Skocz do zawartości

Niklas

Moderator
  • Zawartość

    5524
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    97

Wszystko napisane przez Niklas

  1. Oh wow, Tric umie w Porzuconych! So awesome Miło to słyszeć, naprawdę xd Koniecznie i nie ma przebacz Piszę tak, jak czuję, że być powinno. Niemniej jednak spróbuję coś jeszcze zdziałać w tej materii. Swoją drogą, przejrzałeś wszystkie części już?
  2. Co, kto, komu, gdzie, jak niby usunął? Also, już nie czytasz Porzuconych, bester? Chyba tylko na początku, potem już coraz dłuższe robił te przerwy, aż do obecnej A co to ma do Porzuconych? Zresztą, nie ode mnie już zależy czy ludzie zagłosują na EPIC, czy nie.
  3. Dzięki, Dolarcze! A bester cannot into komentarz Also, czepia się mnie nup, co usuwa swoje fiki Regularność? Porozmawiaj o tym z Alberichem
  4. Czuł się przeciążony. Jego myśli o przeraźliwej śmierci towarzyszy wypełniały jego głowę, sprawiając, że znowu zaczęła go boleć. Pamiętał to aż za dobrze, do tego wszystkiego dochodziło wspomnienie ran, które również i on otrzymał. Teraz potrzebował chwili oddechu od tego wszystkiego, musiał wydostać się poza obóz. Miał nadzieję, że wśród drzew, z dala od odgłosów nadchodzącej bitwy, zdoła nieco się ogarnąć i odzyskać przytomność myślenia.
  5. Gdy tak rozmyślał, ocierając łzy, przypomniał sobie swoją starą zbroję. Była przecież kompletnie rozdarta przez pazury, zupełnie jak ciała co niektórych żołnierzy. Było jasne, że wpadli w szpony czegoś niegodziwego... czegoś, co pochłonęło życia wielu dobrych ludzi. Tak przynajmniej czuł w sercu, podczas gdy umysł milczał... Mimowolnie, wbrew sobie, podszedł bliżej tego miejsca.
  6. Hmm, bardzo mnie cieszy, że postanowiłeś powrócić do tego xd No i jak faktycznie zadziałasz tak, jak piszesz w przedmowie, będzie git xd
  7. W pierwszym przypływie chęci mężczyzna chciał do niego zagadać, ale pewna myśl powstrzymała go nim zrobił choć krok ku niemu. Pamiętał przecież, że przecież go odprawili, głównie na polecenie swojego dowódcy... czy kogoś w tym guście. Poza tym, miał sporo pracy, jak mógł zauważyć. Co jak co, ale nie zamierzał mu przeszkadzać w ustalaniu planu obrony Temerii. Co prawda nie był pewien, dlaczego aż tak bardzo mu zależy na tym kraju, lecz cóż... tak było. Udał się w bok, lawirując pomiędzy ganiającymi żołnierzami. Wciąż nie dawała mu spokoju tamta wizja, którą zobaczył tuż przed przebudzeniem. Początkowo myślał, iż jest to jedynie wynik zaklęcia, którym oberwał. Jednak obraz jego dowodzącego jakimś oddziałem łuczników wciąż pozostawał dość wyraźny. A skoro tak, musieli gdzieś przebywać... Tylko gdzie, skoro obóz był aż tak rozległy?
  8. Po raz kolejny mężczyzna nie miał okazji na przeprowadzenie jakiejś dłuższej rozmowy, tym razem rozproszony nieco tymi darami. No ale cóż... teraz przynajmniej miał i pieniądze, i jedzenie, i kolejną broń. Przypiął więc go do pasa, zarzucił torbę na ramię i ruszył przed siebie w stronę... sam nawet nie wiedział czego, po prostu prosto.
  9. - Dzięki... druhu... - odpowiedział najemnik. Spojrzał na żołnierza, po czym chwycił w dłonie łuk. Broń wydawała się mu znajoma, ale również tak obca... Mimo wszystko czuł się dużo pewniej, mając ją w dłoniach. Wyglądało na to, że choć głowa zapomniała, mięśnie pamiętały o tym, jak się nią posługiwać... Chociaż tyle dobrego. Zawiesił łuk na plecach, po czym sprawdził zawartość pakunku.
  10. Matyas, otrzymujesz za to ałarda Maud ;-; No, ja też sobie poczekam xd
  11. Ok, zatem doczytałem już całość Reliktu. Cieszy mnie to, że im dalej szły rozdziały i rozkręcała się fabuła, tym mniej było czegokolwiek, co by mnie radziło w kwestiach interpunkcyjno-pisowniczej. Naprawdę jest progres, jak wcześniej praktycznie co rozdział biłem głową w biurko, zaznaczając te co bardziej kłujące mnie w oczy błędziki, które mocno odciągały mnie od fabuły, tak teraz było to raptem kilka rzeczy, a rozdział 6 i 7 przeleciałem praktycznie bez zgrzytów. Brawo, Baff, bardzo mnie to cieszy. Wracając do mojego posta, zapytałem się, jeszcze nie czytając fica, o to, kiedy uśmiercisz gwardzistów... No i się doczekałem. Cóż, jestem w sumie zawiedziony ich rolą. Rozumiem oczywiście, dlaczego rozwiązałeś ich wątek tak, jak to zrobiłeś, ale i tak miałem nadzieję na coś więcej. Że ich choć trochę poznamy, że ich śmierć nas choć trochę zaboli... A tymczasem... byli sobie, zniknęli, karawana jedzie dalej. I przez cały czas czytania zastanawiałem się, dlaczego Twilight się aż tak przejmuje ich losem? No niby zginęli, broniąc ją i jej przyjaciółki... ale jakoś tak miałko. Cóż... chciałeś zrobić postacie tła, które są tylko po to, by zginąć i to ci się udało. Brawo zatem. Zastanawiam się również nad postacią naszego paladyna. Widać, że coś tam knuje. Z jednej strony niby sensownie wyjaśnił swoje powody i rolę, jednak z drugiej... skoro to tak sekretna i tajemnicza, elitarna grupa, jak dla mnie powiedział aż za dużo. No i jeszcze ten drobny niuans z poszukiwaniem ziół, które później ewoluowały w owoce. Cóż, skoro tak bardzo wykosiłeś Guarda i resztę, mam nadzieję, że nasz sir coś mocno nabroi. A i oczywiście pozostaje wątek poboczny archeologa i jego błyskotki, którą wykopał. Szekle w oczach mu się pojawiły, więc nie dziwota, że postanowił zabrać małą pamiątkę ze sobą, bo sobie zasłużył. Ciekawe jedynie, jakie będą tego konsekwencje. Zatem, Baff, dobra robota i mam nadzieję, że nie będziesz nam kazał czekać na rozdziały jak Alberich
  12. K, Spidi, nara, pozdrów rodzinkę! Ta Flutaszaj
  13. Czytałem i polecam wielce tego fica. Wspaniałe tłumaczenie, wielki kunszt kkat jak zawsze. Oby do rozdziału pierwszego!
  14. Nazwany najemnikiem mężczyzna nie zdołał nawet niczego powiedzieć, ani nawet skinąć głową, gdy jego rozmówcy odeszli w swoją stronę. Trochę żałował, że nie zdążył ich wypytać o cokolwiek, ale cóż... Miał przynajmniej nową, lepszą zbroję i nieco orenów... Przynajmniej miał pewność, że nie padnie za szybko z głodu... Jednak... co z jego bronią? Skoro uchodził za najemnika, a sądząc po głosie ostatniego ze zbrojnych, był niezły, musiał posiadać też jakąś broń... o ile nie rozleciała się w wiór jak jego dawny pancerz. Przypiął więc sakwę do pasa i zaczął nieco kluczyć po temerskim obozie, w poszukiwaniu kogokolwiek, kto mógłby by mu pomóc poukładać myśli. Miał nadzieję, że nie będzie o to trudno, skoro... chyba wsławił się czymś.
  15. Widziany przez niego dowódca nie wyglądał mu znajomo. Postanowił więc podejść nieco bliżej, by być w stanie zrozumieć cokolwiek z jego słów, obecnie tak usilnie zagłuszanych przez mowę innych żołnierz, rżenie koni i trzeszczenie metalowych pancerzy. Od tych hałasów nieco bolała go głowa, jednakże nie na tyle, by jakoś mu przeszkadzać. Obecnie nazwałby to drobnym "dyskomfortem". Ciekawe, co to za jedni..., pomyślał, stając najbliżej jak było to możliwe.
  16. No cóż, każdy powód jest dobry, by przeczytać Brohoofa Ja tak w sumie rzuciłem okiem na całość, ale mnie rozbroił ten kontrast między wstępniakiem, a Flutterką na 18 zachęcającą do dołaczenia do Brohoofa Also, czo ten Matyas, 90% warna
  17. W końcu mógł niejako przeanalizować przedstawione mu fakty. Nareszcie pamiętał krainę, w której przebywał i o tym, kto jej zagrażał. Potrafił niejako określić swoje położenie na podstawie zapamiętanych słów maga, kojarzył niejako władców Północnych Królestw, jednak nie do końca. Niektórych znał jedynie z imienia, innych z twarzy. Wciąż jednak nie znał swojego imienia i swoich losów, nie wiedział, kto mu przyjacielem, a kto wrogiem. No i kto i dlaczego potraktował go tak specyficznym zaklęciem. Potrafił zrozumieć, dlaczego został zaatakowany, jednak... dlaczego ktoś zadał sobie tyle trudu, by usunąć jego wspomnienia? Odnosił wrażenie, że musiał zobaczyć coś, czego nie powinien i za to spotkała go kara... Jednak... dlaczego sprawili mu amnezję, zamiast po prostu zabić? To mu wciąż nie grało... Tymczasem jednak postanowił zobaczyć, co dzieje się na zewnątrz. Dlatego zatem postanowił założyć wiszącą zbroję oraz resztę ubrań, które dostrzegł gdzieś w kącie oraz buty. Następnie zaś ostrożnie wyszedł na dwór.
  18. <W TYM MIEJSCU POJAWIAJĄ SIĘ POSTY ZAPEWNIAJĄCE O CZYTANIU BROHOOFA> : V ~Draq
  19. Z jakiegoś powodu uważał jednak, że jeśli ten mag byłby jego przeciwnikiem, powinien przede wszystkim uderzyć w prawą nogę, a potem jak najszybciej ogłuszyć, by nie zdołał rzucić zaklęcia. Skąd u mnie w ogóle taka myśl?, spytał sam siebie w myślach, patrząc na przygotowany eliksir. Nie miał pewności czy nie otrzymał właśnie trucizny, ale z drugiej strony, dlaczego wpierw miałby mu podawać coś leczącego, by zaraz później zabić? Chęć odzyskania choćby cząstki wspomnień przeważyła, więc szybko postanowił wziął łyk leku, a potem kolejny i kolejny...
  20. Hue, zatem MANEzette wzięło Brohoofa na przetrzymanie Ale ten, jestem wielce zaskoczony, że Spidi o mnie pamiętał i wspomniał mnie w wywiadzie z DashDubem ;-; <wzruszenie intensifies> Dzięki ;-;
  21. I cóż, jakby nie patrzeć, wyszło to wszystko na plus xd Ot, taka heheszka fabularna. A czy dalej jest podobnie? xd
  22. Oh wow, takie smutki, wielce pożegnania, bardzo bobul, a tymczasem na 18 stronie: http://i.gyazo.com/5a089908d4fb5fe1ad87f59ff17d98dd.png BOB, POPSUŁEŚ NAWET SWOJĄ REZYGNACJĘ, JAK MOGŁEŚ ;-;
  23. No i kolejny komentarz - tym razem do rozdziału 4. Znowu okroiłeś ilość draconequus do minimum, i znowu rozdział trzymał swój wysoki poziom. Cóż, wychodzi na to, że nasza chimerka psuje fica w moim odczuciu Niby nie zrobiła niczego, co mogłoby kogoś aż tak do siebie zniechęcić, ale cóż... Wciąż się jedynie bawi, w czym pomaga jej Kryśka. Może jakby funkcjonowała podobnie jak Discord to byłoby ciekawiej, albo i nie, bo byłaby jedynie jego kopią. Shining ma od cholery problemów. Odniósł pyrrusowe zwycięstwo nad siłami wroga - stracił przyjaciół i większość wojsk. a morale chwieją się w posadach i na razie nic nie wskazuje, by miało być lepiej. No i do tego draconequus wyeliminowała z gry Cadance, choć, szczęśliwie dla obrońców, nie zawyrokowało to utratą bariery. Ciekawe też, dlaczego stało się właśnie tak. Wierzę, że wyjaśnisz to w kolejnych rozdziałach.
  24. Wyglądało na to, że eliksir przyśpieszał regenerację ciała i myśli, jednakże wspominane przez maga zaklęcie amnezji musiało być zbyt mocne, by ten napój dał sobie z nim radę. Napar nie był zbytnio przyjemny w smaku, ale zrobił swoje. Miał nadzieję, że drugi wywar pomoże mu w tym skuteczniej. - Mocna ch... cholera - stwierdził.
×
×
  • Utwórz nowe...