-
Zawartość
1929 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
13
Wszystko napisane przez Gandzia
-
Weszliśmy do gabinetu burmistrza. Jednorożec milczał, kiedy podeszliśmy do jego biurka. - Panie burmistrzu - zacząłem - zgodnie z ustaleniami zawieszenia broni Gryfia Cesarska Armia przejmuje władzę nad miastem. Magazyny, fabryki i infrastruktura o znaczeniu strategicznym znajdują się pod naszą kontrolą, a zamiast policji porządku pilnować będzie armia. Gazety podlegać będą cenzurze. Jeśli mieszkańcy miasta będą współpracować, nic im się nie stanie. Jeśli będą stawiać opór... W tym samym momencie do naszych uszu dobiegł odgłos wybuchających pod fregatami ładunków wybuchowych. Szczęśliwie stały na płyciźnie, więc pewnie dałoby się je wyremontować, ale i tak usłyszałem przekleństwo, które wyrwało się z ust dowódcy eskadry. - ... Jeśli będą stawiać opór, weźmiemy zakładników spośród popularnych w mieście osób: inteligencji i przedstawicieli ważnych instytucji, jak również i ich rodziny. A teraz przepraszam. Pół godziny później. Postawiony w stan gotowości garnizon przeszukiwał miasto. Szybko zostałem wezwany na plażę, gdzie znajdowało się już kilkadziesiąt żołnierzy i diamentowy pies, więziony przez władze equestriańskie za oszustwa podatkowe, który zgodził się z nami współpracować. - Wasza eminencjo - powiedział dowodzący grupą sierżant. - Odnaleźliśmy ślady kucyków, znikające w morzu. Trop prowadzi do lasu. - Partyzanci - mruknąłem. - Banda kucyków bawi się w wojnę. Zebrać II Batalion. Zobaczymy, jak poradzą sobie z nami.
-
Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
-
Czerwone słońce, jakie wzeszło na niebie, niepokoiło, prażyło niemiłosiernie. Mimo to koło południa defiladowym krokiem weszliśmy do miasta. Rozlokowałem pułk w rejonie stacji kolejowej i jej okolic; inne pułki w ilości trzech zajęły inne dzielnice. Po umieszczeniu oddziałów na kwaterach wraz z eskortą udałem się tam, gdzie spodziewałem się spotkać pozostałych dowódców naszej armii - do ratusza. Był to duży, przestronny budynek, z okien którego widać było doskonale port i stojącą w nim gryfią fregatę. Przed drzwiami do gabinetu burmistrza spotkałem innych oficerów - dwóch z piechoty i po jednym z kawalerii, artylerii i floty. Przywitałem się z nimi i po wymianie uprzejmości weszliśmy do pokoju.
-
Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
-
Wiadomość o zawieszeniu broni i jego warunkach dotarła do nas około południa. Natychmiast nakazałem zatrzymanie pułku i zbiórkę żołnierzy. Stałem na dość sporej łące. Przede mną w równych szeregach ustawiły się pododdziały mojego pułku. Podszedłem do dowódcy I Batalionu, na którego piersi pysznił się order za odwagę na polu bitwy, i odczytałem wojsku treść wiadomości o zawieszeniu broni. Gdy skończyłem czytać, oznajmiłem: - Żołnierze! Przez wiele pokoleń gryfy żyły w cieniu swego equestriańskiego sąsiada! Dzisiaj cień ten został rozświetlony, a oczom świata ukazała się doskonała machina wojenna nowoczesnego państwa! W krótkim czasie udowodniliście, że dla naszej nacji nie ma rzeczy niemożliwych; że nawet księżniczki i ich magia nie mogą się równać z waszą ofiarnością i determinacją! Za zasługi na polu walki pułk nasz otrzymał zaszczyt wkroczenia wraz z trzema innymi pułkami naszej armii do Manehattanu! Żołnierze Gryfiej Cesarskiej Armii! Jestem z was dumny! Cesarz jest z was dumny! Ojczyzna jest z was dumna! Niech żyje Cesarz!
-
Odpowiedź na ofertę Celestii przybyła dopiero rano następnego dnia. Warunki, na jakich gotowi jesteśmy przystać na zawieszenie broni: 1. Miasta: Manehattan, Trottingham, Stalliongrad wraz z przyległościami znajdą się pod okupacją Imperium Gryfów. Oddziały armii equestriańskiej w ciągu trzech dni wycofają się z tych regionów. Te jednostki, które po tym terminie będą się znajdowały w wyżej wymienionych regionach, zostaną internowane i rozbrojone. 2. Na czas zawieszenia broni jedna z księżniczek Equestrii zostanie zakładnikiem Imperium Gryfów. Podpisano Gilderoy VIII Cesarz Imperium Gryfów feldmarszałek Helmut von Flewover naczelny dowódca Gryfiej Cesarskiej Armii
-
(Jakich muszkietów? To jest karabin iglicowy.) - Sukces, Wasza Ekscelencjo! - krzyknął rozentuzjazmowany kapitan Gryfłow. - Niewielki. Stawili zaskakująco silny opór, chociaż i tak przegrali. Wiwat postęp i dyscyplina. I Batalion ma zająć wieś i poczekać na przybycie oddziałów drugiego rzutu. Drugi i trzeci kontynuują marsz w głąb Equestrii, kierują się na południe, by odciąć Manehattan. Artylerzyści na razie zostaną z I Batalionem, niech spróbują uratować to uszkodzone działo. A tamte pegazy... Tamtymi pegazami zajmą się nasi kawalerzyści, którzy powinni krążyć po okolicy. Ruszyłem przez pobojowisko. Wszędzie leżały martwe gryfy i kucyki - tych pierwszych było oczywiście więcej. Ich zbroje nie mogły wytrwać ostrzału z naszych karabinów. Zaczałęm się zastanawiać, czy wzięto jakichś jeńców...
-
- Nowe rozkazy... I Brygada ruszy w pościg za wrogą piechotą. Dwie kompanie II Brygady zaatakują pegazy wytwarzające tornado, pozostałe na pomoc III Brygadzie. W tym samym momencie bomby spadły na pozycje mojej artylerii, uszkadzając jedno działo. - ... I ustawić działa tak, by można było ranić pegazy. Szrapnele przeciwlotnicze! Już!
-
Sytuacja I Batalionu pogarszała się. Wróg bronił się zażarcie. Gryfy powoli były odpychane do tyłu. Wtedy to zaatakował I Batalion, uderzając na tyły wrogiej piechoty. Jego dowódca zrezygnował z oddawania salwy, obawiając się, że trafi swych towarzyszy. Zamiast tego w ataku na bagnety runął z góry na tyły przeciwnika. Walczący z pegazami III Batalion tymczasem zmienił taktykę. Zamiast walczyć wręcz, przystąpił do ostrzeliwania wroga.
-
Przez lornetkę obserwowałem rozwój sytuacji. Pole bitwy przykryła mgła, więc nie widziałem, co się dzieje. - Pchnąć gońca do dowódcy I i II Batalionu. Mają dowiedzieć się o sytuacji tych jednostek. dwie kompanie III Batalionu poderwać do lotu i szarża na bagnety przeciwko wrogim pegazom. Rozgromić mi tę mgłę! Chcę mieć dobrą widoczność dla artylerii! Gońcy pognali do jednostek. W tym czasie dowodzący I Batalionem podpułkownik Emil von Talonberg wykazał się przytomnością umysłu i świadom obecności szarżującej piechoty nieprzyjaciela, nakazał zacieśnić szeregi i nałożyć bagnety na broń. Gryfia piechota oddała jeszcze jedną salwę, po czym z okrzykiem "Za Cesarza!" bohaterski oficer poderwał swoich podwładnych do ataku na bagnety.
-
Wiedźma [Epic][NZ][Crossover][Dark][Violence][Adventure][Shipping]
temat napisał nowy post w Opowiadania wszystkich bronies
O ile pamiętam, nieukończone opowiadanie może dostać tag [epic]. Nie może za to dostać [legendary] -
- Gryfłow, notuj rozkazy - zwróciłem się do adiutanta. - Znajdujące się w powietrzu kompanie II Batalionu uderzą z góry. Jedna kompania zajmie się wrogą artylerią, druga ostrzela od tyłu wrogą piechotę. Reszta II i cały I Batalion kontynuować natarcie. Kompanię III Batalionu pod dowództwem kapitana Bloodtalona wznieść w powietrze i przesunąć w stronę chmury. Bloodtalowcy mają nie dopuścić wrogich lotników do osady. Kompania łączności spróbuje nawiązać kontakt z sąsiednimi pułkami naszej armii. - Rozkaz! W międzyczasie dotoczyły się działa. Gryfi artylerzyści rozprzęgli się i zaczęli rozstawianie armat.
-
Oddziały I Batalionu zbliżały się do wsi. Rozpoznanie wykazało, że znajduje się tam silny oddział nieprzyjaciela. Nakazałem, by I Batalion rozpoczął natarcie tyralierą, zbliżył się na zasięg strzału i otworzył ogień. W tym czasie dwie kompanie II Batalionu miały obejść wieś od zachodu i uderzyć na tyły przeciwnika; reszta tegoż batalionu wzniosła się nieco wyżej i wraz z III Batalionem pozostawała do mojej dyspozycji. Działa wciąż nie dotarły na pole bitwy. Sprzęt Gryfiej Cesarskiej Armii
-
Weszliśmy na terytorium Equestrii. Na granicy byłem świadkiem, jak grupa gryfów obala equestriańskie słupy graniczne. Gdzieniegdzie mogłem dostrzec inne atakujące pułki naszej armii. Dokładnie nad nami przeleciał szwadron kawalerii powietrznej, której lance, szable i karabinki miały osłaniać nas przed wrogimi pegazami. Na południu widać było nasz pierwszy cel - niewielką osadę przygraniczną, zamieszkałą przez kucyki. Rozwinąłem I Batalion w tyralierę i nakazałem rozpoczęcie natarcia. W tym czasie pozostałe bataliony miały obejść wioskę z obu stron.
-
/PM Godzinę później wszystkie pododdziały były gotowe do wymarszu. Trzy bataliony piechoty maszerowały ku pobliskiej granicy; artyleria miała podążać za nimi, gotowa w każdej chwili się rozstawić. To samo robiły pododdziały tyłowe. O ile było mi wiadomo, podobnie postępowały pułki na całej długości frontu. Sam również podążyłem do jednego z czołowych batalionów, by wraz z nim przekroczyć granicę.
-
Po śniadaniu udałem się na stację, gdzie przybył pociąg z działami. Lekkie armaty z gwintowanymi lufami kalibru 80 milimetrów były już wyładowane i czekały, by odesłać je na postój. Wraz z armatami przybył goniec. - Pułkowniku von Griffin, rozkaz ze sztabu! - zameldował. Wróciłem do swojej kwatery i przywołałem obecnych tam oficerów, po czym otworzyłem kopertę. Rozkaz operacyjny nr 1017 Pewnym jest, że kucyki nie spełnią warunków ultimatum i będą się bronić. Aby wyprzedzić ich mobilizację, nakazuję uderzyć wszystkimi siłami na terytorium equestriańskie. Bogowie dajcie zwycięstwo Cesarzowi. Popatrzyłem po moich podwładnych. - Na co czekacie? Zebrać oddziały i uformować kolumny marszowe. Ruszamy za godzinę.
-
Zrobiłem sobie śniadanie z kawą i zasiadłem przy stole, na którym leżała dzisiejsza gazeta. Otworzyłem ją i jedząc, zacząłem czytać. Artykuł na pierwszej stronie głosił, że wojna jest nieunikniona; przytaczał też treść not dyplomatycznych, jakie wymieniliśmy z Equestrią.
-
Gang Olsena daje dyla [Oneshot][Komedia][Human][Polityka]
temat napisał nowy post w Opowiadania wszystkich bronies
Świetna komedia i celny komentarz w sprawie ostatnich wydarzeń. Nic dodać, nic ująć. Polecam. -
Rano obudziły mnie promienie słońca. W dziobie czułem nieprzyjemną suchość. Ubrałem się i ruszyłem na poszukiwania szklanki wody. Wyszedłem z pokoju na piętrze, który zajmowałem, i zszedłem na dół. Tam spotkałem Gryfłowa. - Dziś mają przybyć działa artylerii pułkowej - przypomniał, podając mi butelkę wody. - Doskonale. - Przyssałem się do butelki i przez chwilę rozkoszowałem się cudowną wilgotnością napoju. - Rozstawić je w miasteczku. Mają być gotowe do wymarszu - Podejrzewa pan, że księżniczki odrzucą ultimatum? - To pewne. - Kiwnąłem głową. - W końcu to hipokrytki. Patrzcie, jakie mamy wspaniałe państwo i świetną armię! Nie może sobie poradzić z atakiem bandy podmieńców, ale za to jak ich zbroje lśnią! - mówiłem, idąc w stronę kuchni.
-
Powoli zapadał wieczór. Po upewnieniu się, że wszystko jest w porządku, chciałem pójść się przespać, jednak zatrzymał mnie głos kapitana Gryfłowa. - Wasza Ekscelencjo - zaczął - oficerowie sztabu chcieliby się dzisiaj napić... - Udzielam zgody - powiedziałem. - Właśnie, i chcieliby wznieść z panem toast za Cesarza. - Nie odmówię. - Uważałem, że w złym tonie byłoby nie wypicie za zdrowie naszego monarchy. - Ale tylko jednego! Chcilę później stałem przy stole, przy którym zasiedli już pozostali uczestnicy kolacji. Wzniosłem kielich do góry. - Za Cesarza! - Niech żyje! Wypiliśmy, co kto miał i już szykowałem się do wyjścia, gdy odezwał się dowódca II Batalionu. - A jak za Cesarza, to i za Cesarzową! Kucza jego mać, mają mnie...
-
Dobry, czy tu hejcą? Gdy zobaczyłem, ile osób uważa "Wszystkie drogi..." za opowiadanie genialne, ucieszyłem się, że zostało nominowane i że wreszcie będę mógł je przeczytać - w końcu dobrych fanfików nigdy za wiele. A potem zacząłem czytać. I całą tę iluzję wspaniałości diabli wzięli. [spoilerS, SPOILERS EVERYWHERE!] Już sama fabuła nieco odstrasza: oto poznajemy głównego bohatera, młodego mężczyznę, któremu jest w życiu źle, mieszka w pełnym zła i przemocy świecie, a jedynym światełkiem jest serial wiadomy. "Ale to już było", chciałoby się zanudzić. Drugą rzeczą, która zniechęca do czytania, są opisy. Ja rozumiem, opisy są ważne, pozwalają lepiej poznać świat przedstawiony, ale tutaj przedobrzyłeś. Są po prostu za długie i zbyt dokładne, przypominają mi nieco opisy przyrody z "Nad Niemnem". Przy okazji warto tu wspomnieć o sposobie, w jaki opisano barwy. Wszędzie mamy różne ecru, burgundy, kolory otoczakowe... Większość z nich jest nieznana przeciętnemu czytelnikowi, przez co trzeba je sprawdzać na wikipedii (albo prosić o wyjaśnienia płeć piękną; swoją drogą, jak kobiety zapamiętują te wszystkie barwy?). Kolorystyczny Verlaxizm, przerost formy nad treścią. I do tego te przetłumaczone nazwy zaklęć, vide nieszczęsny Aging Spell... Żeby chociaż te opisy były poprawne technicznie. Ale gdzie tam! Znikające ogonki przy ę, ą, brakujące przecinki i insze tego typu babole psują odbiór fanfika. Na domiar złego wiele zdań napisano nie-do-końca-po-polsku: niby wszystko da się zrozumieć, ale oczy bolą przy czytaniu. Dobra, teraz kwestie fabularne. Muszę się zgodzić z Dolarem, że bohaterowie poboczni ci się udali. Agenci tajnej organizacji rządowej ratują początkowe rozdziały, a wojskowa eskorta powinna otrzymać własnego spin-offa. Mają swoje wady i zalety, sprawiają, że świat przedstawiony żyje. Szkoda tylko, że przy obcowaniu z nimi należy stosować zasadę "spieszmy się kochać drugi plan, tak szybko odchodzi". Za to bohaterowie główni to inna para kaloszy. O ile Discord pod koniec potrafił sprawić, że się uśmiechnąłem, a księżniczki wyszły ci znośnie, to cała reszta... jedno wielkie NOPE. Mane6 nie wygląda tu jak znane z serialu powierniczki, a Twilight jest tak denerwująca, że miałem nadzieję, iż zginie, najlepiej na samym początku. Tragedia, panie! Antagoniści też sobie nie radzą; są strasznie sztampowi i przerysowani, ciągle tylko udowadniają, jacy to oni nie są źli i potężni, po czym i tak dostają łomot, nie mogąc nikomu zrobić krzywdy. Nie ma tego poczucia, że oto pojawia się ktoś, kto może zagrozić całemu światu, a już na pewno bohaterom. Wynika to pewnie z kreacji głównego protagonisty: IMBA OP alicorna, który już jako źrebię wszystko wie, wszystko umie, lecą na niego wszystkie klacze, ze wszystkim sobie poradzi, a jak sobie nie poradzi, to patrz wyżej. Taki sponyfikowany Kim Dzong Un. Ba, nawet udziela porad w zakładach pracy, tj. w maszynowni statku! (Kim Maron Un wynalazł też telefon!) Całkiem niezły motyw z nieznajomością języka poszedł w diabły już w pierwszych rozdziałach, a szkoda, bo mógł nieco ubarwić tę postać. Fabuła jest zł... wróć, fabuła jest momentami niezła. Zdarzają się te lepsze chwile, gdy czytelnik jest czymś zaskakiwany, aczkolwiek jest ich mało. Co gorsza, występują błędy fabularne, jak na przykład naprawa statku. W jeden dzień. Przy użyciu wytopionych tego samego dnia części. Wytopionych w środku dżungli, gdzie do najbliższego wychodka jest pięć dni drogi, a suchego doku nie ma. I do tego naprawiają kadłub ZŁOTEM! Już złote zbroje (hejt!) robią ze mnie Hulka, a tu CAŁY ZŁOTY STATEK! (HEJT2!) Główny bohater po przemianie w źrebaka postanawia nie zdradzać swojej tożsamości, po czym... popisuje się swoją wiedzą zarówno naukowo-techniczną, jak i tą wyniesioną z serialu. Najlepsze jest to, że w nikim nie wzbudziło to podejrzeń. Aż dziwne, że agenci Biura do Spraw Pegazorożców śledzili go tak długo... Wbrew pozorom, jak na pierwsze opowiadanie, "Wszystkie drogi..." są całkiem strawne, zwłaszcza jak na twój pierwszy fanfik, jednak wymagają doszlifowania, i to porządnego. Popraw go, a będzie niezły, chociaż nadal nie na tyle, by zasłużył na [legendary].
-
Od Jego Cesarskiej Mości Gilderoya VIII, Cesarza Imperium Gryfów 15 Eleasias 1471 K.I., Clawenburg Wasze Świetliste Wysokości W historii świata nie zdarzyło się jeszcze, by słońce wymknęło się spod kontroli Księżniczki Dnia i Władczyni Słońca Celestii, zaś niekontrolowane anomalie pogodowe miały miejsce jedynie trzykrotnie, przy czym raz w czasach mitycznych. Proszę sprawdzić, czy to nie jest sprawka Discorda, nad którym pieczę miałyście sprawować. Przypominam, że termin ultimatum mija za dwa tygodnie. Jeśli do tego czasu klęska suszy nie zostanie zakończona, to braki żywności zmuszą nas do poszukiwania alternatywnych jej źródeł. Z wyrazami szacunku Jego Cesarska Wysokość Gilderoy VIII Cesarz Imperium Gryfów
-
Czas dłużył mi się niemiłosiernie. Wieczorem udałem się na inspekcję jednego z batalionów, stacjonującego na zachód od miasteczka. W trakcie inspekcji zaprowadzono mnie na stanowisko obserwacyjne, umieszczone na najbliższej górze, z której roztaczał się widok na Equestrię. Na mój widok zwiadowcy zasalutowali. - Spocznij - powiedziałem. - Jak sytuacja? - U kucyków bez zmian, Wasza Ekscelencjo. Standardowe prace fortyfikacyjne, nic więcej.
-
[Konkurs] Konkurs Literacki - edycja specjalna "NLR vs SE"
temat napisał nowy post w Archiwum fanfików
Szczerze - spodziewałem się miejsca trzeciego, w porywach drugiego. A tu taki sukces... Chlip, wzruszyłem się. Z tych opowiadań konkursowych, które przeczytałem, świetnie wyszedł fanfik Spidiego (tylko ta Daring Do w Maremachcie...) i zaraz za nim Airlickowy "Na księżycu bez zmian", czyli miałem nosa. @Legion Bardziej celowałem w coś mniejszego kalibru - Słoneczni Obrońcy mieli być odpowiednikiem Gwiezdnych Niszczycieli typu Imperial. Kredyty są walutą powszechną w science fiction, choćby w Mass Effect, ale tak, tu po raz kolejny nawiązałem do Gwiezdnej Sagi. Nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że przekupni urzędnicy to cecha uniwersum Star Wars - tacy trafiają się wszędzie. Poza tym wszystko się zgadza.