Skocz do zawartości

Hoffman

Brony
  • Zawartość

    1150
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    38

Wszystko napisane przez Hoffman

  1. Pierwsza runda turnieju odbywała się na podstawowej arenie. Organizatorzy najpewniej nie chcieli nikomu dawać lepszych kart na początek. Sama zaś arena była prosta. Wysoki kamienny mur otaczał długi na kilkadziesiąt metrów plac pokryty ubitą od licznych walk ziemią. Arena nie miała dachu, więc prócz naturalnego, dodano też magiczne oświetlenie, by walka była doskonale widoczna dla widzów. Ci zaś oddzieleni byli, jak zawsze, silnym polem antymagicznym od toczących się starć. W imieniu rymy2001 walczyć będzie Avaleme! Postać ta jest niezwykle wyjątkowa – jej wygląd zmienia się w zależności od tego, jakiej mocy pragnie użyć. A ma do dyspozycji szeroki wachlarz mocy żywiołów, toteż możemy liczyć między innymi na ciągłe zmiany pogodowe! Ponadto, może w jednej chwili przeistoczyć się z jednorożca w pegaza i vice versa. Jej przeciwnikiem będzie Alder – interesujący się wszystkim co fascynujące, władca cydru, wielbiciel Discorda, cechujący się resztkami instynktu samozachowawczego magiczny wojownik! Bliżej niezidentyfikowane coś każe mi wierzyć, że władająca żywiołami Avaleme może mieć niemałą zagwozdkę w tym starciu. Alder zdaje się widział już wszystko, co świat ma do zaoferowania, toteż z całą pewnością będzie godnym przeciwnikiem. Zaczynamy!
  2. Pierwsza runda turnieju odbywała się na podstawowej arenie. Organizatorzy najpewniej nie chcieli nikomu dawać lepszych kart na początek. Sama zaś arena była prosta. Wysoki kamienny mur otaczał długi na kilkadziesiąt metrów plac pokryty ubitą od licznych walk ziemią. Arena nie miała dachu, więc prócz naturalnego, dodano też magiczne oświetlenie, by walka była doskonale widoczna dla widzów. Ci zaś oddzieleni byli, jak zawsze, silnym polem antymagicznym od toczących się starć. Już za chwilę, na tej oto arenie, przyjdzie nam obejrzeć magiczny pojedynek między tajemniczym Adivlionem, a znanym z poprzedniego Turnieju miłośnikiem gier RPG oraz Elvenking, na zawsze wiernym Fluttershy, cenionym na całym cywilizowanym świecie powieściopisarzem, Alberichem! Zdecydowanie, weteran poprzedniego Turnieju zdaje się być dużo bardziej otwarty, niż jego przeciwnik. Advilion zapewne chce, abyśmy sami ukształtowali swe zdanie o nim i scharakteryzowali jego osobę, oceniając nie deklaracje, lecz czyny, wolę walki oraz kreatywność. Czy tajemniczość Adviliona będzie stanowić jego tajną broń w starciu z Alberichem? Co zaprezentują nam magiczni wojownicy? Czy czeka nas niespodziewany zwrot akcji? Przekonajmy się!
  3. Pierwsza runda turnieju odbywała się na podstawowej arenie. Organizatorzy najpewniej nie chcieli nikomu dawać lepszych kart na początek. Sama zaś arena była prosta. Wysoki kamienny mur otaczał długi na kilkadziesiąt metrów plac pokryty ubitą od licznych walk ziemią. Arena nie miała dachu, więc prócz naturalnego, dodano też magiczne oświetlenie, by walka była doskonale widoczna dla widzów. Ci zaś oddzieleni byli, jak zawsze, silnym polem antymagicznym od toczących się starć. Czy jest pośród nas ktoś, kto nie zna Zegarmistrza? Weterana poprzedniego Turnieju oraz częstego bywalca w Salach Magicznych Pojedynków? Wojownika słynącego z nowatorskich zaklęć i wielkiej mocy? Jeśli owszem, to… Odsyłam do archiwów ;P Przyjrzyjmy się śmiałkowi, który dowodząc swej wielkiej odwagi, zdecydował się stanąć w szranki z Zegarmistrzem. Oto Rex *Monster* Crusader, wielbiciel każdej formy Inkwizycji, gracz między innymi „The Elders Scrolls”, wierny czytelnik „Pana Lodowego Ogrodu”, fan Sabatonu, Acid Drinkers, Nero… I nie tylko! Zapowiada się interesujący pojedynek! Myślę, że przewidywania odnośnie rozstrzygnięcia tegoż starcia u wielu osób są bardzo podobne, aczkolwiek wierzę, że czeka nas niejedno zaskoczenie! Przekonajmy się, czyja moc otworzy drogę ku drugiej rundzie! Powodzenia!
  4. Pierwsza runda turnieju odbywała się na podstawowej arenie. Organizatorzy najpewniej nie chcieli nikomu dawać lepszych kart na początek. Sama zaś arena była prosta. Wysoki kamienny mur otaczał długi na kilkadziesiąt metrów plac pokryty ubitą od licznych walk ziemią. Arena nie miała dachu, więc prócz naturalnego, dodano też magiczne oświetlenie, by walka była doskonale widoczna dla widzów. Ci zaś oddzieleni byli, jak zawsze, silnym polem antymagicznym od toczących się starć. Powitajmy na I Arenie Selunę i Sajbacka Graya! To, co już za chwilę przyjdzie nam oglądać, jest nie tylko pojedynkiem otwierającym pierwszą rundę, ale także starciem umuzykalnionego do granic możliwości, roztańczonego gościa z konserwatywną miłośniczką powieści fantasy, science-fiction, ale również kryminałów. Oboje mają jeszcze całe mnóstwo źródeł, z których czerpać mogą inspirację, a także moc, niezbędną do uwolnienia zaklęć, które ostatecznie dadzą zwycięstwo jemu, lub jej. Przeczucie każe mi sądzić, że będzie to wyrównane i interesujące starcie. Naprzeciw siebie stoją obeznane z szeroko pojętą kulturą osoby, szczycące się bogatymi zainteresowaniami oraz doświadczeniem na tymże forum. Myślę, że mają nam wiele do pokazania! Na co zatem czekacie?
  5. Wow, dawno mnie tu nie było. Czas najwyższy odkryć karty i ogłosić zwycięzcę pojedynku. Gotowi? No to lecimy. Advilion - 3 Zegarmistrz - 6 A zatem, tytułem dwukrotnej przewagi, starcie wygrywa Zegarmistrz! Nie da się jednak ukryć, że natrafił na godnego przeciwnika, którego to z całą pewnością niejeden raz powitamy na salach i którego z najszczerszą chęcią skonfrontujemy z nowym oponentem. Gratulujemy zarówno Zegarmistrzowi, jako zwycięzcy, jak i Advilionowi, który do końca walczył całą swoją mocą. Najbliższa okazja do ponownej próby sił nadarzy się wraz z rozpoczęciem pierwszej rundy Turnieju... Ale czy będą to jedyne okoliczności, w których przyjdzie nam ponownie oglądać Wasze zmagania?
  6. Przypominam, że w dalszym ciągu poszukujemy jednego zawodnika! Na zachętę, zaprezentuję drzewko, w którym to jak widać, wciąż jest jedno wolne miejsce. Poza tym, gdyby znalazł się brakujący śmiałek, moglibyśmy zacząć 2 marca...
  7. Panowie i Panie, mamy mały problem. Podczas tworzenia drzewka zdałem sobie sprawę, że brakuje posta lyry57n, co oznacza, że musiała zrezygnować i usunąć wiadomość, lecz z listy zapisów w pierwszym poście nie zniknęła. Mój błąd, nie zauważyłem. Oznacza to, że potrzebujemy jeszcze jednego śmiałka! Kto zajmie miejsce lyry57n?
  8. Tydzień temu Snuja zgłosił, iż jednak nie będzie mógł wystartować w Turnieju. Tym samym, na jego miejsce wskakuje Zandi Ibn Aslan. Jakoś na dniach postaram się ogłosić wreszcie kiedy wystartuje pierwsza runda. No i drzewko też zamierzam zaprezentować
  9. Moi drodzy, nadszedł czas na zamknięcie „części walczącej” i przejście do rozstrzygnięcia Waszego starcia! Bez wątpienia zapewniliście swej publiczności pamiętny i widowiskowy pojedynek, aż do końca nie pozostawiając złudzeń – obaj zasłużyliście na miano zwycięzcy, lecz wiecie jakie panują tutaj zasady. Choć chcielibyśmy za każdym razem okrzykiwać tymże tytułem obie walczące strony, chociażby za odwagę i nieustępliwość, to jednak na końcu, zawsze musimy wyłonić jednego tylko śmiałka. Tego, który to okazał się troszeczkę potężniejszy. Zatem, droga publiczności, kto okazał się być Waszym faworytem? Kto, Waszym zdaniem, popisał się większą mocą i wygrał pojedynek? Czy jest to Advilion, czy Zegarmistrz? Wybór należy do Was.
  10. Ameryki nie odkryję, kiedy powiem, że tym, do czego najlepiej przyzwyczaił nas Foley, są szeroko pojmowane klimaty wojskowe, wojenne, militaria, tego typu sprawy. No i angielskie tytuły opowiadań To ostatnie jednak (oh, come on, „Bez odwrotu” sounds really good as a title for a new story), jest jedynym elementem, który przypomni nam o poprzednich dziełach autora. Nie uświadczymy tu czołgów, okopów, wartkiej akcji rodem z filmów wojennych, samolotów, karabinów maszynowych, zombie, granatów, rozrywanych na strzępy ciał, słowem, wojennego piekła… Zapędziłem się troszeczkę. W każdym razie, „No Way Back” to coś innego. Swego rodzaju skok na nieznane rejony, gdzie doświadczymy (to jest, na podstawie tego, co do tej pory udostępnił Foley) raczej klasycznego fantasy, pozbawionego przypominającej nasz świat technologii. Jest to także skok ku czemuś nowemu w tym sensie, że akcja dzieje się poza Equestrią i zapewne (choć mogę się mylić, nie wiem tego jeszcze) nie spotkamy tu znanych z serialu kucyków. Jak to wyszło? Rozdział pierwszy przypomniał mi troszeczkę początki przygody w klasycznych grach cRPG – odziani w codzienne ciuchy, z niewielką ilością złota w kieszeni, wyruszamy na zakupy podstawowego ekwipunku, spacer po nowym terenie, podczas którego od czasu do czasu udaje się znaleźć coś ciekawego, aż w końcu nogi niosą nas w niezbadaną dal. Po prostu. Aczkolwiek, to całkiem ciekawie jak Daze udało się zakupić tyle przedmiotów za stosunkowo niewielką sumę i jeszcze co nieco zaoszczędzić. No, ale niech będzie, że tak tam stoją z ekonomią. Idąc dalej, natrafimy na sceny, w których nasza bohaterka wpada w kłopoty, z których zawsze jednak wychodzi obronnym kopytem. Ba, nawet „awansuje” – otrzymuje wszak własną komnatę! Zanim jednak to następuje, czeka nas trochę wędrówki, trochę akcji w postaci walk z piwoszami w tawernie i jeszcze szczypta nie za długich dialogów. W międzyczasie uświadczymy trochę opisów otoczenia, przeplatanych z przemyśleniami Daze. Przygoda wzywa, widać jednak, że są to klimaty obce autorowi. Nie potrafię tego wytłumaczyć lepiej, po prostu czytając „Black Pegasus Down”, „Bitwę Canterlocką” (jednak się trafił polski tytuł, przepraszam , „The Only Easy Day... Was Yesterday”, odnosiło się wrażenie, że pisząc te historie, autor czuł się jak ryba w wodzie. Że było to coś, co znał od podszewki, a przelewanie tego na elektroniczny papier było dla niego dziecinnie proste. Przy „No Way Back”, widać cięcia w opisach, choć z drugiej strony, nie wydają się one krótsze, niż w przypadku wspomnianych wyżej tytułów (a styl ten sam!). Dają się też odnaleźć powtórzenia, literówki, mamy też dość nieregularne tempo akcji, miejscami wręcz wymuszanie kolejnych wydarzeń, byle tylko brnąć dalej i doprowadzić historię do pewnego punku, by zrobić cięcie i zakończyć rozdział. Wydaje mi się, że autor momentami po prostu nie wiedział co jeszcze napisać i o czym jeszcze napisać, więc albo pozostawił lukę, albo po prostu przeszedł do kolejnej sceny. Chyba najlepiej widać to przy scenie w barze, kiedy to nagle, nie wiadomo skąd, wpadają tam zbrojni i Daze trafia przed oblicze władzy, mającej chrapkę na coś więcej, niż wyłącznie własne państwo-miasto. Powyższe rzeczy odbiły się na atmosferze, jaka nam towarzyszy w opowiadaniu. Mało tego, postacie wypadają dosyć… Blado. Daze odzywa się zbyt rzadko, antagoniści wydają się być szablonowi, brakuje im czegoś charakterystycznego. Całość wydaje się być strasznie standardowa (nie przychodzi mi na myśl lepsze określenie). Niemniej jednak, na pochwałę zasługuje pomysł, a także próba porwania się na coś nowego, na tematykę i klimat, których w swej esencji próżno szukać w poprzednich opowiadaniach Foleya (choć to nie do końca prawda, bo szeroko pojmowanych przygód dostarczył nam co nie miara). Póki co jednak, zaprezentowane rozdziały wypadają dość nierówno, wielu rzeczy mi brakuje, głównie bardziej obszernych opisów nowego świata, panujących tam zwyczajów, lepsze zaznaczenie różnic między nim a Equestrią (widzianych oczami bohaterki), może także nieco więcej dialogów, czy opisów sytuacji. Wówczas zyskać powinien nie tylko klimat, ale wyrównałoby się tempo akcji a i same postacie lepiej zapadną w pamięć. Koncept daje bardzo szerokie pole manewru i właściwie nieograniczone możliwości kreacji kolejnych lokacji oraz możliwych nowych postaci. Sądzę, że z czasem, kiedy autor będzie pisał coraz więcej i więcej, nastąpi wzrost ogólnej jakości kolejnych rozdziałów. Analogicznie, jak w przypadku wojskowych kucyków, gdzie z części na część niemalże każdy element ulegał ulepszeniu. Tutaj może być podobnie i to na przestrzeni jednego tytułu. Zatem, gorąco zachęcam do dalszego pisania i kontynuowania historii, próbowania nowych rzeczy, rozwijaniu nowej fabuły. Póki co, jest standardowo, ale nie w sensie, że źle. Powiedziałbym, że kolejne rozdziały są zupełnie niezłe, prezentujące coś nowego (w odniesieniu do twórczości autora) i dające nadzieję na historię naszpikowaną przygodami, pościgami, walkami i, być może, tajemnicami. Myślę, że to się może udać
  11. Na samym końcu szlag mnie jasny trafił, ale do tego wrócę później. Generalnie, opowiadanie odebrałem jako dobry przykład tego jak o zupełnie zwyczajnych, codziennych rzeczach, z czasem „zrastających się” z nami (uroki wieloletniej pracy zawodowej), można pisać w taki sposób, by uczynić z nich coś w pewnych aspektach unikalnego, interesującego, a przynajmniej grającego na emocjach na tyle, by przeżyć małe „ożywienie”. Na chwilkę zapomnieć o tym, że to przecież rutyna i nie powinna ona aż tak ekscytować. Takie właśnie miałem wrażenie, gdy po przemyśleniach i zażaleniach Bon Bon nadeszła pora na realizację specjalnego zamówienia. Początek i dochodzenie do kluczowego telefonu od Lollipop oraz samego pojawienia się u niej, nie tyko dobrze wprowadza czytelnika w ogólny klimat i fabułę, ale także buduje wizerunek zmęczonej, zdenerwowanej i dosyć nieprzyjemnej cukierniczki, która nie czuje ani atmosfery Świąt, ani nie ma za bardzo ochoty na świętowanie własnych urodzin, ani w ogóle na nic. Przytłoczona obowiązkami, przestaje się wczuwać w cokolwiek, byle tylko swoje zrobić i zaznać świętego spokoju. Jakby uciekły z niej chęci do życia. Ale potem następuje mały zwrot akcji i Bon Bon zostaje zmuszona zmienić i tak już napięty grafik. Kiedy po pewnych opóźnieniach dociera do przyjaciółki, coś zaczyna się w niej zmieniać. Niby wciąż jest wzburzona i nie ulega wątpliwości, że wolałaby robić coś innego, ale z jakiegoś powodu nie czuć już od niej autentycznego wstrętu do okresu świątecznego. Przy całym tym natłoku i świadomości jak wiele jeszcze się po kraju najeździ, wydaje się (jakkolwiek dziwnie w odniesieniu do treści opowiadania to zabrzmi) pogodniejsza, bardziej tryskająca energią. Ale energią przeznaczoną na jeszcze jeden mistrzowski wypiek, a nie na rozwalenie określonego kawałka świata. Po prostu, na nowo wstępują w nią chęci… W pewnym sensie (skończyć to i wracać do domu). Nie jest to być może najbardziej wyrazisty kontrast, całkiem możliwe, że mocno nadinterpretowałem sobie to i owo, niemniej jednak, bogate opisy skłoniły mnie do zajrzenia nieco głębiej między zdania i słowa. W ogóle, jestem pod wrażeniem detali i płynności w ich przedstawieniu, a potem opisywaniu. Czytając „Sok pomidorowy” pomyślałem, że autorka studiuje prawo, ale po „Zamówieniu” nie zdziwię się, jeśli okaże się iż potrafi upiec niejeden wypiek i to nie gorzej od samej Bon Bon. Jakby ćwiczyła to od lat. Ale też nie zdziwię się, gdy oba tropy okażą się fałszywe. I tak samo nie zdziwiłem się na końcu opowiadania. Jak nadmieniłem na początku tego postu, jasny szlag mnie trafił, bo to już któraś z kolei sytuacja, w której odgaduję sobie końcówkę (choć za każdym razem błagam los, by okazało się coś zupełnie innego). Ostatnio przesłuchałem pięciu creepypast i w trzech przypadkach niemalże bezbłędnie przewidziałem jak się zakończy historia. A w „Five Nights at Freddy’s” wiem jaki za chwilę animatronik mnie zabije -.- Ale przy „Zamówieniu” pojawiło się coś jeszcze. Jakieś dziwne wrażenie, jakbym gdzieś już widział ten motyw. Niemniej jednak, wybór był dobry na zakończenie tego niedługiego opowiadania. Zamknięcie maratonu świątecznych prac i „niespodzianek” zostało zatem bardzo ładnie zrealizowane, pomimo pewnej przewidywalności No nic, przejdźmy może do oceny klimatu. A ten, jak zawsze zresztą, został oddany bez większych zarzutów, choć ubolewam nad tym, że mógł okazać się „serialowy”, lecz w ostatecznym rozrachunku pozostał czysto „fanowski”, głównie przez kilka nieszczęsnych epitetów i wstawek z jelitami, flakami i tego typu atrakcjami. Ale i tak jest tu bardzo dobrze, czarująco wręcz. Słówko odnośnie wstawek, oddzielonych od reszty tekstu nawiasami – część z nich sprawdziła się jako wtrącenia i dopowiedzenia, lecz pośród nich znalazło się kilka niechlubnych przykładów, kiedy to zamiast urozmaicić treść, nieco nachalnie wdarły się do poszczególnych akapitów. Generalnie, były to te dłuższe, które spokojnie mogłyby posłużyć za „zwykłą” część akapitu, albo w ogóle odrębny akapit. No i przy okazji – na początku trafiło się kilka troszeczkę zbyt długich zdań złożonych, potem nie występowały już tak gęsto. Główny problem z nimi był taki, że po jakimś czasie zaczynały się rozmywać i czytelnik zapomina od czego to się zaczęło. Musi powracać do początku zdania by jakoś to zgrać z jego końcem, co z czasem staje się trochę męczące. Z przedstawionych postaci, najbardziej do gustu przypadła mi specyficzna przy swym podejściu do zawodu, nieco roztrzepana i przewrażliwiona Lollipop. Bon Bon była niezła, choć całe jej to wzburzenie, jakkolwiek autentyczne i zainspirowane prawdziwymi doświadczeniami by się nie wydawało, średnio mi do niej podpasowało. Zdecydowanie, im bliżej końca, tym fajniejsza sama w sobie się wydaje, a na pewno bliższa atmosferze przedstawionej w serialu. Bardziej „bon bonowata”. No i do tego Lyra, której choć nie było tu aż tak wiele, to jednak swoją rolę odegrała znakomicie. Podsumowując, na koncie Madeleine ląduje kolejny udany kawałek tekstu, aczkolwiek, między bogiem a prawdą, nie wyróżniający się niczym szczególnym na tle tego, do czego zdążyła nas przyzwyczaić. Po prostu – otrzymaliśmy więcej tego, co lubimy. Syte dozy klimatu, połączonego z takimi smaczkami jak bogata ilość detali związanych z pieczeniem, ugniataniem, dekorowaniem, mieszaniem, a do tego wzmianki o rodzinie Bon Bon oraz informacje o nastawieniu jej do utartych zwyczajów, które „wypada” kultywować – wszystko to tworzy dookoła tej prostej, można by rzec generycznej historii miłą otoczkę, dzięki której poczynania bohaterki śledzi się z zaciekawieniem, być może nawet serdecznym uśmiechem. Niby nic nadzwyczajnego, ale wciąż, dobrze sprawdzającego się jako fanfik do poczytania przy porannej kawie, bądź wieczornym piwku. Ot, kolejny solidnie zrealizowany, sympatyczny kawałek życia, godny polecenia.
  12. Prawilnie przypominam o kotku uczesanym jak Hatsume Miku w nadchodzacym Tekkenie 7 -

    1. Mephisto The Undying

      Mephisto The Undying

      Nie mam tekkena co prawda ale ta postać wydaje się dziwna.

      Chyba zostanę przy tym niemieckim chłopaczku wyglądającym trochę jak laska. On miał spoko combo i guess

  13. Oczywiście, na początku będzie istnieć możliwość dołączenia do turnieju, w razie gdy któryś z uczestników nie wykaże się aktywnością. Zostanie to zaznaczone przy okazji opublikowania harmonogramu kolejnych rund A na razie, zapraszam wojowników mocy i magii do tawerny
  14. Pora odświeżyć temat i coś postanowić. W ostatnim poście wspomniałem, iż opowiadań z tejże rodziny jest więcej, lecz są one niedokończone. Dziś, po dosyć długim czasie, mogę powiedzieć, że udało mi się zrimejkować i doprowadzić do stanu względnej kompletności dwa opowiadania, a także ukończyć nieco rozszerzoną wersję „Spełnienia życzeń” – aż do tej pory jedynego opowiadania z serii, które zostało opublikowane poza konkursem. Nowe opowiadania (które znajdziecie w pierwszym poście w temacie) są to całkowicie odnowione i rozszerzone fiki, pochodzące z minionych edycji konkursu literackiego. Jeden z bodajże VII edycji, drugi z edycji specjalnej „4000”. Zmienione zostały także ich tytuły, dialogi, pojawiło się też kilka nowych wątków. Ale też sporo z nich w ogóle poszło w zapomnienie. Wszystko ułożone jest w porządku chronologicznym. Ogólnie, mam już obmyślany plan co do całej serii, choć wciąż brakuje dla niej nowego tytułu. Tagi także nie zostały jeszcze ostatecznie ustalone, nie wspominając już o jakimś obrazku tytułowym. Niemniej jednak, chciałbym to wreszcie wypuścić i poznać Wasze zdanie Wcześniej pisałem o „względnej kompletności” – to dlatego, że jak sprawdziłem sobie położenie tych opowiadań w moim timeline, okazało się, że są mniej-więcej w środku całej historii. Oznacza to, że gdy następnym razem wypuszczę pierwsze w kolejności chronologicznej opowiadanie, wówczas może się nieco pozmieniać. Być może znikną chociażby powielające się opisy wyglądu postaci. To się jeszcze zobaczy. Jak zatem widzicie, będzie nietypowo. Jest środek, potem przyjdzie czas na właściwe rozpoczęcie historii i dotarcie do pewnego momentu, a po tym rzeczywistą kontynuację. To, co wypuściłem, niestety jest napisane tak, jakby początek i wszystko, co było wcześniej już istniało i ogólnie było znane. Dlatego też, akcja ze świętami jest trochę urwana, a niektóre przewijające się w tle wątki, czy wstawki mogą wydać się trochę nielogiczne lub nieuzasadnione, ale zapewniam, że z czasem nabierze to sensu. Pamiętajcie, że ja już znam całą historię ;P Jest to coś zgoła innego od tego, co na ogół wypisuję, ale to chyba w miarę ok. Ileż można tłuc to samo… A tak na poważnie – wybaczcie, że zaczynam od środka, zamiast od początku (tak jak powinno być normalnie), ale po prostu akurat to jest gotowe. Masywne ilości [slice of Life]. Jak zwykle, jestem otwarty na Wasze sugestie, spostrzeżenia, zażalenia i komentarze Pozdrawiam!
  15. @FanCiastek Obawiam się, że Twoje opowiadanie czeka dyskwalifikacja. Na przyszłość, zachęcam do czytania regulaminu konkursu ze zrozumieniem i zastanowienia się dwa razy, zanim zaprezentowana zostanie praca. Pozdrawiam.
  16. Moi drodzy, nadeszła pora na wielkie rozstrzygnięcie i przyznanie nagród za Wasze starania! Mamy dziś 24 grudzień, dzień jakże wyjątkowy, na który to z całą pewnością niecierpliwie czekaliście! O tym, że jednocześnie zbliża się nieuchronny koniec starego roku nie muszę chyba wspominać? Przypomnę, że akcja rozpoczęła się 17 września. Od tamtej pory, przewinęło się aż siedem tur. Każda z nich zawierała dalszy ciąg działowych zabaw. Z tego co pamiętam, nie zawsze udawało się na czas prowadzić je wszystkie, toteż zdarzały się opóźnienia. Te drobne niedogodności nie przeszkodziły mi jednak w klarownej ocenie Waszej aktywności i wkładu w to małe królestwo, że się tak wyrażę. Ale! Zanim przejdziemy do podsumowania eventu, chciałabym przyznać odznaczenia za zabawę pod tytułem „Odgadnij stwora!” Wprawdzie już trwa pierwsza zagadka drugiego rankingu, ale lepiej późno, niż wcale. Zatem, miejsce pierwsze i medal Wieszcza zmierzchu, otrzymuje Gandzia! Na miejscu drugim, z odznaką Czcigodnego mędrca, uplasował się Arkane Whisper, zaś na pozycji trzeciej, z odznaką Pojętnego adepta ląduje THEKOSZMAR77! Gratulujemy nadzwyczajnej wiedzy w zakresie szeroko pojmowanej stworologii! Ale momencik… To jeszcze nie czas na przyznanie iskier… Mamy jeszcze zabawę „Bądź mądry jak Twilight!” Pamiętacie jeszcze o niej? Cóż, niestety w tym roku nie udało jej się reaktywować, toteż pokryła się ona grubą, oj grubą warstwą kurzu. Ale wypadałoby jakoś nagrodzić pierwszą trójkę, nie sądzicie? A zatem, odznaka Wieszcza zmierzchu wędruje do Xylo, za zajęcie pierwszego miejsca! SPIDIvonMARDER, za zajęcie miejsce drugiego otrzymuje medal Czcigodnego mędrca, zaś Losse, która zdobyła miejsce trzecie, otrzymuje znak Pojętnego Adepta! Wielkie brawa dla nich! W porządku, nadszedł więc czas na gwóźdź programu – rozstrzygnięcie akcji „odkurzania”! Przypomnę tylko, że była to próba na aktywność w poszczególnych tematach, powiązana oczywiście z ogólną jakością pisanych przez Was wiadomości. Najbardziej skupiłam się na zabawach, ale o Waszej obecności w działowych dyskusjach oczywiście pamiętałam. Za każdym razem, gdy następował dalszy ciąg, podliczane były wasze odpowiedzi, tak, aby wiedzieć kto miał ich najwięcej na swoim koncie. A zresztą, od czasu do czasu tu wpadałam i trochę o tym mówiłam, więc wierzę, że doskonale wiecie jak to działa, więc chyba nie ma sensu przedłużać, co? A zatem, kwestia przyznania Złotej Iskry… Nie da się ukryć, że w trakcie całego eventu najwięcej było widać Dayana oraz Arkane Whispera. Po każdej turze, gdy tak sobie liczyłam i oceniałam ich wiadomości, tylko kilka razy zamienili się oni miejscami, zaś po ostatecznym podsumowaniu wyszło mi w sumie… Że wypadli tak samo dobrze. To znaczy, dostrzegam maleńką, mikroskopijną wręcz różnicę między nimi, ale jest ona naprawdę tak mała, że postanowiłam przyznać im obu Złotą Iskrę! Byliście tak samo znakomici, mam nadzieję, że będziecie mnie odwiedzać równie często albo nawet częściej! Kto otrzyma Błękitną Iskrę? Cóż, tu już nie miałam żadnych wątpliwości. Zasłużone miejsce drugie zajął Sajback Gray, który to na przestrzeni kolejnych rund zachowywał niemalże równy dystans od Dayana i Arkane Whispera! Gratuluję stałej, niezmiennie dobrej passy! Pozostaje jeszcze miejsce trzecie wraz z Brązową Iskrą do wręczenia. Cóż, wszystko wskazuje na to, że kawałek dalej za Sajbackiem znalazła się Uszatka! Choć jak już mówiłam, aż tak daleko za miejscem drugim nie była, to jednak pozostawiła resztę daleko w tyle, jeśli weźmiemy pod uwagę cały event! Doskonale! Cóż, zdaje się, że to będzie już wszystko. Ponieważ także księżniczki potrzebują ferii od czasu do czasu, na razie dalszego ciągu zabaw nie będzie. Myślę, że to dobra okazja na wykazanie się jeszcze w tym roku, gdyby znalazł się ktoś, kto uważałby, iż pomyliłam się w ocenie i przyznaniu nagród . Mam nadzieję, że w przyszłości dacie mi jeszcze wiele okazji do wręczenia nagród specjalnych, kiedy powrócimy z nowościami. Zatem, życzę Wam zdrowych i spokojnych świąt, gór prezentów pod drzewkami, pogody ducha oraz niezapomnianego Sylwestra. Niegasnącej weny, niespożytych chęci oraz wytrwałości we wszystkim do czego będziecie dążyć! No i pamiętajcie, by czytać jak najwięcej, byle ze zrozumieniem! Do zobaczenia w Nowym Roku!
  17. Zgodzicie się, że już nadeszła naprawdę, definitywnie, absolutnie najwyższa pora na zakończenie starcia? By wyłonić zwycięzcę, porównamy głosy publiczności, na której to barkach spoczywało nieproste zadanie wskazania faworyta. Zobaczmy zatem na czyją korzyść tym razem przeważyła szala uwielbienia... Astaroth (Lucypher) - 1 Mephisto von Krampus - 4 A zatem, zdecydowaną przewagą trzech głosów, magiczne starcie zwycięża Mephisto von Krampus! Gratulujemy wygranej i życzymy dalszych sukcesów, zaś jego rywalowi dziękujemy za walkę i zapraszamy ponownie do sal magicznych pojedynków. Z całą pewnością jeszcze nie wiedzieliśmy od Was wszystkiego...
  18. Wpadam z impetem i przepraszam za swe spóźnienie. Oczywiście, zakończyć powinienem już dawno, ale sami wiecie jak to bywa, mimo najszczerszych chęci... Skądinąd, wspaniałego budulca na chodniki... Już za chwilę podsumujemy oddane głosy i przekonamy się kto zwyciężył w tym starciu! Gotowi? BezimiennyKot - 4 Rexumbra - 2 Jak widać, przeważyła potęga BezimiennegoKota - zdobył on dwa głosy przewagi. Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko pogratulować mu wygranej, zaś jego rywalowi podziękować za pojedynek i pochwalić niesamowitą wolę walki. Mamy nadzieję, że jeszcze niejeden raz zaszczycicie nas swoją obecnością!
  19. W związku z moją niezbyt dobrą pamięcią, głosowanie uległo znacznemu przedłużeniu. Czujecie to przeciągnięcie w czasoprzestrzeni i ten kawał drogi, jaką nadprogramowo musiały pokonać wskazówki zegara? Najwyższa pora poznać zwycięzcę pojedynku. Lepiej późno, niż wcale... Serox Vonxatian - 3 KochamChemie - 5 Przewagą dwóch głosów, to starcie wygrywa KochamChiemie! Składamy serdeczne gratulacje zarówno jemu, jak również rywalowi, Seroxowi! Mamy nadzieję, że to nie Wasz ostatni raz i w bliżej nieokreślonej przyszłości uraczycie nas swoją obecnością, jak również niejednym potężnym zaklęciem
  20. Życzę przedniej wigilijnej wieczerzy, rodzinnej i ciepłej atmosfery, spokoju i radości, a także hucznego Sylwestra i szczęśliwego Nowego Roku!

  21. Nie zawsze, tylko jakoś tak do części ósmej (choć moim zdaniem to sci-fi w "ósemce" zostało wepchnięte na siłę). Ogólnie, mogłoby być pięknie, ale odkąd zmieniono Armageddon's Blade i zrezygnowano z futurystycznego (starożytnego) miasta w Heroes III*, seria "stoczyła się" w kierunku generycznego fantasy. Nowym developerom było to bardzo na rękę ;P I niekoniecznie pod koniec W Might and Magic VI już w New Sorpigal spotykamy nauczyciela, który posługuje się miotaczem, choć sam nie wie co to jest. Ale smoki padają po tym jak kaczki, więc tego używa. Ogólnie, miło że ktoś pamięta o korzeniach serii Might and Magic ^^ Mocno trzymam kciuki za taki crossover, czy też opowiadanie inspirowane tymże uniwersum. Będę mu gorąco kibicował, jeśli stanie w szranki w tejże edycji *Przypominam, że Inferno zamieszkałe jest przez kosmitów ;P
  22. Czar powoli traci moc… Kosmiczna aura zaczyna słabnąć, a granice między różnymi wymiarami odzyskują swą trwałość. Zaczynają blokować kanały energetyczne, a pierwotne prawa rządzące multiwersum dają o sobie znać. Oczywiście, nie można zbyt długo manipulować czasoprzestrzennymi portalami i deformować strzegących naturalnego porządku pieczęci. Nawet Twilight musiała się ugiąć. W końcu, zaklęcie przestało działać, a Spyro powrócił do swego macierzystego świata, pełnego czekających na odnalezienie skarbów i niezbadanych terenów. Chyba trafne będzie stwierdzenie, iż oprócz znajomego wymiaru, wezwała go przygoda. Cóż, z całą pewnością na brak zajęć nie będzie cierpiał, podobnie jak Spike, który w oczekiwaniu na naładowanie mocy najmłodszej księżniczki Equestrii zmuszony został znaleźć sobie jakieś zajęcie. Lecz w końcu nastąpiła ta chwila… Portal został otwarty, a do Ponyville trafił kolejny smok. Tym razem jest nim Mushu! Tylko na niego nie nadepnijcie!
  23. Najwyższy czas złapać za pióro/ ołówek/ flamaster/ węgiel/ długopis i uzupełnić listę specjalnych zadań. Zobaczmy zatem, co zaproponowano w kontekście pomocy Coco Pommel. - Ano, pamiętam tamte czasy… Ale z drugiej strony, nie zwiedziłem całej stolicy, ani nie przesiadywałem w butikach. Twilight tego nie robiła, bo zawsze była zajęta książkami i uczeniem się. Ja musiałem jej pomagać i być zawsze tam gdzie ona… No, prawie. No to skoro większość czasu spędzała w bibliotece, nie miałem zbyt wielu okazji na poznanie świata mody… Takiej stołecznej, wiecie… Inna sprawa, że niewiele mnie to interesuje. Myślałem, że pod tym względem wiele się zmieniło, odkąd poznałeś Rarity. - No bo to prawda… Ale i tak nie wydaje mi się, że mógłbym udzielać komukolwiek rad na tym polu. Jasne, przez świat mody do serca to jedna ze strategii, ale na razie wolałbym zająć się pomaganiem przy szyciu i materiałach. Pomału, może nabrałbym tego wyczucia i tego… Czegoś, co mają w sobie projektanci mody. Ciekawe co sobie pomyśli Rarity, kiedy już osiągniesz światową sławę… Pod „skrzydłami” Coco! - ! - Prawdę mówiąc, nie piję kawy… Jakoś niespecjalnie mi smakuje. Ale z parzeniem jej i wzorkami powinienem sobie poradzić. Zresztą, podobne rzeczy wyczyniałem kiedyś z kakao. Twilight Zawsze narzekała, że marnuję mleko i czekoladę, ale Coco Pommel chyba nie pogniewała by się zbytnio, gdybym pomajstrował trochę przy ekspresie do kawy, czy też piance. Pewnie, to dobre zadanie dla mnie! Ale następne powinno ci się spodobać najbardziej. - Ooo tak, to zdecydowanie najlepsze zadanie! Pomyślcie tylko jak byłoby niesamowicie zdobyć sławę i uznanie szych, a to wszystko u boku Rarity, która nareszcie by mnie doceniła i przekonała się, że doskonale znam się na modzie… I że jestem wszechstronny i w ogóle! Śnij dalej. Obaj wiemy, że to się nie stanie ;P - Akurat! W takim towarzystwie na pewno raz dwa złapię o co chodzi. To fajnie, że entuzjazm ci dopisuje, ale gwarantuję ci, że projektowanie mody to nie takie „hop na krowę i jest cielę” jak się co niektórym wydaje. I na samym uskrzydlonym sercu nie zalecisz zbyt daleko. - Jeszcze się o tym przekonamy. A co z Twilight? Kiedy będziesz już sławny i podziwiany, zdołasz dla niej znaleźć czas? - Dla Twilight? Pewnie! Zawsze i wszędzie! Już za chwilę się o tym przekonamy, gdyż to właśnie ona potrzebuje pomocy! Dokładnie tak – księżniczka Twilight Sparkle znów potrzebuje swego pomocnika! W czym mógłby jej pomóc? W czym okazałby się lepszy od zespołu wykwalifikowanych sług?
  24. Cóż, zabawa już wystarczająco długo stała w miejscu, toteż przyjmujemy, iż Seluna sprawdzi się zarówno jako animatorka, jak i projektantka. Dziękujemy za Wasze głosy! Jedziemy dalej i tym razem poszukujemy idealnego zawodu dla Triste Cordisa! Czekamy na Wasze propozycje!
  25. Hoffman

    Odgadnij stwora!

    W porządku, najwyższy czas zakończyć pierwszą rundę odgadywania stworów! Zanim rozpocznie się nowy ranking i zaprezentowana zostanie nowa zagadka, trzeba przyznać punkty za ostatniego potwora. Jak zgadliście, rzeczywiście chodziło o Cerbera. Tym razem, pierwsze miejsce i trzy dodatkowe punkty za opis otrzymuje Arkane Whisper, miejsce drugie z analogiczną liczbą punktów zajmuje Gandzia i THEKOSZMAR77, zaś miejsce trzecie przypadło Sajbackowi! Ale! To jeszcze nie wszystko! Czas podsumować pierwszy ranking i wyłonić zdobywców odznaczeń za zdobyte punkty i najlepsze opisy stworów. Gandzia - 32 punktów Arkane Whisper - 26 punkty THEKOSZMAR77 - 19 punktów Zegarmistrz - 5 punktów Generalek - 4 punkty GoForGod - 4 punkty Sajback - 3 punkty Nevermore - 3 punkty Unbridle Flynn - 3 punkty Uszatka - 3 punkty Dayan - 2 punkty Drasunia (Cava.) - 2 punkty OneTwo - 2 punkty Braviary - 2 punkty SolarIsEpic - 1 punkt Nikern - 1 punkt Tergos11 - 1 punkt Nowych nagród jeszcze nie ma w bazie, ale jak tylko zostaną dodane, znajdą się pod avatarami wyróżnionych osób. Proszę zatem o jeszcze trochę cierpliwości. A póki co, prezentuję nową zagadkę, otwierającą nowy ranking: Co to takiego?
×
×
  • Utwórz nowe...