Skocz do zawartości

Ohmowe Ciastko

Brony
  • Zawartość

    1079
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Ohmowe Ciastko

  1. Joseph i tak miał zamiar powiedzieć coś Ethanowi. -Też nie słyszałem, by kiedyś ktoś operował taką magią - wzruszył ramionami i się uśmiechnął - Tata mag wody, a mama magiczka piasku. Próbowali nauczyć mnie tych obu magii, a ostatecznie wyszło ich połączenie. A co daje zmieszanie wody z piaskiem? - zadał pytanie i wstał - Przeczytałem taką szaloną teorię, wedle której..... Możemy porozmawiać o tym później?
  2. -A ja Joseph Mudsand, mag błota. A co do książki - ważny dla maga temat. A tak swoją droga, z jakiej magii korzystasz?
  3. Joseph obudził się z dziwną myślą - a co jeśli kupi kilka lacrym i przyszyje je do swoich majtek? Kilkakrotnie machnął ręką przed głową, jakby chciał odpędzić od siebie dziką myśl. -Dobra, daj sobie spokój. To tylko przez misję, nie jesteś stuknięty - pocieszał siebie. Gdy już wystarczająco się uspokoił przygotował się do wyjścia. Dzisiaj był dzień wyruszenia na walkę z mroczną gildią i nie miał zamiaru się zbędnie denerwować. Wziął trochę pieniędzy i wyszedł. Po drodze do gildii wstąpił do dużego sklepu magicznego, w którym kupił kilkadziesiąt run oraz gustowne szelki do trzymania ich, które założył pod koszulkę. Runy nie były drogie, lecz nie były także potężne - po prostu zapewniały mu ochronę przed oszukaniem umysłu oraz śmiercią. Niby chroniły także częściowo przed zaklęciami, ale jeśli byłaby to prawda, to musiałyby chyba także gotować i sprzątać. Gdy już miał wychodzić sprzedawca zatrzymał go i zaoferował mu butelkę niedopitkę. Nie wiedział o co mu chodzi, ale że oferował duży rabat, to ją kupił. Dopiero po wyjściu zorientował się, że dał się chwycić na najprostszy trik sprzedawców. Jednak próby dobicia się do sprzedawcy spełzły na niczym - drzwi nie chciały się otworzyć. -Błotna forma - zmienił butelkę w błoto, które prawie od razu spłynęło mu z palców. Zrzucił winę błędu zaklęcia na nerwy i wlał błoto do nieprzemakalnej kieszeni prochowca. Miał nadzieję, że jak wróci do Magnolii, to sklep będzie otwarty, a on odda butelkę i odzyska pieniądze, czyli wcale nie małą sumkę. Próbując się uspokoić skierował się do gildii. Ostatecznie miał przynajmniej dobre runy, prawda? Gdy wróci odzyska pieniądze. Bo jak tego nie zrobi, to będzie musiał się zastanowić nad kolejną misją. Choć powinien to zrobić tuż po pierwszej misji. Skupił się na oddzielaniu magii na małą skalę. Doszedł do budynku gildii, upewnił się że rękawice są wewnątrz kieszeni, po czym otworzył drzwi, spoglądając na magów wewnątrz. Dość blisko zobaczył maga dokańczającego jakąś książkę. Nie mógł stracić okazji porozmawiania z innym fascynatem książek. Usiadł naprzeciw czerwonowłosego maga. -Co czytasz? - zainteresował się. Niestety - nie posiadł, na razie, sztuki czytania odwróconej książki.
  4. Wstając poczuł na barkach duży ciężar. Dopiero gdy zniknął on zrozumiał, że był to jego przeciwnik. Do faktu, iż przeciwnik wykorzystał go dołączyło dodatkowe uszkodzenie dłoni. Nie wiedział nawet, jak rozległe - przy tej intensywności ból rozlał się na całą dłoń sprawiając, że nie wiedział, czy ostatecznie była ona podzielona na dwie części, czy cała ucięta. Na szczęście nie czuł wielkiej utraty krwi, więc chyba nie groziła mu strata przytomności. Wyprostował się słysząc, jak przeciwnik także wstaje. Miał kilka możliwości. Forma rękawicy miała jedną znaczącą zaletę - mógł dowolnie wybrać punkt, w którym złapie nowo formowaną broń. Na jego szczęście działał fakt, iż Guildeon nie zwracał najmniejszej uwagi na to, że charakterystyka mocy magicznej jest całkowicie inna, niż tutaj. Zaczął ponownie formować swój oręż w partyzanę, zaczynając szybki półobrót, by spojrzeć się przeciwnikowi w twarz. Wiedział, że jak dokończ obrót, przeciwnik będzie już na nogach. Używając tylko prawej ręki, a tułowiu jako punktu podparcia, zataczał bronią szeroki łuk. Liczył, że dosięgnie nim przeciwnika. Kątem oka zobaczył, że przeciwnik zdążył już wyprowadzić blok, nie wiedząc jeszcze jaki będzie jego atak. Zaklął w myślach, ale nie przerwał ciosu. Nie mógł tego zrobić, albowiem mogłoby to spowodować u niego chwilową stratę równowagi, co zapewne wykorzystałby każdy przeciwnik. O czuł, że lewa dłoń za kilka chwil będzie całkowicie sprawna.
  5. Prowadź. Oznajmił Thermal gotowy do drogi. Tylko częściowo był zajęty przypominaniem tego, co robił. Powoli miał przed oczyma wyobraźni coraz więcej przedmiotów.
  6. Alagur widząc ostrze wymierzone w swoją brodę uśmiechnął się. Gdy czubek był odpowiednio blisko wyciągnął swą lewą dłoń tak, że wbiło się ono w niego, po czym przesunął go w bok, a ostrze skierowało się w stronę ziemi. Ból był wielki, ale nie raz przeżywał go. Ostatecznie wolał uszkodzenie dłoni od przebicia szyi. Z doświadczenia wiedział, że ból byłby większy, a przy niedostatku magii, takim jaki przeżywał w tym świecie, cios mógł być śmiertelny. Ostrze kierowało się w ziemię, lecz on na tym nie poprzestał. Zmienił Guildeona w buławę tak, by w dłoni, przybitej do ziemi nogą wojownika, była głowica. Dzięki połączeniu tych dwóch czynników mógł wyrwać dłoń, ponownie zmieniając Guildeona, tym razem w rękawicę bojową, dzięki czemu mógł korzystać z prawej dłoni. Od razu wykorzystał wolną rękę, by wstać. Obawiał się ciosu przeciwnika, ale wiedział, że nie będzie on głęboki - nie zauważył u przeciwnika żadnej innej broni. A jego wyprostowana szabla była uwięziona w jego lewej dłoni. Nadal wstawał.
  7. To czy mógłby pan wskazać mi kierunek, w który powinienem się udać? Nie pamiętał, czy widział kowali. Był wtedy zbyt zamyślony.
  8. Fire zamyślił się. -Sądzę, że pomysłowość bandytów w takich przypadkach jest ograniczona. Podejrzewam, że jeśli ma jakąś protezę, to ma ona wykorzystanie bojowe - nawet jeśli to tylko do kopniaków. Spojrzał się na dalszą drogę - Lepiej poszukajmy jakiejś dobrej kryjówki na noc. Wolę, by nie złapali nas w nocy w idealnym dla siebie terytorium. W dzień przynajmniej wiadomo, co podpalić - uśmiechnął się.
  9. Czerwony ogier zaśmiał się, jednocześnie z politowaniem przykładając sobie kopyto do twarzy. -MT, jest nas tu trzech ogierów korzystających z magii ognia - spoważniał - My im tam urządzimy małe pandemonium - powiedział niecałkowicie poważnie, po czym odwrócił się do Moon - Moon, jakby co, to czym mogłabyś ostudzić nasze zapędy? - choć mówił poważnie, było słychać, że częściowo sobie żartuje. Ale tylko częściowo.
  10. Co ja na prawdę umiem? Zaczął się zastanawiać. Razem z ojcem stworzyli piękne rzeczy. Po jego śmierci też tworzył, lecz nie tak wiele. Robił tyle, by zarobić na siebie. Lecz był jeden wspólny element każdej pracy - zazwyczaj po tłumaczeniach przypominał sobie, jak robił daną rzecz ojciec, a on to powtarzał. Powinno starczyć. Broń, zbroje, wanny - zrobię prawie wszystko. Liczył, że nie kłamie nieświadomie. Nie chciał nikogo okłamać.
  11. Ohmowe Ciastko

    Fairy Tail Quiz

    Przypomni ktoś kiedy takie coś się stało? Bo ja takiej sytuacji nie pamiętam. Ale mogło jej nie być, więc stawiam, że nie.
  12. Był w złej sytuacji. Był w naprawdę złej sytuacji i nie łudził się, że było inaczej. Wizja straty dłoni nie uśmiechała mu się, lecz nie miał zbyt wiele innych możliwości. Prócz tego, że mógł wykorzystać do uniku atak przeciwnika, który miał mu go unieszkodliwić. Pozwolił działać grawitacji i przestał na siłę utrzymywać stabilność. Zaczął lecieć ku ziemi. Ostrze przeciwnika pokonało dystans dzielący je od dłoni, lecz zamiast nich przecięło część szyi. Na szczęście nie odrąbało głowy, a raczej zrobiły to połowicznie. Gigantyczny ból przeszył ciało Alagura, lecz na szczęście nie stracił przytomności. Uśmiechnął się przez ból. Na ziemi przeturlał się w bok, na ten czas zmieniając Guildeona w sztylet. Szyja się zrosła, a on spojrzał się na przeciwnika wiedząc, że nie zdoła wstać przed kolejnym ciosem. Mógł tylko liczyć, że zdoła tak zablokować, że otrzyma kilka chwil na podniesienie się. Guildeon był gotów do kolejnej przemiany.
  13. -Sądzę, że oni znajdą nas pierwsi - wyraził swoje obawy - Coś sądzę, że jak wkroczymy na ich teren, to od razu poproszą nas o "wsparcie finansowe".
  14. Fire nie wiedział, czy MT jest na prawdę tak lekkomyślny. On, jako piromanta od dzieciństwa, wielokrotnie widział efekty niekontrolowanych czarów, czyli wielkie pożary. Ogień może i był piękny, ale także niszczycielski. -MT, lepiej przystopuj trochę z podpalaniem wszystkiego - zaśmiał się - Gdzie później ukryjemy się przed wściekłymi miejscowymi, jak spalimy wszytko? - zadał pytanie - Lepiej jak najdłużej ufajmy swoim mięśniom. No tak, możemy spalić tych bandytów - podszedł do MT - Wchodzisz w to? I coś zniszczymy, i lud nas uwielbi. I może czegoś się dowiemy. To jak?
  15. Ohmowe Ciastko

    Fairy Tail Quiz

    Bo "uśmiercił" Lectora?
  16. Dziwne. Sok pomarańczowy, a przygotowuje się jak herbatę. Nie na mój żołądek były takie wynalazki. Gdy ciecz tylko osiągnęła normalną temperaturę wypiłem ją jednym haustem. Nie lubiłem pomarańczy. Nie lubiłem niczego o smaku pomarańczy. To najgorsze, co kiedykolwiek zostało stworzone przez kucyki. I tak po kilku minutach złorzeczenia, a raczej złomyślania na temat mojej nienawiści do pomarańcz, znalazłem spokój. Po cichu wróciłem do łóżka i spróbowałem przespać się choć odrobinę.
  17. Joseph wyszedł z gildii, wewnątrz której odbywała się klasyczna popijawa stylem Fairy Tail. Z chęcią dołączyłby do nich, ale następnego dnia musiał dobrze się zaprezentować. Powrócił do swojego domu, przygotował kolację i tym podobne rzeczy, a gdy był gotów do snu... otworzył książkę. Miał ich jeszcze kilka, a jak najszybciej chciał dojść do jak największej wiedzy. Po kilku godzinach spędzonych w części przy świetle świec i magicznej lampi zamknął ostatnią książkę. Nie dowiedział się wielu ciekawych rzeczy. Jedna zrobiła mu tylko płonne nadzieje - jeden rozdział opisywał magię błotnego smoczego zabójcy. Niestety, ta magia została zakwalifikowana za zaginioną. Choć dała mu także nadzieję - pisała, że skupiony mag ma możliwość poznania mocy płynącej w czarze przeciwnika. Potrzebny do tego był prosta runa, którą należało mieć przy sobie. I która była do wyrwania w innej książce, choć inaczej opisana. No i z kilkoma kreskami wychodzącymi poza linię, ale nóż załatwił sprawę. Gdy miał ją przygotowaną czuł, że więcej nie zrobi. Lecz chęć snu nie nadchodziła. Nie mając co robił skupił się na oddzieleniu magii. Ucieszyłby się, gdyby nauczy się wyczarowywać wodę i piasek oddzielnie. Gdyby to zrobił, to miałby znaczną przewagę nawet nad innymi magami. Po kilkudziesięciu minutach położył się spać, co było spowodowane niepowodzeniami i zmęczeniem. Ale nie zasypiał całkowicie rozczarowany - po konsystencji tworów wyczuwał, że moment chwały jest blisko. Ale i tak wiedział, że nawet jeśli mu się nie uda, to ćwiczenia się nie zmarnują - dosypanie do wody bardzo gęstego błota albo do piasu bardzo rzadkiego miało prawie ten sam efekt. Dlaczego ja to robię? Zastanawiał się przez chwilę. Po chwili wiedział - chciał dorównać swoim rodzicom. Zasnął z myślą, że na pewno tego dokona.
  18. Zacząłem go powoli pić, uważając by się nie oparzyć, patrząc się na parę, ulatującą z kubka. Nie wiem dlaczego, ale uspokajała mnie.
  19. Po cichu wszedłem do mieszkania. Kate. Nie wiedziałem, co dalej robić. Usiadłem na stołku w kuchni i zacząłem wpatrywać się w ścianę, zastanawiając się, co teraz. Do niczego nie doszedłem. Moim jedynym tropem były podmieńce, ale co do nich, to mogłem się dowiedzieć czegokolwiek dopiero za dnia. Mogłem także iść poszukać czegoś na mieście, ale to jak szukanie igły w stogu siana. Uznałem, że najlepiej będzie odetchnąć i uspokoić się. Emocje nie były tym, czego potrzebowałem, a czym bardzie zamyślałem się, tym więcej ich czułem. Zacząłem poszukiwać czegoś do picia, pokroju kawy bądź herbaty.
  20. Thermal jeszcze bardziej się speszył. Mogę wydać tylko tyle, ile sam zarobię. Nie mam nic wartego więcej od starego młotka, ale on jest pamiątką.
  21. [solar, ale twoja postać jest niemiła dla postaci Anathieli. Gdyby tylko mój Thermal nie był skupiony na odpowiedzi Solid'a, to bym kazał mu zwrócić ci uwagę.]
  22. Niewiele brakowało, a Alagur dałby się pokierować przyzwyczajeniom z swojego świata i przyjąłby cios tylko po to, by szybko wykończyć przeciwnika. Nie mógł zapomnieć, że w tym świecie co prawda nadal się regeneruje, ale wiele wolniej. W takiej sytuacji przecięcie tętnicy pachowej oznaczało znaczną utratę krwi, zanim rana się zasklepi, co mogło oznaczać nawet omdlenie. Odskoczył niewiele w prawo, uciekając przed ostrzem, szybko zmieniając Guildeona w partyzanę o ostrzu długości stopy oraz pięciostopowej rękojeści. Gdy ostrze przeciwnika przecinało powietrze na wysokości jego pach, on zaatakował przeciwnika swoją bronią z wypadu. Nie celował wysoko - ostrze zmierzało w stronę wewnętrznej części uda. Miał nadzieję, że zdoła uszkodzić tętnicę udową przeciwnika. Ale przeczuwając jego ucieczkę, przygotował się do ucieczki. Oraz do bloku, jeśli przeciwnik zdoła uniknąć ostrza w sposób, który pozwoli mu zadać cios.
  23. Uznaj, że się popsuły, albo że paliwa starczy najwyżej na to, by zrobić wysoki skok albo spalić..... trochę komarów.
  24. -Gdybys - nie mogłem powiedzieć ś - Gdybyś - tym razem, z pełnym skupieniem, podołałem temu - miał głowę, to by...ś poszedł wcześniej na zew...dwór - jakoś zdołałem powiedzieć.
  25. Book Eater - (zastępuje) Twilight Sparkle Ogier Jednorożec Szybkie czytanie książek i umiejętność przypomnienia sobie wszystkiego, co kiedykolwiek przeczytał. Book... no cóż - to leń nad leniami. Gdyby organizowano wybory na króla lenistwa, to na pewno koronę dostałby ktoś mniej leniwy od niego, ponieważ nie chciałoby mu się ruszyć na wybory. Ale co innego, gdyby za to oferowali mu książki. Wtedy rzuciłby wszystko, co tylko się da rzucić, i pobiegłby pokazać, jaki to on leniwy nie jest. Bo taka jest prawda - za książki zrobi wszystko. A najlepiej, jeśli jest to cegła o objętości metra sześciennego. Wtedy czuje to, co inne kucyki widząc całą ucztę. Bo tym dla niego jest książka - ucztą. Z tego bardzo często korzystali jego rodzice, gdy był mały. Było jasne powiedziane - dostaniesz nową książkę, gdy nauczysz się tego albo tego. Co sprawdzało się, ponieważ miał dość spory talent do magii wszelakiej, może nie największy, a w połączeniu z jego pamięcią tworzył mieszankę piorunującą. Tylko dzięki silnej woli zdołał poprowadzić, słabe bo słabe, życie towarzyskie. Jednorożec, nie za bardzo umięśniony, lekko żółtawa grzywa( kolor starego papieru ) i białe umaszczenie. Grzywa długa jak na ogiera, zaczesana do tyłu. Jego CM jest otwarta książka.
×
×
  • Utwórz nowe...