Skocz do zawartości

Ohmowe Ciastko

Brony
  • Zawartość

    1079
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Ohmowe Ciastko

  1. -Co ręka? Odpadła? A może zmieniła się w kamień? Mów do jasnej anielki, bo nic nie widzę! - znalazł w końcu najpilniejszy problem - Latarka, gdzie ja ją do diabła zostawiłem - odwrócił się do hybryty - 505, masz latarkę? A jeśli nie, to raczyłabyś po nią iść? - ponownie skierował się w stronę rannego - Masz latarkę? I czy mocno krwawisz? Bo w tych ciemnościach nie zauważyłbym, jakby mi ucięli rękę.
  2. [Tak jakby co, to rezerwuję Natsu od razu po dojechaniu . ]
  3. Szlag, zapomniałem napisać posta! Tak się do niego zabierałem, że o nim zapomnaiłem . Początek podróży. Słowa Rinzlera trochę go zaniepokoiły. Ale co szkodzi spróbować? Z tą myślą skupił się na odizolowaniu się od wszystkiego innego. Po mięśniach twarzy czuł, że to skupienie aż nadto uwidoczniło się na nim. Ale ostatecznie nie zdołał tego osiągnąć. Machnął ręką na to i zapatrzył się na widoki za oknem. Teraz. Mistrz przez chwilę rozmawiał z woźnicą. -Przygotujcie się, niedługo poznacie trzy najsilniejsze gildie w kraju...- po czym wrócił do spoglądania za okno. Fairy Tail. Potęga. Blue Pegasus, czyli klub hostów czarodziej. Lamia Scale, czyli Jura i czarodzieje mu pomagający. I nieznane Cait Shelter. Oraz my. Ciekawe, co z tego wyjdzie. Ech, żebym tak tylko zdążył pogadać z nimi wszystkimi. Ciekawe, czy któraś gildia wystawi więcej czarodziei niż my. Uśmiechnął się na myśl, że ich chyba będzie najwięcej. -Mistrzu, a czy będzie czas na zapoznanie się? I teraz ważna kwestia - czy rozmowy z postaciami kanonicznymi prowadzisz ty, Spin, czy możemy my? Bo mi trochę by pomogło,gdybyś podszedł do tego tak bardziej liberalnie .
  4. Jone ucieszył się, że nie spotkał "tubylca". Nie wiedział, jakie zwierzęta mogą żyć na tej planecie. Szybko podbiegł do źródła głosu, zostawiając torbę o krok od siebie. Spojrzał się na źródło głosu. -Co ci się stało? - zadał tak proste, że aż głupio brzmiące pytanie.
  5. Alagur widząc bardzo zły obrót spraw odskoczył raz, a potem drugi, ostatecznie uciekając od ostrza przeciwnika. Niestety, po drugim skoku nie odnalazł równowagi. Zatoczyłby się niechybnie, gdyby nie wykorzystał swej broni jak laski. Podparł się nią z tyłu i tylko dzięki temu nie runął na ziemię. Zrobił głęboki wdech, odzyskując przynajmniej część energii. Wyskoczył do przodu, złapał partyzanę za koniec drzewca i zaczął wyprowadzać szerokie cięcie od prawej, celując w klatkę piersiową przeciwnika. Na jego twarzy było widać wysiłek, jaki go kosztowało wyprowadzenie ciosu tą za długą do takich ciosów bronią.
  6. Ręką złapał za pistolet, włożony częściowo w spodnie z tyłu, ale go nie wyciągnął. Odwrócił się w tamtą stronę.
  7. Jone zaklął i wytarł palec o ubranie, dla pewności omijając kieszenie. -Szlag - zaklął i poszedł dalej.
  8. Poczuł coś dziwnego, co przeszkadzało mu biec. Dopiero po chwili przypomniał sobie nazwę - zmęczenie. Przeklęta magia. Nie dość, że może mnie zabić, to jeszcze się męczę. Przebiegł obok przeciwnika. W jednej chwili nawet myślał, że będzie ciął go z piruetu, ale z jakiegoś powodu tego nie zrobił. Zrobił jeszcze dwa kroki i gdy w końcu miał odpowiednią prędkość zahamował w miejscu, jednocześnie robiąc półobrót. Zauważył, że przeciwnik nie widzi go. Szybko wyprowadził pchnięcie. Gdy ostrze było o stopę od przeciwnika szybko się on obrócił, zastawiając się swym ostrzem. Alagur zaklął w myślach, ale nie miał zamiaru się poddawać i zaprzestawać ataku. On był dopiero lekko zmęczony - przeciwnik musiał być w jeszcze gorszym stanie. Gdy grot szczęknął o ostrze od razu zaczął zmieniać pozycję partyzany, chcąc zablokować ostrze przeciwnika pomiędzy grotem a rozgałęzieniem, jednocześnie waląc przeciwnika drzewcem w jego lewy bok.
  9. Jone podszedł do cieczy, zamoczył w niej palec i powąchał.
  10. Nie przewidział tego. Chciał w odpowiednim momencie wykonać wślizg i powalić przeciwnika, a ten zamiast bloku wykonał uskok. W myślach zaklął siarczyście i dokańczał szarżę. Zbyt szybkie hamowanie mogło wyprowadzić go z równowagi, a czuł, że przeciwnik to wykorzysta. Dalej biegł, lecz teraz był przygotowany na obronę albo unik, zależnie od tego, co zrobi przeciwnik.
  11. Fire skierował się dalej. Nadal nie wiedział, co powinni zrobić, ale pomysł z poszukaniem noclegu był uniwersalny. -No, drużyna, lepiej idźmy, bo nas księżniczka Luna zastanie tutaj.
  12. U mnie to całkiem normalnie - myślałem nad jakimś dziwny, śmiesznym (dla mnie) nickiem i wiedząc, że w nazwie na pewno będzie coś piekielnego pomyślałem o ciastku. I tak powstał nick PiekielneCiastko.
  13. Czyżby? Musnął dłonią skalpele, noże oraz pistolety. Kompania, wśród której się znalazł, była tak doborowa, że wolał się z nimi nie rozstawać. Ale właśnie dla takich słów zbytnio nie chwalił się ilością potencjalnej broni, jaką zdołał popakować po kieszeniach, mniej lub bardziej ukrytych. -Dziękuję, że ktoś raczył pójść razem ze mną - powiedział ironicznym tonem. Modlił się, żeby na statku nie było żadnego pożaru. Płomienie mają to do siebie, że dymią, a dym, jak to dym, zazwyczaj leci do góry. Więc gdzie indziej mógł go spotkać, niż na wyższych poziomach?
  14. Ohmowe Ciastko

    Fairy Tail Quiz

    Metallicana? EDIT I odezwał się nawyk od Metallicki.
  15. Jone tuż przy końcu schodów usłyszał delikatny odgłos kroków na dole. Odwrócił się. -Kto idzie? - skierował swe pytanie w dół.
  16. Nie przeszkadzajmy mu! I tak nie nudzi się tak, jak Alice! Wykrzyczał w biegu. Na serio bał się o klacz. A najbardziej tego, że jeśli jest podobna do jego matki to wtedy będą mieli suszoną głowę o to przez najbliższe eony.
  17. Ale.... ile czasu ona już tam jest? To jest złe, że każemy jej tam samej czekać. Ja idę do Red'a. Thermal szybko skierował się na dół mając nadzieję, że dogoni kuca.
  18. Nagle pewna myśl uderzyła w granice umysłu Thermala. Przy balonie została klacz! MT, zapomnieliśmy o Alice! Powiedział nagle do MT. Musimy szybko ją przyprowadzić!
  19. Joseph przez ładne kilka minut siedział i się zastanawiał. Co powinien zrobić? Jak osiągnąć cel? Kto jest ojcem Pablito? Przerywając rozmyślania nad tym ostatnim pytaniem potrząsnął głową, ku zdziwieniu pozostałych. Nie, mam tyle czasu, że do czegoś dojdę! Tylko jak? Wiem! -Rinzler, z tego co pamiętam, to ty medytujesz, prawda? - wykorzystał jedyną możliwość, którą nasunęły mu najciemniejsze odmęty umysłu - Czy można wejść w takich warunkach w jakąś medytację?
  20. Nie spodziewał się, że z takiej płytkiej rany może wypłynąć aż tak wiele krwi. Dopiero po chwili poprawił swój tok rozumowania o wcześniejsze rany oraz długość cięcia. A przeciwnik nie próżnował i od razu, gdy Alagur powrócił do jakiejś dogodnej pozycji, on rozpoczął cios. Mag z zgrozą w oczach zobaczył, że cios ma za zadanie pogłębienie wcześniejszej rany. A mogłem zgodzić się na wymianę kości. Przeklął swoją głupotę. Przynajmniej nie był tak poharatany jak przeciwnik. W ostateczności tamten miał na sobie wiele ran - choć po jego walce było widać, że niewiele sobie z nich robi - a on tylko jedną, czort z tym, że sporą. Zrobił daleki wyskok i umknął przed ostrzem, próbującym ponownie uszkodzić to samo miejsce. Potrzebował jakiegoś pomysłu, a na razie nie miał nic. Złapał partyzanę oburącz i przygotował się do obrony większości ciosów, jakie mógłby zadać przeciwnik. Potrzebował planu. Olśnienie nadeszło nagle. Uniósł wysoko partyzanę, celując w oczy przeciwnika, i skierował się w jego stronę z największą szybkością, jaką mógł osiągnąć w dwóch krokach. A teraz mam do ciebie prośbę - napisz krótko i zwięźle, co zaczął Antoni. Dalsza część ciosu Alagura zależy od tego.
  21. Sądził, że jest przygotowany na wszystko. Zmienił rohatynę na partyzanę, by móc zadawać bardziej różnorodne ciosy. Umieścił ostrze bliżej prawej ręki. I nic to nie dało. Oparł tępy koniec broni o ziemię. Myślał, że zatrzyma tak broń przeciwnika. Nie, on poderwał broń w górę. Nie wiedział nawet, jak powinien zareagować. Ostateczny zamiar był taki, aby pozwolić wbić się broni przeciwnika i odskoczyć, zabierając mu ją. Wtedy byłby jak na talerzu. Ale przeciwnik nagle cofnął rękę tak, że ostrze przeorałoby mu biodro i brzuch. Nie mógł na to pozwolić. Przykucnął, nogą i ręką unieruchamiając partyzanę, w którą z szczękiem uderzyła wyprostowana szabla przeciwnika. Guildeon poderwał się do góry, jednak Alagur nie ruszył prawą ręką. Gdy lewą dłonią poczuł drzewce cały korpus ogarnął ból. To broń przeciwnika dotknęła jego ciała. Zaklął w myślach od razu lekko odskakując, po czym zacząć ćwierćobrót. Ostrze opuściło jego ciało, a grot powędrował w stronę brzucha przeciwnika. Dopiero teraz poczuł, że ostrze przeciwnika ładnie przecięło mu skórę na klatce piersiowej. Cieszył się, że przynajmniej nie uszkodziło żeber ani nie spowodowało zbyt wielkiego krwawienia.
  22. Thermal zrobił kilka kroków w stronę kuca, spoglądając na przedmiot, który on robi. Chciał wiedzieć, jak zacząć rozmowę, by od razu pokazać, że nie jest laikiem jeśli chodzi o kowalstwo. Choć czuł, że do poziomu kucy dookoła wiele mu brakuje.
  23. Fire odpowiedział uśmiechem na uśmiech MT. -Ale żeby DOKŁADNIE wiedzieć, co podpalić, to będzie musiało płonąć dużo, czyli podpalenie jeszcze czegokolwiek będzie mijało się z sensem - potrząsnął głową - Nie, o czym my mówimy! Nie będziemy niczego podpalać! Ta enklawa zieleni ma zostać bez zmian dla następnych pokoleń i zwierząt.
  24. Poczułem, że muszę rżnąć głupa i spitego. Z rękami zwisającymi nisko i krokiem kaczki podszedłem do sofy. -Ale jak to istnieją? - w całym moim upojeniu alkoholowym próbowałem mówić z zdziwieniem w głosie - Przecież nawet małych paladynów uczy się, że oni nie istnieją - starałem się mówić jak osoba lekko upita, a faktyczne upojenie powinno dodać także coś od siebie. Siadłem obok niego, patrząc się na niego jak dziecko na osobę opowiadającą mu bajki. To zaiste musiało komicznie wyglądać w wykonaniu paladyna BoS w pancerzu wspomaganym.
×
×
  • Utwórz nowe...