Skocz do zawartości

Lightning Energy

Brony
  • Zawartość

    801
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez Lightning Energy

  1. Wyszedłem szybciej ze szpitala i zacząłem chodzić po miasteczku. Nagle zauważyłem Jima. Podbiegłem do niego i przywitałem się. -Cześć znowu Jim. Co słychać nowego?
  2. Mogę zmienić instrument na saksofon? On raczej bardziej do mnie przemawia.
  3. -Discord to jest duch chaosu. Kiedyś, kiedy księżniczki nie rządziły jeszcze Equestrią, rządził nią Discord. Kucyki żyły w chaosie i cierpieniu. Jednak Celestia i Luna użyły przeciw niemu Klejnotów Harmonii i zamieniły w kamień. Po tysiącu latach wrócił i zmienił powierniczki Klejnotów w ich przeciwieństwa. Jednak złamały one jego zaklęcie i znów zmieniły w kamień. Po jakimś czasie jednak uwolniły go i jakoś udało im się go zresocjalizować. A tak w ogóle nie możesz zabić Discorda żadną bronią. Nie da się go pokonać bez Klejnotów, a poza tym włada on mocą chaosu, więc jest potężny i nieprzewidywalny.
  4. Na słowa Jima przestraszyłem się. -Mówił coś o Discordzie? Przecież jest zresocjalizowany. O jakim niebezpieczeństwie mówił?
  5. Spojrzałem zdziwiony na Jima. -O czym ty mówisz? Jaka prywatna linia? To przecież jest tylko zwykły kwiat z Niebytu.
  6. Do mojego pokoju nagle wszedł Jim. -Teraz czuję się, ale nadal jestem trochę słaby.- powiedziałem siedząc na łóżku. Mama wyszła na chwilę, więc byłem sam w pokoju.
  7. Powoli zacząłem dochodzić do siebie. Spostrzegłem, że leżę w szpitalnej sali, a na klatce piersiowej leży mi Neli. Uśmiechnąłem się dobrotliwie i powoli ją odsunąłem na bok. Próbowałem wstać, ale mięśnie odmawiały mi posłuszeństwa. Matka, która siedziała przy moim łóżku i spała na krześle, obudziła się. Widząc mnie przytomnego, ucieszyła się i mnie przytuliła. -Austin, jesteś już przytomny, nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę. -Nie martw się o mnie, czuję się lepiej, ale nadal słabo.- powiedziałem cicho. -Lekarz mówił, że będziesz musiał spędzić dzień na obserwacji, martwiliśmy się o ciebie. -Jest już dobrze, spokojnie.- przytuliłem się słabo do mamy.
  8. Do sali w której leżał Austin weszła jego rodzina. Matka od razu podbiegła do syna i wtuliła się w jego nieprzytomne ciało. -Synku, proszę, obudź. Nie odchodź, błagam.- ze łzami w oczach próbowała ocucić swojego syna. Jednak Austin nadal nie reagował. Mimo iż oddychał, nadal nie kontaktował się ze światem. Neli wleciała przy użyciu magii na jego łóżko i wtuliła się w brata.
  9. Obudziłem się rano i przebrałem. Zjadłem śniadanie i jako wilk popędziłem do szkoły.
  10. (na czas nieprzytomności przechodzę w tryb narracji trzecioosobowej) Lily spojrzała załzawiona na kucyka przed nią. -Proszę, niech nam pan pomoże. Mój tata zmieniony w źrebaka zemdlał i się w ogóle nie budzi.
  11. Też bym próbował zabić aktora za coś takiego
  12. -To do widzenia.- powiedziałem i poszedłem do lasu. Po kilku minutach marszu dotarłem do rezydencji moich rodziców. -Witaj paniczu.- powiedział lokaj stojący w holu.- Pańscy rodzice wyszli, kolacja jest na stole w jadalni. -Dziękuję Ebenezerze.- powiedziałem i poszedłem do kuchni.
  13. Wstałem powoli i podszedłem do Harmony. -Ja już powinienem iść do domu.- powiedziałem.
  14. Leżałem spokojnie na trawie. Ciepłe promienie słoneczne ogrzewały moją twarz. Mogłem tak leżeć cały czas, bardzo dobrze się czułem. Po chwili usiadłem i zacząłem bawić się swoją mocą, tworząc różne malutkie stworzenia nocne, które chodziły lub latały obok mnie.
  15. Dalej goniłem Lily po mieście próbując ją zberkować. Po chwili potknąłem się o kamień i upadłem na nią. Zaczęliśmy się śmiać z siebie. -Ale fajnie tatusiu. Bardzo się cieszę, że możemy się razem bawić.- powiedziała klaczka. -Ja też, kochanie. Muszę przyznać, że nawet podoba mi się bycie źrebakiem.- powiedziałem ucieszony. Po chwili jednak zaczęła mnie boleć głowa. Upadłem na ziemię i zemdlałem. -Tato?! Tato! Proszę, obudź się. Ratunku, pomocy!- Lily rozpaczliwie wołała o pomoc, a ja leżałem wciąż jak kłoda. Ciągle byłem nieprzytomny.
  16. Imię: Night Nazwisko: Shadow Wiek: 19 Płeć: Ogier Rasa: Jednorożec Instrument: Saksofon Klan: Aere Rursus Wygląd: Szara grzywa opadająca na jedne oko, granatowa sierść, saksofon na tle dwóch nut jako CM. Historia: Night urodził się w dość biednej rodzinie, rodzina nie miała pieniędzy na jego utrzymanie, więc oddali go do domu dziecka. Od małego uwielbiał grę na instrumentach dętych. Najbardziej pociągał go saksofon. Gdy wprowadzono zakaz muzyki, miał 12 lat. Nie mógł się z tym pogodzić, więc uciekł z domu dziecka i dołączył do klanu Aere Rursus.Adoptowało go młode małżeństwo. W wieku 18 lat opuścił dom i zaczął podróżować po Equestrii. Cechy charakteru: Miły, kulturalny, bardzo lubi dzieci, zawsze pomaga potrzebującym, nie przechodzi obojętnie obok cudzego nieszczęściu Cel: Znaleźć swoją własną miłość i założyć rodzinę.
  17. Powoli wracałem do Cukrowego Kącika. Wszedłem po drzewie i znalazłem się w swoim pokoju. -Austin? To ty?- za moimi plecami rozległ się znajomy głos. -T-tak mamo. To ja.- powiedziałem do matki odwracając się. -Co ci się stało synku? Wyglądasz tak młodo. -No ćwiczyłem czary i tak się stało. -Awww, jaki ty teraz jesteś słodki.- matka rozczuliła się i przytuliła mnie do piersi. -Mpf, dusisz mnie mamo.- pisnąłem w jej ramionach -Przepraszam, ale nie mogłam się powstrzymać.- mama położyła mnie na podłodze -Austin? Co ci się stało.- do pokoju wszedł Acro. -Eeh, mam dość opowiadania tej samej historii. Trenowałem czary i to się stało. -He he, znaczy, że teraz ja jestem ten starszy. O wiele. Na jak długo to? -Na kilka dni. Później samo przejdzie. -Tato?- tym razem do pokoju weszła Lily.- Jesteś teraz taki jak ja? -No... na kilka dni jestem w twoim wieku.- zarumieniłem się. Moja córka uśmiechnęła się szeroko, podbiegła do mnie i przytuliła tak mocno, że omal się nie udusiłem. -Jupi, znaczy, że będziemy się razem bawić, ale super. -Lily... błagam... puść.- wysapałem. Klaczka puściła mnie i wesoło podskakiwała.- W co chcesz się bawić? -No to może... berek, gonisz.- Lily dotknęła mojego nosa i zaczęła uciekać. Zacząłem ją gonić ze śmiechem. Biegliśmy przez całe Ponyville.
  18. -W porządku, no to miłego dnia ci życzę.- powiedziałem, następnie dałem mu jeden z kwiatów zerwanych w Niebycie.- To taki skromny prezent od serca.- kwiat miał piękny różowy kolor i świecił lekkim światłem. Po chwili zacząłem się oddalać.
  19. Otarłem oczy z łez i uspokoiłem się powoli. -To nic takiego. Za kilka dni zaklęcie samo przejdzie.- powiedziałem spokojnie, choć nadal smutno.
  20. Na śmiech Jima zacząłem leciutko płakać. Oprócz ciała zmieniła mi się też psychika. -N-nie ładnie jest śmiać się z cudzego nieszczęścia.- powiedziałem łamiącym się głosem.
  21. -Nareszcie mnie poznałeś.- zawołałem i uścisnąłem jego nogę, bo do szyi nie sięgałem.-Nie obrażam się, ale niestety sam se to zrobiłem. Ćwiczyłem zaklęcia i jedno z nich trafiło mnie rykoszetem i... to się stało.- zarumieniłem się lekko.
  22. Wystrzeliłem w Jima zaklęciem, które działało w ten sposób, że pobudzało umysł i ciało zupełnie jak kawa. Na szczęście nadal mogłem dobrze czarować. -Starego przyjaciela nie poznajesz? Rozmowa z bliźniakiem, mówi ci to coś?
  23. -Heh, zgaduj dalej Jim.- powiedziałem źrebięcym głosem. Miałem nadzieję, że mnie pozna teraz. Nadal przypominałem źrebaka, więc trudno było się połapać.
  24. Położyłem się na trawie i odpoczywałem spokojnie. Po chwili zamknąłem oczy i zacząłem drzemać.
×
×
  • Utwórz nowe...