Skocz do zawartości

Cahan

Moderator
  • Zawartość

    4043
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    145

Wszystko napisane przez Cahan

  1. Spojrzenia Luny i Zecory się skrzyżowały. Obie klacze myślały o tym samym - spalenie alikorna będzie niosło za sobą olbrzymie konsekwencje. Co prawda Twilight nie była Celestią, ani nawet Cadance, jednak społeczeństwo znało ją i lubiło. Jednak jeśli była wiedźma, to musiały to zrobić. Oby nią była. - Twilight Sparkle, słyszałaś, co zadecydował lud - głos Pani Nocy poniósł się po błoniach. - A-ale, a-ale... Ja jestem niewinna - pisnęła fioletowa klacz. W jej oczach dało się dostrzec jedynie przerażenie. - Nie możecie tego zrobić, to niesprawiedliwe. Poza tym wtedy przegramy. Proszę, nie! Jednak Luna była nieubłagana, podobnie jak jej straż. Opancerzone ogiery otoczyły najmłodszą z księżniczek. Ta jednak rozłożyła skrzydła i spróbowała wznieść się w niebo, co jej natychmiast uniemożliwiono. Z rogu wystrzelił purpurowy promień, jeden z gwardzistów zatoczył wysoki łuk i opadł na ziemię parę metrów dalej, nie dając znaku życia. Kolejny podzielił jego los, lecz wtedy wmieszała się sama Władczyni Equestrii. Z granatowym alikornem Twilight nie miała żadnych szans. Zawyła z bólu jak zranione zwierzę, kiedy jej róg złamał się od uderzenia okutym kopytem. Twilight przestała krzyczeć. Już tylko chlipała, kiedy wleczono ją na stos. Nie stawiała więcej oporu. Tylko mówiła błagalnie: - Księżniczko Celestio, Starlight, Spike, Pinkie Pie, Sunburst, ktokolwiek, proszę... Luna podpaliła stos. Milczała, podobnie jak Zecora i wszyscy zgromadzeni. Nikt się nie odzywał, nikt nie bronił Twilight, poza małym, fioletowym smokiem, który skoczył w płomienie i próbował uwolnić swoją przybraną matkę. Błyskawicznie został schwytany w chmurę granatowej magii i odciągnięty siłą. Zebra objęła go przednią nogą, podczas gdy łzy Spike'a wsiąkały w jej sierść. Płomienie doszły w końcu do ciała Księżniczki Przyjaźni. Teraz zaczęła krzyczeć. Podobnie jak Fluttershy, krzyczała głośno, wysoko i w taki sposób, w jaki nie mógł krzyczeć żaden kucyk. - Morul Krwawy! Aaaaaaaaaaaaa! To pewnie jego róg, to musiał być jego róg! - To były jedyne słowa, które dało się rozpoznać wśród agonalnych wrzasków.
  2. Zbliżał się czas linczu, ale na Wzgórze Ognia póki co nie stawiło się za dużo kucyków. Nie pojawił się również do tej pory żaden głos. Zecora poczuła w brzuchu znajomy ścisk strachu i niepokoju, potęgowany przez lęk, że być może, to jej i Lunie przypadnie losowanie ofiary.
  3. Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
  4. - Nic więcej nie wiem, poza tym, że rośnie dnia każdego, to może zwiastować wszystko, kolego. Jednak takie jest moje zdanie, że czas ładowania, to jego zadanie. Staje się większy i pokazuje, jaką apokalipsę nam tu zwiastuje.
  5. - Zebry używają kielichów ze złota, cynowe by wzięła tylko jakaś hołota. Zmiana metalu jest częścią odwrócenia, potrzebnego do rytuału spełnienia. Kielich sam w sobie jest całkiem zwyczajny, wyglądał na stary, to nie są więc żadne czary-mary. Może ktoś go znalazł na strychu u babci albo w sklepie z antykami dostał, bo pasował mu do kapci? Zecora machnęła przednią nogą. Trop z kielichem mógł prowadzić do zbyt wielu miejsc, zbyt wielu kucyków. A oni nie mieli czasu.
  6. Na Wzgórzu Ognia od paru dni panowała cisza. Zecora z niepokojem słuchała wieści. Po pierwsze, purpurowy płomień z każdym dniem rósł coraz bardziej, zwiastując zagładę. Po drugie, śledztwo kucyków zdawało się stać w miejscu, a zbliżał się dzień linczu. Ponoć któryś z kucyków biegał po całym Ponyville i podtykał wszystkim pod nos książkę kolekcjonerską dodawaną do jednej z gier RPG, twierdząc, że jest to czarnomagiczny wolumin. Inny zaś, próbował odkryć właściciela złamanego rogu. Jednak i on wiedział niewiele. Pogoda również nie dopisywała, ostatnie dni były pochmurne i zimne, jakby złota equestriańska jesień skończyła się nieubłaganie. - Gdyby tylko umieli zadawać pytania, to pewnie wywiązaliby się z zadania - mruknęła sama do siebie, znudzona ciszą i samotnością.
  7. Czy znajdzie się tu ktoś, kto miał u siebie skakuny królewskie?

    1. Lemi

      Lemi

      Nie, ale mam pełno arlekinów xD

    2. Cahan

      Cahan

      Arlekiny są spoko, ale mam ochotę na coś nieco większego. Tylko zastanawiam się, czy da się je trzymać bez ogrzewania i doświetlania.

    3. Lemi

      Lemi

      A ja z kolei zastanawiam się czy jest sens abym jakiegoś łapał do hodowli skoro i tak za każdym razem na nie natrafiam i nawet przede mną specjalnie nie uciekają

  8. Całkiem przyjemne leciutkie obyczajowo-komediowe opko. Rarity wykonała świetną robotę z korektą. Niemniej jednak w tłumaczeniu tekst wydaje się momentami tak prosty, że aż prostacki - w sensie, że niby jest to poprawne, ale zwyczajnie brzydkie. Co prawda to kolejny romans Vinyl i Tavii, ale chyba wolę to niż Plasterek Życia autorstwa Poulsena. Jest dużo mniej przerysowane. Rozdziały króciutkie i dobrze się wpasowują w przerwy pomiędzy zajęciami.
  9. Cud się stał, gwiazda na niebie i mój głos na Epic! A czemu Epic? Cóż, to jest naprawdę wybitny fanfik wojenny. Podoba mi się ukazanie pragmatyzmu i okrucieństwa wojny. Jest w nim coś pięknego i hipnotyzującego. Niczym taniec patosu z brudnym realizmem. Podoba mi się też sposób w jaki Dolar ujmuje historię słowami. To jest po prostu śliczne. A i sama historia jest czymś nowym i stosunkowo świeżym. Cesarstwem nie rządzi księżniczka, Sombra nie jest po porostu potężnym magiem, który sam w pojedynkę podbił to państwo. Nie, to romans polityki, działań wojennych, a także handlu. Rozpisałabym się bardziej, ale po co, skoro zrobiłam to, kiedy Aleo miało raptem cztery rozdziały... Po prostu głosuję na EPIC i gorąco polecam.
  10. Zecora zerknęła na rysunek wykonany przez pegazicę. - Nie, wcale się nie pomyliłaś, wszystko dobrze tutaj zrobiłaś. Jednak jak moja droga się czujesz? Czy ty aby na coś nie chorujesz?
  11. No, podmieńca się tu zdecydowanie nie spodziewała. Co prawda w Ponyville aktualnie przebywała chociażby Ocellus, uczennica w szkole przyjaźni, jednak większość przedstawicieli tej rasy opuszczało rodzinny Rój. - Masz rację, niewiele zebr przemierza equestriańskie ziemie, nie lubi zimnego klimatu moje własne plemię. - Umilkła na chwilę, po czym rzekła, ostrożnie ważąc słowa: - Wolę nie mówić zbyt wiele. Nawet jeśli opętał ich Koszmar, to byli moi przyjaciele. Nie pozostaje nam nic innego jak dalej próbować, nie możemy się poddać i schować. Walka to jedyne co nam pozostało, a uwierz mi, że to więcej niż mało.
  12. - A kimże jest ta Zakora? To taka zebra, co wie co to pokora? - zapytała Zecora poirytowana przekręcaniem jej imienia. - Wiedźmy przede mną się ukrywają, ale potęgi duchów nie znają. Przynieś zapłatę, a gdzieś z zza zasłony, problem pokażą od innej strony.
  13. Zecora spróbowała się uśmiechnąć, ale kiepsko jej to wyszło. Powiedziała tylko. - Znam tylko jeden sposób, kochanie, użyć mózgu, oto moje zdanie. Nie ma zaklęcia, nie ma mikstury, nie weźmiesz też wiedźmy na tortury. Nie mają znamion czy byczych rogów, także nie syczą na widok pierogów.
  14. Tłumy zebrały się pod Wzgórzem Ognia. Zecora wyczuwała nerwowe napięcie i strach. Zjawili się również niektórzy z podejrzanych, ale Fluttershy nie było wśród nich. Księżniczka Luna wydała rozkaz i po chwili czwórka lunarnych gwardzistów przywlekła przerażoną Fluttershy. Klacz wyglądała inaczej niż zebra ją zapamiętała. Przede wszystkim przybrała upiorną formę, podobną Nightmare Moon czy Koszmarnej Rarity. Słyszała jednak, że to zdarzyło się już wcześniej i stanowiło efekt uboczny pewnego zaklęcia Twilight Sparkle. Jednak nie zdziwiła się, że to ściągnęło podejrzenia na pegazicę. Ona również uznawała to za bardzo dziwne. Ofiara wiła się i płakała, kiedy przywiązywano ją do słupa. Niektórzy mieszkańcy protestowali, inni siedzieli cicho, wykazując się ponurą rezygnacją. Spojrzenie Luny pozostawało twarde, w oczach zebry uważny obserwator dostrzegłby jedynie niepokój. Ktoś krzyczał, ktoś płakał, ktoś jeszcze chciał przerwać to szaleństwo. Ale polowanie musiało zakończyć się ofiarą. Luna podeszła do podstawy stosu, a niebieska aura otuliła jej róg. Drewno zapłonęło, zapachniało żywicą, a chwilę później dymem. Następnie poczuła woń pieczonego mięsa, a dotychczasowe krzyki Fluttershy wzniosły się na zupełnie nowy poziom. Tak niekucze, a jednocześnie wprost przeciwnie - to był istny skowyt kucyka umierającego w męczarniach. Jeśli to pomyłka, to bogowie nam nie wybaczą - pomyślała. - Będziemy przeklęci na wieki.
  15. Zecora chrząknęła, pragnąc zwrócić na siebie uwagę. - Ważą się tu nasze losy, w ciągu pół godziny musicie oddać głosy. Zebra wskazała na gotowy już stos na szczycie wzgórza.
  16. Zecora spojrzała na Doktora i jego wiekowego towarzysza. Zebra stłumiła ziewnięcie spowodowane niedoborem snu. Koszmary dręczyły ją przez całą noc. - Miło zobaczyć kogoś, kto sprawą się przejmuje, a w dodatku tak dobrze nią zajmuje. Doktorze, chodź za mną - rzuciła krótko i wyjątkowo bez rymów. - A ty, kucyku stary, jakie dokładnie są twoje zamiary? (po wskazówki idziecie do mnie na PW i wrzucacie linki do tematów, w których spełniliście warunki ich uzyskania)
  17. (zerknij do pierwszego posta, masz tam napisane jak zdobyć wskazówki)
  18. Zebra uśmiechnęła się, rada, że wreszcie ktoś przyszedł szukać pomocy. Niestety, ale nie przyniósł wymaganej ofiary. Choćby chciała, to chwilowo nie mogła mu pomóc. Wejście do zaświatów i znalezienie w nich odpowiedzi wymagało poczynienia pewnych kroków. - Mogłabym to zrobić, pod jednym warunkiem, musisz do mnie wrócić z pewnym podarunkiem. Przynieś dla mnie magii daninę, a rąbka tajemnicy uchylę o krztynę. Spójrz w miejsce poza tym światem, tam jest wszystko, instrukcje także zatem.
  19. Cisza. Od wczoraj nikt nie przybył na Wzgórze Ognia by prosić Zecorę o radę i wsparcie. Zebra spojrzała na księżyc leniwie wyłaniający się zza chmur. Nikt nie przyniósł ofiary by mogła użyć własnej magii i wejść w zaświaty po tak niezbędną im wiedzę. Miała nadzieję, że Księżniczka Luna coś odkryła. - Jutro czas linczu ze zmierzchem nastanie, ciekawe czy szansa nam po nim jakaś zostanie... - mruknęła pod nosem i przymknęła oczy. Chociaż za dnia przyjemnie grzało słońce, to noce były już zimne. Niosły ze sobą wilgoć i mróz, zwiastuny powoli nadchodzącej zimy. Klacz owinęła się szczelniej kocem i upiła łyk malinowej herbaty. Przyniosła sobie z chaty sporo niezbędnych rzeczy. Wolała by żaden kucyk nie musiał przedzierać się do niej przez las, który stał się ostatnio jeszcze bardziej dziki. Koszmar przyciągał pradawne siły drzemiące pod baldachimem utworzonym przez korony drzew. Dlatego chwilowo mieszkała tutaj, w prowizorycznie lecz zręcznie zbudowanym szałasie, grzejąc się przy ognisku.
  20. - Doctorze Hooves, wiemy niewiele, od czego są jednak przyjaciele? Koszmar dotąd oszczędzał swe siły, bowiem rytuał był wówczas mu miły. Jednak wiedźmy nie mają teraz roboty, toteż spodziewać należy się psoty. Trudno powiedzieć jak szkodzić mogą, duchy nam jednak chętnie pomogą. Jeśli nie poskąpicie dla nich zapłaty, może ominą was tarapaty. Zecora uśmiechnęła się, radując się z formującej się drużyny. Dobrze wiedziała, że w tych trudnych czasach tylko zgoda i praca zespołowa mogły im pomóc. Zwłaszcza, że zbliżał się dzień, w którym zapłonie pierwszy ze stosów. Kucyki ziemskie już zaczęły znosić drewno oraz wbiły w ziemię dębowy palik. Klacz westchnęła i zmarszczyła chrapy, przypominając sobie o tym, co nieuniknione, jeśli pragną uratować Equestrię.
  21. - Róg bez jednorożca kolor swój zmienia, nie zauważyłam bezrożca istnienia. Wiedźmy są Koszmarem, ich myśli są świadome, że grozimy im zgubą jest dla nich wiadome. - Zecora pokręciła głową. - Pióro pegaza dotknięte błękitem, Rainbow Dash zniknęła wczoraj przed świtem. Podpytaj kucyków, możw ktoś coś wie i właściciel puchu w końcu znajdzie się. [offtop] Opiekunka RD nie bierze udziału w zabawie. Z postacią nie da się więc póki co porozmawiać, o ile nie zmieni zdania i się nie zjawi.
  22. Przypomniałam sobie tego fika i przynoszę komentarz dla ostatniej części: dalej ciężko stwierdzić o co tu chodzi, ale dalej jest ten niepokój i swego rodzaju smutek. Ale przede wszystkim ciekawość tego, co nie zostało jeszcze napisane. Mówiąc dokładniej: oczekuję ciągu dalszego. Chciałabym to skomentować w chwili, w której cała historia się zakończy. Bo takie komentarze są najpełniejsze.
  23. Przeczytałam i czas na obiecany komentarz. Czy mi się podobało? Tak. Czy bardzo? Nie. Z jednej strony tekst jest poprawny i miło poznać jakieś światotworzenie, ale zabrakło mi w tym wiedźmińskości. Styl mi czasami nie leżał - jest śliczny, ale niekoniecznie pasujący, no i momentami za dużo streszczenia z filmu. Chętniej posłuchałabym więcej tej bardziej autorskiej części, bo to faktycznie wydało mi się interesujące. Czytało się przyjemnie, ale no... za mało mroku. Wiedźma i Wiedźmin mają dość brudny klimat. Na plus zdecydowanie historia rodu Lulamoon oraz wojna domowa w Equestrii. Generalnie polecam. Tekst miły, ale moim zdaniem zbyt łagodny.
  24. Zecora uniosła łeb i spojrzała ogierowi głęboko w oczy, po czym rzekła: - Ciężko powiedzieć co się wydarzyło, w końcu wtedy mnie tam nie było. Pentakl krwią nakreślony na kamiennej posadzce, w każdym rogu świece wypalone, żywego wokół ducha, nie ma mowy o zasadzce. Wyczułam aurę śmierci, bijącą od tego, lepiej tam nie idź, drogi kolego. Przedmiotów w nim sporo, porządek nieprzypadkowy, przyda się twój rzut oka, taki świeży i nowy. Zebra wstała i kopytem odgarnęła liście, po czym naszkicowała na ziemi wyjątkowo rozległy schemat. Przedstawiał on wpisaną w okrąg gwiazdę. W jej centrum pojawiły się nóż i kielich, w górnych rogach odpowiednio symbolizujący coś trójkącik i jabłko, w rogu lewym miska, w prawym zaś pióro. Ostatnie pole gwiazdy zajmował złamany róg. Następnie pasiasta klacz wypełniła przestrzenie pomiędzy pentagramem a kołem - na górze powstał płomień, po lewej mysz, po prawej toporek, a na dole jakiś romb i muffinka. - Tu masz kielich i nóż złamany, powinny być złote, lecz to rytuał zbrukany. Kielich był z cyny, nóż dawniej kroił pory i selery, użyć to w rytualne, ktoś miał złe maniery. Puchar i nóż krwią pokryte, żeby odsłonić to, co zakryte. - Kopyto klaczy powędrowało na dół. - Róg jednorożca, upiorne magii odbicie, jej mroczną siostrę woła tutaj skrycie. Powyżej, po lewej, w misce stoi woda, ale zdrowia nam nie doda. Po prawej, na tej samej wysokości, pegazie pióro, dobrze że bez kości. Barwy błękitnej, może to coś powie, właściciel pewnie żyje, ciekawe, czy się dowie... Rogi najwyższe powinny być na dole, ale są tutaj w tym upiornym kole. W lewym popioły, po ognia żywiole, w prawym jabłko, ładne, żyzne musiało być pole. Pomiędzy rogami dwoma górnymi, stoi zaś misa z ogniami piekielnymi. Potem, przeciwnie do wskazówek zegara, trup myszy, obsmarkana chusteczka, spleśniałe ciasto oraz siekiera... Za dużo tego, dysrymia mi doskwiera. Odwróciła głowę i milczała przez chwilę, wpatrując się w ciemną ścianę drzew lasu Everfree. Pora była już późna i nie wiedziała co może przynieść noc - czas widm, demonów i wiedźm. - Musimy krąg przełamać, żeby zły czar ten złamać. Lecz takie są to okropności, że tylko ogień odczepi ich dusze od kości.
  25. Mieszkasz na Górnym Śląsku i nie masz co robić w czwartki przed południem? Marzy Ci się miłe towarzystwo? Mogę rozwiązać oba Twoje problemy.

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [4 więcej]
    2. Cahan

      Cahan

      Bo muszę wyrobić normy kliniczne... Tzn. jestem taka samotna :lie:

    3. misterspauls

      misterspauls

      Aha? Jak samo mam :fluttersad:

      Też się czuję samotny

    4. Cahan

      Cahan

      To kto wpada na darmowe leczenie? Tzn. na miłe rozmowy!

×
×
  • Utwórz nowe...