Skocz do zawartości

black_scroll

Brony
  • Zawartość

    921
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez black_scroll

  1. Ubraliście się w pancerze, złapaliście za broń i wsiedliście do Kodiaka. Czekaliście chwile, nim zjawił się pilot vorche. - No to gdzie leććććććććććć cimy? - spytał syczącym głosem. - Na złomowisko na Tytanie-5! - powiedział dumnie Zrrash. - Lecimy skopać parę zadów. Wahadłowiec ruszył, opuszczając statek dryfujący na orbicie planety Zaćmienia. - Będziemy zzzzzzzza 5 minut - oświadczył po chwili pilot. - Dobra jełopy, przygotować się - Zrrash starł się brzmieć dumnie i odważnie, lecz nie bardzo mu to wychodziło. - Idziemy się napierdalać!
  2. Vanilla Gear szybko zamrugała powiekami z niesamowicie długimi rzęsami. - Nie bardzo wiem, co kapitan ma na myśli. To nie mogły być kuce. Chyba, że... - zamyśliła się. - Jak te kuce się nazywały?
  3. Twilight wyczarowała dodatkową kartkę, której się przyglądnęła uważnie. - W sumie, mamy za godzinę ostatni kurs... Zdążycie się spakować? - spytała przyjaciółki. Te przytaknęły ochoczo - Zejdę na dół i powiem państwu Cake, że wyjeżdżamy! - krzyknęła Pinkie, po czym poleciała na dół. - Widzimy się za trzy kwadranse na peronie - powiedziała jednorożec, ignorując różową klacz. Po tych słowach reszta zaczęła schodzić truchtem, by spakować najpotrzebniejsze rzeczy. - Potrzebujesz czegoś? - zwróciła się do ciebie Twilight, odteleportowując wszystkie zapiski.
  4. Tłumaczyć co? Że lubisz kucyki? Nie ma sensu. Nie jest to złe lubić MLP, nikogo nie krzywdzisz tym, że oglądasz serial, więc co tu tłumaczyć? "Podoba mi się, dlatego oglądam" The End Ktoś chce wiedzieć więcej, ad fontes! Niech sami oglądną i zobaczą. Chodzę w Flutter-shirtcie jak w normalnej koszulce, paru drabów mijałem, jakoś nikt się nie czepiał, a nie wyglądam na takiego co odwinie (a może?). Obcy ludzie się uśmiechają tylko, a duża część znajomych zauważyła, że to kucyk, dopiero jak powiedziałem, że mam prezentacje o kucykach i mam tematyczną koszulkę (ludzie są ślepi ). Jak widać, że się denerwujesz i wstydzisz koszulki, to od razu ktoś podejdzie i zacznie być agresywny. No to mam zaje**stego farta, bo ja trafiałem do szkół, gdzie inni mają w nosie co lubisz, albo to po prostu akceptują. Nikt nikogo nie nękał, bił, dręczył za jego upodobania.
  5. Na twarzy klaczki widać było zawód, jednak Na wieść o odwiedzinach w szkole, jej pyszczek się rozpromienił. Jednak po kilku skokach, spojrzała na ciebie podejrzliwie. - Mam nadzieję, że nie jest pan jednym z tych dorosłych, co obiecują, a potem nie przychodzą... Kiwnąłeś tylko głową i odleciałeś, zostawiając Applebloom samą sobie. Minąłeś gręplowaczy obłoczków - widać Rainbow Dash planowała za kilka dni jakiś większy deszcz. Nawet nie zauważyli kiedy ich minąłeś. Po chwili stałeś przed Cukrowym Kącikiem. Popchnąłeś drzwi, by ujrzeć we wnętrzu lokalu kilkanaście kucy gadających głośno o swoich sprawach. Za ladą stała klacz w średnim wieku o niebieskim umaszczeniu i różowej grzywie, błyszczącej się niczym duża porcja lukru. Wydawała kilka szarlotek. Obok niej stał wysoki chudy ogier o mocno żółtej barwie i krótkiej pomarańczowej grzywie, zaopatrzony w fartuch, muchę oraz czapkę cukiernika, patrząc na klacz jak zaczarowany.
  6. - Tak jest, sir! Po kilku minutach w hangarze pojawił się tuzin inżynierów z panią Vanillą Gear na czele. - Coś się stało kapitanie? - spytała dowódczyni mini-korpusu naukowego. - Ktoś kazał nam tu przyjść, twierdząc, że nas pan oczekuje. Sześć kucy odłączyło się od grupy, przyglądając się z zaciekawieniem Modliszce, gorąco dyskutując cicho o czymś.
  7. //przepraszam, że się tak wlokłem z odpisem Barman nie przestał się przyglądać podejrzliwie, jednak człowiek z zaplecza chyba załapał o czym mówisz, bo rozluźnił się i wrócił do pracy. - Nie jest bezpiecznie paplać o wszystkich, co ślina na język przyniesie - powiedział wolno barman, czyszcząc szklankę. - Da się słyszeć różne rzeczy. Nawet o ziemi nieskażonej. Ludzie próbują sobie dodawać otuchy. Ale po to masz mózg, chłopie, żeby nie wierzyć w te bajania. Zbrojeniowcy istnieją oj tak... - zamyślił się. - Ale nikt ich tak nie nazywa, nawet oni sami. Znajdziesz czasem jakiegoś bandytę, co rozda broń uboższym, raz czy dwa, ale pełny magazyn broni? Proszę cię, przecież na kilometr śmierdzi bzdurą, nie uważasz?
  8. //przepraszam, że się tak wlokłem z odpisem Twilight uśmiechnęła się, słysząc twoją odpowiedź. - No dobrze, potrzebujemy jeszcze mapy tego miejsca - plan tego miejsca zmaterializował się w powietrzu - a także podstawowa wiedza na temat tamtejszej fauny i flory - fioletowa jednorożec wyczarowywała kolejne grube książki. Rarity przewróciła oczami. - Jak chcesz kochaniutka czytać to wszystko to bardzo proszę. Ale my musimy ustalić, jak ściągniemy Applejack do domu. - No jak to jak! - oburzyła się Rainbow. - Po prostu przyjedziemy i zaciągniemy ją do domu. Tak jak w Appleloosie. - Łuhu! Kolejna przygoda! - ucieszyła się Pinkie Pie. - No nie wiem, nie podoba mi się to... - szepnęła żółta pegazica.
  9. Kawałki mózgu, czaszki i twarzy ochlapały Krusska. Był nieco zrezygnowany i poirytowany - w końcu, odmówiono mu uczty ludzkiego mięsa. Z drugiej strony... zabił cel. W pewnym sensie. Praktycznie pozbawione głowy truchło było dowodem na to, że ofiara nie żyje, a oto zleceniodawcy chodziło. Krussk puścił ofiarę, podniósł się, po czym zasyczał - ręka go trochę piękła. Co za cholera! Chciał splunąć, ale źle by to wyglądało dla oficerów prawa. A tak, mają ładne samobójstwo, a trandoshanin ma dodatkowe 500 kredytów. Teraz wystarczyło się spokojnie oddalić, może do jakiejś placówki medycznej, żeby naprawili łapę, a potem wystarczyło poczekać, by udać się na ustalone spotkanie ze zleceniodawcą.
  10. Koniec offtopu xP Nie powiem, przy takim towarzystwie, faktycznie aż strach wyjawiać prawdę, że się jest bronym,
  11. Łał. Za taki tekst w Holandii to można trafić do getta dla homofobów. Co to za "fantastyczna" szkoła pełna "tolerancyjnych" ludzi?
  12. - Aaaaaaaarrrrrrrrriiiiiiibaaaaaaaaaaaaaaaaa! - usłyszał za sobą głos, nieporadnie próbując się obrócić. To najpewniej był Scythe, który wrócił ze zwiadów. Dobrze, przynajmniej mają jednego członka drużyny z powrotem. Chciał go spytać, jak poszły poszukiwania, gdy coś się poruszyło. Pomieszczenie zaczęło się obracać, czyli miał rację, dało się tak zrobić. Jednak stało się nie do końca tak jak tego chciał. Po pierwsze, nieprzymocowane przedmioty zaczęły się zsuwać, stanowiąc niebezpieczeństwo, jeśli któryś byłby cięższy i trafił w głowę kogoś z drużyny. Po drugie, obrót trwał niesamowicie wolno, jednak po chwili, kiedy kąt nachylenia był już ponad trzydzieści stopni, Sykstus zaczynał odczuwać uciekającą podłogę spod zadka. Nieporadnie machał kopytkami, by zatrzymać nieprzyjemne tarcie, ostatecznie chwytając jedną z pralek. Z jego ust posypała się bogata wiązanka starych, żołnierskich przekleństw plus kilka niedawno nabytych. - Blade szafiry, niech mnie rozerwie shahirk na kawałki, na Upadek, wszystkie fałszywki i partactwa... Dobrze, że Golden Shield miał refleks i wzniósł się w powietrze, chociaż prawie zarył pyskiem o unoszącą się podłogę, co w pewien sposób trochę rozśmieszyło kryształowego ogiera. Ale dobrze wiedzieć, że Alfa jest zwinny, taka sprawność się przyda. Thunderlight miał te swoje dziwaczne nogi, które pomagały mu ustać na podłodze, chociaż każdy normalny kuc dawno by się ześlizgnął. Na sto pięćdziesiąt procent zwrócili na siebie uwagę podświadomości. Miał nadzieję, że inne drużyny radzą sobie lepiej. Swoją drogą, to ciekawe, czy oni też to odczuli... Cholera, no. Mógł przecież rozszerzyć ścieżkę między pralkami, albo zrobić cokolwiek, a on się zaczął bawić grawitacją. Wielkie brawa dla Sykstusa. Architekt od siedmiu boleści. Wiedział, że ta rola go przerośnie. Że zrobi coś głupiego, dostając moc, którą nie będzie umiał się posługiwać. Jednak to nie był czas na rozmyślania. Właśnie bystre łucznicze oko Sykstusa dostrzegło spadającą Vixen. Co tu dużo mówić, mimo początku znajomości pełnego braku szacunku do przełożonego oraz milczenia tej małej, Sykstus bardzo nie chciał, żeby jej cokolwiek się stało, szczególnie po widoku fantoma. Może chodziło o to, że bez Ambrozji nie miał szans na dziecko i Vixen przypominała mu potomkinię, której tak bardzo pragną z żoną, lecz której nigdy nie było mu dane posiadać? A może po prostu ta klaczka potrafiła podświadomie zagrać na wrażliwych strunach jego, lekko zszarzałego po utracie ukochanej, serca? Nikt tego nie wie i pewnie nikt nigdy się nie dowie, lecz powód nie był istotny. Istotne było to, że Sykstus, niewiele myśląc, rzucił się na ratunek młódce. Złapał ją, obejmując mocno w talii, po czym spróbował chwycić się czegoś co zatrzymałoby jego upadek na ścianę, która majaczyła w dole pod nimi. Natrafił na kabel, który owinął się dookoła jego kopytka, wbijając się głęboko w skórę. Sykstus syknął z bólu. - Trzymam cię Mała - powiedział do złapanej klaczy, starając się uśmiechnąć szeroko, lecz grymas bólu nie bardzo mu na to pozwolił. Jego uwagę od uratowanej 'damy z opresji' odwróciła ciepła strużka płynąca po zahaczonym kopytku. Oczywiście, była to krew. Powstrzymując kolejną wiązankę wydobywającą się z jego ust (nie chciał niepotrzebnie kląć przy Vixen), spostrzegł, że niedaleko niego stoi na pralce Thunderlight. Widać ta dziwna maszynowa choroba mu przeszła. - Nie patrz tak, tylko ratuj lekarza! - warknął do Konstruktora. Będzie mi potem potrzebny. W tym czasie, starał się sprawić, żeby obecna podłoga, stała się bardziej przyjazna upadkowi, niż zwykła otynkowana ściana. Musiała być bardziej plastyczna, niczym... jezioro toffi, jak to w którym macza się jabłka. Nie pora na jabłka w toffi Styks! Tymczasem strużka krwi dopłynęła do szyi, delikatnie ją łaskocząc, by dalej spłynąć po brzuchu. Nie mogli tak dyndać w nieskończoność. - Wsparcie powietrzne! - krzyknął, mając nadzieję, że Golden Shield go usłyszy. Ktoś musi umieścić Vixen w bezpiecznym miejscu, a on już sobie jakoś da radę. Nie zabiły go potwory z mroków północy, więc nie pozwoli, by głupia grawitacja we śnie to zrobiła! Jednak Golden Shield nie nadleciał, natomiast Thunder, który nie poszedł ratować Scythe'a, zbliżył się do nich. - Golden Shield nie pomoże ci teraz Sykstusie. Puść ją - powiedział Konstruktor dziwnie modulowanym głosem, wskazując kopytem Vixen. Jego źrenice obróciły się kilkakrotnie, przyprawiając o gęsią skórkę Sykstusa, przez co o mały włos nie poluźnił uścisku na klaczce. Czyli ta choroba technologiczna wcale mu nie odpuściła. Kryształowy miał nadzieję, że przez to coś, nie upuści młódki w najmniej spodziewanym momencie. - Fatalny dobór słów - odparł ze złośliwym uśmieszkiem dowódca Cerastes, jednak pomógł przedostać się Vixen ze swoich kopyt do Thunderlighta. Teraz, gdy jego drugie kopytko było wolne, mógł złapać się kabla, by wspiąć się na jakiś stabilniejszy grunt. I'm just a poor boy, I need no sympathy W chwili gdy Sykstus wypuścił Vixen, róg Thunderlighta silnie rozbłysnął, chwytając klacz, po czym przenosząc ją na swój grzbiet i przypinając paskami toreb. Spojrzał na Sykstusa w dziwnym skupieniu wpatrując się w jego kopyta. Po chwili pojawiły się na nich nakładki z hakami, takie jakich używa się do wspinaczki wysokogórskiej. Następnie Thunderlight z impetem nastąpił na raniący Sykstusa kabel wgniatając go głęboko w posadzkę. Sykstus walnął bokiem o podłogę, a kabel trochę poluzował się dookoła zranionego kopytka. - Powodzenia - wyszeptał Thunderlight swoim dziwnym głosem, po czym ponownie ruszył w stronę przyszłej podłogi z Vixen na grzbiecie. - Dzięki - mruknął Sykstus, spoglądając na podłoże. Powinno być jak toffi, więc może się nie zabije, jeśli tam skoczy, ale dla pewności, strącił jakiś mały obiekt, żeby sprawdzić konsystencję. Jeśli była taka jak trzeba, bierze głęboki oddech i skacze w dół, starając się nie trafić w żaden pływający przedmiot.
  13. Cóż... w Incepcji, po zmianie otoczenia podświadomość zachowywała się jakby nic się nie stało - w końcu samochody jeździły normalnie po drodze nachylonej 90 stopni do podłoża, żadne kosze nie spadały, a przechodnie chodzili normalnie, a tu takie coś. Dobra, nie narzekam, tylko komentuje, że w filmie było inaczej, a na jego logice mieliśmy się opierać
  14. black_scroll

    Punktowa ocena filmu

    Właśnie nie ślub, a cały proces randkowania ( który można praktycznie ciągnąć w nieskończoność ), pokazanie dylematów, gdy zauroczenie (miłość?) koliduje z przyjaciółkami i powoli przenosić wszystko na odrobinę doroślejszy poziom. W końcu Mane6 mają pieniądze, teoretycznie są dorosłe (chociaż w EqG są jeszcze w liceum), więc czemu nie miałyby powoli (pooooowoooooli, chcę dużo sezonów jeszcze, byle trzymały poziom) zakładać rodzin? Emmm... chyba chodziło Ci ogólnie o humanizacje. Chociaż cholera wie, co animatorzy Hasbro oglądają w wolnym czasie xP Jedyne co przeszkadzało mi w filmie, jeśli chodzi o animacje, to ludzka Pinkie szczerząca się. Wyglądała jak z taniego anime -.- Ach no i entrance Twilight w piosence "Equestria Girls" znanej także jako "Helping Twilight win the crown". To wyglądało wyjątkowo... płasko, nawet jak na animację 2D.
  15. //niesamowicie przepraszam, za baaaardzo opóźniony odpis Applebloom zamyśliła się na chwilę. - Wieee pan co... Podszedł do mnie akurat jak szłam zobaczyć się z Sweetie Belle i Scootaloo do siedziby naszej Znaczkowej Ligi. Podał do kopytka kopertę i powiedział, żebym zaniósł to panu, a pan jest w restauracji, więc poszłam do restauracji i tam pan był i panu dałam paczkę - opowiadała najskładniej jak tylko potrafiła młoda klaczka. Kiedy pokazałeś jej włos, jej oczy rozszerzyły się, jakby wpadła na jakiś pomysł. - Te włosy wyglądają trochę jakby należały do Pinkie... Może mi go pan dać? Zbadamy go z przyjaciółkami w domku i może wyjdą nam znaczki za zdolności detektywistyczne! - podskoczyła z radości.
  16. //niesamowicie przepraszam, za baaaardzo opóźniony odpis - Niestety, nie, chociaż może jak przyjdą tamte drugie kuce, to może nam coś powiedzą na temat tych tu i pani doktor - pomimo ciągłego dogryzania asari, Vimms wiedziała, tak jak i ty, że utrata pani doktor oznacza utratę głowy z rąk samej Arii. - Dobrze, że przynajmniej te oszołomy sobie poszły. Tymczasem podszedł do ciebie kapral Stiak, ciemnoskóry pilot Kodiaka. - Sir, nie podobają mi się te stworzenia - skomentował cicho sytuację. - A szczególnie te bubki od Selestii czy jak jej tam... W międzyczasie twój omniklucz zabłysł i odezwał się głos kontrolera pokładkowego - Sir, inżynier Vanilla Gear prosi o pozwolenie na wejście na pokład.
  17. Dużo szczęścia i spełnienia marzeń! :)

    1. Enimean

      Enimean

      Tego drugiego raczej nie. Świat dostał by fizia od takiej ilości czekolady w jednym miejscu, ale na prawdę wielkie dzięki.

  18. black_scroll

    Nieobecności

    Ou Sziiit.... Bardzo przepraszam, wyleciałeś mi z głowy Zmaro
  19. black_scroll

    Nieobecności

    Wat? U nas odpisali już wszyscy, czekamy teraz na Cię, MG.
  20. Vendeval prychnął cicho na pożegnanie, po czym pognał, niczym szalony rumak, wzdłuż brzegu i jeszcze długo był widoczny, jak się oddala. Federico poczuł, jak mu pęka serce. Jedyne stworzenie towarzyszące mu od samego początku, właśnie go opuściło. - Szkoda tak pięknego konia - powiedział Włóczykij zerkając na oddalające się zwierzę. Gdy postanowiliście próbować odgadnąć zagadkę, nieznajomy smutno pokręcił głową na wasze odpowiedzi. - Nie jest to ni cień, ni serce. Ale to tylko dwie odpowiedzi, a gdzie drugie dwie? - popatrzył pytającym wzrokiem na dziewczynę i Johna. Jego mina wyrażała pełne rozczarowanie, niczym u dziecka, które nie dostało obiecanej zabawki. Lina była zawiązana i na całe szczęście, sięgała do drugiego brzegu. Tymczasem odgłosy zwierzoludzi stały się naprawdę głośne. Wojska chyba przegapiły sporą armię Chaosu, podczas czyszczenia Imperium z niedobitków. Słychać było bębny, ryki i wrzaski, a smród wykrzywiłby nos z nawet najbardziej nieczułym węchem. - Pomysłowa ta lina panienko, ale nie wiem, czy zdążycie wszyscy przejść po tej linie. A wszystkich na raz na pewno nie utrzyma... - nagle oczy Włóczykija zabłysły, jakby wpadł na pomysł. - Och, gra: "Kto się poświęci dla reszty"! Też może być - zatarł ręce z radości, po czym zerknął na spławik. Chyba zdawało mu się, że ryby zaczęły brać. Rzeka, jakby nie popierająca pomysłu Nastii, delikatnie się wzburzyła. Kaczki odleciały kwacząc, poruszając trzciną, a wiatr wtórował rzece, hucząc nieprzyjemnie wśród koron drzew. Nieznajomy westchnął, a jego wędka wylądowała w rzece. - I tyle z łowienia ryb. Dobrze, że mam jakąś inną rozrywkę - zerknął na was z miłym uśmiechem. - Macie jeszcze dwie odpowiedzi. Podajcie dobrą i jesteście zbawieni. Albo ufajcie linie i zapewnijcie mi rozrywkę. Wasza wola. Nie pozostało nic innego jak za pomocą liny przekroczyć niespokojną już rzekę. Lecz faktycznie czasu było mało. Mogliście ryzykować i iść wszyscy naraz, lecz czy lina wytrzyma? A jeśli tak, to czy węzły nie puszczą? A może ktoś zostanie i poświęci się, żeby inni mogli bezpiecznie się uratować. Jedno jest pewne, czasu na dyskusję po prostu nie ma.
  21. Żaden budynek nie wyglądał na taki, który posiadałby chłodnie, ale za to zobaczyłeś młódkę, jak biegła w stronę biblioteki, ale nie do niej się kierowała, gdyż minęła wielkie drzewo i pobiegła dalej. Czyli jednak udawała się w stronę rodzinnej farmy, a konkretnie o sadu z jabłonkami. Dogoniłeś ją w trymiga i wylądowałeś przy niej. - Och, to znowu pan - powiedziała trochę rozczarowana. Wyglądała jakby się śpieszyła gdzieś, a jednocześnie była na tyle uprzejma, że nie popędzała cię... za bardzo - Chciał pan coś jeszcze spytać?
  22. black_scroll

    Punktowa ocena filmu

    Ja tam bym chętnie zobaczył wątek miłosny Flash Sentry + Twilight. Dodałoby to trochę serialowi świeżości.
  23. Podczas całego tego przeciskania, Sykstus po raz kolejny zastanowił się, czemu sam nie szedł przodem, skoro to on trzymał gwiazdę. Golden Shield znów się zaplątał, przez co czekał go kolejny krótki postój. Gwiazda rozświetliła się bardziej niż zwykle, a ogier odruchowo przysłonił oczy. Zachwiał się, gdyż nagle musiał utrzymać swój ciężar tylko na tylnych nogach. Kolejne rozwidlenie, Alfa czeka, on mówi, którędy iść. Czy to była drużyna Tempestris? Chcieli się z nimi skontaktować? A może po prostu mu się wydawało? Is this the real life? Is this just fantasy? Zanucił w głowie strasznie starą piosenkę, którą lubiła śpiewać Ambrozja. To było oczywiste, że są we śnie, choć te detale, te pralki były odwzorowane niesamowicie dokładnie, że można by pomylić to miejsce z rzeczywistością. Obraz wkrótce zniknął. Zamiast niego, Sykstus poczuł jakby nad głową wisiał mu katowski miecz. Dreszcze przeszły po grzbiecie, ale dalej parli, szukając Vixen. Miał dziwne wrażenie, że pralki w pewien sposób ruszają się i utrudniają im dojście do zaginionej towarzyszki, o ile można było tak nazywać młodziutką klaczkę. W ogóle, przedzieranie się przez te wąskie korytarze miało mało sensu, jednak nie zdążył się skupić, gdyż za nim Thunderlight zaczął dziwnie bzyczeć. Próba całkowitego obrócenia, żeby sprawdzić, co z towarzyszem spełzła na niczym. Caught in a landslide, no escape from reality W końcu, udało mu się zerknąć jednym okiem za siebie. Thunderlight stał jak wryty, a jego oczy zmieniły się w coś dziwnego. Sykstusowi nie uśmiechało się mieć takiego ogiera za sobą. - Golden, ruszaj, ale już! - krzyknął na gwardzistę przed sobą. Zostawią tego dziwoląga tutaj, dopóki nie wróci do siebie. Pralki zaszumiały trochę głośniej, jakby coś przedyskutowywały. - SYKSTUSIE. GOLDEN SHIELD. STÓJCIE SPOKOJNIE I NIE WYKONUJCIE GWAŁTOWNYCH RUCHÓW. MAMY POWAŻNY PROBLEM. DZIĘKUJĘ ZA WSPÓŁPRACĘ - usłyszał za sobą kryształowy kuc, jednak sposób w jaki wypowiedział to Konstruktor, wcale mu się nie podobał. Był to głos pozbawiony emocji, jakby jakaś maszyna mówiła za ich towarzysza. A może został opętany? Po prostu fantastyczna drużyna, nie ma co! Dzięki Luno, naprawdę, wielkie dzięki! - Pomocy! - usłyszał gdzieś z daleka przerażony głos Vixen. Musieli natychmiast ją odnaleźć, gdyż groziło jej niebezpieczeństwo. Spojrzał w górę. Gdyby tylko umieli chodzić po suficie, znaleźć tą Małą byłoby znacznie łatwiej... Open your eyes, look up to the skies and see Nagle go oświeciło. Przecież jest Architektem. Mógł operować przestrzenią. A skoro to sen, może uda mu się odwrócić grawitację? - Trzymajcie się, bo to może być dziwne - powiedział, po czym skupił się i zaczął sobie wyobrażać, że całe pomieszczenie obraca się o 180 stopni, wszystko zostaje na swoim miejscu, tylko oni nagle stoją na suficie. Ciekawe czy to zadziała.
  24. Dobrze wiedzieć. Jednak Sykstus tego nie wie, więc może być ciekawie
×
×
  • Utwórz nowe...