Skocz do zawartości

Jaenr Linnre

Brony
  • Zawartość

    700
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Jaenr Linnre

  1. Jaenr Linnre

    Co mówi sygna?

    Statystyki dla nerdów...
  2. Woman of the Night Muzyka klasyczna (flet)
  3. Sajback... Pasuje, nie ważne czy ma już instrument, czy też nie...
  4. Odrobina magii, dla naszej drogiej MG...
  5. Ja również z ochotą wziąłbym udział w owym turnieju, choć to walki drużyn dziwacznie przykuły moją uwagę.
  6. -Nie przyzwaniec? Ciekawe, ja też niegdyś chciałem podróżować nieco po planach, niestety moja pierwsza wizyta w innych światach skończyła się na spotkaniu dziwnego mężczyzny, całego w czerni i dziwnym srebrnym znaku na klacie. Krzyczał coś o potworach i nie-świecie. Co prawda nie posiadam boskiej urody, ale żeby od razu potwór? Mężczyzna zamyślił się chwilę, nawet nie czując ręki która powinna teraz przebijać jego trzewia, a jedynie rozmarzył się o świecie który wtedy odwiedzał. Był straszny i cuchnący, jednak na swój sposób ciekawy. Niestety widać było że podróże między wymiarami nie były dla Jaenra, który wysłany do jakiegoś piekła musiał umykać do własnego świata, a teraz zarabiał na życie jako podrzędny karczmarz w planie cieni. Na szczęście wciąż brał udział w tak ciekawych wydarzeniach jak teraźniejszy pojedynek, niestety jego przeciwnik, mimo iż po przemianie, wciąż go zawodził. Dalej ataki fizyczne. -Co prawda nie jestem najpotężniejszym z magów, jednak ty najwyraźniej jak i twoje alter ego, nie jesteście najbystrzejszymi wśród magów. Zacznijcie walkę na magię, nie zaś na przywoływanie istot, czy miecze lub urywane kończyny. To błahe i barbarzyńskie. Mag po prostu przeszedł przez rękę przeciwnika, która nie stawiała najmniejszego oporu, bowiem nie mogła uchwycić dymu. Następnie szybkim ruchem ręki, oraz swego ostrza przeciął, o dziwo nie rękę, a cień do niej należący, który zniknął jakby rozsypując się w dwu wymiarowy pył. Ręka również, jak gdyby w ślad za swym cieniem, obeschła i skruszała by przy dotknięciu Jaenra rozsypać się i zaprzestać swej egzystencji. Nie był to jednak koniec tego co mag przygotował dla swego oponenta, bowiem w mgnieniu oka z cienia, należącego do przeciwnika, wystrzeliły kolce celujące w łydki, kolana i kostki by unieruchomić go i zmusić do walki na zaklęcia. Następnym ruchem władającego cieniami czarownika było złożenie dymu otaczającego teraz całą komnatę w ostre kolce które wystrzeliły natychmiastowo. Tym jednak razem Jaenr przygotował je tak by przeciwnik nie mógł nimi kierować według własnej woli, na koniec zaś pozostawił istną wisienkę na torcie. Stuknął lekko końcem swego miecza o posadzkę. Wtem od miecza poleciały trzy, niby myszki maleńkie iskierki, ledwie widoczne i niczym myszeńki szybciutko i z gracją poleciały w trzy strony, a każda otaczała jego i przeciwnika, jak gdyby chcąc w jednej sekundzie i naraz zaatakować. I tak też się stało, wszystkie trzy maciupeńkie iskierki lekko podskoczyły i wystrzeliły we wrogiego maga, teraz jednak niczym potężne pioruny, gotowe przejść przez wszystkie jego mięśnie by w końcu dotrzeć do serca i je zatrzymać. A Jaenr? On zadowolony z lekkim uśmieszkiem stał na swoim miejscu, jak gdyby nie przejmując się pojedynkiem, a czekając jedynie aż przeciwnik zacznie walczyć na prawdę. Przy pomocy magii. stał tak kołysząc się z lekka i nucąc z wolna melodię która zapadła mu niegdyś w głowie, a przypomniała mu o owych trzech iskierkach, niczym myszki przemykających po posadzce. -Teraz ty, potężny magu.
  7. Masked nie przejął się atakiem. Nie miał humoru żeby walczyć po tak męczącej bitwie i miał na głowie własne sprawy którymi musiał się zająć jak najprędzej. Jak najszybciej wypowiedział inkantację dzięki której miał krótkotrwale stać się niewidzialnym i ruszył w jeden z korytarzy. Teraz miał ochotę na nieco samotności dzięki której będzie mógł teleportować się przed budynek archiwów. Wiedział mniej więcej gdzie to jest po ataku na zamek, jednak do samych archiwów nie był w stanie się przenieść, jednak przed nie... Miał taką nadzieję i tak też uczynił. Wiedział że musi się uwijać.
  8. Zabrak kierował się ku wyjściu. Czas na odwrót, niestety nie udało mu się osiągnąć czego chciał jednak nie on dowodził.
  9. Zabrak spróbował mocą zarwać strop by oddzielić się od Jedi oraż żucił kontr-błyskawicami, jednak przykładając do nich całą wściekłość że nie może teraz walczyć i wydał szybki rozkaz. - Odwrót! Mamy się wycofać.
  10. Czas mijał powoli, droga była spokojna, było jednak coraz ciszej, jakby wszystko bało zbliżać się do linii frontu. Dopiero po dłuższym marszu dało się usłyszeć krzyczane rozkazy, kroki ludzi i gwar wojskowego obozowiska. Najemnik zbliżał się coraz bardziej kiedy zauważył kordon na drodze, gdzie stali dwaj żołdacy, po twarzach było widać że najwyraźniej idioci.
  11. -Jeśli już to nie dentystę, bo ten dym pochodzi z płuc. Można powiedzieć że nim oddycham, za to ty mógłbyś odwiedzić medyka. Chyba masz coś z głową. Mężczyzna cały czas oglądał dziwaczną scenę która odgrywała się przed nim. Rozmowę, przywołańca, który to przyciągnął szczególną uwagę Jaenra. Przywołaniec który nie słucha poleceń? Dziwne, a może czary jego przeciwnika na prawdę były na tak niskim poziomie że nie potrafił przejąć władzy nawet nad, jak się wydawało, zwykłym nieumarłym. Mag dokładnie przyglądał się nieumarłemu w tym dziwnym stroju. Najwyraźniej za życia przywołaniec musiał pracować w cyrku skoro nosił takie łachy jednak to nie było najważniejsze. Jego przeciwnik mógł mieć plan, więc mag postanowił się przygotować i ponownie wzmocnił swoją sferę z dymu, musiał bowiem być gotowy na masę czarów. Wszystko działo się nadspodziewanie powoli, przeciwnik zajmował się dziwną rozmową z przywołańcem, a Jaenr miał mnóstwo czasu by się przygotować, co nie wróżyło niczym dobrym i wtedy się stało. Najprawdopodobniej nieumarły wyskoczył i zaczął atakować, jednak równie głupio i nieskutecznie co przedtem jego właściciel. Jednak mogło to mieć trochę sensu, bowiem dopiero teraz, przeciwnik Jaenr, mógł dokładnie przyjrzeć się dlaczego tego typu ataki nie były w stanie dosięgnąć go. Kule były jak z resztą powinny, opływowe, dzięki czemu leciały szybciej i celniej, jednak podczas walki z magiem takim jak Jaenr był to zły pomysł. Opływowe kule, gdy tylko zbliżały się do jego ciała omijały je, gdyż ciało maga było zbudowane z dziwnej substancji przypominającej utwardzony dym, który po prostu opływał kule które nigdy nie miały prawa go zranić czy choćby dosięgnąć i podobna rzecz działa się w przypadku gdy, tak zwany, Deadpool atakował swoim mieczem. Ten jedynie przelatywał przez ciało maga, nie czyniąc mu szkód, a jedynie pozwalając magowi złapać się za rękę. -Zawiodłeś mnie mój drogi. Czarownik złapał przywołańca za rękę zaś swoją drugą skierował ku właściwemu przeciwnikowi i dmuchając lekko wzbił w powietrze ogromny obłok dymu który poleciał na oponenta i zadziałał niczym ściana, zatrzymując go i nie pozwalając się zbliżyć na tyle by zaatakować. Wtedy to Jaenr mógł się skupić na mniej ważnym celu. Cień Deadpool'a wstał z ziemi, chwycił swojego właściciela i po prostu go do siebie wciągnął znikając po chwili bez najmniejszego dźwięku. -Twój przywołaniec nie będzie nam więcej przeszkadzał, teraz jest w moim świecie. Postaram się dowiedzieć skąd u ożywieńca tak interesująca zdolność samoleczenia, jednak najpierw ty. Mag musiał chyba zrezygnować z prób zmuszenia przeciwnika do walki na zaklęcia, nie zaś przy pomocy tępej siły, zmienił wiec szybko swój kostur w półtora ręczny miecz i w pozycji "głupca" stanął naprzeciw swego oponenta, czekając na jego kolejny ruch. Opuściła nawet swoją ścianę z dymu, która dołączyła teraz do wszechogarniającej fali dymu która to wzbijała się przy każdym kroku i ruchu przeciwnika Jaenra.
  12. Mężczyźni wskazali tylko drogę rękami po czym zaczęli zbierać się do drogi. Pakowanie się nie trwało zbyt długo i już po paru chwilach mieli ruszyć, w przeciwną do wskazanej drogi. Teraz najemnik musiał podjąć decyzję czy ruszyć za przykładem mężczyzn czy też ruszyć ku wojnie która zapewne zbierała kolejne żniwa.
  13. -Przeto wszędzie ich pełno. Ale w ich stronę to nam nie prędko, za przejazd myto WIEEELKIE! Jeden z mężczyzn poczuł się widocznie nazbyt beztrosko, gdyż jeden z kumpli zaraz go szturchną i pod nosem przypomniał mu że to może być członek komanda albo wojskowy. -To my panocku drogi, zbierać się będziem.
  14. Jaenr Linnre

    Zapisy do Serox'a

    Pseudonim: Obiekt EL-500 Płeć: Samiec Wiek: Nieznany Wygląd: Charakter: Neutralny zły Długość pobytu w Zonie: ok. 1,5 roku Profesja: Pijawka Frakcja: Mutant TALENT: Zdolności specjalne - inteligencja oraz regeneraja Historia: *Kartoteka obiektu "EL-500" Obiekt był obserwowany już od dawna. Cechował się większą siłą i szybkością od swoich pobratymców, a przede wszystkim inteligencją i zdolnością działania w grupie. Kilkukrotnie widywano jak ubiera rzeczy stalkerów i udaje martwego, lub wydaje dźwięki zbliżone do ludzkiej mowy, by gdy zbliży się ofiara zaatakować niespodziewanie. Najprawdopodobniej obiekt jest odporny na emisje oraz anomalie psychiczne. Nie boi się światła jednak potrzebuje krwi do przeżycia, niestety ludzie wyssani z krwi powstają, na szczęście jedynie jako mało niebezpieczne zombie. Najprawdopodobniej pierwszy egzemplarz przypadku czystej ewolucji mutantów. *Kartoteka wiedzy o Pijawkach: "Kamuflaż pijawki jest bardzo skuteczny, potrafi niepostrzeżenie podejść do wroga i wyprowadzić solidny atak. Są zwinne i szybkie. Pijawkę zabić można tylko gdy atakuje.Gdy wybieramy się na polowania na te mutanty najlepiej wyposażyć się w szybkostrzelną broń. Nie ma sensu strzelać do pijawki,która akurat jest niewidzialna - jest to po prostu marnowanie pocisków. Większość pijawek daje czasem znak że będzie atakować zaczyna wyć a tego dźwięku nie da się nie usłyszeć." *** -Do wszystkich sił pilnujących Zonę, obiekt należy schwytać bądź jeśli nie będzie innej możliwości, WYELIMINOWAĆ. Nie możemy dopuścić by wpadł w ręce wrogich sił czy też Stalkerów. Bez odbioru.- Nie zapoznałeś się z wymaganiami KP tej sesji ~Serox Vonxatian
  15. - Myśmy są podróżni bardowie. Do Redanii jedziemy, tu tylko wojna, wszyscy na północ uciekają, tam bezpieczniej. I ty panie lepiej tak zrób. Mężczyźni wciąż byli przerażeni, jednak ich strach malał, widząc że najemnik również jest strudzony i najpewniej nie ma złych zamiarów. Wszyscy jednak zgodnie trzymali się od niego z dala.
  16. Zabrak uruchomił miecz i odwrócił się słysząc kroki wroga. Klony już strzelały, by zmusić wroga do zatrzymania się, zaś cień i obie bestie czekały już w pogotowiu. Tandekhu, jeszcze na klęczkach. Wykonał krótki młynek, który jednak zahaczył o, jak mu się zdawało, martwe ciało, pozbawiając je kciuka i palca wskazującego prawej ręki, nie czyniąc jednak większych skud, po czym uniósł je mocą i cisnął nim w zbliżającego się Jedi. Nadszedł czas walki, stanął więc w pozycji obronnej, cień zaś dokładnie ukrywał swoją obecność pozostając również niewidzialnym, czekając na odpowiedni moment.
  17. Zabrak poczuł ból, jednak jego mistrz traktował go gorszymi torturami, uderzył więc kobietę jeszcze raz po czym opóźnił jej żyły z krwi i życia. Po tym zaczął leczyć się przy użyciu mocy i ponownie spróbował skontaktować się z innymi oddziałami by dowiedzieć się gdzie są.
  18. Zabrak uderzył kobietę w żołądek i przestrzelił jedno ramię, po czym postarał się ponownie wgryźć w kobietę, nie zważając czy w rękę czy inną odsłoniętą część ciała.
×
×
  • Utwórz nowe...