I w końcu przeczytałam. W sumie poszło szybciej niż się spodziewałam po takiej objętości. Generalnie przyjemny kawał SoLowego tekstu, ale odnoszę wrażenie, że może aż za spokojny. W sensie - chciałabym więcej informacji o świecie i sądzę, że lepiej by wyszło gdyby rozdział kończył się po małym śledztwie Twilight, a nie przed. Czasami brakowało jakiegoś przełamania, czegoś, co odrobinę napędzałoby akcję. Chociaż nawiązania i żarty były niezłe, zwłaszcza te subtelniejsze.
Najciekawsze było chyba spotkanie Obsidian z Ambrosią i chętnie widziałabym tego więcej - w sensie, że interakcji z innymi kucykami niż Twilight. Wiem, że w końcu się doczekamy, ale no... Gib kolejny rozdział.
I jeszcze co do świata - on jest ciekawy, naprawdę, ale nie wiem, czy czasami pewnych rzeczy nie jest w nim za dużo. Nie chodzi mi tu o czytelnika oraz o samego fika, ale boję się, że sam możesz się w tym pogubić. Chociażby pamiętam, że w poprzednich rozdziałach było jakieś miasto Flimflam czy coś takiego. No i teraz się zastanawiam, po co to nim tak naprawdę było? Chodzi mi o to, że to, co przedstawia się w jakiejkolwiek sztuce, powinno tam być po coś, a przynajmniej w jakiś sposób związane z historią. Jasne, takie rzeczy robią za tło i to jest ważne, ale też... Wypadałoby rozwijać pewne kwestie zamiast ciągle dodawać nowe. A naskrobałeś już ze 100 stron, dlatego zaczynam się martwić. Bowiem rozdział IV, choć przyjemny i całkiem niezły rzemieślniczo był długi i dość ubogi w treść. Po prostu często wspominasz o czymś, co się prosi o rozwinięcie czy o zatrzymanie się przy tym, ale nie, po prostu jest. Za to jest przynudzanie o dżemach.
A 41 stron to dość dużo na wskazanie czytelnikowi, że programowanie to magia i jest ważne .
Także no... Poproszę więcej tego towaru, ale błagam, uważaj i nie pogub się w tym świecie. Wiem, że jakoś tak mało pochwał, ale większość tego za co chwaliłam poprzednie rozdziały wciąż tu jest - światotworzenie, dialogi i świetnie napisani bohaterowie.
Cahan I Jadowita