Ogółem mogę powiedzieć, że odcinek był bardzo przyjemny. Dowiedzieliśmy się znów czegoś nowego o rodzinie Apple, a konkretnie o seniorce rodu, mieliśmy wątpiącą - mocno - AJ, brykającą jak młoda klaczka Granny Smith, braci Flim Flam, którzy dali nam całkiem fajną piosenkę. Co by nie mówić o braciach, dobrzy z nich sprzedawcy. Potrafią tak zaczarować innych, że z ochotą zaczęli kupować. Wykorzystali tutaj także efekt autorytetu, powołując się na AJ, która z pewnych powodów (nie zdradzam, by za wiele nie spoilować) nie zaprzeczyła ich słowom.
Odcinek pokazuje, ile potrafi zdziałać nasz umysł, gdy tylko zostanie odpowiednio nastrojony. W sumie, mamy tutaj efekt placebo, jednak podany w bardzo fajnej otoczce. Co jeszcze... Lyra była wyjątkowo urocza, acz szkoda, ze nie dostała głosu, w tło wróciła Derpy (była widoczna na trybunach), AJ zgodnie z moimi przypuszczeniami dostała swój klucz. Przyznam jednak, że jego... wygląd był dla mnie pewnym zaskoczeniem.
9/10 - no i is a canon