-
Zawartość
179 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
2
Wszystko napisane przez Xinef
-
Bo sporo młodzieży dołączyło do fandomu. Jakiś czas temu większość miała powyżej dwudziestki, więc nastolatków było mało. A teraz... kilka zdjęć z meeta planszówkowego w Osowej. Sam nie wiem co lepsze... epicki poker face Fluttershy, czy epicka Derpy... hmm... da się to jakoś połączyć?
-
Hmm... biedna koza... co prawda słyszałem, że są wszystkożerne, ale to jej mogło zaszkodzić... Zdaje mi się, że miało to więcej wspólnego z patykowilkami... a Spike ze sprzątaniem kuchni sobie radził dość kiepsko, ale świetnie za to mu wychodzi układanie kamieni. Mógłby pomagać na "farmie kamieni" rodziców Pinkie. Jaki znowu kanibal? Jak kucyk zjada kucyka, albo jak człowiek zjada człowieka to wtedy jest kanibal. Ale jak kucyk zjada człowieka albo człowiek kucyka to wtedy to już nie jest kanibalizm, tylko cukiernictwo ... pełnowartościowa dieta ... nightmare fuel ... dobry powód do ucieczki / wyłączenia komputera. W każdym razie dzięki za cynamon. Mam nadzieję, że nie ma on nic przeciwko byciu zjedzonym. Faktycznie, zjedzenie łyżki stołowej to kiepski pomysł. Gorzej jak ktoś zje widelec albo nóż, ale łyżka też może zaszkodzić. W takim razie będę pamiętać, żeby jeść cynamon na mokro... szklaneczka wystarczy? Jak Triste nie chce mówić, czy podejrzewasz go o to, że nie jest z Tobą szczery, to wiesz co robić ... Tak, oczywiście, że chodziło mi o zachęcenie go Twoimi wypiekami A co myślałaś? Hmm... rozumiem takie zachowanie u starszych klaczy które z takich czy innych powodów nie znalazły sobie ogiera, ale u młodej i atrakcyjnej klaczy? Może gdyby zaczęła zwracać uwagę na przedstawicieli męskiego gatunku, to sytuacja by się trochę zmieniła Słyszałem, że Hasbro próbowało ją hajtnąć z jakimś gwardzistą, ale nie dość, że to nie kanoniczne (czyli nie ma tego w armacie Pinkie Pie), to nawet nie masz pewnie pojęcia jak ciężko było przekonać Twi do odegrania tych paru "romantycznych" scenek przed kamerą... musieli podobno nawet znaleźć jakąś kaskaderkę która ją w tych scenach zastępowała, a ponieważ nie znaleźli kuca który by ją przypominał, to wzięli ludzką aktorkę... czy coś podobnego. Nie znam wszystkich szczegółów. Dzięki, miło z Twojej strony. Co prawda ta fala uderzeniowa mnie przytrzymała na jakieś dwa tygodnie, ale jestem z powrotem I czego się dowiedziałaś? Nie chciałbym jej wpadać w oko, bo urazy oka są bardzo nieprzyjemne. Poza tym dla Fluttershy oczy są bardzo ważne i nie wiem jak by sobie radziła gdyby musiała chodzić z opatrunkiem na oku... miałaby pewnie tak o połowę mniej kontroli nad smokami i innymi przyjaznymi, gigantycznymi istotami, które zupełnie są niegroźne, jeśli nie liczyć możliwości rozdeptania Ponyville. A tego byśmy chyba nie chcieli... Dlatego w zupełności mi wystarczy jeśli jej wpadnę do serca... chociaż nie, zastawki łatwo uszkodzić... ech, dlaczego życie musi być takie skomplikowane!
- 66 odpowiedzi
-
- Candy Apples
- Apple
-
(i 2 więcej)
Tagi:
-
Czy Twoje podobieństwo do Spitfire jest całkiem przypadkowe, czy też jesteście spokrewnione? Bo tak na pierwszy rzut oka, to i z wyglądu widzę sporo podobieństw i pewne cechy osobowości zdają się podobne, chociażby ambicja, talent, bystrość i pragmatyczne, twarde podejście do życia. Nie będę ukrywać - istotne cechy przywódców. Co do zaś zmian które mają przerwać stagnację... przypomina mi to historię Sooth Silver z Primaeval Threat... Jeśli planujesz uwalniać jakieś eldrytchowe abominacje czy innych wielkich przedwiecznych typu Cthulhu, to daj znać z wyprzedzeniem, ok?
-
Albo coś, czego nie spodziewał się nikt... a nasze bohaterki w szczególności...
-
- Zecora, nie wiem czy mi uwierzysz, ale większość ludzi, a przynajmniej tych co słyszeli cokolwiek o Equestrii, myśli że jest to bajka dla małych dzieci. W sklepach można kupić figurki kucyków które miały być zabawkami dla pięciolatków... ale jak widzisz *pokazuje ręką stolik obok komputera, na którym stoją figurki Fluttershy i Soarina* - są wśród nas i dorośli którzy nie zapomnieli, że w każdej bajce jest ziarno prawdy. A ziarno właściwie pielęgnowane może wyrosnąć i utworzyć portal międzywymiarowy. Co do zaś wizyty, to ludzie bywają bardzo różni, dla wielu byłaby to sensacja, inni byliby przyjaźnie nastawieni, ale będą i tacy którzy mogliby chcieć Cię skrzywdzić. Jedno jest dość pewne - wieści roznoszą się u nas szybko, więc jeśli ktoś ciekawski się o Tobie dowie, to można założyć, że zaraz wieść się rozniesie po całym świecie. Co niestety może sprowadzić na nas i tych nieprzychylnych ludzi. Dlatego proponowałbym żebyś na razie została u mnie, chyba, że mogłabyś przyrządzić jakiś eliksir czy coś podobnego co np. uczyni Cię niewidzialną albo zmieni Twój wygląd na przykład w psa. Wtedy moglibyśmy się przejść po okolicy, ale wtedy zero mówienia - u nas zwierzęta nie mówią. Nawet nie rymują... niestety. Ewentualnie można parę zaufanych osób zaprosić tutaj. Co do zaś eliksiru... pewnie ten pomysł nie wypali, bo większość roślin u nas jest inna niż w Equestrii... ale jeśli masz ochotę poeksperymentować, to mogę czegoś nazbierać
-
Może (dość stary i oklepany motyw, ale co tam), że Apple Bloom teraz wygląda jak Sweetie, Sweetie wygląda jak Babs, Scoot wygląda jak Apple Bloom, a Babs wygląda jak Scoot? Fakt, że najczęściej ten motyw jest realizowany przez przeniesienie duszy/umysłu/psychiki/łotewer z jednego ciała do drugiego, ale tutaj chyba lepiej jak eliksir po prostu pozmienia ich ciała w ciała przyjaciółek Głos oczywiście też się zmienia, ale już sposób mówienia nie, więc jeśli CMC będą próbowały ukryć przed starszymi kucykami to co zaszło, to... fakt, że Babs i Apple Bloom mają charakterystyczny akcent będzie im trochę sprawę utrudniał. Ale już nie z takimi rzeczami sobie CMC poradziły, więc i tu nie wątpię, że znajdą jakieś antidotum zanim ktoś się połapie co zaszło... chociaż... kto wie? Scoot sobie trochę popracuje na Akrach Słodkich Jabłek, Apple Bloom pomoże Rarity szyć ciuchy, Babs będzie się uczyć latania razem z Rainbow Dash, a Sweetie... no właśnie, co zrobi Sweetie? Może zacznie ćwiczyć rap
-
W sumie to nie wiemy, czy Scootaloo mieszka w Ponyville od zawsze, czy też się tam przeprowadziła np. z Cloudsdale. Teoria z przeprowadzką ma moim zdaniem dwa silne argumenty - po pierwsze tłumaczy poniekąd jakim cudem Apple Bloom nie wiedziała o Scootaloo do momentu gdy się poznały na imprezie cute-ceañera w Cukrowym Kąciku. Chociaż wiemy, że Scootaloo była w Ponyville trochę wcześniej, bo chociażby pojawiła się w pierwszym odcinku kiedy Nightmare Moon pojawiła się w ratuszu, ale moim zdaniem znaczy to mniej więcej tyle, że Scoot mniej więcej wtedy się przeprowadziła i jeszcze nie była zapisana do szkoły w Ponyville. Gdyby bowiem była zapisana do szkoły w Ponyville, to nawet jeśli byłaby w innej klasie niż Apple Bloom to przecież poznałyby się na przerwach albo cuś. Drugi argument jest taki, że Scoot jeszcze nie nauczyła się latać i wydaje mi się, że dość rozsądne jest, że rodziny pegazów, które słabiej latają albo jeszcze się tego nie nauczyły, przeprowadzają się z Cloudsdale do naziemnych miejscowości do czasu, aż ich potomstwo opanuje tą trudną sztukę. Sami wiemy jak to się skończyło w przypadku Fluttershy, której rodzice tego nie uczynili - co oczywiście może być podstawą do różnych teorii na temat rodziców Fluttershy. Czy zatem oznacza to, że rodzice Scoot przeprowadzili się bo bardzo zależało im na jej bezpieczeństwie? To tylko teoria, ale nie można jej moim zdaniem wykluczyć.
-
Czy w Lesie Everfree jest dużo jedzenia? Są jakieś drapieżniki polujące na Was? Czy odwiedzacie czasem Fluttershy? Mam nadzieję, że nie sprawiacie jej zbyt wiele kłopotów, bo musi też ona karmić inne zwierzaki... Spotkałyście kiedyś Derpy?
-
Myślę, że nie ma co w to mieszać płci (czy wieku). Jasna sprawa, że lalki mogą Ci się nie podobać. Mnie też jakoś specjalnie nie zachwycają. Ale jeśli jakiś 60-letni mężczyzna sobie takie kupi bo mu się podobają, czy to znaczy, że nie jest facetem? Chyba już przez to przechodziliśmy Hmm... ciekawe czy kiedyś pojawi się lalka Derpy... heh, pewnie nie, bo w filmie jej zdaje mi się nie było... EDIT: Poprawka, zdaje się, że jednak była, tylko ją przeoczyłem... a więc może jednak się trafi i w zlalkowanej formie?
-
Co do pendrivów to oczywiście u siebie łatwo się przed tym zabezpieczyć. Gorzej z komputerami uczelnianymi, gdzie nie bardzo masz wpływ na to jak są skonfigurowane i co administracja robi z zainfekowanymi komputerami. Innymi słowy z reguły tobie nic nie grozi, ale i tak od czasu do czasu będziesz mieć zainfekowanego pendriva i warto to sprawdzić zanim się go np. pożyczy koledze czy koleżance. Poczta - wiadomo, Thunderbird jest spoko, chociaż ja na ogół korzystam z webowego interfejsu Gmaila. Ewentualnie sprawdzam pocztę spod Androida, gdzie ma też niewielka pamięć offline, ale tam akurat się nie orientuję na ile ten ichni program jest podatny na ataki. Tak czy siak, wykonywalne załączniki warto skanować, a inne też nie zaszkodzi. W ogóle przesyłanie plików wykonywalnych (co studentom informatyki zdarza się dość często) jest dość uciążliwe, bo niektóre programy pocztowe czy serwery w ogóle na to nie pozwalają i trzeba np. posłużyć się kompresją z hasłem i ukryciem struktury plików, bo to wszystko programy pocztowe sprawdzają. Może i dobrze, ale jest to uciążliwe Co do zaś Comodo może jestem nie na czasie, ale kiedyś wśród darmowych był chyba nienajgorszy. Obecnie używam go dość rzadko, więc nie zwracam na niego specjalnie uwagi, zwłaszcza, że gdyby mi tą maszynę wirtualną zainfekowało, to niewielka strata, nie mam tam jakichś specjalnie cennych danych i nie szkoda to przeinstalować. Zresztą Windowsy to do siebie mają, że dobrze je od czasu do czasu przeinstalować. Niemniej skoro mówisz, że Comodo się pogrążył (faktycznie bywał ciut uciążliwy) to może kiedyś poeksperymentuję z czymś innym.
- 40 odpowiedzi
-
- wirus
- zagrożenie
-
(i 2 więcej)
Tagi:
-
Nie jestem ekspertem od bezpieczeństwa Windowsów, ale z tego co słyszałem od znajomych i widywałem w internecie to oprócz wirusów które trafiają na komputer poprzez pobranie pliku przeglądarką jest też sporo innych źródeł: - Zainfekowane pendrivy (prawdziwa plaga, bo mnóstwo komputerów uczelnianych ma wirusy które się kopiują na pendrive) - Poczta elektroniczna (nawet e-mail od znajomego czy z zaufanego źródła może być zainfekowany, jeśli ów znajomy lub zaufane źródło zostało zainfekowane) - Błędy w komunikatorach i przeglądarkach, jak również w dowolnym korzystającym z internetu programie, mogą czasem być wykorzystane do zainstalowania komuś wirusa. - Niektóre ataki są inicjowane przez agresora, to on próbuje podłączyć się do naszego komputera, sprawdzić jakie porty mamy otwarte, dostać się do naszej sieci lokalnej etc. Przed tym powinien chronić router albo firewall. O ile mi wiadomo Windowsy XP świeżo po instalacji systemu, jeśli były podłączone do internetu bez włączonego firewalla, to z reguły w przeciągu minut były zawirusowane nawet jeśli się nie uruchamiało żadnych aplikacji korzystających z internetu typu przeglądarka czy komunikatory. Ogólnie jeśli się nie ma antywirusa, ale ma się firewalla i kilka innych zabezpieczeń, no i w miarę aktualnego Windowsa, no i przede wszystkim się rozsądnie korzysta z komputera, to raczej się zbyt wielu wirusów nie łapie... Ale trzeba się liczyć z tym, że działalności wielu wirusów nie widać, więc czasem człowiek nie jest świadomy, że jego komputer jest zainfekowany. Głównie tyczy się to wirusów które szpiegują nasz komputer, wirusów z opóźnionym zapłonem oraz wirusów wykorzystywanych do przeprowadzania ataków DDOS. Co do mnie, siedzę sobie na Ubunciaku, a na maszynie wirtualnej mam Windowsa XP z Comodo Antivirus. Najczęściej maszynę wirtualną mam odłączoną od internetu to wówczas wyłączam Comodo, bo jednak trochę przeszkadza, ale jak coś wymaga internetu to uruchamiam. Ogólnie nie bardzo mam ochotę na równoległe instalowanie Windowsa z Linuksem, bo nie ma jakiegoś dobrego sposobu na synchronizowanie komunikatorów pomiędzy tymi systemami i później ktoś coś do mnie napisał jak akurat byłem na Windowsie i się głowiłem jak to przenieść do archiwum rozmów pod Linuksem... poza tym rozwiązanie z maszyną wirtualną jest bardzo wygodne - wiele gier nie najlepiej znosi minimalizację, przełączanie okien... niektóre w ogóle nie umożliwiają tego. A tak to mogę mieć grę włączoną na maszynie wirtualnej, w dodatku odłączonej od internetu, a bez problemu przełączać się na Linuksa, żeby np. poszperać po wiki owej gry czy z kimś popisać przez komunikator. Dodatkowym plusem jest możliwość zamrożenia maszyny wirtualnej (gry w których nie da się pauzować bywają denerwujące ), hibernacja maszyny wirtualnej też z reguły działa lepiej niż w przypadku systemów niewirtualnych. W taki sposób, to nawet byłby sens mieć wirtualnego Ubunciaka siedząc na Ubunciaku, jeśli gra działa pod Linuksem, właśnie ze względu na takie korzyści. Trzeba mieć trochę RAMu, fakt, mocny wielordzeniowy procek też się przydaje, ale spokojnie da się w ten sposób grać w gry sprzed paru lat i w wiele współczesnych gier niezależnych.
- 40 odpowiedzi
-
- wirus
- zagrożenie
-
(i 2 więcej)
Tagi:
-
W kwestii podpunktu trzeciego ciekawi mnie co miało być różnicą pomiędzy joy i happiness, bo w rozumieniu potocznym to dość bliskoznaczne słowa, a jeśli mamy się doszukiwać jakiegoś mniej potocznego znaczenia, to już by trzeba wiedzieć którymi z definicji posługiwał się autor porównania. Ja na ogół miłość z kolei definiuję coś mniej więcej jak "pragnienie szczęścia drugiej osoby". Nie jest to pełna definicja którą się posługuję, bo musiałbym wkroczyć na grunty religijne, a to z reguły prowadzi do mocnego odejścia od tematu, ale powiedzmy, że na potrzeby tej tutaj dyskusji powiedziałbym tyle, że tak jak pragnieniem każdego człowieka jest żeby być szczęśliwym, tak miłość jest rozszerzeniem tego pragnienia również na inne osoby. Przy czym nie wiem czy jest możliwe, żeby ktoś pragnął szczęścia innych bardziej niż swojego szczęścia, ale w przypadku prawdziwej miłości pragnie się szczęścia tej drugiej osoby w porównywalnym stopniu co własnego. Przypadek miłości małżeńskiej jest w zasadzie rozszerzeniem powyższej definicji miłości o takie cechy jak wyłączność, wzajemność, jedność (ważne, żeby nie mylić jedności z identycznością!). Poświęcanie się dla drugiej osoby o którym piszesz jest istotne zarówno w miłości ogólnej jak i w miłości małżeńskiej, choć oczywiście w tym drugim przypadku jest szczególniej istotne. I odnoszę takie wrażenie, że przed zawarciem małżeństwa dobrze jest poczekać, aż minie zauroczenie, zakochanie i temu podobne zjawiska, żeby wtedy móc na spokojnie ocenić, czy faktycznie się kocha tą wybraną osobę. Bo możliwe oczywiście jest kogoś kochać nawet jak się jest zakochanym/zauroczonym, ale wtedy ciężej człowiekowi ocenić czy tak faktycznie jest. Ale... odnoszę takie wrażenie, że to jednak o czym piszemy trochę mocno odbiega od głównego tematu tego wątku, więc może jednak lepiej byłoby to gdzieś przenieść? Zawsze zachęcam do tematu "O wszystkim i o niczym". Dyskusje niestety( a może i stety?) mają to do siebie, że ich przebiegu nie można przewidzieć, ale zgadzam się, czas wrócić do poprzedniego zamysłu autora tego tematu.~ Magenta
-
Może Eris preferuje siać chaos z ukrycia, tak, że nikt nie wie, że to ona jest zań odpowiedzialna? To by tłumaczyło, skąd w Ponyville tyle chaosu, chociaż Discord był tam obecny tylko dwa razy. Cała reszta to sprawka Eris
-
W pierwszej chwili przeczytałem, że chodzi o "jakiś świetny filmik" więc przejrzałem moje zbiory i oto wynik: Co do fanfików, to zbyt wiele tego nie czytałem i jak na razie nie kojarzę, żeby w którymś Rarity odgrywała znaczniejszą, pozytywną rolę. Nie mogę się tutaj zgodzić. Wszystkie mają wady i słabości. Niektóre się rzadko objawiają, jak upór Applejack czy kłamstwa Fluttershy, inne są bardziej widoczne jak pycha Rainbow Dash, ale wydaje mi się, że jeśli komuś Rarity wydaje się bardziej "wadliwa" od pozostałych bohaterek, to ze względu na to jak dużą wagę w oczach tej osoby mają jej wady. A nie ze względu na to, czy jest tych wad więcej albo są bardziej nasilone.
-
Pobieżnie przejrzałem archiwalny wątek, żeby wrzucać arty których jeszcze nie było... mogłem coś oczywiście przeoczyć, ale tych nie kojarzę, żeby się pojawiły, więc proszę bardzo: A dla Bon Bon jeden art (jeśli zacznie się wreszcie udzielać i poprosi o jakieś arty może będzie tego więcej... na razie Lyra prosiła więc Lyra dostaje więcej )
-
Hmm... "Ponies With Hats" chyba podpada pod gore, więc linka nie zamieszczam.
-
http://www.youtube.com/watch?v=7d7XXXFgiwo
-
Dlatego mogę sobie poszukać tego filmu gdzie indziej i znalazłem go chociażby na vimeo: Animacja umieszczona w internecie 5 lat temu, więc widzicie, że przez tyle czasu łatwo zapomnieć tytuł. Ale jak już próbuję odtworzyć inny film z listy. Sądząc po pozycji pewnie sprzed jakichś 4 lat, o adresie Ev4-m2gIC8o to już dostaję komunikat: I nie bardzo mam jak szukać co to w ogóle było. Gdybym jeszcze pamiętał o czym to mogło być, to może bym wiedział jak szukać. Ale tak, to tylko widzę, że na liście ulubionych mam film o takim adresie który jest już niedostępny. Żadnej wskazówki o czym to mogło być, jaki tytuł, jakie tagi, kto to umieścił itp. Ok, sprawa nieaktualna. Jak po prostu wrzucę w google, żeby mi wyszukał "uLbJ8YPHwXM" to zwykle idzie znaleźć strony na których jest link do tego wideo i nawet jak link już nie działa, to zwykle na tych stronach idzie znaleźć tytuł. Co do zaś pobierania filmów z YouTube preferuję wtyczki do Firefoxa. Teoretycznie Terms of Service YouTube zabrania pobierania filmów ale... przecież gdyby to było prawdą to nie dałoby się filmów oglądać, bo do obejrzenia filmu konieczne jest pobranie go. Różnica jest jedynie taka, że w jednym przypadku film pobiera przeglądarka poprzez flashowe okienko umieszczone na stronie YouTuba, a w drugim przypadku pobiera film inny plugin w przeglądarce. Ale według ToS YouTube nielegalne jest "downloading videos" czyli wszyscy użytkownicy YouTube łamią prawo. Fajno xD Jak widzę, w polskiej wersji językowej ToS jest to trochę inaczej sformułowane. Dozwolony jest streaming, ale niedozwolone jest przechowywanie. Czyli jak film się buforuje to łamiemy prawo. Fajno xD
-
Na mojej liście ulubionych na YouTube mam jeszcze parę rzeczy które może by się nadały, ale już mają na tyle specyficzny klimat (np. produkcje fanów Gwiezdnych Wojen, fanów Naruto, fanów Dragon Balla albo ogólnie fanów sztuk walki z efektami specjalnymi), że nie wiem na ile się spodobają osobom które nie siedzą w tych klimatach. Dlatego zacząłem od animacji które mają bardziej uniwersalne przesłanie. Poza tym niestety jak sobie przeglądam tą listę to część animacji już nie jest dostępna bo albo konto zostało skasowane albo właściciel konta uczynił film prywatnym albo film jest niedostępny ze względu na naruszenie własności intelektualnej. I z tego co widziałem tylko w jednym z tych przypadków mogę zobaczyć jaki był tytuł filmu, więc w pozostałych dwóch nawet nie mogę poszukać czy gdzieś się dany film zachował np. u innego użytkownika albo na innym portalu z filmami, bo po prostu nie pamiętam tytułu. Zna ktoś na to jakiś sposób? W sensie, żeby sprawdzić jaki był tytuł filmu pod danym adresem youtubowym? W każdym razie co mi tam, dorzucę jeszcze paru moich ulubionych niezależnych wytwórców filmów... co prawda nie animowanych, ale aktorskich z efektami specjalnymi, choreografią i obróbką lepsza niż w niejednym filmie wysokobudżetowym.
-
Magia wygląda... ciekawie i dość nietypowo. Podoba mi się jak wykonałaś oko. Co prawda taki szary kolor tęczówki (i źrenicy!) często nadawany jest niewidomym postaciom... nie wiem czy przedstawiony alicorn jest niewidomy czy też jest to nadinterpretacja z mojej strony, ale oczy faktycznie przywodzą na myśl Snowdrop. Skrzydła wyglądają ciekawie, chociaż są ułożone bardziej jak płaszcz czy peleryna, która próbuje zakryć cały tułów, niż na podobieństwo złożonych skrzydeł, które zarówno u ptaków jak i u pegazów gdy są złożone to zwężają się ku ogonowi. Natomiast w przypadku nóg widzę sporo błędów. Przy tylnych nogach w ogóle nie widać tego charakterystycznego wcięcia po przeciwnej stronie niż kolano, natomiast w przypadku przednich nóg (zresztą podobnie jak w Twojej sygnaturze) wygląda to tak, jakby noga była wyrwana ze stawu barkowego - zamiast płynnego przejścia od tułowia do nogi widać tą zakręcającą linię która sprawia wrażenie, jakby noga była krzywo przyklejona do tułowia.
-
Na ile znam użytkownika o którym mowa, oceniałbym, że miał na myśli pozytywny sens tego zwrotu. Fakt, że moim zdaniem mógł się bardziej postarać i spróbować napisać jakąś bardziej rozbudowaną wypowiedź, bo Cygnus na pewno trochę wysiłku włożył w zebranie tych lekcji przyjaźni i też wyszedł ze świetną inicjatywą, co potwierdza chociażby ilość reputacji jaką otrzymał za ten post. Dlatego moim zdaniem po prostu wypada się choć trochę bardziej postarać odpisując w tym wątku... Ale nie wydaje mi się, żeby kotekipiesek, znany obecnie pod zmienionym nickiem Cattus Longious, miał tutaj jakieś negatywne znaczenie na myśli. Po prostu (jak zwykle zresztą) wyraził się w bardzo specyficzny dla siebie sposób. Jeśli miałbym się podjąć próby tłumaczenia jego postu na nasze, to... *empathic mode on* *empathic mode off* Oczywiście mogę się mylić, ale tak bym to rozumiał. Co do zaś prania mózgu - zwrot ten na pewno ma wiele znaczeń, zarówno pozytywnych jak i negatywnych. Ja akurat dość często posługuję się tym określeniem względem anime którego używam po egzaminach, aby wyczyścić sobie mózg z niepotrzebnych informacji i zrobić miejsce na coś pożyteczniejszego. I spotkałem też inne osoby które posługują się tym zwrotem w tym znaczeniu. Niemniej... wątpię, żeby akurat naszemu forumowemu wyznawcy Longcata chodziło akurat o te znaczenie.
-
W moim przypadku AJ jest bardzo szczególnym kucem... Czy jest moim ulubionym kucykiem? - Nie, plasuje się gdzieś na trzecim lub czwartym miejscu z mane6, a jakieś dwa albo trzy miejsca dalej jeśli doliczyć inne kucyki. Czy jest do mnie podobna? Pony Personality Test twierdzi, że tak, ale ja osobiście odnoszę trochę inne wrażenie. Może wynika to z faktu, że mamy bardziej zbliżone osobowości niż tryb życia. To co mamy wspólne to zamiłowanie do prawdy, uczciwości, praworządności, odpowiedzialności. Zwykłem mówić, że to co czyniłoby z AJ dobrego paladyna w kontekście "klasycznych gier fabularnych". To co nas dzieli, to między innymi zamiłowanie do pracy Pomimo tego, gdyby ktoś się mnie zapytał, który z kucyków jest najlepszy (słynne pytanie "who's the best pony?"), to odpowiedziałbym, że choć z chęcią postawiłbym wszystkie mane6 na równi, to jednak AJ się spośród nich wyróżnia i zasłużyła na pierwsze miejsce. Skąd ten paradoks? Jakim sposobem najlepszy kucyk nie jest najbardziej lubianym i co to właściwie znaczy? Stwierdziłem, że odpowiedź na to pytanie dobrze wpisuje się w główny wątek dyskusji w niniejszym temacie, zatem tutaj jest dobre miejsce abym o tym napisał. Może najpierw zacznę od przykładu który moim zdaniem dobrze ilustruje problem: Gdybym mógł wybrać jednego kucyka którego mógłbym sprowadzić z Equestrii, aby ze mną zamieszkał, wybrałbym Fluttershy. Dlatego, że najbardziej ją lubię i myślę, że mógłbym z nią świetnie spędzać czas. Przebywanie z nią sprawiałoby mi wiele radości i mam nadzieję, że i ona by lubiła moje towarzystwo. Gdybym jednak miał wyruszyć na niebezpieczną wyprawę, na której byłoby realne niebezpieczeństwo utraty życia i mógłbym wybrać jednego kucyka z którym miałbym wspólnie wyruszyć na ową wyprawę - wybrałbym AJ. Może nie byłaby dla mnie takim źródłem radości jak Fluttershy. Nie wiem czy potrafilibyśmy znaleźć wiele tematów do rozmów i miło spędzać czas naszej podróży. Ale jedno wiem na pewno - w każdej sytuacji mógłbym na nią liczyć. I wiem, że nigdy bym się nie zawiódł na jej pomocy. W razie jakiegokolwiek niebezpieczeństwa jej pomoc byłaby szybka, sprawna, przemyślana i skuteczna. Można na niej polegać jak na Zawiszy. Czemu tak myślę? Spójrzmy na inne bohaterki: Fluttershy - gdyby moje życie było na prawdę poważnie zagrożone - przezwyciężyłaby strach i rzuciłaby mi się na pomoc. Ale z jednej strony w przypadku mniej poważnych problemów najczęściej to ja bym musiał jej pomagać, a z drugiej strony jeśli zagrożeniem nie jest zwierzę albo jakiś potwór, tylko na przykład żywioł albo coś innego z czym nie da się negocjować... wówczas okazuje się, że Fluttershy nie ma ani zbyt wiele siły, ani umiejętności, aby przezwyciężyć taki problem. Tak - czasem potrafiła dokonywać niebywałych aktów siły fizycznej (pościg za AJ w epizodzie "The Last Roundup" czy pościg za Dash w drugiej części "The Return of Harmony"), ale w każdym z tych przypadków moim zdaniem siły dodawała jej magia przyjaźni - harmonia, ta magia która sprawia, że dla przyjaciół kucyki są w stanie dokonywać czynów wykraczających ponad ich normalne możliwości. Nie wiem, czy mógłbym na tą magię liczyć gdyby Fluttershy była jedynym kucykiem w okolicy. Rainbow Dash - momentalnie rzuciłaby się do pomocy i wiem, że byłaby lojalnym towarzyszem podróży. Ale jej metody pomocy najprawdopodobniej często byłyby nieadekwatne i często mogłyby pogorszyć sytuację zamiast ją poprawić. Tak, jest chętna do pomocy, ale często najpierw działa, a później myśli. Mogłaby przeliczyć swoje siły, albo próbować zastosować siłę tam, gdzie trzeba by szukać innego rozwiązania. Twilight Sparkle - na ile ją znam prędzej czy później rozwiązałaby każdy problem. Metodą prób i błędów. Niestety, te drugie wychodzą jej dość często. Na pewno w trakcie podróży z nią doświadczylibyśmy wielu lekcji przyjaźni... ale jak zapewne wiecie, są one z reguły dość bolesne. Rarity - o ile nie wątpię, że w razie potrzeby ubrudziłaby kopytka aby ratować życie przyjaciela, o tyle z jednej strony spodziewam się, że będzie mi z tego powodu później robić wyrzuty przez cały czas trwania podróży... a z drugiej strony nie wiem na ile byłaby zdolna do udzielenia pomocy w różnych sytuacjach. Jej magia, zdolności walki wręcz i talent do szycia kostiumów na pewno pomogłyby w niejednej sytuacji, ale wydaje mi się, że nie są aż tak uniwersalne i trafiłyby się problemy w których byłaby bezsilna. Pinkie Pie... nie mam pojęcia. Z nią na prawdę wszystko jest możliwe. Nie zdziwiłbym się, gdybym w pewnym momencie podróży zginął w niewyjaśnionych okolicznościach, a jakiś czas później okazałoby się, że był to tylko mój klon którego przezornie przygotowała na taką okazję, podczas gdy mnie schowała za czwartą ścianą. Albo coś jeszcze dziwniejszego. To wcale nie było nawiązanie do Chrono Trigger Natomiast AJ... jej pomoc zawsze jest natychmiastowa, przemyślana, skuteczna. Jej umiejętności, choć pozbawione jakichś magicznych wodotrysków czy załamujących prawa fizyki zdolności, to jednak są wyćwiczone na medal i dość uniwersalne, by pomóc w niemal każdej sytuacji. Po prostu jeśli chodzi o pomaganie przyjaciołom to jest prawdziwym uosobieniem motywu "Badass normal" (zainteresowani mogą o nim więcej poczytać na TV Tropes). Tylko jej zdolności z jabłkami zdają się wkraczać w dziedzinę zdolności paranormalnych, ale to moim zdaniem akurat na niewiele się może zdać w trakcie takiej podróży... (chociaż kto wie?) Wynika to w każdym razie zapewne z jej znaczka - nawet kuce ziemne i pegazy kiedy robią coś związanego z ich talentem potrafią dokonywać w pewnym sensie magii. Jaki zatem jest mój wniosek? AJ jest tak mało popularna dlatego, że popularność zależy bardziej od doznań subiektywnych - kwestia gustów, tego na ile postać nas przypomina, albo na ile przypomina nasze ideały. Wiele z tych doznań nawet nie zależy od naszej woli - po prostu albo daną postać lubimy albo nie i wtedy ciężko jest się zmusić do lubienia kogoś nawet jeśli byśmy chcieli. Może po prostu niewielu z nas ma akurat tak wyrobione gusta, żeby wysoko ceniły taką postawę jaką AJ sobą prezentuje. Może wielu z nas żyje w na tyle dobrych, luksusowych warunkach, że ciężko nam docenić jak cenną przyjaciółką byłaby AJ w najcięższych sytuacjach. Natomiast te wszystkie subiektywne doznania mogą się mocno rozmijać z faktami. A fakty mówią jasno, że AJ jest najlepszym kucykiem. Tyle mam do powiedzenia w tym temacie. A teraz wracam do uczenia Fluttershy programowania gier
-
Hejo, Dwa pytania skierowane do obydwu przedstawicielek Homo Sapiens Pegasisus: - Jaki jest wasz ulubiony odcinek MLP? I dlaczego akurat ten? - Kiedy będzie event podczas którego to AJ będzie zadawać pytania a my będziemy odpowiadać?
-
- 28 odpowiedzi
-
Tutaj odnosiłem się do paru wcześniejszych postów, a poza tym czyniłem to w spokojny sposób... może słabo to widać po tekście, trzeba się dobrze wczytywać w ten przekaz pozawerbalny którego tam nie ma Trzeba oczywiście dobrze rozumieć co to znaczy "bycie miłym". Fluttershy to dobrze rozumie (choć w przypadku Angela to niekoniecznie widać, ale już ze smokiem czy z kokatrysem tak). Bycie miłym dla bandyty polega na tym, że zamiast go zastrzelić na miejscu, albo go nienawidzić do końca życia, to dopilnowujesz aby został schwytany przez policję i poniósł karę, gdyż zależy Ci na tym, żeby się zresocjalizował. Innymi słowy zależy Ci na dobru tego bandyty, ale w rozsądny sposób. Jeśli uprzejmie pozwolisz bandycie rabować bez konsekwencji, to tak na prawdę wyrządzasz mu wielką krzywdę, bo nie dajesz mu szansy na poprawę. Więc jest to bardzo niemiłe. Oczywiście mówię w dużym uproszczeniu, ale generalnie chodzi o to, że bycie miłym w każdej sytuacji jest dobrą, pozytywną cechą. Tylko trzeba to robić z głową. A co do całej Twojej wypowiedzi z której wziąłem powyższy cytat, to właśnie o tym mówiłem, żeby nie próbować traktować mane6 jako wzorców które można do każdego dopasować. "Dzieli się" to dość ogólny zwrot. Nie każdy znawca dzieli dokładnie w taki sposób i jest to podział dość umowny i ogólnie wygląda to na duże uproszczenie i generalizowanie, bo związki mogą mieć również zupełnie inną naturę. Pierwsza sprawa - jest duża różnica między tym co jest zamierzone przez twórców a tym jaki może być faktyczny efekt. Czyli przykładowo serial który miał w zamyśle twórców uczyć dzieci o przyjaźni może w praktyce okazać się również i dla dorosłych ciekawą lekcją przyjaźni (zważywszy, że dorośli nieraz mają z tym problemy). Podobnie serial który w zamyśle nie miał uczyć mężczyzn o kobietach może w praktyce okazać się dobry pod tym względem. Akurat nie mówię, że tak jest w tym przypadku, ale, że istnieje taka możliwość. Wiele utworów literackich, filmów itp. okazywało się o wiele bogatszych w treść niż przewidzieli to ich autorzy. Druga sprawa - nie wiem na ile faktycznie do dorosłych miały być skierowane wyłącznie gagi i nawiązania do pop kultury. Wiadomo, że na pewno one faktycznie są skierowane do dorosłych, bo małych dzieci raczej nie trafią (no, powiedzmy do nastolatków mogą). Natomiast nie byłbym taki pewien czy oprócz nich nie ma żadnych innych elementów które miały być skierowane do dorosłych. Jeśli to jest ta rzecz którą "Lauren Faust sama przyznała" to byłbym wdzięczny za jakiś link. Bo mi się wydawało, że samo przesłanie filmu też miało być skierowane po części do dorosłych. No przecież napisałem, że Hasbro było zdziwione tym, że dorosłych fanów było dużo więcej niż się spodziewali. Mężczyzn też, ale zdaje mi się, że ilość kobiet w fandomie też przekroczyła wstępne oszacowania Hasbro. Mężczyzni i kobiety bezdzietne = mężczyźni i kobiety którzy nie są rodzicami (ok, przyznaję, że posłużyłem się dość nieprecyzyjnym zwrotem, bo nie widać wyraźnie, czy bezdzietne odnosi się do sumy zbiorów, czy tylko do kobiet), ale chodziło o to znaczenie zbiorcze) Innymi słowy Hasbro spodziewało się dorosłych widzów będących rodzicami, ale nie spodziewało się widzów którzy są dorośli ale nie są rodzicami. Innymi słowy są bezdzietni. Może spodziewali się pojedynczych, np. osoby które z sentymentu wspominały wcześniejsze sezony. Ale głównym odbiorcą miały być dzieci, dodatkowym odbiorcą mieli być rodzice, a wszelcy pozostali widzowie byli już raczej niezamierzeni. A chodzi mi o to, że okazało się, że właśnie dorośli nie będący rodzicami, a przez to nie wpasowujący się w tą demografię "dodatkowych, ale zamierzonych odbiorców", jednak okazali się bardzo liczni. Jesteś tego absolutnie pewien? Jakoś wątpię, żeby nie-Broni aż tak bardzo przejmowali się tym kto jest targetem. Jeśli serial byłby o kolorowych kucykach to niezależnie czy dorośli faceci byliby targetem czy nie, to i tak wielu postronnych widzów miałoby taką samą opinię o Bronych. Nawet gdyby fabuła bardziej przypominała South Park albo coś takiego. Wydaje mi się, że gdyby South Park miał kucyki zamiast ludzi za bohaterów, to też byłoby pełno ludzi którzy by wyzywali oglądających South Park od "zoofilów" itp. Poza tym sam sobie zaprzeczasz: "Żeby dorośli faceci byli targetem", "I przy okazji rodzice dziewczynek". Rodzice dziewczynek z reguły są dorosłymi facetami albo dorosłymi kobietami. Jeśli zatem rodzice dziewczynek są "przy okazji" targetem, to i dorośli faceci są targetem. Nie wszyscy, ale część z nich. Moim zdaniem właśnie targetem głównym są małe dzieci (niekoniecznie dziewczynki, słyszałem o wielu chłopcach w wieku ~5 lat którzy też oglądają MLP, więc też bym ich zaliczył do targetu, bo w sumie aż tak dużo się nie różnią jako target od dziewczynek w tym wieku). Natomiast rodzice są dodatkowym, pomniejszym targetem. A ponieważ rodzice zwykle są dorośli, to oznacza, że dorośli też są targetem. Tylko nie wszyscy. Zwróć uwagę, że pod względem "akceptacji społecznej" z reguły rodzic który ogląda MLP razem ze swoimi dziećmi raczej nie zostanie uznany za aż taki wybryk natury jak dorosły, bezdzietny mężczyzna który MLP ogląda. Czy dorosła, bezdzietna kobieta. Co innego jeśli już mają dzieci. Wtedy raczej społeczeństwo bardziej uznaje to za coś normalnego. O to mi chodziło z bezdzietnością.
- 28 odpowiedzi