyło. Może i miałabym ochotę wbijać na pal za zbyt długie trwanie bohaterki we władaniu miłości, ale absolutne urwanie wątku, choć ten dopiero się zaczął, to niewykorzystanie potencjału, przynajmniej nie w pełni. Jak na Cahan, do której przywykliśmy przystało, najchętniej zakopałaby te wspomnienia głęboko w odmęty wszechświata razem z tymi, którzy cokolwiek o tym wydarzeniu wiedzą. Zebra wyciąga wnioski z całej sytuacji i szuka jej pozytywów, stara się przeanalizować, dlaczego działała tak, a nie inaczej. Wytłumaczenie, że to wina Pierwszego Płomienia nie było wystarczające. Po krótkich przemyśleniach i rozkminach nad potęgą alikornów głos przejmuje pusty, zebrzy brzuszek, więc klacz postanowiła zwlec się z łóżka, wyrzucić przygotowane przez uroczą Cahan prezenty i przemyśleć, co ją będzie czekało po wyjściu z pokoju. Stołówka to pobojowisko po każdym posiłku, o czym dowiadujemy się w rozdziale siódmym, żadnych wzmianek o tym wcześniej nie uświadczymy. Co wydaje się dziwne, wsadzenie pyska do talerza naprawdę jest takie trudne? I czemu personel kuchenny akurat musiał się trafić taki niezbyt miły? Na te pytania odpowiedzi brak, a brzuch konwertytki burczał tak bardzo, że skłonna była zająć się sprzątaniem stołówki. Znacznie to ciekawsze niż wiele innych wydarzeń, naprawdę. Grunt, że brzuch przestał wołać o ofiary. Po przeprowadzeniu porządków na stołówce, przyszła pora na przekąski. Stolik pasiastej klaczy szybko zauważył, że nie dość, iż zebra znów jest sobą, to w dodatku ma moralnego kaca i rozpoczynają się ploteczki. Zauważalny pozytywny wpływ Płomienia mnie nie ciekawi, miałam nadzieję, że rzucą się sobie do gardeł, ale zauważyłam już, że fabuła jest odwrotnie proporcjonalna do charakteru głównej bohaterki. Po przygotowaniu wszystkiego, kąpieli Cahan i paru mniejszych rozmowach, oto Wigilia Serdeczności – zgromadzenie modlące się do alikornów, odwiedziny epizodycznej postaci, jaką wydaje się być dyrektor ośrodka, podziękowanie za jedną z pozytywniejszych rzeczy, jaką Cahan odwaliła, czyli uwolnieniu zakonnicy ze szponów śmierci, a także jedzeniu. Potem kuce gromadzą się w salach by jeść, składać sobie życzenia, obdarowywać się prezentami i opowiadać sobie historie. Akurat historia opowiedziana przez Cahan to kolejne "must read" tego rozdziału, który momentami zdaje się nie posiadać końca - na wattpadowe standardy przydałoby się go podzielić choćby na pół - łatwiej móc przerwać po krótszym fragmencie tekstu, jeśli zajdzie taka potrzeba, niż w randomowym momencie i potem szukać tego po całym rozdziale, bo Wattpad lubi zapominać, gdzie skończyło się lekturę. Potem mamy jeszcze kilka wydarzeń Lunaliów, jak długi sen, opiekę nad szklarnią czy zabawy na świeżym powietrzu. Ostatnie wydarzenia wydają się randomowe i tak bardzo od czapy, że miałam naprawdę tęgą rozkminę o tym, czy przypadkiem czegoś nie pominęłam, ale jak się okazuje, to nie. Kończymy dotychczas opublikowane opowiadanie ucieczką Estelle z ośrodka. Spodziewał się ktoś? Po odtańczeniu tańca triumfalnego, złożeniu ofiary swojemu żołądkowi i upojeniu się leśną herbatką jestem gotowa na podsumowanie. Fanfik ciekawie skonstruowany i zapowiadający się pompatyczniej, niż to w rzeczywistości wygląda. Mamy w nim świat trochę znany, a jednak w zupełnie innej formie. Są elementy znane, ale wiele z tego, co było na stałe wpisane w schemat Equestrii, to przy stworzonych realiach stek bzdur wyjęty z kucykowej biblii dla ludzkości. Tworzy to swego rodzaju dowolność dla autorki, która nie jest ograniczona światem serialowym - korzysta z tego, co jej się podoba, a co jej nie leży lub stanowi brak - po prostu zgrabnie przekształca. Jest to też na pewno wygodny zabieg, bo pracuje się na pewnym szkielecie, który jednak można wyginać dowolnie i ubarwiać dowolnymi płatami mięśni, wnętrzności oraz skóry. Niekoniecznie musi to być casualowa forma życia. Bohaterka jest odważna, uparta i ma cięte myśli. Przebywanie na jej karku wraz z narracją jest ciekawe, nigdy nie wiemy, w którym momencie padnie jakaś fraza-petarda, która zdolna jest zmieść z powierzchni ziemi opanowanie kosztem spazmatycznego rechotu. Początkowa jej kreacja była niezbyt oryginalna, ot - osoba pełna aspołeczności i nienawiści do świata, którą odmieni poznanie krasza i dzikie seksy co noc, mimo iż będzie go nienawidziła. Tak, za dużo Wattpada. Cała ponyfikacja wyszła bardzo na plus dla postaci - rozwinęła się w kierunku bardzo intrygującej postaci, która kombinuje i wychodzi poza schematy w bardzo oczywisty dla czytelnika sposób. Jej działania bywają nieprzewidywalne, ale tak jak Cahan, tak i czytelnik zręcznie dostosowuje się do sytuacji. Problemem nie wydaje mi się tutaj sama fabuła, co poprowadzenie wydarzeń. Nie można oczekiwać wybuchów i trupów co rozdział, ale dużo tu jest rozmów, posiłków czy prozaicznych czynności, które zgłębiamy bardziej niż same przełomowe wydarzenia. Kłótnia i fochy klaczy - myk, trzy miesiące to trwa, Cahan ma problem. Zebra pod wpływem Pierwszego Płomienia? Tak, po tym ma się niezłego kaca. Sytuacje nie są tragiczne, mamy sporo wspomnień i nawiązań do wydarzeń z pominiętego okresu, ale wciąż - wydaje się to niewykorzystanym potencjałem dla historii. Nie ma jednak tego złego – rozmowy i proste czynności wnoszą swoje i dają inne spojrzenie na te proste (wydawałoby się) elementy życia codziennego – łatwe dla Equestrian, trudniejsze dla konwertyty. Świat ma swoje tradycje, zwyczaje, prawa i struktury - ich opisy są długie i wyczerpujące temat na tyle, na ile pozwala nam to wiedzieć autorka. Nie są cukierkowymi zapychaczami, że "niebo miało kolor przywodzący na myśl hordy zabitych żołnierzy, z których pod wpływem szybkiej pracy serca w ostatnich chwilach ich życia wypłynęły hektolitry krwi", ale kilka ubarwiających wtrąceń by nie zaszkodziło. A przynajmniej kilka więcej. Długość rozdziałów jest różna i chyba tylko ostatni tasiemiec bardziej prosi się o rozbicie na mniejsze elementy. Nie wiem jak w docksie, ale Wattpad pozwolił odczuć to bardziej, niż powinien. Przy dalszych publikacjach poradzę rozbić to na mniejsze i dawać tylko odwołania, że rozdział ten sam, ale część druga czy trzecia. Co jeszcze mi na śledzionie się ułożyło? Zauważam profesjonalne podejście do roboty nie tylko w postaci jakości tekstu, co widoku grupy, która za to odpowiada, czyli korekty i pre-readerów. Da się zauważyć kilka "baboli", ale wszyscy jesteśmy ludźmi. Fabularnych dziur nie uświadczyłam. Co zatem sądzę o całokształcie "Smaku Arbuza"? Warto się zagłębić, choćby dla zastosowanej formy świata, dla zebry i jej ciętego języka, jej zmagań i cierpień w ośrodku, ale jakikolwiek powód by przywołać - czytajcie, a zostaniecie nasyceni. Tymczasem ja oczekuję na więcej akcji, którą mam nadzieję, że ostatni rozdział obiecuje, więcej Cahan w formie uwielbianej, a nie uroczej, no i na więcej tej dobroci, jaką sam fik jest. Dziękuję, dobranoc. Część 3/3
    1 point
  6. Witaj na forum @MG227! Liczę na to, że pokażesz nam swoje prace^^ Swoją drogą - jeśli lubisz fanfiki, to polecam Ci dział opowiadań oraz Discorda Klubu Konesera Polskiego Fanfika. I tego... Jakie fiki konkretnie lubisz :3?
    1 point
  7. Harmonogram 28.09-04.10 Poniedziałek [28.09] - Diariusz; autor: Warren Hutch; tłumaczenie: @Poulsen Wtorek [29.09] - Pie killer; autor: @Niklas(r.3 str.7) Środa [30.09] - Fallout Equestria: Crimson Tide; Autor: Samir_Duran (r.3 str.2) Czwartek [01.10] - Kombo czwartek! xD Vinyl i Octavia na uniwersytecie; tłumaczenie: @Sun(r.15); Przyjaźć=Zło; tłumaczenie: @Midday Shine; Królewskie Antyprzygody; autor: @Kredke Sobota[03.10] - Kanclerz; autor: @Marquise Fancypants di Coroni (r.2, preludium str.17) Niedziela [04.10] - Wolne czytanie
    1 point
  8. Te same kredki, ten sam blok. I kolejny prezent urodzinowy, tym razem dla Moonlight - redaktor wicenaczelnej Equestria Times. Bloody Herb
    1 point
  9. Tym razem prezent urodzinowy dla koleżanki z redakcji ET - naszej drogiej korektorki Magdy B. I przy okazji sprawdzian kredek Giotto Stilnovo i bloku Paint On Multi Techniques Gris. Jak opinia? Te kredki się mega szybko zużywają. Niektóre sztuki się też łamały. Ale poza tym wydają się spoko, przynajmniej do kolorowania na gładko. Są dość miękkie, mają wyraźne kolory. A blok bardzo przyjemny. Magda B
    1 point
  10. Test Polychromosów mojej cioci. I bohaterowie mojego fanfika. Cień Nocy
    1 point
  11. Cześć. Przedstawiam Wam pierwszy rozdział mojego nowego tłumaczenia. Jest to jeden z moich ulubionych fanfików i moim zdaniem jeden z najlepszych (i niestety jeden ze słabiej znanych) w całym fandomie. Nie jest ani przesadnie długi, ani bardzo epicki, ani dwuznaczny, zachwyca jednak bogactwem słownictwa i przemyślaną fabułą, pełną znakomitych smaczków i nawiązań. Moją ambicją jest choć w części oddać jakość oryginału i mam nadzieję, że uda mi się ten cel osiągnąć. Praca przy tłumaczeniu tego tekstu jest dla mnie niemałym wyzwaniem oraz wielką przyjemnością. Mam nadzieję, że Wy także będziecie mieli przyjemność z lektury Specjalne podziękowania dla Dolara i Cahan za pomoc w tłumaczeniu pewnych nazw i imion ============== Diariusz [slice of Life] Autor: Warren Hutch Tłumaczenie: Poulsen Prereading: Dolar84, Kredke Korekta: Rarity Link do oryginału Setki lat temu, Clover Mądra spisała w swoim osobistym pamiętniku wydarzenia związane z pochodzeniem oraz młodością Celestii i Luny. Teraz, dzięki łaskawej zgodzie księżniczek oraz umiejętnościom Twilight Sparkle, owe zapiski stały się dostępne dla współczesnych mieszkańców Equestrii. Część 1 - Przesilenie Letnie, 10 AE Część 2 - Przesilenie Letnie, 10 AE Część 3 - Przesilenie Letnie, 10 AE Część 4 - Przesilenie Letnie, 10 AE Część 5 – Dwudziesty drugi dzień Szóstego Miesiąca, 10 AE Część 6 - Dwudziesty Drugi Dzień Szóstego Miesiąca, 10 AE Część 7 – Dwudziesty Drugi Dzień Szóstego Miesiąca, 10 AE Cześć 8 – Dwunasty Dzień Siódmego Miesiąca, 10 AE Część 9 – Osiemnasty Dzień Dziewiątego Miesiąca, 10 AE Tłumaczenie wykonano za zgodą autora.
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...