Skocz do zawartości

Hoffman

Brony
  • Zawartość

    1150
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    38

Wszystko napisane przez Hoffman

  1. Bez wątpienia, był to jeden z najdłuższych i najbardziej emocjonujących pojedynków, nie tylko w tejże edycji Turnieju, ale w ogóle! Znakomicie! Obaj wykazaliście się ogromną potęgą, uwolniliście pokaźne ilości energii, nie pozwoliliście oderwać oczu od Waszego pojedynku ani na moment! Cóż za siła woli i duch walki! Jednakże, tylko jeden z Was może zostać zwycięzcą i przejść do kolejnej rundy! A zatem, moi drodzy, kto okazał się lepszy? Kto odebrał Wam dech w piersiach, za sprawą lawiny zaklęć? Czyj styl okazał się bardziej porywający? Zapraszam do głosowania i komentowania! Podzielcie się z nami Waszymi wrażeniami!
  2. Droga publiczności, czas na wyłonienie zwycięzcy pojedynku! Nie obędzie się bez Waszej pomocy! Zatem pytam Was, kto popisał się większą mocą? Kto okazał się silniejszy? Czyj styl Was urzekł? Głosujcie i komentujcie! To, czy w kolejnej rundzie zobaczymy Spacetime Dancera, czy Sardo Limbiona, zależy tylko od Was! Oceńcie ich zmagania!
  3. Panie i Panowie, nadeszła pora na wyłonienie zwycięzcy pojedynku! Zapraszam do głosowania i komentowania! Kto jest Waszym faworytem? Czy jest to Monti, czy też może Dayan? Kogo zobaczymy w rundzie trzeciej? Kto popisał się większą mocą? Kto urzekł Was swym stylem i kreatywnością? Czekamy na Wasze opinie i wyrazy uznania!
  4. Nadeszła pora na zakończenie starcia i zwrócenie się ku wiernej publiczności! Mianowicie, kto popisał się większą mocą i kogo zobaczymy w kolejnej rundzie? Wybór będzie trudny. Albo Zmara, albo Serox. Zwycięzcą może zostać tylko jeden z nich. Już Wasza w tym głowa, by wskazać tego "naj", tego silniejszego. A zatem, drodzy Państwo, zapraszam do głosowania i komentowania!
  5. Cóż... Zdaje się, że ten pojedynek zakończy się bez ankiety. A szkoda. Wystarczyłoby jeszcze po jednym poście... Ponieważ ostatnie słowo należało do walczącego w imieniu Razorheada Magnusa, to właśnie on zwycięża w tym starciu i przechodzi do rundy trzeciej! Gratulujemy! Oszczędzaj energię na przyszłe starcia. Ktokolwiek dotrze do kolejnego etapu, musi być... Wyjątkowy. Teraz może być tylko trudniej... A może jednak nie? Tylko czas to wie.
  6. Jak dobrze, że przybyłem nieco później Uczestnicy uzyskali minimalną ilość postów, w sam raz, by rozpocząć klasyczny proces rozstrzygnięcia starcia. A zatem, droga publiczności, kto popisał się większą mocą? Czyje zmagania przyjdzie nam zobaczyć w kolejnej rundzie? Czy będzie to Advilion, czy Alder? Śmiało, głosujcie na swego faworyta i komentujcie! Bez Was nigdy nie będziemy w stanie określić, kto naprawdę zaskarbił sobie sympatię i wykazał niemałą potęgą!
  7. Przybywam, choć troszeczkę spóźniony, by, jakżeby inaczej, przynieść zakończenie rundy drugiej Turnieju! Zaczynamy od Areny XVII, czyli starcia Seluny z Zegarmistrzem! Droga publiczności, pytamy Was, czyja moc przeważyła szalę zwycięstwa? Czy silniejsza okazała się Seluna? A może Zegarmistrz? Co prawda spodziewaliśmy się nieco więcej, jednakże nie można odmówić walczącym stronom odwagi oraz zacięcia. Zapraszamy do komentowania i głosowania! Kogo zobaczymy w rundzie trzeciej?
  8. Dziękuję serdecznie, miło wygrać konkurs po znacznej przerwie Myślę, że wystarczy mi to na kolejną, długą przerwę w rywalizacji wszelakiej maści. W sam raz, by zająć się innymi sprawami. W każdym razie, pragnę pogratulować wszystkim uczestnikom podniesienia rękawicy, napisania swych opowiadań, jak również wystawienia ich do walki. Oczywiście, wielka szkoda, że prac nie było więcej, zatem każdemu z osobna należą się podwójne podziękowania, za poświęcony czas. Gratulacje chciałbym złożyć również sędziującemu nam Dolarowi, za przebrnięcie przez wszystkie prace, a także podziękować za mini-recenzje i oceny. Dziękuję również Macterowi4, za poświęcony czas i podzielenie się swoim zdaniem na temat poszczególnych opowiadań. Naprawdę, nie chciałem wykorzystywać absolutnie całego limitu, planowałem zmieścić to w 50 stronach. Ale nie wyszło :/ Tak samo, jak przy poprzednim opowiadaniu z tego cyklu. Cieszę się, że te olbrzymie rozmiary nie zadziałały zniechęcająco. I z tego miejsca, kolejne gratulacje dla pozostałych uczestników, za zdolność opowiadania historii zwięźle, z zachowaniem ich ducha. Chciałbym tak potrafić Cóż, zatem lecę szukać ominiętych literówek. Naprawdę, nie spodziewałem się tak wysokiej oceny opowiadania ewidentnie zbytnio rozciągniętego, trzeciej części komedio-crossovera, pisanej w pocie czoła Jeszcze raz dziękuję za to wyróżnienie. Pozdrawiam!
  9. Jestem uzależniony od tych konkursów. Największe wyzwanie w historii Nareszcie odpowiadający mi limit ;P Praca ma bardzo prawie równe 25 000 słów. Ogólnie, utwór kojarzę, miło było go sobie odświeżyć. Ciocia Wikipedia powiedziała, że jest on między innymi komentarzem do ówczesnej sytuacji społeczno-politycznej w Polsce… No to ja też sobie co nieco skomentowałem. Ale trochę inaczej. A co to takiego? Kolejny niepotrzebny sequel do „Złodziei jabłek”. Odpuściłem sobie opisy postaci, jak ktoś chce, może sobie zerknąć na zawarty we wspomnianym temacie rysunek ;P Listę nawiązań dodam później. A o czym są kolejne przygody? Spokojne dni upływające na budowaniu maszyn i bezowocnych próbach wyedukowania zmutowanych jamrajów pasiastych niespodziewanie zostają zakłócone przez przybysza z obcej planety. Niegdyś aktywny, samozwańczy najszybszy gość we wszechświecie, Nitros Oxide wyzywa Rainbow Dash na wyścig. Stawką ma być cała Equestria. Bohatersko zwalczając przeciwności losu, przyjaciele ruszają na Gasmoxię, gdzie właśnie trwa Karnawał. Co może pójść nie tak? Startuję dla zabawy. Powodzenia i pozdrowienia! PS: Pisałem trochę w pośpiechu, nie jestem pewien, czy wyłapałem wszystkie błędy. Oh, well… Błądzić jest rzeczą ludzką.
  10. Nie pamiętam już kiedy ostatnim razem nasi magowie musieli zużyć tyle energii na zupełnie proste w obsłudze zaklęcie utwardzające chmury. Tak czy inaczej, warto było. Ze zgromadzonych ze wszystkich stron świata puszystych obłoków uformowano pokaźny, podniebny pałac, zwieńczony utworzoną z rosy kopułą, połyskującą w świetle słońca. Sama arena posiadała kształt koła. Mierzące ku górze filary były w istocie utwardzonymi spiralami, oplatanymi szumiącymi strumieniami wiatru. Owe strumienie pomagały zachować stabilność całej konstrukcji, umożliwiając jednocześnie swobodne dryfowanie po całej krainie. Ale najciekawszą właściwością owej areny był fakt, iż zmieniała ona kompozycję kolorów, a zależności od pory dnia. Teraz mamy popołudnie, toteż możemy podziwiać nieskazitelną biel, połączoną z błękitem i marmurowym. W porze podwieczorku kolory zmienią się. Będzie to ujmująca mieszanka żółtego, pomarańczowego, czerwieni oraz delikatnego granatu. Porą nocną najwięcej będzie czerni, lecz od czego mamy naszych wojowników, których zaklęcia z pewnością rzucą nieco światła? Napomknę tylko, że arena może reagować na niektóre Wasze zaklęcia. Rosę można przeobrazić w kryształ, wywołać deszcz, zaś nad strumieniami wiatru zapanować. Nie wspominając już o przywoływaniu wciąż napływających chmur. Mam nadzieję, że nie macie lęku wysokości? Świetnie Was znów widzieć! Mam nadzieję, że podróż na arenę przebiegła bez żadnych zgrzytów. Liczymy na efektowny i pamiętny pojedynek! Powodzenia!
  11. Tym razem, znajdujemy się w zbudowanej ponad tysiąc lat temu, przez nieznaną cywilizację świątyni, opierającej się na – uwaga – czterech górskich szczytach. Legendy głoszą, że niegdyś okolice te zamieszkiwało plemię Behemotów, którzy na chwałę swego boga wznieśli ten wspaniały budynek w jedną noc, przy pełni księżyca. Do dziś magowie i historycy spierają się jakim cudem świątynia ta przetrwała i wciąż niestrudzenie zajmuje swoje miejsce. Swego czasu archeolodzy odkryli, iż budynek zdążył „zrosnąć się” z górskimi szczytami. Dziś, pogrążony on jest w dziwnej mgle, okryty śniegiem, gdzieniegdzie nawet skuty wieczną zmarzliną. Powiadają, że gdzieś w świątyni, zamurowane są szczątki Behemotów-szamanów. Wierzono bowiem, że jest to jedyny sposób, by ich dusze pozostały na ojcowiźnie i to był główny powód, dla którego świątynia nadal pozostawała w jednym kawałku. Niewykluczone, że za powstaniem świątyni stała jakaś zapomniana, nieznana już dziś magia, a być może nawet i boska interwencja. Kto wie? Niestety, większość odnalezionych pergaminów, malowideł i obrazów nie daje się w żaden sposób odczytać, zinterpretować. A szkoda, gdyż z pewnością jest to kawał historii. Witamy Hoffnera i Magusa! Jak się czujecie, stąpając po żywej legendzie? Słyszycie może głosy ludu, który setki lat temu miał tu egzystować i tworzyć własną historię? Jeżeli w trakcie pojedynku poczujecie "czyjąś" obecność lub opatrzność, nie dajcie się zwieść. Jeśli Behemoty rzeczywiście kiedyś tu żyły, wiedzcie, że stroniły od tej formy magii, jaką się dziś posługujemy. Powodzenia!
  12. Magowie ruszyli w stronę wyjścia z miejsca oczekiwań. Długi, ciemny korytarz poprowadził ich na oblaną słońcem arenę. Dzienna gwiazda świeciła mocno, napawając optymizmem walczących. Światło odbijało się i wydobywało czystość z popękanych bloków białego kamienia, które zachodziły na siebie nieregularnie. Arena była kwintesencją bieli, jak Canterlot w święto Letniego Słońca, gdy księżniczka Celestia wznosi swą złotą kulę na nieboskłon. Z pęknięć w skałach wypływała czysta, prawie szafirowa woda. Jednak ciecz nie zachowywała się normalnie. Strumienie i potoki tworzyły wodospady, które płynęły do góry. Swobodnie wznosząca się pod niedużym ciśnieniem woda nabierała u góry prędkości i roztrzaskiwała się o lewitujące białe skały. Towarzyszył temu miły szum i plusk. Niektóre krople odbijały się i zwilżały lekką, orzeźwiającą rosą walczących. Kamienie, lewitujące nad ziemią pokryte były magicznymi runami. Żłoby w nich zrobione świeciły się na ciemno niebiesko i tworzyły skomplikowane wzory. Każde nalanie do nich wody, powodowało rozświetlenie znaków, które nabierały pełniejszej barwy. Kamienie przesuwały się, lewitując i ustawiały się inaczej. Przez to wielkie koła runiczne, tworzone przez nie, zmieniały swój kształt. Na te przemiany magii reagowała arena. Jej podłoże zaczynało się ruszać. Skały podnosiły się, tarły o siebie z trzaskiem, albo rozstępowały się. Z pomiędzy nowych szczelin tryskała świeża woda, ponownie oblewając kamienie, lewitujące w górze i wymuszając zmiany. Jej rozdmuchane wiatrem smugi tworzyły wzory kolejnych magicznych run, ozdobionych tęczą, pojawiającą się gdzieniegdzie w mgiełce. Znaki, które tworzyła woda miały wpływ na potok, okrążający arenę. Ciecz w nim pieniła się, występowała z koryta, wystrzeliwała w górę niczym fontanna, albo formowała fale czy wiry, które zderzały się ze sobą w efektownych starciach, po czym cichły czekając na kolejny przypływ mocy z run. Całości towarzyszył przyjemny szum i szmer. Woda spadała po bokach areny do rzeki. Następnie wpływała pod podłoże, gdzie gromadziła się. Powodowało to, że biały marmur zapadał się delikatnie i płynnie pod naciskiem osób, biorących udział w pojedynku. Słońce przyjemnie oświetlało magów, którzy widzieli się doskonale. Publika mogła zacząć obserwować kolejny wspaniały pojedynek. Widzowie siedzieli na wysokim podeście z białego marmuru, na którym widniały płaskorzeźby szeregów kolumn z zaznaczonymi motywami roślinnymi. Dominowały długie pnącza oplatające filary do samego dołu i rozwijające swe twarde kwiaty przy ich szczytach. Nie brakowało drobnych traw i ziół na samej arenie. Kamienie poza runami miały na sobie dorodny, miękki mech. Wokół tryskających źródeł, rosły różnobarwne kwiaty, które to efektownie i wdzięcznie zarazem, otwierały swoje płatki, aby każdy mógł je podziwiać. Powoli głośne okrzyki i wiwaty na cześć magów cichły, a napięcie z każdą chwilą rosło. ~ by Kapi Witamy Zmarę i Seroxa! Liczymy na widowiskowy pojedynek, a także nietuzinkowe zaklęcia! Który z Was popisze się większą mocą i utoruje sobie drogę ku następnej rundzie? Czas na walkę!
  13. Zawodnicy wychodzili na arenę długim, ciemnym korytarzem. W oddali błyszczało wyjątkowo jasne światło, a okrzyki publiczności skandowały ich imiona. Wielkie, zamazane w mroku wrota wejściowe, prowadziło na miejsce pojedynku. Arena była pokryta ogromnymi ścianami z przezroczystego kryształu, zawiniętymi w okrąg o promieniu dwustu metrów. Przezeń widać było tłumy widzów, przypatrujących się widowisku. Światło słoneczne wlewało się majestatycznie do środka przez kilkudziesięciu-metrowy otwór w stropie, delikatnie uformowany w koło. Wielkie, piętrzące się niczym góry, surowo ukształtowane, najeżone naturalnymi kolcami, kryształowe ściany sprawiały, że oponenci czuli się mali. Pomiędzy dwoma końcami areny wyrastały z ziemi potężne diamentowe bryły. Przeciwnicy widzieli się doskonale przez przezroczysty kamień, choć nie sposób było powiedzieć ile skał ich oddziela. Każdy kryształ poruszał się, raz stapiał, a raz przyrastał. W powietrzu krążyły miliardy cząsteczek tajemniczego związku, który spontanicznie wytrącał się i znów rozdzielał. Pojedynkowicze zauważyli, że kopuła w miejscu, gdzie znajdował się otwór zaczęła się zamykać. Jej delikatne krawędzie poszarpały się i z wolna dążyły ku sobie. Słońce prześwitywało przez co raz mniejszą szparę. Światło stawało się uporczywe i ostre, a kryształowe ściany zwielokrotniały efekt. Gdy sklepienie stworzyło jednolitą całość, promienie słoneczne, uderzyły w kryształowy dach i rozszczepiły się. Początkowo od szczytu odeszło kilka ostrych wypustek, tworzących jakby olbrzymią gwiazdę. Później zaczęły się rozszerzać, aż nagle cała arena w chwile usłała się tęczą rozszczepionych barw, które migotały wielokrotnie odbijane przez wystające z ziemi, przezroczyste, kolorowe skały. Przeciwnicy stracili się z oczu, a ich wzrokiem zawładnęła psychodeliczna symfonia barw, co chwila zmieniających układ i odcienie. Po chwili w kopule dało się słyszeć trzask, jakby tłuczonego ogromnego szkła. Oto wielkie fragmenty kryształowej podłogi zapadały się odkrywając następną połać do walki. Pod posadzką znajdował się, zanurzony w glebie, fragment kryształowej areny. Uzupełniał część nadziemną, tworząc z nią pełną kulę. Światło dostawało się tam tylko przez olbrzymie, powstałe w wyniku zawalenia dziury. Jednak większość powierzchni była zacieniona. Pod ziemią rosły kolce z tego samego, materiału, z jakiego zrobione były ściany. Wraz z podłogą wsiąkło wiele kryształowych kamieni i tak oto utworzyła się pusta przestrzeń, a przeciwnicy ponownie się ujrzeli. Widzowie nie mieli problemu z obserwacją pojedynku, gdyż specjalny kamień, z którego wykonano arenę był zawsze przezroczysty od zewnątrz, choć również prześwitywały w nim wytłumione barwy, przez co eksplozja kolorów zrobiła piorunujące wrażenie na publice. Gdy pojedynek miał się rozpocząć, nagle znów w kopule powstałą dziura i wszystkie kolory wewnątrz ustąpiły zimnej przejrzystości kryształów. W takiej to zmieniającej się scenerii przyszło walczyć dzisiaj śmiałkom. ~ by Kapi Witamy na arenie! Dotarliście do rundy drugiej, lecz dalej przejść może tylko jeden z Was! Kto to będzie? Przekonajmy się!
  14. Arena znajdowała się na szczycie wulkanu, sztucznie podtrzymywanego w stanie aktywności przez magię. Celem nie jest w żadnym wypadku stworzenia zagrożenia dla zdrowia i życia uczestników – po prostu, efekt końcowy jest dzięki temu dużo, dużo lepszy, zaś efekty specjalne, jak również atmosfera otaczająca to miejsce wiele zyskiwała. Uformowane dzięki starożytnym runom skalne półki i zawieszone w powietrzu płyty tworzyły właściwą arenę, składającą się z kilku „warstw”. Na samym dole znajdowały się zanurzone w lawie skały. Dzięki specjalnemu zaklęciu zostały one zabezpieczone w taki sposób, by można się było po nich poruszać, bez ryzyka nabawienia się oparzeń. Co nie zmienia faktu, że zaleca się NIE wskakiwanie do samej lawy. Nieco wyżej dostrzec można liczne skalne półki, o różnych rozmiarach i kształtach. Niektóre się ze sobą łączyły, inne dzielił pewien dystans. Jeszcze wyżej mamy zawieszone w powietrzu, chybotające się na wietrze płyty ze stali. Jedne podtrzymywały same zaklęcia, drugie trzymały się dzięki grubym łańcuchom. Co jakiś czas uderzał w górę duszący pył, a niebo nad wulkanem nabierało czerwieni. W gorącym, suchym powietrzu dało się odczuć delikatną woń siarki. Zdecydowanie, ci, którzy właśnie wkraczali na ową arenę, napełnieni byli odwagą i determinacją. Oto na wulkaniczną arenę wstępują Advilion oraz Alder. Który z nich wywalczy sobie drogę ku rundzie trzeciej? Niech rozpocznie się pojedynek!
  15. Pracujący pośród murów Sal Magicznych Pojedynków inżynierowie niejeden raz zastanawiali się, jak można by przeprowadzić magiczny pojedynek pod wodą. Długie badania nad zaklęciami iluzji, runami przekształcającymi, nawet przy współpracy z alchemikami doprowadziły ich donikąd, toteż wydawało się, że koncept podwodnych starć niebawem zostanie porzucony. Ale stało się coś innego. Pojawił się ktoś, kto nie wiedział, że było to niemożliwe i tego dokonał. Wymyślił on inkantację trwale spajającą grube, umocnione szkło i kryształy, pozwalając jednak na przepuszczanie wybranych substancji. Dzięki ponownej pomocy alchemików, udało się stworzyć gigantyczne, szczelne akwarium, umożliwiające oddychanie i normalne funkcjonowanie, przy jednoczesnym nietłumieniu zaklęć. Teraz, akwarium znajduje się pod wodą. Dzięki rozszerzonemu zaklęciu teleportacji, jest to zupełnie bezpieczne. Wewnątrz znajdują się dwaj uczestnicy, którzy już za moment stoczą kolejny bój. Oczywiście, przewidziano dla nich kilka urozmaiceń, jak na przykład kryształowe posągi węży morskich. Będąc w akwarium, mogli podziwiać otaczającą ich morską faunę i florę. Rafy koralowe, ławice różnokolorowych rybek, czy to większych, czy mniejszych, od czasu do czasu przemykające w oddali kształty drapieżników, a także dużo, dużo więcej. Dzięki dryfującym w wodzie, zaczarowanym pryzmatom, docierało tu światło słoneczne, nadając okolicy połysku. W tym pojedynku spotykają się Seluna oraz Zegarmistrz. Dowiedli swej odwagi i mocy awansując do rundy drugiej, lecz kto okaże się się potężniejszy i kogo zobaczymy w rundzie trzeciej? Przekonajmy się! Niech rozpocznie się pojedynek!
  16. A zatem, przekonajmy się czyje zmagania przyjdzie nam zobaczyć w rundzie drugiej! Komputer - 5 Magnus - 6 W doliczonym czasie, jeden głos przewagi zdołał zdobyć... Magnus Gratulacje! Zwycięstwo w tym pojedynku daje Magnusowi awans do rundy drugiej!
  17. W związku z remisem, musieliśmy wyjątkowo przedłużyć czas głosowania. Panowie i Panie, mamy zwycięzcę! Bosman - 6 Camed - 8 W doliczonym czasie gry, jeden z uczestników zyskał cenną przewagę. A jest nim... Camed Gratulujemy wygranej, jak również awansu do rundy drugiej!
  18. A zatem, czas przewidziany na głosowanie minął! Całkiem długo Sajback i Seluna szli łeb w łeb, toteż konieczne było przedłużenie czasu. Jaki mamy rezultat? Sajback Gray - 7 Seluna - 10 Z tego starcia zwycięsko mógł wyjść tylko jeden mag. Jak się okazuje, wygrywa... Seluna Gratulacje! Oby wena i moc dopisywały w kolejnej rundzie!
  19. Czas minął. Pora na przeliczenie głosów i poznanie zwycięzcy pojedynku. Maga, którego zobaczymy ponownie, w rundzie drugiej. Crazy Night - 6 Vincent Loke - 2 Całkiem pokaźna przewaga znajduje się na koncie... Crazy Nighta Gratulujemy wygranej i awansu do rundy drugiej! Powodzenia w przyszłych starciach!
  20. Czas poznać zwycięzcę pojedynku. Sprawdźmy, kogo zobaczymy w rundzie drugiej... Magus - 6 Sosna - 3 A zatem, mając na koncie dwukrotnie wyższą ilość głosów, starcie wygrywa... Magus Gratulacje! Oby mocy nie zabrakło w kolejnych pojedynkach i żeby każdy następny był jeszcze bardziej widowiskowy!
  21. Cóż, pojedynek ten zdecydowanie wzbudził najwięcej emocji. Można by rzec, że na moment zapanowała tu prawdziwie burzliwa atmosfera. Niemniej, nadszedł czas na ostateczne rozstrzygnięcie starcia. Gotowi? Dayan - 9 Szydło - 7 A zatem, przewagą dwóch głosów, do drugiej rundy przechodzi... Dayan Gratulujemy! Nie było to łatwe starcie, jednakże fakt, iż był to pojedynek rundy pierwszej każe mi sądzić, że to dopiero przedsmak prawdziwych emocji i niezapomnianych akcji...
  22. Nadszedł czas na poznanie zwycięzcy pojedynku i zawodnika, którego zobaczymy w rundzie drugiej! Serox Vonxatian - 9 Ohmowe Ciastko - 0 Taka jednomyślność zdarza się niezmiernie rzadko. Nie ma zatem wątpliwości, iż starcie wygrywa... Serox Vonxatian Gratulujemy tego spektakularnego zwycięstwa!
  23. Nadeszła pora na poznanie zwycięzcy pojedynku. Gotowi? Avaleme - 3 Alder - 4 A zatem, za sprawą jednego głosu przewagi, zwycięża i do rundy drugiej przechodzi... Alder Gratulujemy awansu! Liczymy na jeszcze więcej mocy w następnym pojedynku!
  24. Czas minął, pora poznać rezultat pojedynku. Zegarmistrz - 13 Rex *Monster* Crusader - 4 A zatem, w wyniku zdecydowanej przewagi głosów, zwycięzcą tego starcia zostaje... Zegarmistrz Gratulujemy zwycięstwa, jak również awansu do rundy drugiej!
  25. GONG! Na styk, można by rzec... Dlaczego tylko tyle? No nic. Grunt, że starcie zakończone, a my mamy problem z wyłonieniem zwycięzcy! Nie obejdzie się bez Waszej pomocy, droga publiczności! Zapraszam do komentowania starcia i głosowania! Kto okazał się silniejszy? Kogo zobaczymy w następnej rundzie? Czekamy na Wasze opinie i głosy!
×
×
  • Utwórz nowe...