Lightning Energy
Brony-
Zawartość
801 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez Lightning Energy
-
[37] -Świetnie.- powiedziałem i podałem mu Neli, która natychmiast się do niego przytuliła i wesoło chichotała. -Właściwie, nie do końca byłem na tamtym świecie. Moja dusza wędrowała po świecie, aż w końcu Austin mnie znalazł i wtedy się z nim połączyłem. Staliśmy się jednością, byłem uwięziony w jego umyśle, ale w końcu dał mi ciało i... teraz jestem taki, jak widać.- wyjaśniał Acro.
-
[37] -Bardzo nam miło, panie Michaelu.- powiedziała mama. -Tak, mam naprawdę wielkie szczęście.- zauważyłem, że Neli patrzy z zaciekawieniem na Michaela i uśmiecha się. Chcesz ją potrzymać? -He he, nie zrozumiałeś mnie. Ja SERIO byłem martwy, ale już nie jestem.- powiedział Acro z uśmiechem.
-
[37] -Cześć Michael. Poznaj moich rodziców, Amelia i Damian. No i oczywiście moją nową siostrzyczkę, Neli.- powiedziałem pokazując na kopytkach małą klaczkę. Acro spojrzał na Jima i uścisnął kopyto. -Witaj, jestem Acro. Jestem młodszym bratem Austina. Ja w zasadzie już dawno powinienem być martwy.
-
[37] Wszedłem do śmigłowca z rodziną i usiadłem sobie. Cieszyłem się, że Polska jest pod władzą Equestrii. Ta wiadomość mnie naprawdę zaskoczyła, ale też zadowoliła. Neli leżała mi w kopytkach i spokojnie patrzyła ciekawa na wszystko.
-
Obudziłem się na łóżku przykryty kocem. Wstałem i zobaczyłem, że Acro i Lily bawią się z Neli. Nie wierzyłem, że mamy obydwaj siostrę. -Obudziłeś się.- powiedziała mama. -Uch, długo byłem nieprzytomny?- zapytałem. -Kilka minut. Wybacz, że tak nagle wyskoczyliśmy z tą nowiną. Nie sądziliśmy, że tak zareagujesz. -Nie szkodzi, tak właściwie, to jestem szczęśliwy, że mam siostrę młodszą. Muszę o tym powiedzieć chłopakom. -Jakim chłopakom? -Moim przyjaciołom z POZ. Na pewno też będą zaskoczeni. -Ale raczej nie zemdleją jak ty.- odparła mama ze śmiechem. -Raczej nie.- odparłem wesoły. Wziąłem siostrzyczkę na plecy i poszedłem korytarzem.
-
Siedzieliśmy z Acro w pokoju, na łóżku spała Lily. Nagle usłyszałem pukanie do drzwi. Otworzyłem je i zobaczyłem białą pegazicę z niebieską grzywą i zielonymi oczami oraz szarego jednorożca z czarną grzywą i fioletowymi oczami. -Em, a państwo do kogo?- spytałem zdziwiony. -Austin? Czy to ty, synku?- spytała pegazica, jej głos brzmiał tak znajomo. Czy to możliwe... że to? -M-mama? Tata? -To ty!- krzyknęła pegazica i przytuliła mnie mocno. Odwzajemniłem uścisk.- Dowiedzieliśmy się, co się stało w Polsce, więc przyjechaliśmy tutaj i zapytaliśmy o ciebie. -Ale co w ogóle tutaj robicie?- spytałem nadal w szoku.-I dlaczego jesteście kucykami? -Widzisz, postanowiliśmy zobaczyć, jak to jest być kucykiem. A przy okazji cie zobaczyć. Nie widzieliśmy się 9 lat.- powiedział ojciec.- Ale powiedz, kim jest ten kucyk, który jest dziwnie podobny do ciebie?- wskazał na Acro. -To już syna zmarłego nie poznajecie?- zaśmiałem się, a rodzicom gały na wierzch wywaliło. -Acro? T-t-to ty?!- spytała matka roztrzęsiona. -Tak, mamo, to ja.- powiedział z uśmiechem brat. -Kochanie!- matka pobiegła do Acro i przytuliła go bardzo mocno, płakała ze wzruszenia.- Ale...jak? Przecież ty umarłeś. -Niestety Austin miał inne plany i jakoś mnie ożywił. -Co ty właściwie zrobiłeś, Austin.- spytał się ojciec. -Nie mogę powiedzieć, tajemnica zawodowa.- powiedziałem tajemniczo. -Najważniejsze, że znów jesteś z nami.- powiedziała matka.- A ta mała klaczka to kto? -Cóż... poznajcie waszą wnuczkę. -Że co?! Ty masz dziecko?! Z kim?! -Z nikim, jej rodzice nie żyją, więc ją adoptowałem. -Acha, to wiele wyjaśnia, ale też mamy niespodziankę dla ciebie.- to mówiąc, matka pokazała mi... małą, uroczą klaczkę jednorożca z zieloną grzywką i różowym futrem. Na oko miała pół roku. -K-kto to jest?- spytałem roztrzęsiony. -Masz siostrzyczkę, Austin. Nazywa się Neli.- powiedziała prze szczęśliwa mama. Po tych słowach zemdlałem. Za dużo wrażeń na jeden dzień.
-
-W porządku, może zbyt długo tu siedzimy.- to mówiąc skupiłem się i wróciliśmy do bazy. Byliśmy w korytarzu głównym.- Trzeba to kiedyś powtórzyć.- powiedziałem i wróciłem z Acro do pokoju.
-
-Nie martw się, nikomu nie powiem. Zawieść zaufanie przyjaciela do stracić przyjaciela.- zacytowałem formułkę Pinki Pie. -Jak chcesz też coś zobaczyć, to popłyń ze mną na dno jeziora. Jest tam coś ciekawego.
-
-Wooow, jak to zrobiłeś? To było coś niesamowitego.- podziwiałem pokaz Michaela z fascynacją. Nie wiedziałem nawet, że tak potrafi. Widać nie tylko ja mam pewne niezwykłe zdolności.
-
Odwróciłem się w stronę Michaela. -Jaką sztuczkę chcesz pokazać?- zapytałem się przyjaciela. Zainteresował mnie tym.
-
(u mnie tak samo XD)
-
(jedna lekcja i koniec? też bym tak chciał)
-
(może się mylę, ale czy czasem lekcje się jeszcze nie skończyły? bo wątpię, żeby nie zauważono, że jacyś nowi uczniowie się zerwali z lekcji)
-
Wpłynąłem do podwodnej groty na dnie jeziora. Wynurzyłem się w dużej jaskini w której stał spory, żółty kamień który świecił pięknym, białym światłem. Podszedłem do niego i objąłem kopytami. Od razu poczułem falę przyjemnego ciepła. Przypominało mi to uścisk matki. Czułem, jak zbiera się we mnie pozytywna moc. Wypłynąłem na powierzchnie i usiadłem bardzo szczęśliwy. Moje futro świeciło się leciutkim, miłym dla oka światłem, ja sam zaś czułem się naprawdę dobrze. Wypełniało mnie przyjemne ciepło.
-
Wstałem i wyszedłem z klasy. Usiadłem na ławce przed szkołą i wyciągnąłem książkę. Miałem czas, żeby odetchnąć i wolałem, żeby mi nikt nie przeszkadzał. Po kilku minutach znów zacząłem grać na gitarze.
-
Poszliśmy całą grupą nad piękne i przejrzysta jezioro. Woda była tak ciepła, jak w wannie. Na dnie było coś, czego szukałem. Wziąłem głęboki wdech i wskoczyłem do wody. Zacząłem płynąć na dno.
-
Siedziałem z głową spuszczoną. Myślałem sobie o tym, co mówił Michael. -Masz rację, nie można się poddawać. Widzę to dobrze. Zło od dawna niszczy nasz świat, a bezinteresowna pomoc jest coraz rzadziej spotykana. Jednak nie dajmy się temu ponieść. Powinniśmy wspólnie przeciwstawiać się złu. To jest najważniejsze.- po chwili milczenia uśmiechnąłem się i postanowiłem zmienić temat- To może pójdziemy nad jezioro?
-
-Wiem o tym bardzo dobrze, przyjacielu. Ten świat jest wypełniony mordem i przemocą. Choroby i ubóstwo szerzą się i szerzą. Przestępstwa i wandalizm są coraz większe. Za to w Equestrii panuje pokój i harmonia od stuleciu. Gdzie nie spojrzysz, tam jakiś kucyk macha do ciebie przyjaźnie ręką lub chętnie wyciąga pomocne kopytko. Nikt nikogo nie odtrąca i nie posądza bez dowodu. Equestria i Ziemia to dwa różne światy, jeden wypełniony wzajemną nienawiścią i złem, a drugi wręcz przeciwnie, jest pełen spokoju, miłości, tolerancji i szczęścia. Ale nie każdy umie to docenić, większość ludzi uważa kucyki za klątwę. To potwornie mnie rani w me czułe serce, nie wiem, czy dam radę to wytrzymać dłużej.
-
-Wiem, że w Equestrii taki widok nigdy się nie zmieni. Niby tak tu pięknie, a nadal myślę o tym szarym, smutnym świecie na Ziemi.- mówiłem spokojnie siedząc w trawie. -Oj tak tak.- powiedział Acro.-A ciekawe, czy rodzice jeszcze o mnie pamiętają. -Ja nie wiem, ale jak umarłeś, to strasznie się nadopiekuńczy zrobili. Nie byli zadowoleni, że odszedłem z domu i dołączyłem do POZ. Martwili się, że stracą ostatniego syna. -No, młodszy zmarł, starszy został. Ot niesprawiedliwość losu, że też jeden z nas musiał odejść.
-
(jeśli chodzi o mój ostatni post, to przepraszam, że tylko dwa krótkie zdania) -No to chodźmy.- powiedziałem i wyszliśmy na zewnątrz. Wiatr przyjemnie muskał moją grzywę. Słońce za to bardzo miło mi przygrzewało skórę. Weszliśmy na piękną łąkę z kwiatami, ja i Acro usiedliśmy w trawie. Przypominały mi się czasy, kiedy razem chodziliśmy na polankę na działce w wakacje. To były dobre czasy.
-
-To gdzie najpierw?- spytałem się. Miałem w planach odwiedzić jeszcze jedno miejsce.
-
-Świetnie, jeżeli chcecie, możemy iść nad jezioro, do lasu albo na łąkę. Gdzie wolicie?- spytał Acro.
-
-Niebyt tak naprawdę jest pomiędzy rzeczywistościami. Podtrzymuje strukturę świata. Tworzy nowe wymiary.- wyjaśnił Dimendion. -Może się przejdziemy?- zaproponowałem.
-
-Drogi przyjacielu, ja już kiedyś byłem w Limbo, nieciekawie, szaro, pochmurno i nudno. Więcej tam nie wracam.- powiedział Dimendion do Michaela.
-
Podszedłem do okna i zobaczyłem przez nie piękne niebieskie niebo, łąki z pięknymi kwiatami i wielkie lasy, a przed zamkiem było krystalicznie czyste jezioro. -Wow, widzę, że zmieniłeś trochę scenerię.- powiedziałem do Dimendiona. -No tak, stary Niebyt był zbyt ponury i ciemny, a tak jest ładniej. -No to powinieneś zostać dekoratorem wnętrz.- zaśmiałem się i dalej patrzyłem przez okno.