Skocz do zawartości

black_scroll

Brony
  • Zawartość

    921
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez black_scroll

  1. - Fajnie by było, jakby ją zjadły - sierżant się trochę rozmarzyła. - Choć szkoda byłoby Campera, bo pewnie jego też by zeżarły. W ogóle ciekawe co jedzą kuce? Stanęliście w kolejce. Może i byłeś wyższy stopniem, ale na stołówce w kolejce po żarcie, każdy jest równy. - Co do załogi... Na razie bym się nie przejmowała - stwierdziła spokojnie Vimms. - Pewnie dziwią się, że wpuścił pan obcych, nie przestrzegają protokołu z Regulaminu Cytadeli. Bla bla bla - charakterystycznie poruszała dłonią, udając paplaninę.
  2. Krussk odwrócił się. Nie mógł się powstrzymać od podłego uśmiechu, patrząc na tą żałosną człeczynę. Wielu jego 'kolegów' z pracy nazywało jego uśmiech obrzydliwym, ale on nic sobie z tego nie robił. I tu cię mam, głupi robaku. Nie myśląc wiele, pognał w stronę ofiary, zamierzając ją powalić swoją masą, a następnie własnoręcznie pozbawić ją życia. Tak, jak lubił najbardziej. Chyba dziś jednak skosztuje ludzkiej krwi.
  3. - Barricade? - postukała się kopytkiem w dolną wargę i zerknęła do góry, jakby próbowała sobie coś przypomnieć. Na kopytku też miała obręcze. - Imię to słyszałam, choć kucyka noszącego je, nigdy nie widziałam. Pan policjant to ktoś taki, kto robi porządek jak są jakieś draki, tak? - zwróciła się do ciebie z zapytaniem. - A wilków łapania odradzam szczerze, patykowilk to strasznie groźne zwierzę! - pogroziła ci kopytkiem, jak nauczycielka uczniakowi przyłapanemu na nagannym uczynku.
  4. - Jak słońce, szefie - zaśmiała się krótko Vimms. - Chodźmy do stołówki kapitanie, zobaczymy co tam Snaf ugotował. - Tak, idźcie, zostawcie za mnie, samego z tym całym syfem do koordynacji! - krzyknął za wami Akryl, kiedy szliście w stronę stołówki. W stołówce zebrała się mniejsza część załogi, prawie połowa, oraz część osób z twojego oddziału. Była akurat pora kolacyjna. Wyglądało na to, że dziś na kolację był hakset - mięsne danie z Khar'Shana. Znośne w smaku, do tego całkiem pożywne. Gdy tylko zacząłeś kroczyć między stołami, załoga ze statku zciszała rozmowy, jakby bali się, że możesz usłyszeć co mówią. Na szczęście nieprzyjemne rozmowy odbywały się tylko wśród załogi, twoi ludzie nie szeptali, a raczej pozdrawiali cię wesoło. - To co, pozbył się pan ten niebieskiej pindy na zawsze? Kucyki ją zjadły? - zapytała wesoło Vimms, maszerując obok ciebie.
  5. Balansowałeś na niebezpiecznej linie. Z jednej strony - wyznaczony cel, rozsądek. Z drugiej - przytłaczające wspomnienia, emocje. Przed tobą pojawiło się piwo, a z nim myśl, że dostateczna ilość alkoholu, załatwiłaby nieprzyjemne uczucie. Stępić świadomość tak, by nie czuć niczego. Tylko szum alkoholu. Echo w głowie podpowiadało, że to wyjście tylko czasowe, ale czy nie łatwiej uciec, niż walczyć z przytłaczającym wrogiem? To nie bandyta, ani radskorpion, tego nie zabijesz kulą, ani promieniem. Tak rozmyślając przytknąłeś kufel do ust.
  6. black_scroll

    Punktowa ocena filmu

    Jak to mówią, nigdy wszystkim nie dogodzi... ale mnie dogodzili. Widziałem film ze 4 razy (obejrzałem go przedwczoraj), nie mówiąc o wyrywkach. Dałem 8/10. Czemu? Nie jest to film idealny, ale u mnie 8 jest notą bardzo wysoką. Film ocieka nawiązaniami do filmu i fandomu (nie ma po co wymieniać, gdyż parę razy już ktoś to zrobił). Prawdopodobnie stąd też wyszedł pomysł humanizacji kucyków. Wystarczy popatrzeć, ile tego w fandomie jest i zapewne ktoś z Hasbro, monitorujący fanów powiedział "ej patrzcie ile ludzi robi humanizacje, może też zrobimy?" "no, dobre, można będzie wypuścić nową serię zabawek". Po pierwsze pamiętajmy, że serial, komiksy i teraz EQG są tak naprawdę reklamami zabawek (choć podejrzewam, że i tak zbijają niezłą kasę na tym). To raz. Dwa, ludzie narzekają na prostą fabułę. Pamiętajmy, że kucyki ogląda wiele małych dzieci, więc fabuła rodem z Incepcji, po prostu dzieciom by się nie spodobała. Celują w jak największy target. A dorosłym prosta fabuła nie przeszkadza (no, większości). Nie każdy film musi być rozkoszą fabularną, z zwrotami akcji, cliffhangerami. Moim zdaniem, film nie odstaje poziomem od odcinków. Ma morał 'przyjaźń lepsza, niż bycie dręczycielem', czy ogólniej 'lepiej być miłym'. Jest drugi subtelniejszy 'w jedności siła', ale to częściowo wiąże się z pierwszym. Fakt cały punkt kulminacyjny jest dość szybki, przypomina nawet początek Harrego Pottera (ochronię cię magią miłości, która cię potem pokona!), skrucha Sunset Shimmer jest natychmiastowa, ale prawda jest taka, że nie o fabułę chodzi, przynajmniej nie mnie. Ten film jest po prostu uantropomorfizowaną kwintesencją serialu, co chwila jest coś, co uważniejszy widz skojarzy (mi osobiście podobało się, jak pod koniec filmu stają do zdjęcia w takiej samej konfiguracji, jak są na zdjęciu w czołówce). Po to go oglądnąłem. Bo są fajne piosenki. Bo to trochę coś innego, niż dotychczasowy serial, ale jest kanoniczne! To jest dla mnie niesamowitą zaletą filmu. Jako, że nie był to film idealny, było kilka zgrzytów. 1. Potańcówka była, o ile dobrze liczyłem, w piątek, ALE! przejście pomiędzy czwartkiem a piątkiem jest... no właśnie, nie ma go! To trochę konfunduje widza, szczególnie młodszego (jest jedno wygaszenie, które MUSI być przejściem do kolejnego dnia, ale czemu tego nie zaznaczyli, nawet mówiąc 'jeden dzień i wszyscy noszą symbole Wondercoltów'?) 2. Sukienka Cheerilee. Co o siana? Ile ja się zastanawiałem, kto to do cholery jest. Berry Punch? Neee. Ach, nauczycielka, pouczająca CMC, Cheerilee. 3. Skoro przy niej jesteśmy...Co się stało z cierpliwością Cheerilee? Wiem, że to alternatywny świat, no ale, co jej jest z tą twarzą? Niefajne. 4. Strój Twilight. Inne dziewczyny mają fajne ubrania, dobrze dobrane kolorystycznie, a nie są na chama wrzuconymi ciemniejszymi/jaśniejszymi odcieniami ich skóry, czy włosów. A Twi. Ugh. Źle. Not cool Hasbro. No, chyba tyle z mojej strony. (Tak wiem tl;dr xP)
  7. Czyli co? Teraz jestem tak stary, że mogę wejść do kasyna w Monako? Yay!

    1. Cipher 618

      Cipher 618

      Pfff... Jak ja wchodzę do księgarni to kobieta wrzeszczy: "DLA PRAWNUKA PAN COŚ KUPUJE???"

  8. - Sorry stary... nie wiesiałem - poklepał cię mocno po całych plecach. Trochę za mocno, ale to pewnie była wina alkoholu w krwi. Wspomnienia wróciły ci przed oczy. Oczy zapiekły i zrobiły się wilgotne, pociągnąłeś nosem. Gdyby nie ci bandyci, dalej miałbyś rodziców, a tak... Naszła cię ochota na piwo. W mózgu pojawiła się uporczywa myśl, żeby schlać się do nieprzytomności. Zaczęła ona dryfować, po zwojach, nie chcąc się skryć.
  9. Klacz podeszła do ciebie spokojnym krokiem. Kiedy była o kilka kroków, przystanęła, po czym zrzuciła kaptur z głowy. Okazało się, że rzeczony kucyk jest zebrą. Długi irokez w jaśniejsze i ciemniejsze pasy sprawiał, że wydawała się wyższa, a oczy okazały się niebieskie, jednak nie tak, jak oczy normalnych kucyków, nie, te były przepełnione jakąś tajemniczą głębią i na pierwszy rzut oka widać było, że kryje się w nich mądrość. Na szyi dostrzegłeś złote pierścienie, wydłużające szyję zebry. - Ciekawy to kucyk, co na pierwszy widok mój, nie ucieka gdzie raków rój - rzekła. Miała dość niski głos i mówiła z akcentem, jakby ten język nie był jej ojczystym, co było dość oczywiste. - Jestem Zecora, mieszkam w tym lesie. Cóż ciekawego pana tutaj niesie? - uniosła delikatnie brew. Widać, mało kto zapuszczał się aż tak blisko lasu, skoro zebra o to pytała.
  10. - Tą niebieską? No dobrze. Widzimy się jutro, kapitanie - pożegnała się z tobą klacz, po czym dołączyła do grupy kucyków i razem opuścili pokład statku. Wypuszczając powietrze opadłeś na fotel obok Akryla. - Dziwne te stwory - dołączyła do was sierżant Vimms. - Zadają strasznie dużo pytań. Mam nadzieję, że prędko do nas nie wrócą. - Ta różowa mówiła, że wrócą jutro - odpowiedział jej pilot. W odpowiedzi dostał głośne westchnienie. - No cóż... kapitanie, co o nich sądzisz? - spojrzała na ciebie.
  11. Twoje rozmyślania przerwała Twilight, która chwyciła cię za kopytko i wyciągnęła z taksówki, wprowadzając do lekko zatłoczonej cukierni. - OOO, Twilight! - ktoś krzyknął przez cały budynek. Podskokami dołączyła do was ziemska klacz o kręconym ogonie i grzywie. Miała niesamowicie uradowany pyszczek. - Kogo nam tu przyprowadziłaś? Nie znam cię - zwróciła się do ciebie, uważnie ci się przyglądając. - Jesteś tu nowa? Na pewno jesteś nowa! Trzeba ci urządzić iiiiimprezkę! - zatrąbiła w wytrzaśniętą nie wiadomo skąd, urodzinową trąbkę. - Co się stało, z twoimi oczami? - przekręciła głowę, przyglądając ci się uważnie.
  12. - Prossse. Promieniowanie. Zafija *hik* powoli. A bandyta - wycelował palcem w ciebie - po prosu sie zaszczeli i masz spohui - wysączył do końca kufel. - Nastempny - zwrócił się do barmana, otrzymując praktycznie natychmiastowo kufel piwa. - Ale nienafize ih, taha z nih zarassssa! - walnął ze wściekłością w ladę, sącząc cienki alkohol.
  13. Plus biorę udział w Twojej sesji... 2:1, czyli to ja Cię prześladuję. Ups xD Spoko loko foko! Też chciałbym, żeby sesja szła do przodu, a nie stała w miejscu jak kołek. Szczególnie, że wolałbym ją skończyć szybciej, niż w trzy lata. Dobra, pogadali, pośmiali, ale mnie tu naszło kolejne pytanie! A mianowicie rola Architekta. A może nie raczej rola, co 'możliwości'. Z jednej strony jestem nieograniczony, bo to sen, z drugiej, czy mogę np. stworzyć korytarz prowadzący prosto do 'właściciela' snu? Pewnie nie, bo byłoby to za łatwe. Więc co z tworzeniem przejść? Da się doprowadzić do osoby, czy tylko do konkretnych pomieszczeń? I trzeba było je wcześniej widzieć, żeby dało się tam poprowadzić przejście?
  14. Diagnoza niezła, ale ja na Twoim miejscu nie obrażałbym Drzewa, że się opierdala. Wiesz, taki krótki regulamin RPGów: 1. MG ma zawsze rację. 2. Jeśli MG nie ma racji, patrz pkt 1. Widać jest jakiś powód, że Dżewo nie odpisuje, a jakbyś grał u mnie i tak narzekał, sprawiłbym że blaszana noga zaczęłaby Ci rdzewieć, albo chociaż paskudnie skrzypieć (EverTree, to mój pomysł, nie wolno Ci go podbierać ). Trochę cierpliwości. Ale nie no serio, Dżewo. Odpisałeś w NLR i w Warhammerze, tutaj też mógłbyś odpisać (nawiasem, ostatnio jak wymieniłeś swoje RPGi ze zdziwieniem odkryłem, że we wszystkie wspólnie gramy, ale jak to mówią "it's not... creepy") Jak będą wolne miejsca rekrutuj się do Inkwizycji. Nadajesz się. Serio.
  15. Cofając się, w końcu dostrzegasz, co powoduje hałas. Kucyk, ale nie byle jaki. Niewiele wyższy, niż ty, ale postura ewidentnie wskazuje na klacz. Całe ciało przykryte jest długim, brązowym płaszczem, głowa kryje się w cieniu kaptura, spod którego widać tylko świecące żółte ślepia. Dziwny stukot zaczynasz identyfikować jako połączenie dwóch dźwięków - odgłosu kopyt o grunt i pobrzękiwania metalowych przedmiotów, uderzających o siebie. Tajemniczy kucyk spojrzał na ciebie, stojąc w cieniu lasu Everfree, po czym spokojnie ruszył w twoją stronę.
  16. - No tak... Chociaż, jest pewne szczęście w nieszczęściu - pani inżynier zerknęła na zegarek. - Późno już. Zbiorę swoich, wrócimy tu jutro, koło południa, żeby kontynuować badania, dobrze? - spytała spokojnie, cały czas na pyszczku mając delikatny uśmiech.
  17. - Mogła też pojechać do Cukrowego Kącika - zastanawiała się na głos Twilight. - Zawsze to jakiś trop... Taxi - zawołała, a po chwili obok was pojawiła się taksówka. Fioletowa klacz pomogła ci wsiąść, po czym ogier ciągnący żółty pojazd otrzymał polecenie, aby niezwłocznie udać się do Cukrowego Kącika.
  18. Butelka z oleistym, czerwonym płynem wylądowała na ladzie przed tobą. Barman chciwymi łapami zgarnął twoje kapsle. - Jah humfel? - spytał zdziwiony latynos odstawiając głośno kufel na ladę. Część piwa rozlała się po jego stroju. - Jach tach hsesz to gadaj, jah humfel.... - jego szkliste oczy zwróciły się w twoją stronę.
  19. Choć był jasny dzień, puszcza była i tak wyjątkowo mroczna. Nawet samotne promyczki, przebijające się gdzie nie gdzie między lekko zszarzałymi liśćmi, nie potrafiły rozjaśnić tego miejsca. Ten las słynął z tego, że był dziki, a wszystko co dzikie, odstraszało kucyki, gdyż nawet pogoda, była kontrolowana przez nie. Dzikość oznacza nieprzewidywalność, ale nie taką jaką można spotkać u kucyków. To miejsce zasiedlały potwory, choć to mogły być akurat bajki wyssane z kopyta. Wiatr zawiał mocniej, nieprzyjemnie trzęsąc gałęziami nad twoją głową, na dodatek, coś poruszyło się w odległych krzakach, mogłeś usłyszeć, jak zmierza powoli w twoim kierunku, lecz nie mogłeś tego dostrzec.
  20. - Ej, wodzu, myślałem, że mnie choć trochę lubisz - pilot odwrócił się tyłem, po czym zaczął sprawdzać coś na monitorach. - Jaki macie tu napęd? - spytała Vanillia. - Bo domyślam się, że jest to coś bardziej wydajnego niż nasz spalinowy
  21. Z każdym krokiem w twoim sercu rósł niepokój. Gdy byłeś tylko o rzut kamieniem od pierwszego drzewa, zatrzymałeś się. Las Everfree zaczynał się dość gwałtownie, jak na puszczę nietkniętą kucykowym kopytkiem. Nie było żadnych pomniejszych krzaków, czy niskich drzew, granica lasu rysowała się dość wyraźnie wysokimi i ponurymi drzewami. Coś z tym lasem było nie tak, ponieważ, gdy tylko na niego spojrzałeś, przeszły cię ciarki po grzbiecie. Za nic na świecie nie wszedłbyś do takiego lasu bez przymusu. A podobno patykowilki, te bestie, większe od kucyka, nie były najgroźniejszymi stworzeniami z mrocznych zakamarków Everfree. Nagle z pomiędzy drzew usłyszałeś odległe wycie. Sierść na grzbiecie nieprzyjemnie się najeżyła, a gdzieś w głębi duszy miałeś nadzieję, że zaraz w gęstwinie pojawi się mały patykowilk, którego przygarniesz i będzie twoim zwierzakiem. Lecz nic takiego się nie stało, a wycie dość szybko umilkło.
  22. Akryl uśmiechnął się paskudnie po czym wyrecytował krótki wierszyk - Turiańska, ta krzywa morda brzydsza niż krogańska horda Po czym udał, że się kłania, niczym wielki aktor po swym najlepszym przedstawieniu. - Niewyparzona gęba - powiedziała cicho do siebie Vanillia. Widać, inny poziom humoru mieli kucykowi inżynierowie.
  23. Klacz spojrzała na Reggy'iego i cicho prychnęła. - On się bawi fantastycznie. Zastanawiam się, czy jego stylówa nie jest trochę na pokaz, wiesz, bo jest ze mną.. Ech - westchnęła cicho. Chyba było jej trochę smutno, ale na jej pyszczek szybko wrócił uśmiech. - Trochę tu cicho. Może zapuścimy tu jaką muzę, co? Od razu będzie lepiej - pegazica wzięła pod skrzydło Carla i poprowadziła go do salonu, mijając stolik, sofę i fotel z kucykami. Podeszli do lśniącego i wielkiego sprzętu grającego, z dużymi głośnikami. Wyglądał na drogi. - To Carl, jaki rodzaj muzy ty lubisz? - spytała Yven, ponownie szczerząc się do jednorożca.
  24. Poszukiwany podszedł do baru, właśnie skończywszy zamawiać picie. Jak się szybko okazało, było to piwo. Jakże fatalny wybór dla jego głowy, a jakże szczęśliwy dla ciebie. Wypicie tych popłuczyn po mocniejszym alkoholu na pewno powali go na deski. - Nic si więsej nie powiemm - powiedział niewyraźnie do ciebie, biorąc duży haust piwa.
  25. Jednorożka chyba dostrzegła po twoim pyszczku, że coś cię martwi. - Nie ma co się zamartwiać na zapas. Zobaczysz, wszystko będzie dobrze. Wyszłyście z biblioteki. Słońce chyliło się ku zachodowi. - Nigdzie nie widzę Zecory... - Twilight rozejrzała się po okolicznych straganach. Większość z nich zwijała się, kończąc dzisiejszą sprzedaż. - Chyba nie wróciła do Everfree, jak myślisz? - zwróciła się w twoją stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...